poniedziałek, 9 marca 2020

Oblężenie Vraks cz11


https://youtu.be/RTD8mC4L2Jc






            O świcie kolejnego dnia powtórzył się scenariusz poprzedniego poranka - artyleria zdrajców rozpoczęła miażdżący ostrzał a ich oddziały ponownie ruszyły do natarcia. Tym razem jednak niemal natychmiastowej odpowiedzi udzieliły kriegańskie działa, których pociski zaczęły orać vraksjańskie formacje jednak bez większych rezultatów i heretycy parli naprzód od okopu do okopu. Ich postępów nie była w stanie zahamować nawet gwałtowna burza, która rozpętała się niedługo po tym jak wstał dzień. Potoki spadającej z nieba wody zamieniły pole bitwy w potężne grzęzawisko jednak czołgi i piechota zdrajców nadal parły naprzód przez głębokie, lepkie błoto. Wśród szykujących swoich ludzi do walki oficerów był nawet sam pułkownik Adal. Wokół jego pozycji zaczynały lądować pierwsze pociski vraksjańskiej artylerii, a jeden z nich był nawet na tyle szczęśliwy że przebił strop schronu dowodzenia i eksplodował w środku. Szczęśliwie dla 19. Regimentu pułkownika nie było już w środku bowiem zgodnie ze swoim kriegańskim rodowodem znajdował się już na pierwszej linii skąd bezpośrednio obserwował postępujące natarcie. Niedługo później powietrze wokół niego syczało od laserowych boltów i było aż gęste od fruwających odłamków i wyrywanej eksplozjami ziemi. Pierwsze bezpośrednie natarcie na pozycję pułkownika Adala zostało odparte jednak jedynie kwestią czasu pozostawało nim jego opór zostanie zdławiony. Wkrótce po pierwszym przyszło drugie uderzenie, które również zostało odparte przez ludzi pułkownika jednak pozycje na ich skrzydłach wpadły już w nieprzyjacielskie łapska. Pułkownik Adal i jego żołnierze byli niemal całkowicie odcięci - linie komunikacyjne zostały przerwane, a jedyna droga odwrotu wiodła przez otwarty teren omiatany wściekłym ogniem zdrajców. Beznadziejność zaistniałej sytuacji była oczywista - dowódca 19. Regimentu miał przy sobie jedynie 80 żołnierzy, jego zastępca, pułkownik Dyneh zginął, a posiłków nie było skąd oczekiwać. W zaistniałych okolicznościach pułkownik Adal podjął chyba jedyną możliwą decyzję - nakazał ewakuować rannych na ile było to tylko możliwe po czym podzielił swoich ludzi na dwie grupy. Pierwsza miała za zadanie przebicie się do pozycji innych jednostek 1. Korpusu i przekazać meldunek o przełamaniu pozycji 19. Regimentu. Druga grupa, dowodzona osobiście przez Adala, miała zostać na pozycjach i powstrzymywać natarcie zdrajców tak długo jak tylko było to możliwe lub do czasu przybycia posiłków (optymistyczna wizja, nie ma co). Kiedy tylko rozkazy zostały wydane grupa ucieczkowa wyskoczyła z okopów i popędziła na tyły przemykając pod nieprzyjacielskim ogniem od osłony do osłony. Garstka pod dowództwem pułkownika stawiła czoła nadciągającej fali heretyków i zrobiła to wyjątkowo skutecznie. Dopiero podciągnięty przez zdrajców Hellhound położył kres desperackiej obronie spopielając pułkownika Adala i resztę ocalałych w potoku płonącego prometium.
            Zniszczenie punktu dowodzenia 19. Regimentu ostatecznie doprowadziło do jego rozpadu jako spójnej siły. Bez kogokolwiek zdolnego do koordynowania działań pozostałe pozycje padły niemal od razu i jedynie garstki straceńców pozostały by walczyć do samego końca. Na tyły płynęły setki maruderów, a pośród tej ludzkiej rzeki działa były pośpiesznie podczepiane do holowników i ewakuowane, a dziesiątki magazynów i składów zostały porzucone na pastwę zdrajców. To co miało być lokalnym, słabym kontratakiem zamieniło się w wielką wyrwę w pozycjach 1. Korpusu Liniowego, który stanął w obliczu całkowitego załamania. Rozbicie 19. Regimentu otworzyło przed zdrajcami całą lewą flankę Korpusu i bezpośrednio zagrażało wyjściem vraksjan na jego tyły co mogło kosztować 88. Armię Oblężniczą o wiele więcej aniżeli utratę zdobytego terenu - na szali stanęły losy całej wojny. W przewrotnych kolejach wojny teraz to Krieganie zmuszeni byli do przeprowadzenia szeroko zakrojonego odwrotu na zdatne do obrony pozycje. Aby było to możliwe dowództwo musiało działać szybko tak samo jak podległe mu oddziały. Pierwszym elementem układanki było zahamowanie bądź spowolnienie natarcia zdrajców tak aby regimenty 1. Korpusu zdążyły się przegrupować na nowe pozycje. Niezbędny na to czas miały za cenę swojego życia kupić elementy 7. Regimentu Pancernego i pozostałości Jeźdźców Śmierci z rozbitego 19. Regimentu Oblężniczego.  Pozostałe ugrupowania otrzymały rozkaz wycofania się na nowe pozycje zaś stanowiący oś obrotu 261. Regiment Oblężniczy miał okopać się na bieżących pozycjach tak skutecznie jak tylko było to możliwe. Dostrzegając stawkę, dowództwo 88. Armii Oblężniczej (przynajmniej ta jego część, która znajdowała się tam gdzie trzeba czyli na Vraks a nie po drugiej stronie sektora) podjęło decyzję o zatrzymaniu wszystkich pozostałych uderzeń swoich oddziałów tak aby wszystkie zasoby i rezerwy przekierować do wsparcia chwiejącego się 1. Korpusu, z przesunięciem w jego rejon całego 8. Korpusu Uderzeniowego.
            W czasie kiedy dowodzący 88. Armią próbowali zaradzić rodzącej się katastrofie na odcinku 1. Korpusu trwały desperackie próby powstrzymania naporu zdrajców. Do wykonania powierzonego zadania 7. Regiment Pancerny zdołał zebrać 52 wozy klasy Leman Russ i Macharius. Według wszelkich estymat czołgi te miały stawić czoła solidnie ponad setce czołgów vraksjan, a liczba ta miała rosnąć z godziny na godzinę. Zgrupowane naprędce pojazdy kriegan ruszyły na wyznaczone pozycje wśród rzek wycofujących się piechociarzy 19. Regimentu i już wkrótce dowódcy imperialnych maszyn dostrzegli nadciągającego nieprzyjaciela. Jako pierwsza walkę nawiązała dowodzona przez kapitana Gerszona 15. Kompania Pancerna. Jadący na czele wozów Leman Russ Vanquisher dowódcy pierwszy otworzył ogień i niemal od razu uzyskał pierwsze zniszczenie - porażony czołg zdrajców niemal natychmiast rzygnął ogniem przez wszystkie otwory i sekundę później jego wieża rozerwana została przez eksplodującą amunicję. Ten mały sukces stał się preludium do nadciągającego starcia. Niedługo później pociski przeciwpancerne przecinały powietrze w każdym kierunku. Rykoszety krzesały na pancerzach snopy iskier i z wyciem odlatywały w sobie tylko wiadomych kierunkach. Trafione czołgi zamieniały się w pochodnie kiedy zapalało się paliwo w rozszczelnionych zbiornikach lub w kule ognia kiedy wylatywała w powietrze przewożona w pojeździe amunicja. Wóz kapitana Gerszona otrzymał trafienie, które zniszczyło jeden ze sponsonów i zabiło strzelca jednak zdolny był on do zniszczenia kolejnych dwóch czołgów wroga. Niedługo później wóz został trafiony po raz kolejny i tym razem przedzierający się przez plastalowe cielsko wozu pocisk rozerwał zbiorniki paliwa. Kapitan momentalnie wydał rozkaz opuszczenia czołgu i wraz z trzema załogantami opuścił swój pojazd w momencie, w którym zapaliło się rozlane prometium. Pozbawiony pancerza swego wozu i jego nadajników vox Gerszon zmuszony był dowodzić swoją kompanią na piechotę w jakikolwiek możliwy sposób. Na jego nastrój w pewien sposób dobrze wpłynąć mógł widok, który ukazał się jego oczom po ucieczce ze zniszczonego Vanquishera - co prawda z dwunastu wozów kompanii w walce pozostawały ledwie cztery jednak naprzeciw paliło się co najmniej szesnaście czołgów nieprzyjaciela. W obliczu narastającego zamieszania nakazał on odwrót ocalałym pojazdom, jednak wykonanie tego rozkazu mogło okazać się o wiele bardziej skomplikowane aniżeli jego wydanie. Na pomoc ocalałym pancerniakom przyszli jednak Jeźdzcy Śmierci z rozbitego 19. Regimentu Oblężniczego. W akcie samobójczej odwagi i poświęcenia szwadron kawalerzystów uderzył wprost na nacierające wozy zdrajców byle tylko nieco spowolnić ich marsz. Jak już wiele razy wcześniej zachodzące słońce przyniosło koniec szalejącej walce. Spośród 52 imperialnych wozów, które weszły do boju przetrwało jedynie dziewięć Leman Russów i dwa Machariusy. Pewnym optymizmem napawał fakt, iż na polu walki płonęło lub dopalało się około stu vraksjańskich czołgów.
            Przez kolejne dni siły imperialne przeprowadzały tak samo desperackie jak zdeterminowane działania opóźniające. W trzeciej dobie w końcu wyhamowany został impet natarcia zdrajców. 1. Korpus Liniowy do tego czasu oddał ogromne ilości zdobytego terenu jednak udało się uniknąć załamania jego frontu. Cena, którą przyszło za to zapłacić była jednak ogromna - w celu wzmocnienia zagrożonego odcinka powstrzymane zostały wszelkie działania ofensywne w pozostałych sektorach co pozwoliło zdrajcom z powodzeniem zakończyć odwrót na drugą linię umocnień. Dziki kontratak przeprowadzony na północy, nawet jeśli nie wygrał im wojny, kupił im tak cenny czas potrzebny na wycofanie sił, ich reorganizację i wzmocnienie. Środkowa linia obrony vraksjańskiej Cytadeli została w pełni obsadzona, wyposażona, zaś na jej bezpośrednim zapleczu rozmieszczone zostały niezbędne rezerwy - stała się potężniejsza aniżeli kiedykolwiek spodziewał się jakikolwiek z planistów operacji odbicia Vraks.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

20% rabatu na ręcznie robioną biżuterię z kodem CZYTAWOJTEK

  20% rabatu na ręcznie robioną biżuterię z kodem CZYTAWOJTEK klikasz w link i 20% jest twoje :) Ty cieszysz się super cacuszkami i dodatkow...