czwartek, 31 października 2019

Kosmiczne Wilki cz13

https://youtu.be/kA2HvdtCuyU


Bitwa o Gryth - nieznana data M31 - w czasie Herezji Horusa VI Legion walczył w wielu straszliwych
bitwach z siłami zdrajców, czy to przeciw ludziom, nadludziom, machinom czy podłym zabójcom z
Osnowy. Niezależnie od genezy nieprzyjaciół ich szeregi zawsze nieprzeliczone. Jedną z takich bitew
była ta toczona na Gryth, pokrytym dziwacznymi miazmatami zarazy demonicznym świecie
należącym do Nurgla. W czasie bitwy Krwiopijca Khorne’a wybił całą sforę Bjorna Jednorękiego, który
w efekcie stał się Samotnym Wilkiem, przepełnionym żądzą zemsty zabójcą, który w końcu spłacił
krwawy dług swej sfory w czasie bitwy o Velbayne.
Bitwa o Velbayne - nieznana data M31 - wiele lat po bitwie o Gryth całość VI Legionu starła się z
demonicznymi hordami Chaosu na Velbayne. W ogniu bitwy walczył Samotny Wilk Bjorn Jednoręki
wiedziony jednym celem - zabiciem Krwiopijca który w czasie bitwy o Gryth wybił jego sforę. Pomimo
całej swej potęgi demon nie miał szans w walce z chodzącą maszyną do zabijania jaką Bjorn stał się
przez lata. W morzu wyjących demonów Jednoręki wyciął sobie drogę do swego celu po czym wspiął
się na jego plecy i zadusił go Wilczymi Pazurami zaciśniętymi wokół gardła bestii. Zwycięstwo to
przypieczętowało czas Bjorna jako Samotnego Wilka i powrócił on na łono Legionu.
Podróż na Terrę - ok. 014.M31 - nigdy wcześniej nikt nie podjął się tak wariackiej podróży przez
Osnowę jak ta, w którą wyruszyły połączone siły I i VI Legionu. Osnowa burzyła się w dzikich
sztormach i sprowadzała flotę z kursu przy każdym skoku. Wiele okrętów utraconych zostało w czasie
podróży przez Immaterium - jedne zostały rozdarte przez burze Osnowy, inne opanowane zostały
przez demony, jeszcze inne po prostu pozostały w Immaterium kiedy cała ich załoga pogrążyła się w
szaleństwie. Całymi solarnymi tygodniami okręty przedzierały się przez burze i ataki by w końcu sam
Russ poprowadził flotę z mostka Zimowego Wilka, kiedy okrętowy Nawigator oszalał od zbyt długiego
wystawienia na prądy Osnowy. Kiedy floty przybyły na Terrę okazało się że ich wysiłki były niemal
daremne.

Bitwa o Terrę - 014.M31 - Mroczne Anioły i Kosmiczne Wilki przybyły do Systemu Sol w chwili kiedy
toczyła się ostateczna wielka bitwa Herezji Horusa, jednak jej kulminacyjne momenty już minęły.
Horus leżał martwy na pokładzie Mściwego Ducha zaś sam Imperator odniósł śmiertelne rany.
Pomimo tego walki trwały nadal i okręty połączonej floty popędziły z pełną mocą by wejść na orbitę
Terry. Russ i jego wojownicy zostali zrzuceni na powierzchnię w pobliżu Imperialnego Pałacu.
Wyrzynając sobie drogę przez chwiejące się linie zdrajców Prymarcha przebijał się do Sali Tronowej.
Kiedy osiągnął swój cel ujrzał że Złoty Tron stoi pusty, opadł na kolana i zawył jednak głos jego
rozpaczy zagłuszony został przez rogi obwieszczające zwycięstwo, które jednak ostatecznie okazało
się puste bowiem Imperator padł w walce. Gdy Wilczy Król klęczał pogrążony w żalu, powietrze w Sali
Tronowej zatrzeszczało od zakłóceń pola teleportacyjnego. Ułamek sekundy później z gromem
rozprężającego się powietrza pojawił się Rogal Dorn niosący śmiertelnie ranionego Imperatora. Za
nim postępowali legioniści Imperialnych Pięści a na ich barkach spoczywało strzaskane ciało
Sanguiniusa. Złamany tym widokiem Russ opuścił zgromadzonych by pozostać samemu ze swoimi
myślami. Później Prymarcha Mrocznych Aniołów udał się na poszukiwania swojego brata i odnalazł
go u stóp pomnika upamiętniającego zwycięstwo na Durath. Bracia pogrążyli się w zażartej dyskusji,
a Lion El’Johnson złożył winę wprost na barki Wilczego Króla argumentując że gdyby nie zwłoka na
Kalidusie ich floty zdołałyby przybyć na Terrę zdecydowanie wcześniej i zapobiec tragedii. Russ nie
pozwolił sprowokować się do walki i, delikatnie mówiąc, kazał bratu się odpierwiastkować.
Pozostawiony w samotności ułożył się do snu u stóp potężnego monumentu. Wtedy, w najgłębszym
śnie, Prymarcha Vlka Fenryka nawiedzony został przez samego Imperatora, który przekazał mu że
nadszedł czas prawdziwej próby dla lojalistów i jego prawdziwych synów oraz że konflikt pomiędzy
nim a El’Johnsonem musi się zakończyć. Kiedy Wilczy Król się obudził dostrzegł nad sobą Liona
stojącego w pełnym uzbrojeniu. Prymarcha Mrocznych Aniołów zażądał by kontynuowali pojedynek
zaczęty na Kalidusie. Russ odmówił, argumentując iż nie był to czas na mordowanie się w celu
rozstrzygnięcia nic nie znaczących zatargów. Wściekły El’Johnson nie odpuszczał jednak Russ
zamiast walczyć po prostu odsłonił pierś na cios swego brata. Ostrze Liona pomknęło wprost w serca
Wilczego Króla jednak w ostatniej chwili cios został nieco powstrzymany więc jedynie jego pierwsze
serce zostało przebite. Kiedy Russ doszedł do siebie po odniesionych obrażeniach ujrzał stojących
nad jego łożem Croissanta i El’Johnsona, który niemal od razu ukląkł i błagał Wilczego Króla o
przebaczenie, które zostało mu udzielone. Braterskie więzi pomiędzy Prymarchami zostały
odbudowane zaś oni sami na czele ocalałych lojalistów ruszyli w gwiazdy by przegnać zdrajców z
domeny swego ojca.
Wielkie Oczyszczenie - 014-021.M31 - jako jeden z najliczniejszych po Herezji Horusa Legiones
Astartes, Vlka Fenryka odegrali kluczową rolę w Wielkim Oczyszczeniu. W wielkiej ofensywie siły
lojalistów przepędziły wiernych zabitemu Mistrzowi Wojny zdrajców spod Terry. Przed ostatecznym
zamknięciem w podtrzymujących życie mechanizmach Złotego Tronu Imperator wydał wyrok na
wszystkich którzy przysięgli wierność Horusowi - głoszeni zostali Excomunicate Traitoris i mieli zostać
przegnani w piekielny rejon galaktyki znany jako Oko Terroru. Wszelkie świadectwa i historie
związane ze Zdradzieckimi Legionami miały zostać usunięte z imperialnych archiwów. Światy takie
jak Istvaan V czy Davin skazane zostały na oczyszczenie z jakichkolwiek przejawów życia ze względu
na skażenie mocami Chaosu. Trwające siedem standardowych lat walki miały doprowadzić do
sytuacji jakby zdrajcy nigdy nie istnieli by kalać Imperium swoją zdradą.
Pierwsza bitwa o Garm - nieznana data M31 - w następstwie Herezji Horusa Tysiąc Synów
zaatakował Garm, świątynny świat Kosmicznych Wilków. Świat uzyskał swe imię od pochodzącego z
najwcześniejszych dni VI Legionu Wilczego Lorda, który oddał swe życie chroniąc Wilczego Króla
przed atakiem Magnusa Czerwonego. Leman Russ usypał dla swego poległego syna wspaniały
kamienny kurhan na którego szczycie umieścił podarowaną mu niegdyś przez samego Imperatora
Włócznię Russa. Koniec końców Wilkom udało się przegnać znienawidzonych wrogów.

Odejście Prymarchy - 211.M31 - w czasie 197. Uczty Wyniesienia Imperatora na Fenrisie Leman
Russ obdarzony został tajemniczą wizją. Zebrał swoich najbliższych przybocznych i bez słowa
wyjaśnienia wyruszył w stronę Oka Terroru. Z całej swojej Wielkiej Kompanii pozostawił jedynie
najmłodszego w jej szeregach Bjorna Jednorękiego.
Pierwsze Wielkie Łowy - 218.M31 - po siedmiu standardowych latach oczekiwania na powrót swego
Prymarchy Vlka Fenryka obrali na swego wodza Bjorna Jednorękiego - jedynego członka Wilczej
Straży pozostałego na Fenrisie. W swym pierwszym rozkazie Wielki Wilk obwieścił początek Wielkich
Łowów - cały Zakon wyruszyć miał w gwiazdy by odnaleźć przynajmniej wskazówki co do miejsca w
którym znajdował się Prymarcha. Łowy zakończyły się całkowitą porażką.
Bitwa o Marelion - 511.M31 - Wielki Wilk Bjorn Jednoręki poprowadził siły uderzeniowe Kosmicznych
Wilków na popielne równiny Marelionu by zabić Wielkiego Nieczystego dowodzącego armią podłych
demonów. W trakcie walki Bjorn zdołał odesłać obrzydliwego demona do Osnowy jednak sam został
śmiertelnie ranny. Bitwa o Marelion jest jednym z dwóch świadectw opowiadających o upadku Bjorna
i zamknięciu go w adamantowym sarkofagu drednota.
Rebelia Proxima - 943.M31 - wydarzenia te są drugą wersją końca wspaniałej historii Bjorna
Jednorękiego jako Wielkiego Wilka. Bjorn poprowadził udany rajd mający na celu wyzwolenie jego
braci z Fortecy Straszliwego Słońca jednak w trakcie walk odniósł tak straszliwe obrażenia że aby
ocalić jego życie strzaskane szczątki Wielkiego Wilka złożone zostały w sarkofagu drednota. Dzisiaj,
dziesięć tysięcy standardowych lat później, niemożliwym jest ustalenie które z dwóch, odległych od
siebie o ponad 400 lat, wydarzeń faktycznie było powodem pogrzebania Bjorna w trzewiach drednota.
Pewnym jest natomiast fakt że Bjorn był boleśnie świadom że w swojej nowej formie stał się niezdolny
do pełnienia funkcji Wielkiego Wilka więc zrzekł się jej i po dziś dzień służy swemu Zakonowi
mądrością i radą w najtrudniejszych czasach.
Bitwa o Algol Dziewięć - 434.M32 - pięć standardowych stuleci po umieszczeniu Bjorna w drednocie,
Kosmiczne Wilki wyruszyły do bitwy przeciw siłom Chaosu na planecie Algol Dziewięć. W
kulminacyjnym punkcie bitwy Bjorn Jednoręki dowiódł że przyjęcie postaci drednota stanowiło dla
niego jedynie pomniejszą niedogodność - zarżnął demona imieniem Thran’saba i uratował
gubernatora planetarnego przed złożeniem w ofierze w ramach mrocznego rytuału Chaosu.
Bitwa o Quaran - nieznana data M32 - pośród nieskończonych piasków pustyń Quaranu Bjorn
Jednoręki pokonał orkowego herszta Makrimę rozbijając tym samym jego WAAAGH!
Rebelia na Thranx - nieznana data M32 - kiedy świat-ul Thranx pogrążył się w zamęcie, Kosmiczne
Wilki odpowiedziały na tamtejsze wydarzenia siłą. W walkach Bjorn Jednoręki osobiście zabił dzikiego
psionika Vornalana kładąc tym samym kres rebelii i przywracając imperialny porządek na planecie.

Corvus Corax i Krucza Gwardia cz12






Kampania w podsystemie Zephyr (204.M41)
         W 914.M40 Orkowy Herszt Arbuttz Niesamowity stanął na czele wielkiego Orkowego WAAAAGH!, które przetoczyło się przez kilkanaście systemów planetarnych na południowo-zachodnim brzegu galaktyki. Tamtejsze światy były  zamieszkane przez Eldarskich Uchodźców, przez których przetoczyła się zielona fala Orkowego WAAAGH! i ruszyła dalej, w końcu docierając do znajdującego się na granicy Imperium podsektora Zypher. Dziesiątki Imperialnych światów upadło pod naporem wielkiego WAAAGH! zanim wytraciło ono impet natarcia na Imperialnym Świecie Śmierci Gorang i rozproszyło się. Kiedy wielkie WAAAGH! dobiegło końca, orkowie władali niemal całym podsektorem Zypher i w konsekwencji tego osiedlili się na jego planetach, przekształcając go w nowe Orkowe Imperium. Przez ok. 300 Terrańskich lat  Orkowe Dominium pozostawało niepokonane w tej części Drogi Mlecznej, aż w 204.41M Ludzkie Imperium postanowiło zainterweniować. Rozpoczęła się Krucjata sił Imperium złożona z Zakonów Kosmicznych Marines takich jak Maruderzy, Orli Wojownicy, Pomstnicy i Krucza Gwardia, a ich siły wspierały dwa tuziny pełnych Regimentów Imperialnej Gwardii. Potężna Flota Krucjaty wkroczyła do podsektora Zypher i rozpoczęła długą, i wyczerpującą wojnę przeciwko zamieszkałym tam Orkom. Kampania trwała dwadzieścia lat i zakończyła się w 224.41M ogłoszeniem systemu Zypher wolnym od zanieczyszczenia Xenos. Dowódców Imperialnej Krucjaty nie zadowoliło zwyczajne odbicie planet należących niegdyś do Imperium i postanowili ruszyć w stronę nieodkrytych odmętów galaktyki na podobieństwo Flot Eksploracyjnych z czasów Wielkiej Krucjaty. W czasie swojego marszu ku rubieżom galaktyki, Imperialna machina wojenna natknęła się na systemy podbite trzy standardowe stulecia temu przez WAAAGH! Herszta Arbuttza, podbijając planety niewidzące wcześniej ludzkich osadników. Po  podbiciu tych nowych regionów galaktyki, każdy zdobyty świat był przypisywany do jednego Regimentu Imperialnej Gwardii by ten oczyścił go z pozostałości Xenos i się na nim osiedlił. 127 Regiment Kriegańskiego Korpusu Śmierci pod wodzą Generała Himmela von Paulusa został przypisany do oczyszczenia położonego na uboczu świata Baran. Owy świat był dzikim zakątkiem galaktyki pełnym nietkniętych cywilizacją puszczy, wielkich stepowych pustkowi i strzelistych górskich łańcuchów pełnych rozproszonych sił Orków. Przepędzenie Orków ze stepów Barana było łatwym zadaniem da Kriegańskiego Korpusu Śmierci i asystujących im sił Kruczej Gwardii, natomiast wybicie ich w gęstych dżunglach tego świata okazało się niemal niewykonalne. Nie mając sił wystarczających do pozbycia się Orków w gęstych lasach, Generał Paulus postanowił uwięzić ich tam, gdzie znaleźli schronienie. Dowodzony przez niego Regiment rozpoczął budowę sieci połączonych ze sobą przyczółków i fortec dookoła puszczy, w której schronili się Xenos. Z czasem, owe fortece rozwinęły się na tyle, że stały się pierwszymi miastami na Baranie, których mury wciąż rozrastały się wraz z zabudową miejską by chronić ich mieszkańców przed ciągłymi atakami orkowych band łupieżców. Przez całe pokolenia kolonie na Baranie rozrastały się i chociaż nigdy nie osiągnęły rozmiarów odpowiadających standardom Imperium, to dały początek nowym Regimentom Imperialnej Gwardii, które zastąpiły dawno zmarłych żołnierzy Kriegańskich Korpusów Śmierci. Te nowo powstałe Regimenty znane były jako Mistrzowie Oblężeń z Barana, ponieważ tworzący je gwardziści znali od podszewki sztukę oblężeń. Wynikało to z tego, że wszyscy Ci żołnierze wychowali się w miastach-fortecach będących pod stałym zagrożeniem ataków ze strony orkowych band. Siły Kruczej Gwardii przydzielone do działań na planecie z Kriegańskim Korpusem Śmierci postanowiły tam pozostać i założyły Fortecę Zakonną na jednym z księżyców Barana, który był małą czarną skałą orbitującą wokół owego świata. Ze swojej przystani, niewiele ponad stu Braci Bitewnych Kruczej Gwardii trzymało straż nad Baranem i okolicznymi wartościowymi światami, ponieważ wierzyli, że trudne warunki życia na tym świecie mogą dostarczyć im kiedyś świetnych Nowicjuszy. Przez dekady Kruczy Gwardziści utrzymywali bardzo umiarkowany kontakt z Regimentami Barańskich Mistrzów Oblężeń zadowalając się polowaniem i zabijaniem każdego Orkowego Herszta, jaki tylko mógł potencjalnie ukraść część Imperialnej technologii w WAAAGH!, które doprowadziło do upadku Podsektora Zypher stulecia wcześniej. Wraz z włączeniem nowopowstałych kolonii do macierzy Imperium i zażegnaniem ryzyka wznowy orkowych najazdów Imperialna Krucjata w podsystemie Zypher dobiegła końca.
         Kampaia Barańska (224.41M)
         Dekady po kolonizacji planety Baran, Eldarzy ze światostaku Biel-Tan pojawili się w systemie by odkryć, że pierwotnie zasiedlony przez Eldarskich Uchodźców świat został przejęty przez Orkowe WAAAGH!, a teraz jest zasiedlony przez Zielonoskórych oraz Ludzi. Przepełniony gorejącym pragnieniem zemsty Egzarcha Ognistych Smoków Mauryon poprowadził kampanię przeciwko Dzikim Orkom z Barana, wypędzając ich ze starożytnych Eldarskich miast głęboko w gęstych dżunglach na planecie. Nie mogąc stawić czoła Eldarom, Orkowie masowo uciekali z lasów, co doprowadziło do wściekłego konfliktu z ludzkimi Regimentami Barańskich Mistrzów Oblężeń i ich Miastami-Fortecami. W miarę jak zielonoskórzy coraz zacieklej atakowali ludzkie osiedla, obrońcy zdali sobie sprawę, że jeżeli nie otrzymają wsparcia, to z pewnością padną pod naporem zielonej fali. Gubernator Asaberra wysłał do obleganych twierdz wszystkie rezerwy jakie tylko były dostępne w stołecznym mieście Enderra, ale zdawał sobie sprawę, że było to jedynie odłożenie w czasie ich zagłady, a i to w najlepszym wypadku. Asaberra wezwał na pomoc Kruczą Gwardię stacjonującą na księżycu Coron. Kapitan Cienia Moradius zdecydował się nie wysyłać swoich sił bezpośrednio do oblężonych miast, ponieważ jego oddziały były zbyt nieliczne by skonfrontować się z atakującymi Orkami w wielu odizolowanych oblężonych miastach. Kapitana Moradiusa bardziej od Dzikich Orków martwiło to, co wypędziło ich z lasów na Baranie. Zdeterminowany by poznać przyczynę ataków Zielonoskórych, wysłał oddziały Kruczej Gwardii na planetę gdzie krótko rozmówili się z Gubernatorem Asberrą i ruszyli w stronę najdzikszych i najgłębszych części lasów Barana. W miarę jak przeczesywali dżunglę w poszukiwaniu śladów Orków, Kruczy Gwardziści odkryli, że każda osada Zielonoskórych została zniszczona, każde leże wypalone i niemal każdy pozostały tam Ork został zabity. Coś czaiło się w dżungli i było na tyle potężne, że bez większych problemów przegnało Orków z ich siedliszcza. Kapitan Moradius wiedział, że tak sprawnie przeprowadzona ofensywa nie mogła być wynikiem wewnętrznych wojen pomiędzy Orkami. Nic więcej nie pozostawało tam do odkrycia, więc Kapitan Moradius wycofał oddziały zwiadowcze z lasów i zabrał swoich wojowników na Równinę Voltus, na której nawet Orkowie nie zakładali swoich osad, wybierając zamiast tego przemierzanie jej na grzbietach potężnych odyńców Squiddothów i innych bestii jako nomadzkie plemiona. Po tygodniu forsownego marszu przez równinę, Krucza Gwardia w końcu napotkała Orków, lecz Kapitan Moradius nie chciał posłać większej ilości Zielonoskórych w stronę oblężonych miast, więc szybko rozkazał zerwanie kontaktu bojowego po nawiązaniu potyczki. Po wycofaniu się z walki z nomadzkimi Orkami, Moradius rozkazał by część z jego zwiadowców podążała tropem Zielonoskórej watahy, żeby wypatrywali znaków tego, co wywiodło ich z leśnych siedzib. Kilka dni później wysłani zwiadowcy donieśli o tym, że Orkowie zostali zaatakowani. Bez zwłoki Krucza Gwardia ruszyła do wskazanej lokalizacji na pokładzie sześciu transporterów szturmowych Thunderhawk. Pomimo pośpiechu, kiedy zjawili się na miejscu Orkowie byli już wycięci w pień, ale za to zjawili się w samą porę by stawić czoła Eldarom z Biel-Tan. Świetnie znający obślizgłą naturę Eldarów, Moradius rozkazał natychmiastowy atak. Niczym grom z jasnego nieba Krucza Gwardia dopadła się do niczego nie spodziewających się Xenos zbierając ciężkie żniwo ich istnień. Eldarzy najwyraźniej nie planowali mierzyć się z lokalnymi siłami Imperiam tak wcześnie, a z pewnością nie spodziewali się obecności Kosmicznych Marines. Przez długie godziny po pierwszym ataku Eldarzy walczyli w odwodzie, a Astartes Kruczej Gwardii miarowo uszczuplali ich siły atakując z każdej strony. W końcu, Xenos wycofali się do miejsca, które wyglądało jak wielki krąg ułożony z monumentalnych głazów, starożytnej pozostałości niegdysiejszego Imperium Eldarów na Baranie. Chcąc ostatecznie wybić swoich przeciwników, Krucza Gwardia rozpoczęła decyzyjny atak na ich pozycje, ale okazało się to dokładnie tym, czego oczekiwali przebiegli Xenos. W miarę jak Astartes zbliżali się do pozostających przy życiu Eldarów, nagle, dookoła stojących w okręgu kamieni, otworzył się portal do Pajęczego Traktu. Astartes Kruczej Gwardii znaleźli się w otoczeniu wszystkich sił Xenos przydzielonych do ataku na Barana. Chociaż walczyli dzielnie, Kosmiczni Marines wytrzymali jedynie kilka godzin nim zostali całkowicie wybici. Eldarzy zdołali otworzyć starożytne Wrota Pajęczego Traktu, przez które potężnie Eldarskie Tytany przedostały się na planetę by dołączyć do walki. Obrońcy Barana zostali zniszczeni, a ludzkie osiedla zburzone planeta została odbita przez Eldarów, a Imperium i Krucza Gwardia poprzysięgły zemstę oraz ponowne podbicie tego świata.
        
Upadek Megarchii (748.41M)
         W 748.41M Swiato-Rój Thruskus odrzucił zwierzchnictwo Imperium, dokonując secesji. Zdradziecka rada starszych, znana jako Megarchia, zdołała z pomocą swoich charyzmatycznych i przekonujących przywódców przekonać do swoich racji zarządców na Thruskusie i w końcu przejąć władze nad całą planetą. Ich rządy były jednak dość krótkie, ponieważ Krucza Gwardia, uderzając niczym błyskawica wycięła Megarchię w pień, a jej przywódcy zostali powieszeni na najwyższych Iglicach Roju. W ciągu jednego dnia rządy Megarchii upadły, a świat Thruskus został włączony do Imperium raz jeszcze.
         Krucjata Światów Sabbatu – Wyzwolenie Caliguli (750-760.41M)
         Podczas Krucjaty na Światach Sabbatu, mała grupa uderzeniowa Kosmicznych Marines Kruczej Gwardii brała udział w ataku na kontrolowaną przez siły Chaosu stolicę planetarną Nero. Przeprowadzając atak razem z Regimentami Psów Wojny z Latarii przebili się przez obronę heretyków i zniszczyli wieżę Administratum stanowiącą główną siedzibę sił Chaosu.
Łowy na Voldoriusa (ok. 855-865.M41)
         Wielebny Kyublai, Wielki Khan zakonu Białych Szram, ogłosił w czasie uczty celebracyjnej wyprawionej na cześć objęcia przez niego stanowiska Wielkiego Khana, że zamierza wymierzyć sprawiedliwość jednemu z największych przeciwników Zakonu, ohydnemu Demonicznemu Księciu Voldoriusowi, przywódcy bojowego oddziału Legionu Alpha. By tego dokonać, 51 Mistrz Łowczy, Kor’sarro Khan i jego Trzecie Bractwo zostało wysłane by przynieść z powrotem głowę demona, lub nie wracać w ogóle. Przez ponad dekadę Kor’sarro i jego wojownicy tropili Voldoriusa w miarę jak wojownicy Białych Szram walczyli z jego siłami na Zoranie, Kavell i Modannie, jednak Demoniczny Książe zawsze znajdował sposób by im uciec. W końcu Kor’sarro i jego kompania znaleźli się na Quintusie, odosobnionym skalnym świecie na południe od Chogoris. Przed nadejściem Voldoriusa, Quintus był bastionem broniącym położonych dalej systemów przed Orkami z Gwiazd Jabal. Wojownicy Demonicznego Księcia zinfiltrowali bazę wojskową na Quintusie i kiedy Białe Szramy pojawiły się na planecie, czekała na nich nie tylko grupa wojowników Legionu Alpha, ale cała planeta żołnierzy-heretyków. Kor’sarro Khan nie zląkł się i nie zrejterował. Pozostawiając swój Krążownik Uderzeniowy w zewnętrznej części systemu przedostał się niepostrzeżenie na planetę wraz ze swoimi wojownikami na pokładzie szturmowców Thunderhawk, które wylądowały w kanionie na południowy wschód od planetarnej stolicy. Pomimo ich biegłości w skrytych operacjach, Białe Szramy spotkały na planecie Astartes o wiele lepszych w sztuce skrytości. Nikt inny jak sam Kapitan Cienia Kayvaan Shrike i jego 3 Kompania czekały na nich w Kanionie. Przez milenia relacje między Białymi Szramami i Kruczą Gwardią były napięte, ale siły przeciwko którym mieli stanąć były zbyt wielkie by pozwolić sobie na działanie na własną rękę. Sytuacja wymusiła na obu Kapitanach i ich podkomendnych dojście do porozumienia i wspólne działanie. Następnego ranka Kapitan Shrike i jego kompania szturmowych Marines przeprowadzili atak na baterie orbitalnych systemów obronnych na zachód od Mankarry – stolicy Quintusa. Jeszcze zanim całkowicie zajęli kompleks, Kruczy Gwardziści szykowali się do jego obrony, ponieważ połowa ze znajdujących się na planecie sił Legionu Alpha i znaczna część garnizonu Mankarry ruszyła z odsieczą atakowanej placówce. Wielokrotnie przewyższone liczebnie i mocno rozciągnięte oddziały Kruczej Gwardii bronił się ze stoicką determinacją, ale były zmuszone powoli ustępować pola. Pomimo kontrataków wyprowadzanych przez Kapitana-Cienia Kayvaana Shrike’a, Zdrajcy kontynuowali napór na pozycje Kruczej Gwardii. Jednak wszystko co działo się na terenie tamtej placówki było zaplanowane i przebiegało zgodnie z planem, ponieważ Białe Szramy, ukryte w jaskiniach na południe od stanowisk obrony orbitalnej, czekały na moment, w którym zdrajcy będą zbyt zaaferowani by zauważyć ich atak. Błyskawicznie wdzierając się w szeregi zdrajców na swoich szturmowych motocyklach, Wojownicy z Chogoris zmiażdżyli wszelki opór. W ciągu kilku chwil, czołg Baneblade Ironsoul w rękach zdrajców został unieruchomiony, jego gąsienice zerwane, a załoga wybita. Wraz ze stratą największej machiny wojennej, kręgosłup zdradzieckiej armii został przetrącony, a oni sami zostali wyrżnięci do ostatniego heretyka przez wściekle szarżujących Astartes Białych Szram i kontratakującej Kruczej Gwardii. Pomimo pokaźnych struktur obronnych Mankarry, Voldorius nie zakrzątał sobie głowy przygotowaniem obrony miasta czy naprawą jego murów. Szturmowce Thunderhawk Kruczej Gwardii i czołg klasy Windykator Białych Szram znany jako Thunderheart, były w stanie bez większych problemów utworzyć wyrwę w murach fortecy i zanim obrońcy zdołali zareagować, wojownicy stepów szaleli już na ulicach miasta. Nie zatrzymując się nawet na chwilę, synowie Jaghataia Khana przeczesywali wszystkie uliczki, niszcząc wszelkie grupy stawiające opór i wyrzynali bez litości każdego heretyka jakiego mogli znaleźć. W tym samym czasie Astartes Kruczej Gwardii zostali przerzuceni powietrznym desantem na dachy miasta i stamtąd przynosili śmierć zdrajcom. Złapani między młotem i kowadłem obrońcy nie byli w stanie zareagować. Wkrótce, jedynymi stronnikami Chaosu pozostającymi w Mankarrze pozostali Voldorius oraz jego ochroniarze, którzy zostali złapani w pułapkę i przyszpileni w cieniu Katedry Mądrości Imperatora. Chociaż wielu Astartes straciło życie z ręki Demonicznego Księca, wynik tej walki był przewidywalny. Koniec końców, Voldorius poległ, a jego złamane ciało zostało przybite do przewróconego posągu Imperatora przez Szpony Energetyczne Kapitana Shrike’a. Wprawne cięcie Kor’sarro Khana pozbawiło demona głowy, i tak łowy dobiegły końca. Miesiąc później, wraz z nadejściem Regimentu Gwardii Imperialnej z Tallarn, Kosmiczni Marines opuścili Quintusa. Kapitan Shrike powrócił do strefy wojennej Targus, a Kor’sarro Khan poleciał na Chogoris z głową Voldoriusa. Kapitanowie Shrike i Kor’sarro nabrali do siebie wzajemnego szacunku, a stosunki między dwoma zakonami, które przez bardzo długi czas pozostawały napięte, powoli obierały kierunek ku poprawie.

Warhammer Fantasy - Wysokie Elfy cz9


https://youtu.be/yziG6k2O548




Elfie Bóstwa Cytharai

  1. Ereth Khial, Blada Królowa
           
            Ereth Khial jest najwyższą boginią Świata Umarłych, którego strażnikiem jest jej syn - Nethu. Dawno temu, Blada Królowa próbowała uwieść Asuriana, jednak gdy ten się jej oparł, wpadła we wściekłość, ukradła dusze umarłych i ukryła je w ciemnej głębinie, Mirai. Blada Królowa nigdy nie zapomniała zniewagi ze strony Asuriana. Choć znajduje się on poza zasięgiem jej mocy, to nie można już tego samego powiedzieć o samych Elfach, więc to na nich skupił się jej gniew. Kiedy tylko Kamienie Ścieżki zostają zniszczone, Ereth Khial wysyła swoje upiorne rephallimy z misją pochwycenia kryjących się w nich dusz i zaciągnięcia ich siłą do Mirai. Cała operacja musi odbyć się szybko i sprawnie, w przeciwnym wypadku Slaanesh, Mroczny Książe Chaosu nie zawaha się przed niczym - nawet przed narażeniem się Ereth Khial - w swoim pościgu za pożarciem nawet najpodlejszych ogryzków z jej stołu.
            To czyny Bladej Królowej mogły być powodem jej wyrzucenia z dworu Asuriana, jednak wiele bardziej mrocznych bóstw Elfów uznaje ją za swoją mistrzynię. Z tego powodu bardzo rzadko można spotkać jej kultystów na terenie całego Ulthuanu. Większość Elfów nie dba o jej błogosławieństwo, a zamiast tego starają się unikać jej uwagi i zawsze mieć przy sobie gałązki świętych kwiatów, które odwracają jej żądny zemsty wzrok. Niektóre Elfy uważają jednak, że ich duszom będzie łatwiej przetrwać wieczność w cierpieniu niż totalne zniszczenie ich dusz i pożarcie przez Slaanesha. Takie myślenie dało początek lekkomyślnemu kultowi Bladej Królowej.
            Takie obsesje muszą być jednak utrzymywane w całkowitej tajemnicy, jako że składanie modłów do Ereth Khial jest powszechnie uważane za oznakę choroby psychicznej. Elfy naznaczone dotykiem Bladej Królowej są więzieni lub skazywani na banicję, jeśli tylko ich tajemnice wyjdą na jaw, jednak mimo to jej kapłani i oddani słudzy nigdy nie zostali całkowicie wydaleni z brzegów Ulthuanu.
            W Naggarocie, Ereth Khial jest uznaną przez masy istotą boską, jako że Mroczni Eldarzy bez problemu mogą przyrównać rozmiary własnej, historycznej zdrady, do jej losu. Blada Królowa oferuje Drucchim nieco zbawienia od głodu Slaanesha, jako że jej własne armie powstają właśnie ze skradzionych dusz zmarłych Elfów. Nie oznacza to od razu, że wszystkie Elfie dusze znajdują się w uścisku Ereth Khial, jako że ich niezliczone armie wciąż trwają w Kamieniach Ścieżki i drzewach, a jeszcze więcej z nich zostało pożartych przez Mrocznego Księcia. Mimo to, rok po roku, armia Bladej Królowej rośnie w siłę. Pewnego dnia, jej legiony cienia zburzą wszystkie cuda Asuriana, jako zapłatę za dawną obrazę Bladej Królowej.
            Choć większość Mrocznych Elfów nie dba o los własnych dusz, niektórzy z nich gorąco modlą się do królowej podziemi, chcąc upewnić się, że przybędzie ona do nich w dniu, gdy śmierć odbierze im oddech. Jak wierzą Mroczne Elfy, o wiele lepiej jest pełnić wartę w ponurym Królestwie Umarłych, niż przepaść na zawsze w paszczy Slaanesha. Takie ideały są jednak błędne już w swoim założeniu - najprawdopodobniej jedyną pociechą w modleniu się do Bladej Królowej jest fakt, iż jej wyznawcy nigdy nie odkryją, w jak wielkim są błędzie - Ereth Khial niezwykle rzadko podejmuje jakiekolwiek próby podstępnej kradzieży dusz z dworu Slaanesha.
            Plotka z Naggarothu głosi jednak, że jest jedna dusza, która dla Ereth Khial jest warta więcej niż wszystkie inne. Blada Królowa pokłada swoje nadzieje w Malekithcie, którego bezwzględność dorównuje niemal jej okrucieństwu. Tysiące lat temu przysięgła ona sobie, że to właśnie on będzie dowodził jej armiami w dniu jej ostatecznej zemsty na stworzeniach Asuriana.

            Ciekawostki
       Ereth Khial jest najprawdopodobniej oparta na postaci Ereshkigal, Sumeryjskiej bogini świata zmarłych.

  1. Khaine, Władca Mordu

            “Bóg imieniem Khaine, Bóg Mordu, Śmierci i rozlewu krwi. Jedynie dobrowolnie oślepiona istota nie byłaby w stanie dostrzec, iż jest to sam Władca Krwi, ukrywający się za jedną z wielu masek, by zwieść i oszukać tych, którzy w innym wypadku wyparliby się go.”
~ Liber Chaotic

            Khaela Mensha Khaine, Krwaworęki Bóg, Władca Mordu, lub zwyczajnie - Khaine, jest Elfim Bogiem przemocy, wojny, okrucieństwa, krwi, zniszczenia i mordu. Jest płomieniem wojny, bezlitosną personifikacją okrutnego kreda. Khaine jest wyznawcą starego jak świat powiedzenia: jeśli pragniesz pokoju, szykuj się do wojny. Wierzy on również, że jedynie rzeź nadaje prawdzie o życiu jakikolwiek sens, a miłość jest niczym, dopóki nie zahartuje jej najczarniejsza nienawiść. Jest Bogiem, który zezwala swoim sługom na robienie tego, na co mają ochotę, jednocześnie nie zakazując niczego, poza odrzuceniem jego boskiej woli.
            Nie jest więc niespodzianką, że Mroczne Elfy najbardziej pragną właśnie jego błogosławieństwa, jako że ich życia składają się niemal wyłącznie z aktów przemocy i cierpienia. Tam, gdzie Wysokie Elfy obchodzą się z czcią oddawaną Khaine’owi dość ostrożnie, tam Mroczne Elfy czczą go ponad wszystkich Bogów, poświęcając mu niewolników, kamratów, a nawet własne dzieci, chcąc choćby na chwilę zwrócić na siebie jego uwagę. Takie oddanie raduje Krwaworękiego Boga na sposób, w jaki strach Wysokich Elfów nigdy go nie ucieszy, jednak Khaine jest również Bogiem, który szybko traci zainteresowanie - jeśli jego wyznawcy chcą utrzymać na sobie jego skupioną uwagę, ich ofiara musi być jeszcze bardziej dzika i barbarzyńska z każdym mijającym rokiem ich życia.
            Do pewnego stopnia wszystkie Mroczne Elfy są dotknięte jego błogosławieństwem, jako że ich dziedzictwo jest naznaczone samym Twórcą Wdów i aktami przemocy, dokonywanymi przez Aenariona i jego dziedziców. Część Mrocznych Elfów wyznaje okrutne wizje Krwaworękiego Boga całym swoim sercem. Te Elfy znane są jako Noże Khaine’a - są oni zarówno podziwiani jak i unikani przez własnych braci. Ci fanatyczni wyznawcy Boga Mordu są lojalni wyłącznie wobec własnego, bezlitosnego kreda.
            W społeczeństwie Mrocznych Elfów, kult Khaine’a jest najpotężniejszym ze wszystkich. Jego nowicjuszami są Elfie Wiedźmy, które same siebie nazywają “kochankami Khaine’a.” Przewodzą im Królowe Hag. Kotły Krwi, które Mroczne Elfy używają regularnie, mają na sobie podobiznę Khaine’a. Na dodatek, w Noc Śmierci, Elfie Wiedźmy swobodnie przechadzają się ulicami miast Mrocznych Elfów, zabijając wszystkich, których spotkają.
            Wysokie Elfy postrzegają Khaine’a jako zło konieczne. Ich wojownicy modlą się do Khaine’a przed bitwą, ale są przy tym dość ostrożni, by nie pozwolić, by jego wpływ sprowadził na nich żądzę krwi. Jak mawiają Wysokie Elfy, “miecz Khaine’a ma dwa ostrza i tnie w obie strony.”
            Leśne Elfy czczą Khaine’a w czasach wojny, ale nie nadają mu wcale zbyt wielkiego znaczenia. Na mandali Leśnych Elfów zajmuje on dopiero czternaste miejsce.
            Niektórzy ludzie także oddają mu cześć. Obywatele Imperium łączą Khaine’a z Morrem, powołując się na mity, w których występują oni jako bracia i w których walczą ze sobą o władzę nad prowincją śmierci. Władca Mordu jest wyznawany przez ludzkich zabójców, złodziei, a nawet przez niektórych żołnierzy.

            Mitologia

            Powszechnie uważa się, że niegdyś Khaine uwięził Kurnousa oraz Ishę, oraz że to właśnie przez to wyzwanie rzucił mu Vaul, Bóg-Kowal. Khaine wygrał walkę, okaleczając i oślepiając Vaula i czyniąc z niego jego sługę, zmuszając go do tworzenia dla niego nowej broni i pancerzy.
            Elfie legendy głoszą, że Khaine powróci do świata śmiertelników w dniu Rhana Dandry, ostatniej, apokaliptycznej bitwy z Chaosem, by walczyć z Rujnującymi Mocami, oraz że jego siła będzie konieczna do pokonania prastarego zła.
            Powszechnie uważa się także, że Twórca Wdów był niegdyś jego osobistym mieczem. Po dziś dzień broń często nazywa się zwyczajnie “Mieczem Khaine’a.”

            Ciekawostki
       “Na Krew Khaine’a!” jest powszechnym przekleństwem wśród ludu Asurów.
       Imię Khaine’a jest wzorowane na biblijnej postaci Caine’a, pierwszym mordercy, którego ofiarą był Abel, jego własny brat.

  1. Morai-Heg, Starowina
           
            Morai-heg, znana także jako Bogini Kruków, lub Starowina, jest Elfią Boginią Losu i Śmierci. W swojej runicznej sakiewce trzyma ona przeznaczenie wszystkich śmiertelników. Składanie jej darów i hołdu jest powszechnie uważane za mroczne praktyki. Przez wielu Elfów, niezależnie od rasy, nie jest ona uważana ani za Bogów z grupy Cadai, ani z Cytharai, a co za tym idzie - Elfy składają jej tylko tyle ofiar, by mieć jako-taką pewność, że Bogini nie wyrządzi im krzywdy, lub tyle, by podjąć próbę oszukania przeznaczenia i samej śmierci.
            Jako starożytna i zmęczona istota, Morai-heg jest Strażnikiem Dusz i Tkaczem Przepowiedni. Ona i tylko ona zna przyszłość i odczytuje koleje losu. To ona stworzyła układ gwiazd na niebie i to dlatego Elfy wierzą, że jest w nich zawarta wizja przyszłości. Wysokie Elfy uważają, że Morai-heg zna przeznaczenie wszystkich żywych istot, oraz że każda śmierć - nieważne, jak bardzo trywialna - jest przepowiedziana przez Starowinę.
            Morai-heg jest dokuczliwą i zmienną istotą i zazwyczaj nie wplątuje się w waśnie między bogami. Nie kieruje się ona dystansem do wszystkich istot jak Asurian, a intrygancką neutralnością, która pozwala jej wykorzystywać każdy niepokój w niebiosach na własną korzyść. Z tego powodu, nie ma Elfiego boga, który nie zawdzięczałby Morai-heg wielkich zasług i który zarazem nie chciałby się na niej zemścić.
            Mówi się, że kruki są jej posłańcami. Przemierzają cały Ulthuan i barbarzyńskie ziemie młodszych ras, zanosząc strzępy mądrości Starowiny tym, którzy mają dość rozumu, by być w stanie je pojąć. Z tego powodu, regimenty łuczników z Ulthuanu nasłuchują kruczego krakania i opłakują odejście każdego członka ich chóru. Przez niektórych przedstawicieli Elfiej szlachty uważane to jest za obsesję, jednak łucznicy nie dbają o ich opinię. Jak mawiają, ich opinia nie wystarczy do zadrwienia z Morai-heg. Tylko ona wie, czy strzały wypuszczane z ich cięciw dosięgną swojego celu - taka wiedza wiąże się z wielką mocą, której nie powinno się obrażać.

  1. Atharti, Pani Pragnienia

            Atharti jest Elfią Boginią Przyjemności i Uwodzenia, często przedstawianą jako zamaskowana postać owinięta krwawo-czerwonymi wężami. Elfom znana jest jej rywalizacja z własną siostrą, Hekatri - obie boginie nie raz próbowały pozbyć się siebie nawzajem raz na zawsze. Pani Pragnienia jest mistrzynią wszystkich form uwodzenia i sam jej widok byłby w stanie ukorzyć i złamać zwykłego śmiertelnika. Z tego powodu, Nagaryci, którzy infiltrują społeczeństwo Wysokich Elfów, uznają ją za jedną z ich najważniejszych patronek, jako że tylko ona jest w stanie odblokować serca i umysły tych, w których chcą szerzyć swoje zepsucie.

            Ciekawostki
       Athari może być spowinowacona z Astarte, Fenicką boginią płodności i wojny. Jej imię w Ugaryckim zapisuje się jako “Athtart” lub “Attart.” W związku z tym, że jej wyznawcy zbudowali swój kult w Kytherze - której nazwa dotyczy zarówno starożytnego miasta portowego, jak i magicznego królestwa Greckiej bogini Afrodyty - część historyków po dziś dzień uważa, że Afrodyta i Astarte są jedną i tą samą postacią.

  1. Hekarti, Kochanka Magii

            Hekarti, Królowa Hydra, jest Elfią Boginią Zaklęć i Mrocznej Magii. Nie ma żadnych świątyń, poza małymi kapliczkami w Mrocznym Zakonie Ghronda. Jest ona w stanie dostrzec wszystkie Wiatry Magii. Jej sześć ramion wystarcza jej do niesienia własnych, świętych akcesoriów - kostura z głową węża, bijącego serca, skorpiona, złamanej strzały, ząbkowanego ostrza i flakonika ze łzami sieroty.
            Niepodobnie wielu innym istotom boskim, Hekarti nie zwraca wielkiej uwagi na pragnienia Elfów. Zamiast tego, skupia się na własnym konflikcie ze swoją boską siostrą, Atharti. To prawdopodobnie właśnie ich rywalizacja sprawiła, że Hekarti postanowiła obdarzyć Morathi mądrością. Powszechnie mówi się, że Czarodziejki Hag zawsze oddawały cześć obu siostrom po równo - Naggaryckie legendy wskazują na wiele różnych, ponurych przykładów tego, co dzieje się z tymi, którzy przedkładają jedną z bogiń nad drugą.
            To właśnie do Hekarti zwróciła się Morathi, gdy tylko zdecydowała się ona podążyć długą drogą mistrzostwa w sztuce czarnoksięstwa. Magowie Mrocznych Elfów czerpią od Hekarti sporo własnej mocy. W jednej z jej form, ukazuje się ona jako istota o wielu głowach - Hydra. Elfy wierzą, że to właśnie dlatego jest ona w stanie widzieć wszystkie Wiatry Magii. Z jej błogosławieństwem, możliwe jest bezpośrednie zaczerpnięcie prosto z Wiatrów i wyzwolenie ich pełnej mocy. Taka właśnie jest i cała natura czarnoksięstwa Mrocznych Elfów, przez co ich zaklęcia są o wiele bardziej niszczycielskie niż te używane przez młodsze rasy. Hekarti nie zsyła jednak swojego błogosławieństwa zbyt chętnie i zawsze żąda za nie zapłaty we krwi. To, czy będzie ona należała do składającego do niej modły maga, czy też do kogokolwiek innego, nie jest już takie ważne.

            Ciekawostki
       Hekarti jest najprawdopodobniej oparta na postaci Hekate, Greckiej Bogini krzyżujących się dróg, Duchów, Magii i Czarnoksięstwa

środa, 30 października 2019

Lorgar i Niosący Słowo - cz6


https://youtu.be/FsY-DM24voM


Herezja Horusa

            To Oczyszczenie Khur ostatecznie sprowadziło Niosących Słowo na drogę służby Bogom Chaosu. Gdy Lorgar zastanawiał się nad słowami Imperatora z tamtego dnia, Kor Phaeron, jego zaufany pułkownik i najbliższy przyjaciel, powiedział mu o wielkich Bogach Chaosu: istotach, które wręcz domagały się fanatycznej czci i oddania, niepodobnie Imperatorowi, który najwidoczniej wcale nie był istotą boską.
            Serce Lorgara było powoli zatruwane przez Kor Phaerona, nowego Mistrza Wiary Legionu. Jego zadaniem było przekonanie wszystkich Astartes Niosących Słowo do nowych Bogów. Życzenie Lorgara w krótkim czasie zostało urzeczywistnione, ale zamiast zwrócić cały Legion w kierunku tylko jednego z Bogów, Legion Niosących Słowo zaczął czcić Chaos Niepodzielny, panteon składający się z czterech Rujnujących Mocy.
            To właśnie Lorgar i jego Niosący Słowo przedstawili Legionowi Mistrza Wojny ideę loży wojowników i ostatecznie doprowadzili do zepsucia samego Horusa. Legion utrzymywał swoje oddanie mrocznym mocom w tajemnicy do czasu, gdy Mistrz Wojny sam przyznał się do czczenia Chaosu i rozpoczął galaktyczną wojnę domową - Herezję Horusa.
            Większość składu osobowego Legionu miała za zadanie uwikłanie i zniszczenie Legionu Ultramarines w walce, tak, by ich wielkie siły nie były w stanie dołączyć do walki na Terrze. Było to zadanie, które Niosący Słowo podjęli z radością, mając w pamięci hańbę, którą Ultramarines zadali Niosącym Słowo w przeszłości oraz fakt tego, że Legion Guillimana stał się od tamtej pory pupilkiem Imperatora. Inwazji na Ultramar przewodził Kor Phaeron, który przysiągł ostateczne zniszczenie XIII Legionu. Niosący Słowo przygotowali zasadzkę na Ultramarines na świecie Calth. Atak przebiegał dobrze, ale tylko do czasu, gdy posiłki Ultramariens z Macragge przybyły na Calth i przepędziły Niosących Słowo z całego Układu.
            Reszta Niosących Słowo została poprowadzona przez Lorgara na Terrę, gdzie Horus i jego siły zostały powstrzymane i ostatecznie pokonane w oblężeniu trwającym pięćdziesiąt pięć dni. Po tych wydarzeniach, Legion znalazł schronienie w Oku Terroru i Maelstromie, na demonicznym świecie Sicarus.
            Nim jednak Horus otwarcie wypowiedział wojnę Imperium, pojawiła się okazja na oczyszczenie jego Legionu z ostatnich Lojalistów pod jego sztandarem. Imperialny Gubernator Planetarny Istvaana III, Vardus Praal, został spaczony przez Boga Chaosu Slaanesha, którego kultyści byli aktywni na tym świecie jeszcze zanim został zdobyty przez Imperium.
            Praal ogłosił swoją niepodległość wobec Imperium i zaczął praktykować zakazaną sztukę czarnoksięstwa Slaanesha. Rada Terry nakazała Horusowi zdobycie tego świata, a w szczególności jego stolicy planetarnej, Choralnego Miasta. To zadanie jedynie wspomogło plan Mistrza Wojny co do obalenia Imperatora. Choć cztery Legiony pod jego bezpośrednim dowodzeniem - Synowie Horusa, Pożeracze Światów, Gwardia Śmierci i Dzieci Imperatora - potajemnie przysięgły wierność jemu i Bogom Chaosu, to w ich szeregach wciąż służyli Lojalistyczni Astartes. Szacuje się, że stanowili oni około ⅓ każdego z Legionów. Wielu z nich było z pochodzenia Terranami, powołanymi do służby bezpośrednio przez Imperatora jeszcze przed odnalezieniem Prymarchów każdego z Legionów.
            Pod przykrywką zdławienia rebelii przeciwko Imperium, Horus zgromadził swoje oddziały w Układzie Istvaan. Po długim bombardowaniu Istvaana III, Lojalistyczne elementy Legionu zostały uformowane w siłę uderzeniową i wysłane na powierzchnię tego świata. W momencie osiągnięcia zwycięstwa i zdobycia Choralnego Miasta, Astartes zostali zdradzeni. Na miasto, prosto z okrętów floty Mistrza Wojny, spadły wyniszczające wszelkie życie bomby wirusowe.
            Nie wszystko poszło jednak zgodnie z planem Mistrza Wojny. Marines na powierzchni świata zostali na krótko przed zrzuceniem bomb ostrzeżeni o wielkim niebezpieczeństwie, dzięki czemu znaczna część z nich zdążyła się schronić. Cywilna populacja planety nie miała tyle szczęścia: 12 miliardów ludzi zginęło niemal natychmiast, gdy żrący ciało wirus, Pożeracz Życia, zainfekował każdą żywą tkankę na planecie. Psioniczny szok powstały w momencie śmierci tak wielu istnień w tym samym momencie odbił się tak silnym echem w Osnowie, że samo światło Astronomicanu zblakło na krótką chwilę.
            Angron, Prymarcha Pożeraczy Światów wpadł w wielki gniew na wieść, że część Lojalistów faktycznie przetrwała i zamiast czekać na rozkazy od Horusa, rzucił się do szaleńczego desantu na czele pięćdziesięciu kompanii swojego Legionu. Wkrótce dołączyli do niego inni Prymarchowie, rozpoczynając długą na miesiące wojnę w ruinach Choralnego Miasta. Choć walka była niezwykle zacięta, a Zdradzieckie Legiony zapłaciły niezwykle drogą cenę za zniszczenie ostatnich przejawów oporu Lojalistów, to wierni Imperatorowi Astartes zwyczajnie nie mieli szans na przetrwanie. Ostatni Lojaliści zginęli w wielkim bombardowaniu powierzchni świata. Dopiero wtedy Horus i jego flota byli gotowi do przejścia do następnej fazy ich rebelii.

Masakra w Strefie Zrzutu

            Trzeci świat Układu Istvaan, znajdujący się dość blisko swojej gwiazdy, by podtrzymać ludzkie życie, teraz był przesiąkniętym wirusem masowym grobem, rezultatem gniewu Horusa Lupercala. Populacja tego świata była teraz radioaktywnym pyłem, rozrzuconym po wszystkich kontynentach, podczas gdy dumne miasta planety były teraz jedynie osmolonymi, płonącymi ruinami. Cała cywilizacja została zgładzona w zaledwie jeden dzień. Orbitalne bombardowanie floty Mistrza Wojny nie oszczędziło nikogo ani niczego. Istvaan III był teraz śmiertelnie cichym miejscem, krążącym wokół samotnej gwiazdy i od tej pory miał służyć jako kamień nagrobny, symbolizujący śmierć pewnej epoki.
            Nad Istvaanem V zgromadziła się największa flota jaką widziała ludzkość. Bez wątpienia była to najbardziej imponująca koalicja okrętów Astartes. Były tam okręty zwiadowcze, krążowniki, niszczyciele i flagowce siedmiu Legionów Kosmicznych Marines. Z precyzją, która wymagała wielkich obliczeń, floty siedmiu Legionów zawisły nad niebem opustoszałej planety. Wahadłowce i desantowce były rozlokowane między największymi krążownikami, a pokłady każdego okrętu wojennego przygotowywały się do niebywałego, zjednoczonego desantu. Horus, zdradziecki syn Imperatora, zamierzał okopać się na powierzchni świata. Imperium Ludzkości wysłało mu na pohybel siedem Lojalistycznych Legionów, nie wiedząc, że cztery z nich już dawno wzgardziły przysięgą lojalności wobec Imperium.
            Na pokładzie Fidelitas Lex, okrętu flagowego Lorgara, doszło do spotkania Prymarchów i dowódców Zdradzieckich Legionów. Byli tam obecni dowódcy z Legionów Władców Nocy, Legionu Alpha, Żelaznych Wojowników i trzej Prymarchowie: Nocny Łowca, Alpharius Omegon i Perturabo. Lorgar wystąpił przed zgromadzonych Zdrajców i przemówił do nich, mówiąc im o tym, jak ważna jest ich misja i o wybitnym znaczeniu tego dnia w całej historii ludzkości.
            Niosący Słowo i ich sojusznicy wierzyli, że Imperium było zepsute aż po fundamenty i niedoskonałe w swoim dążeniu do zbudowania idealnej kultury. Imperium zawiodło ludzkość, jako że było zbudowane na kłamstwach. Zostało zbudowane przez niebezpieczne oszustwo i zmuszało każdego z nich do poświęcania prawdy na ołtarzu konieczności. Było to imperium, które było propagowane przez grzech i dlatego zasługiwało jedynie na śmierć. Tu, na Istvaanie V, miała rozpocząć się czystka. Z prochów miało powstać nowe królestwo rasy ludzkiej: Imperium sprawiedliwości, wiary i oświecenia. Imperium strzeżone, dowodzone i chronione przez awatary samych Bogów. Imperium dość silne, by przetrwać przyszłość ogarniętą krwią i ogniem.
            Imperator uważał ich Legiony za lojalne. Ich cztery Legiony zostały sprowadzone na Istvaana V w błędnym przekonaniu Imperatora. Ich koalicja była jednak owocem całych dekad planowania. Była to koalicja przepowiedziana już w starożytnych wróżbach. Od teraz nie musieli kryć się już w cieniu - od teraz nie mieli już dłużej posługiwać się manipulacjami i fałszem.
            Od tego dnia, Legion Alpha, Niosący Słowo, Żelazni Wojownicy i Władcy Nocy mieli stać razem - brodząc we krwi, ale stojąc wyprostowani pod sztandarem Mistrza Wojny, drugiego Imperatora. Prawdziwego Imperatora. Pierwszy Kapitan Sevatar z Legionu Niosących Słowo zakrzyknął: “Śmierć Fałszywemu Imperatorowi!” Wkrótce jego okrzyk podjęli wszyscy zgromadzeni na Fidelitas Lex Zdrajcy. “Śmierć Fałszywemu Imperatorowi! Śmierć Fałszywemu Imperatorowi! Śmierć! Śmierć! Śmierć!”
            Tysiące Kapsuł Desantowych i Stormbirdów przeszyło niebo już w pierwszej fazie ataku Lojalistów. Pierwsza fala znalazła się pod ogólnym dowodzeniem Ferrusa Manusa, Prymarchy X Legionu. Oprócz niego, do walki wyruszyły Salamandry z Vulkanem na czele i Krucza Gwardia z Corvusem Coraxem. Wydana zdrajcom bitwa wydawała się być wyrównana: 40,000 Lojalistów stanęło naprzeciw 30,000 Zdrajców.
            Pole bitwy Istvaana V było rzeźnią o epickich proporcjach. Zdrajcy byli napędzani zawziętą nienawiścią. Potężne Tytany Boga Maszyny siały niewyobrażalne spustoszenie. Krew bohaterów i zdrajców płynęła całymi rzekami, a zakapturzeni Heretekowie Mrocznego Mechanicum wyzwolili swoje wszystkie, zakazane Imperialnym prawem żądze z użyciem starożytnej technologii. W całej Depresji Urgall, setki ginęły wraz z każdą mijającą sekundą walki, a obietnica nieuniknionej śmierci stała się całunem ciemności, który zawisł nad walczącymi. Zdrajcy zatrzymali się, ale ich linia uginała się pod furią ofensywy Lojalistów. Najmniejszy zwrot przeznaczenia wystarczył, by raz na zawsze skończyć ze Zdrajcami. Siły na powierzchni walczyły przez niemal trzy godziny bez wyraźnego przechylenia się szali zwycięstwa na którąkolwiek ze stron. Lojaliści oczekiwali na drugą falę desantu ich sojuszników, wierząc, że ostatecznie przełamie to opór Zdrajców. Zdrajcy byli jednak dobrze przygotowani. Każdy ich Astartes dobrze znał swoją rolę do odegrania. Wszyscy zdawali sobie sprawę, że aby uratować ludzkość przed zniszczeniem z rąk fałszywego Imperatora, musieli przelać jeszcze więcej krwi.
            Choć Żelazne Dłonie, Krucza Gwardia i Salamandry zdołały dokonać pełnego zrzutu i zabezpieczyć miejsce swojego desantu, dokonali tego wielkim kosztem. Przepełniony gniewem Ferrus Manus w jednej chwili postradał resztki zdrowego rozsądku i zamiast wycofać się wraz z Corvusem Coraxem i Vulkanem, zaczął przeć naprzód, chcąc wyzwać Fulgrima na osobisty pojedynek. Bitwa, która rozpoczęła się jako zmasowany atak na pozycje Zdrajców, szybko przemieniła się w jedno z największych starć całej Wielkiej Krucjaty. Ponad 60,000 Astartes stoczyło bój na pozbawionych życia równinach Istvaana V. Bitwa ta miała zapisać się w annałach Imperialnej historii jako jedna z najbardziej epickich konfrontacji w historii rasy ludzkiej.
            Depresja Urgall była zadeptana pancernymi butami i rozjechana gąsienicami czołgów niezliczonych tysięcy Marines i dywizji opancerzonych Legionów. Lojalni Prymarchowie walczyli tylko w najbardziej zawziętych miejscach linii frontu. Horus, najjaśniejsza gwiazda i największy z synów Imperatora obserwował wielkie zniszczenie rozsiewane przez jego Legion. Ich pan i władca był bardzo zadowolony. Ostatecznie, nad maelstromem ścierającego się ze sobą ceramitu, wystrzału dział i Bolterów, dało się słyszeć szwadrony Stormbirdów, Thunderhawków, świst Kapsuł Desantowych przecinających niebo i innych desantowców - druga fala Lojalistów przeszyła atmosferę i rozpoczęła desant.
            Trzy Lojalistyczne Legiony wydały z siebie okrzyk radości. Linia frontu załamała się - Zdrajcy ogłosili odwrót swoich sił. Corvus Corax i Vulkan postanowili zrobić to samo - ich siły potrzebowały wytchnienia, a ranni opatrunku. Choć kanały Vox rozbrzmiewały prośbami o wyjście pierwszej fali Lojalistów naprzeciw i podzielenie się z nimi częścią zapasów, nowoprzybyłe Legiony milczały. Między Legionami nie dało się słyszeć ani jednej wymiany zdań aż do momentu, gdy obie siły nie stanęły w odległości stu metrów od siebie. To właśnie wtedy Horus odkrył głębie swojego perfidnego planu i ujawnił swoją pułapkę. Nad walczącymi dało się widzieć czerwoną flarę, która wybuchając, rozświetliła pole bitwy. Ogień zdrady zapłonął w lufach tysięcy Bolterów drugiej fali desantu. Cztery nowoprzybyłe Legiony zaatakowały Salamandry i Kruczą Gwardię, zabijając setki Astartes w zaledwie kilka sekund i tysiące w zaledwie kilka następnych. Wojownicy Mistrza Wojny zaprzestali odwrotu i raz jeszcze ruszyli do walki z Lojalistami, zgniatając siły Imperatora z dwóch stron. Setki Pożeraczy Światów, Synów Horusa i Gwardzistów Śmierci uderzyło na kompanie weteranów Żelaznych Dłoni i choć wojownicy X Legionu stawili zaciekły opór, to ich sytuacja była beznadziejna - byli przytłoczeni liczebnie i wkrótce ich linia została rozerwana na strzępy. Żelazne Dłonie same doprowadziły do swojego upadku, zostając na polu bitwy.
            Frontowe szeregi Kruczej Gwardii padły na ziemię, jak gdyby ścięte kosą w krwawej mgle. Opancerzeni na czarno Astartes padali na dłonie i kolana, tylko po to, by kolejna seria ze Zdradzieckich Bolterów pozbawiła ich życia. Legion Niosących Słowo zajął pozycje obronne na zachód od pola bitwy, gotowy do zaatakowania Kruczej Gwardii z flanki. Trzy postacie stanęły na dachu czołgu dowodzenia Legionu. Kadłub brązowo-szarego Land Raidera był obwieszony trzepoczącymi na wietrze sztandarami udekorowanymi świętym pismem Niosących Słowo na całej powierzchni płótna. Kor Phaeron, Mistrz Wiary, obserwował desant z daleka. Erebor stał u jego boku.
            Lorgar górował nad nimi, ale nie przywiązywał uwagi do ostrzału prowadzonego w stronę Salamander i Kruczej Gwardii. Zamiast tego, beznamiętnie ruszył w samo serce bitwy, obserwując, jak jego bracia wyrzynają się wzajemnie. Fulgrim i Ferrus walczyli w świetle iskier powstałych od silnych uderzeń ich broni. Silny wiatr tłumił wszystkie dźwięki i odgłosy biegnące z miejsca, w którym walczyli, ale nawet w surowej ciszy ich pojedynek był bardziej zajmujący niż wszechobecna rzeź. Tylko Prymarchowie mogli wykonywać tak błyskawiczne, płynne ruchy. Doskonałość ich ruchów niemal sprowadzała uśmiech na twarz Lorgara. Gdy Prymarcha obserwował swoich walczących w śmiertelnym uścisku braci, przypomniał sobie, jak w przeszłości Ferrus zaprezentował mu wykutą przez siebie broń. Stworzył piękną maczugę, Crozius, który nazwał Illuminarium, a który podarował Lorgarowi w podzięce za pomoc udzieloną jego Legionowi pod Galadon Secundus. Powracając do rzeczywistości, na widok masakry, której był świadkiem, w sercu Lorgara zostało zasiane ziarno zwątpienia. Kor Phaeron raz jeszcze zapewnił go o słuszności tego, co ma nastąpić, po czym Lorgar nakazał swoim Niosącym Słowo przypuszczenie szturmu. Krucza Gwardia miała za chwilę przestać istnieć. Lorgar wiedział jednak, że nie będzie to możliwe tak długo, jak długo jego brat, Corvus Corax, będzie żył.

Sanguinius i Krwawe Anioły cz10



https://www.youtube.com/watch?v=1dbtT87E_UE



Konklawe Potomków Sanguiniusa (999 r. M41) - Stąpając po cienkim lodzie zapomnienia po wydarzeniach, do których doszło na Świecie Świątynnym Sabien, los Krwawych Aniołów wymagał teraz wielkoduszności ze strony ich Zakonów Sukcesorskich. Lord Komandor Dante wezwał wszystkich przedstawicieli synów Sanguiniusa na konklawe po niemal katastrofalnej wojnie domowej w Zakonie. Dante wezwał bratnie Zakony do wspomożenia obrony ojczystego świata ich wspólnego Prymarchy przed atakami Tyranidów i sił Chaosu. Gdy Dante prowadził zażartą dyskusję na konklawe, Apothecaria pracowały nad radykalną, nową procedurą odnowienia szeregów Krwawych Aniołów. Konsyliarze pragnęli przywrócić do życia zapomnianą i starożytną sztukę ludzkiej replikacji. Caeucus był Dowódcą Apothecarioum Apothecae Majoris Krwawych Aniołów. Zaniepokojony topniejącymi szeregami Zakonu i bojąc się o jego całkowite wyginięcie, był on zaangażowany w bezowocne eksperymenty, których Lord Komandor Dante wyraźnie zakazał. Caeucus eksperymentował z klonowaniem istniejących Marines, co eliminowało potrzebę przechodzenia Aspiranta przez żmudny proces dojrzewania i implantacji genoziarna w jego ciele. Caeucus nie usłuchał swojego Mistrza i w tajemnicy dalej przeprowadzał eksperymenty, zachęcany do dalszych osiągnięć przez Konsyliarza Kosmicznych Marines Chaosy, Fabiusa Bile’a. Fabius dostał się na Baala pod przebraniem dobrze znanego Magos Biologis z Adeptus Mechanicus. Caecus miał nadzieję, że ten fałszywy Magos pomoże mu sklonować Kosmicznych Marines by wspomóc szeregi Krwawych Aniołów. Caeucus został jednak oszukany - jedynym co stworzył, były potworne mutanty, nieprzypominający ludzi Astartes znani jako Diabły Krwi, które nagle na dodatek ogarnęło Czerwone Pragnienie. Kreatury te były wypaczoną wersją lustrzanego odbicia Krwawego Anioła, ale brakowało im jakichkolwiek cech ludzkich. Mutacje, które przeklęły genoziarnno Krwawych Aniołów zostały nasączone machinacjami tech-herezji Chaosu Fabiusa Bile’a, a wraz z każdą, skonsumowaną przez te bestie kroplą krwi, pragnienie, które determinowało posunięcia Diabłów Krwi rosło. Mutanty uwolniły się z laboratorium Caeucusa i rozpoczęły szaleńczy bieg po świętych korytarzach Fortecy Klasztornej Krwawych Aniołów. W czasie ich szaleństwa, Bile zdołał ukraść szklaną fiolkę, którą Caeucus przyniósł ze sobą na Baal prosto z Kaplicy Czerwonego Kielicha - była w niej zmieszana krew Sanguińskich Kapłanów, służących w jego świątyni od setek lat i niewielka porcja krwi samego Prymarchy. W czasie wewnętrznego ataku dzikich bestii, potwory zaatakowały świętą Kaplicę. Widząc, do czego doszło, Brat Corbulo ruszył właśnie tam. Dobrze wiedział, czego chcą te bestie i nie miał zamiaru im tego oddawać. Potwory otoczyły Corbulo, gdy Kapłan wbił się w ich nacierającą masę z mieczem łańcuchowym, Zęby Niebios, ryczącym mu w dłoni. Największy z Diabłów, zakuty w Pancerz Terminatorski rzucił się jednak w stronę swojego celu - Czerwonego Graala i bezcennej krwi Prymarchy, którą w nim zawarto. Potwór chwycił święty relikt i opróżnił go, wlewając sobie jego zawartość w otwarte usta. Teraz, gdy bestia posmakowała krwi Prymarchy, Diabły chciały tylko więcej. W wyniku profanacji i zamieszania, do jakiego doszło w Fortecy Klasztornej Zakonu, Bile osiągnął swój cel i uciekł z Baal z niewielką ilością krwi Sanguiniusa. Krwawe Anioły i ich Sukcesorzy z sukcesem obronili najświętsze miejsce na Baal - Złoty Sarkofag Sanguiniusa w jego złotym grobie, gdzie spoczął Wielki Anioł. Synowie Sanguiniusa zniszczyli hordę mutantów i wypalili skazę Chaosu z wnętrza własnych murów. Za przedłużenie świętości Wielkiego Anioła, jego Synowie zapłacili własną krwią, a w wyniku całej ich udręki, Lord Komandor Dante wziął odpowiedzialność za wszystko, co się stało i zaakceptował wszystkie konsekwencje starcia bez słowa narzekania. Dante wierzył, że to jego pycha sprowadziła na Zakon epokę ciemności. Zakony Sukcesorskie zgodnie zaczęły dumać nad słowami Lorda Komandora, biorąc także pod uwagę oryginalne wezwanie Dantego do zebrania niewielkiej dziesięciny, mającej pomóc Zakonowi odnowić swoje szeregi. Zakony Sukcesorskie jednogłośnie zgodziły się na oddanie części swoich Neofitów swojemu bratniemu Zakonowi, by ten mógł odbudować siły w obliczu inwazji sił Chaosu i nadciągającej hordy Tyranidów.
Najczarniejsza Godzina (999 r. M41) - Krwawe Anioły zostały sprawdzone jak nigdy od czasów Herezji Horusa. Gdy XIII Czarna Krucjata pochłaniała główne zasoby Imperium, macka Floty Roju Leviathan znalazła się na bezpośrednim kursie z Baal. Co gorsza, zagrożenie ze strony Krwiopijcy Ka’Bandhy, Zguby Sanguiniusa, powróciło z Osnowy. Demon przewodził teraz legionom potworów Chaosu. Jego pierwsze uderzenie padło na Ammonai, najdalszy świat Układu Baal. Stanąwszy przed zagrożeniem toczenia wojny na dwa fronty, Lord Komandor Dante poczynił szybkie przygotowania i zjednoczył wiele Imperialnych a nawet nieludzkich planet pod dowództwem Krwawych Aniołów, czyniąc wszystko co w jego mocy, by przetrwać nawałnicę Tyranidów i demonów. Nawet niektórzy wrogowie Zakonu w samym Imperium dołączyli do Dantego, choć nie wiadomo, w jakim stopniu Bracia Bitewni Krwawych Aniołów mogli im zaufać. Wiedząc, że nawet te siły prawdopodobnie nie wystarczą, by odepchnąć siły przeciwników, Dante wezwał III Kompanię z Armageddonu i powiadomił wszystkie Zakony Sukcesorskie Krwawych Aniołów o zbliżającej się walce. Rozrywacze Ciał byli pierwszymi, którzy odpowiedzieli i którzy pojawili się w pełnej sile swojego Zakonu na Baal. Ostatecznie wszystkie Zakony Sukcesorskie, prócz Lamentujących, użyczyły części swoich sił Zakonowi swoich praprzodków. Nawet Rycerze Krwi, których ogłoszono Renegatami Imperium wiele stuleci wcześniej, usłyszeli wezwanie Dantego - choć od wielu ludzkich pokoleń czynili wszystko co mogli, by nie walczyć u boku innych Zakonów Adeptus Astartes. Przygotowania były zatem ukończone - to właśnie na Baal, miejscu, z którego Prymarcha Sanguinius po raz pierwszy wyruszył w gwiazdy, miała rozegrać się ostateczna bitwa wszystkich jego Synów - Synów Anioła.
Kampania Diamor - Obrona Amethal (999 r. M41) - Gdy siły Dantego robiły co mogły, by jak najszybciej zebrać się na ojczystym świecie ich Zakonu, otrzymały wiadomość od Wysokiego Kapelana Astoratha Ponurego, głoszącą, że w Układzie Diamor pojawiło się nowe zagrożenie - doszło tam do inwazji Sił Chaosu, które mogły podminować linie obrony Bramy Cadiańskiej. Wysoki Kapelan był już w drodze do Układu Diamor wraz z V Kompanią, ale do pokonania ich zdradzieckiego przeciwnika potrzebne były o wiele większe siły. Z ciężkim sercem, Lord Komandor wysłał elitarną Pierwszą i Drugą Kompanię pod przywództwem Pierwszego Kapitana Karlaena i Drugiego Kapitana Asphaela z zadaniem wspomożenia działań Astoratha. Gdy obie Kompanie dotarły do Układu Diamor, ich oddziały zostały momentalnie spowolnione przez nieznane siły. To opóźnienie uratowało elitarnych Astartes Zakonu od nagłej zguby, jako że V Kompania, która przybyła do Układu o wiele wcześniej, została uderzona przez swego rodzaju czarną magię Chaosu. Maleficzny atak rozdarł serce V Kompanii, powodując, że wszyscy Marines w jej szeregach popadli w Czarny Szał. Tylko Astorath, Kapelan Daenor z Kompanii Śmierci i inni Kapelani wraz z Biliotekarzami - czyli ci, którzy posiadali pewien psioniczny dar lub uczyli się bronić przed psionicznymi atakami - przetrwali. Cała reszta została dotknięta przez genetyczną klątwę ich Zakonu. Na pokładach floty V Kompanii panował teraz istny chaos. Pierwszy Kapitan Karlaen natychmiast wysłał Kapelanów Pierwszej i Drugiej Kompanii i Gwardię Sanguińską, by wspomóc oblężonych ocalonych i sprowadzić upadłych braci z powrotem na drogę światła. Gdy tylko w V Kompanii został przywrócony porządek, Krwawe Anioły, świadome szerszej sytuacji strategicznej w Układzie, nie marnowały ani chwili więcej czasu i przystąpiły do walki. Nie było to jednak niczym prostym, jako że wydawało się, iż plany ich wrogów były w bardzo zaawansowanym etapie realizacji. Wojownicy Karmazynowej Rzezi byli obecni we wszystkich głównych Habitatach Mechanicus na świecie Amethal. Tajemnica, której pragnął Czarny Legion była pochowana głęboko pod powierzchnią planety. Był to Kamień Banshee, starożytna klatka, więzienie dla demonicznych istot z Osnowy, broń zdolna do okiełznania Szkatuły Potępienia, która ostatnimi czasy wyślizgnęła się z pomiędzy palców Abaddona na Pandorax. W nawiązaniu do przepowiedni Lorda Chaosu Xorphasa i jego sług, Kamień był po brzegi wypełniony demonicznymi duszami. Jej pieczęcie można było przełamać odpowiednio przeprowadzonym rytuałem, ale nagłe uwolnienie tak wielu istot z Osnowy mogło rozedrzeć samą rzeczywistość. W brutalnej i krwawej walce, Kompania Śmierci doznała poważnych strat, tracąc niemal 90% składu osobowego. Sam Kapelan Daenor doznał okropnych ran, gdy skonfrontował się z Khornijskim Berserkerem, Kharnem Zdrajcą, stając z nim do pojedynku. Strata Braci z Kompanii Śmierci była możliwa do zaakceptowania, jako że ich przeznaczeniem była śmierć w bitwie, a trzeba przyznać, że sprzedali swoje życia niezwykle drogo. Koniec końców, Astorath dokonał transportu wszystkich rannych Astartes, w tym samego Daenora, a Kapitanowie elitarnych Kompanii kontynuowali walkę na powierzchni świata. Kosmiczni Marines ostatecznie przezwyciężyli machinację Xorphasa. Na przyznanie, czy Krwawe Anioły odniosły jednak ostateczne zwycięstwo, przyjdzie im jednak jeszcze poczekać, jako że Kamień Banshee dalej był pełen demonicznych dusz, a jego pieczęcie są już nadłamane. W tym samym czasie, Dante i reszta jego Braci Bitewnych parła na Baal w ogromnej determinacji, pragnąc wzmocnić blanki swojego świata o dodatkowych obrońców w obliczu inwazji Wielkiego Pożeracza.

Epoka Czarnej Rozpaczy (M41-M42)
Uwaga! Daty należy traktować tymczasowo.
            Mniejsza o daty, ważne, że jest ciekawie.

Macka Rozwija się (ok. 999 M41) - Układ Baal został wzmocniony jak nigdy przedtem. Odpowiadając na wezwanie Komandora Dantego, Zakony Sukcesorskie Krwawych Aniołów jeden po drugim przybywają na Baal, by wzmocnić jego linie obrony. Nowe umocnienia powstały na całym Baal Prime i Secundus, a nawet wokół Fortecy Klasztornej Arx Angelicum na samej planecie Baal. Floty Krążowników i Barek Bitewnych zebrały się w próżni wokół Baala i jego księżyców, a ich połączona potęga wystarczyła, by rozgnieść całe gwiezdne układy i wykończyć całe światy w ogniu laserów. Mimo to, gdy Auspex głębokiego pola zamienił się w czerwony ocean run kontaktowych, a długa na dziesięć tysięcy kilometrów fala chityny i oślizgłego mięsa nieuchronnie postępowała ku planecie Sanguiniusa, zgromadzona wokół Baal potęga wydała się być niczym.
Desperackie Środki (ok. 999 r. M41) - Wraz ze zbliżającymi się Tyranidami, Komandor Dante i jego najbliżsi pułkownicy autoryzowali środki, które w bardziej korzystnych czasach byłyby nie do pomyślenia. Rezerwy cennego genoziarna Krwawych Aniołów zostały usunięte z krypt magazynowych i ostrożnie zabezpieczone na czas tranzytu pod czujnym okiem Sanguińskich Kapłanów, a następnie wysłane w próżnię szybkim statkiem pod nadzorem specjalnie dobranych strażników. W tym samym czasie, całe millenia tradycji zostały odrzucone na bok, gdy działka pokładowe Krwawych Aniołów zebrały każdego dostępnego Aspiranta z nomadycznych plemion Baal Prime i Baal Secundus. Młode pokolenie Baalijczyków zostało uzbrojone i wysłane do Arx Angelicum, gdzie u boku Synów Sanguiniusa mieli bronić świętego bastionu Zakonu. Krwawym Aniołom udało się w ten sposób zmobilizować niemal czterdzieści tysięcy młodych mężczyzn, każdemu z nich obiecując, że każdy, kto przetrwa nadchodzący bój, z pewnością okaże się godny wstąpienia w szeregi Zakonu. O pozostałych mieszkańcach plemion z Baal za wiele nie wiadomo; Marines oddali im tyle zapasów i broni ile byli w stanie i nakazali im się ukryć, lub stanąć i walczyć o własne przetrwanie. Każdy zabity przez nich Tyranida oznaczał mniej potworności, z którymi musiałyby się zmierzyć Krwawe Anioły i ich Sukcesorzy, ale od mieszkańców plemion nie oczekiwano stanięcia przed koszmarami, które nadchodziły.
Zniszczenie Baal (ok. 999 r. M41) - Nie chcąc oddać supremacji w kosmicznej próżni Tyranidom z Floty Roju Leviathan bez walki, Komandor Dante nakazał swoim okrętom uderzenie na nadchodzącego przeciwnika z wyprzedzeniem i spowolnienie jego postępu. Na setkach frontów, czerwone statki kosmiczne Krwawych Aniołów i ich Sukcesorów uderzyły na Statki Roju. Lance i działa rozerwały mrok furią swojego ognia. Rozerwane bio-statki cofnęły się, a ślady obrzydliwej posoki z ich wnętrza momentalnie zamarzły w kosmicznej, bezlitosnej próżni. Tuziny Tyranidzkich bio-statków zostało zniszczonych, setki tysięcy wojowników tych xeno-organizmów zginęło, nim dano im choćby okazję do zobaczenia radioaktywnych pustyni Baala. Mimo to, Krwawe Anioły były zmuszone do cofania się krok po kroku, a za każde drobne zwycięstwo Zakon płacił w płonących wrakach własnych okrętów i śmiercią Braci Bitewnych. Wkrótce wojna w przestrzeni kosmicznej stała się niemożliwa do prowadzenia - z mroku wyłaniały się kolejne, kotłujące się fale Tyranidów. Wraz z własnymi okrętami zmuszonymi do cofnięcia się i rozpoczęcia manewru flankowania sił Floty Roju, Krwawe Anioły stanęły przed pełną furią inwazji Tyranidów. Na Baal, Baal Prime i Baal Secundus, miliony Mycetycznych Zarodników o wielkości powietrznych transporterów zaciemniły niebo. Cień w Osnowie opadł niczym całun, dławiąc wszelką nadzieję na przybycie posiłków. Synowie Sanguiniusa byli osamotnieni.
Śmierć z góry - Tyranidzi spadają z nieba w niekończących się falach tsunami. Ich zarodniki wbijają się w ziemię niczym diaboliczne kapsuły nasienne, by następnie wypuszczać z siebie wygłodniałe bestie prosto do walki. Lasery orbitalne i wszechobecne maszyny latające zbierają wśród obcych potężne żniwo, co w niektórych regionach powoduje tak wielką rzeź, że fioletowe wnętrzności xenos spadają na obrońców w rzęsistym deszczu. Mimo to, Tyranidzi napierają dalej. Niebo zgęstniało od obecności Tyranocytów, podczas gdy Gargoyle i Harpie szukają miejsca między nimi, plując kwaśnym klejem, przez który powietrzna flota Krwawych Aniołów zaczyna roztrzaskiwać się o ziemię w kaskadach wybuchów i ognia. Na Baal i Baal Secundus, rojące się fale obcych wojowników zalewają pozycje obrońców i same są rozrywane w burzy płomieni. Ich ciała zaczynają tworzyć obrzydliwe stosy, ale mimo to - prą naprzód, metr po metrze. Na Baal Prime sytuacja jest jeszcze gorsza - Tyranidzi sprowadzili na powierzchnię księżyca przytłaczające siły. Upadek Anioła stał się krwawą kaplicą bogów bitwy, a jego obrońcy zostali zmasakrowani przez lawinę chitynowych ciał i brzytwowatych szponów. Gabriel Seth i jego berserkerscy Rozrywacze Ciał poprowadzili kontratak na pozycje Tyranidów, wyrywając serce jednemu rojowi Tyranidów po drugim, ale ich zwycięstwa są bez znaczenia.
Odpędzeni - Walka trwa przez kolejne solarne tygodnie. Ciała Tyranidów piętrzą się z zapierającą dech w piersiach prędkością, a wojownicy Dantego kładą trupem setki xenos za cenę każdego martwego obrońcy. Mimo to, Synowie Sanguiniusa są na straconych pozycjach, jako że ich linie są przytłaczane i rozrywane jedna po drugiej. Obrońcy na murach Arx Angelicum stoją jednak nieugięcie, Tyranidzi wciąż spadają z nieba, a rzeź trwa.
Opór na Secundus - Na Baal Secundus, Karminowe Ostrza napawają serca wszystkich innych obrońców odwagą i nadzieją. Stąpając po pewnym gruncie z Bolterami w ręku, Astartes utrzymują astropatyczny przekaźnik pomimo niemożliwych do zwalczenia przeciwników, sprowadzając wielką chwałę na własne imiona wraz z każdym, nadchodzącym krwawym świtem.
Ostatnia Linia Obrony - Największa fala Tyranidów od początku inwazji uderzyła na umocnienia Arx Angelicum i przełamała je. Trzech Mistrzów Zakonów Sukcesorskich padło trupem w bitwie o Kopułę Aniołów. Ciała piętrzą się pośród oddzielonych grup obrońców, ale mimo to, ich opór nie ustaje. Do walki dołączyli nawet jeńcy z Kompanii Śmierci, którzy opuścili Wieżę Amareo w najczarniejszej godzinie Krwawych Aniołów. Jeśli Krwawym Aniołom faktycznie pisane są śmierć i zapomnienie, to nie odejdą, dopóki nie dane im będzie zginąć na własnych warunkach.
Burza Załamuje się - Wielki Ryft rozerwał galaktykę w pół. Kolejne Burze Osnowy wylewają się z jego rozdętej paszczy, topiąc rozdarte wojną światy Układu Baal w empirycznym szaleństwie. Tyranidzi zostali odcięci od swojej floty, ale Baal Prime zostało nagle zaatakowane przez siły demonów. Być może walka trwała solarne godziny, a może dni, a być może całe Terrańskie lata relatywnie do reszty galaktyki. Pośród energii naginających znane prawa fizyki, Synowie Sanguiniusa i bestie z Floty Roju Leviathan walczą do upadłego. Koniec końców, gwiazdy i nocne niebo powróciły nad księżyce Baala i samą planetę, nie ujawniając żadnego z Tyranidzkich Bio-statków. Gdzie zniknęli Tyranidzi? Na to pytanie nikt nie był w stanie odpowiedzieć, ale gdy obcy na powierzchni ciał niebieskich ryczą w zakłopotaniu w związku z nagłym brakiem wsparcia, na niebie nad ich głowami pojawia się nowa flota - Krucjata Indomitus przybyła do Układu na czele z Roboute’em Guillimanem, podążając za astropatycznym przekaźnikiem Baal. Jednym słowem rozpoczął on wielką rzeź xenos.
Anioły i Demony (Nieznana Data, M42) - Zbawienie Baal nie przyszło szybko i bez ceny do zapłacenia. Nawet wtedy, gdy siły Guillimana spadły z nieba, by przełamać oblężenie Arx Angelicum, nawet wtedy, gdy jego siły połączyły się z siłami ocalałych Synów Sanguiniusa w walce o oczyszczenie Baala i jego księżyców z xenos, Imperium wciąż traciło kolejnych bohaterów. Mimo to, beznadziejna porażka została przekuta w chwalebne zwycięstwo. W tym samym czasie, do uszu Prymarchy docierają wieści o ponurych tajemnicach Krwawych Aniołów, ale wybiera on zachowanie zdania na ten temat dla siebie. Baal i Baal Secundus zostały oczyszczone z Tyranidów w mniej niż solarny miesiąc. Rzeź prowadzą nowi Kosmiczni Marines Primaris, noszący na sobie starożytną panoplię Krwawych Aniołów i ich Sukcesorów. Na Baal Prime ich obecność była zbędna - księżyc został całkowicie oczyszczony z wszelkiego życia, zarówno Imperialnego, jak i jakiegokolwiek innego. Choć Gabriel Seth i jego ostatni pozostali przy życiu Rozrywacze Ciał uciekli przed nienaturalnym kataklizmem, jedynym śladem życia, który wciąż można było odnaleźć na Baal Prime, był ogromny sigil Khorna, należący do Większego Demona Ka’Bandhy, starożytnego wroga Zakonu. Kształt sigilu został ułożony z Tyranidzkich czaszek. Ich stos piętrzył się niczym prawdziwe góry i pokrywały większość hemisfery południowej części księżyca.

Epoka Karmazynowego Świtu (M41-M42)
Nadzieja z Koszmarów (Nieznana data, M42) - W obliczu porażki Floty Roju Leviathan, Krwawe Anioły zaczęły się odbudowywać. Ich zapasy genoziarna zostały wezwane do domu i umieszczone w przeznaczonym im miejscu - pod wznoszącymi się łukami odnowionego Arx Angelicum. Kilka tysięcy zaprawionych w boju z Tyranidami Aspirantów otrzymało status Neofitów. Ci, którzy przetrwali stosowne szkolenie i częściową przemianę w Astartes, dołączyli do autoryzowanych przez Komandora Dante Kompanii Zwiadowczych Krwawych Aniołów i ich Zakonów Sukcesorskich. Szeregi Zakonu zostały dodatkowo wzmocnione przez posiłki Kosmicznych Marines Primaris, odmrożonych z krypt Arki Mechanicus Zar-Quaesitoror i powstałych już na samym Baal dzięki nowoczesnej aparaturze, zainstalowanej pod okiem Archmagosa Belisariusa Cawla. Gdy Komandor Dante został ogłoszony Regentem całego Imperium Nihilus przez Roboute’a Guillimana, Krwawe Anioły i ich Sukcesorzy już wkrótce otrząsnęli się z szoku po Tyranidzkiej inwazji i dołączyli do wojny o królestwo Imperatora. Obecność Synów Sanguiniusa w wojnie o galaktykę była Imperium bardzo potrzebna, jako że walki stały się bardziej rozpaczliwe niż kiedykolwiek wcześniej.
Okrzyk Galaktyki (Nieznana Data, M42) - Jeszcze w czasie prowadzenia trudów odbudowy Baala, rozbite Astropatyczne wieści przemierzają próżnię. Niektóre z nich są jedynie bezkształtnymi koszmarami, mówiącymi o tak wielkich absurdach, że są niemal pozbawione znaczenia. Inne są ostatnim okrzykiem śmierci całych światów, stanowiąc tak brutalny odnośnik w samym Immaterium, że w wielu przypadkach wystarczył on do spalenia umysłu skoncentrowanego nań Astropaty. W tym wszystkim brakowało jednak szczegółów. Mimo to, część z nich okazuje się dość jasna, by móc je przetłumaczyć. W szczególności dotyczyło to tych wysłanych z pobliskich Układów Gwiezdnych w Czerwonej Szramie. Komandor Dante zorganizował liczne grupy uderzeniowe spośród nowych, silnych szeregów swojego Zakonu, wysyłając Krwawe Anioły w próżnię jako wskrzeszoną, żądną krwi swoich wrogów siłę.
Wyzwolenie Lastransy (Nieznana Data, M42) - Siła Uderzeniowa Aphorael odważnie stawia czoła trudnemu skokowi przez Osnowę, bezpiecznie docierając do Układu Pendrakh. Przybywają tam w odpowiedzi na wezwanie o pomoc ze stolicy planetarnej Układu, Latransy, która znajduje się pod oblężeniem. Regimenty zdradzieckich Imperialnych Gwardzistów przeprowadziły kanibalistyczne rajdy na całej długości południowej masy kontynentalnej Latransy i w chwili dołączenia Krwawych Aniołów do walki znajdowały się o krok od zdobycia głównych rojów północnej części planety. Po stronie Gwardzistów stanęły Demony Khorna. Wszędzie tam, gdzie ich połączone siły zaatakowały pozycje Imperium, Jednostki Obrony Planetarnej przegrywały. Nowo mianowany Kapitan Aphorael poprowadził swoich ludzi do wyzwolenia sił Lojalistów, przeprowadzając mistrzowską kampanię błyskawicznych uderzeń przy pomocy Kosmicznych Marines Primaris, którzy uderzali w samym sercu każdego natarcia. Oddziały Inceptorów spadły z nieba na południowy biegun planety, obracając w ruinę miejsca przeprowadzania krwawych rytuałów, odcinając posiłkom demonicznych sojuszników Zdrajców możliwość dołączenia do walki. W tym samym czasie, siły Intercessorów, Oddziały Taktyczne, Hellblasterzy i Oddziały Niszczycieli dokonują desantu przy pomocy Kapsuł Desantowych i kawalerii powietrznej Zakonu by zniszczyć kadry przywódcze Zdrajców wszędzie tam, gdzie uda im się je odnaleźć. Interceptorzy na pokładach Stormhawków strącają z nieba Renegackie Walkirie, podczas gdy na powierzchni planety Repulsory i Land Raidery w okrutnych szarżach rozszarpują tyły wroga. Ostatecznie, po trzech solarnych tygodniach bezlitosnej rzezi, morale Zdrajców załamuje się. Renegaci zostali ostatecznie zmiażdżeni między Krwawymi Aniołami na ich tyłach a siłami Lojalistów na ich przedzie.
Złota Horda (Nieznana Data, M42) - Fragmenty sił Krwawych Aniołów i Karminowych Ostrzy dołączają do krucjaty, której celem jest wyrwanie Układu Dhormet z uścisku Czarnego Legionu. Gdy Oddziały Reivierów Karminowych Ostrzy zbierają okrutne żniwo w wojnie cieni na Heddoth, a szarża Kompanii Śmierci i Tallarnańskiego 44. Pancernego Regimentu odnoszą zwycięstwo na Zhongal, kontratak Czarnego Legionu na Feudalny Świat Tydor zagroził przytłoczeniu sił Krwawych Aniołów. Gdy sami Dante i Astorath zostali otoczeni pośrodku Gwardii Sanguińskiej, z niebios do walki dołączyła złota postać - przybył Sanguinor. Krwawe Anioły, teraz prowadzone przez anielskiego bohatera, z odwagą w sercach wznowiły swój opór, ostatecznie przepędzając ostatnich Heretyckich Astartes nad klify Poległego Nieba i strącając ich w ciemność pod nimi.
Krwawa Zemsta (Nieznana Data, M42) - flota kolonizacyjna T’au, rzucona przez próżnię kosmosu ze Wschodniego Krańca przez empiryczną konwulsję, rozpoczęła proces kolonizacji planety w Czerwonej Szramie. Ich starania powstrzymuje brutalny atak sił uderzeniowych Krwawych Aniołów, Rozrywaczy Ciał i Aniołów Sanguine. Planety D’sandri i Grań Gendala zostają szybko zdobyte, a wojna przenosi się do Układu Siedmiu Słońc.
Zza Zasłony (Nieznana Data, M42) - Siła Uderzeniowa Mephiston ginie w Osnowie w czasie próby przebycia Nawałnicy Carcharax w drodze na oblężony świat Ramenghal. Bicie dzwonów pogrzebowych na Baal okazuje się być jednak przedwczesne, jako że cały Terrański rok po swoim zniknięciu, siły Mephistona pojawiają się w rzeczywistości i spadają na Ramenghal, niszcząc demoniczne kulty przyjemności, które podbiły serca wielkich miast.
Incydent na Khovan (Nieznana Data, M42) - Brat Corbulo jest zafascynowany Kosmicznymi Marines Primaris, lub bardziej szczegółowo - kryjącym się w nich potencjałem, który mógłby przyspieszyć postęp jego badań nad lekiem na genetyczne wady Zakonu. W związku z tym, Corbulo przemierza galaktykę u boku sił Kosmicznych Marines Primaris tak często, jak tylko może sobie na to pozwolić i prowadzi ich szczegółową obserwację. Jest on nawet obecny podczas ostatniego ataku Krwawych Aniołów na Fortecę Kłamstw Legionu Alpha na Khovan. Siły Krwawych Aniołów, prowadzone przez Windykatory i Repulsory, atakują wyłomy w murach potężnej fortecy, pozwalając swoim oddziałom Intercessorów na wlanie się do środka. Mimo to, Legioniści Alpha dumnie stawiają czoła trudom walki, wciągając swoich wrogów w pułapki i raniąc ich wszędzie tam, gdzie tylko jest to możliwe. Choć ostatecznie Krwawym Aniołom udaje się zwyciężyć, przemoc, której dopuściło się kilku braci Primaris wychodzi poza pojmowanie zwykłych Astartes - Zdrajcy byli przez nich zwyczajnie rozrywani, kończyna po kończynie. Żaden Brat Bitewny nie został oficjalnie ukarany za tego typu akty agresji, ale Corbulo zażądał prywatnej audiencji u Dantego. Jego głęboki niepokój jest oczywisty. Okazuje się, że Astartes Primaris z linii Sanguiniusa mogą wcale nie być tak wolni od genetycznych wad swoich Braci jak z początku zakładano.


20% rabatu na ręcznie robioną biżuterię z kodem CZYTAWOJTEK

  20% rabatu na ręcznie robioną biżuterię z kodem CZYTAWOJTEK klikasz w link i 20% jest twoje :) Ty cieszysz się super cacuszkami i dodatkow...