czwartek, 21 maja 2020

Oblężenie Vraks cz14


https://youtu.be/x9D39meQKDE



            Na Vraks nie widać było perspektyw na przełamanie obrony zdrajców - przeszkoleni przez Astartes z bandy Lorda Arkosa zbliżyli się do poziomu umiejętności stojących naprzeciw Korpusów Śmierci. Co prawda na pełne dorównanie im nie mieli co liczyć - heretycy nie posiadali na to ani czasu ani możliwości - jednak wszelkie niedomagania w wyszkoleniu z nawiązką rekompensowały umocnienia którymi dysponowali. Te stanowiły poważny argument już na samym początku całej wojny, a po obsadzeniu lepiej wytrenowanymi jednostkami zaczęły stanowić jeszcze twardszy orzech do zgryzienia stawiając całą imperialną operację na Vraks pod znakiem zapytania, przynajmniej przy założeniu prowadzenia jej z wykorzystaniem dotychczasowych sił. Poważniejsze wyłomy w liniach zdrajców stały się jeszcze rzadsze niż do tej pory, a i te były dla nich łatwiejsze do załatania dzięki brutalnej sile stojących po ich stronie Astartes. Iskierka nadziei na poprawę sytuacji i nadgonienie uciekającego planu pojawiła się w 821M41.
            Do systemu Vraks przybył konwój okrętów transportowych niosących na pokładach 46. Korpus Liniowy, o którego przydział zabiegał Lord Zuehkle wykorzystując wszelkie dostępne koneksje. Co więcej wraz z transportowcami w stronę Vraks podążały siły, o które Zuehkle nigdy (przynajmniej otwarcie) nie prosił. Konwojowi towarzyszyły barka bitewna Anioł Zemsty, dwa krążowniki uderzeniowe Zbawienie oraz Miecz Calibanu wraz z grupą pomniejszych jednostek eskortowych.
Przybycie tych nieoczekiwanych posiłków było efektem zabiegów podjętych przez Lorda Dowódcę Militant w obliczu przybycia na Vraks wsparcia dla sił heretyków. Napływ jakichkolwiek dalszych sił wiernych Chaosowi mógł okazać się tragiczny dla całego dotychczasowego wysiłku 88. Armii Oblężniczej na co nie można było pozwolić. By zapobiec jakiemukolwiek rozwojowi sytuacji na Vraks, Lord Dowódca Militant podjął poszukiwania wsparcia ze strony Adeptus Astartes. Najszybciej na prośby odpowiedzieli synowie Liona El’Johnsona - dzięki relatywnie niewielkiej odległości Vraks od Calibanu, Mroczne Anioły mogły zareagować błyskawicznie. Prawdopodobnie dość istotnym czynnikiem który wpłynął na decyzję Wielkiego Mistrza Azraela był fakt, iż na Vraks znajdowali się zdradzieccy Astartes, czyli wyjątkowo cenna zdobycz jeżeli tylko udałoby się wziąć ich żywcem. Informacje, które po powrocie na Skałę byliby w stanie wycisnąć z nich Kapelani Śledczy, były absolutnie bezcenne, chociaż cel w jakim miałyby zostać wykorzystane pozostawałby wiadomy jedynie dla wiecznie skrytych za zasłoną tajemnicy Mrocznych Aniołów. Dla synów El’Johnsona niemniej, a możliwe że najbardziej, znaczący był też fakt że zdradzieccy Astartes na Vraks mogli posiadać wiedzę o Updałych - Mrocznych Aniołach, którzy w strasznych dniach Herezji Horusa postanowili zdradzić Imperatora i oddać się służbie Mrocznym Potęgom. By dać sobie szanse na pozyskanie jeńców Mroczne Anioły wysłały na Vraks trzy duże okręty - barkę bitewną Anioł Zemsty oraz dwa krążowniki uderzeniowe - Miecz Calibanu oraz Wybawienie - wraz z grupą mniejszych eskortowców. Grupa ta niosła na swoich pokładach potęgę zdolną samodzielnie podporządkowywać woli Imperatora całe układy planetarne - ponad połowę całej potęgi Zakonu pod wodzą samego Wielkiego Mistrza Azraela.
Pomimo, że okręty Mrocznych Aniołów przybyły na Vraks wraz z innymi jednostkami imperialnymi, Wielki Mistrz miał swój własny plan, który nie do końca musiał zgrywać się z założeniami operacyjnymi 88. Armii Oblężniczej jednak, przynajmniej w swoich założeniach, miał wesprzeć jej wysiłek wojenny. Azrael planował bezpośrednie uderzenie na vraksjański port gwiezdny by stworzyć kolejny odcinek walk i tym samym wymusić przesunięcie części sił zdrajców do obrony przed nowym zagrożeniem. Drugim, niemniej ważnym z punktu widzenia Korpusów Śmierci założeniem Wielkiego Mistrza, było odcięcie obrońców od jakichkolwiek posiłków, które chciałyby w miarę spokojnie i bezpiecznie wylądować na powierzchni planety. Ukształtowanie terenu wokół Cytadeli powodowało że niemożliwe było zamknięcie pełnego pierścienia oblężenia, a tym samym całkowita izolacja pozycji zdrajców - od Cytadeli w stronę portu gwiezdnego odchodziły trzy biegnące na potężnych wiaduktach arterie pozwalające na przerzucanie wielkich ilości sprzętu i zaopatrzenia, które przybywały na Vraks w czasie kiedy planeta grzecznie słuchała imperialnych rozkazów. Rzeźba terenu w bezpośrednim sąsiedztwie tej drogi nie pozwalała na podciągnięcie czegokolwiek zdolnego zagrozić potężnej konstrukcji więc heretycy, pomimo oblężenia, nadal posiadali możliwość przyjęcia potencjalnych posiłków z zewnątrz. Niezależnie jednak od tego w jakim stopniu działania Mrocznych Aniołów mogły wesprzeć operacje prowadzone na Vraks przez Gwardię Imperialną, podstawowym założeniem Azraela pozostawało pojmanie jak największej ilości zdradzieckich Astartes i właśnie temu celowi był on gotów podporządkować wszystkie działania, nawet jeżeli miałoby to oznaczać skomplikowanie planów 88. Armii Oblężniczej. Założenia Wielkiego Mistrza były relatywnie proste i nie wiązały jego sił z siłami Gwardii Imperialnej jednak posiadały spory szkopuł - był nim czas. W momencie kiedy zdrajcy zdaliby sobie sprawę z celu uderzenia Mrocznych Aniołów na pewno podjęliby próby maksymalnego wzmocnienia garnizonu portu gwiezdnego. Początkowe posiłki były w założeniu Mrocznych Aniołów nieuniknione, a wręcz pożądane - najszybciej i w najbardziej skoordynowany sposób zdolni do reakcji i przemieszczenia na nowy odcinek byli zdradzieccy Marines podczas gdy oddziały zwykłych śmiertelników mogły zmobilizować się i dokonać przemieszczenia w dużo dłuższym czasie. Właśnie w tą lukę czasową trafić musiało natarcie Mrocznych Aniołów - zdrajcy mieli obsadzić port gwiezdny siłami upadłych Astartes jednak pozostałe posiłki miały zostać odcięte tak by nadal możliwe było przeprowadzenie błyskawicznego uderzenia bez ryzyka uwikłania się w długotrwałe walki na wyniszczenie.
Podczas gdy konwój niosący na pokładach 46. Korpus Liniowy zaczął przygotowywać się do rozładunku, a kriegańscy sztabowcy szykowali się na przyjęcie tak pokaźnych posiłków, Mroczne Anioły nie bawiły się w półśrodki. Ich okręty zajęły pozycje na niskiej orbicie tuż poza zasięgiem laserowych baterii obronnych Cytadeli, by tam w spokoju wypuścić ze swoich trzewi chmary Thunderhawków, które w ciągu kilku godzin miały dostarczyć na powierzchnię Vraks całą potęgę przybyłych Astartes. Jako strefę lądowania wybrane zostały Równiny Srna tuż u podnóża Wzgórz Abaros, bezpośrednio na południe od portu gwiezdnego. Chmary Thunderhawków w ciągu kilku godzin przerzuciły na powierzchnię całe kompanie Mrocznych Aniołów wraz z ciężkim sprzętem, towarzyszące im Drednoty oraz niezbędne zaopatrzenie.
Przybycie na Vraks pięciuset Astartes wiernych Fałszywemu Imperatorowi wywołało po stronie heretyków niemały popłoch - oto na Vraks doszło do, co najmniej, wyrównania sił bowiem obie strony posiadły oddziały zdolne do przeprowadzania błyskawicznych, potężnych i zazwyczaj skutecznych uderzeń i wyprowadzania równie szybkich i równie potężnych kontrataków. Jednocześnie dowódcy kardynalskich wojsk obawiali się dość ekstremalnego, jednak nadal prawdopodobnego, rozwiązania, które mogło zostać podjęte przez Mroczne Anioły - wprost, dosłownie na chama, przelecieć nad umocnieniami zdrajców by uderzyć bezpośrednio na relatywnie słabo obsadzoną Cytadelę. Rozwiązanie tego typu byłoby oczywistym samobójstwem dla jakichkolwiek wojsk niebędących Adeptus Astartes, jednak w przypadku aniołów Imperatora ryzyko, choć wysokie, mieściło się w teoretycznie akceptowalnych granicach. Trzy duże okręty na orbicie mogły stanowić bardzo łakomy cel dla laserowych baterii obronnych a jednocześnie posiadały na tyle silne Tarcze Pustki i opancerzenie by wytrzymać chwilowy pojedynek ogniowy. Thunderhawki, które w tym czasie podjęłyby próbę przedarcia się w pobliże Cytadeli, znalazłyby się oczywiście pod ogniem jednak ryzyko byłoby na możliwym do przyjęcia poziomie - w końcu jak wszystkie pojazdy Astartes i Thunderhawki zostały zbudowane niczym cegła owinięta stalą i wsadzona do sejfu (sam Thunderhawk też jakoś dziwnie przypomina cegłę albo sejf - to jakaś aluzja?). Wszelkie rozważania tego typu uciął jednak dość szybko sam Lord Arkos, którego wiedza i setki lat doświadczenia bojowego wprost podpowiadały że Mroczne Anioły nie podejmą się tak szaleńczego zadania i w inny sposób będą próbowały mieszać w planach zdrajców. Zamiast tego za radami Arkosa część sił została zdjęta z drugiej linii umocnień i przeformowana w coś na kształt sił szybkiego reagowania by kardynalskie wojska mogły odpowiedzieć w dowolnym miejscu, w którym Mroczne Anioły przeprowadziłyby swoje uderzenie. Jedynym co pozostawało zdrajcom było oczekiwanie na pierwszych ruch nowoprzybyłych nieprzyjaciół, by na jego podstawie określić gdzie należy spodziewać się ich uderzenia.
Oczekiwany ruch Mrocznych Aniołów przyszedł w 944 812M41 - niemal całość przybyłych sił Zakonu sformowała kolumny pancerne i poprzez Równiny Srna wyruszyła wprost na północ, w kierunku portu gwiezdnego. Jedynymi, którzy pozostali w tymczasowej bazie byli Astartes 3. Kompanii dowodzonej przez Mistrza Oriasa, a którym powierzone zostało inne zadanie. Na czele ugrupowania pancernego przemieszczał się sam Wielki Mistrz w swoim osobistym Land Raiderze Angelis Imperator. Daleko przed kolumnami pancernymi, niczym macki, uwijały się Land Speedery należące do Kruczego Skrzydła. W szaleńczym pędzie mknęły nad pylistą ziemią Vraks w poszukiwaniu jakichkolwiek pozycji obronnych i prób utworzenia zasadzek na główne siły. Jakby było mało gąsienicowej potęgi w odwodzie znalazły się Thunderhawki, które spełniwszy rolę transportowców, miały wziąć na siebie zadania osłonowe i, co jeszcze ważniejsze, szturmowe.
W tym samym czasie vraksjańskie dowództwo również nie zasypiało gruszek w popiele i w nadziei na zdobycie jakichkolwiek przydatnych informacji o nieprzyjacielu (innym niż Korpusy Śmierci, które nadal siedziały przed drugą linią umocnień) pchnęły na Równiny Srna dziesiątki, jeśli nie setki, Sentineli i Salamander. Niedługo później zaczęły pojawiać się pierwsze kontakty jednak przybierały one formę eksplodującego pojazdu zdrajców rozrywanego na strzępy ulewą pocisków z pomalowanego na czarno Land Speedera. Co prawda niszczenie czujek nie uniemożliwiało heretykom identyfikacji celu Mrocznych Aniołów jednak zdecydowanie je opóźniało. Zamiast z meldunków zawierających kierunek marszu nieprzyjaciela i potencjalnie jego liczebność, vraksjańscy sztabowcy zmuszeni byli do utworzenia modelu przepadających bez wieści zwiadowców i na jego podstawie wyznaczać potencjalny cel. Z czasem korytarz, w którym ginęły czujki zaczął się krystalizować i z jego przebiegu wynikało wprost że Mroczne Anioły kierują się wprost na port gwiezdny chcąc go zdobyć i właśnie jego garnizon należy wzmocnić w oczekiwaniu na nadchodzące uderzenie.
Etapem niejako uwertury do całej, zaplanowanej przez Azraela, operacji był szturm na obrzeża portu gwiezdnego. Zwiadowcy donosili kolumnie pancernej zlokalizowanej w sektorze 74-46 i prącej na południe od portu gwiezdnego. Chcąc załatwić sprawę szybko Wielki Mistrz nakazał zaatakować wraże czołgi osłaniającym jego czołgi Thunderhawkom. Szturmowce z rykiem silników pomknęły naprzód by z lotu koszącego przeprowadzić pierwsze uderzenie. Na spotkanie nadlatujących pojazdów ze strony zdrajców zaczęły podnosić się świetliste łańcuchy pocisków wystrzeliwanych przez poczwórnie sprzężone działa automatyczne montowane na Hydrach jednak nie robiły one większego wrażenia na nadlatujących Thunderhawkach (cegła, sejf, takie tam). Te z kolei niemal natychmiast odpowiedziały salwami rakiet i ostrzałem z turbolaserów, które zaczęły zbierać straszliwe żniwo wśród rozsianych w otwartym terenie pojazdów. Brak jakiejkolwiek osłony powietrznej pozostawił pancerniaków zdrajców całkowicie na łasce krążących nad ich głowami pilotów Astartes, którzy bezlitośnie masakrowali swoje ofiary. W niedługim czasie do festiwalu kadłubów rozrywanych od wewnątrz eksplodującą amunicją, rzygających ogniem gdy zapalało się paliwo w ich zbiornikach dołączyła kolumna pancerna Wielkiego Mistrza. Potężne cielska Land Raiderów przebijały się przez kłęby czarnego dymu spychając i rozjeżdżając płonące wraki. Salwy dział laserowych dopełniały dzieła zniszczenia niszcząc wrogie czołgi i transportery gdy te rozpaczliwie próbowały wycofać się do portu gwiezdnego. Pancerne natarcie wyprowadzone od południa niczym pięść przebiło się przez zaskoczoną formację zdrajców i skierowało się na wschód okrążając leżący na horyzoncie port gwiezdny.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

20% rabatu na ręcznie robioną biżuterię z kodem CZYTAWOJTEK

  20% rabatu na ręcznie robioną biżuterię z kodem CZYTAWOJTEK klikasz w link i 20% jest twoje :) Ty cieszysz się super cacuszkami i dodatkow...