https://youtu.be/x9D39meQKDE
Na Vraks nie widać było perspektyw na
przełamanie obrony zdrajców - przeszkoleni przez Astartes z bandy Lorda Arkosa
zbliżyli się do poziomu umiejętności stojących naprzeciw Korpusów Śmierci. Co
prawda na pełne dorównanie im nie mieli co liczyć - heretycy nie posiadali na
to ani czasu ani możliwości - jednak wszelkie niedomagania w wyszkoleniu z
nawiązką rekompensowały umocnienia którymi dysponowali. Te stanowiły poważny
argument już na samym początku całej wojny, a po obsadzeniu lepiej
wytrenowanymi jednostkami zaczęły stanowić jeszcze twardszy orzech do
zgryzienia stawiając całą imperialną operację na Vraks pod znakiem zapytania,
przynajmniej przy założeniu prowadzenia jej z wykorzystaniem dotychczasowych
sił. Poważniejsze wyłomy w liniach zdrajców stały się jeszcze rzadsze niż
do tej pory, a i te były dla nich łatwiejsze do załatania dzięki brutalnej sile
stojących po ich stronie Astartes. Iskierka nadziei na poprawę sytuacji i
nadgonienie uciekającego planu pojawiła się w 821M41.
Do
systemu Vraks przybył konwój okrętów transportowych niosących na pokładach 46.
Korpus Liniowy, o którego przydział zabiegał Lord Zuehkle wykorzystując
wszelkie dostępne koneksje. Co więcej wraz z transportowcami w stronę Vraks
podążały siły, o które Zuehkle nigdy (przynajmniej otwarcie) nie prosił.
Konwojowi towarzyszyły barka bitewna Anioł
Zemsty, dwa krążowniki uderzeniowe Zbawienie
oraz Miecz Calibanu wraz z grupą
pomniejszych jednostek eskortowych.
Przybycie tych nieoczekiwanych
posiłków było efektem zabiegów podjętych przez Lorda Dowódcę Militant w obliczu
przybycia na Vraks wsparcia dla sił heretyków. Napływ jakichkolwiek dalszych
sił wiernych Chaosowi mógł okazać się tragiczny dla całego dotychczasowego
wysiłku 88. Armii Oblężniczej na co nie można było pozwolić. By zapobiec
jakiemukolwiek rozwojowi sytuacji na Vraks, Lord Dowódca Militant podjął
poszukiwania wsparcia ze strony Adeptus Astartes. Najszybciej na prośby
odpowiedzieli synowie Liona El’Johnsona - dzięki relatywnie niewielkiej
odległości Vraks od Calibanu, Mroczne Anioły mogły zareagować błyskawicznie.
Prawdopodobnie dość istotnym czynnikiem który wpłynął na decyzję Wielkiego
Mistrza Azraela był fakt, iż na Vraks znajdowali się zdradzieccy Astartes,
czyli wyjątkowo cenna zdobycz jeżeli tylko udałoby się wziąć ich żywcem.
Informacje, które po powrocie na Skałę byliby w stanie wycisnąć z nich Kapelani
Śledczy, były absolutnie bezcenne, chociaż cel w jakim miałyby zostać
wykorzystane pozostawałby wiadomy jedynie dla wiecznie skrytych za zasłoną
tajemnicy Mrocznych Aniołów. Dla synów El’Johnsona niemniej, a możliwe że
najbardziej, znaczący był też fakt że zdradzieccy Astartes na Vraks mogli
posiadać wiedzę o Updałych - Mrocznych Aniołach, którzy w strasznych dniach
Herezji Horusa postanowili zdradzić Imperatora i oddać się służbie Mrocznym
Potęgom. By dać sobie szanse na pozyskanie jeńców Mroczne Anioły wysłały na
Vraks trzy duże okręty - barkę bitewną Anioł
Zemsty oraz dwa krążowniki uderzeniowe - Miecz Calibanu oraz Wybawienie
- wraz z grupą mniejszych eskortowców. Grupa ta niosła na swoich pokładach
potęgę zdolną samodzielnie podporządkowywać woli Imperatora całe układy
planetarne - ponad połowę całej potęgi Zakonu pod wodzą samego Wielkiego
Mistrza Azraela.
Pomimo, że okręty Mrocznych Aniołów
przybyły na Vraks wraz z innymi jednostkami imperialnymi, Wielki Mistrz miał
swój własny plan, który nie do końca musiał zgrywać się z założeniami
operacyjnymi 88. Armii Oblężniczej jednak, przynajmniej w swoich założeniach,
miał wesprzeć jej wysiłek wojenny. Azrael planował bezpośrednie uderzenie na
vraksjański port gwiezdny by stworzyć kolejny odcinek walk i tym samym wymusić
przesunięcie części sił zdrajców do obrony przed nowym zagrożeniem. Drugim,
niemniej ważnym z punktu widzenia Korpusów Śmierci założeniem Wielkiego
Mistrza, było odcięcie obrońców od jakichkolwiek posiłków, które chciałyby w
miarę spokojnie i bezpiecznie wylądować na powierzchni planety. Ukształtowanie
terenu wokół Cytadeli powodowało że niemożliwe było zamknięcie pełnego
pierścienia oblężenia, a tym samym całkowita izolacja pozycji zdrajców - od
Cytadeli w stronę portu gwiezdnego odchodziły trzy biegnące na potężnych wiaduktach
arterie pozwalające na przerzucanie wielkich ilości sprzętu i zaopatrzenia,
które przybywały na Vraks w czasie kiedy planeta grzecznie słuchała
imperialnych rozkazów. Rzeźba terenu w bezpośrednim sąsiedztwie tej drogi nie
pozwalała na podciągnięcie czegokolwiek zdolnego zagrozić potężnej konstrukcji
więc heretycy, pomimo oblężenia, nadal posiadali możliwość przyjęcia
potencjalnych posiłków z zewnątrz. Niezależnie jednak od tego w jakim stopniu
działania Mrocznych Aniołów mogły wesprzeć operacje prowadzone na Vraks przez
Gwardię Imperialną, podstawowym założeniem Azraela pozostawało pojmanie jak
największej ilości zdradzieckich Astartes i właśnie temu celowi był on gotów
podporządkować wszystkie działania, nawet jeżeli miałoby to oznaczać skomplikowanie
planów 88. Armii Oblężniczej. Założenia Wielkiego Mistrza były relatywnie
proste i nie wiązały jego sił z siłami Gwardii Imperialnej jednak posiadały
spory szkopuł - był nim czas. W momencie kiedy zdrajcy zdaliby sobie sprawę z
celu uderzenia Mrocznych Aniołów na pewno podjęliby próby maksymalnego
wzmocnienia garnizonu portu gwiezdnego. Początkowe posiłki były w założeniu
Mrocznych Aniołów nieuniknione, a wręcz pożądane - najszybciej i w najbardziej
skoordynowany sposób zdolni do reakcji i przemieszczenia na nowy odcinek byli
zdradzieccy Marines podczas gdy oddziały zwykłych śmiertelników mogły
zmobilizować się i dokonać przemieszczenia w dużo dłuższym czasie. Właśnie w tą
lukę czasową trafić musiało natarcie Mrocznych Aniołów - zdrajcy mieli obsadzić
port gwiezdny siłami upadłych Astartes jednak pozostałe posiłki miały zostać
odcięte tak by nadal możliwe było przeprowadzenie błyskawicznego uderzenia bez
ryzyka uwikłania się w długotrwałe walki na wyniszczenie.
Podczas gdy konwój niosący na
pokładach 46. Korpus Liniowy zaczął przygotowywać się do rozładunku, a
kriegańscy sztabowcy szykowali się na przyjęcie tak pokaźnych posiłków, Mroczne
Anioły nie bawiły się w półśrodki. Ich okręty zajęły pozycje na niskiej orbicie
tuż poza zasięgiem laserowych baterii obronnych Cytadeli, by tam w spokoju
wypuścić ze swoich trzewi chmary Thunderhawków, które w ciągu kilku godzin
miały dostarczyć na powierzchnię Vraks całą potęgę przybyłych Astartes. Jako
strefę lądowania wybrane zostały Równiny Srna tuż u podnóża Wzgórz Abaros,
bezpośrednio na południe od portu gwiezdnego. Chmary Thunderhawków w ciągu
kilku godzin przerzuciły na powierzchnię całe kompanie Mrocznych Aniołów wraz z
ciężkim sprzętem, towarzyszące im Drednoty oraz niezbędne zaopatrzenie.
Przybycie na Vraks pięciuset Astartes
wiernych Fałszywemu Imperatorowi wywołało po stronie heretyków niemały popłoch
- oto na Vraks doszło do, co najmniej, wyrównania sił bowiem obie strony
posiadły oddziały zdolne do przeprowadzania błyskawicznych, potężnych i
zazwyczaj skutecznych uderzeń i wyprowadzania równie szybkich i równie
potężnych kontrataków. Jednocześnie dowódcy kardynalskich wojsk obawiali się
dość ekstremalnego, jednak nadal prawdopodobnego, rozwiązania, które mogło
zostać podjęte przez Mroczne Anioły - wprost, dosłownie na chama, przelecieć
nad umocnieniami zdrajców by uderzyć bezpośrednio na relatywnie słabo obsadzoną
Cytadelę. Rozwiązanie tego typu byłoby oczywistym samobójstwem dla
jakichkolwiek wojsk niebędących Adeptus Astartes, jednak w przypadku aniołów Imperatora
ryzyko, choć wysokie, mieściło się w teoretycznie akceptowalnych granicach.
Trzy duże okręty na orbicie mogły stanowić bardzo łakomy cel dla laserowych
baterii obronnych a jednocześnie posiadały na tyle silne Tarcze Pustki i
opancerzenie by wytrzymać chwilowy pojedynek ogniowy. Thunderhawki, które w tym
czasie podjęłyby próbę przedarcia się w pobliże Cytadeli, znalazłyby
się oczywiście pod ogniem jednak ryzyko byłoby na możliwym do przyjęcia
poziomie - w końcu jak wszystkie pojazdy Astartes i Thunderhawki zostały
zbudowane niczym cegła owinięta stalą i wsadzona do sejfu (sam Thunderhawk też
jakoś dziwnie przypomina cegłę albo sejf - to jakaś aluzja?). Wszelkie
rozważania tego typu uciął jednak dość szybko sam Lord Arkos, którego wiedza i
setki lat doświadczenia bojowego wprost podpowiadały że Mroczne Anioły nie
podejmą się tak szaleńczego zadania i w inny sposób będą próbowały mieszać w
planach zdrajców. Zamiast tego za radami Arkosa część sił została zdjęta z
drugiej linii umocnień i przeformowana w coś na kształt sił szybkiego
reagowania by kardynalskie wojska mogły odpowiedzieć w dowolnym miejscu, w
którym Mroczne Anioły przeprowadziłyby swoje uderzenie. Jedynym co pozostawało
zdrajcom było oczekiwanie na pierwszych ruch nowoprzybyłych nieprzyjaciół, by
na jego podstawie określić gdzie należy spodziewać się ich uderzenia.
Oczekiwany ruch Mrocznych Aniołów
przyszedł w 944 812M41 - niemal całość przybyłych sił Zakonu sformowała kolumny
pancerne i poprzez Równiny Srna wyruszyła wprost na północ, w kierunku portu
gwiezdnego. Jedynymi, którzy pozostali w tymczasowej bazie byli Astartes 3.
Kompanii dowodzonej przez Mistrza Oriasa, a którym powierzone zostało inne
zadanie. Na czele ugrupowania pancernego przemieszczał się sam Wielki Mistrz w
swoim osobistym Land Raiderze Angelis Imperator. Daleko przed kolumnami
pancernymi, niczym macki, uwijały się Land Speedery należące do Kruczego
Skrzydła. W szaleńczym pędzie mknęły nad pylistą ziemią Vraks w poszukiwaniu
jakichkolwiek pozycji obronnych i prób utworzenia zasadzek na główne siły.
Jakby było mało gąsienicowej potęgi w odwodzie znalazły się Thunderhawki, które
spełniwszy rolę transportowców, miały wziąć na siebie zadania osłonowe i, co
jeszcze ważniejsze, szturmowe.
W tym samym czasie vraksjańskie
dowództwo również nie zasypiało gruszek w popiele i w nadziei na zdobycie
jakichkolwiek przydatnych informacji o nieprzyjacielu (innym niż Korpusy
Śmierci, które nadal siedziały przed drugą linią umocnień) pchnęły na Równiny
Srna dziesiątki, jeśli nie setki, Sentineli i Salamander. Niedługo później
zaczęły pojawiać się pierwsze kontakty jednak przybierały one formę
eksplodującego pojazdu zdrajców rozrywanego na strzępy ulewą pocisków z
pomalowanego na czarno Land Speedera. Co prawda niszczenie czujek nie
uniemożliwiało heretykom identyfikacji celu Mrocznych Aniołów jednak
zdecydowanie je opóźniało. Zamiast z meldunków zawierających kierunek marszu
nieprzyjaciela i potencjalnie jego liczebność, vraksjańscy sztabowcy zmuszeni
byli do utworzenia modelu przepadających bez wieści zwiadowców i na jego
podstawie wyznaczać potencjalny cel. Z czasem korytarz, w którym ginęły czujki
zaczął się krystalizować i z jego przebiegu wynikało wprost że Mroczne Anioły
kierują się wprost na port gwiezdny chcąc go zdobyć i właśnie jego garnizon
należy wzmocnić w oczekiwaniu na nadchodzące uderzenie.
Etapem niejako uwertury do całej,
zaplanowanej przez Azraela, operacji był szturm na obrzeża portu gwiezdnego.
Zwiadowcy donosili kolumnie pancernej zlokalizowanej w sektorze 74-46 i prącej
na południe od portu gwiezdnego. Chcąc załatwić sprawę szybko Wielki Mistrz
nakazał zaatakować wraże czołgi osłaniającym jego czołgi Thunderhawkom.
Szturmowce z rykiem silników pomknęły naprzód by z lotu koszącego przeprowadzić
pierwsze uderzenie. Na spotkanie nadlatujących pojazdów ze strony zdrajców
zaczęły podnosić się świetliste łańcuchy pocisków wystrzeliwanych przez
poczwórnie sprzężone działa automatyczne montowane na Hydrach jednak nie robiły
one większego wrażenia na nadlatujących Thunderhawkach (cegła, sejf, takie
tam). Te z kolei niemal natychmiast odpowiedziały salwami rakiet i ostrzałem z
turbolaserów, które zaczęły zbierać straszliwe żniwo wśród rozsianych w
otwartym terenie pojazdów. Brak jakiejkolwiek osłony powietrznej pozostawił
pancerniaków zdrajców całkowicie na łasce krążących nad ich głowami pilotów
Astartes, którzy bezlitośnie masakrowali swoje ofiary. W niedługim czasie do
festiwalu kadłubów rozrywanych od wewnątrz eksplodującą amunicją, rzygających
ogniem gdy zapalało się paliwo w ich zbiornikach dołączyła kolumna pancerna
Wielkiego Mistrza. Potężne cielska Land Raiderów przebijały się przez kłęby
czarnego dymu spychając i rozjeżdżając płonące wraki. Salwy dział laserowych
dopełniały dzieła zniszczenia niszcząc wrogie czołgi i transportery gdy te
rozpaczliwie próbowały wycofać się do portu gwiezdnego. Pancerne natarcie
wyprowadzone od południa niczym pięść przebiło się przez zaskoczoną formację
zdrajców i skierowało się na wschód okrążając leżący na horyzoncie port
gwiezdny.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz