poniedziałek, 4 maja 2020

Warhammer Fantasy - Bretonnia cz4



https://youtu.be/VYlXiHrkHRk


Powstanie Królestwa Bretonnii (978 - 1448 r. IK)

            Z uwagi na wygrany konflikt, rycerze zgodzili się co do tego, że między ocalałymi dwunastoma księstwami zawsze będzie panował pokój. Gillesa nazwano “Zjednoczycielem”, a co więcej, dzięki błogosławieństwu od reprezentantki Pani Jeziora, mistycznej Czarodziejki Fey, został Pierwszym Rojarchem Bretonnii. Pierwszy Rojarcha walczył z mrocznymi siłami we wszystkich dwunastu księstwach przez wiele lat swego życia, do czasu, gdy ostatecznie poległ w wielkiej bitwie, trafiony tchórzliwą bronią, wyrzuconą z daleka. Swoim ostatnim oddechem zdołał jeszcze przekazać zebranym swą ostatnią wolę - chciał, by jego ciało zostawiono na małej tratwie, na pobliskim jeziorze. Legendy głoszą, że Pani Jeziora zabrała stamtąd jego ciało do swego królestwa, gdzie przebywa po dziś dzień.
            Wraz z tragiczną śmiercią Gillesa w 17 r. (995 r. IK), zadaną mu z rąk Orkowych napastników, nowo powstałe królestwo stanęło przed dylematem. Na ziemiach Bretonnii dało się słyszeć liczne lamenty i zgrzytanie zębów jej mieszkańców, jako że po śmierci pierwszego króla, królestwo znalazło się w żałobie. Jedyny prawowity syn Gillesa, Louis został koronowany na nowego Księcia Bastonne, jednak wielu możnych wciąż zadawało sobie pytanie - czy powinien zostać on koronowany także na Króla Bretonnii? Choć stara plemienna tradycja na to pozwalała, czasy się zmieniły. Wielu możnych opowiedziało się za tym, by to Książę Landuin objął pozycję władcy Bretonnii, podczas gdy inni widzieli nowego króla w jego rywalu, Księciu Thierulfie. Jeszcze inni wskazywali na mądrego Księcia Marcusa.
            Większość książąt ostatecznie zgodziło się, że to Louis powinien podjąć brzemię związane z dźwiganiem korony, ale rodziło to kolejny wielki problem: Louis nigdy nie wypił ze Świętego Graala, tak, jak uczynił to jego ojciec i wszyscy inni książęta w czasach powstawania królestwa. Rycerze wydali nawet dekret, w którym stwierdzają, że nikt, kto nie jest rycerzem, niezależnie od stanu urodzenia, nie mógł zostać władcą Bretonnii bez błogosławieństwa Czarodziejki Fey i Pani Jeziora. Louis nie miał więc wyboru - opuścił dwór i natychmiast udał się w podróż w celu odnalezienia Pani i dowiedzenia przed nią swej wartości. Dało to początek słynnej Bretońskiej tradycji - Wypraw Rycerskich.
            Przez lata, Louis, lub jak go nazwano - Louis Pochopny, podróżował po całej Bretonnii, czyniąc wiele dobra i dokonując wielkich czynów w służbie bogini. Pod jego nieobecność, Książę Theirulf pełnił rolę namiestnika królestwa, co było solą w oku Księcia Landuina. Całe lata później, Louis wrócił do zamku swoich przodków na potężnym rumaku. Jego złote włosy lśniły, a z jego oczu bił boski blask. Nikt nie wątpił, że to Pani go pobłogosławiła. Na jego widok wszyscy poddani pokłonili się i przysięgli mu swoją lojalność.
            Louis został koronowany na nowego Króla Bretonnii. Na jego skronie założono złotą koronę, będącą darem od samej Czarodziejki Fey. cała Bretonnia radowała się z nowego monarchy. Bretończycy z zapałem czekali na rozkazy swojego króla. Jego pierwszym działaniem było sformalizowanie kodeksu honoru i rycerskości, według którego żył jego ojciec i jego Kompani. Powstałe wówczas rycerskie przysięgi zapisano na pergaminie, który w swej rozpadającej się formie przetrwał do czasów obecnych. Oprócz przysiąg, treść zwoju przedstawia obowiązki i przywileje każdego rycerza, oraz wszystkich tych obywateli królestwa, których można zaliczyć w poczet szlachty. Rycerze w całej Bretonnii powitali swoje nowe śluby z radością. Wielu szlachetnych wojowników oddało cały swój majątek i wszystkie posiadłości, byleby tylko móc udać się na własną Wyprawę. Do każdego krańca Bretonnii dotarła nowa wiara, w której to Pani Jeziora była głównym bóstwem i patronką wszystkich wysoko urodzonych ludzi.
            Louis zdał sobie także sprawę, że tak długo, jak długo Athel Loren wciąż stoi, niemal niemożliwym było najechanie Bretonnii właśnie od strony puszczy. Co więcej, Elfy broniły się i, niepodobnie do Baronów, nie szukały w zamian poklasku ze strony Króla. Zadecydował on o podpisaniu z Elfami sojuszu, wysyłając na Wyprawę Rycerską jednego ze swoich najbardziej szanowanych rycerzy, Gastona de Galliard, by to on stawił czoła niebezpieczeństwom lasu. Odważny rycerz dotarł do Oriona i Ariel i złożył im propozycję pokoju. Zgodnie z propozycją Louisa, jego lud otrzymałby zakaz wstępu do królestwa Leśnych Elfów, a w zamian, Leśne Elfy miały sprzymierzyć się z Bretończykami w walce z ich wspólnymi wrogami. Król i Królowa Lasu zaakceptowali propozycję przyjaźni Louisa, a do Bastonne posłaniec przyniósł ze sobą różne dziwne i magiczne przedmioty, mające przypieczętować nowy sojusz.
            Książęta kontynuowali walkę o wydarcie złu ich własnych ziem i wspomagali własnych sąsiadów w walce z ich wrogami, co doprowadziło do tego, że w krótkim czasie Bretonnia rozkwitła bogactwem i potęgą. Miasta portowe nieustannie rosły, w miarę tego, jak odnawiał się handel morski. Kaplice Graala były budowane w miejscach o wielkim znaczeniu, a Czarodziejka Fey prowadziła Książąt Bretonnii w ich czci oddawanej Pani Jeziora. Przez kolejne kilkaset lat, Bretonnia dalej rosła, zarówno w siłę, jak i we wpływy kulturalne. Był to złoty okres rycerskości, w którym gdy ziemie królestwa były zagrożone, jego rycerze rozbijali przerażone ich widokiem siły wroga. Król Guillaume pokonał Orkowe plemiona z Orkowego Masywu, nie oszczędzając żadnej z tych bestii. Lord Lamorte rozbił flotę nieumarłych Królów Grobowców w Dzikim Punkcie. Dziś mówi się, że Bretonnia nigdy już nie doświadczy tak dobrych czasów.

Krucjaty przeciw Arabii (1448 - 1451 r. IK)

            W roku 470 (1448 r. IK), rozdarte wojną południowe państwo Estalii zostało najechane przez Sułtana Jaffara i armię z Arabii. Dyplomaci z tamtych stron błagali Bretońską szlachtę, by ta wysłała im pomoc. Nakłaniany do odpowiedzi król koniec końców postanowił wysłać wezwanie pod broń do wszystkich rycerzy Bretonnii. Wezwanie usłyszano w każdym księstwie, dzięki czemu tysiące wojowników przysięgło swoje lance świętej sprawie króla. W swej szlachetnej mądrości, Król Louis Prawy wydał edykt pozwalający wojownikom Imperium na swobodne przekraczanie granicy z Bretonnią w drodze do Estalii, jako że to państwo także obiecało wspomóc Estalczyków i to pomimo braku jedności w Epoce Trzech Imperatorów. Ta kampania została nazwana Wielką Krucjatą, w hołdzie gorliwości jej uczestników - wojowników i rycerzy.
            Z czasem, armie Jaffara zostały odepchnięte przez bardziej mobilne i ciężko-opancerzone siły Rycerzy Krucjaty, zmuszając go do porzucenia wcześniej zdobytych ziem w Estalii. Uciekając z powrotem do Arabii, ale zostawiając za sobą kontyngent własnych wojowników w ważnym mieście, Magrittcie, armie Jaffara były prześladowane przez Bretończyków, którzy ścigali go bez przerwy na odpoczynek. Armie Krucjaty ostatecznie dotarły na brzeg Arabii i najechały główne miasto portowe tego kraju - Copher.
            Gdy Krzyżowcy wyruszyli z Estalii na Tileańskich okrętach, Jaffar i jego ludzie przygotowywali się na ich przyjęcie, fortyfikując większość portów morskich wzdłuż swojej linii brzegowej. Gdy więc siły Krzyżowców dotarły do Copheru, okazało się ono być umocnione i ufortyfikowane, a jego obrońcy byli gotowi na długie oblężenie. Trzeba jednak przyznać, że nie byli gotowi na gniew północnych królestw, który sprowadził na nich sam Jaffar. Gdy obrońcy Copheru zaczęli załamywać linie w okrutnej rzezi zgotowanej im przez rycerzy i wieże oblężnicze, Krzyżowcy zdołali dokonać wyłomu w miejskich murach i zburzyć wysokie spirale Copheru. Wtedy żołnierze Jaffara załamali się kompletnie, a w wyniku rzezi zginęła większa część ówczesnej populacji miasta.
            Nawet surowe, pustynne warunki nie przeszkodziły w Krucjacie, a ferwor rycerzy bardzo powoli negatywnie odbijał się na armii Jaffara, jako że wiele pustynnych plemion spod jego sztandaru zaczęło coraz bardziej męczyć się panującymi warunkami i nieustannie napływającymi złymi wiadomościami do obozu. Pomimo posiadania znacznie większej armii od Krzyżowców, armie Jaffara zaczęły dezerterować. Wiele Arabskich plemion zaczęło zdawać sobie sprawę z niekompetencji swojego despoty. Po frustrujących miesiącach pomniejszych potyczek, Bretończycy starli się z Jaffarem i jego armią w bitwie o El Haikk.
            Elementarne duchy z głębin pustyni zostały wezwane do walki u boku armii Jaffara, a dzięki swojej znacznie większej liczebności, Arabowie przytłoczyli Krzyżowców i otoczyli ich siły ze wszystkich stron. Wtedy, gdy cała nadzieja wydawała się stracona, a Krzyżowcy czuli już, że wybiła ich ostatnia godzina, kontyngent Imperialnych i Bretońskich rycerzy dokonał szaleńczej szarży w miejscu, w którym piechota Jaffara ustawiła się szczególnie gęsto. Szarżujący kawalerzyści wbili się niezwykle głęboko w szeregi Arabów, bezlitośnie zabijając wielu z nich i rozbijając trzon ich armii. Siły wroga zaczęły uciekać w popłochu, gdy coraz więcej żołnierzy zaczęło potwierdzać, że Jaffar został śmiertelnie pchnięty jedną z Bretońskich lanc. Po tym starciu, Bretońscy rycerze, dla których przedłużający się pobyt na pustyni był niezwykle męczący, postanowili wrócić do domu. Odpłynęli z Arabii na okrętach wypełnionych egzotycznymi dobrami i wielkimi skarbami, podczas gdy Imperialni rycerze zostali na miejscu, chcąc wpierw dopaść rozbite oddziały armii Jaffara. Ich pobyt w Arabii miał trwać następne sto lat i położyć fundamenty pod powstanie kilku nowych zakonów rycerskich.
            W tym samym czasie, druga wielka armia Krzyżowców, prowadzona przez Barona Tybalta, opuściła Bretonnię w swojej długiej drodze do Arabii. Usłyszawszy o wielkim zwycięstwie wysłanych tam wcześniej rycerzy, jego armia nie paliła się do nieustannego marszu, a zamiast tego, opłakiwano fakt tego, że wojowników ominęła tak chwalebna kampania. Mimo to, pod dowództwem Tybalta, rycerze z Bretonnii przedostali się na dziewicze ziemie, które nigdy wcześniej w historii nie zostały zasiedlone przez żadną z cywilizacji. Szukając chwały i honoru, rycerze zaczęli oczyszczać terytorium na którym się znaleźli z migrujących plemion zielonoskórych, zwyciężając w wielu starciach. Zatwardziałe Krasnoludy, żyjące w górach wokół tych ziem radowały się, jako że Bretończycy zadali poważny cios ich starożytnemu wrogowi. Niezwykle rzadko zdarzało się, by Krasnoludy nawiązywały kontakt z innymi ludzkimi narodami, niż te, które wchodzą w skład Imperium. Zwycięstwa Bretończyków ostatecznie doprowadziły do wykucia między Bretonnią a Krasnoludami z Karaz Ankor silnej więzi.
            Ziemie podbite przez Bretończyków są dziś znane jako Księstwa Graniczne. W rzeczy samej, część rycerzy biorących udział w kampanii postanowiła osiąść na nowych ziemiach, stawiając tam wielkie zamki i mając nadzieję na stworzenie własnych królestw. Mimo wielkich krucjat prowadzonych poza granicami Bretonnii, same księstwa w tym czasie nie zostały pozostawione bez silnych garnizonów, jako że w granicach samej Bretonnii wciąż istniały sporadycznie pojawiające się zagrożenia, z którymi trzeba było sobie radzić.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

20% rabatu na ręcznie robioną biżuterię z kodem CZYTAWOJTEK

  20% rabatu na ręcznie robioną biżuterię z kodem CZYTAWOJTEK klikasz w link i 20% jest twoje :) Ty cieszysz się super cacuszkami i dodatkow...