https://youtu.be/VYlXiHrkHRk
Powstanie Królestwa Bretonnii (978 - 1448 r. IK)
Z
uwagi na wygrany konflikt, rycerze zgodzili się co do tego, że między ocalałymi
dwunastoma księstwami zawsze będzie panował pokój. Gillesa nazwano
“Zjednoczycielem”, a co więcej, dzięki błogosławieństwu od reprezentantki Pani
Jeziora, mistycznej Czarodziejki Fey, został Pierwszym Rojarchem Bretonnii.
Pierwszy Rojarcha walczył z mrocznymi siłami we wszystkich dwunastu księstwach
przez wiele lat swego życia, do czasu, gdy ostatecznie poległ w wielkiej
bitwie, trafiony tchórzliwą bronią, wyrzuconą z daleka. Swoim ostatnim oddechem
zdołał jeszcze przekazać zebranym swą ostatnią wolę - chciał, by jego ciało
zostawiono na małej tratwie, na pobliskim jeziorze. Legendy głoszą, że Pani
Jeziora zabrała stamtąd jego ciało do swego królestwa, gdzie przebywa po dziś
dzień.
Wraz
z tragiczną śmiercią Gillesa w 17 r. (995 r. IK), zadaną mu z rąk Orkowych
napastników, nowo powstałe królestwo stanęło przed dylematem. Na ziemiach
Bretonnii dało się słyszeć liczne lamenty i zgrzytanie zębów jej mieszkańców,
jako że po śmierci pierwszego króla, królestwo znalazło się w żałobie. Jedyny
prawowity syn Gillesa, Louis został koronowany na nowego Księcia Bastonne,
jednak wielu możnych wciąż zadawało sobie pytanie - czy powinien zostać on
koronowany także na Króla Bretonnii? Choć stara plemienna tradycja na to
pozwalała, czasy się zmieniły. Wielu możnych opowiedziało się za tym, by to
Książę Landuin objął pozycję władcy Bretonnii, podczas gdy inni widzieli nowego
króla w jego rywalu, Księciu Thierulfie. Jeszcze inni wskazywali na mądrego
Księcia Marcusa.
Większość
książąt ostatecznie zgodziło się, że to Louis powinien podjąć brzemię związane
z dźwiganiem korony, ale rodziło to kolejny wielki problem: Louis nigdy nie
wypił ze Świętego Graala, tak, jak uczynił to jego ojciec i wszyscy inni
książęta w czasach powstawania królestwa. Rycerze wydali nawet dekret, w którym
stwierdzają, że nikt, kto nie jest rycerzem, niezależnie od stanu urodzenia,
nie mógł zostać władcą Bretonnii bez błogosławieństwa Czarodziejki Fey i Pani
Jeziora. Louis nie miał więc wyboru - opuścił dwór i natychmiast udał się w
podróż w celu odnalezienia Pani i dowiedzenia przed nią swej wartości. Dało to
początek słynnej Bretońskiej tradycji - Wypraw Rycerskich.
Przez
lata, Louis, lub jak go nazwano - Louis Pochopny, podróżował po całej
Bretonnii, czyniąc wiele dobra i dokonując wielkich czynów w służbie bogini.
Pod jego nieobecność, Książę Theirulf pełnił rolę namiestnika królestwa, co
było solą w oku Księcia Landuina. Całe lata później, Louis wrócił do zamku
swoich przodków na potężnym rumaku. Jego złote włosy lśniły, a z jego oczu bił
boski blask. Nikt nie wątpił, że to Pani go pobłogosławiła. Na jego widok
wszyscy poddani pokłonili się i przysięgli mu swoją lojalność.
Louis
został koronowany na nowego Króla Bretonnii. Na jego skronie założono złotą
koronę, będącą darem od samej Czarodziejki Fey. cała Bretonnia radowała się z
nowego monarchy. Bretończycy z zapałem czekali na rozkazy swojego króla. Jego
pierwszym działaniem było sformalizowanie kodeksu honoru i rycerskości, według
którego żył jego ojciec i jego Kompani. Powstałe wówczas rycerskie przysięgi
zapisano na pergaminie, który w swej rozpadającej się formie przetrwał do
czasów obecnych. Oprócz przysiąg, treść zwoju przedstawia obowiązki i
przywileje każdego rycerza, oraz wszystkich tych obywateli królestwa, których
można zaliczyć w poczet szlachty. Rycerze w całej Bretonnii powitali swoje nowe
śluby z radością. Wielu szlachetnych wojowników oddało cały swój majątek i
wszystkie posiadłości, byleby tylko móc udać się na własną Wyprawę. Do każdego
krańca Bretonnii dotarła nowa wiara, w której to Pani Jeziora była głównym bóstwem
i patronką wszystkich wysoko urodzonych ludzi.
Louis
zdał sobie także sprawę, że tak długo, jak długo Athel Loren wciąż stoi, niemal
niemożliwym było najechanie Bretonnii właśnie od strony puszczy. Co więcej,
Elfy broniły się i, niepodobnie do Baronów, nie szukały w zamian poklasku ze
strony Króla. Zadecydował on o podpisaniu z Elfami sojuszu, wysyłając na
Wyprawę Rycerską jednego ze swoich najbardziej szanowanych rycerzy, Gastona de
Galliard, by to on stawił czoła niebezpieczeństwom lasu. Odważny rycerz dotarł
do Oriona i Ariel i złożył im propozycję pokoju. Zgodnie z propozycją Louisa,
jego lud otrzymałby zakaz wstępu do królestwa Leśnych Elfów, a w zamian, Leśne
Elfy miały sprzymierzyć się z Bretończykami w walce z ich wspólnymi wrogami.
Król i Królowa Lasu zaakceptowali propozycję przyjaźni Louisa, a do Bastonne
posłaniec przyniósł ze sobą różne dziwne i magiczne przedmioty, mające
przypieczętować nowy sojusz.
Książęta
kontynuowali walkę o wydarcie złu ich własnych ziem i wspomagali własnych
sąsiadów w walce z ich wrogami, co doprowadziło do tego, że w krótkim czasie
Bretonnia rozkwitła bogactwem i potęgą. Miasta portowe nieustannie rosły, w
miarę tego, jak odnawiał się handel morski. Kaplice Graala były budowane w
miejscach o wielkim znaczeniu, a Czarodziejka Fey prowadziła Książąt Bretonnii
w ich czci oddawanej Pani Jeziora. Przez kolejne kilkaset lat, Bretonnia dalej
rosła, zarówno w siłę, jak i we wpływy kulturalne. Był to złoty okres
rycerskości, w którym gdy ziemie królestwa były zagrożone, jego rycerze
rozbijali przerażone ich widokiem siły wroga. Król Guillaume pokonał Orkowe
plemiona z Orkowego Masywu, nie oszczędzając żadnej z tych bestii. Lord Lamorte
rozbił flotę nieumarłych Królów Grobowców w Dzikim Punkcie. Dziś mówi się, że
Bretonnia nigdy już nie doświadczy tak dobrych czasów.
Krucjaty przeciw Arabii (1448 - 1451 r. IK)
W
roku 470 (1448 r. IK), rozdarte wojną południowe państwo Estalii zostało
najechane przez Sułtana Jaffara i armię z Arabii. Dyplomaci z tamtych stron
błagali Bretońską szlachtę, by ta wysłała im pomoc. Nakłaniany do odpowiedzi
król koniec końców postanowił wysłać wezwanie pod broń do wszystkich rycerzy
Bretonnii. Wezwanie usłyszano w każdym księstwie, dzięki czemu tysiące
wojowników przysięgło swoje lance świętej sprawie króla. W swej szlachetnej
mądrości, Król Louis Prawy wydał edykt pozwalający wojownikom Imperium na
swobodne przekraczanie granicy z Bretonnią w drodze do Estalii, jako że to
państwo także obiecało wspomóc Estalczyków i to pomimo braku jedności w Epoce Trzech
Imperatorów. Ta kampania została nazwana Wielką Krucjatą, w hołdzie gorliwości
jej uczestników - wojowników i rycerzy.
Z
czasem, armie Jaffara zostały odepchnięte przez bardziej mobilne i
ciężko-opancerzone siły Rycerzy Krucjaty, zmuszając go do porzucenia wcześniej
zdobytych ziem w Estalii. Uciekając z powrotem do Arabii, ale zostawiając za
sobą kontyngent własnych wojowników w ważnym mieście, Magrittcie, armie Jaffara
były prześladowane przez Bretończyków, którzy ścigali go bez przerwy na
odpoczynek. Armie Krucjaty ostatecznie dotarły na brzeg Arabii i najechały
główne miasto portowe tego kraju - Copher.
Gdy
Krzyżowcy wyruszyli z Estalii na Tileańskich okrętach, Jaffar i jego ludzie
przygotowywali się na ich przyjęcie, fortyfikując większość portów morskich
wzdłuż swojej linii brzegowej. Gdy więc siły Krzyżowców dotarły do Copheru,
okazało się ono być umocnione i ufortyfikowane, a jego obrońcy byli gotowi na
długie oblężenie. Trzeba jednak przyznać, że nie byli gotowi na gniew
północnych królestw, który sprowadził na nich sam Jaffar. Gdy obrońcy Copheru
zaczęli załamywać linie w okrutnej rzezi zgotowanej im przez rycerzy i wieże
oblężnicze, Krzyżowcy zdołali dokonać wyłomu w miejskich murach i zburzyć
wysokie spirale Copheru. Wtedy żołnierze Jaffara załamali się kompletnie, a w
wyniku rzezi zginęła większa część ówczesnej populacji miasta.
Nawet
surowe, pustynne warunki nie przeszkodziły w Krucjacie, a ferwor rycerzy bardzo
powoli negatywnie odbijał się na armii Jaffara, jako że wiele pustynnych
plemion spod jego sztandaru zaczęło coraz bardziej męczyć się panującymi
warunkami i nieustannie napływającymi złymi wiadomościami do obozu. Pomimo
posiadania znacznie większej armii od Krzyżowców, armie Jaffara zaczęły
dezerterować. Wiele Arabskich plemion zaczęło zdawać sobie sprawę z
niekompetencji swojego despoty. Po frustrujących miesiącach pomniejszych
potyczek, Bretończycy starli się z Jaffarem i jego armią w bitwie o El Haikk.
Elementarne
duchy z głębin pustyni zostały wezwane do walki u boku armii Jaffara, a dzięki
swojej znacznie większej liczebności, Arabowie przytłoczyli Krzyżowców i
otoczyli ich siły ze wszystkich stron. Wtedy, gdy cała nadzieja wydawała się
stracona, a Krzyżowcy czuli już, że wybiła ich ostatnia godzina, kontyngent
Imperialnych i Bretońskich rycerzy dokonał szaleńczej szarży w miejscu, w
którym piechota Jaffara ustawiła się szczególnie gęsto. Szarżujący kawalerzyści
wbili się niezwykle głęboko w szeregi Arabów, bezlitośnie zabijając wielu z
nich i rozbijając trzon ich armii. Siły wroga zaczęły uciekać w popłochu, gdy
coraz więcej żołnierzy zaczęło potwierdzać, że Jaffar został śmiertelnie
pchnięty jedną z Bretońskich lanc. Po tym starciu, Bretońscy rycerze, dla
których przedłużający się pobyt na pustyni był niezwykle męczący, postanowili
wrócić do domu. Odpłynęli z Arabii na okrętach wypełnionych egzotycznymi
dobrami i wielkimi skarbami, podczas gdy Imperialni rycerze zostali na miejscu,
chcąc wpierw dopaść rozbite oddziały armii Jaffara. Ich pobyt w Arabii miał
trwać następne sto lat i położyć fundamenty pod powstanie kilku nowych zakonów
rycerskich.
W
tym samym czasie, druga wielka armia Krzyżowców, prowadzona przez Barona
Tybalta, opuściła Bretonnię w swojej długiej drodze do Arabii. Usłyszawszy o
wielkim zwycięstwie wysłanych tam wcześniej rycerzy, jego armia nie paliła się
do nieustannego marszu, a zamiast tego, opłakiwano fakt tego, że wojowników ominęła
tak chwalebna kampania. Mimo to, pod dowództwem Tybalta, rycerze z Bretonnii
przedostali się na dziewicze ziemie, które nigdy wcześniej w historii nie
zostały zasiedlone przez żadną z cywilizacji. Szukając chwały i honoru, rycerze
zaczęli oczyszczać terytorium na którym się znaleźli z migrujących plemion
zielonoskórych, zwyciężając w wielu starciach. Zatwardziałe Krasnoludy, żyjące
w górach wokół tych ziem radowały się, jako że Bretończycy zadali poważny cios
ich starożytnemu wrogowi. Niezwykle rzadko zdarzało się, by Krasnoludy
nawiązywały kontakt z innymi ludzkimi narodami, niż te, które wchodzą w skład
Imperium. Zwycięstwa Bretończyków ostatecznie doprowadziły do wykucia między
Bretonnią a Krasnoludami z Karaz Ankor silnej więzi.
Ziemie
podbite przez Bretończyków są dziś znane jako Księstwa Graniczne. W rzeczy
samej, część rycerzy biorących udział w kampanii postanowiła osiąść na nowych
ziemiach, stawiając tam wielkie zamki i mając nadzieję na stworzenie własnych
królestw. Mimo wielkich krucjat prowadzonych poza granicami Bretonnii, same
księstwa w tym czasie nie zostały pozostawione bez silnych garnizonów, jako że
w granicach samej Bretonnii wciąż istniały sporadycznie pojawiające się
zagrożenia, z którymi trzeba było sobie radzić.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz