środa, 5 czerwca 2019

Białe Szramy cz5




Kiedy Shiban Khan w tajemnicy przygotowywał swoje Bractwo do szturmu na
flagowiec V Legionu, Terrański dowódca Torghun Khan przekazał Hasikowi
Noyan-Khanowi, że ich plan przekonania Shibana do słuszności ich sprawy nie powiódł się.
Wydarzenia rozgrywały się teraz bardzo szybko. Hasik miał zabrać
Miecz Burzy, a Torghun
Khan
Tchin-Zar. Tak długo, jak długo bracia z Loży będą trzymali władzę nad głównymi
statkami floty, załoga innych okrętów będzie im posłuszna. Kiedy Khagan powróci, ujrzy
mądrość w działaniach braci Lóż. Horus i Jaghatai zawsze postrzegali wiele spraw w ten sam
sposób. Co zrobiłby Jaghatai, gdyby cała jego flota miała jeden umysł? Natychmiast
poznałby, co uczynili i chciałby sprowadzić na nich sprawiedliwość. Torghun, podobnie jak
wielu jego starszych braci z Loży, dokonali swojego wyboru całe lata wcześniej, u zarania

powstania lóż. Przyłączenie się Legionu do Horusa było szansą na przekształcenie go w to,
czym powinien być od zawsze - niepowstrzymaną, błyskawiczną siłą, która mogłaby
konkurować z wychwalanymi Synami Horusa, kierowanymi przez kogoś bardziej
błyskotliwego niż potężny Khan. Takie było przeznaczenie V Legionu. Nagle każdy
Wojownik Loży otrzymał zakodowaną wiadomość z samego
Miecza Burzy. Gdziekolwiek by
nie byli, wszyscy bracia z Loży nagle zaczęli się radować, jako że sam Horus odpowiedział
na ich wezwanie. Spoglądając na radary okrętów, dało się dostrzec sygnatury energetyczne,
zbliżające się znad krańca Układu Prospero - najpierw trzy, potem cztery… Wojownicy Lóż
wiedzieli, że ich sojusznicy przyszli im na pomoc.
W tym samym czasie, Shiban Khan skierował swój statek,
Kalijan, w pobliże
flagowca Legionu. Kiedy byli już na pozycji, poprowadził swoje bractwo do śmiałego ataku
na specjalnie modyfikowanych motorach próżniowych Sojutsu. Opancerzony Legionista
mógł używać takiej maszyny w próżni dokładnie tak samo, jak inne Legiony posługiwały się
swoimi Land Speederami w atmosferach różnych planet. Kiedy Shiban i jego ludzie
dokonywali szturmu na ten wielki okręt, broń
Miecza Burzy wypaliła z pełną mocą,
zalewając siły abordażujące ogniem laserowym. Kiedy ich motory znalazły się w pobliżu
kadłuba, skanując jego powierzchnię w poszukiwaniu odpowiedniego miejsca na przedarcie
się, Khan ujrzał pojedynczy, niechroniony polem siłowym port dokujący. Stając na czele
szwadronu, Shiban i jego wojownicy przedarli się przez ogień laserów, wykonując
skomplikowane uniki i manewry, wymijając całe rzędy torped i nurkując we wskazanym
przez dowódcę kierunku. Hamując w ostatnim momencie, motory próżniowe wpadały w
poślizg prosto w bezwładnościową bańkę
Miecza Burzy. Płytki grawitacyjne ich motorów
natychmiast zawyły, dostosowując maszynę do nowego środowiska, nim te wylądowały na
powierzchni zatoki dokującej.
Bractwo Sztormu podążyło za swoim dowódcą na korytarze okrętu. Hasik
Noyan-Khan i jego współ-konspiratorzy oniemieli przez śmiały szturm Shiban Khana. Na
flagowiec Białych Szram zaczęły docierać liczne raporty - na wielu okrętach floty wybuchły
walki o władzę. Hasik nakazał otworzenie wszystkich kanałów Voxu flotylli i zakazał
otwierania ognia w kierunku
Miecza Burzy. Nadszedł ich moment - musieli utrzymać
pozycje. Odwracając się, zobaczył tuziny Białych Szram - khanów, kapitanów, seniorów,
oficerów okrętów oraz śmiertelnych dowódców - była to jedynie garstka z tych, którzy zostali
przekonani do uwolnienia Legionu od tyranii Jaghataia i wybrali wolność po stronie Horusa.
Musiał być stanowczy. Musieli się utrzymać - teraz nie było już innego wyjścia.
Nagle mostek wykrył sygnatury oddziału abordażującego, zmierzającego w stronę
mostka. Hasik wydał rozkaz - powstrzymać ich za wszelką cenę. Pojedyncze Bractwo
Białych Szram nie stwarzało realnego zagrożenia. Mimo to, Hasik miał nadzieję na
uniknięcie starcia na pełną skalę z własnymi Braćmi Bitewnymi, których wciąż dało się
przekonać do słuszności ich honorowej sprawy. Noyan-Khan nie rozumiał tylko, dlaczego
nowo-przybyłe okręty od Horusa nie nawiązały z nim jeszcze kontaktu. Tak czy inaczej,
wydarzenia poszły w ruch. Dla dobra Imperium nie mogli wykonać ani kroku wstecz.
Kiedy Shiban i jego Bractwo przedzierało się przez kolejne korytarze okrętu Białych
Szram, spotkał się z silnym oporem rywalizującego Bractwa, dowodzonego przez jego

byłego kamrata, Terrańskiego przywódcę Torghun Khana. W połowie wielkiej klatki
schodowej, na lądowisku wspieranym kolumnami, ustawiła się linia Białych Szram. Bractwo
Księżyca stało w pozycji bojowej. Jego Astartes mieli przewagę - mogli schować się za
osłonę, którą dawały im filary lądowiska wokół nich. Torghun przemówił do swojego
starszego brata. Zaczął przekonywać go do ich sprawy. Poinformował Shibana i jego ludzi,
że mostek jest zamknięty. Shiban nie mógł ustąpić - zapytał Torghuna gdzie jest Khagan.
Torghun odpowiedział, że od teraz to Hasik Noyan-Khan jest Khaganem. To zdanie
rozjuszyło Bractwo Shibana. Jego wojownicy wybiegli zza zasłon i zaczęli szarżować na
wroga. Sala rozświetliła się pociskami boltów, a wielka komnata rozbrzmiała okrzykami
wściekłości.
Lojalistyczne Bractwo Sztormu dołączyło do walki w luźnym biegu. Na każdego
Astartes poległego w walce, do starcia dołączało dziesięciu kolejnych. Brat krzyżował ostrze
z bratem, a ogłuszającemu dźwiękowi ognia z Bolterów zaczął towarzyszyć odgłos broni
energetyzcnej. Lojalistyczne Białe Szramy walczyły w lawinie bezlitosnych uderzeń,
zagłębiając swe ostrza w ciałach wrogów. Jeśli ich przeciwnikiem byliby zielonoskórzy,
Białe Szramy posunęłyby się dalej - wycinając organy, upewniając się, że przeciwnik nie
wstanie - ale to byli ich właśni bracia. Nikt z obecnych nie miał ochoty zabijać, jeśli tylko
dało się tego uniknąć - zamiast tego, Astartes unieruchamiali, łamali kości, oszałamiali i
ruszali dalej, biegnąc w stronę kolejnej grupy przeciwników. Walka była dziwna -
skoncentrowana i brutalna, ale odstawała od każdego innego starcia V Legionu. Żaden
wojownik nie wykonywał okrzyków bitewnych. Walczyli z zimną dyscypliną, wykonując
kolejne ruchy z niezwykłą precyzją, ale nie czerpiąc z tego żadnej radości.
To była bardzo przykra walka. Żaden wojownik nie tryskał znaną w Legionie energią.
Shiban poganiał swoich braci, starając się wywrzeć na przeciwnikach piętno jego prędkości i
siły. Torghun odpowiedział - nakazał ustawienie się swoim wojownikom w typową formację
obronną, jednak obu stronom oszczędzono rzezi - siły Shibana rozdzieliły się i okrążyły jego
skoncentrowanych w jednym miejscu Astartes, przedzierając się przez wąskie przejścia.
Wielu wojowników padło w ogniu zaporowym, ale Shiban nie zatrzymał się. Wojownicy
Torghuna stracili zbyt wielu wojowników, by utrzymać pozycję i wkrótce nie mogli nawet
się wycofać. Kiedy tylko łuki mostka obserwacyjnego zamajaczyły na horyzoncie przed
Shibanem i jego siłami, Torghun i jego zdradzieckie Bractwo rzucili się do ucieczki. W ich
biegu nie było jednak paniki - wydawało się, jakby planowali to od początku. Instynkt
Shibana podpowiadał mu, by biegł za nimi, dobijając złamanego nieprzyjaciela. Wszyscy
bracia wokół niego ruszyli na ślepo przed siebie. Dopiero wtedy Shiban zdał sobie sprawę, że
zostali wciągnięci w pułapkę.
Zatrzymując się, Shiban kucnął dokładnie w chwili uderzenia huraganu. Z tarasów
powyżej obu stron mostka, wiele metrów między filarami i zawieszonymi platformami, ogień
z Bolterów zaczął niszczyć posadzkę. Wielu z wojowników Shibana nie miało szans na
ucieczkę i zostało rozerwanych na strzępy. Reszta rozbiegła się na wszystkie kierunki,
starając się ratować życie. Kiedy tylko siły Shibana schowały się za zasłonami, ogień ustał.
Skanując teren przed sobą, Shiban dostrzegł, że siły Torghuna przyczaiły się w długiej linii
wzdłuż dołów serwitorskich przecinających całe pomieszczenie. Tuziny wyborowych

strzelców stacjonowało nad nimi, na tarasach. Za nimi widział więcej ciężkiej piechoty,
utrzymującej pozycję w samym epicentrum mostka - tuż przy tronie dowódczym. To tam
dostrzegł wojowników keshigu Hasika. Wszystkie strategiczne punkty były obstawione przez
wroga. Mostek był nie do zdobycia.
Hasik utrzymywał stoicką postawę, nawołując pochylonych wojowników Shibana do
złożenia broni. W tym samym czasie, cztery przybyłe do układu okręty zbliżyły się do
flagowca, nie dbając o ukrycie swojej obecności. Teraz, kiedy okręty podeszły bliżej, w
końcu dało się odczytać symbole ich kadłubów - były to statki XIV Legionu, Gwardii
Śmierci, nie zaś, jak od początku myślał Hasik, Synów Horusa. Na skraju Układu pojawiło
się więcej okrętów Zdrajców. Dwa z nich zaczęło przedzierać się przez zewnętrzną
przestrzeń Układu z wielką prędkością. Nie miały one żadnych oznaczeń ani identyfikatorów,
a jedynie pod-osnowiańskie sygnatury i ostrzegawcze migotanie, sygnalizujące włączone
osłony próżniowe. Flota Białych Szram była sparaliżowana. Ich statki nie ruszyły się w
próbie przeciwstawienia się zagrożeniu, zakleszczającemu się na gardle flotylli. Legion
zwrócił się przeciwko samemu sobie, kiedy ukryte podziały nagle ujrzały światło dzienne.
Hasik wyjaśnił, że Khagan powróci. On i jego ludzie nie byli Zdrajcami, a wszystko
niebawem się wyjaśni. Jednak w tym momencie stawka całego wydarzenia była zbyt wielka -
siły abordażujące szykowały się do ostatniego szturmu. Tym razem nie mogli się zatrzymać,
dopóki na mostku nie zostaną zwolennicy tylko jednej z frakcji.
Kiedy Shiban rozkazał swoim ludziom przygotowanie się do szturmu, mostek
przepełnił ogłuszający ryk. Oślepiające światło, jednoznacznie kojarzone z teleportacją,
rozświetliło panujący na mostku półmrok. Kiedy światło opadło, sytuacja na mostku zmieniła
się diametralnie. Teraz setka Legionistów Białych Blizn tworzyła zwarte szeregi wokół
zewnętrznego kręgu mostka. Wszyscy skierowali swoje Boltery prosto na tron dowódczy.
Jemulan Noyan-Khan stał na czele nowych sił w swoim mistrzowsko wykonanym pancerzu
Terminatora. Nakazał Hasikowi złożenie broni, jako że jego próba zmiany losu V Legionu
nie powiodła się. Ciśnienie wisiało w powietrzu, zwiastując nadejście potężnej burzy. Rozkaz
przyszedł z Voxu jednego z dowódców. Uniesienie Shibana z powodu pojawienia się
Jemulana było jednak krótkotrwałe. Siły były teraz równe - każda ze stron miała równie
niszczącą siłę ognia. Każdy dalszy etap eskalacji walki sprowadzał kolejne fale zniszczenia
na V Legion - broń, którą stworzono, by celować z niej w przeciwnika, teraz była kierowana
przeciwko własnym braciom.
Shiban wybiegł zza osłony i wprowadził swoich wojowników prosto na pole bitwy.
Legionista walczył z Legionistą, oddany morderczemu szałowi. Śmiertelna załoga okrętu,
niezdolna do zrobienia czegokolwiek w obliczu tak wielkiej furii, starała ukryć się za
jakąkolwiek osłoną - uczynili to wszyscy, poza jedną osobą. Była to szarowłosa kobieta,
nosząca podarty uniform generała Imperialnej Armii. Wybiegła prosto na Shibana, jeszcze w
czasie jego szarży na doły serwitorskie, frenetycznie machając ramionami. Coś w jej oczach
zatrzymało go - nie chciała ona jedynie przetrwać, ale zwrócić jego uwagę. Zatrzymała się
przy nim i powiedziała, że znała lokalizację Khagana. Rozkazała Shibanowi osłanianie jej aż
do platformy teleportacyjnej. Wątła kobieta wyjaśniła mu, że to ona otworzyła bramy zatoki

dokującej i jeśli Shiban nie chciał oglądać, jak jego Legion wyniszcza sam siebie, to musi
doprowadzić ją do teleportera.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

20% rabatu na ręcznie robioną biżuterię z kodem CZYTAWOJTEK

  20% rabatu na ręcznie robioną biżuterię z kodem CZYTAWOJTEK klikasz w link i 20% jest twoje :) Ty cieszysz się super cacuszkami i dodatkow...