Wielka Krucjata
Dorn posiadał skupioną energię, ukształtowaną przez jego wstrzemięźliwą i stoicką
naturę. Wielu ludzi ceniło zarówno Prymarchę jak i jego Legion za ich upartą i pozbawioną
emocji naturę, ale podobne stwierdzenia nie opisują samej ich esencji. Wstrzemięźliwy, ale
przerażający w chwilach gniewu Dorn, był zarówno ostrożny i roztropny, ale i zdolny do
pościgu do linii mety ważnych dla niego celów z nieustępliwą energią. Choć rzadko
pokazywał emocje, to gdy to robił, był w stanie wstrząsnąć fundamentami wielkich fortec i
przyćmić słońce. W czasie niemal katastrofalnego odrodzenia rasy Xahelicańskiej w
Gromadzie Adonis, zimny gniew Dorna miał utrzymać linie bitwy równo z tymi, którzy
dzierżąc broń dzielnie stawali w szranki. Jego przestrogi skierowane do posiłków pod
Castoris miały być echem, odbijającym się od płonących niebios i docierającym do wciąż
płonących mórz. “Tak szybki i pamiętliwy, jak spadająca krawędź topora” - tymi słowy
Leman Russ opisał swojego Prymarszego brata. Dorn był także myślicielem, ale nigdy nie
pozwalał, by problemy natury filozoficznej czy psychologicznej pożerały go. Choć był
wojownikiem znanym z absolutnej lojalności, to był również idealistą - powody, dla których
walczył, były dla niego tak ważne jak ostateczny wynik jego starań. W czasie Wielkiej
Krucjaty bardzo niewiele osób dostrzegało tą niezwykłą wartość Dorna, choć ci, którzy znali
go dobrze, mogli dostrzec jak druzgocąca na duchu była jego konfrontacja z Konradem Curze
w Układzie Cheraut i jego krótka kłótnia z Ferrusem Manusem po jednej szczególnie
brutalnej kampanii. Dopiero po okrutnych wydarzeniach Herezji Horusa, w czasie której
stracono tak wiele, ludzkość dowiedziała się, że nawet idealna lojalność może zostać
oszpecona. W momencie zjednoczenia się Rogala Dorna ze swoim Legionem, cień wiecznej
zdrady wciąż wisiał nad nimi w odległym miejscu w przyszłości.
Jedynie kilka integracji Prymarchy ze swoim Legionem było tak szybkich i udanych
jak ta, która dotyczyła Dorna i Imperialnych Pięści. Ideały Imperium i cel Wielkiej Krucjaty
pasowały do Dorna, a wojownicy Imperialnych Pięści byli wzorem nie tylko wszystkiego, co
Dorn stworzył w Gromadzie Inwit, ale również wszystkiego, o czym marzył. Od pierwszego
momentu, w którym Dorn spotkał swoich genetycznych synów, żądał od nich jedynie tego,
czego żądałby od samego siebie. Mówi się, że od momentu poznania Mistrza Legionu
Matthiasa i kontyngentów weteranów VII Legionu, Dorn nie mówił nic, utrzymując ciszę
nawet w momencie oddawania mu hołdu przez Legion. Dopiero gdy doszło do pierwszego w
historii starcia Imperialnych Pięści pod wodzą Rogala Dorna, ten przemówił do nich.
Powiedział, że wciąż mają wiele do zrobienia i jeszcze więcej do nauczenia się. Matthiasowi
podziękował jednym zdaniem za całą jego służbę i mianował go Wysokim Kasztelanem
Gromady Inwit. Taki honor był jednak także wielkim wyzwaniem, jako że nowa rola wiązała
się z rekrutacją trzydziestu regimentów Kosmicznych Marines z samego Układu Inwit. Bez
czekania, czy też bez spoglądania za siebie, Rogal Dorn i jego synowie wyruszyli w gwiazdy.
Przez następne szesnaście Terrańskich dekad, Imperialne Pięści przemieszczały się
wzdłuż płonących linii frontu Wielkiej Krucjaty. Bez litości przemierzali drogę z jednej
strefy wojny do drugiej, zdobywając sobie uznanie w oczach części Legionów Astartes i
szacunek wszystkich z nich. Sztuka prowadzenia przez nich wojny i stare tradycje z Inwit
poprowadziły Legion do licznych zwycięstw. Imperialne Pięści wiecznie parły na przód, bez
wytchnienia czy postoju. Podobnie jak uczynili to na Terrze, Marines VII Legionu
ufortyfikowali i zabezpieczyli każde miejsce ich podboju, ale do żadnego z nich nie składali
pretensji. Choć zdarzało się, że kasztelan z nadania Imperialnych Pięści i jego kontyngent
pozostawali przy fortyfikacjach, by zarządzać ich systemami obronnymi, to nie
administrowali okalającymi fortece terenami ani nie ingerowali w tworzone na danych
światach prawo, jako iż byli jedynie wojownikami Imperium, nie jego panami. Istnieli, by
walczyć i umierać za jego przetrwanie. Jedynym zasobem, który czerpali z podbitych ziem,
byli rekruci.
Słynnym przykładem typowego dla Imperialnych Pięści podboju, była operacja
Integracyjna Imperialnych Pięści na Necromundzie, gdzie Legion wygrał wielką bitwę z
Orkami na pustyni Świata-Roju. Władcy Rojów przystali na możliwość czerpania rekrutów
spośród populacji planety w ramach wielkiej wdzięczności. Na planecie powstała nawet
Kaplica Forteczna, jednak Imperialne Pięści nie ustanowili się jej mistrzami, a gośćmi
wewnątrz jej murów. Rogal Dorn nie chciał nadania mu specjalnych praw na światach, gdzie
Imperialne Pięści dokonywały rekrutacji. Niektórzy Prymarchowie, jak choćby znany z
wielkiej mądrości Perturabo, wykorzystywał każdą okazję do obsadzania zdobytych przez
jego Legion światów garnizonami, po czym rościł sobie do nich prawa. Co zaś tyczy się
Dorna, do historii przeszło jego słynne stwierdzenie: “Chcę rekrutów, nie wasali!” Dorn był
zwyczajnie usatysfakcjonowany utrzymaniem swojego Legionu z daleka od zobowiązań
wobec populacji i polityki na zdobywanych przez jego Astartes planetach.
W czasie Wielkiej Krucjaty, Imperialne Pięści stanowiły strategiczną rezerwę sił
Imperatora w związku z ich umiejętnością błyskawicznego wystawienia swoich sił na pole
bitwy z Phalanx. Marines Dorna posługiwali się szczegółowymi planami i wkrótce okazało
się, że VII Legion stanowi idealną siłę do walki w terenie zurbanizowanym, oraz idealną siłę
w przypadkach potrzeby obrony danego terytorium. Po kilku kampaniach i tysiącach
podbitych światów, Imperator powrócił na Terrę, by zbudować stolicę, z której mógłby
rządzić całym swoim Imperium. Imperialne Pięści powróciły na ojczysty świat ludzkości
razem z nim, stając się pretorianami Imperatora. Dorn i jego Legion mieli tam wiele pracy:
Imperator powierzył mu budowę Imperialnego Pałacu, co nie uszło uwadze innych
Prymarchów. Perturabo wpadł w niebywały szał gdy dowiedział się, że Dorn publicznie
uznał, iż Pałac miał być całkowicie odporny na wszelkie inwazje i to nawet w wypadku,
gdyby atak na jego mury mieli prowadzić potężni mistrzowie oblężenia - Żelazni
Wojownicy. W związku z tym, Perturabo wygłosił mowę pełną jadu i oskarżeń wobec
swojego brata tak okrutnie obraźliwą, że tłumy gapiów z jego własnego Legionu oniemieli.
Gdy dotarło to do uszu Dorna, bracia niemal przestali ze sobą rozmawiać, a żaden z obydwu
Legionów już nigdy nie walczył na tym samym polu bitwy z wrogami Imperium.
Żelazo i Kamień
Podobieństwo zachęca do zrozumienia, lub przynajmniej niektórzy tak właśnie sądzą,
jednak w przypadku Rogala Dorna i Perturabo, podobne stwierdzenia nie tylko nie
funkcjonowały, ale i łamały się niczym domek z kart pod ciężarem rzeczywistości. Niewiele
istot w całej galaktyce było tak dobrym odzwierciedleniem samych siebie, a mimo to dzieliła
ich ogromna przepaść. Perturabo i Dorn byli wstrzemięźliwi aż do poziomu małomówności,
byli nieprzejednanymi, subtelnymi rzemieślnikami sztuki wojennej, którzy cenili sobie hart
ducha i wytrzymałość; wielu było w Imperium takich, którzy uważali, iż patrzą oni na
wszechświat tą samą parą oczu, że powinni być sobie bardziej bliżsi niż jacykolwiek inni
bracia. Fakt, że między nimi mogła powstać tak wielka bariera odrazy był niesamowity, ale
taka właśnie była rzeczywistość. Niektórzy twierdzą nawet, iż pogarda jednego wobec
drugiego istniała już od ich pierwszego spotkania.
Korzenie i powody ich wrogości wobec siebie nie są znane nikomu poza samym
Rogalem Dornem i Perturabo, ale jeśli przyjrzeć się bliżej ich relacji, okazuje się, iż w
historii ich znajomości doszło do pewnych zachowań i incydentów, które mogą naprowadzić
obserwatorów na wskazówkę. Mogłoby się wydawać, że to same podobieństwa między nimi
stały się powodem ich zawiści. Obaj byli uparci, rzadko się odzywali i często rozmyślali,
ukryci za murami swoich twierdz i żelaznymi maskami swoich hełmów. Stało się więc tak, że
milczenie jednego z nich zaczęło irytować drugiego, przejawy hojności drugiego wprawiały
pierwszego w gniew, a krnąbrność obydwu zapewniała, że gdy doszło do kłótni, żaden z nich
nie miał zamiaru się wycofać.
Między nimi były pewne różnice, których nie można było nie zauważyć. Często
doprowadzały one do kłótni między nimi, nawet, jeśli to nie ich charakter był podłożem
konfliktu. Choć zarówno Rogal Dorn jak i Perturabo faworyzowali sztukę oblężniczą w
wojnie, to często różnił ich styl prowadzonej walki. Choć oboje byli pragmatyczni, Perturabo
często wyróżniał się brutalną bezpośredniością, wystawiając do boju przytłaczające jego
wrogów siły lub wywierając na nich ogromne straty. Dorn nigdy nie pragnął zwycięstw za
cenę masakry i rzadko akceptował większe straty. Ponad wszystko był idealistą, Perturabo
zaś był przede wszystkim pragmatykiem. Ich wrogość wobec siebie doprowadziła do niemal
całkowitej zagłady obu ich Legionów.
Triumf na Ullanorze
Po ogłoszeniu Horusa Mistrzem Wojny przez Imperatora, w czasie Triumfu na
Ullanorze, Prymarchowie podzielili się. Sanguinius, Fulgrim i Lorgar przyklasnęli
pomysłowi Imperatora z radością, Angron i Perturabo wpadli we wściekłość, a Leman Russ i
Lion El’Jonson pogardliwie zazdrościli nowemu Mistrzowi Wojny. Byli jednak i tacy, jak
Roboute Guilliman, Jaghatai Khan i Rogal Dorn, którzy zwyczajnie zaakceptowali decyzję
Imperatora i uznali, że skoro pochodziła ona od ich ojca, to musiał to być trafny wybór.
Horus zawsze uważany był za najbystrzejszego, pierwszego i najbardziej ukochanego. Nie
wątpili oni, że do nowej roli nadaje się idealnie, jako że żaden Prymarcha nigdy w niczym
mu nie dorównał. Nikt nie mógł też zaprzeczyć jego niezwykłej relacji z Imperatorem. To
właśnie w kierunku tak myślących braci Horus zwracał się po poradę. Dorn i Guilliman
uosabiali najbardziej szlachetne cnoty wychwalane przez Imperium, dowodząc swoimi
Legionami z czystym oddaniem i militarnym geniuszem. Horus potrzebował ich poparcia,
dokładnie tak, jak młody człowiek szuka pochwały u starszych, bardziej zasłużonych braci.
Po wywyższeniu Horusa, Prymarcha Dorn przybył na pokład okrętu Horusa na jego
zaproszenie. Bracia mieli przedyskutować szczegóły obligacji wynikających z nowej roli
Mistrza Wojny. Rogal Dorn mógł posiadać najbardziej błyskotliwy militarnie umysł ze
wszystkich Prymarchów. Był uporządkowany i zdyscyplinowany jak Roboute Guilliman,
odważny jak Lion El’Jonson, ale jednocześnie elastyczny na tyle, by dawać popisy własnej
inspiracji i własnych przebłysków fanatyzmu bitewnego, co niejednokrotnie przeważyło na
korzyść Lemana Russa i Jaghataia Khana w bitwie. Osiągnięcia Dorna w czasach Wielkiej
Krucjaty ustępowały jedynie osiągnięciom samego Horusa, ale to Dorn był bardziej
zdecydowany tam, gdzie Horus zwracał na siebie uwagę obserwatorów, był wstrzemięźliwy
tam, gdzie Horus był charyzmatyczny itd.. To właśnie z tych powodów to właśnie Horus stał
się oczywistym wyborem na pozycję Mistrza Wojny. W obliczu swojego cierpliwego,
kamiennego charakteru, VII Legion Dorna stał się znany ze swojego stylu prowadzenia
wojny i jego strategii defensywnych.
Uwielbieni Synowie
W czasach postępu Wielkiej Krucjaty, Imperialne Pięści zaczęły być bardzo cenioną
formacją w całym Imperium, a w szczególności w oczach samego Imperatora. Co jednak
ważniejsze, ich siły były często wykorzystywane w kampaniach zagrożonych całkowitą
klęską i sytuacjach patowych, w których Imperium nie widziało wyjścia obronną ręką z
danego oblężenia. Sam Imperator wzywał niekiedy Rogala Dorna i jego Imperialne Pięści do
towarzyszenia mu w niektórych kampaniach, obdarzając tym zaszczytem VII Legion o wiele
częściej niż jakikolwiek inny. Gdy Imperialne Pięści stanęły na Ophelii VIII, Imperator
poprowadził natarcie na czele stu Custodian i stu tysięcy Imperialnych Pięści. W innej
kampanii, Imperator wezwał Dorna, by ten zapewnił korzystne zakończenie się trwającego
konfliktu i prawidłowe przeprowadzenie Imperialnej Integracji według Jego wizji i życzenia.
W wielu sytuacjach, Imperialne Pięści zachowywały się tak, jak gdyby były przedłużeniem
woli Imperatora. Inni Prymarchowie i ich Legiony może i torowali ścieżkę Wielkiej Krucjaty
i szerzyły Imperialną Prawdę na większej ilości światów, ale i tak zdaniem wielu obywateli
to właśnie Imperialne Pięści były skałą, na której osadzono fundamenty Imperium.
Wysoki status Imperialnych Pięści nie przypadł jednak do gustu braciom Rogala
Dorna i bratnim Legionom Imperialnych Pięści. Animozja między Imperialnymi Pięściami i
Żelaznymi Wojownikami była już wtedy dobrze znana, ale Perturabo i jego Legion nie byli
jedynymi, którzy żywili wobec nich urazę. Choć niewielu z nich kiedykolwiek pluło na
Rogala Dorna jadem tak trującym jak Władca Żelaza, to innych Prymarchów otwarcie
drażniło zaufanie, którym Imperator obdarzył VII Legion. Natura samego Rogala Dorna nie
polepszała całokształtu konfliktu. Prawdę mówiąc, wina i bezkompromisowość jego ideałów
i ich ekspresji były zarzewiem zarówno irytacji jego braci, jak i ich podziwu. To
prawdopodobnie właśnie te cechy jego charakteru sprawiły, że Imperator pominął Dorna jako
kandydata do tytułu Mistrza Wojny, gdy przyszedł czas na jego powrót na Terrę. Horus,
niepodobnie Dornowi, był mistrzem dyplomacji i zachowania równowagi między krnąbrnymi
siłami. Tam, gdzie Dorn stanowił rdzeń konfliktu, tam Horus jednoczył ludzi, gdzie Dorn nie
był skłonny do kompromisu, Horus potrafił znaleźć wyjście, które zadowalało wszystkich.
Jednak nawet kiedy Horus objął stery Wielkiej Krucjaty, Imperator nie zapomniał o Rogalu
Dornie i mianował go Praetorianinem Terry. Choć to Horus miał poprowadzić Wielką
Krucjatę do zwycięstwa, to Imperialne Pięści miały udać się na Terrę z samym Imperatorem.
Wraz z tą decyzją, klamka nad losem Imperatora, wszystkich jego synów i całego Imperium
zapadła. Była to decyzja, której skutki galaktyka miała odczuwać przez następne dziesięć
tysięcy lat.
Ufortyfikowanie Pałacu Imperialnego
Gdy Imperator powrócił na Terrę, by zbudować stolicę Imperium, z której mógłby
władać milionami planet, Dorn i jego Legion byli tam razem z nim. Imperialne Pięści
otrzymały status Pretorian Imperatora. Nowym zadaniem Dorna było zaprojektowanie i
stworzenie fortyfikacji Imperialnego Pałacu. Okazały się one być niezwykle cudowne, ale na
prawdziwy sprawdzian przyszło im czekać aż do ostatnich dni Herezji Horusa. Prymarcha
Fulgrim zapytał niegdyś Dorna, czy ten uważa, że mury Imperialnego Pałacu byłyby w stanie
wytrzymać atak Legionu Żelaznych Wojowników. Dorn odpowiedział oczywiście, że tak,
mury oparłyby się nawałnicy samego Perturabo. Perturabo zapamiętał te krzywdzące dla
niego słowa i trzymał je w pamięci aż do czasu ich spotkania w czasie Herezji Horusa. W
następnych latach, pod koniec Wielkiej Krucjaty, Dorn i cały jego Legion otrzymali zadanie
ustanowienia garnizonu w Pałacu, a po wybuchu Herezji Horusa, przygotowania jego murów
na nieuniknione oblężenie Terry
A TERAZ OBIECANY KOD:
WOJTEK-CZYTA-DORNA
kodów jest sześć. do wykorzystania na ten artykuł w sklepie SUPERSERIE.PL
https://www.superserie.pl/know-no-fear-warhammer-40-000-starter-set-en-figurkowa-gra-bitewna-p-4168.html
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz