sobota, 8 czerwca 2019

Bitwa o Calth cz5



Zwycięstwo jest przewrotną kochanką, porażka przypadkowym katem. Ci z odwagą by wytrwać nie
zniosą ich dyktatów.
słowa przypisywane Tetrarsze Eikosowi Lamiadowi z Legionu Ultramarines, wypowiedziane podczas poświęcenia pomnika “Obrona Bathor”

Wśród zalewu hiobowych wieści magos Tawren szczęśliwie odnalazła kod czyszczący
schowany przez jej dawnego mentora Hessta na bezpiecznym serwerze danych Kotwicowiska Zetsun
Verid, który wówczas odcięty był od reszty sieci planetarnej. Wyłomem w jego zabezpieczeniach był
należący do Gildii Cargo Kogitator obsługujący listy przewozowe, ukryty w bezpiecznym bunkrze
leżącym w strefie przemysłowej pomiędzy Portem Gwiezdnym Numinus i strefą lądowania Lanshear.
Maszyna odpowiedzialna była za obsługę operacji zarówno Numinusa jak i Lanshear a przez to
musiała posiadać ogromną moc, w zupełności wystarczającą do obsłużenia strumienia danych z sieci
obrony orbitalnej. Ze względu na swoje cywilne przeznaczenie Kogitator ten nie był w gronie
podstawowych celów wyznaczonych dla pierwszego uderzenia Niosących Słowo, a Hesst był w stanie
wykorzystać ten fakt zanim dosięgła go śmierć. Pomimo zabijającego go szoku przeładowania danych
udało mu się wyczyścić maszynę i odciąć ją od sieci planetarnej. Ventanus skontaktował się z
Roboutem Guillimanem i poinformował go o rozwoju wypadków. Przekazał również informację iż
Zdrajcy kontrolowali sieć obrony planetarnej Calth dzięki serwerowi danych na jednej ze zdobytych
platform Kotwicowiska Zetsun Verid. Magos Tawren miała być zdolna do wyczyszczenia złomowego
kodu Niosących Słowo z całego systemu jednak nie mogła podłączyć się do Kogitatora Gildii Cargo
tak długo jak maszyna na platformie pozostawała pod ich kontrolą. Konieczne okazało się wsparcie
ze strony znajdujących się na orbicie Ultramarines, którzy musieli przejąć kontrolę nad platformą i
stamtąd wyczyścić sieć obrony orbitalnej.
Na pokładzie Honoru Macragge dowódcy Ultramarines dyskutowali nad kilkoma planami.
Mistrz Okrętu Hammed zaproponował ostrzelanie platformy z głównego uzbrojenia potężnego okrętu
zdobywając również poparcie Mistrza Zakonu Gage’a. Wiadomym było że Honor Macragge posiada
dość siły ognia by plan mógł zostać zrealizowany jednak tkwiła w nim zasadnicza wada. Jeżeli
platforma nie zostałaby zmieciona pierwszą salwą istniało poważne ryzyko że Niosący Słowo zwrócą
całą potęgę obrony orbitalnej by ostatecznie zniszczyć już sponiewierany okręt. Mistrz 9. Zakonu
Klord Empion opowiedział się za planem bezpośredniego uderzenia. Honorowi Macragge miano
przywrócić pełną moc, odepchnąć nieprzyjacielskie krążowniki nadal otaczające okręt i ruszyć wprost
na platformę by zniszczyć ją na krótkim dystansie, a w razie potrzeby nawet ją staranować. Plan ten
posiadał taką samą wadę jak pomysł Mistrza Hammeda - w momencie kiedy potężny behemot
zacząłby się poruszać stałby się głównym celem Zdrajców i obrócony w kupę kosmicznego złomu.
Ostatecznie rozważono alternatywny plan Gage’a - cała dostępna na okręcie moc miała zostać
przekierowana do systemów teleportacyjnych by teleportować zespół uderzeniowy bezpośrednio na

platformę i przejąć nad nią bezpośrednią kontrolę. Jeżeli dostępny poziom zasilania by pozwolił miano
teleportować również drugi zespół w roli wsparcia.
Wiedziony przez samego Roboute’a Guilliman’a zespół uderzeniowy 50 Ultramarines zebrał
się w okrętowym teleportarium. Za cel teleportacji obrano biegnący w poprzek stacji pokład
montażowy - największą przestrzeń w trzewiach stacji tak by zminimalizować potencjalne ofiary
niedokładności systemu przesyłowego. Po zmaterializowaniu zespół natrzeć miał w kierunku głównej
sterowni Kotwicowiska Zetsun Verid dwa pokłady powyżej pokładu montażowego. Biorąc pod uwagę
wariackie ryzyko i porażający margines błędu systemu teleportacyjnego przesył zakończył się
zadziwiającym sukcesem - jedynie czterech braci nie zmaterializowało się u celu. Pozostałych 46
członków z marszu natrafiło na zacięty opór ze strony Niosących Słowo, który jednak szybko zaczął
się chwiać gdy przyszło im stawić czoła idącemu na przedzie napastników wściekłym synem
Imperatora. W prawej furii Prymarcha osobiście rozniósł przynajmniej tuzin zdradzieckich Marines w
tym opanowanych przez demony członków Gal Vorbak. Pomimo iż w natarciu utracono kolejnych
ośmiu braci zespół uderzeniowy przedarł się do sterowni gdzie czekała na niego prawdziwa walka. Po
wywaleniu grodzi nacierających Ultramarines powitał grad bolterowego ognia. Pierwszy Kapitan XVII
Legionu, Czarny Kardynał i Mistrz Wiary Kor Phaeron wydał swoim marines rozkaz do uderzenia na
napastników, a sam skoczył w stronę samego Guilliman’a koncentrując bluźnierczą energię by
wspomóc się w natarciu. Widząc to Papa Smerf sam również zaszarżował na zdrajcę wściekłym
rykiem akceptując rzucone mu wyzwanie.
W czasie kiedy zespół uderzeniowy Guilliman’a wyrzynał sobie drogę przez zastępy
Niosących Słowo, na oblężonej powierzchni Calth 4. Kompania uderzyła wzdłuż Ketarskiego Tranzytu
- głównej trasy łączącej składowisko kontenerów z północnymi instalacjami portu w Lanshear. Celem
ich natarcia był serwer danych Gildii Cargo ukryty w potężnym kompleksie bunkrów pod wspaniałą
siedzibą Gildii. Natarcie prowadził pieszo sam Ventanus poprzedzany przez kolumnę Land Raiderów,
gdy na ich drodze wyrosły zastępy Niosących Słowo. Zdrajcy mieli możliwość wcześniejszego
zaatakowania Ultramarines i zmiażdżenia ich potężną siłą ognia jednak mieli ochotę wypróbować w
walce wręcz swoje nowe, skażone Chaosem ostrza. Chcieli też sprawdzić się w bezpośrednim starciu
z tymi których tyle razy wskazywano im jako ideał bycia Astartes. Zakuci w kobaltowoniebieskie
pancerze Marines z przypominającym grom hukiem zderzyli się z Niosącymi Słowo i zwarli się z nimi
w brutalnej, bezlitosnej walce toczonej bez jakiegokolwiek pardonu. Kiedy natarcie osiągnęło siedzibę
Gildii Cargo Ventanus przeskoczył przez barykady a za jego przykładem podążyli pozostali. Niczym
orkan wpadli w zastępy kultystów chaosu a najstraszniejszy w boju był kapitan Ventanus. W miarę jak
siły Ultramarines przebijały się w głąb budowli były nieustająco bombardowane przez artylerię i ciężką
broń XVII Legionu. Gdy ostatecznie udało im się dotrzeć do celu jakim był Kogitator magos Tawren
skupiła się na podłączeniu się do niego i załadowaniu czyszczącego kodu który miał wyłączyć sieć
obrony planetarnej. Gdy magos skupiła się na swoich działaniach los postanowił okrutnie zadrwić z
Lojalistów. Siły XVII Legionu pod dowództwem Komandora Hola Belotha spadły na siedzibę Gildii
pałając żądzą zemsty. Znienawidzeni Ultramarines mieli zostać ukarani połączonymi siłami
zdradzieckich Tytanów, zakutych w pancerze Katafraktów Terminatorów Niosących Słowo i
opętanych przez demony Gal Vorbak. Sytuacja 4. Kompanii stawała się gorsza z minuty na minutę.
Boskie Maszyny swymi potężnymi działami okładały siedzibę Gildii aż ta trzęsła się do samych
fundamentów. Pancerne kolumny Niosących Słowo gromadziły się wokół pozycji Lojalistów i zaczęły
zasypywać je deszczem pocisków i laserowych boltów. Obrońcom kończył się czas a proces
tworzenia neuralnego połączenia Tawren i serwera był bardzo powolny. Dwa zdradzieckie Tytany
klasy Reaver w pełnym pędzie zbliżyły się by ogniem swych dział obrócić pozycje Ultramarines w pył.
Ventanus wiedział że był skazany na zagładę, 4. Kompania zrobiła co tylko było w jej mocy lecz
musiała ulec nawale Zdrajców, a huragan ognia spadający na siedzibę Gildii jedynie się wzmagał. W
końcu Tawren udało się utworzyć stabilne połączenia i załadować kod czyszczący do sieci
planetarnej w przygotowaniu na jej wyczyszczenie i przejęcie kontroli nad systemami obrony
planetarnej. Nie była jednak w najmniejszym stopniu w stanie pomóc kurczącym się siłom Lojalistów
tak długo jak działał serwer danych w Zetsun Verid. Tytany zdrajców spopieliły ostatniego

Shadowsworda towarzyszącego Lojalistom i cała desperacka akcja Ventanusa wyglądała na
daremną. Wydawało się że Zdrajcy są już o krok od ostatecznego zwycięstwa w Bitwie o Calth.
Na losach wielkiej bitwy zaważyć jednak miała garstka pod dowództwem Guilliman’a.
Wysoko nad powierzchnią planety, w głównej sterowni Kotwicowiska Zetsun Verid Prymarcha starł się
z Kor Phaeronem. Ten zamiast zetrzeć się z nim w honorowej walce przyzwał na pomoc
czarnoksięskie moce którymi obdarzyły go Niszczycielskie Moce. Strumieniem mrocznej mocy
wystrzelonym z prawej dłoni posłał potężnego półboga prosto w ścianę. Wstrząśnięty i nieco
zdezorientowany Prymarcha podniósł się jednak by stawić czoła napastnikowi. Ruszył do szarży raz
jeszcze i raz jeszcze strumień mrocznej energii cisnął nim o potężną gródź. SIła uderzenia była tak
ogromna że skruszyła pyszny, wykonany z ceramitu napierśnik jego pancerza. Guilliman spróbował
podnieść się raz jeszcze jednak zachwiał się i upadł. Odkaszlnął krwią i niesiony niemal wyłącznie
furią i chęcią zemsty podjął kolejną próbę podniesienia się na nogi. Kor Phaeron poraził go raz
jeszcze, tym razem dziwacznym ładunkiem elektrycznym który pogrążył nadludzkie ciało Guilliman’a
w niekontrolowanych spazmach. Prymarcha znieruchomiał z pochyloną głową, podparty na rękach, a
cała jego potężna postać dymiła. Mroczny Kardynał dobył Athame - jeden z ośmiu potężnych,
skażonych demoniczną mocą sztyletów stworzonych z odłamków Anatemy, demonicznego ostrza
które śmiertelnie raniło Horusa na Davinie i skaziło go mocami Chaosu. Kor Phaeron chciał dokonać
tego samego czego dokonał swego czasu Erebus - zwrócić ku służbie Mrocznym Bogom jednego z
Prymarchów. Jednym sztychem demonicznym orężem był w stanie skazić umysł Guilliman’a więc Kor
Phaeron korzystał z niemocy Prymarchy i warstwa po warstwie odzierał go z tego co utrzymywało go
w wiernej służbie fałszywemu Imperatorowi. W swoich planach widział też jedyną, prawdziwą zemstę
za wydarzenia z Khur - nic nie mogło być lepsze od sprowadzenia na dwóch Horusa i Lorgara
samego Roboute’a Guilliman’a jako posłusznego i uległego sprzymierzeńca w Wielkiej Zdradzie.
Plugawy Niosący Słowo stanął koło rannego Prymarchy i przyłożył ostrze Athame do jego
gardła. Guilliman jedynie charknął przez zaciśnięte zęby gdy poczuł ukąszenie odrażającego ostrza.
Pochlebstwami Kor Phaeron spróbował przekonać go by się poddał i dołączył do błogosławionej
wyprawy Mrocznych Bogów przeciw Fałszywemu Imperatorowi. Używając całej pozostałej w jego
nadludzkim ciele siły Prymarcha wymamrotał odpowiedź, każdym jej słowem tłumacząc Mrocznemu
Kardynałowi jak fatalny błąd popełnił gdy postanowił pograć z synem Imperatora zamiast od razu go
zabić. Kor Phaeron miał straszliwie zapłacić za swoją pychę. Pomimo że jej pole energetyczne
ostatecznie wysiadło Guilliman pogrążył swoją Pięść Mocy w klatce piersiowej zdrajcy po czym czule i
delikatnie szarpnął wyrywając z niej jedno z czarnych serc. Gdy w końcu jeden z sierżantów ruszył na
pomoc swojemu Prymarsze, ten nakazał mu skupić się na wyłączeniu serwerów danych. Nie
mającemu pojęcia jak to zrobić sierżantowi nakazał ostrzelanie maszyn, jednak w bolterze podoficera
skończyła się amunicja. Na szczęście miał on jeszcze swój Miecz Mocy którym w deszczu iskier i
wyładować elektrycznych definitywnie wypiął z sieci skażone urządzenia.
Na powierzchni resztki 4. Kompanii szykowały się na nieuniknioną zagładę. Bunkier w którym
się schronili 300 metrów pod ziemią trząsł się od ciągłego ostrzału. Niespodziewanie magos Tawren
poinformowała Ultramarines o drastycznej zmianie okoliczności - do walki po stronie Lojalistów
wkroczyły dwa Tytany, z których jeden odesłał już w niebyt jedną ze zdradzieckich Boskich Maszyn.
Na odsiecz oblężonej 4. Kompanii ze wschodu przybyły zebrane wśród pustyń i płonących wzgórz
wokół Holophusikonu posiłki pod wodzą jednego z rządzących planetą Tetrarchów i Czempiona
Prymarchy, Eikosa Lamiada. Na czele odsieczy parła kolumna Land Raiderów wspierana przez trzy
Tytany - dwa klasy Reaver i jednego potężnego Warlorda. Zaraz za nimi prędko postępowała
piechota złożona głównie z Legionistów XIII Legionu i Skitarii zgromadzonych pod Barrtor i Sharud.
Towarzyszyło im jeszcze około 20 tysięcy żołnierzy Armii Imperialnej ze swoimi, lżejszymi pojazdami
pancernymi i bronią wsparcia. Niosący Słowo zostali wzięci w kleszcze natarcia Lojalistów - jedną z
odnóg, złożoną głównie z Legionistów, dowodził sierżant ze 112 Kompanii zwany Anchise oraz
kapitan 19 Kompanii Aethon. Drugie ramię uderzenia złożone było głównie z imperialnych żołnierzy
prowadzonych przez pułkownika Bartola z 41. Regimentu Neridzkiego pod bezpośrednim
dowództwem Eikosa Lamiada i zwalistego Drednota wzoru Contemptor.

Siły Hol Belotha były zupełnie nieprzygotowane na taki obrót sprawy bowiem byli przekonani
że strzaskane, rozproszone siły XIII Legionu nie będą zdolne do zmontowania tak potężnego i
zgranego kontrataku. Zderzeni z nieokiełznaną siłą skoordynowanego natarcia Lojalistów Zdrajcy
zaczęli się chwiać. Ocalali z zaskakującego uderzenia dawali w pełni upust swej furii i woli zemsty na
Niosących Słowo zadając im kolosalne straty. Jednak pomimo ich największych wysiłków całe
poświęcenie i bohaterstwo mogły pójść na marne tak długo jak Tawren nie była w stanie uwolnić do
sieci planetarnej czyszczącego kodu i przejąć nad nią kontroli.
Raptem, bez jakiegokolwiek ostrzeżenia, sieć planetarna została uwolniona spod kontroli
Niosących Słowo w wyniku tego co działo się na orbicie. Magos otrzymała komunikat
Kontrola
zawieszona (awaria serwera)
. Bez wahania załadowała czyszczący kod bezpośrednio do sieci
planetarnej i z jego pomocą szybko usunęła z systemu skażone fragmenty kodu tworzące Okted a
tym samym przejęła pełną kontrolę nad systemem obrony planetarnej Calth. Od tego momentu losy
starcia zostały ostatecznie przesądzone. Tawren momentalnie skierowała potężne uderzenie na
region wokół Lanshear i przekazała wszystkim Lojalistom na pozycjach wokół siedziby Gildii rozkaz
ukrycia się. W chwilę później cały rejon przesłonił słup światła gdy na pozycje Zdrajców spadło
apokaliptyczne uderzenie. W sekundy rzesze kultystów, zdradzieckich marines, pojazdy i nawet
potężne Tytany zostały obrócone w popiół. Pomimo tego że epicentrum ataku znajdowało się ledwie
pół kilometra od ich pozycji, Lojaliści pozostali nietknięci, z wyłączeniem tu i ówdzie pękniętych
bębenków i pomniejszych poparzeń. Po chwili obrońców zasypał deszcz strzępów ich wrogów, a
chmura gorącego popiołu utworzyła na zlanych deszczem pancerzach Ultramarines warstwy błota.
Jak na ironię pokryte szarą papką pancerze Legionistów zaczęły wyglądać niczym pancerze XVII
Legionu w dawnym, stalowoszarym malowaniu.
Po zabezpieczeniu własnych pozycji magos Tawren przekierowała systemy obrony
planetarnej przeciw innym celom znajdującym się na powierzchni, zaś platformy orbitalne zwrócone
zostały przeciw flocie Niosących Słowo. W całej przewrotności wojennych losów szkarłatne okręty
XVII Legionu spotkał los floty Ultramarines - zamieniały się w wielkie pochodnie, jeden po drugim
obracane w kosmiczny złom.
Wysoko na orbicie Calth zespół uderzeniowy Roboute’a Guilliman’a rozpoczął odwrót z
płonącej sterowni Zetsun Verid. Ultramarines zgromadzeni wokół rannego, kulejącego Prymarchy
oczekiwali na podjęcie, gdy ten przez jeden z bulajów platformy dostrzegł coś potwornego. Coś co
błyskawicznie mogło obrócić nieprzypieczętowane jeszcze zwycięstwo w ostateczną porażkę.
Kontrolujący do niedawna systemy obrony planetarnej Calth Niosący Słowo zwrócili jej
niszczycielski potencjał przeciw słońcu systemu Veridian. Gwiazda poddana okrutnemu
bombardowaniu uległa destabilizacji, zaś jej światło osłabło gdy zmierzała w kierunku supernowej.
Jeśli gwiazda eksplodowałaby to skutki tej eksplozji zmiotłyby całe życie na powierzchni Calth (ja bym
obstawiał zdmuchnięcie całego systemu ale mogę się mylić).
Uwaga Prymarchy odwróciła się jednak od tego problemu gdy spoglądając w dół dostrzegł
kilku ocalałych Niosących Słowo ciągnących ze sobą zakrwawione truchło Kor Phaerona. Jakimś
cudem albo chroniony łaskami swoich złowrogich panów przeklęty kapitan XVII Legionu przeżył
pomimo utraty głównego serca. Ultramarines dobyli bolterów i ostrzelali uciekających Zdrajców jednak
pociski dosięgły celu już w momencie w którym ich połyskujące kształty rozpłynęły się w kaskadzie
energii teleporterów. Guilliman (w tej chwili pewnie wkurwiony po sam czubek głowy) skontaktował się
z Mistrzem Zakonu Gage’em na pokładzie Honoru Macragge i nakazał mu dopadnięcie Infidus
Imperator za wszelką cenę, tak by Kor Phaeron nie mógł już więcej gnębić Imperium. Zatroskanego o
stan Prymarchy Gage’a poinformował że on i jego oddział są bezpieczni na jednym z zadokowanych
okrętów Ultramarines. Infidus Imperator powoli obrócił się w polu kosmicznych szczątków i na pełnej
mocy głównych silników rozpoczął ucieczkę. Zaraz za nim w pościg wyruszył Honor Macragge dając
początek jednemu z najbardziej niesławnych pojedynków w historii Imperium.
Na szczęście dla obrońców Calth ich gwiazda nie eksplodowała - jądro się ustabilizowało
jednak nie obyło się bez dramatycznych konsekwencji. Veridia zmieniła swój kolor z jasnożółtego we
wściekły niebieski a jej zewnętrzne warstwy zostały wydmuchnięte w przestrzeń. Potężna fala radiacji

zmierzała w stronę Calth niosąc ze sobą zagładę. Ewakuacja planety nie była możliwa więc kapitan
Ventanus poprzez sieć Vox nakazał wszystkim ocalałym z bitwy szukanie schronienia w jedynym
miejscu zdolnym zapewnić osłonę przed nadciągającą falą radiacji - potężnych, podziemnych
arkologiach. Szczęśliwie wiadomość dotarła do milionów ludzi, którzy znaleźli schronienie w
podziemnych korytarzach, które zbudowane zostały by zwolnić miejsce pod uprawy. Poważnym
minusem całej sytuacji był fakt że pozostali na planecie zdrajcy nie byli w ciemię bici i również zaczęli
szukać schronienia pod ziemią. Ventanus przysiągł że Ultramarines i ich sprzymierzeńcy będą
walczyć tak długo aż na Calth nie pozostanie ani jeden żywy Zdrajca. W ten sposób rozpoczął się
ostatni rozdział konfliktu znany jako Wojna w Podświecie. Gdy w Calth uderzyła fala agonii Veridii
zamieniła ona niegdyś niemal rajską planetę w napromieniowane piekło i odarła planetę z
azotowo-tlenowej atmosfery. Powierzchnia Calth, niegdyś tętniąca życiem, przestała nadawać się do
zamieszkania przez jakiekolwiek istoty organiczne.
Podczas ewakuacji powierzchni planety do leżących pod nią arkologii 21. Kompania
Ultramarines dowodzona przez kapitana Erikona Gaiusa okopana była w tunelu kolejowym wiodącym
do Numinusa. W środku walk obronnych przed nacierającymi Niosącymi Słowo na miejsce przybył
Nathaniel Garro, dawny kapitan Straży Śmierci. Został on wysłany przez Malcadora Pieczętnika,
Regenta Terry, z tajną misją zwerbowania byłego bibliotekarza Tylosa Rubio. Z początku Rubio
odmawiał porzucenia swych braci jednak ostatecznie nie miał wyboru - w obliczu przytłaczającego
uderzenia Zdrajców uwolnił swój psioniczny potencjał ratując swoją kompanię stając się jednocześnie
przestępcą który naruszył postanowienia Edyktu z Nikaei. Rubio opuścił planetę wraz z Garro i
wkrótce miał stać się jednym z siedmiu Astartes którzy dali początek tajemniczemu Zakonowi Szarych
Rycerzy.
Podczas gdy wysiłki Lorgara i XVII Legionu koncentrowały się na Calth, Niosący Słowo
montowali oddzielne uderzenie na macierzysty świat XIII Legionu - Macragge. Wykorzystany do niego
miał zostać potężny, prototypowy pancernik skonstruowany specjalnie dla Horusa przez jego
popleczników z Mechanicum jeszcze przed wybuchem Herezji. Okręt ten, noszący nazwę Wściekła
Otchłań, zdolny był do zniszczenia planety, a wraz z nią pozostałych na niej dwóch Zakonów
Ultramarines i co najważniejsze - całych zapasów cennego genoziarna XIII Legionu
przechowywanych w Fortecy Hery. Na szczęście dla XIII Legionu okręt został przechwycony w pustce
zanim osiągnął Macragge przez sformowany ad hoc oddział Ultramarines dowodzony przez kapitana
Lysimachusa Cestusa. W walce na jego pokładzie Ultramarines udało doprowadzić się do
przeciążenia plazmowego serca okrętu który niedługo później spłonął w termonuklearnej kuli ognia
pochłaniając wszystkich na swoim pokładzie.
Pomimo odniesionego w ostatniej chwili zwycięstwa i ostatecznego przetrwania Ultramarines
oraz ich Prymarchy, siły Chaosu również mogły uznać wynik starcia za sukces. XIII Legion odniósł
miażdżące straty i w tamtej chwili nie stanowił najmniejszego nawet zagrożenia dla uderzenia Horusa
na Terrę. Na powierzchni Calth Erebus dopełnił mroczny rytuał który sprowadził na Wschodnie
Rubieże Burzę Zniszczenia - Burzę Osnowy większą i bardziej niszczycielską niż jakakolwiek inna
Burza Osnowy znana przemierzającej kosmos Ludzkości od czasów Epoki Zamętu. Szalejący
maelstrom rozciął Pustkę i podzielił galaktykę na dwoje czyniąc wiele imperialnych szlaków
nieprzebytymi na całe stulecia.
Burza Zniszczenia izolowała również tych którzy za nią się znaleźli, w tym Ultramarines,
powstrzymując ich przed wysłaniem wsparcia innym Lojalistom podczas marszu Zdrajców na Terrę.
Burza była tak potężna że uniemożliwiła przez pewien czas wzajemne ostrzeżenie się o zdradzie
Mistrza Wojny i wojnie domowej w której pogrążyło się Imperium. Terra pozostawiona została sama
sobie i zbierał się nad nią mroczny cień Horusa.
Wiele z okrętów zniszczonych w czasie bitwy krążyć będzie wokół Veridii przez kolejne 100
Milleniów, a ich zamarznięte wraki niczym grobowce stanowić będą koszmarny pomnik największej
zdrady w historii Ludzkości.

Z Bitwy o Calth Ultramarines wynieśli jeszcze jedną, piekielnie bolesną lekcję. Była ona dla
Lojalistów pierwszym długim starciem z mieszkańcami Osnowy (później nazwanymi demonami) w
materialnym uniwersum. XIII Legion uświadomił sobie że bezwzględna akceptacja postanowień
dekretów Soboru w Nikaei stanowiła akt dobrowolnego pozbawienia się najbardziej skutecznego w
walce z potwornościami Immaterium oręża. Wydawało się że Zdrajcy niemal wiedzieli o zbliżających
się wydarzeniach i rozegrali Imperium tak by odrzuciło ono psioniczny oręż tuż przed tym kiedy
najbardziej go potrzebowało. Bogatszy o doświadczenia z Calth sam Guilliman chciał prosić
Imperatora by zniósł Edykt z Nikaei i ponownie powołał do życia Librariusy we wszystkich Legionach.
Po zakończeniu Herezji Horusa życzenie Guilliman’a, wtedy już Regenta Imperium, spełniło się w
ramach Drugiej Fundacji i Reformacji Imperium.
Następstwa Bitwy o Calth uczyniły niemal niemożliwym uzyskanie pełnego obrazu strat
odniesionych przez obie strony. Zamieniona w radioaktywne piekło powierzchnia planety
spowodowała że niepraktyczne stało się odzyskanie zwłok poległych czy weryfikacja śmierci tych
którzy przybyli tam ze zdradą w sercach. Zapiski Ultramarines wskazują że gdy ich resztki ich floty
opuszczały system Veridian 119 422 Legionistów uznano za poległych a kolejnych 28 392 było
niezdolnych do walki. Niektóre z Zakonów na Calth nie mogło zebrać nawet ćwierci ze swojej
pierwotnej liczebności, jeszcze inne wybite zostały do stopnia w którym groziło im rozwiązanie.
Większość rannych została szybko ewakuowana na ocalałe okręty floty i szybko powrócili oni do
służby. Na powierzchni Calth pozostało 40 000 Ultramarines, zarówno rannych jak i zdolnych do walki
- część jako ochotnicy by chronić ludność, inni zostali do tego zmuszeni rozkazem lub brutalnym
zrządzeniem losu. W kwestii strat Excertus Imperialis nie istnieją tak dokładne zapiski jednak z dozą
pewności można założyć że życie straciło pół miliona żołnierzy oraz wszystkie oddziały Legio
Praesagius.
Równie ogromne straty poniosła flota XIII Legionu. Nie posiadała ona nigdy zbyt dużej ilości
ciężkich okrętów więc straty poniesione nad Calth były miażdżące i przekreśliły możliwości
prowadzenia działań poza Sektorem Ultramaru. Desperackie dążenia do odbudowy liczebności floty
doprowadziły wkrótce po bitwie do autoryzowania akcji odzyskiwania wraków, pomimo strat które
musiały zostać poniesione w wyniku śmiercionośnego promieniowania Veridii.
Niemal żaden z Niosących Słowo którzy postawili swe stopy na Calth nie opuścił jej
powierzchni. Według szacunków bezpośrednio w bitwie i trwającej po niej Wojnie w Podświecie
zginęło 50 000 synów Lorgara i niezliczone masy towarzyszących im Auxilia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

20% rabatu na ręcznie robioną biżuterię z kodem CZYTAWOJTEK

  20% rabatu na ręcznie robioną biżuterię z kodem CZYTAWOJTEK klikasz w link i 20% jest twoje :) Ty cieszysz się super cacuszkami i dodatkow...