niedziela, 19 kwietnia 2020

Warhammer Fantasy - Bretonnia cz2

https://www.youtube.com/watch?v=lswFxkadNpI



Mroczna Epoka Bretonnii (900-977 r. IK)

Gdy Sigmar założył Imperium, wysłał zaproszenie do dołączenia do jego konfederacji wielu ludzkim lordom Starego Świata, nie pomijając przy tym Bretońskich hersztów. Pomimo szlachetnego celu zjednoczenia ludzkości Sigmara, różnice kulturowe między Bretończykami a jego ludem były zbyt wielkie, by przezwyciężyć je jednym traktatem. Prośbę Sigmara odrzucono - Bretończycy nie wyobrażali sobie obcego na stanowisku swojego władcy. Gdy Imperium doświadczało wielkiego cierpienia w czasach pierwszego tysiąclecia swojego istnienia, Bretończycy wciąż byli podzielonym ludem. Głupstwem byłoby jednak stwierdzenie, że nie czynili postępów.
Z czasem, na ziemiach Bretonnii zawitał handel, kamieniarstwo i obróbka metali, głównie dzięki kontaktom tamtejszych ludzi z Krasnoludami z Gór Szarych, co pozwoliło pod-plemionom Bretonów na zbliżenie się w stronę swojego dzisiejszego etapu rozwoju. Zwyczajem Bretonów stało się, by najodważniejszy młody człowiek w danej wiosce chwytał za broń i trenował walkę, w oczekiwaniu na dzień, w którym ich ziemi zagrozi wróg. Każdy inny mieszkaniec wiosek Bretonów pracował wyłącznie dla siebie, nie licząc karmienia i wyposażania wojownika i jego konia. Wojownik był więc utrzymywany przez mieszkańców wioski - jadł wyłącznie najlepsze mięso i pił najlepsze wino. To, w połączeniu z nieustannymi treningami sprawiało, iż wojownicy z czasem zaczęli odstawać od reszty mieszkańców swoich społeczności. Byli fizycznie silniejsi i więksi, mieli lepszą kondycję i byli bardziej krzepcy, nie licząc faktu, że lata treningu i dobrego odżywiania się już od młodego wieku sprawiły, że zazwyczaj byli oni wyżsi od reszty mieszkańców o całą głowę.
Wybrany wojownik obierał za mieszkanie wiejską strażnicę, drewnianą strukturę, która w przyszłości w każdym wypadku ewoluowała do postaci kamiennego zamku. Wojownik mieszkał z żoną - zazwyczaj najpiękniejszą kobietą w wiosce. W zamian za wszystkie swoje przywileje, wojownik był związany przysięgą do bronienia wioski w starciu z każdym przeciwnikiem, nieważne, jak potężnym. Jeśli było to konieczne, musiał walczyć nawet przeciwko całej hordzie Orków samotnie. Ci wojownicy stali się w przyszłości znani jako “rycerze”. W miarę upływu czasu rycerz i jego koń wojenny stawali się wyjątkowymi przykładami swojego rodzaju. Choć rycerze byli znani także i w innych plemionach Starego Świata, to właśnie wśród Bretończyków tradycja rycerstwa została udoskonalona.
Każdy pomniejszy herszt i władca plemienny Bretonnii wkrótce zaczął przyjmować tytuł księcia, określając przynależne im terytoria. Do 770 r. IK, ziemie całej Bretonnii zostały podzielone na szesnaście państw, z których każde było rządzone przez innego księcia.
Zielonoskórzy żyli na ziemiach Bretonii od wielu lat i jak te podłe kreatury mają w zwyczaju, ich populacja ostatecznie sięgnęła poziomu krytycznego i rozpoczęła sukcesywne najeżdżanie ziemi Bretończyków. Do 930 r. IK, wielka horda Orków, prowadzona przez Herszta Gragabada wyruszyła w swej kampanii zniszczenia z gór Wielkiego Rogu, atakując terytorium Cuileuxów. Stanąwszy przed groźbą całkowitego zniszczenia, ostatni pozostali przy życiu rycerze z Cuileux wyruszyli do walki w ostatniej, desperackiej próbie rozpędzenia wroga, obierając otwarte równiny na plac boju. Choć Zielonoskórzy padali jak pszenica pod ostrzem sierpa, ostatni z rycerzy Cuileux polegli pod naporem wroga.
W obliczu tej tragedii, armie z Quenelles i Brionne ruszyły do boju i zaatakowały osłabioną hordę, jednak kiedy tylko Orkowie zaczęli się wycofywać, obie Bretońskie armie zaczęły walczyć ze sobą spaloną ziemię Cuileux. Na szczęście, walczący nie mieli dość odwagi, by stanąć naprzeciw siebie w otwartym boju, a zamiast tego, konflikt zakończył się wraz z pojedynkiem między książętami każdego z państw. Lord Brionne przegrał walkę, a ziemie Quenelles powiększyły się o nową prowincję. Mówi się, że zniszczenie Cuileux było początkiem wojen, których kulminacją było zjednoczenie całego królestwa.
Do 932 r. IK, Balduin, nowy, młody Książe Brionne poprowadził armię do zwycięstwa nad hordami Gragabada i zabił bestię w jednym pojedynku na śmierć i życie. W bitwie, wielki topór Gragabada utknął w tarczy Balduina, przez co musiał on przez cały pojedynek walczyć z ciężkim żelastwem na tarczy. Po walce, topór stał się symbolem Brionne, by po wsze czasy przypominał o tym chwalebnym zwycięstwie. Porażka nie zatrzymała jednak Orków na długo, a w 948 r. IK, północne ziemie Bretonnii zostały pochłonięte przez nowe fale niepowstrzymanych wrogów. Północni najeźdźcy z chłodnych wybrzeży Norski palili każdą osadę na wybrzeżu Lyonesse i Couronne, podczas gdy Zwierzoludzie wychynęli z mrocznych lasów Arden w swych niemożliwych do zliczenia hordach. Plemiona Bretonnów z północy, które teraz stały przed groźbą zniszczenia ze strony trzech armii inwazyjnych, były zmuszone do porzucenia wszystkiego, czym niegdyś rządziły, kryjąc się za swoimi kamiennymi murami i pozwalając wrogom na palenie ich ojcowizny.
Mniej więcej w tym samym czasie, nieumarłe armie i floty Settry Niezniszczalnego pojawiły się na zachodnim brzegu Bretonnii. Gdy armie Orków i Goblinów rozproszyły się po królestwach Bretonnii, nieumarłe hordy zaczęły swój niemożliwy do zatrzymania marsz przez kraj, dopełniając zniszczenia z cichą dokładnością, na jaką stać tylko marionetki wielkiego mistrza nieumarłych. Na południu i wschodzie plemiona goblinów zeszły z Gór Szarych, plądrując i paląc wszystko na swojej drodze w księstwach Quenelles i Bastonne. Do 974 r. IK, plemiona Orków wyszły na równiny Bretonnii z gór i lasów w armii o rozmiarach nigdy wcześniej niespotykanych w tych stronach. Starożytne księstwo Glaborielle zostało odcięte od wszelkiej pomocy i całkowicie zniszczone. W odpowiedzi, Bretońscy rycerze powstali przeciwko rzezi prowadzonej przez zielonoskórych i rozpoczęli kampanię odwetową, starając się spędzić Orków ze swoich ziem. Mimo to, lordowie każdego z księstw nie mieli dość czasu, by zebrać rycerzy w jeden silny oddział. Ich otoczone, małe hufce zostały przytłoczone samą liczebnością hordy. Pozostali książęta, otoczeni ze wszystkich stron przez wrogów ludzkości, stracili nadzieję na przetrwanie.
Był jednak jeden Bretoński książę, który nie poddał się rozpaczy i z determinacją dążył do zjednoczenia swego ludu w jeden naród. Tym starożytnym, legendarnym wojownikiem był Książę Gilles le Breton, nowo koronowany Książę Bastonne, słynny rycerz, który osobiście ściął czerwoną wyrmę, Searghusa, głęboko w lasach Chalons. Gilles zebrał pod sobą siły Księcia Thierulfa d’Lyonesse’a, a następnie swojego największego i najbardziej lojalnego przyjaciela, Księcia Landuina d’Mousillona, ale nawet w obliczu zjednoczenia sił tak potężnych wojowników, Bretonnia praktycznie nie miała szans na przetrwanie.
Ta niedoświadczona w boju i zmęczona walką bretońska armia rozstawiła obóz nad jednym z jezior. Następnego dnia wojacy usłyszeli ryk samej śmierci, wzywającej ich do siebie wraz z każdym uderzeniem Orków w ich wojenne bębny. Przez całą noc wróg zachowywał się niezwykle głośno, nie pozwalając Bretończykom wypocząć przed bitwą. Tego ranka, gdy cała nadzieja wydawała się stracona, Gillesa i jego armię rycerzy spotkał prawdziwy cud. Gdy Gilles uklęknął nad brzegiem jeziora, by napić się z jego czystych wód i pomodlić się o siłę, z wody wyszła eteryczna i nieziemsko piękna kobieta. Na ten widok, Gilles i jego armia oniemieli, tak z podziwu, jak i ze strachu. Gilles był pierwszym z rycerzy, który zareagował, wznosząc umoczony we krwi i poszarpany sztandar Bastone, po czym zainspirowany rozpaczliwym szaleństwem lub tchnięty obcą mądrością powiedział: “Pani, pobłogosław mój sztandar!”
Następnie zanurzył go w wodzie, u stóp kobiety. Gdy tylko go wyjął i wzniósł w górę, tak, by każdy mógł go zobaczyć, był suchy i całkowicie naprawiony, jednak na tkaninie widniał teraz nowy symbol: złotego graala. Inni książęta i rycerze zaczęli naśladować Gillesa i prosili Panią, by ta pobłogosławiła ich miecz, lancę, lub konia. Ostatecznie, gdy Pani podniosła dłonie, w których zebranym ukazał się sporych rozmiarów pozłacany kielich napełniony światłem, wszyscy zatrzymali się w bezruchu. Pani oddała kielich Gillesowi, który przekazał go swoim kompanom. Wszyscy, którzy upili wody z kielicha, zostali napełnieni wielką siłą, potrzebną do odniesienia zwycięstwa. Ci, którzy dostąpili tego zaszczytu, stali się pierwszymi Rycerzami Graala. Walcząc pod sztandarem Pani z Jeziora, Bretończycy znaleźli w sobie odwagę, bez której nie mieliby szans w starciu z zielonoskórymi.
Pył bijący od marszu wojsk wroga otaczał armię Bretończyków ze wszystkich stron, a okrzyki i odgłosy walenia w bębny były wszechobecne. Rycerze z pośpiechem podnieśli broń i wsiedli na swoje rumaki, po czym zgromadzili się w linii bitewnej wokół Gillesa i jego sztandaru. Hordę było już widać na horyzoncie; ich przemarsz przyciemnił niebo. Cała armia rycerzy bez wahania ruszyła przed siebie, prosto na wroga, w deszczu strzał. Pierwsze szeregi Orków zostały rozgniecione. Cała horda zatoczyła się jak dzika bestia przebita włócznią łowcy. Rycerze przebili się przez falę przeciwnika i ruszyli dalej, przed siebie, uderzając na kolejną, a potem na jeszcze jedną i jeszcze jedną, aż dotarli na otwartą równinę. Wszędzie wokół ich wróg rzucał broń i uciekał w panice. Gdy słońce zaczęło zachodzić, rycerze porzucili pościg i powrócili nad Święte Jezioro.
Tam zebrali się na plaży i odpoczywali, podczas gdy kruki i inne drapieżne ptaki rozszarpywały truchła zabitych Orków. Wszyscy książęta i rycerze zebrali się wokół Gillesa i poprzysięgli mu służyć ku czci Pani z Jeziora. Poprzysięgli też pozostanie zjednoczoną armią w kampanii wyzwolenia Bretonnii z Orków i wszystkich innych wrogów Bretończyków. Ten moment traktuje się jako chwilę powstania zakonu Rycerzy Graala i Królestwa Bretonnii. W latach, które nastąpiły po tym wydarzeniu, pod sztandarem Pani z Jeziora, Gilles poprowadził Rycerzy Graala do licznych zwycięstw w całej Bretonnii.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

20% rabatu na ręcznie robioną biżuterię z kodem CZYTAWOJTEK

  20% rabatu na ręcznie robioną biżuterię z kodem CZYTAWOJTEK klikasz w link i 20% jest twoje :) Ty cieszysz się super cacuszkami i dodatkow...