środa, 14 sierpnia 2019

Konrad Curze i Władcy Nocy cz1


https://youtu.be/1IC7HZ251gs




Władcy Nocy

            “Moi synowie! Galaktyka płonie. Wszyscy jesteśmy świadkami ostatecznej prawdy - nasza droga nie jest drogą Imperium. Żaden z was nigdy nie stał w obecności blasku Imperatora. Żaden z was nie nosił Imperialnego orła. I nigdy do tego nie dojdzie. Będziecie odziani w noc, wasze szpony będą wieczne czerwone od krwi upadłego imperium mego ojca, a wy sami będziecie przez stulecia walczyć niczym pazury zamordowanego boga. Powstańcie, moi synowie i zabierzcie swój gniew w gwiazdy, w moim imieniu i ku mojej pamięci. Powstańcie, Władcy Nocy!”
~ Prymarcha Konrad Curze, ostatnie zgromadzenie VIII Legionu

Okrzyk wojenny: “Przybyliśmy po was!” lub “Ave Dominus Nox!”
Powstanie: M30
Znane bandy bitewne: Krwawiące Oko, Bractwo Ciemności (działalność zawieszona), Nocne Skrzydło
Sygnatura Legionu: VIII
Lordowie Chaosu: Krieg Acerbus (Demoniczny Książe)
Świat ojczystego pochodzenia: Nostramo, Tsagualsa (planeta porzucona w M32)
Przynależność: Chaos Niepodzielny
Barwy: ciemnoniebieski i mosiądz

Historia Legionu
Dzieci złych rządów

            VIII Legion był przesiąknięty krwią od dnia swoich narodzin. Pierwsi rekruci Legionu byli kryminalistami, włączonymi do projektu stworzenia pierwszych proto-Astartes prosto ze zlewiska podziemnych pieczar i jaskiń, których wszystkie korytarze łączyły się w jedną, niezwykle rozległą metropolię. Mężczyźni i kobiety z miast powyżej byli skazywani na życie w tych pieczarach bez dostępu do światła i świeżego powietrza, w całkowitej ciemności i strachu. W tym pozbawionym światła świecie nie było prawa, a przetrwanie można było tam sobie zapewnić jedynie poprzez stanięcie na krawędzi noża. Tylko najsilniejsi i najbardziej okrutni potrafili przeżyć w podziemnym mrowisku, a ci, którym się to udało, stali się bezwzględni i przebiegli. Przepełnione ciągłym napływem nowych mieszkańców do jaskiń dzięki obecności licznych rojów nad swoimi głowami, pieczary zaczęły w końcu stanowić głodną bramę wstępu dla szaleństwa i mordów. Jednak spośród wielu milionów ludzi, którzy żyli i umierali w zlewiskach jaskiń, nie wszyscy byli skazańcami mieszkańców powierzchni planety. Pośród wielkiego rozlewu krwi i strachu, na świat przychodziły dzieci. Urodzone w mroku i wychowane w obliczu wszechobecnej śmierci dzieci były niezwykle wrażliwe, ale te, które były w stanie przetrwać pierwszą dekadę swojego życia stawały się niezdrowo bladymi, cichymi potworami, poruszającymi się bezdźwięcznie. Inni skazańcy zaczęli nazywać je “dziećmi nocy” i żaden, nawet najbardziej zatwardziały morderca nie chciałby stanąć z żadnym z nich oko w oko.
            To właśnie z tych bladych dzieci Imperator Ludzkości stworzył pierwszych wojowników VIII Legionu. Srodzy, młodzi ludzie o skórze tak bladej, że na myśl przynosiła proch lub kości, prawie w ogóle nie przypominali swoich braci w niedoli - kandydatów na Astartes do innych Legionów. Genoziarno VIII Legionu zostało dobrze sparowane z ludzkim genotypem jego pierwszych, terrańskich rekrutów i wydawało się, że jedno nie mogłoby istnieć bez drugiego. Poza ich szczególnie przyciągającym wzrok kolorem skóry, ich genoziarno dało synom podziemi zdolność widzenia w ciemności do poziomu, który znacznie przebijał pod tym względem Marines któregokolwiek innego Legionu. Dar ten był jednak i klątwą, jako że przez to Marines VIII Legionu byli zmuszeni do noszenia filtrów i buforów światła, gdy musieli patrzeć na świat w świetle słońca i gwiazd. Nawet gdy wychodzili już na powierzchnię świata, wojownicy VIII Legionu wybierali przemierzanie jego powierzchni nocą.

Wojny Unifikacyjne
“Wysłać im Ósemkę!”
~ Imperator Ludzkości dowiedziawszy się o powstaniu zagrożenia ze strony Karmazynowych Wędrowców

            Pierwszy sposób wykorzystania nowo powstałego VIII Legionu przyszedł Imperatorowi do głowy, gdy musiał on ukarać tych, którzy wierzyli, że grzechy przeszłości mogły przetrwać i trawić duszę nowego Imperium Ludzkości. Wielu z tych, którzy uklęknęli przed Imperatorem zrobiło to tylko z przekonania, iż był to ich jedyny wybór. Inni, czyli ci, którzy widzieli, jak wielkie imperia techno-barbarzyńców powstają i upadają, wierzyli, że i samo Imperium Ludzkości jest jedynie państwem sezonowym.
            Przestępstwa przeciwko nowemu porządkowi przybierały wiele twarzy: od Enklawy Saragornów, której okrucieństwa przetrwały w podziemiu, po psioniczną hodowlę ludzi na Dworze Antius i Marsz Dziesięciu Milionów - wszyscy wrogowie Imperatora wciąż byli gotowi do powrotu do starych zwyczajów Starej Nocy. Gdy takie bezeceństwa wymagały nie tylko zdławienia w zarodku, ale i zemsty, Imperator decydował się na wystawienie do boju Astartes VIII Legionu.
            Właśnie takie działania i operacje wydawały się pasować do wojowników VIII Legionu. Niezależnie od tego, czy była to konsekwencja ich dziedzictwa genetycznego, czy kombinacja ich pochodzenia i indoktrynacji, wojownicy ci wydawali się mieć tendencję do osiągania moralnej absolucji i wywierania ostatecznej zemsty na swoich wrogach. W moralnym uniwersum VIII Legionu nie istniały żadne odcienie szarości, żaden stopień poczucia winy czy niewinności. Prawda i fałsz były dla nich niczym dzień i noc, niemożliwe do podzielenia i zaklasyfikowania. Mrok był królestwem winy, kłamstw, potworów, a ci, którzy się w nim kryli, znali tylko język krwi, który był wiadomością o szybkiej i bezlitosnej zemście za ich działania. Sprawiedliwość przynosiła światło ciemności. Nie była ona jednak ciepła ani przyjemna - była zimna jak krawędź noża.
            Wojownicy VIII Legionu byli potworami przywykłymi do życia w ciemności i prowadzenia wojny za przyszłość, w której świetle nie mogli żyć. W swoim mniemaniu, byli oni wojownikami walczącymi o przyszłość, w której nie mogli mieć udziału. Przynajmniej to nieustannie powtarzają ci, którzy za swojego życia spotkali członków tego Legionu. Być może własne wspomnienia tych ludzi były dla nich zbyt łaskawe, a być może chcieli oni ujrzeć choć odrobinę szlachetności w potworze, w którym po prawdzie kryły się jedynie koszmary? Być może chcieli oni, by za ich okrucieństwami krył się większy cel? W przeciwnym razie, w jaki sposób jakiekolwiek podobne im kreatury mogłyby w ogóle chcieć istnieć?

Nostramo: Królestwo Wiecznej Nocy

            Łatwo byłoby powiedzieć, że odnalezienie Konrada Curze i włączenie go do VIII Legionu zmieniło w nim wszystko, że upadek Władców Nocy rozpoczął się w dniu zjednoczenia ósmego syna Imperatora z Legionem stworzonym na jego podobieństwo. Bardziej prawdziwe byłoby jednak stwierdzenie, że to Nostramo postawiło Konrada Curze i Władców Nocy na drodze prowadzącej do zdrady.
            Curze był genetycznym ojcem VIII Legionu, ale i on sam miał dwóch ojców - dwie dłonie, które ukształtowały jego naturę i los jego Legionu: Imperatora, który dał Curzemu życie i planetę Nostramo, która go wychowała. To, do czego Imperator powołał swoich synów pozostaje tajemnicą, ale samą naturę Nostramo można bardzo łatwo poznać.
            Nostramo był posępnym, pozbawionym światła słonecznego Światem Rojem o wszechobecnym cierpieniu, przestępstwach i korupcji. Znajdując się w sercu ciągu światów, których populacje zachowały technologię pozwalającą im na podróżowanie między gwiazdami w czasach Epoki Zamętu, Nostramo było światem o wielkich metropoliach, światem dymu, przemysłu i potu całych milionów ludzi. Bogactwo planety leżało głęboko pod jej powierzchnią i płynęło w żyłach wydobywanego na powierzchnię adamantium. Dzięki niestrudzonej pracy mieszkańców Nostramo przetrwały nawet bardzo odległe od niego światy, a rozległe kopalnie zakorzeniły się w sercu planety przed tysiącami lat. W historii Imperium dobrze zachował się fakt prowadzenia handlu na szeroką skalę i po zawyżonych cenach między tymi planetami a planetami Imperium Ludzkości, którego kupcy dopiero zaczynali działać w tym rejonie galaktyki.
            Sama planeta była szczególnie mroczna z uwagi na gęstą od zanieczyszczeń atmosferę oraz fakt, iż Nostramo obiegało umierającą gwiazdę, której światło było niezdolne do spenetrowania gęstej mgły. Między południem a północą na całej planecie nie było wielkiej różnicy. Całun nieprzeniknionej czerni, powstały na skutek emisji ogromnych ilości toksycznego smogu, utrzymywał planetę w tępej szarości i głębokim mroku. Tylko najbogatszych było stać na sen Nostramańczyków o oświeceniu, które ograniczało się jednak do przyciemnionych, niebieskich, świecących pasków, montowanych na sufitach hierarchów planety, ale które powszechnie uważano za wyznacznik luksusu.
            Na planecie powstało pięć głównych miast-rojów, które tworzyły centrum habitacyjne planety. Każde z miast nazwano odpowiednio od Nostramo Prime do Nostramo Quintus. Każde z miast funkcjonowało jako niezależny ośrodek przemysłowy. Z uwagi na synchroniczną orbitę Nostramo i Tenebora, księżyca planety, miasta te cieszyły się nocą, która była niemal idealnie równa z nocami na Terrze, nawet w samym środku Nostramańskiego lata.
            Miasta planety były mrowiskami z kamienia i żelaza. Nad każdym z nich unosiły się wysokie na całe kilometry ogony z ciemnego dymu. Mosty z czarnego metalu krzyżowały się z wąskimi wąwozami, alejkami i ulicami. Posiadłości, katedry i fabryki wyrastały prosto z prawdziwego lasu slumsów, a ich fasady i dachy roiły się od ozdobnych gargulców. Smog opadał na wszystko, przypominając płaszcz zaciskający się na umierającym i przyciemniał każde światło, które dobiegało z okien budynków, tworząc niezdrowy efekt halo. Pył, dym i żrące chemikalia wypełniały powietrze i ciała wszystkich mężczyzn, kobiet i dzieci, odbierając im lata życia w zdrowiu, sprawiając, że to, co najlepszego ma im życie do zaoferowania, staje się powolną, zgniłą egzystencją, pozbawioną nadziei i ciepła prawdziwego szczęścia i światła.
            Psychologia i genomy ludzi, którzy żyli w Nostramańskich miastach-rojach, były niemal identyczne do tych, którą przedstawiali ludzie żyjący w całym Segmentum Solar, z jedną, widoczną na pierwszy rzut oka różnicą - mieszkańcy Nostramo nie posiadali tęczówek. Widoczną część ich oczu w całości pokrywały źrenice. Lud Nostramo był blady, w większości wychudzony, z natury podejrzliwy, kulturalnie obdarzony czarnym poczuciem humoru i nieczuły. Choć albinizm jest uważany za mutację recesywną, to wśród mieszkańców planety stał się wszechobecny.
            Większość mieszkańców planety żyła w biedzie i pracowała w odlewniach, podczas gdy ludzie bogaci robili wszystko co w ich mocy, by zdeptać i zniszczyć wszelkie przejawy zniesienia statusu quo. Rozpacz była nieodłączną częścią życia dla większości Nostramańczyków. Przeludnieniu nie zapobiegano przez wojnę, zarazy czy prawo, a w zasadzie nie zapobiegano mu w ogóle. Współczynnik samobójstw na planecie był dość wysoki, by władze planety nie musiały się o to w ogóle martwić. Większość nieszczęśliwych mieszkańców planety umierało jednak dusząc się i kaszląc czarną wydzieliną, mieszanką krwi i toksycznego pyłu zgniłej planety. Mimo to, śmierć z powodu niewydolności płuc i chemikaliów żrących kości od środka wcale nie były najgorszym sposobem na pożegnanie się z życiem na Nostramo.
            Mrok zawładnął całą planetą, jej ciałem i duszą. Egzystencja na Nostramo była koszmarem porównywalnym z życiem pod panowaniem xenos lub życiem w czasach Mrocznej Epoki Technologii. Jeśli na planecie kiedykolwiek panowało prawdziwe prawo, to dawno temu musiało ono odejść w niepamięć, pożarte przez chciwość garstki i desperację wielu. Walutą życia stało się morderstwo, a wyznacznikiem siły stała się przemoc. Każdy grzech znany ludzkości, mały i duży, miał swój dom wśród niekończącej się nocy na Nostramo. Upamiętniacze, którzy udokumentowali historię Nostramo po jego przyłączeniu do Imperium, mówią o odgłosach płaczu i głośnym błaganiu, które wiatr niósł po całym świecie. Każde dziecko na planecie wiedziało, że jedyne prawo, jakie istniało, to to, które wskazuje ostry koniec noża, oraz że jedyne prawo należało do silnych, którzy tworzyli otaczającą ich rzeczywistość.
            Zepsute do szpiku kości i mordercze gangi rządziły każdą częścią planety. Od szczytów hierarchii władzy Nostramo aż po najniższe warstwy społeczne, każdy fragment wszystkiego, co na planecie przedstawiało jakąś wartość, było czyjąś domeną, czyimś terytorium lub czyimś polem łowieckim. W slumsowatych blokach habitacyjnych gangi rządziły surowym strachem, zabijając i torturując wszystkich, którzy weszli im w drogę i tocząc własne wojny z wyrzutkami, którym bliżej było do zwierząt niż do ludzi. Powszechnie mówiło się, że wiele z tych gangów pożerało umarłych i traktowało swoje terytoria tak, jak drapieżniki traktują swoje tereny łowieckie. W kopalniach i fabrykach, które wciąż napędzały koła przemysłu planety, gangi nosiły imiona, które odbijały się echem fałszywego autorytetu: Żelazni Nadzorcy, Dłonie Coregado, Synowie Toil. Umięśnieni i pokryci bliznami członkowie gangów przechadzali się po ulicach planety z bronią przy pasie, zapewniając namiastkę porządku, który w istocie był jednak czystym niewolnictwem. W bogatszych partiach rojów, synowie i córki zepsutej szlachty planety także łączyli się w grupy i ubierali pstrokate, jaskrawe szaty, jednak i oni byli urodzonymi mordercami, gotowymi wbić komuś nóż pod żebro nawet za niewielką obrazę ich majestatu.
            Niezależnie od siły prezentowanej sobą władzy, niemal wszystkie gangi Nostramo należały do nielicznych baronów, hrabiów i lordów, którzy służyli jeszcze bardziej potężnym ludziom, z których wielu stylizowało swoje tytuły tak, by przypominały dawno zapomnianą szlachtę tego świata. Choć byli oni uwiązani w pułapkę tego, gdzie przyszli na świat, pułapkę krwi i feudalnych praw, nie było różnicy między władcami Nostramo a ich przestępczymi nadzorcami; wszyscy oni byli tymi samymi, okrutnymi monarchami w królestwach zbudowanych na grzechu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

20% rabatu na ręcznie robioną biżuterię z kodem CZYTAWOJTEK

  20% rabatu na ręcznie robioną biżuterię z kodem CZYTAWOJTEK klikasz w link i 20% jest twoje :) Ty cieszysz się super cacuszkami i dodatkow...