czwartek, 22 sierpnia 2019

Sanguinius i Krwawe Anioły cz5

https://www.youtube.com/watch?v=4mgg7w6Ehug


Imperium Secundus

            Wraz z podzieleniem się Imperium na pół, odizolowaniem się jego poszczególnych sektorów i ignorancją jednych wobec drugich w obliczu Rujnującej Burzy Osnowy, do Ultramaru przestało docierać zbawienne światło Astronomicanu. Co więcej, od przynajmniej kilku lat żaden mieszkaniec Ultramaru nie miał żadnych wieści o Imperatorze. Prymarcha Roboute Guilliman ogłosił powstanie “Imperium Secundus,” które miało kontynuować walkę ze Zdrajcami i zabezpieczyć wielkie dzieło Imperatora, na wypadek, gdyby w potwornej wojnie domowej padła sama Terra.
            Gdy Krwawe Anioły przybyły do Ultramaru po swojej ucieczce z Gromady Signus, Guilliman namaścił Sanguiniusa na prawowitego następce Imperatora i Imperialnych rządów w Imperium Secundus. Nie minęło wiele czasu, a Mroczne Anioły również trafiły do Pięciuset Światów w ten sam sposób, co Krwawe Anioły - przez przekaźnik Pharos. Lion El’Jonson został ogłoszony Lordem Protektorem nowego królestwa i najwyższym mistrzem wszystkich jego sił militarnych, co czyniło jego tytuł równym z tytułem Mistrza Wojny. Niestety, fundamenty Imperium Secundus zostały spaczone przez działania Prymarchy Władców Nocy, Konrada Curze, który, ukryty na dolnych pokładach flagowca Mrocznych Aniołów, uciekł z ich okrętu i zaczął siać zamęt i spustoszenie na Macragge.
            Ostatecznie Guilliman i Lion El’Jonson skonfrontowali się ze swoim zdradzieckim bratem. Ich próba zabicia go była nieskuteczna - Prymarchowie wpadli w zastawioną przez niego pułapkę. Curze zdołał zburzyć całą katedrę prosto na głowy swoich braci. Guilliman i Lion zostali ocaleni tylko poprzez interwencję Lojalistycznego Kowala Wojny z Legionu Żelaznych Wojowników, Barabasa Dantiocha, który skomunikował się z Guillimanem w czasie ataku Nocnego Łowcy. Dantioch posłużył się w tym celu przekaźnikiem Pharos. Kowal Wojny instynktownie sięgnął przez portal i chwycił Prymarszych braci na bezpieczną Sothę.

Pochwycenie Nocnego Łowcy

            Kontynuując swoje obsesyjne polowanie na niedoścignionego Nocnego Łowcę przez dwa następne terrańskie lata, Lion i Guilliman nieustannie ścierali się ze sobą, nie będąc w stanie dojść do porozumienia co do polityki Imperium Secundus, a szczególnie w kwestii bezpieczeństwa nowego królestwa i nowego zagrożenia, przed którym stanęło - Lion był pewny, że to właśnie Konrad Curze był odpowiedzialny za wybuch rebelii na Macragge.
            Po samobójczym ataku bombowym rebeliantów na konwoje Astartes, Lion posłużył się swoim I Legionem i ogłosił wprowadzenie stanu wojennego na Macragge. Będąc pewnym, że Curze ukrywał się w zagarniętym przez rebeliantów regionie Illyrium na Macragge, Lion nakazał wykonanie masywnego bombardowania orbitalnego, jednak stanowczy opór ze strony Guillimana i Sanguiniusa sprawił, że zamiast tego, Lion nakazał desant swojemu Skrzydłu Śmierci i odnalezienie Konrada Curze w roju buntowników. W czasie ataku na miasto Alma Mons, Lion ostatecznie otoczył Prymarchę Władców Nocy i między braćmi doszło do pojedynku. Po brutalnej konfrontacji, Lion ostatecznie zwyciężył. Pytając swojego brata, dlaczego odwrócił się od Imperatora, ten zwyczajnie odpowiedział: “A dlaczego nie?” Curze wyjaśnił mu, że w jego głowie czai się bestia i nie ma on pojęcia, w jaki sposób ją powstrzymać. Choć Lion El’Jonson w końcu schwytał cel swoich dwuletnich poszukiwań, teraz, mając go w garści, nie potrafił sprowadzić się do zabicia swojego brata. Zamiast tego, oderwał jego plecak od reszty Pancerza i rzucił go na bok, a samego Konrada uniósł wysoko nad głowę, po czym brutalnie uderzył jego ciałem o własne kolano, łamiąc mu kręgosłup i paraliżując go. Następnie Lion doprowadził poważnie rannego Nocnego Łowcę przed oblicze Sanguiniusa i Guillimana, gdzie czekał go sąd.
            Curze bronił swoich działań i jednocześnie odmawiał przyznania się do winy. Jak mówił, skoro każdy Prymarcha został stworzony do pełnienia odpowiedniej roli militarnej, to jego stworzono właśnie tak, by uosabiał naturę strategii terroru i grozy i w związku z tym - nie popełnił żadnej zbrodni. Prymarcha Władców Nocy starał się nawet podzielić Guillimana i Liona, oskarżając Prymarchę Mrocznych Aniołów o liczne zbrodnie wojenne, dokonane na przestrzeni dwóch ostatnich lat.
            Wściekły po wyjawieniu prawdy na temat jego działań, Lion zamachnął się, by zabić Prymarchę Władców Nocy, ale jego ręka została zatrzymana jednym słowem Sanguiniusa. Guilliman wykorzystał tę chwilę do chwycenia miecza Liona i przełamania go wpół. El’Jonson wpadł we wściekłość. Sanguinius ogłosił odwołanie Lorda Protektora z jego piastowanej pozycji i zarządził koniec Triumwiratu władzy w Imperium Secundus. Lion El’Jonson został skazany na banicję za naruszenie dyrektyw Guilimana i straty wśród cywili, których się dopuścił. Nie komentując nałożonego nań wyroku, Lion i jego Mroczne Anioły opuścili Macragge w zaledwie kilka solarnych godzin. Stojąc stojąc na mostku swojego okrętu, Nieprzeniknionej Woli, Lion rozmyślał nad ostatnimi wydarzeniami. Zaczął kwestionować wszystkie swoje decyzje sprzed ostatnich kilku dekad. Gdy Mroczne Anioły ogłosiły pełną gotowość do podróży na Caliban, Lion powrócił do komnaty w Machinie Tuchulchy - urządzenia zdolnego wykonywać bardzo precyzyjne skoki przez Osnowę. Następnie nakazał ustawienie urządzenia tak, by teleportowało ono jego i Holguina, Pułkownika Skrzydła Śmierci, z powrotem na Macragge.
            Lion i jego Marine teleportowali się bezpośrednio do komnaty, w której Sanguinius przygotowywał egzekucję Curzego. Gdy oddziały Sanguiniusa weszły do pokoju, nakazując intruzom poddanie się, El’Jonson przeszedł do wyjaśnień jego wtargnięcia. Curze posiadał umiejętność przewidywania możliwych wersji przyszłości. W przeszłości przewidział on, że śmierć zada mu zabójca wysłany przez samego Imperatora. Jeśli było to prawdą, był to dowód na to, że Imperator wciąż żyje. Sanguinius odkrył mądrość w słowach swojego brata, ale jednocześnie zaczął na ten temat rozmyślać. Sanguinius od wielu lat widywał bowiem zamgloną wizję własnej śmierci na Terrze. Była to wizja, z której dawniej śmiałby się głośno razem ze swoim bratem, Horusem, ale dziś była ona co najmniej niepokojąca.

Epoka Mroku

            Jeśli traktować Wielką Krucjatę jako najjaśniejszą godzinę na osi czasu historii ludzkości, to Herezja Horusa z pewnością była jej najczarniejszą godziną. Brat walczył z bratem, nie ustępując mu ani skrawka ziemi bez przelania krwi. Bohaterowie ginęli, światy płonęły, a sen Imperatora o epoce pokoju został zniszczony raz na zawsze.
            Krwawe Anioły były w stanie wykonać skok w Osnowę w kierunku Układu Sol i dotrzeć do Terry jeszcze przed oblężeniem planety. Z dziewięciu lojalistycznych Legionów jedynie trzy były w stanie dotrzeć na Terrę w porę: Imperialne Pięści, które powróciły do kolebki ludzkości i pod czujnym okiem Rogala Dorna przygotowywały linie obrony Świata Tronowego, Białe Szramy Jaghataia Khana, które dotarły na Terrę pomimo długich zmagań ze Zdrajcami w próżni kosmosu i Krwawe Anioły, których Prymarcha rzucił wszystko na jedną kartę, byleby znaleźć się przy swoim ojcu w najczarniejszej godzinie ludzkości i zaryzykował niebezpieczną dla całego jego Legionu podróż przez pół galaktyki. Trzy Legiony Tytanów i niemal dwa miliony żołnierzy Imperialnej Armii stanęły u ich boku w walce z hordami Chaosu w bitwie, która miała zdeterminować los ludzkości w nadchodzących mileniach. Mimo wszystkich starań Imperatora i Kosmicznych Marines, Zdrajcy podeszli pod same mury Imperialnego Pałacu.
            W krótkim czasie, Imperator Ludzkości musiał udać się do swojego wielkiego Pałacu i zasiąść na Złotym Tronie, by powstrzymać siły Chaosu napierające z Portalu Pajęczego Traktu w Imperialnych Podziemiach. Krwawe Anioły dowodziły obroną murów nie tracąc wiary w zwycięstwo nawet na moment i to pomimo wielkiej hordy, rozciągającej się przed synami Sanguiniusa. U boku ich Braci Bitewnych z Imperialnych Pięści i odważnych żołnierzy Imperialnej Armii, oraz ponurych wojowników Legio Custodes, Krwawe Anioły obsadziły mury ostatniego bastionu ludzkości.
            Sanguinius został uwieczniony na wspaniałym witrażu Sanctus Praetoria Imperator jako jeden z bohaterów, walczących wysoko nad polem bitwy z demonami, które mogłyby spustoszyć umysły zwykłych śmiertelników jednym słowem. Prymarcha własnoręcznie odpierał fale demonicznych ataków, które za wszelką cenę chciały się przedrzeć do świętych komnat Imperatora. Wiele zapisków historycznych z tamtych czasów wychwala starania Krwawych Aniołów w obronie kompleksu Pałacowego i Bramy Wieczności. Choć w bitwie zginęły setki Krwawych Aniołów, Astartes Sanguiniusa zatamowali prawdziwe demoniczne tsunami. Wielu mówiło wtedy o jasnym świetle otaczającym synów Sanguiniusa, gdy ten walczył swoim ostrzem z ognia z wrogami ludzkości w powietrzu.
            Sanguinius dowodził obroną Zewnętrznych Murów Pałacu Imperialnego. Oddziały Mistrza Wojny trzykrotnie zdobywały przyczółek na murach, jednak za każdym razem Sanguinius i jego Krwawe Anioły zrzucali Zdrajców i ich plugawe sztandary z blank Pałacu. Gdy mur padł po ataku Tytanów Chaosu, to Prymarcha Krwawych Aniołów zorganizował strategiczny odwrót do Wewnętrznego Pałacu. Osobiście broniąc Bramy Wieczności, Sanguinius odparł szturm hordy Chaosu na dość długo, by Lojaliści mogli wnieść rannych towarzyszy broni za bezpieczną linię umocnień.
            Gdy ostatni obrońcy byli już bezpieczni, Sanguinius powrócił do Pałacu. Przed zamkniętymi wrotami Bramy Wieczności, Ka’Bandha, dobrze znany Sanguiniusowi demon Khorna, zaatakował Prymarchę. Anioł i Większy Demon walczyli w powietrzu nad Imperialnym Pałacem, ale to demon był górą. Sanguinius, wzięty z zaskoczenia, został zrzucony na ziemię. Ka’Bandha szybował w niebie, śmiejąc się ze śmierci swojego wroga. Sanguinius nie był jednak martwy. Odzyskał zmysły i raz jeszcze wzbił się w powietrze. Prąc w kierunku demona z prędkością pocisku, Prymarcha chwycił potwora za kostkę i poszybował z nim wysoko w powietrze. Nim demon mógł okazać mu swoją furię, Sanguinius złamał mu kręgosłup. Następnie cisnął zwłoki Krwiopijca prosto w maszerującą, ryczącą hordę sił Chaosu. Brama Wieczności była bezpieczna. Mimo to, upadek Terry wydawał się być wtedy tylko kwestią czasu.
            Horus, obserwując pole bitwy z mostka Mściwego Ducha, wydawał się być zadowolony. Jego siły robiły znaczne postępy, a upadek murów Pałacu Imperialnego był nieunikniony. Mimo to, wszystko to działo się zbyt wolno. Horus chciał doświadczyć porażki Imperatora z pierwszej ręki, chciał zmusić go do klęknięcia przed nim na kolana i pożreć jego duszę. Jego Astropaci przynieśli mu jednak druzgocące wieści - trzy Lojalistyczne Legiony - Mroczne Anioły, Ultramarines i Kosmiczne Wilki - były teraz tylko o kilka godzin drogi stąd i niebawem miały się zmaterializować w Układzie Sol.
            Ich przybycie mogłoby oznaczać wstrzymanie postępu Horusa, lub nawet odrzucenie jego sił z daleka od Świata Tronowego. Została mu jednak jeszcze jedna opcja - Mistrz Wojny mógł przecież zaprosić samego Imperatora, by to on przyszedł do niego. Nakazał zatem opuszczenie Tarcz Próżniowych wokół swojego okrętu i czekał.
            Imperator z dawna doznał wizji tych wydarzeń i był na to gotowy. Władca Ludzkości teleportował się na pokład diabolicznego okrętu, mając u boku Rogala Dorna, Sanguiniusa, kontyngenty ich Legionów i Legio Custodes.
            Podobnie jak jego ojciec, Sanguinius również posiadał dar jasnowidzenia i domyślał się, że to właśnie tam, na pokładzie okrętu jego brata, dokona się jego przeznaczenie. Mimo to, teleportował się bez strachu w sercu i bez żadnego momentu zawahania. Fakt tego, czy Sanguinius zrobił to z uwagi na wiarę w osobisty fatalizm, czy też z powodu swojej ogromnej miłości do Imperatora pozostaje tematem debat wielu Imperialnych teologów, ale Krwawe Anioły znają prawdę. Jego synowie wiedzą, że Sanguinius wszedł do paszczy lwa z czystego oddania Mistrzowi Ludzkości, doskonale wiedząc, jaki będzie wynik jego postępowania.
            Potężne moce Osnowy, które chroniły okręt Horusa, rozrzuciły siły Lojalistów po całym okręcie. Tylko Kosmiczni Marines byli w stanie przeciwstawić się potwornościom opanowanego przez Demony statku, ale w tym starciu nie pomogła im nawet ich nadludzka budowa ciała. Sanguinius został szybko odseparowany od swoich kamratów i, jak głoszą legendy, został podstępem sprowadzony na mostek Mściwego Ducha przed samego Horusa.
            Swoimi podłymi podstępami, Mistrz Wojny chciał zwieść Sanguiniusa i zaoferował mu władzę w zamian za wyrzeczenie się Imperatora. Sanguinius jednak odmówił, a Horus wpadł we wściekłość i rzucił się na Anielskiego Prymarchę. Będąc nawet u szczytu swojej siły, Sanguinius nie był w stanie przeciwstawić się potworowi, którym stał się Horus. Rany Prymarchy po jego walce na Terrze wciąż krwawiły. Mimo to, Sanguinius przez długi czas walczył ze swoim bratem jak równy z równym. Horus nie był w stanie zniszczyć Sanguiniusa fizyczną siłą, postanowił więc dokończyć walkę przy pomocy swoich psionicznych zdolności.
            W swej nieograniczonej złośliwości, Horus upewnił się, że śmierć Sanguiniusa będzie jak najbardziej bolesna i podła. Psioniczny atak Mistrza Wojny był tak potężny, że po dziś dzień odbija się on w duszach synów Sanguiniusa. Gdy Imperator ostatecznie wstąpił do sanctum Horusa, odnalazł swojego zbuntowanego Mistrza Wojny stojącego nad zniszczonym, krwawiącym ciałem Sanguiniusa. W pojedynku, który nastąpił potem, Horus został ostatecznie zniszczony, choć Imperator także znalazł się o krok od śmierci. Istnieje wiele opowieści o tragicznej, finałowej bitwie Herezji Horusa, choć w całej historii po dziś dzień zapomniano o wielu szczegółach ich starcia. Mimo to, jeden detal całego starcia na Mściwym Duchu jest niezmiennym elementem wszystkich Imperialnych recytacji: pomimo wielkiej mocy Imperatora, nigdy nie byłby on w stanie pokonać Horusa, gdyby nie ostrze, którym Sanguinius wpierw przebił jego pancerz. Z tego powodu, Krwawe Anioły roszczą sobie prawa do nazywania Sanguiniusa najlepszym z Prymarchów.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

20% rabatu na ręcznie robioną biżuterię z kodem CZYTAWOJTEK

  20% rabatu na ręcznie robioną biżuterię z kodem CZYTAWOJTEK klikasz w link i 20% jest twoje :) Ty cieszysz się super cacuszkami i dodatkow...