Imperium
Secundus
Wraz
z podzieleniem się Imperium na pół, odizolowaniem się jego poszczególnych
sektorów i ignorancją jednych wobec drugich w obliczu Rujnującej Burzy Osnowy,
do Ultramaru przestało docierać zbawienne światło Astronomicanu. Co więcej, od
przynajmniej kilku lat żaden mieszkaniec Ultramaru nie miał żadnych wieści o
Imperatorze. Prymarcha Roboute Guilliman ogłosił powstanie “Imperium Secundus,”
które miało kontynuować walkę ze Zdrajcami i zabezpieczyć wielkie dzieło
Imperatora, na wypadek, gdyby w potwornej wojnie domowej padła sama Terra.
Gdy
Krwawe Anioły przybyły do Ultramaru po swojej ucieczce z Gromady Signus,
Guilliman namaścił Sanguiniusa na prawowitego następce Imperatora i
Imperialnych rządów w Imperium Secundus. Nie minęło wiele czasu, a Mroczne
Anioły również trafiły do Pięciuset Światów w ten sam sposób, co Krwawe Anioły
- przez przekaźnik Pharos. Lion El’Jonson został ogłoszony Lordem Protektorem
nowego królestwa i najwyższym mistrzem wszystkich jego sił militarnych, co
czyniło jego tytuł równym z tytułem Mistrza Wojny. Niestety, fundamenty
Imperium Secundus zostały spaczone przez działania Prymarchy Władców Nocy,
Konrada Curze, który, ukryty na dolnych pokładach flagowca Mrocznych Aniołów,
uciekł z ich okrętu i zaczął siać zamęt i spustoszenie na Macragge.
Ostatecznie
Guilliman i Lion El’Jonson skonfrontowali się ze swoim zdradzieckim bratem. Ich
próba zabicia go była nieskuteczna - Prymarchowie wpadli w zastawioną przez
niego pułapkę. Curze zdołał zburzyć całą katedrę prosto na głowy swoich braci. Guilliman
i Lion zostali ocaleni tylko poprzez interwencję Lojalistycznego Kowala Wojny z
Legionu Żelaznych Wojowników, Barabasa Dantiocha, który skomunikował się z
Guillimanem w czasie ataku Nocnego Łowcy. Dantioch posłużył się w tym celu
przekaźnikiem Pharos. Kowal Wojny instynktownie sięgnął przez portal i chwycił
Prymarszych braci na bezpieczną Sothę.
Pochwycenie Nocnego Łowcy
Kontynuując
swoje obsesyjne polowanie na niedoścignionego Nocnego Łowcę przez dwa następne
terrańskie lata, Lion i Guilliman nieustannie ścierali się ze sobą, nie będąc w
stanie dojść do porozumienia co do polityki Imperium Secundus, a szczególnie w
kwestii bezpieczeństwa nowego królestwa i nowego zagrożenia, przed którym
stanęło - Lion był pewny, że to właśnie Konrad Curze był odpowiedzialny za
wybuch rebelii na Macragge.
Po
samobójczym ataku bombowym rebeliantów na konwoje Astartes, Lion posłużył się
swoim I Legionem i ogłosił wprowadzenie stanu wojennego na Macragge. Będąc
pewnym, że Curze ukrywał się w zagarniętym przez rebeliantów regionie Illyrium
na Macragge, Lion nakazał wykonanie masywnego bombardowania orbitalnego, jednak
stanowczy opór ze strony Guillimana i Sanguiniusa sprawił, że zamiast tego,
Lion nakazał desant swojemu Skrzydłu Śmierci i odnalezienie Konrada Curze w
roju buntowników. W czasie ataku na miasto Alma Mons, Lion ostatecznie otoczył
Prymarchę Władców Nocy i między braćmi doszło do pojedynku. Po brutalnej
konfrontacji, Lion ostatecznie zwyciężył. Pytając swojego brata, dlaczego
odwrócił się od Imperatora, ten zwyczajnie odpowiedział: “A dlaczego nie?”
Curze wyjaśnił mu, że w jego głowie czai się bestia i nie ma on pojęcia, w jaki
sposób ją powstrzymać. Choć Lion El’Jonson w końcu schwytał cel swoich
dwuletnich poszukiwań, teraz, mając go w garści, nie potrafił sprowadzić się do
zabicia swojego brata. Zamiast tego, oderwał jego plecak od reszty Pancerza i
rzucił go na bok, a samego Konrada uniósł wysoko nad głowę, po czym brutalnie
uderzył jego ciałem o własne kolano, łamiąc mu kręgosłup i paraliżując go. Następnie
Lion doprowadził poważnie rannego Nocnego Łowcę przed oblicze Sanguiniusa i
Guillimana, gdzie czekał go sąd.
Curze
bronił swoich działań i jednocześnie odmawiał przyznania się do winy. Jak
mówił, skoro każdy Prymarcha został stworzony do pełnienia odpowiedniej roli
militarnej, to jego stworzono właśnie tak, by uosabiał naturę strategii terroru
i grozy i w związku z tym - nie popełnił żadnej zbrodni. Prymarcha Władców Nocy
starał się nawet podzielić Guillimana i Liona, oskarżając Prymarchę Mrocznych Aniołów
o liczne zbrodnie wojenne, dokonane na przestrzeni dwóch ostatnich lat.
Wściekły
po wyjawieniu prawdy na temat jego działań, Lion zamachnął się, by zabić
Prymarchę Władców Nocy, ale jego ręka została zatrzymana jednym słowem
Sanguiniusa. Guilliman wykorzystał tę chwilę do chwycenia miecza Liona i
przełamania go wpół. El’Jonson wpadł we wściekłość. Sanguinius ogłosił
odwołanie Lorda Protektora z jego piastowanej pozycji i zarządził koniec
Triumwiratu władzy w Imperium Secundus. Lion El’Jonson został skazany na
banicję za naruszenie dyrektyw Guilimana i straty wśród cywili, których się
dopuścił. Nie komentując nałożonego nań wyroku, Lion i jego Mroczne Anioły
opuścili Macragge w zaledwie kilka solarnych godzin. Stojąc stojąc na mostku
swojego okrętu, Nieprzeniknionej Woli,
Lion rozmyślał nad ostatnimi wydarzeniami. Zaczął kwestionować wszystkie swoje
decyzje sprzed ostatnich kilku dekad. Gdy Mroczne Anioły ogłosiły pełną
gotowość do podróży na Caliban, Lion powrócił do komnaty w Machinie Tuchulchy -
urządzenia zdolnego wykonywać bardzo precyzyjne skoki przez Osnowę. Następnie
nakazał ustawienie urządzenia tak, by teleportowało ono jego i Holguina,
Pułkownika Skrzydła Śmierci, z powrotem na Macragge.
Lion
i jego Marine teleportowali się bezpośrednio do komnaty, w której Sanguinius
przygotowywał egzekucję Curzego. Gdy oddziały Sanguiniusa weszły do pokoju,
nakazując intruzom poddanie się, El’Jonson przeszedł do wyjaśnień jego
wtargnięcia. Curze posiadał umiejętność przewidywania możliwych wersji przyszłości.
W przeszłości przewidział on, że śmierć zada mu zabójca wysłany przez samego
Imperatora. Jeśli było to prawdą, był to dowód na to, że Imperator wciąż żyje.
Sanguinius odkrył mądrość w słowach swojego brata, ale jednocześnie zaczął na
ten temat rozmyślać. Sanguinius od wielu lat widywał bowiem zamgloną wizję
własnej śmierci na Terrze. Była to wizja, z której dawniej śmiałby się głośno
razem ze swoim bratem, Horusem, ale dziś była ona co najmniej niepokojąca.
Epoka Mroku
Jeśli traktować Wielką Krucjatę jako
najjaśniejszą godzinę na osi czasu historii ludzkości, to Herezja Horusa z
pewnością była jej najczarniejszą godziną. Brat walczył z bratem, nie ustępując
mu ani skrawka ziemi bez przelania krwi. Bohaterowie ginęli, światy płonęły, a
sen Imperatora o epoce pokoju został zniszczony raz na zawsze.
Krwawe
Anioły były w stanie wykonać skok w Osnowę w kierunku Układu Sol i dotrzeć do
Terry jeszcze przed oblężeniem planety. Z dziewięciu lojalistycznych Legionów
jedynie trzy były w stanie dotrzeć na Terrę w porę: Imperialne Pięści, które
powróciły do kolebki ludzkości i pod czujnym okiem Rogala Dorna przygotowywały
linie obrony Świata Tronowego, Białe Szramy Jaghataia Khana, które dotarły na
Terrę pomimo długich zmagań ze Zdrajcami w próżni kosmosu i Krwawe Anioły,
których Prymarcha rzucił wszystko na jedną kartę, byleby znaleźć się przy swoim
ojcu w najczarniejszej godzinie ludzkości i zaryzykował niebezpieczną dla
całego jego Legionu podróż przez pół galaktyki. Trzy Legiony Tytanów i niemal
dwa miliony żołnierzy Imperialnej Armii stanęły u ich boku w walce z hordami
Chaosu w bitwie, która miała zdeterminować los ludzkości w nadchodzących
mileniach. Mimo wszystkich starań Imperatora i Kosmicznych Marines, Zdrajcy
podeszli pod same mury Imperialnego Pałacu.
W
krótkim czasie, Imperator Ludzkości musiał udać się do swojego wielkiego Pałacu
i zasiąść na Złotym Tronie, by powstrzymać siły Chaosu napierające z Portalu
Pajęczego Traktu w Imperialnych Podziemiach. Krwawe Anioły dowodziły obroną
murów nie tracąc wiary w zwycięstwo nawet na moment i to pomimo wielkiej hordy,
rozciągającej się przed synami Sanguiniusa. U boku ich Braci Bitewnych z
Imperialnych Pięści i odważnych żołnierzy Imperialnej Armii, oraz ponurych
wojowników Legio Custodes, Krwawe Anioły obsadziły mury ostatniego bastionu
ludzkości.
Sanguinius
został uwieczniony na wspaniałym witrażu Sanctus Praetoria Imperator jako jeden
z bohaterów, walczących wysoko nad polem bitwy z demonami, które mogłyby
spustoszyć umysły zwykłych śmiertelników jednym słowem. Prymarcha własnoręcznie
odpierał fale demonicznych ataków, które za wszelką cenę chciały się przedrzeć
do świętych komnat Imperatora. Wiele zapisków historycznych z tamtych czasów
wychwala starania Krwawych Aniołów w obronie kompleksu Pałacowego i Bramy Wieczności.
Choć w bitwie zginęły setki Krwawych Aniołów, Astartes Sanguiniusa zatamowali
prawdziwe demoniczne tsunami. Wielu mówiło wtedy o jasnym świetle otaczającym
synów Sanguiniusa, gdy ten walczył swoim ostrzem z ognia z wrogami ludzkości w
powietrzu.
Sanguinius
dowodził obroną Zewnętrznych Murów Pałacu Imperialnego. Oddziały Mistrza Wojny
trzykrotnie zdobywały przyczółek na murach, jednak za każdym razem Sanguinius i
jego Krwawe Anioły zrzucali Zdrajców i ich plugawe sztandary z blank Pałacu.
Gdy mur padł po ataku Tytanów Chaosu, to Prymarcha Krwawych Aniołów
zorganizował strategiczny odwrót do Wewnętrznego Pałacu. Osobiście broniąc
Bramy Wieczności, Sanguinius odparł szturm hordy Chaosu na dość długo, by
Lojaliści mogli wnieść rannych towarzyszy broni za bezpieczną linię umocnień.
Gdy
ostatni obrońcy byli już bezpieczni, Sanguinius powrócił do Pałacu. Przed
zamkniętymi wrotami Bramy Wieczności, Ka’Bandha, dobrze znany Sanguiniusowi
demon Khorna, zaatakował Prymarchę. Anioł i Większy Demon walczyli w powietrzu
nad Imperialnym Pałacem, ale to demon był górą. Sanguinius, wzięty z
zaskoczenia, został zrzucony na ziemię. Ka’Bandha szybował w niebie, śmiejąc
się ze śmierci swojego wroga. Sanguinius nie był jednak martwy. Odzyskał zmysły
i raz jeszcze wzbił się w powietrze. Prąc w kierunku demona z prędkością
pocisku, Prymarcha chwycił potwora za kostkę i poszybował z nim wysoko w
powietrze. Nim demon mógł okazać mu swoją furię, Sanguinius złamał mu
kręgosłup. Następnie cisnął zwłoki Krwiopijca prosto w maszerującą, ryczącą
hordę sił Chaosu. Brama Wieczności była bezpieczna. Mimo to, upadek Terry
wydawał się być wtedy tylko kwestią czasu.
Horus,
obserwując pole bitwy z mostka Mściwego
Ducha, wydawał się być zadowolony. Jego siły robiły znaczne postępy, a upadek
murów Pałacu Imperialnego był nieunikniony. Mimo to, wszystko to działo się
zbyt wolno. Horus chciał doświadczyć porażki Imperatora z pierwszej ręki,
chciał zmusić go do klęknięcia przed nim na kolana i pożreć jego duszę. Jego
Astropaci przynieśli mu jednak druzgocące wieści - trzy Lojalistyczne Legiony -
Mroczne Anioły, Ultramarines i Kosmiczne Wilki - były teraz tylko o kilka
godzin drogi stąd i niebawem miały się zmaterializować w Układzie Sol.
Ich
przybycie mogłoby oznaczać wstrzymanie postępu Horusa, lub nawet odrzucenie
jego sił z daleka od Świata Tronowego. Została mu jednak jeszcze jedna opcja -
Mistrz Wojny mógł przecież zaprosić samego Imperatora, by to on przyszedł do
niego. Nakazał zatem opuszczenie Tarcz Próżniowych wokół swojego okrętu i czekał.
Imperator
z dawna doznał wizji tych wydarzeń i był na to gotowy. Władca Ludzkości
teleportował się na pokład diabolicznego okrętu, mając u boku Rogala Dorna,
Sanguiniusa, kontyngenty ich Legionów i Legio Custodes.
Podobnie
jak jego ojciec, Sanguinius również posiadał dar jasnowidzenia i domyślał się,
że to właśnie tam, na pokładzie okrętu jego brata, dokona się jego
przeznaczenie. Mimo to, teleportował się bez strachu w sercu i bez żadnego
momentu zawahania. Fakt tego, czy Sanguinius zrobił to z uwagi na wiarę w
osobisty fatalizm, czy też z powodu swojej ogromnej miłości do Imperatora
pozostaje tematem debat wielu Imperialnych teologów, ale Krwawe Anioły znają
prawdę. Jego synowie wiedzą, że Sanguinius wszedł do paszczy lwa z czystego
oddania Mistrzowi Ludzkości, doskonale wiedząc, jaki będzie wynik jego
postępowania.
Potężne
moce Osnowy, które chroniły okręt Horusa, rozrzuciły siły Lojalistów po całym
okręcie. Tylko Kosmiczni Marines byli w stanie przeciwstawić się potwornościom
opanowanego przez Demony statku, ale w tym starciu nie pomogła im nawet ich
nadludzka budowa ciała. Sanguinius został szybko odseparowany od swoich
kamratów i, jak głoszą legendy, został podstępem sprowadzony na mostek Mściwego Ducha przed samego Horusa.
Swoimi
podłymi podstępami, Mistrz Wojny chciał zwieść Sanguiniusa i zaoferował mu
władzę w zamian za wyrzeczenie się Imperatora. Sanguinius jednak odmówił, a
Horus wpadł we wściekłość i rzucił się na Anielskiego Prymarchę. Będąc nawet u
szczytu swojej siły, Sanguinius nie był w stanie przeciwstawić się potworowi,
którym stał się Horus. Rany Prymarchy po jego walce na Terrze wciąż krwawiły.
Mimo to, Sanguinius przez długi czas walczył ze swoim bratem jak równy z
równym. Horus nie był w stanie zniszczyć Sanguiniusa fizyczną siłą, postanowił
więc dokończyć walkę przy pomocy swoich psionicznych zdolności.
W
swej nieograniczonej złośliwości, Horus upewnił się, że śmierć Sanguiniusa
będzie jak najbardziej bolesna i podła. Psioniczny atak Mistrza Wojny był tak
potężny, że po dziś dzień odbija się on w duszach synów Sanguiniusa. Gdy
Imperator ostatecznie wstąpił do sanctum Horusa, odnalazł swojego zbuntowanego
Mistrza Wojny stojącego nad zniszczonym, krwawiącym ciałem Sanguiniusa. W
pojedynku, który nastąpił potem, Horus został ostatecznie zniszczony, choć
Imperator także znalazł się o krok od śmierci. Istnieje wiele opowieści o
tragicznej, finałowej bitwie Herezji Horusa, choć w całej historii po dziś
dzień zapomniano o wielu szczegółach ich starcia. Mimo to, jeden detal całego
starcia na Mściwym Duchu jest
niezmiennym elementem wszystkich Imperialnych recytacji: pomimo wielkiej mocy
Imperatora, nigdy nie byłby on w stanie pokonać Horusa, gdyby nie ostrze,
którym Sanguinius wpierw przebił jego pancerz. Z tego powodu, Krwawe Anioły
roszczą sobie prawa do nazywania Sanguiniusa najlepszym z Prymarchów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz