piątek, 2 sierpnia 2019

Oblężenie Vraks cz2

https://youtu.be/IRo-xrhxV3k


Gdy nadejdzie burza, Vraks spłynie krwią, potoczą się czaszki i nawet umarli nie odnajdą spokoju.
Miliony zostaną poświęcone w ich imieniu i prawdziwi Bogowie będą się radować… Widziałem to
albowiem jestem mesjaszem nadchodzącej apokalipsy

Xaphan, Kardynał Astra apostata, arcyheretyk i despota Vraks

Masowe powstanie, które objęło Vraks, rozprzestrzeniło się szybko i było wyjątkowo
gwałtowne. W połączeniu z machinacjami diakona Mamona nie dało najmniejszych szans na reakcję
tym, którzy pozostali lub chcieli pozostać wierni Imperatorowi. Nomen omen sukinsyn Mamon już na
Thracian Primaris był agentem Niszczycielskich Potęg, o czym kardynał oczywiście nie wiedział. Jak
to zazwyczaj bywa z oddolnie rozpętującymi się ruchawkami całość nie zakończyła się na obaleniu
dotychczasowych rządów. Rebelianci przez kolejnych kilka miesięcy walczyli między sobą o miejsce
w tworzącej się wokół Xaphana nowej strukturze władzy. Z korpusów pracy i jednostek garnizonu
wyłonili się nowi przywódcy, a ci którzy szczególnie dowiedli swej lojalności kardynałowi
obdarowywani byli pozycjami o szczególnym znaczeniu. Najlepsi spośród nich włączeni zostali w
szeregi Uczniów Xaphana lub egzekutorów - brutalnych silnorękich nadzorujących zwykłe wojsko,
wymuszających posłuszeństwo i dyscyplinę (nomen omen komisarzy tylko bez ładnej czapki ze
złotym orłem). Kiedy walki o władzę ustały nadszedł czas na porządkowanie stworzonego bajzlu.
Uwagi wymagało wiele spraw a najważniejszą i najpilniejszą z nich był nieunikniony atak odwetowy ze
strony ślepych i zbłąkanych dusz przewodzących Imperium, które nie dostrzegały prawdziwej roli
Xaphana. Należało przygotować się na wojnę prowadzoną bez pardonu i bez litości. Ci którzy poszli
za głosem kardynała musieli wiedzieć że jedynym stojącym przed nimi wyborem była albo walka do

końca albo zguba z rąk nieprzyjaciół. Szczęściarze zginęliby od kuli albo laserowego bolta w potylicę,
na tych bardziej pechowych albo stojących wyżej w buntowniczej hierarchii czekała urządzana przez
Inkwizycję impreza przy ognisku, na której pełniliby rolę opału. Jedyną szansą na kontynuację
zbożnego dzieła ich mesjasza było pokonanie najeźdźców i spuszczenie im batów tak srogich żeby w
przyszłości dwa razy zastanowili się przed kolejnym uderzeniem. Na wiernych i wytrwałych w służbie
Xaphana w przyszłości czekać miała wielka nagroda, na tych którzy kiedykolwiek by zawiedli czekali
jedynie kardynalscy egzekutorzy.
Aby osiągnąć postawiony przez kardynała (przynajmniej oficjalnie przez niego) cel, Vraks
miało zamienić się w rzeźnię, w której oddziały najeźdzców wyginą bezskutecznie szturmując pozycje
obrońców. Buntownicy zbroili się na potęgę korzystając z przejętych składów. Ze strony sprzętu nie
brakowało niczego, bowiem magazyny Vraks wypełnione były wszelkimi dobrami potrzebnymi każdej
armii - od gaci, butów i spodni przez broń osobistą po chimery, czołgi i działa samobieżne.
Prawdziwym problemem, który stał przed administracją Xaphana była kwestia ludzka (i w niedużym
stopniu podludzka). Armia kardynała choć liczna nie przedstawiała sobą większej wartości bojowej.
Elitarnym rdzeniem sił buntowników byli Uczniowie Xaphana - doborowa formacja złożona z
wyselekcjonowanych ludzi, z których każdy złożył osobiście przysięgę wierności swemu patronowi i
był gotów walczyć w jego imieniu do samego końca. Jako najbardziej zaufani ludzie na służbie
kardynała posiadali pierwszeństwo w dostępie do przejętych zbrojowni i magazynów więc stanowili
najlepiej wyposażoną formację. Część z nich posiadała również doświadczenie wojskowe - wśród
Uczniów znajdowali się chociażby najwyżsi oficerowie imperialnego garnizonu Vraks. Doświadczenie
to w nadchodzących wydarzeniach miało okazać się nieocenione. Nie wiadomo dokładnie jak liczni
byli Uczniowie Xaphana jednak niemal pewnym jest że było ich zbyt mało by w nadchodzącym
konflikcie mogli stanowić siłę zdolną samodzielnie wpłynąć na jego losy.
Z innych formacji, które łaskawie można byłoby nazwać wojskiem z prawdziwego zdarzenia
były oddziały garnizonowych auxilia. Przed rewoltą Xaphana jednostki te były mniej więcej
ekwiwalentem Sił Obrony Planetarnej z innych światów imperialnych. Żołnierze sił garnizonowych
rekrutowani byli spośród populacji Vraks, zaś szkielet formowanych jednostek stanowili weterani
Gwardii Imperialnej pochodzący z rozformowanych bądź rozbitych regimentów. Wszyscy odebrali
przynajmniej podstawowe szkolenie wojskowe wystarczające do realizacji zadań, do których zostali
przewidziani - obsadzenia umocnionych pozycji w Cytadeli i wytrwania do czasu przybycia odsieczy.
Standardowo wyposażeni byli w karabiny automatyczne wzoru Agripinaa typu II i III, broń prostą w
konstrukcji i stosunkowo niezawodną co w przypadku jakby nie było marnych umiejętności
użytkowników stanowiło ich wielką zaletę. Karabin strzelał długim nabojem kalibru 8,25mm więc
posiadał przyzwoity zasięg, siłę obalającą, i jak na broń korzystającą z konwencjonalnej amunicji był
również w miarę celny pod warunkiem prowadzenia ognia pojedynczego lub krótkich serii. Przy
szybkostrzelności na poziomie 650 strzałów na minutę przewyższał również karabin laserowy jednak
na tym jego przewaga się kończyła. Karabin był ciężki, przy każdym strzale wypluwał z siebie potężny
błysk (sprawy nie rozwiązywał nawet tłumik płomienia montowany na wielu egzemplarzach) i miał
bardzo duży odrzut co powodowało silne podnoszenie lufy w przypadku prowadzenia ognia ciągłego
(na tę przypadłość nie pomogło nawet dodanie przeciwwagi na końcu przedniego chwytu). Ogólnie
rzecz biorąc byli wyposażeni całkiem przyzwoicie (przynajmniej jak na imperialne standardy) od
samego początku i posiadały na stanie nieco ciężkiego sprzętu, zaś przejęcie i splądrowanie
Vraksjańskich zbrojowni spowodowało że siły ekspedycji karnej wysłanej przez Imperium straciły
niemal całkowicie przewagę w sprzęcie i wyposażeniu (oczywiście pod warunkiem że z ekspedycją
nie przybyłyby siły Adeptus Astartes).
Inne źródło żołnierzy dla sił buntowników stanowiły oddziały robotniczych auxilia. Ich
formowanie wymusiła niedostateczna liczebność stałego garnizonu Vraks i w razie ataku część
umocnień miała być obsadzana właśnie przez członków milicji. Były to formacje nieregularne
tworzone z członków brygad roboczych, umęczonych dusz których życie wypełnione było katorżniczą
pracą i fatalnymi warunkami egzystencji. W zamian za lepsze wyżywienie i warunki mieszkaniowe
ludzie ci poświęcali część swojego czasu na szkolenie i służbę. Wygląda na to że były to bardzo

dobre motywatory - pomimo tego że częściowo milicję tworzono przez pobór, według szacunków
Departamento Munitorum, na Vraks w szeregach robotniczych auxilia służyła co najmniej jedna
czwarta członków korpusów pracy. Czyli bagatela około dwóch milionów ludzi. Uzbrojeni byli
zdecydowanie słabiej niż jednostki garnizonowe a poziom ich wyszkolenia w zasadzie nie wykraczał
poza szkolenie podstawowe. Jednostki milicji nie posiadały jakiegokolwiek ciężkiego sprzętu jednak z
tym problemem podobnie jak w przypadku jednostek garnizonu planowano poradzić sobie przy
pomocy bogatych magazynów Vraks. Wielką zaletą oddziałów milicji, jak i stanowiących dla nich bazę
ludzką korpusów pracy, była wielka lojalność wobec Xaphana - lekko mówiąc podłe traktowanie
robotników przez prefekta Departamento Munitorum spowodowało że niemal wszyscy opowiedzieli
się dobrowolnie po stronie kardynała, licząc na wybawienie od codziennego znoju. Co więcej w
korpusach pracy byli również całkiem liczni ogryni, z których, pomimo delikatnie mówiąc
przyciężkiego umysłu, stworzyć można było piekielnie skuteczne oddziały szturmowe.
Poza tymi, którzy posiedli jakiekolwiek wyszkolenie wojskowe, pozostawało jeszcze morze
ludzi nie mających jakiegokolwiek pojęcia o prowadzeniu zorganizowanej walki. Członkowie korpusów
robotniczych, pielgrzymi, wszelkiej maści sekciarze i oszołomy idące za Xaphanem od początku jego
pielgrzymki - wszystko to składało się na potężną ludzką masę, z której z konieczności trzeba było
stworzyć coś co przynajmniej będzie przypominać wojsko. Wszyscy ci ludzie chętni byli by stanąć do
walki - robotnicy chcieli wolności, ci co bardziej owładnięci religijnym uniesieniem w Xaphanie widzieli
swego mesjasza, a wielu pielgrzymów w ogóle nie miało pojęcia za kogo i o co walczy ale chcieli
bronić Katedry Świętego Leonisa przed heretykami w szeregach frateris militia.
Generalnie siły kardynała nie przypominały jakiejkolwiek armii. Były ogromnie zróżnicowane
pod względem jakości żołnierzy - od doborowych formacji Uczniów Xaphana po zwykłych rolników,
którzy przybyli na Vraks by się pomodlić, a którym ktoś nagle wcisnął do rąk karabin. Z tego powodu
ciężko było spodziewać się że obrońcy Vraks będą w stanie zmontować jakiekolwiek sensowne i
skoordynowane uderzenie na przybyłe z misją pacyfikacyjną oddziały imperialne. Na szczęście
obrońców wielkie kontruderzenia nie miały być konieczne - już na samym początku konfliktu mieli oni
obsadzać potężne, świetnie uzbrojone i zaopatrzone fortyfikacje. Pomimo braków w wyszkoleniu
wszyscy żołnierze po których sięgnąć mógł Xaphan byli dobrze wyposażeni dzięki splądrowaniu
magazynów i do utrzymywania fortyfikacji nadawali się co najmniej odpowiednio. Siłom kardynała
pozostawało jedynie w miarę możliwości, czasu i chęci uzupełnić braki w umiejętnościach i w
najlepszy możliwy sposób przygotować się na nadciągającą burzę.
Wszyscy ci, którzy w związku z rebelią Xaphana spodziewali się poprawy swojego losu
szybko się rozczarowali. Gdy tylko walki na Vraks ustały, robotnicy zostali na powrót zagnani do
pracy, chociaż tym razem nie w porcie gwiezdnym czy kamieniołomach. Umocnienia Vraks wymagały
napraw i rozbudowy, nowe i istniejące punkty oporu należało zaopatrzyć w konieczne rezerwy
amunicji, należało oczyścić istniejące i wykopać nowe okopy i rowy przeciwczołgowe, trzeba było
rozciągnąć kilometry zapór z drutu ostrzowego . Jakby tego było mało należało przenieść istniejące i
rozłożyć nowe pola minowe - w końcu to złośliwe Imperium na pewno posiadało gdzieś w swoich
przepastnych archiwach plany i mapy z dotychczasowym ich rozmieszczeniem. Pozostali, którzy nie
zostali zagnani do pracy, ćwiczyli z wykorzytaniem świeżo zrabowanej broni tak aby jak najlepiej
przygotować się do odparcia agresorów. Wśród nich często widać było egzekutorów - ludzi
odpowiedzialnych za przestrzeganie dyscypliny i wymuszających lojalność.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

20% rabatu na ręcznie robioną biżuterię z kodem CZYTAWOJTEK

  20% rabatu na ręcznie robioną biżuterię z kodem CZYTAWOJTEK klikasz w link i 20% jest twoje :) Ty cieszysz się super cacuszkami i dodatkow...