7 Czarna Krucjata
Siódma czarna krucjata rozpoczęta została przez Failbaddona w 811.M37. Nieoficjalnie ta
czarna krucjata zwana jest również Wojną Duchów bowiem siły Czarnego Legionu wylazły z Oka
Terroru, przemknęły niewykryte obok Cadii i w zasadzie tyle je było widać. Kolejne lata stanowiły
nieustanną grę w kotka i myszkę toczoną pomiędzy Zdrajcami i Imperium.
Niedługo po opuszczeniu Oka Terroru flota Renegatów z zaskoczenia spadła na wiele
imperialnych światów. Planety upadały zanim były w stanie w jakikolwiek sensowny sposób
zareagować na inwazję. Abaddon w tym czasie dowiódł że jest wyjątkowo zdolnym taktykiem (no
taktykiem to może i tak, ale strateg z niego jak z koziej rzyci wór na mąkę) i przeciwnikiem
stanowiącym wyzwanie dla połączonych wysiłków dowódców Floty Obscurus. Raz po raz
wymanewrowywał imperialnych zwiadowców i niweczył plany mające wciągnąć go w decydującą
bitwę. W czasie kiedy Imperialna Marynarka Wojenna starała się znaleźć i związać flotę Chaosu
walką, Czarny Legion przynosił zniszczenie imperialnym osadom i całym systemom gwiezdnym.
Często robili to w bardzo kreatywny i wyjątkowo paskudny sposób, jak miało to miejsce np. w
przypadku Kolektywu Harnasu. W wulkanicznych głębinach planety Zdrajcy zniszczyli wielkie śluzy
parowe pozwalając milionom ugotować się na miękko gdy wielkie kłęby przegrzanej pary spowiły ich
miasta. Na poniewieranych burzami oceanach Jyrro bandy Renegatów zatopiły platformy
wydobywcze a ich załogami nakarmiły żyjące tam rekiny. W Mgławicy Magorium Czarny Legion
zaatakował stacje kosmiczne Adeptus Mechanicus. Zdrajcy zrabowali wszystko co wpadło im w
zachłanne łapki w tym wiele eldarskich artefaktów pozyskanych przez Mechanicum. Kiedy na miejsce
przybyła imperialna odsiecz po Czarnym Legionie nie było śladu zaś sama stacja w kreatywny sposób
udekorowana została zwłokami Techkapłanów i szczątkami serwitorów.
Na Midian siły Chaosu związane zostały walką przez Krwawe Anioły. Abaddon osobiście
postanowił spuścić łomot synom Sanguiniusa i poprowadził na pozycje ich Dewastatorów bandę
berzerkerów Khorne’a. To co stało się później w zasadzie można przemilczeć - dość powiedzieć że
Dewastatorzy nie mieli już nic więcej sobie zdewastować. Raz za razem oddziały uderzeniowe
Krwawych Aniołów próbowały odepchnąć Zdrajców by odzyskać ciała swoich poległych braci jednak
za każdym razem byli odpierani. W opisach tych zdarzeń pojawia się sugestia że Te-Chore-Pojeby
zostały uratowane przez nieznany zakon kosmicznych marines o niewiadomym pochodzeniu.
W Kantyku Cassandrii Lev - Tom CVI, mocno zmitologizowanym i pośrednim świadectwie
wojen toczonych w czasie 7 Czarnej Krucjaty, znajduje się wzmianka o “zakutych w szarość”
kosmicznych marines którzy pojawić się mieli z “czarnej nocy” aby pomóc Imperium, zaś ich
“wypełniona kłami paszcza pochłonęła gwiazdy, a ich czarne spojrzenie było niczym odbicie pustki
zapomnienia”. Wersy kantyku opisują jak okręty tego tajemniczego zakonu spadły na siły Abaddona
ścigające znajdujące się w odwrocie oddziały Krwawych Aniołów - “spadli z ciemności na sługi tronu
czaszek z potężną furią, niezauważeni niczym bestia czająca się pod powierzchnią czarnej wody,
śmierć za śmierć, krew za krew… tak oto Synowie Sanguiniusa otrzymali wytchnienie i zwrócili się
przeciw swym prześladowcom. Tak oto przeklęci zdrajcy na służbie fałszywych bogów doprowadzeni
zostali do zniszczenia”
Obrazy nawiązujące do tych zdarzeń znaleźć można na murach cmentarnego świata
Hypastis, gdzie złożono i oddano cześć ofiarom tej wojny. Co ciekawe twarze tajemniczych marines
zastąpione zostały pozbawionymi jakichkolwiek szczegółów obsydianowymi dyskami. Strzępy
informacji na temat incydentów z udziałem podobnych Astartes wskazują ze sporą dozą pewności na
przemierzający gwiazdy zakon sukcesorski Kruczej Gwardii - Carcharodonów.
Wojna Duchów wrzała przez wiele standardowych lat zanim Zdradzieckie Legiony na powrót
zostały wypchnięte do Oka Terroru, a spośród tysięcy krwawych dzieł wyróżnia się jedno starcie. Na
planecie Mackan, Czarny Legion i jego sprzymierzeńcy starli się z kompanią Krwawych Aniołów, która
przybyła na miejsce lekko spóźniona. Zdrajcy puścili z dymem większość osad i wyjątkowo dokładnie
zdemolowali Katedrę Blasku wzniesioną by uczcić potęgę Imperatora jednak nie zdążyli jeszcze
uciec. Synowie Sanguiniusa stworzyli wokół strefy lądowania Czarnego Legionu umocnione pozycje
licząc że uda im się odciąć zdrajców od ich floty.
Pomimo że cały konflikt zakończył się niemal pełnym unicestwieniem Krwawych Aniołów z
rąk Abaddona Profanatora i jego najważniejszych przydupa… poruczników - Lorda Czarnoksiężnika
Iskandara Khayona i mistrza miecza Telemachosa Lyrasa - Rekluzjarcha Thalastian Jorus przeszedł
do historii jako jeden z niewielu imperialnych bohaterów którym udało zadać się cios Failbaddonowi.
Jorus przez całe tygodnie znosił wszelkie trudy związane z siedzeniem w dziczy i koniecznością
utrzymania swoich oszalałych wojowników jako tako w ryzach aby uniknąć wykrycia. Kiedy nadszedł
czas Kapelan poprowadził swoją Kompanię Śmierci w byłskawicznym rajdzie za liniami wroga
wyrzynając całkowicie zaskoczonych wojowników gwardii honorowej Profanatora i pozwalając
Jorusowi zewrzeć się w starciu z samym Abaddonem. Plotki głoszą że nawet obecnie, trzy
standardowe milenia później, Abby nadal nosi blizny pozostałe mu po tym pojedynku (no mistrz wojny
i wielki wojownik <co z brzozy wykuł swój miecz> jak w mordę strzelił - jak ma blizny do teraz to Jorus
chyba całkiem solidnie go przemielił). Niezależnie jednak od tego jaka jest prawda faktem pozostaje
że po wojnie Abaddon uhonorował Jorusa, nie wiadomo jednak czy zrobił to szczerze czy jedynie jako
ironiczny gest. Po bitwie na Mackan setki ciał Krwawych Aniołów zostały zbezczeszczone tak by
genoziarno poległych nie nadawało się do odzyskania. Jedynymi którym oddano honory byli
Rekluzjarcha Jorus i wojownicy jego Kompanii Śmierci. Wszyscy, co do jednego, odziani w swe
sponiewierane pancerze posadzeni zostali na tronach wykonanych z pancerzy Czarnych Legionistów
których zabili tamtej nocy.
Kiedy Zdrajcy ostatecznie wycofali się do Oka Terroru zaczęto szacować straty jednak nie
były one nadmiernie znaczące. Jedynym bardziej znaczącym sukcesem Abbiego było doprowadzenie
Krwawych Aniołów do niemal kompletnego wyniszczenia. Pomimo że synowie Sanguiniusa z czasem
odzyskali pełnię sił w nadchodzących wiekach, po raz pierwszy widmo zagłady zawisło nad jednym z
najdumniejszych i najszlachetniejszych Zakonów Pierwszej Fundacji (tak wiem że wtedy powstały
Legiones Astartes, tak wiem że zaraz się ktoś do tego przypierdzieli, ale zakon Krwawych Aniołów
jest w linii prostej spadkobiercą macierzystego Legionu)
Siódma czarna krucjata rozpoczęta została przez Failbaddona w 811.M37. Nieoficjalnie ta
czarna krucjata zwana jest również Wojną Duchów bowiem siły Czarnego Legionu wylazły z Oka
Terroru, przemknęły niewykryte obok Cadii i w zasadzie tyle je było widać. Kolejne lata stanowiły
nieustanną grę w kotka i myszkę toczoną pomiędzy Zdrajcami i Imperium.
Niedługo po opuszczeniu Oka Terroru flota Renegatów z zaskoczenia spadła na wiele
imperialnych światów. Planety upadały zanim były w stanie w jakikolwiek sensowny sposób
zareagować na inwazję. Abaddon w tym czasie dowiódł że jest wyjątkowo zdolnym taktykiem (no
taktykiem to może i tak, ale strateg z niego jak z koziej rzyci wór na mąkę) i przeciwnikiem
stanowiącym wyzwanie dla połączonych wysiłków dowódców Floty Obscurus. Raz po raz
wymanewrowywał imperialnych zwiadowców i niweczył plany mające wciągnąć go w decydującą
bitwę. W czasie kiedy Imperialna Marynarka Wojenna starała się znaleźć i związać flotę Chaosu
walką, Czarny Legion przynosił zniszczenie imperialnym osadom i całym systemom gwiezdnym.
Często robili to w bardzo kreatywny i wyjątkowo paskudny sposób, jak miało to miejsce np. w
przypadku Kolektywu Harnasu. W wulkanicznych głębinach planety Zdrajcy zniszczyli wielkie śluzy
parowe pozwalając milionom ugotować się na miękko gdy wielkie kłęby przegrzanej pary spowiły ich
miasta. Na poniewieranych burzami oceanach Jyrro bandy Renegatów zatopiły platformy
wydobywcze a ich załogami nakarmiły żyjące tam rekiny. W Mgławicy Magorium Czarny Legion
zaatakował stacje kosmiczne Adeptus Mechanicus. Zdrajcy zrabowali wszystko co wpadło im w
zachłanne łapki w tym wiele eldarskich artefaktów pozyskanych przez Mechanicum. Kiedy na miejsce
przybyła imperialna odsiecz po Czarnym Legionie nie było śladu zaś sama stacja w kreatywny sposób
udekorowana została zwłokami Techkapłanów i szczątkami serwitorów.
Na Midian siły Chaosu związane zostały walką przez Krwawe Anioły. Abaddon osobiście
postanowił spuścić łomot synom Sanguiniusa i poprowadził na pozycje ich Dewastatorów bandę
berzerkerów Khorne’a. To co stało się później w zasadzie można przemilczeć - dość powiedzieć że
Dewastatorzy nie mieli już nic więcej sobie zdewastować. Raz za razem oddziały uderzeniowe
Krwawych Aniołów próbowały odepchnąć Zdrajców by odzyskać ciała swoich poległych braci jednak
za każdym razem byli odpierani. W opisach tych zdarzeń pojawia się sugestia że Te-Chore-Pojeby
zostały uratowane przez nieznany zakon kosmicznych marines o niewiadomym pochodzeniu.
W Kantyku Cassandrii Lev - Tom CVI, mocno zmitologizowanym i pośrednim świadectwie
wojen toczonych w czasie 7 Czarnej Krucjaty, znajduje się wzmianka o “zakutych w szarość”
kosmicznych marines którzy pojawić się mieli z “czarnej nocy” aby pomóc Imperium, zaś ich
“wypełniona kłami paszcza pochłonęła gwiazdy, a ich czarne spojrzenie było niczym odbicie pustki
zapomnienia”. Wersy kantyku opisują jak okręty tego tajemniczego zakonu spadły na siły Abaddona
ścigające znajdujące się w odwrocie oddziały Krwawych Aniołów - “spadli z ciemności na sługi tronu
czaszek z potężną furią, niezauważeni niczym bestia czająca się pod powierzchnią czarnej wody,
śmierć za śmierć, krew za krew… tak oto Synowie Sanguiniusa otrzymali wytchnienie i zwrócili się
przeciw swym prześladowcom. Tak oto przeklęci zdrajcy na służbie fałszywych bogów doprowadzeni
zostali do zniszczenia”
Obrazy nawiązujące do tych zdarzeń znaleźć można na murach cmentarnego świata
Hypastis, gdzie złożono i oddano cześć ofiarom tej wojny. Co ciekawe twarze tajemniczych marines
zastąpione zostały pozbawionymi jakichkolwiek szczegółów obsydianowymi dyskami. Strzępy
informacji na temat incydentów z udziałem podobnych Astartes wskazują ze sporą dozą pewności na
przemierzający gwiazdy zakon sukcesorski Kruczej Gwardii - Carcharodonów.
Wojna Duchów wrzała przez wiele standardowych lat zanim Zdradzieckie Legiony na powrót
zostały wypchnięte do Oka Terroru, a spośród tysięcy krwawych dzieł wyróżnia się jedno starcie. Na
planecie Mackan, Czarny Legion i jego sprzymierzeńcy starli się z kompanią Krwawych Aniołów, która
przybyła na miejsce lekko spóźniona. Zdrajcy puścili z dymem większość osad i wyjątkowo dokładnie
zdemolowali Katedrę Blasku wzniesioną by uczcić potęgę Imperatora jednak nie zdążyli jeszcze
uciec. Synowie Sanguiniusa stworzyli wokół strefy lądowania Czarnego Legionu umocnione pozycje
licząc że uda im się odciąć zdrajców od ich floty.
Pomimo że cały konflikt zakończył się niemal pełnym unicestwieniem Krwawych Aniołów z
rąk Abaddona Profanatora i jego najważniejszych przydupa… poruczników - Lorda Czarnoksiężnika
Iskandara Khayona i mistrza miecza Telemachosa Lyrasa - Rekluzjarcha Thalastian Jorus przeszedł
do historii jako jeden z niewielu imperialnych bohaterów którym udało zadać się cios Failbaddonowi.
Jorus przez całe tygodnie znosił wszelkie trudy związane z siedzeniem w dziczy i koniecznością
utrzymania swoich oszalałych wojowników jako tako w ryzach aby uniknąć wykrycia. Kiedy nadszedł
czas Kapelan poprowadził swoją Kompanię Śmierci w byłskawicznym rajdzie za liniami wroga
wyrzynając całkowicie zaskoczonych wojowników gwardii honorowej Profanatora i pozwalając
Jorusowi zewrzeć się w starciu z samym Abaddonem. Plotki głoszą że nawet obecnie, trzy
standardowe milenia później, Abby nadal nosi blizny pozostałe mu po tym pojedynku (no mistrz wojny
i wielki wojownik <co z brzozy wykuł swój miecz> jak w mordę strzelił - jak ma blizny do teraz to Jorus
chyba całkiem solidnie go przemielił). Niezależnie jednak od tego jaka jest prawda faktem pozostaje
że po wojnie Abaddon uhonorował Jorusa, nie wiadomo jednak czy zrobił to szczerze czy jedynie jako
ironiczny gest. Po bitwie na Mackan setki ciał Krwawych Aniołów zostały zbezczeszczone tak by
genoziarno poległych nie nadawało się do odzyskania. Jedynymi którym oddano honory byli
Rekluzjarcha Jorus i wojownicy jego Kompanii Śmierci. Wszyscy, co do jednego, odziani w swe
sponiewierane pancerze posadzeni zostali na tronach wykonanych z pancerzy Czarnych Legionistów
których zabili tamtej nocy.
Kiedy Zdrajcy ostatecznie wycofali się do Oka Terroru zaczęto szacować straty jednak nie
były one nadmiernie znaczące. Jedynym bardziej znaczącym sukcesem Abbiego było doprowadzenie
Krwawych Aniołów do niemal kompletnego wyniszczenia. Pomimo że synowie Sanguiniusa z czasem
odzyskali pełnię sił w nadchodzących wiekach, po raz pierwszy widmo zagłady zawisło nad jednym z
najdumniejszych i najszlachetniejszych Zakonów Pierwszej Fundacji (tak wiem że wtedy powstały
Legiones Astartes, tak wiem że zaraz się ktoś do tego przypierdzieli, ale zakon Krwawych Aniołów
jest w linii prostej spadkobiercą macierzystego Legionu)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz