Słynni Gwardziści Śmierci
Typhus Podróżnik
“Spójrz na mnie i dostrzeż, z jaką prostotą mógłbym cię zabić. Nie masz ci żadnej
tarczy, prócz jednej: spojrzeć w ciemność, kryjącą się z tyłu twojego umysłu. Tam
odnajdziesz bowiem Wszechojca Nurgla, czekającego na ciebie z ofertą życia
wiecznego w zamian za twoje posłuszeństwo. Odmów mu, a będziesz mój.”
~ Typhus Podróżnik, Herald Nurgla
Historia
Krew wiedźmy
Oryginalne imię Typhusa brzmi Calas Typhon i wywodzi się on z ojczystej planety
Mortariona, Barbarusa. Typhus jest potomkiem krwawych, zmutowanych
hersztów-psioników, którzy rządzili planetą na długo nim zostali oni pokonani przez
Mortariona. Jako dziecko urodzone na toksycznym świecie, Calasa dotykały nocne
fenomena, nad którymi, jak wierzył, nie ma władzy. Losowe obiekty lewitowały wokół niego
i rozbijały się, kiedy tylko wpadał w złość, a rośliny więdły i usychały pod brzemieniem jego
spojrzenia.
Te fantomowe moce bardzo go niepokoiły, ale postanowił wykorzystać je na swoją
korzyść. Do czasu, gdy Typhon osiągnął dojrzałość, nauczył się po mistrzowsku
wykorzystywać psioniczne energie, odbijające się echem w jego duszy każdej nocy;
niesamowity wyczyn silnej woli młodzieńca zaimponował obecnej przy nim starszyźnie.
Dzięki opanowaniu mocy Osnowy, Typhon stał się silniejszy od całej reszty jego
rówieśników.
Gdy Imperator wydobył Mortariona z trującej mgły Barbarusa i zjednoczył go z
nadludzkimi wojownikami, zrodzonymi z jego genoziarna, Typhon był pośród wybranych do
dołączenia do ich szeregów. Cytadela jego klanu została odwiedzona przez Konsyliarzy
nowego Legionu Kosmicznych Marines Mortariona. W czasie ich wizyty, wewnętrzna siła
Typhona promieniowała i nie dało się jej zignorować.
Ezoteryczne procesy, w wyniku których Typhon stał się członkiem Gwardii Śmierci
zostały zatracone nawet przez jego własną pamięć. Wiadomo jednak, że kiedy dowiedział się,
że jego Legion gardził psionikami, szybko nauczył się, jak ukryć swój psioniczny potencjał.
Jego Prymarcha Mortarion nie popierał tajemniczych, ezoterycznych praktyk, widząc w nich
kulę u nogi dla rozwijającego się wojownika i przypomnienie o mrocznej przeszłości
Barbarusa.
Zamiast tego, Typhon zaczął polegać na swojej żelaznej woli i niezmierzonej
wytrzymałości, dzięki którym przetrwał swoje trudne dzieciństwo. Oba te czynniki były
niesamowitym zasobem - Typhon pobił na głowę wszystkich swoich rówieśników w
sprawdzianach na wytrzymałość przed toksynami i zmęczeniem.
Wstąpienie Typhona
Siła jego umysłu i ciała była tak wielka, że Mortarion wkrótce słyszał więcej o
Typhonie niż o jakimkolwiek innym swoim Marine i wywyższył go na stopień Pierwszego
Kapitana Gwardii Śmierci. Tak wielki zaszczyt wywarł na duszy młodego człowieka wielkie
piętno. Jeśli Calas Typhon mógł osiągnąć tak wiele bez potrzeby uciekania się do swojego
daru, to zaprawdę musiała mu być pisana wielkość.
W czasie gdy błędne światy całej galaktyki były sprowadzane pod Imperialną
Integrację, Calas wykazywał się coraz bardziej i bardziej. Został pierwszym rycerzem i
królem wojowników, którego zasługi znacznie przyczyniły się do wielkiego sukcesu jego
Legionu w czasie Wielkiej Krucjaty. Umiejętności przetrwania Typhona stały się tematem
legend.
W czasie Wojen Plemiennych na Rothric IX stracił broń i otrzymał potężny cios w
bok głowy, który na miejscu zabiłby zwykłego Astartes. Jednak Typhon zamiast umrzeć,
wpadł w zimny gniew, którego ofiarą stali się wszyscy dzicy mieszkańcy świata w zasięgu
stalowego prętu, podniesionego przez niego z ziemi.
Bezinteresownie uratował życia całemu oddziałowi Sióstr Ciszy na Madrighoul, kiedy
to rzucił się na Granat Krak. Po tym wypadku nie minął cały tydzień, a Calas opuścił
Apothecarium i zgłosił się do czynnej służby. Nawet bractwo Całunu Śmierci, formacja
złożona z czterdziestu dziewięciu wybranych przez Prymarchę wojowników, było pod
wrażeniem niesamowitego hartu ducha Calasa. Choć nikt nie mówił o tym otwarcie,
wojownicy Gwardii Śmierci słuchali Typhona nie tylko ze strachu, ale i z czystego szacunku
do jego postaci.
Narodziny Potwora
To w czasie krucjaty u boku Niosących Słowo Typhon dowiedział się o innej drodze,
której mogą podążyć Astartes, o możliwej przyszłości, w której jego ciężko wywalczone
psioniczne umiejętności stałyby się źródłem wielkości zamiast hańby.
Najbardziej znamienity spośród Kapelanów Niosących Słowo, Erebus, wtajemniczył
Typhona w Lożę Siedmiu Filarów, jedną z Lóż Wojowników, które zyskiwały popularność
wśród Legionów Kosmicznych Marines u zmierzchu Wielkiej Krucjaty. To właśnie w tym
czasie Typhon dostrzegł, czym naprawdę staliby się Kosmiczni Marines, jeśli tylko
zrzuciliby z siebie jarzmo ambicji Imperatora.
Możliwe, że objawienie Typhona było kluczowe w doprowadzeniu Mortariona do
upadku, a być może Mortarion obrał nową drogę z całkowicie wolnej woli. Tak czy inaczej,
zakłopotany Prymarcha Gwardii Śmierci ujrzał w Horusie nowego przywódcę, podczas gdy
w Imperatorze dostrzegał już tylko pretendenta, który na dodatek posługiwał się tą samą
mroczną magią, co Nadzorcy Barbarusa.
Gdy Prymarcha XIV Legionu i jego Pierwszy Kapitan zjednoczyli się pod sztandarem
Herezji, nie minęło wiele czasu, a znaczna większość oficerów Gwardii Śmierci została
zarażona przez podobne myśli i spostrzeżenia. Najważniejszym wyjątkiem jest tu jednak
Kapitan Bitewny VII Wielkiej Kompanii, Nathaniel Garro, który nie pozwolił, by honor jego
Legionu został raz na zawsze pogrzebany i przez którego kurs całej Herezji Horusa uległ
drastycznej zmianie.
Okrucieństwo na Istvaanie III
Zepsucie szerzące się w Legionach Astartes miało sięgnąć zenitu w czasie Kampanii
na Istvaanie III, gdzie Mortarion nakazał Lojalistycznym wojownikom swojego Legionu
zniszczenie heretyckich Śpiewaczek na planecie. W czasie zażartych walk, Zdradzieccy
Astartes zrzucili bomby wirusowe na cały świat. Kiedy ciała ich własnych braci odchodziły
od kości, Horus podpalił atmosferę planety w burzy ognia, która zakończyła życia tysięcy
Lojalistycznych Marines. Pomimo naziemnej ofensywy, wyprowadzonej przez Zdradzieckie
Legiony pod dowództwem zbuntowanych Prymarchów, rdzeń Lojalistów wciąż stawiał opór.
Na pokładzie Eisensteina, Kapitan Bitewny Nathaniel Garro i grupa Lojalistów wykryła
zdradę Mistrza Wojny na krótko, nim ten skazał świat na Exterminatus.
Mortarion miał nadzieję na zwiedzenie Garro i tylko dlatego oszczędził go od
wynikłej na powierzchni planety masakry. Typhon od samego początku uważał to za błąd
swojego Prymarchy i choć zamierzał wykonać rozkazy Mortariona co do joty, przydzielił
Ignatusa Grulgora, dawnego rywala Garro, do służby na tym samym okręcie. Grulgora łatwo
było przekonać do sprawy Horusa i Typhon wiedział, że ten wojownik zamorduje Garro przy
pierwszych przejawach jego nieposłuszeństwa.
Mimo to, intryga Zdrajców została zdemaskowana, a Grulgor zabity w zaciekłej
walce. Garro był zdeterminowany by opuścić Układ Istvaan i jak najszybciej skierować się na
Terrę. Zdając sobie sprawę, że coś jest nie w porządku, kiedy Grulgor przestał odpowiadać na
wezwania, Pierwszy Kapitan na pokładzie okrętu bitewnego Terminus Est nakazał skierować
okręt na kurs kolizyjny z małą fregatą.
Doszło jednak do pościgu, w którym Eisenstein za wszelką cenę starał się uniknąć
potężnych dział okrętu Typhona. Fregata znalazła się pod ciężkim ostrzałem, ale Garro i
kilkorgu jego Lojalistycznych braci z Legionu udało się uciec, zabierając ze sobą wieści o
rebelii na Terrę.
Kiedy Herezja Horusa zaczęła eskalować do rozmiarów galaktycznej wojny,
Mortarion nakazał swojej flocie udanie się na Terrę tak szybko, jak szybko było to możliwe,
chcąc dołączyć siłę swojego Legionu do innych Zdradzieckich Legionów w misji zniszczenia
Fałszywego Imperatora. Do tego momentu Typhon służył tylko jednemu mistrzowi, a był
nim jego Prymarcha.
Typhon upewnił się, że Nawigatorzy zostaną zabici co do jednego, ogłaszając, iż
zdobył on dowód potwierdzający ich tajemne komunikowanie się z Malcadorem Sigillitą w
intrydze zniszczenia floty Gwardii Śmierci poprzez zaprowadzenie jej w pułapkę wewnątrz
Osnowy, ale jednocześnie zapewnił Mortariona, że dar Osnowy, który posiadał, pozwoli im
na bezpieczną podróż przez Empireum.
Choć Mortarion nienawidził psioniki, nie zostawiono mu wiele wyboru. Flota
Gwardii Śmierci, pełna wiary w nadchodzące zwycięstwo, dokonała skoku w Osnowę,
skazując się tym samym na wieczne życie pełne wojny jako kukiełki podłego, starożytnego
boga.
Odrodzony Legion
Typhon uległ mutacyjnym przemianom razem z całą resztą swojego Legionu. Jego
ciało spuchło, a skóra i pancerz stały się jednością. Jego kości zaczęły się zapadać i łamać. W
otworach po wyciekłym w ten sposób szpiku zamieszkało tysiące demonicznych much
Nurgla, rozrywając Typhona od środka do momentu, gdy jego zgniła skorupa ugięła się pod
ciężarem wiercącego się w nim życia.
Typhon stał się wydrążoną kolonią niosących zarazę insektów. Kości, które teraz
przebijały jego skórę na plecach, zaczęły ociekać czarnym rozkładem, kiedy słudzy Nurgla
wewnątrz jego ciała zaczęły wymiotować psioniczną energią, pulsującą w tym, co zostało z
jego ciała. Typhus, Gospodarz Niszczycielskiego Roju narodził się, będąc najbardziej
błogosławionym i najbardziej przeklętym ze wszystkich swoich odrażających braci.
Nowy początek
Choć Herezja Horusa zakończyła się niepowodzeniem, Zdradzieckie Legiony zdobyte
przez Bogów Chaosu zostały zmienione na zawsze. Po śmierci Mistrza Wojny z rąk
Imperatora, Zdradzieckie Legiony uciekły z Terry i wypaliły sobie drogę wyjścia z
Segmentum Solar w stronę Oka Terroru. Dla Gwardii Śmierci wojna nie skończyła się jednak
w chwili ujścia ich floty do Immaterium, a Typhus był jednym z wielu, którzy walczyli
przeciwko najbardziej surrealistycznym bestiom, jakie ludzkość kiedykolwiek widziała.
Wielkie smoki z żywego kryształu były rozbijane po ciosach od jego wielkiej kosy,
ośmioramienne minotaury były zamieniane w biologiczny osad dzięki jego psionicznemu
darowi, a kształtne syreny spotkały śmierć po zetknięciu się z rogiem z kości, który wyrósł z
jego głowy. Tak samo jak zawsze, Typhus przetrwał. Mortarion, do tego czasu już
Demoniczny Prymarcha, ostatecznie osiadł na odległym Demonicznym Świecie, Planecie
Plagi, odtworzonej na obraz Barbarusa. Typhusowi zrobiło się aż niedobrze od
sentymentalności jego Prymarchy.
Teraz był lojalny przede wszystkim Nurglowi, a Nurgle był silny, gdy śmiertelnicy
bali się śmierci. Do tego momentu, Typhus był bezbożną legendą i nie był zadowolony z
wymuszonego na nim osiadłego trybu życia oraz pełnienia roli prawej ręki Prymarchy.
Zamiast tego, zebrał wokół siebie tych, w których zawzięta wrogość wobec Imperium wciąż
rozpalała serca, tworząc Flotę Plagi, której okręty raz jeszcze wyruszyły przez Osnowę. Na
czele floty leciał zaś Terminus Est, włócznia, której grot Typhus zamierzał zanurzyć w sercu
Imperium. Dzięki błogosławieństwu Ojca Plag pragnął zadać gnijącą ranę, która miałaby
nigdy się nie uleczyć.
Od tamtego dnia Typhus rozpętał setki tysięcy epidemii w całym Imperium
Ludzkości. Plaga Niszczyciela jest bez wątpienia najbardziej złośliwa z nich wszystkich,
choć jej wektor, napędzany demonicznym insektami ma ograniczony zasięg w większych
inwazjach. Typhus zawsze był ambitnym człowiekiem, a jego niezmordowane pragnienie
wynalezienia idealnej zarazy doprowadziło do zniszczenia całych narodów, światów, a nawet
układów gwiezdnych. Typhus był niegdyś nawet gościem w Ogrodzie Nurgla, w Królestwie
Chaosu, ucząc się o różnych drogach obrócenia porządku i struktury w ogarnięty chaosem
rozkład.
Mówi się, że podążył on za humanoidalnym emisariuszem, złożonym całkowicie z
jego własnych, demonicznych much na tereny przed Ogrodem, usypiając żyjące tam
świadome grzyby swoim głębokim, basowym głosem i oczarowując strażników ogrodu
opowieściami o entropii i rozpaczy, która za jego sprawą zapanowała w królestwie
śmiertelników.
Gdy Karmazynowe legiony Khorna dokonały inwazji na Ogród i ścięły każdą żywą
istotę na swojej drodze, to właśnie Typhus koordynował obroną Ogrodu, prowadząc do boju
ostatnią szarżę bzyczących Dronów Plagi i ślimaczych Bestii pod Bulgoczącym Wąwozem.
W punkcie kulminacyjnym bitwy, Typhus stanął przed gigantycznym Demonicznym
Księciem, dowodzącym legionami Khorna. Powoli lecz pewnie, herald Nurgla osłabiał
pso-głowego potwora coraz bardziej niszczącymi chorobami do czasu, aż był w stanie
pokonać go w pojedynczym starciu i zabrać ze sobą jego wnętrzności jako dar do kociołka
Nurgla.
Szczęście Władcy Rozkładu było tak wielkie, iż ten pozwolił Typhusowi na zbliżenie
się do samego tronu Boga Chaosu i zaprezentowanie się, nim nawet i on musiał oddalić się
jak najszybciej, chcąc uniknąć śmierci za sprawą oddychania w najbardziej toksycznym
środowisku w Królestwie Chaosu.
Opowieści takie jak te pojawiały się wszędzie tam, gdzie istniało zagrożenie inwazji
sił Typhusa, jako iż jego ambicja wzrasta w miarę jego kolejnych osiągnięć. W czasie gdy
jego podróże przez Imperium sprowadzały zniszczenie na kolejne Układy, Typhus zaczął być
coraz bardziej przekonany co do faktu, że jest on prawdziwym synem Nurgla. Mortarion
dowiódł już swojej bezwartościowości poprzez bycie bezczynnym w obliczu trwającej od
tysięcy lat Długiej Wojny. Dla Typhusa, Prymarcha był jedynie narzędziem, dzięki któremu
Marines Zarazy mogli się narodzić.
Dla porównania, Pierwszy Kapitan bez ustanku dążył do osiągnięcia prawdziwych
celów swojego mistrza. Wyzwolił Zgniliznę Nurgla nad Carandinis VII i Protheusem,
zamieniając miliardy schorowanych dusz w Niosących Plagę, którzy nieustannie
katalogowali pomniejsze epidemie, wybuchające w obliczu pochodu Typhusa. Na Ligecie
zaraził całą populację świata plagą, która zmuszała chorych do śpiewania hymnu na chwałę
Nurgla aż do śmierci.
Wytępił całą męską populację Florins przerażającym Czerwonym Strumieniem i
zaprojektował pandemię, która ogarnęła Świat Jonaha, redukując tym samym niegdyś dumny
Świątynny Świat do globalnego nekropolis, zamieszkałego jedynie przez przepełnione
rozkładem grobowce. Mimo to, prawdziwa chwała osiągnięć Typhusa tkwi we
wprowadzeniu Plagi Zombie do Segmentum Obscurus. Tą jedną, przerażającą klątwą,
Typhus zespolił cykl życia i śmierci w cudowną jedność. Był to akt, który ze wszystkich
dokonań Typhusa najbardziej spodobał się jego mistrzowi.
Plaga Zombie to zaraza pochodząca z Osnowy i może zarażać jedynie tych, którzy nie
mają już ani nadziei, ani wiary w serach. Wobec okrutnego losu Imperialnego obywatela, w
poczet takich osób można zaliczyć znaczną większość mieszkańców Imperium.
Nieszczęśliwe ofiary tej przerażającej choroby gniją od środka, dusząc się przez kaszel przez
długi, bardzo bolesny okres. Jest to jednak dopiero początek ich cierpienia. Ci, którzy umrą,
nie pozostają martwi - ich ciała są bowiem wskrzeszane nieczystą mocą tajemnej infekcji, po
czym ruszają w pościg za żywymi, w desperacji pragnąc wgryźć się w ciepłe, miękkie ciało.
Nawet jedno ugryzienie potrafi przenieść infekcję na nowego gospodarza i w ten oto sposób,
cały proces zaczyna się na nowo.
Gdy nie dokonuje on krwawych zbiorów dla Nurgla przy pomocy swojego Żniwiarza
na polu bitwy, Typhus zasiada w swojej mobilnej fortecy, na tronie po środku mostka
Terminus Est
. Jego umysł staje się wtedy jednością ze zmysłami okrętu, dzięki czemu jest w
stanie wyszukać swój kolejny cel, zaglądając w odmęty Osnowy. Jego ciągłe podróże, celem
których chce on odnaleźć jeszcze więcej miejsc godnych rozsiania w nich błogosławieństwa
Nurgla, zaskarbiły mu na nieco kpiący, ale jednocześnie wyrażający pewną dozę szacunku
tytuł Podróżnika pośród innych sług Rujnujących Mocy.
Typhus Podróżnik
“Spójrz na mnie i dostrzeż, z jaką prostotą mógłbym cię zabić. Nie masz ci żadnej
tarczy, prócz jednej: spojrzeć w ciemność, kryjącą się z tyłu twojego umysłu. Tam
odnajdziesz bowiem Wszechojca Nurgla, czekającego na ciebie z ofertą życia
wiecznego w zamian za twoje posłuszeństwo. Odmów mu, a będziesz mój.”
~ Typhus Podróżnik, Herald Nurgla
Historia
Krew wiedźmy
Oryginalne imię Typhusa brzmi Calas Typhon i wywodzi się on z ojczystej planety
Mortariona, Barbarusa. Typhus jest potomkiem krwawych, zmutowanych
hersztów-psioników, którzy rządzili planetą na długo nim zostali oni pokonani przez
Mortariona. Jako dziecko urodzone na toksycznym świecie, Calasa dotykały nocne
fenomena, nad którymi, jak wierzył, nie ma władzy. Losowe obiekty lewitowały wokół niego
i rozbijały się, kiedy tylko wpadał w złość, a rośliny więdły i usychały pod brzemieniem jego
spojrzenia.
Te fantomowe moce bardzo go niepokoiły, ale postanowił wykorzystać je na swoją
korzyść. Do czasu, gdy Typhon osiągnął dojrzałość, nauczył się po mistrzowsku
wykorzystywać psioniczne energie, odbijające się echem w jego duszy każdej nocy;
niesamowity wyczyn silnej woli młodzieńca zaimponował obecnej przy nim starszyźnie.
Dzięki opanowaniu mocy Osnowy, Typhon stał się silniejszy od całej reszty jego
rówieśników.
Gdy Imperator wydobył Mortariona z trującej mgły Barbarusa i zjednoczył go z
nadludzkimi wojownikami, zrodzonymi z jego genoziarna, Typhon był pośród wybranych do
dołączenia do ich szeregów. Cytadela jego klanu została odwiedzona przez Konsyliarzy
nowego Legionu Kosmicznych Marines Mortariona. W czasie ich wizyty, wewnętrzna siła
Typhona promieniowała i nie dało się jej zignorować.
Ezoteryczne procesy, w wyniku których Typhon stał się członkiem Gwardii Śmierci
zostały zatracone nawet przez jego własną pamięć. Wiadomo jednak, że kiedy dowiedział się,
że jego Legion gardził psionikami, szybko nauczył się, jak ukryć swój psioniczny potencjał.
Jego Prymarcha Mortarion nie popierał tajemniczych, ezoterycznych praktyk, widząc w nich
kulę u nogi dla rozwijającego się wojownika i przypomnienie o mrocznej przeszłości
Barbarusa.
Zamiast tego, Typhon zaczął polegać na swojej żelaznej woli i niezmierzonej
wytrzymałości, dzięki którym przetrwał swoje trudne dzieciństwo. Oba te czynniki były
niesamowitym zasobem - Typhon pobił na głowę wszystkich swoich rówieśników w
sprawdzianach na wytrzymałość przed toksynami i zmęczeniem.
Wstąpienie Typhona
Siła jego umysłu i ciała była tak wielka, że Mortarion wkrótce słyszał więcej o
Typhonie niż o jakimkolwiek innym swoim Marine i wywyższył go na stopień Pierwszego
Kapitana Gwardii Śmierci. Tak wielki zaszczyt wywarł na duszy młodego człowieka wielkie
piętno. Jeśli Calas Typhon mógł osiągnąć tak wiele bez potrzeby uciekania się do swojego
daru, to zaprawdę musiała mu być pisana wielkość.
W czasie gdy błędne światy całej galaktyki były sprowadzane pod Imperialną
Integrację, Calas wykazywał się coraz bardziej i bardziej. Został pierwszym rycerzem i
królem wojowników, którego zasługi znacznie przyczyniły się do wielkiego sukcesu jego
Legionu w czasie Wielkiej Krucjaty. Umiejętności przetrwania Typhona stały się tematem
legend.
W czasie Wojen Plemiennych na Rothric IX stracił broń i otrzymał potężny cios w
bok głowy, który na miejscu zabiłby zwykłego Astartes. Jednak Typhon zamiast umrzeć,
wpadł w zimny gniew, którego ofiarą stali się wszyscy dzicy mieszkańcy świata w zasięgu
stalowego prętu, podniesionego przez niego z ziemi.
Bezinteresownie uratował życia całemu oddziałowi Sióstr Ciszy na Madrighoul, kiedy
to rzucił się na Granat Krak. Po tym wypadku nie minął cały tydzień, a Calas opuścił
Apothecarium i zgłosił się do czynnej służby. Nawet bractwo Całunu Śmierci, formacja
złożona z czterdziestu dziewięciu wybranych przez Prymarchę wojowników, było pod
wrażeniem niesamowitego hartu ducha Calasa. Choć nikt nie mówił o tym otwarcie,
wojownicy Gwardii Śmierci słuchali Typhona nie tylko ze strachu, ale i z czystego szacunku
do jego postaci.
Narodziny Potwora
To w czasie krucjaty u boku Niosących Słowo Typhon dowiedział się o innej drodze,
której mogą podążyć Astartes, o możliwej przyszłości, w której jego ciężko wywalczone
psioniczne umiejętności stałyby się źródłem wielkości zamiast hańby.
Najbardziej znamienity spośród Kapelanów Niosących Słowo, Erebus, wtajemniczył
Typhona w Lożę Siedmiu Filarów, jedną z Lóż Wojowników, które zyskiwały popularność
wśród Legionów Kosmicznych Marines u zmierzchu Wielkiej Krucjaty. To właśnie w tym
czasie Typhon dostrzegł, czym naprawdę staliby się Kosmiczni Marines, jeśli tylko
zrzuciliby z siebie jarzmo ambicji Imperatora.
Możliwe, że objawienie Typhona było kluczowe w doprowadzeniu Mortariona do
upadku, a być może Mortarion obrał nową drogę z całkowicie wolnej woli. Tak czy inaczej,
zakłopotany Prymarcha Gwardii Śmierci ujrzał w Horusie nowego przywódcę, podczas gdy
w Imperatorze dostrzegał już tylko pretendenta, który na dodatek posługiwał się tą samą
mroczną magią, co Nadzorcy Barbarusa.
Gdy Prymarcha XIV Legionu i jego Pierwszy Kapitan zjednoczyli się pod sztandarem
Herezji, nie minęło wiele czasu, a znaczna większość oficerów Gwardii Śmierci została
zarażona przez podobne myśli i spostrzeżenia. Najważniejszym wyjątkiem jest tu jednak
Kapitan Bitewny VII Wielkiej Kompanii, Nathaniel Garro, który nie pozwolił, by honor jego
Legionu został raz na zawsze pogrzebany i przez którego kurs całej Herezji Horusa uległ
drastycznej zmianie.
Okrucieństwo na Istvaanie III
Zepsucie szerzące się w Legionach Astartes miało sięgnąć zenitu w czasie Kampanii
na Istvaanie III, gdzie Mortarion nakazał Lojalistycznym wojownikom swojego Legionu
zniszczenie heretyckich Śpiewaczek na planecie. W czasie zażartych walk, Zdradzieccy
Astartes zrzucili bomby wirusowe na cały świat. Kiedy ciała ich własnych braci odchodziły
od kości, Horus podpalił atmosferę planety w burzy ognia, która zakończyła życia tysięcy
Lojalistycznych Marines. Pomimo naziemnej ofensywy, wyprowadzonej przez Zdradzieckie
Legiony pod dowództwem zbuntowanych Prymarchów, rdzeń Lojalistów wciąż stawiał opór.
Na pokładzie Eisensteina, Kapitan Bitewny Nathaniel Garro i grupa Lojalistów wykryła
zdradę Mistrza Wojny na krótko, nim ten skazał świat na Exterminatus.
Mortarion miał nadzieję na zwiedzenie Garro i tylko dlatego oszczędził go od
wynikłej na powierzchni planety masakry. Typhon od samego początku uważał to za błąd
swojego Prymarchy i choć zamierzał wykonać rozkazy Mortariona co do joty, przydzielił
Ignatusa Grulgora, dawnego rywala Garro, do służby na tym samym okręcie. Grulgora łatwo
było przekonać do sprawy Horusa i Typhon wiedział, że ten wojownik zamorduje Garro przy
pierwszych przejawach jego nieposłuszeństwa.
Mimo to, intryga Zdrajców została zdemaskowana, a Grulgor zabity w zaciekłej
walce. Garro był zdeterminowany by opuścić Układ Istvaan i jak najszybciej skierować się na
Terrę. Zdając sobie sprawę, że coś jest nie w porządku, kiedy Grulgor przestał odpowiadać na
wezwania, Pierwszy Kapitan na pokładzie okrętu bitewnego Terminus Est nakazał skierować
okręt na kurs kolizyjny z małą fregatą.
Doszło jednak do pościgu, w którym Eisenstein za wszelką cenę starał się uniknąć
potężnych dział okrętu Typhona. Fregata znalazła się pod ciężkim ostrzałem, ale Garro i
kilkorgu jego Lojalistycznych braci z Legionu udało się uciec, zabierając ze sobą wieści o
rebelii na Terrę.
Kiedy Herezja Horusa zaczęła eskalować do rozmiarów galaktycznej wojny,
Mortarion nakazał swojej flocie udanie się na Terrę tak szybko, jak szybko było to możliwe,
chcąc dołączyć siłę swojego Legionu do innych Zdradzieckich Legionów w misji zniszczenia
Fałszywego Imperatora. Do tego momentu Typhon służył tylko jednemu mistrzowi, a był
nim jego Prymarcha.
Typhon upewnił się, że Nawigatorzy zostaną zabici co do jednego, ogłaszając, iż
zdobył on dowód potwierdzający ich tajemne komunikowanie się z Malcadorem Sigillitą w
intrydze zniszczenia floty Gwardii Śmierci poprzez zaprowadzenie jej w pułapkę wewnątrz
Osnowy, ale jednocześnie zapewnił Mortariona, że dar Osnowy, który posiadał, pozwoli im
na bezpieczną podróż przez Empireum.
Choć Mortarion nienawidził psioniki, nie zostawiono mu wiele wyboru. Flota
Gwardii Śmierci, pełna wiary w nadchodzące zwycięstwo, dokonała skoku w Osnowę,
skazując się tym samym na wieczne życie pełne wojny jako kukiełki podłego, starożytnego
boga.
Odrodzony Legion
Typhon uległ mutacyjnym przemianom razem z całą resztą swojego Legionu. Jego
ciało spuchło, a skóra i pancerz stały się jednością. Jego kości zaczęły się zapadać i łamać. W
otworach po wyciekłym w ten sposób szpiku zamieszkało tysiące demonicznych much
Nurgla, rozrywając Typhona od środka do momentu, gdy jego zgniła skorupa ugięła się pod
ciężarem wiercącego się w nim życia.
Typhon stał się wydrążoną kolonią niosących zarazę insektów. Kości, które teraz
przebijały jego skórę na plecach, zaczęły ociekać czarnym rozkładem, kiedy słudzy Nurgla
wewnątrz jego ciała zaczęły wymiotować psioniczną energią, pulsującą w tym, co zostało z
jego ciała. Typhus, Gospodarz Niszczycielskiego Roju narodził się, będąc najbardziej
błogosławionym i najbardziej przeklętym ze wszystkich swoich odrażających braci.
Nowy początek
Choć Herezja Horusa zakończyła się niepowodzeniem, Zdradzieckie Legiony zdobyte
przez Bogów Chaosu zostały zmienione na zawsze. Po śmierci Mistrza Wojny z rąk
Imperatora, Zdradzieckie Legiony uciekły z Terry i wypaliły sobie drogę wyjścia z
Segmentum Solar w stronę Oka Terroru. Dla Gwardii Śmierci wojna nie skończyła się jednak
w chwili ujścia ich floty do Immaterium, a Typhus był jednym z wielu, którzy walczyli
przeciwko najbardziej surrealistycznym bestiom, jakie ludzkość kiedykolwiek widziała.
Wielkie smoki z żywego kryształu były rozbijane po ciosach od jego wielkiej kosy,
ośmioramienne minotaury były zamieniane w biologiczny osad dzięki jego psionicznemu
darowi, a kształtne syreny spotkały śmierć po zetknięciu się z rogiem z kości, który wyrósł z
jego głowy. Tak samo jak zawsze, Typhus przetrwał. Mortarion, do tego czasu już
Demoniczny Prymarcha, ostatecznie osiadł na odległym Demonicznym Świecie, Planecie
Plagi, odtworzonej na obraz Barbarusa. Typhusowi zrobiło się aż niedobrze od
sentymentalności jego Prymarchy.
Teraz był lojalny przede wszystkim Nurglowi, a Nurgle był silny, gdy śmiertelnicy
bali się śmierci. Do tego momentu, Typhus był bezbożną legendą i nie był zadowolony z
wymuszonego na nim osiadłego trybu życia oraz pełnienia roli prawej ręki Prymarchy.
Zamiast tego, zebrał wokół siebie tych, w których zawzięta wrogość wobec Imperium wciąż
rozpalała serca, tworząc Flotę Plagi, której okręty raz jeszcze wyruszyły przez Osnowę. Na
czele floty leciał zaś Terminus Est, włócznia, której grot Typhus zamierzał zanurzyć w sercu
Imperium. Dzięki błogosławieństwu Ojca Plag pragnął zadać gnijącą ranę, która miałaby
nigdy się nie uleczyć.
Od tamtego dnia Typhus rozpętał setki tysięcy epidemii w całym Imperium
Ludzkości. Plaga Niszczyciela jest bez wątpienia najbardziej złośliwa z nich wszystkich,
choć jej wektor, napędzany demonicznym insektami ma ograniczony zasięg w większych
inwazjach. Typhus zawsze był ambitnym człowiekiem, a jego niezmordowane pragnienie
wynalezienia idealnej zarazy doprowadziło do zniszczenia całych narodów, światów, a nawet
układów gwiezdnych. Typhus był niegdyś nawet gościem w Ogrodzie Nurgla, w Królestwie
Chaosu, ucząc się o różnych drogach obrócenia porządku i struktury w ogarnięty chaosem
rozkład.
Mówi się, że podążył on za humanoidalnym emisariuszem, złożonym całkowicie z
jego własnych, demonicznych much na tereny przed Ogrodem, usypiając żyjące tam
świadome grzyby swoim głębokim, basowym głosem i oczarowując strażników ogrodu
opowieściami o entropii i rozpaczy, która za jego sprawą zapanowała w królestwie
śmiertelników.
Gdy Karmazynowe legiony Khorna dokonały inwazji na Ogród i ścięły każdą żywą
istotę na swojej drodze, to właśnie Typhus koordynował obroną Ogrodu, prowadząc do boju
ostatnią szarżę bzyczących Dronów Plagi i ślimaczych Bestii pod Bulgoczącym Wąwozem.
W punkcie kulminacyjnym bitwy, Typhus stanął przed gigantycznym Demonicznym
Księciem, dowodzącym legionami Khorna. Powoli lecz pewnie, herald Nurgla osłabiał
pso-głowego potwora coraz bardziej niszczącymi chorobami do czasu, aż był w stanie
pokonać go w pojedynczym starciu i zabrać ze sobą jego wnętrzności jako dar do kociołka
Nurgla.
Szczęście Władcy Rozkładu było tak wielkie, iż ten pozwolił Typhusowi na zbliżenie
się do samego tronu Boga Chaosu i zaprezentowanie się, nim nawet i on musiał oddalić się
jak najszybciej, chcąc uniknąć śmierci za sprawą oddychania w najbardziej toksycznym
środowisku w Królestwie Chaosu.
Opowieści takie jak te pojawiały się wszędzie tam, gdzie istniało zagrożenie inwazji
sił Typhusa, jako iż jego ambicja wzrasta w miarę jego kolejnych osiągnięć. W czasie gdy
jego podróże przez Imperium sprowadzały zniszczenie na kolejne Układy, Typhus zaczął być
coraz bardziej przekonany co do faktu, że jest on prawdziwym synem Nurgla. Mortarion
dowiódł już swojej bezwartościowości poprzez bycie bezczynnym w obliczu trwającej od
tysięcy lat Długiej Wojny. Dla Typhusa, Prymarcha był jedynie narzędziem, dzięki któremu
Marines Zarazy mogli się narodzić.
Dla porównania, Pierwszy Kapitan bez ustanku dążył do osiągnięcia prawdziwych
celów swojego mistrza. Wyzwolił Zgniliznę Nurgla nad Carandinis VII i Protheusem,
zamieniając miliardy schorowanych dusz w Niosących Plagę, którzy nieustannie
katalogowali pomniejsze epidemie, wybuchające w obliczu pochodu Typhusa. Na Ligecie
zaraził całą populację świata plagą, która zmuszała chorych do śpiewania hymnu na chwałę
Nurgla aż do śmierci.
Wytępił całą męską populację Florins przerażającym Czerwonym Strumieniem i
zaprojektował pandemię, która ogarnęła Świat Jonaha, redukując tym samym niegdyś dumny
Świątynny Świat do globalnego nekropolis, zamieszkałego jedynie przez przepełnione
rozkładem grobowce. Mimo to, prawdziwa chwała osiągnięć Typhusa tkwi we
wprowadzeniu Plagi Zombie do Segmentum Obscurus. Tą jedną, przerażającą klątwą,
Typhus zespolił cykl życia i śmierci w cudowną jedność. Był to akt, który ze wszystkich
dokonań Typhusa najbardziej spodobał się jego mistrzowi.
Plaga Zombie to zaraza pochodząca z Osnowy i może zarażać jedynie tych, którzy nie
mają już ani nadziei, ani wiary w serach. Wobec okrutnego losu Imperialnego obywatela, w
poczet takich osób można zaliczyć znaczną większość mieszkańców Imperium.
Nieszczęśliwe ofiary tej przerażającej choroby gniją od środka, dusząc się przez kaszel przez
długi, bardzo bolesny okres. Jest to jednak dopiero początek ich cierpienia. Ci, którzy umrą,
nie pozostają martwi - ich ciała są bowiem wskrzeszane nieczystą mocą tajemnej infekcji, po
czym ruszają w pościg za żywymi, w desperacji pragnąc wgryźć się w ciepłe, miękkie ciało.
Nawet jedno ugryzienie potrafi przenieść infekcję na nowego gospodarza i w ten oto sposób,
cały proces zaczyna się na nowo.
Gdy nie dokonuje on krwawych zbiorów dla Nurgla przy pomocy swojego Żniwiarza
na polu bitwy, Typhus zasiada w swojej mobilnej fortecy, na tronie po środku mostka
Terminus Est
. Jego umysł staje się wtedy jednością ze zmysłami okrętu, dzięki czemu jest w
stanie wyszukać swój kolejny cel, zaglądając w odmęty Osnowy. Jego ciągłe podróże, celem
których chce on odnaleźć jeszcze więcej miejsc godnych rozsiania w nich błogosławieństwa
Nurgla, zaskarbiły mu na nieco kpiący, ale jednocześnie wyrażający pewną dozę szacunku
tytuł Podróżnika pośród innych sług Rujnujących Mocy.
a tutaj wstawiam linka do hymnu szturmiarzy o który prosiliście:
http://pliki.majselbaum.pl/ftp/WH40K/wh40k%20-%20hymn%20szturmiarzy.mp3
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz