sobota, 13 lipca 2019

Corvus Corax i Krucza Gwardia cz2








PRYMARCHA CORVUS CORAX
„Pierwszy Aksjomat Zwycięstwa to być w innym miejscu niż twój przeciwnik pragnie, byś był. Pierwszy Aksjomat Przebiegłości to być w innym miejscu niż twój przeciwnik myśli, że jesteś. Pierwszy Aksjomat Wolności głosi, że sprawiedliwość bez siły jest bezradna, a siła bez sprawiedliwości jest tyranią.”
-
Corvus Corax, „Aksjomaty Legionu Astartes”, Legion Kruczej Gwardii
Corvus Corax, znany również jako „Wyzwoliciel”, „Kruczy Lord” czy „Lord Cienia” jest obecnie zaginionym Prymarchą Zakonu Kruczej Gwardii i jej zakonów sukcesorskich. (Tu ciekawostka, Corvus corax to po łacinie „kruk”)
         Jeśli tylko chciał być widoczny, Corax, jak wszyscy Prymarchowie, prezentował uderzające oblicze. Jego skóra była biała niczym alabaster, a proste włosy sięgały mu do ramion, czarne jak pióra ptaków po których nosił imię jego Legion. Najbardziej godne podziwu i budzące trwogę były jego oczy wyglądające niczym dwa fragmenty skrystalizowanego cienia. Noszony przez niego czarny pancerz wspomagany był ozdobiony wyśmienitymi ornamentami ze złota i srebra, a na plecach przytroczony miał potężny plecak odrzutowy z ostrzami uformowanymi na kształt pary rozłożonych kruczych skrzydeł, których używał jako zabójczo skutecznych narzędzi wojny.
Jak większość Prymarchów, Corax posiadał rozległą kolekcję pancerzy wspomaganych i wszelkiego rodzaju broni. Należał do niej między innymi wymieniony wcześniej czarny Pancerz Wspomagany, który został stworzony specjalnie dla mistrza Kruczej Gwardii przez osobistych sztukmistrzów Imperatora. Ten egzemplarz wysoce wyrafinowanego pancerza wspomaganego nie tylko zapewniał Prymarsze najwyższą możliwą ochronę przed atakami, ale umożliwiał zakłócanie działania wrogich sensorów na polu bitwy i przechwytywanie wrogich transmisji w jego bezpośrednim otoczeniu.
Panoplia Kruczego Lorda – Corvus Corax zwykł dzierżyć w czasie walki wiele potężnych broni, dzięki którym stawał się niepowstrzymaną siłą zniszczenia w starciu wręcz. Wśród owych broni bliskiego kontaktu znajdywały się wytworzone specjalnie dla niego, metrowej długości kunsztowne Szpony Energetyczne, które w jego rękach zdolne były do szatkowania z łatwością, najpotężniejszych nawet, pancerzy. Oprócz wyżej wymienionych szponów na wyposażeniu Coraxa znajdował się również Bicz Energetyczny, którym Prymarcha potrafił błyskawicznie usidlać oponentów lub posyłać ich w powietrze tytanicznymi uderzeniami. Co ciekawe, Corvus Corax nosił przy sobie owy bicz nie tylko do walki. Przytroczony do pasa stanowił pamiątkę okrucieństw jakich dopuściły się gildie Kyavaru w czasie swoich tyranicznych rządów nad ludnością Lycaeusa (później zwanego Deliverence) i, że Corax położył trupem wielu im podobnych ciemiężycieli. Prymarcha Kruczej Gwardii przyodziewał do walki również swój najbardziej rozpoznawalny atrybut – potężny plecak odrzutowy z przytroczonymi doń ogromnymi ostrzami uformowanymi w stalowe skrzydła. Ten zabójczo efektywny element jego wyposażenia był cudem rodem z Mrocznej Ery Technologii zmodyfikowanym tak by jak najlepiej odpowiadał jego potrzebom.   W czasie błyskawicznych przelotów pozostawiały one krwawy wyłom w formacjach przeciwnika, który stanowił jedyny dowód na to, że Kruczy Lord kiedykolwiek tam był. Poza tymi cudami technologii Corvus Corax, w czasie bitwy, nosił przy sobie również granaty odłamkowe, bomby dymne i dwa pistolety, które podobnie jak jego stalowe skrzydła, pochodziły z Mrocznej Ery Technologii.  Niezwykle rzadko natomiast widywano by Mistrz Cienia używał w walce broni bolterowej.




LOS PRYMARCHY
         Corax, podobnie jak reszta jego braci, został porwany z geno-laboratoriów Imperatora, położonych pod górskimi szczytami Pasma Himalazjańskeigo na Terze, przez rujnujące siły Chaosu. Bogowie Chaosu wykradli kapsułę z niemowlęcym Prymarchą i przesłali ją przez Osnowę niemal na drugi koniec galaktyki. Corax został w końcu odnaleziony w całkowitej ciemności podziemnych jaskiń, głęboko pod powierzchnią Lycaeusa, zdewastowanego, lecz zdatnego do zamieszkania księżyca planety Kyavahr – zaginionego świata-kuźni.
         W tamtym czasie Kyavahr była technologicznie zaawansowanym Światem-Kuźnią, który zaopatrywał swoje wielkie miasta-roje i ogromne manufaktoria, surowcami wydobywanymi na jego księżycu przez zastępy niewolniczych robotników. Na planecie rządy sprawowała oligarchiczna grupa techno-gildii, która bez pardonu rozprawiała się z wszelkimi przejawami niezadowolenia z obecnego stanu rzeczy. Księżyc Lycaeus, stał się w pewnym momencie górniczą kolonią karną dla recydywistów i przestępców politycznych z Kyavaru, ale i zwykli robotnicy z manufaktoriów na powierzchni planety, którzy nie spełniali norm produkcyjnych mogli mieć nieszczęście tam trafić. Skazanie na roboty w kopalniach Lycaeusa było, z wszech miar, jednoznaczne z wyrokiem śmierci. Zatrute toksycznymi gazami powietrze i częste wypadki przy pracy zbierały żniwo wśród mieszkających tam niewolników, a zwłaszcza ich dzieci. Na powierzchni księżyca znajdowała się, górująca nad szybami górniczymi, potężna forteca przywodząca na myśl czarną iglicę, w której koszarowani byli strażnicy na usługach gildii Kyavahru.
         Odnalezienie Corvusa Coraxa
Powyżej groty, w której został odnaleziony Corax, znajdował się potężny płaszcz lodowca i Prymarcha mógł nigdy nie zostać odnaleziony, gdyby nie grupa Lycaeńskich górników, która trafiła tam podążając śladem żyły drogocennego kruszcu. Dla wielu, pojawienie się górników niemal dokładnie w czasie gdy młody Corax odzyskiwał świadomość jest dowodem na udział wyższych sił w życiu Prymarchy. Jakakolwiek prawda nie stoi za owym zbiegiem okoliczności, syn Imperatora został uratowany przez owych górników, po czym ukryty przed bezlitosnym losem, który mógłby go spotkać z rąk okrutnych strażników gildii. Ciągle pracując pod strażą ciężko uzbrojonych nadzorców, niewolnicy z Lycaeusa stanowili niemal niewyczerpalne źródło taniej siły robocze dla władców Kyavahru. Ludność tego księżyca przez dziesięciolecia wznosiła modły by los się do nich uśmiechnął. Podobnie jak reszta Prymarchów, Corax dorastał w szalenie szybkim tempie. Owy fakt utwierdzał jedynie niewolniczych robotników Lycaeusa w przekonaniu, że znalezione w jaskiniach niemowlę jest wielkim darem od losu dla ich ludu i pewnego dnia przyniesie im wybawienie. To ci sami ludzie mieli nadać Coraxowi przydomki „Wybawiciela” i „Wyzwoliciela” w świetle jego późniejszych dokonań.
Wykreowany w wizji Imperatora i powołany do życia z użyciem najbardziej zaawansowanych technologii inżynierii genetycznej, młody Corax miał niesamowite pokłady wiedzy zaimplantowane w swoim umyśle od dnia stworzenia. Wciąż jednak miał wiele do nauczenia się od swoich nowych opiekunów. Wielu spośród więźniów-niewolników zesłanych na Lycaeusa było niebezpiecznymi radykałami politycznymi w oczach tyranów z gildii Kyavahru. Jeżeli tylko ktoś odważył się krytykować rządzących lub podejmowane przez nich decyzje, było niemal pewnym, że wyląduje w kopalniach Lycaeusa, bowiem pojęcia sprawiedliwości czy zwykłej ludzkiej przyzwoitości nie miały racji bytu w brutalnej machinie tamtego reżimu. Corax poprzysiągł swoim opiekunom, że wyzwoli ich z okowów okrutnego losu jaki ich dotknął. Szczęśliwie dla niego i całego Imperium, młody Prymarcha miał mądrych nauczycieli, którzy wybili mu z głowy podejmowanie nieroztropnych decyzji podyktowanych gniewem, zrywy w aktach zemsty czy  otwartą wojnę z tyranami, którzy ich uciskali. To od tych mądrych i odważnych ludzi nauczył się by cierpliwie obserwować swoich wrogów, używać swoich nadludzkich, genetycznie ulepszonych talentów do planowania daleko w przód, by pewnego dnia poprowadzić udane powstanie i obalić rządy wysłanników gildii Kyavahru na Lyceusie. To w tamtym czasie Corax nauczył się czegoś o nadludzkich umiejętnościach jakimi został obdarzony przez swojego genetycznego ojca. Przemykając tuż przed oczami bezdusznych strażników nigdy nie został zauważony. Nawet kiedy przechodził bezpośrednio w polu widzenia przeciwnika unikał wykrycia jakby jakaś nadnaturalna siła przychylała się do jego pragnienia pozostania niezauważonym. Z biegiem czasu Corax stał się tak wprawny w używaniu swojego niezwykłego daru, że mógł podróżować w miejsca niedostępne dla innych więźniów, przenikając w cieniu tuż pod nosem straży. Jak wkrótce się okazało, jego niezwykła umiejętność miała też ograniczenia. Nie był w stanie ukryć się przed syntetycznymi systemami monitoringu. Wydawało się jakoby jego zdolność do pozostawania niezauważonym wynikała z ingerencji w umysł obserwatora i mącenie jego zmysłami podług własnego uznania, a nie z rzeczywistego ukrycia swojej osoby.
Wraz z osiągnięciem wieku dojrzałego przez Coraxa władza Tech-gildii Kyavahru nad Lycaeusem dobiegła końca. Żaden ze znienawidzonych nadzorców nie domyślił się niczego, aż było za późno by uniknąć zagłady. Corax przeprowadził mistrzowsko zaplanowaną kampanię, która pozwoliła na pokonanie o wiele liczniejszych sił przeciwnika. Niewielkie grupy uderzeniowe uformowane z walczących o wolność niewolników miały poprzydzielane najróżniejsze zadania. W tym samy czasie wiele małych bojówek rozkradało składy broni i amunicji, sabotowało monitoring i automatyczne systemy bojowe tak by zawodziły dokładnie w momencie ich uruchomienia, nierzadko z katastrofalnym skutkiem dla operatora. Inne komórki konspiracji wiązały w seriach szybkich uderzeń grupy strażników, by po chwili rozpłynąć się w mrocznych korytarzach kopalni Lycaeusa wpędzają garnizon gildii w panikę. Wkrótce nadszedł chwalebny moment gdy powstanie poprowadzone przez Corvusa zerwało okowy, które przez ponad jedno standardowe stulecie niewoliły ludność księżyca Kyavahru. W ostatniej bitwie, która okazała się wyjątkowo brutalna, siły powstańców prowadzonych przez młodego Prymarchę, zdobyły iglice bastionu gwardii więziennej. Atakujące oddziały wyzwoleńców urządziły tam prawdziwą krwawą jatkę. Wydawałoby się, że byli to niedoświadczeni ochotnicy, jednak więźniowie polityczni stanowili jedynie część wszystkich skazańców, wielu pozostałych było nierzadko zwykłymi recydywistami czy mordercami, a Ci wykorzystali okazję by sprawić kaźń swoim niedawnym oprawcom. Corax był zmuszony wykorzystać potencjał bojowy również tej części więźniów i zgodził się nie zważać na ich wcześniejsze występki pod warunkiem, że kiedy już wywalczą swoja wolność, nigdy więcej ich nie powtórzą.
Niedługo po tych wydarzeniach Corvus Corax poprowadził armie powstańców do całkowitego wyzwolenia Lycaeusa, a wszystko wydawało się przebiegać zgodnie z misternym planem Prymarchy. Los miał jednak kolejny raz zamącić w jego życiu. W czasie kiedy pierwsze salwy bombardowania atomowego były gotowe do wystrzelenia w stronę planety Kyavahr, w układzie planetarnym pojawił się Imperator Ludzkości by odzyskać swojego zaginionego syna. Spotkanie, które nastąpiło, przebiegło niepodobnie do wielu innych, podobnych temu wydarzeń opisanych w historii Wielkiej Krucjaty. Imperator przybył na spotkanie z Coraxem sam, by następnego dnia samotnie odejść. Wiadomym jest, że Władca Ludzkości i Prymarcha XIX legionu rozmawiali w odosobnieniu przez długie godziny, a później Corax dołączył do Wielkiej Krucjaty swojego ojca. Jednak jakie tematy poruszali i jak przebiegała ich rozmowa pozostaje tajemnicą.
Z perspektywy czasu wielu snuło przypuszczenia, że Imperator rozmawiał z Corvusem Coraxsem o sprawach, o których zwykli śmiertelnicy, a nawet niektórzy Prymarchowie, nie byli gotowi jeszcze usłyszeć. O prawdziwej naturze sił czyhających w Osnowie i o ciemności, która miała niedługo nawiedzić galaktykę. Z całą pewnością mogło się wydawać, że w nadchodzących dniach Herezji Horusa, były jej części, przed którymi Kruczy Lord wydawał się być wcześniej ostrzeżony. Jednak jeżeli już przekazywał taką wiedzę swoim podkomendnym, robił to wyłącznie wtedy, kiedy musieli o tym wiedzieć i byli gotowi ją przyswoić. Niezależnie od prawdziwego przebiegu rozmowy Imperatora z Coraxem, jedno jest pewne. Władca Ludzkości pozwolił swojemu synowi dokończyć dzieło zemsty na tyranach z gildii Kyavahru. Stało się tak ponieważ tylko po wypełnieniu danej swoim pobratymcom przysięgi, Prymarcha byłby gotowy objąć dowodzenie nad swoim Legionem. Wydawało się, że odchodząc, Imperator pozwolił Coraxowi dokończyć wyzwolenie Kyavaru na własną rękę, ponieważ chciał zobaczyć czy jego syn przyswoił najważniejsze elementy sztuki prowadzenia wojny. Pozostawiony sam sobie, Prymarcha musiał zakończyć wojnę z użyciem ograniczonych środków. Tymi „ograniczonymi środkami” okazały się być całe stosy głowic nuklearnych i górniczych ładunków wybuchowych pozostawionych w magazynach na Lycaeusie przez niedawnych oprawców jego ludności. Tyrani z Tech-gildii Kyavahru wierzyli, że magazyny broni atomowej są bezpieczne na księżycu planety i w swojej pysze nie wyobrażali sobie nawet, że pracujący tam skazańcy mogą któregoś dnia zrzucić łańcuchy niewoli i użyć tych broni przeciwko nim.
Kiedy Tech-gildie szykowały się do wyprowadzenia kontrataku, który miał kilkukrotnie przewyższyć liczebnie siły wyzwoleńców, Corax zdał sobie sprawę z tego jak okrutny rozkaz jest zmuszony wydać swoim ludziom. Chcąc zapobiec przedłużającej się wojnie na wyniszczenie Prymarcha nakazał przeprowadzenie bombardowania atomowego powierzchni planety. Ładunki nuklearne były rozpędzane z użyciem przyspieszenia grawitacyjnego na orbicie Lycaeusa i wystrzeliwane w stronę wielkich miast fabrycznych na powierzchni planety. Kiedy grzyby atomowe unosiły się w miejscach gdzie jeszcze do niedawna stały wielkie manufaktoria, Corvus Corax zrozumiał, że czasami konieczne jest skazanie na śmierć tysięcy istnień, by uratować miliony, które z pewnością straciłyby życie gdyby nie powstrzymał eskalacji konfliktu. Według niektórych podań Imperator pozwalając Coraxowi działać na własną rękę, chciał, żeby jego syn wyciągnął wnioski z tej gorzkiej lekcji, która miała zahartować jego ducha przed wyzwaniami, jakim tylko nieliczni Prymarchowie Legionów Astares mogli sprostać. Kiedy największe miasto Kiavaru zostało zrównane z ziemią, gildie nie miały innej możliwości niż skapitulować. Kyavar został wyzwolony, a nazwa jego księżyca została zmieniona na „Deliverence” – Wyzwolenie. Prymarcha XIX Legionu musiał wówczas skonfrontować się z jedną z najstraszniejszych prawd wojny – często to niewinni cierpią dla dobra ogółu. Była to prawda, którą Imperator znał aż zbyt dobrze i jakiej ludność całego Imperium miała doświadczyć na niespotykaną skalę w ciągu standardowego stulecia.
Wkrótce po tych wydarzeniach Mechanicum wkroczyło do systemu by odzyskać kontrolę nad zaginioną starożytną kolonią i miasta-kuźnie planety zostały szybko odbudowane z zyskiem dla Imperium. W tym samym czasie Czarna Iglica na Deliverence, służąca niegdyś za koszary Kyavahrskiego garnizonu, zostały przekształcona w siedzibę Legionu Kruczej Gwardii – Ravenspire, która służy do dziś jako Forteca Zakonna Kruczej Gwardii.
PLANERA KIAVAHR I JEJ KSIĘŻYC - DELIVERENCE
Lokalna Flora i Fauna
Kiavahr jest światem typu ziemskiego i na planecie w zachowało się wiele regionów dzikiej przyrody, pomimo ciągłej pracy manufaktoriów i miast-kuźni na jej powierzchni. Atmosfera Kiavahru pozostaje w znacznej mierze czysta, jako że znaczna większość gazowych toksyn i pyłów wytwarzanych przez fabryki jest filtrowana przez lasy, które pokrywają większość powierzchni planety. Górski krajobraz i atmosfera bogata w tlen pozwoliły na ewolucję wielu rodzajów ptactwa, którego różnorodność obejmuje gatunki od słynnych Kiavahrskich Kruków do potężnych Roków żyjących w Górach Diagothiańskich.
         Roki to wspaniałe, ale i przerażające ptaki drapieżne o rozkładzie skrzydeł przekraczającym nierzadko cztery metry. To inteligentne zwierzęta zdolne do współpracy w grupie, a nawet zastawiania zasadzek na osoby głupie na tyle, żeby na nie polować. Jak wszystkie uskrzydlone drapieżniki, Roki są wyposażone w długie i ostre szpony, które mogą przebić napierśnik Pancerza Wspomaganego Astartes i potężny dziób, który może połamać wzmocnione kości Space Marines. Nie jest więc zaskoczeniem, że Roki są darzone dużym szacunkiem pośród plemion Kiavahru i służą za totemiczny zwierzęcy symbol Kruczej Gwardii.
         Polowanie na Roki jest zadaniem przynoszącym niemałą chwałę, ponieważ nawet wielu Space Marines straciło życie podejmując się tego zadania, jednak Ci, którzy osiągają sukces osiągają specjalny status w szeregach Zakonu, a kości upolowanego zwierzęcia są używane do przyozdobienia pancerza wspomaganego łowcy. Ostatnim znanym Kruczym Gwardzistą, który zdołał tego dokonać był Kapelan Cordae, który użył czaszki Roka jako maski śmierci jego Hełmu.
         Społeczeństwo Kyavahru
         Od czasów Wielkiej Krucjaty, Kiavahrskie społeczeństwo było znane ze swojego braku spójności. Ulice Kyavahru są pełne osobistości od sztucznie wyhodowanych niewolników, pół-mechanicznych serwitorów i technologicznie wzmocnionych przedstawicieli Adeptus Mechanicus. Potężne Tech-Gildie, które niegdyś rządziły Kiavahrem istnieją do dziś, chociaż ich zwierzchnictwo nad planetą zostało stłumione przez zarząd Imperium.
         Jednakże Tech-Gildie wciąż stanowią potężną organizację, która skorzystała na ostatnich dziesiątkach tysięcy lat ochrony i patronatu Kruczej Gwardii. Protektorat Space Marines pozwolił im na odzyskanie części ze swojej dawnej niezależności od wpływów Marsjańskiego Mechanicum i pozwolił zachować dla siebie część z ich największych technologicznych osiągnięć. Ze względu na wysokie poziomy skażenia terenów zurbanizowanych, Kiavahr zasiedla również spora populacja mutant, którzy, przynajmniej w teorii, przekraczają standardy tolerancji ustanowione przez Adeptus Ministorum, jednak bardzo wysoka jakość i niepowtarzalność technologii używanej do produkcji dóbr na Kiavahrze niejednokrotnie ratowała populację planety przez czystkami, z których Ministorum jest znane.
         Najważniejsze lokalizacje Kiavahru
         Góry Diagothiańskie - Góry Diagothiańskie są jednym z wielu miejsc, w których neofici Zakonu poddawani są Próbom Aspiranckim, znanym również wewnątrz zakonu jako „Corvia”. Zadaniem neofitów jest odnaleźć ogromne ptaki mieszkające w górach, zabicie ich i stworzenie trofeów z piór i kości ptaków by udowodnić swoją sprawność jako przyszli Space Marines Kruczej Gwardii.
         Nabrik – Nabrik było poprzednią planetarną stolicą Kiavahru, miastem, w którym siedzibę miały Tech-Gildie przed kapitulacją i przekazaniem władzy nad Kiavahrem i jego księżycem na ręce Coraxa i Kruczej Gwardii. Nabrik jet jednocześnie największym i najbardziej produktywnym miastem na planecie. Jego wielkie kuźnie pracują bez przerwy by dostarczyć Imperium oraz Kruczej Gwardii dóbr różnego rodzaju, od amunicji bolterowej i ogniw energetycznych do całych czołgów i okrętów wojennych. Tech-Gildie mają swoją siedzibę w dzielnicy Wellmetal, jednej z najstarszych części miasta, która składa się z najważniejszych kompleksów fabrycznych, które były jednocześnie manufaktoriami i pałacami. Wiele miejskich dzielnic rozrosło się w głąb planety, tworząc sieć tuneli i niezliczonych kryjówek dla tajnych agentów Tech-Gildii, tech-heretyków i mutantów, którzy ukrywają się głęboko w porzuconych i mrocznych zakamarkach podziemi Nabriku.
         Napromieniowane Pustkowa – W czasie Powstania na Lycaeusie, Corvus Corax rozkazał swoim wojownikom, by użyć atomowych ładunków kopalnianych jako improwizowanych głowic nuklearnych, których używał do bombardowania powierzchni Kiavahru. Nuklearny ogień wywołany tymi wybuchami płonął przez niemal sto lat, przypominając, że lepiej nie sprzeciwiać się woli ich nowego władcy. Kiedy pożary zostały w większości wygasły, pozostawiły ogromne połacie zeszklonego skalnego żużlu oraz ciężko zanieczyszczonych ruin i pustkowi. Jedna z pierwszych bomb trafiła w Nairhub, gdzie powykręcana konstrukcja orbitalnej windy wciąż oskarżycielsko wystaje z ziemi w kierunku Deliverence. Napromieniowane Pustkowa stanowią głównie ruiny miast, napromieniowane jeziora i muliste rzeki podświetlane przez wciąż szalejące pożary tam, gdzie nuklearne eksplozje trafiły w rafinerie lub składy gazu. Bliżej epicentrum wybuchów nic nie przetrwało, a tamtejsza gleba stała się pyłem, który Kyavahrskie wiatry roznoszą we wściekłych burzach piaskowych. Pomimo tych warunków, część wyrzutków, mutantów i heretyków, którzy wciąż chcą przywrócenia niepodzielnych rządów Tech-Gildi na planecie, osiedliła się tutaj, ukrywając się przed wzrokiem Imperium, i jego agentów. W ciągu 10 tysięcy lat niewiele zmieniło się w obrazie tych miejsc, jako że Krucza Gwardia ma niemal zawsze więcej zmartwień nie cierpiących zwłoki, a Adeptus Mechanicus nie wyraża żadnych chęci by zająć się oczyszczeniem tych miejsc i odzyskaniem zagonionych technologii, które być może spoczywają pod Napromieniowanymi Pustkowami
         Ravendelve – Ciągle skąpany w toksycznej, popromiennej mgle, pojedynczy trzy piętrowy budynek, który jest broniony przez uzbrojone laserowe i bolterowe wieżyczki, wystaje z powierzchni ziemi, podobny do standardowych bloków mieszkalnych. Ta szara bryła została nazwana Ravendelve i służy jako jeden z ośrodków szkoleniowych Kruczej Gwardii. Wartościowość Ravendelve wynika z jego lokalizacji, głęboko w ekstremalnie skażonych Napromieniowanych Pustkowiach. W czasie Wielkiej Krucjaty, Ravendelve było główną jednostką szkoleniową i treningową, gdzie zarówno Legioniści Astartes i Aspiranci Kruczej Gwardii uczyli się walczyć w ciężkim środowisku nuklearnych pustkowi, Odosobnione położenie i niedostępność ośrodka sprawiły, że Corvus Corax wybrał go na miejsce przeprowadzenia swojego tajnego projektu – przyspieszonej odbudowy XIX Legionu po odniesieniu dotkliwych strat w czasie Masakry Strefy Zrzutu na Istvaanie V.
         Księżyc Lycaeus (Deliverence) – najważniejsze miejsca:
         Ravenspire – Niegdyś znana jako Czarna Iglica, Ravenspire była główną siedzibą i centrum dowodzenia straży więziennej i sił pacyfikacyjnych na Lycaeusie, która została została później przekształcona w Fortecę Zakonną, najpierw XIX Legionu, a później Zakonu Kruczej Gwardii. Ravenspire jest ogromną, silnie strzeżoną iglicą uzbrojoną w ilość stanowisk obrony orbitalnej wystarczającą do odparcia ataku niemal wszystkiego poza flotą Imperialnej Krucjaty lub Flotą Wojenną Sektora. Ravenspire jest miejscem o wielkim znaczeniu dla synów Coraxa oraz ludności Deliverence i Kyavahr. Struktury obronne fortecy nigdy nie były silniejsze, chociaż z zewnątrz wydaje się zaniedbana, co było celowym działaniem Coraxa, ponieważ rozkazał on, by część uszkodzeń dokonanych w wyniku Rebelii Lycaejskiej miało pozostać nienaprawionych, jako wieczny monument poświęcony pamięci tych, którzy stracili w niej życie. Jako ogromny budynek, Ravenspire składa się z wielu kondygnacji i stref, a każda z nich ma osobną historię i symboliczną wartość dla Kruczej Gwardii.
         Poziom Czerwony – W zamierzchłej przeszłości, kiedy Tech-Gildie rządził Kyavahrem i Lycaeusem, a więźniowie na księżycu byli zmuszani do pracy pod batem strażników, „Czerwony Poziom” był przydomkiem nadanym segmentowi Czarnej Iglicy, w którym mieściły się cele i sale przesłuchań. Wraz z wyzwoleniem księżyca, ten nieformalny przydomek stał się o wiele bardziej oficjalny, przykrą pamiątką po trudach niewoli jakie znosiła jego populacja i świadectwo ich niezłomnej siły woli. Pomimo kilku potwierdzonych przypadków zdrady w szeregach XIX Legionu i później Zakonu Kruczej Gwardii, niewiadomo czy cele Poziomu Czerwonego były przywrócone do użytku w swoim pierwotnym charakterze, lub były więzieniem dla kogokolwiek po 30 Millenium.
         Carnivalis – Na dnie poziomów Ravenspire znajduje się ogromna hala nazywana Carnivalis, miejsce zgromadzeń Kruczej Gwardii od czasów osiedlenia się Legionu na Deliverence. W weselszych czasach, potężna hala, która może pomieścić kilka tysięcy Astartes, służyła za salę celebracyjną XIX Legionu. Ściany Carnivalis, jako miejsca celebracji i uroczystości, są udekorowane trofeami rozlicznych zwycięstw Kruczej Gwardii.  Relikwie broni, czaszki pokonanych wrogów, sztandary i pancerze a nawet segmenty murów i pancernych drzwi zdobytych bastionów przeciwnika. Brak uporządkowania w tej kolekcji często sprawiał, że Iterator Sermis Iconalis komentował, że bardziej przypomina ona gniazdo sroki niż kruka. W końcu sali znajduje się podwyższenie i pulpit, zza którego Prymarcha Corax przemawiał do swojego Legionu.
         Twierdza Podatkowa – Oficjalnie znana jako Pierwotne Centrum Administracyjne, Twierdza Podatkowa jest główną siedzibą Administratum dla Deliverence i Kiavahry. Została zbudowana w czasach Wielkiej Krucjaty i formalnego ustanowienia Deliverence jako macierzystego świata XIX Legionu. Srebrno obsydianowa fasada siedziby Administratum wielce wyróżnia się na tle otaczających ją budynków, ale w żaden sposób nie dorównuje potężnej twierdzy Ravenspire, z którą jest połączona własnym srebrzystym tunelem. Architektura Twierdzy Podatkowej jest przykładem Imperialnej inżynierii wzmocnionej wieżyczkami obronnymi wystającymi z jej, przypominającej zamek, fasady. Świetnie broniona jest w stanie wytrzymać nawet najdziksze ataki. Pomimo lokalizacji na świecie macierzystym Kruczej Gwardii, działania organizacji takich jak Administratum czy Adeptus Mechanicus skupiają się na Kiavahrze. 
Siódme Skrzydło – Siódme skrzydło Czarnej Iglicy, które stanowiło niegdyś słabo strzeżony kompleks mieszkalny dla najmłodszych i najstarszych. Dziś jego poczerniałe i wypalone pozostałości, celowo pozostawione w niezmienionym stanie od czasów Wielkiej Krucjaty, silnie kontrastują z resztą Ravenspire. Siódme Skrzydło służy jako pamiątka śmierci niewinnych, milczący monument dla 4 tysięcy mieszkańców, którzy zostali zabici w czasie pierwszych dni Rebelii Lycaeńskiej, kiedy to kapral księżycowej straży więziennej rozkazał podpalić przechodzącą pod spodem główną linię gazową w celu stłamszenia górniczego powstania w zarodku.
Ósme Skrzydło – Ósme Skrzydło Czarnej Iglicy to część Ravenspire o wielkiej wartości dla Zakonu Kruczej Gwardii, ponieważ jest to miejsce w którym pośród więźniów politycznych dorastał ich Prymarcha, Corvus Corax. W tych niczym nie wyróżniających się murach narodziła się prawdziwa rebelia, dokładnie zaplanowana i mistrzowsko poprowadzona. Dostęp do Ósmego Skrzydła jest możliwy przez, owiane podobną sławą, Dwunaste Wrota. Potężny łuk bramy wciąż nosi ślady po ładunkach wybuchowych, które zostały tam umieszczone w zamierzchłym 30 Millenium, przez rebeliantów oczekujących na nadejście wojsk straży więziennej w czasie Rebelii Lycaeńskiej. Do dziś stoi tam mały ołtarzyk poświęcony Naphrem Solt – trzynastoletniej dziewczynce, która poświęciła się zwabiając w pułapkę gwardzistów więziennych z ich centralnej iglicy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

20% rabatu na ręcznie robioną biżuterię z kodem CZYTAWOJTEK

  20% rabatu na ręcznie robioną biżuterię z kodem CZYTAWOJTEK klikasz w link i 20% jest twoje :) Ty cieszysz się super cacuszkami i dodatkow...