Doktryna militarna Legionu
Gdy XIV Legion wciąż był znany jako Jeźdźcy Zmierzchu, strategią rozpoznawczą
jego Astartes było atakowanie swoich przeciwników tuż przed zapadnięciem zmroku.
Zmieniło się to jednak wraz z nadejściem Mortariona, bowiem od tamtego czasu Legion stał
się narzędziem jego woli. Gwardia Śmierci zaczęła wierzyć, że zwycięstwo można osiągnąć
tylko poprzez nieustępliwość. Astartes Legionu nie przeprowadzali dziwacznych,
fantazyjnych manewrów, mających zmylić przeciwnika, a zamiast tego utrzymywali pozycję
i czekali na wrogie natarcie, osłabiając go przed wyprowadzeniem kontrataku. Mortarion
poznał sztukę wojny na świecie pokrytym licznymi łańcuchami górskimi i choć jego
wrodzony intelekt pozwolił mu dostrzec prawdziwą wartość opancerzonych czołgów, to i tak
wolał on polegać na piechocie, która stała się znakiem rozpoznawczym Gwardii Śmierci.
Gwardia Śmierci w krótkim czasie stała się najbardziej bezlitosnym i przerażającym
Legionem w galaktyce. Nie stało się tak jednak tylko z uwagi na ich siłę w walce lub
liczebność Legionu, ale także dlatego, że nie było takiej ceny, której Astartes Mortariona nie
byliby w stanie zapłacić za zwycięstwo i nie było takiego piekła, przez które nie przeszliby,
by dosięgnąć przeciwnika. Choć specjalizował się w wojnie okopowej i walce o wyczerpanie
przeciwnika, Legion utrzymywał także pewną liczbę formacji i korzystał ze strategii, które
pozwoliły im na operowanie skoncentrowanymi i niszczącymi siłami w ataku - jedną z ich
znanych strategii było “Rozrywanie,” nazwane tak przez wojowników walczących u boku
Gwardii Śmierci w czasie Wielkiej Krucjaty. Rozrywanie polegało na wykorzystaniu silnie
wspartej kolumny ataku do walk w terenie zurbanizowanym lub w trudnym krajobrazie.
Formacja maszerująca według tej strategii była powolna, ale niezwykle mordercza w swoim
metodycznym wzorze ataku. Niczym przed kosą mrocznego żniwiarza, niewielu było w
stanie uciec Gwardii Śmierci ułożonej właśnie w tą formację.
Kiedy Gwardia Śmierci została zmieniona przez Władcę Plag w Legion Marines
Plagi, odmienieni Astartes woleli walczyć ze swoimi wrogami w wymianie ognia na krótki
dystans. Był to styl walki, w którym na własne oczy mogli widzieć gnijące rany zadawane
ich wrogom, podczas gdy bolty i ogień laserowy skierowany w ich stronę nie czynił im już
dłużej większej krzywdy. Ich rozkładające się mózgi stały się niezdolne do odczuwania
agonii cielesnego zepsucia trawiącego ich ścierwa, sprawiając, iż Marines Zarazy stali się
praktycznie odporni na ból i niedogodności związane z ranami bitewnymi. Gdy ich wrogowie
zbliżali się zanadto, Marines obrzucali ich Granatami Zarazy i wypuszczali w powietrze
złośliwe toksyny, które pożerały pancerze i wypełniały atmosferę trującymi chmurami
oślepiających, patogenicznych zarodników. Najbardziej trujące, a zarazem kwieciste ładunki
Granatów Zarazy tworzone są z rozkładających się głów ich poległych wrogów.
Planeta Plagi
Mortarion stworzył nowy dom z Demonicznego Świata, który nazwał Planetą Plagi
wewnątrz Oka Terroru. Sama planeta została ukształtowana na obraz starożytnego Barbarusa,
jednak Mortarion sprawił, iż jej odcień jest jeszcze bardziej złowrogi. Jest to spowite
trującymi oparami piekło, w którym zaraza jest wszechobecna, a barbarzyńskie plemiona
trzymają się swojej koszmarnej egzystencji żyjąc pośród gnijących lasów i bagien. Przeżarte
robactwem góry wspinają się ponad toksyczne niebo, a ich zbocza zamieszkują ogarnięte
szaleństwem plagi abominacje, które z dawien dawna powinny były umrzeć, a jednak wciąż
polują na postronnych. Jeszcze wyżej, na samych szczytach gór, Gwardia Śmierci wzniosła
wielkie fortece, jak niegdyś padlinożerni władcy Barbarusa, patrząc na swoją planetę z góry i
tworząc gorzką ironię - oto Gwardia Śmierci stała się rasą despotów, których tysiące lat
wcześniej przysięgła obalić.
Trujące chmury okalające góry są nieprzyjazne dla życia. Nikt oprócz Astartes Zarazy
nie jest w stanie zaczerpnąć w nich oddechu. Poza okrutnymi bateriami dział orbitalnych,
osadzonych na szczycie każdej z gór planety, sam klimat tego świata jest wystarczający, by
zmasakrować nadciągającą, wrogą armię przy pierwszej okazji.
Planeta Plagi jest nasycona przerażającymi spektaklami i miejscami nieczystej mocy.
Pośród ropiejących dolin wznoszą się platformy z zardzewiałego żelaza, na których
śmiertelni czempioni walczą o prawo włączenia ich w szeregi Gwardii Śmierci. Nad orbitą
planety zawieszono pierścienie biomechanicznej obrony i gnijące od wielu wieków doki
orbitalne, z której okręty Floty Plagi ssą energie niczym wygłodniałe muchy. Świątynie
Nurgla, wznoszące się, przypominające pełzające mięczaki fortece, plujące smogiem fabryki
plagi i skwierczące alchemiczne generatory osłon pokrywają powierzchnię świata. Śmiertelni
mieszkańcy planety żyją w niewielkich wioskach, służąc swoim mistrzom z Gwardii Śmierci,
żyjącym w potężnych cytadelach, wysoko nad nimi.
Siedem największych z nich znajduje się pod bezpośrednią kontrolą Kompanii Plagi,
a największa z nich wszystkich, nazywana Czarną Rezydencją, rozciąga się na trzy
najwyższe szczyty Planety Plagi i służy Mortarionowi jako jego osobista posiadłość.
Podziemia i laboratoria tego przerażającego kompleksu kryją najmroczniejsze horrory
galaktyki.
Wierzenia Legionu
Przed wybuchem Herezji Horusa, wierzenia Gwardii Śmierci były echem tego, w co
wierzył sam Mortarion. U rdzenia ich wierzeń przed wybuchem Herezji stała niezachwiana
determinacja głosząca, że ludzkość powinna być wolna od opresji i terroru. Można to było
jednak osiągnąć tylko poprzez zniszczenie tych, którzy pragnęli zniewolić i zwieść ludzkość.
Bitwa o przyszłość rasy ludzkiej mogła być wygrana tylko poprzez niezłomność w obliczu
najtrudniejszych chwil. Wyzwolenie ludzkości usprawiedliwiało wszelkie ostateczne środki.
Wiara Gwardii Śmierci w ich wewnętrzną siłę, żelazną wolę i niezachwianą rezolucję w
obliczu wszelkich trudów prowadziła Astartes Legionu do przytłaczającej dumy, arogancji i
wielkiej pogardy wobec tych, których uważali za gorszych. Gdy Rozkład Nurgla zaatakował
Gwardię Śmierci w Osnowie, ich duma i arogancja wobec poczucia własnej siły upadły.
Poddanie się woli Nurgla sprawiło, że Astartes Gwardii Śmierci w rozpaczy nad własnym
losem zaczęli czuć odrazę do samych siebie. Jedynym sposobem na choć chwilowe oddalenie
od siebie złych myśli stało się infekowanie silnych, zabijanie słabych i sprowadzanie
wszystkiego i wszystkich do ruiny i gnicia. W ich mniemaniu, ich własne upodlenie nie
będzie wydawało się tak haniebne, gdy zepsucie rozsiewane przez Nurgla pogrąży resztę
galaktyki w tych samych głębinach rozpaczy i zniszczenia.
Kult osobowości
Odnalezienie Prymarchy Mortariona w czasie Wielkiej Krucjaty wydawało się być
powodem wywyższenia charakterystycznych cech Legionu, które od zawsze były obecne
wśród Jeźdźców Zmierzchu na nowe wyżyny, podczas gdy inne aspekty natury Jeźdźców
odchodziły w niebyt niczym spalona na słońcu skóra. Mortarion posiadał niegdyś
przenikliwy niczym harde ostrze intelekt i dryg do spraw organizacyjnych. Te czynniki,
połączone z jego umiejętnością do inspirowania wobec siebie fanatycznej lojalności Astartes
pochodzącym z Barbarusa, którzy dostrzegali w nim zbawcę, sprawiły, iż Mortarion mógł
cieszyć się lojalnością niespotykaną w innych Legionach. Nie jest więc niczym dziwnym, iż
do czasu Okrucieństwa na Istvaanie III, znaczna większość Kosmicznych Marines z
Barbarusa dochowała wierności swojemu Prymarsze, nie zaś Horusowi czy własnym
Braciom Bitewnym. Większość Kosmicznych Marines z Barbarusa było gotowych splunąć
na daną Imperatorowi przysięgę i związać swoje przeznaczenie z ich makabrycznym
Prymarchą, podejmując tym samym decyzję, która przypieczętowała zagładę XIV Legionu.
Liczba siedem
Kiedy Mortarion zreorganizował organizacyjne struktury XIV Legionu, zmiany
dotknęły również siedmiu Wielkich Kompanii. Liczba siedem i jej wielokrotności wydawała
się mieć okultystyczne i rytualne znaczenie zarówno dla Mortariona, jak i reszty jego
Marines wywodzących się z Barbarusa. Każda z Wielkich Kompanii utrzymywała do 70,000
Kosmicznych Marines, co oznacza, iż łączna zakładana przez Mortariona siła Legionu liczyła
490,000 Astartes. W rzeczywistości Legion jednak nigdy nie zbliżył się do takiej liczebności.
Wyczerpanie i nieustanne przelewanie krwi, oraz ograniczenia Imperialnych zasobów
sprawiły, że XIV Legion nigdy nie osiągnął optymalnej siły, ale fakt pozostaje faktem: liczba
siedem i jej wielokrotności stały się miarą ambicji Mortariona.
Obrażenia Bitewne
Gwardia Śmierci nie dbała o oznaczenia rang, nie licząc rangi związanej z
rozpoznawalnością funkcji na polu bitwy. Marines tego Legionu nie dbali też o medale i inne
gloryfikujące ich personalne dokonania emblematy. To, co Marines Gwardii Śmierci z dumą
nosili na pancerzach to symbole bitwy: ślady po ostrzach i kulach przeciwników, czy ślady
korozji po zwycięstwie osiągniętym w toksycznym środowisku, w którym nikt inny nie
mógłby przetrwać. Tak długo, jak długo integralność płyt pancerza Marine nie została
zakłócona i przerwana, podobne “ozdoby” na pancerzach Gwardii Śmierci stanowiły
testament głoszący, iż nie istniało nic, czego Astartes Mortariona nie mogliby przetrwać, co
dodatkowo dokładało swoje dwa grosze do rosnąco złowrogiej reputacji Legionu pośród
swoich braci z innych formacji Astartes w Imperium.
Puchary
Często jeden z Braci Bitewnych Gwardii Śmierci był wyróżniany przez samego
Mortariona, który w rzadkich okazjach oferował jednemu z Marines honor wychylenia z nim
pucharu na cześć zwycięstwa. Mówi się, że nie istniała zbyt silna toksyna i zbyt potężna
trucizna, która mogłaby zaszkodzić Gwardziście Śmierci. Trening w tym kierunku synowie
Mortariona zaczynali już na etapie Neofitów, kiedy to kandydaci na Astartes dobrowolnie
wystawiali swoje ciała na działanie środków chemicznych, zanieczyszczeń, śmiertelnie
niebezpiecznych jadów i szczepów wirusowych tysiąca różnych odcieni. Prawdziwy syn
Mortariona był w stanie przetrwać to wszystko. Dwie przygotowane wcześniej ozdobne
czarki wypełniał ciemny płyn. Zmysły wybranego Astartes często buntowały się przeciwko
samemu odorowi toksyn, a ich zaimplantowane Neurogloty i Preomnory odmawiały
posłuszeństwa; jednak odmówienie przyjęcia kielicha od Prymarchy zostałoby uznane za
słabość. Destylat Mortariona często był zmorą systemu nerwowego i silną mieszanką
pewnych rodzajów owadzich jadów i innych, mniej możliwych do rozpoznania składników.
Puchary należały do Mortariona, a po każdej bitwie, w której walczył on osobiście, wybierał
jednego wojownika spośród wielu i oferował mu możliwość celebrowania zwycięstwa z nim
samym. Mortarion i jego synowie pili z nich i żyli dalej, cementując nierozerwalną siłę
ucieleśnionego Legionu.
Mortarion rozumiał, że wielu krzywiło się na tradycje takie jak Puchary, ale wiedział
bardzo dobrze, że takie i inne honory i odwołania były czasami bardzo potrzebne. Wojownicy
musieli wiedzieć, iż są wartościowi. Pochwała na tle innych braci musiała być wygłoszona w
odpowiednim momencie. Bez tego nawet najbardziej oddany człowiek ostatecznie poczuje
się niedowartościowany.
Okrzyk Legionu
Przed Herezją Horusa, Astartes XIV Legionu przed bitwą tradycyjnie krzyczeli “Za
Terrę i Mortariona!,” natomiast VII Wielka Kompania zwykła wykrzykiwać “Do Siedmiu
odlicz!” Od czasu swojego upadku, Gwardia Śmierci nie posiada jednolitego okrzyku
bitewnego, który zwiastowałby ich nieubłagane zwycięstwo, wierząc, iż podobnie jak plagi i
epidemie, śmierć nadchodzi w ciszy. To oni są niczym epidemia i ospa, głód i zaraza,
zakażenie i rak i podobnie jak wszystkie z tych rzeczy, są najbardziej przerażający, gdy
nadchodzą bez słowa ostrzeżenia.
Genoziarno Legionu
Legioniści Gwardii Śmierci posiadali niegdyś posępne, szare oczy, co upodabniało
ich do Prymarchy, który stworzył podwaliny pod to, kim stali się jego Astartes. Oryginalne
terrańskie magazyny genoziarna ukazywały stoicki temperament i zdolność szybkiego
rozumowania, co miało stanowić upamiętnienie dla ich genetycznego dziedzictwa,
wywodzącego się od Żelaznobokich ze Starej Albii. Wraz z wprowadzeniem genetycznie
dzikich pokładów genów bladych, ponurych ludzi z Barbarusa, genoziarno Legionu zaczęło
wchłaniać niecodzienną odporność na zakażenia i toksyny. Mimo to, zepsucie, które
doprowadziło Legion do potępienia zniszczyło go nie tylko psychicznie, ale i fizycznie. Jako
Marines Zarazy, niegdyś z pozoru mizernie wyglądający Astartes teraz są nadęci od
wewnątrz przez gazy rozkładu i opuchli na całym ciele, przypominając zakaźny ropień. Ich
skórę pokrywają krosty i otwarte, cuchnące rozkładem i pleśnią rany, wypełnione
zielono-brązowymi nieczystościami. Niepodobnie innym potęgom Chaosu (jak chociażby
Tzeentchowi), Nurgle nie dzieli się tak odpychającymi aspektami swoich darów mutacji z
każdą istotą gotową mu służyć, ale okazjonalnie wesprze wiernego mu Gwardzistę Śmierci
dodatkową macką tu i tam, głową insekta, lub inną paskudną formą.
Gdy XIV Legion wciąż był znany jako Jeźdźcy Zmierzchu, strategią rozpoznawczą
jego Astartes było atakowanie swoich przeciwników tuż przed zapadnięciem zmroku.
Zmieniło się to jednak wraz z nadejściem Mortariona, bowiem od tamtego czasu Legion stał
się narzędziem jego woli. Gwardia Śmierci zaczęła wierzyć, że zwycięstwo można osiągnąć
tylko poprzez nieustępliwość. Astartes Legionu nie przeprowadzali dziwacznych,
fantazyjnych manewrów, mających zmylić przeciwnika, a zamiast tego utrzymywali pozycję
i czekali na wrogie natarcie, osłabiając go przed wyprowadzeniem kontrataku. Mortarion
poznał sztukę wojny na świecie pokrytym licznymi łańcuchami górskimi i choć jego
wrodzony intelekt pozwolił mu dostrzec prawdziwą wartość opancerzonych czołgów, to i tak
wolał on polegać na piechocie, która stała się znakiem rozpoznawczym Gwardii Śmierci.
Gwardia Śmierci w krótkim czasie stała się najbardziej bezlitosnym i przerażającym
Legionem w galaktyce. Nie stało się tak jednak tylko z uwagi na ich siłę w walce lub
liczebność Legionu, ale także dlatego, że nie było takiej ceny, której Astartes Mortariona nie
byliby w stanie zapłacić za zwycięstwo i nie było takiego piekła, przez które nie przeszliby,
by dosięgnąć przeciwnika. Choć specjalizował się w wojnie okopowej i walce o wyczerpanie
przeciwnika, Legion utrzymywał także pewną liczbę formacji i korzystał ze strategii, które
pozwoliły im na operowanie skoncentrowanymi i niszczącymi siłami w ataku - jedną z ich
znanych strategii było “Rozrywanie,” nazwane tak przez wojowników walczących u boku
Gwardii Śmierci w czasie Wielkiej Krucjaty. Rozrywanie polegało na wykorzystaniu silnie
wspartej kolumny ataku do walk w terenie zurbanizowanym lub w trudnym krajobrazie.
Formacja maszerująca według tej strategii była powolna, ale niezwykle mordercza w swoim
metodycznym wzorze ataku. Niczym przed kosą mrocznego żniwiarza, niewielu było w
stanie uciec Gwardii Śmierci ułożonej właśnie w tą formację.
Kiedy Gwardia Śmierci została zmieniona przez Władcę Plag w Legion Marines
Plagi, odmienieni Astartes woleli walczyć ze swoimi wrogami w wymianie ognia na krótki
dystans. Był to styl walki, w którym na własne oczy mogli widzieć gnijące rany zadawane
ich wrogom, podczas gdy bolty i ogień laserowy skierowany w ich stronę nie czynił im już
dłużej większej krzywdy. Ich rozkładające się mózgi stały się niezdolne do odczuwania
agonii cielesnego zepsucia trawiącego ich ścierwa, sprawiając, iż Marines Zarazy stali się
praktycznie odporni na ból i niedogodności związane z ranami bitewnymi. Gdy ich wrogowie
zbliżali się zanadto, Marines obrzucali ich Granatami Zarazy i wypuszczali w powietrze
złośliwe toksyny, które pożerały pancerze i wypełniały atmosferę trującymi chmurami
oślepiających, patogenicznych zarodników. Najbardziej trujące, a zarazem kwieciste ładunki
Granatów Zarazy tworzone są z rozkładających się głów ich poległych wrogów.
Planeta Plagi
Mortarion stworzył nowy dom z Demonicznego Świata, który nazwał Planetą Plagi
wewnątrz Oka Terroru. Sama planeta została ukształtowana na obraz starożytnego Barbarusa,
jednak Mortarion sprawił, iż jej odcień jest jeszcze bardziej złowrogi. Jest to spowite
trującymi oparami piekło, w którym zaraza jest wszechobecna, a barbarzyńskie plemiona
trzymają się swojej koszmarnej egzystencji żyjąc pośród gnijących lasów i bagien. Przeżarte
robactwem góry wspinają się ponad toksyczne niebo, a ich zbocza zamieszkują ogarnięte
szaleństwem plagi abominacje, które z dawien dawna powinny były umrzeć, a jednak wciąż
polują na postronnych. Jeszcze wyżej, na samych szczytach gór, Gwardia Śmierci wzniosła
wielkie fortece, jak niegdyś padlinożerni władcy Barbarusa, patrząc na swoją planetę z góry i
tworząc gorzką ironię - oto Gwardia Śmierci stała się rasą despotów, których tysiące lat
wcześniej przysięgła obalić.
Trujące chmury okalające góry są nieprzyjazne dla życia. Nikt oprócz Astartes Zarazy
nie jest w stanie zaczerpnąć w nich oddechu. Poza okrutnymi bateriami dział orbitalnych,
osadzonych na szczycie każdej z gór planety, sam klimat tego świata jest wystarczający, by
zmasakrować nadciągającą, wrogą armię przy pierwszej okazji.
Planeta Plagi jest nasycona przerażającymi spektaklami i miejscami nieczystej mocy.
Pośród ropiejących dolin wznoszą się platformy z zardzewiałego żelaza, na których
śmiertelni czempioni walczą o prawo włączenia ich w szeregi Gwardii Śmierci. Nad orbitą
planety zawieszono pierścienie biomechanicznej obrony i gnijące od wielu wieków doki
orbitalne, z której okręty Floty Plagi ssą energie niczym wygłodniałe muchy. Świątynie
Nurgla, wznoszące się, przypominające pełzające mięczaki fortece, plujące smogiem fabryki
plagi i skwierczące alchemiczne generatory osłon pokrywają powierzchnię świata. Śmiertelni
mieszkańcy planety żyją w niewielkich wioskach, służąc swoim mistrzom z Gwardii Śmierci,
żyjącym w potężnych cytadelach, wysoko nad nimi.
Siedem największych z nich znajduje się pod bezpośrednią kontrolą Kompanii Plagi,
a największa z nich wszystkich, nazywana Czarną Rezydencją, rozciąga się na trzy
najwyższe szczyty Planety Plagi i służy Mortarionowi jako jego osobista posiadłość.
Podziemia i laboratoria tego przerażającego kompleksu kryją najmroczniejsze horrory
galaktyki.
Wierzenia Legionu
Przed wybuchem Herezji Horusa, wierzenia Gwardii Śmierci były echem tego, w co
wierzył sam Mortarion. U rdzenia ich wierzeń przed wybuchem Herezji stała niezachwiana
determinacja głosząca, że ludzkość powinna być wolna od opresji i terroru. Można to było
jednak osiągnąć tylko poprzez zniszczenie tych, którzy pragnęli zniewolić i zwieść ludzkość.
Bitwa o przyszłość rasy ludzkiej mogła być wygrana tylko poprzez niezłomność w obliczu
najtrudniejszych chwil. Wyzwolenie ludzkości usprawiedliwiało wszelkie ostateczne środki.
Wiara Gwardii Śmierci w ich wewnętrzną siłę, żelazną wolę i niezachwianą rezolucję w
obliczu wszelkich trudów prowadziła Astartes Legionu do przytłaczającej dumy, arogancji i
wielkiej pogardy wobec tych, których uważali za gorszych. Gdy Rozkład Nurgla zaatakował
Gwardię Śmierci w Osnowie, ich duma i arogancja wobec poczucia własnej siły upadły.
Poddanie się woli Nurgla sprawiło, że Astartes Gwardii Śmierci w rozpaczy nad własnym
losem zaczęli czuć odrazę do samych siebie. Jedynym sposobem na choć chwilowe oddalenie
od siebie złych myśli stało się infekowanie silnych, zabijanie słabych i sprowadzanie
wszystkiego i wszystkich do ruiny i gnicia. W ich mniemaniu, ich własne upodlenie nie
będzie wydawało się tak haniebne, gdy zepsucie rozsiewane przez Nurgla pogrąży resztę
galaktyki w tych samych głębinach rozpaczy i zniszczenia.
Kult osobowości
Odnalezienie Prymarchy Mortariona w czasie Wielkiej Krucjaty wydawało się być
powodem wywyższenia charakterystycznych cech Legionu, które od zawsze były obecne
wśród Jeźdźców Zmierzchu na nowe wyżyny, podczas gdy inne aspekty natury Jeźdźców
odchodziły w niebyt niczym spalona na słońcu skóra. Mortarion posiadał niegdyś
przenikliwy niczym harde ostrze intelekt i dryg do spraw organizacyjnych. Te czynniki,
połączone z jego umiejętnością do inspirowania wobec siebie fanatycznej lojalności Astartes
pochodzącym z Barbarusa, którzy dostrzegali w nim zbawcę, sprawiły, iż Mortarion mógł
cieszyć się lojalnością niespotykaną w innych Legionach. Nie jest więc niczym dziwnym, iż
do czasu Okrucieństwa na Istvaanie III, znaczna większość Kosmicznych Marines z
Barbarusa dochowała wierności swojemu Prymarsze, nie zaś Horusowi czy własnym
Braciom Bitewnym. Większość Kosmicznych Marines z Barbarusa było gotowych splunąć
na daną Imperatorowi przysięgę i związać swoje przeznaczenie z ich makabrycznym
Prymarchą, podejmując tym samym decyzję, która przypieczętowała zagładę XIV Legionu.
Liczba siedem
Kiedy Mortarion zreorganizował organizacyjne struktury XIV Legionu, zmiany
dotknęły również siedmiu Wielkich Kompanii. Liczba siedem i jej wielokrotności wydawała
się mieć okultystyczne i rytualne znaczenie zarówno dla Mortariona, jak i reszty jego
Marines wywodzących się z Barbarusa. Każda z Wielkich Kompanii utrzymywała do 70,000
Kosmicznych Marines, co oznacza, iż łączna zakładana przez Mortariona siła Legionu liczyła
490,000 Astartes. W rzeczywistości Legion jednak nigdy nie zbliżył się do takiej liczebności.
Wyczerpanie i nieustanne przelewanie krwi, oraz ograniczenia Imperialnych zasobów
sprawiły, że XIV Legion nigdy nie osiągnął optymalnej siły, ale fakt pozostaje faktem: liczba
siedem i jej wielokrotności stały się miarą ambicji Mortariona.
Obrażenia Bitewne
Gwardia Śmierci nie dbała o oznaczenia rang, nie licząc rangi związanej z
rozpoznawalnością funkcji na polu bitwy. Marines tego Legionu nie dbali też o medale i inne
gloryfikujące ich personalne dokonania emblematy. To, co Marines Gwardii Śmierci z dumą
nosili na pancerzach to symbole bitwy: ślady po ostrzach i kulach przeciwników, czy ślady
korozji po zwycięstwie osiągniętym w toksycznym środowisku, w którym nikt inny nie
mógłby przetrwać. Tak długo, jak długo integralność płyt pancerza Marine nie została
zakłócona i przerwana, podobne “ozdoby” na pancerzach Gwardii Śmierci stanowiły
testament głoszący, iż nie istniało nic, czego Astartes Mortariona nie mogliby przetrwać, co
dodatkowo dokładało swoje dwa grosze do rosnąco złowrogiej reputacji Legionu pośród
swoich braci z innych formacji Astartes w Imperium.
Puchary
Często jeden z Braci Bitewnych Gwardii Śmierci był wyróżniany przez samego
Mortariona, który w rzadkich okazjach oferował jednemu z Marines honor wychylenia z nim
pucharu na cześć zwycięstwa. Mówi się, że nie istniała zbyt silna toksyna i zbyt potężna
trucizna, która mogłaby zaszkodzić Gwardziście Śmierci. Trening w tym kierunku synowie
Mortariona zaczynali już na etapie Neofitów, kiedy to kandydaci na Astartes dobrowolnie
wystawiali swoje ciała na działanie środków chemicznych, zanieczyszczeń, śmiertelnie
niebezpiecznych jadów i szczepów wirusowych tysiąca różnych odcieni. Prawdziwy syn
Mortariona był w stanie przetrwać to wszystko. Dwie przygotowane wcześniej ozdobne
czarki wypełniał ciemny płyn. Zmysły wybranego Astartes często buntowały się przeciwko
samemu odorowi toksyn, a ich zaimplantowane Neurogloty i Preomnory odmawiały
posłuszeństwa; jednak odmówienie przyjęcia kielicha od Prymarchy zostałoby uznane za
słabość. Destylat Mortariona często był zmorą systemu nerwowego i silną mieszanką
pewnych rodzajów owadzich jadów i innych, mniej możliwych do rozpoznania składników.
Puchary należały do Mortariona, a po każdej bitwie, w której walczył on osobiście, wybierał
jednego wojownika spośród wielu i oferował mu możliwość celebrowania zwycięstwa z nim
samym. Mortarion i jego synowie pili z nich i żyli dalej, cementując nierozerwalną siłę
ucieleśnionego Legionu.
Mortarion rozumiał, że wielu krzywiło się na tradycje takie jak Puchary, ale wiedział
bardzo dobrze, że takie i inne honory i odwołania były czasami bardzo potrzebne. Wojownicy
musieli wiedzieć, iż są wartościowi. Pochwała na tle innych braci musiała być wygłoszona w
odpowiednim momencie. Bez tego nawet najbardziej oddany człowiek ostatecznie poczuje
się niedowartościowany.
Okrzyk Legionu
Przed Herezją Horusa, Astartes XIV Legionu przed bitwą tradycyjnie krzyczeli “Za
Terrę i Mortariona!,” natomiast VII Wielka Kompania zwykła wykrzykiwać “Do Siedmiu
odlicz!” Od czasu swojego upadku, Gwardia Śmierci nie posiada jednolitego okrzyku
bitewnego, który zwiastowałby ich nieubłagane zwycięstwo, wierząc, iż podobnie jak plagi i
epidemie, śmierć nadchodzi w ciszy. To oni są niczym epidemia i ospa, głód i zaraza,
zakażenie i rak i podobnie jak wszystkie z tych rzeczy, są najbardziej przerażający, gdy
nadchodzą bez słowa ostrzeżenia.
Genoziarno Legionu
Legioniści Gwardii Śmierci posiadali niegdyś posępne, szare oczy, co upodabniało
ich do Prymarchy, który stworzył podwaliny pod to, kim stali się jego Astartes. Oryginalne
terrańskie magazyny genoziarna ukazywały stoicki temperament i zdolność szybkiego
rozumowania, co miało stanowić upamiętnienie dla ich genetycznego dziedzictwa,
wywodzącego się od Żelaznobokich ze Starej Albii. Wraz z wprowadzeniem genetycznie
dzikich pokładów genów bladych, ponurych ludzi z Barbarusa, genoziarno Legionu zaczęło
wchłaniać niecodzienną odporność na zakażenia i toksyny. Mimo to, zepsucie, które
doprowadziło Legion do potępienia zniszczyło go nie tylko psychicznie, ale i fizycznie. Jako
Marines Zarazy, niegdyś z pozoru mizernie wyglądający Astartes teraz są nadęci od
wewnątrz przez gazy rozkładu i opuchli na całym ciele, przypominając zakaźny ropień. Ich
skórę pokrywają krosty i otwarte, cuchnące rozkładem i pleśnią rany, wypełnione
zielono-brązowymi nieczystościami. Niepodobnie innym potęgom Chaosu (jak chociażby
Tzeentchowi), Nurgle nie dzieli się tak odpychającymi aspektami swoich darów mutacji z
każdą istotą gotową mu służyć, ale okazjonalnie wesprze wiernego mu Gwardzistę Śmierci
dodatkową macką tu i tam, głową insekta, lub inną paskudną formą.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz