a poniżej tekst od Grzegorza.
Jeśli uderzyć musisz na groźnego nieprzyjaciela, uderzenie twoje musi być tak mocne byś nigdy nie
musiał obawiać się jego zemsty
Uwaga 223.XVII z Kodycyli Roboute’a Guillimana
Bitwa o Calth, zwana również Calthiańskim Okropieństwem, to termin nadany przez
imperialnych uczonych bitwie stanowiącej zwrotny punkt całej kampanii przeprowadzonej przez XVII
Legion, Niosących Słowo, przeciwko znienawidzonemu XIII Legionowi (Ultramarines), mającej na celu
wsparcie działań zdradzieckiego Mistrza Wojny Horusa. Głównym założeniem operacji zaplanowanej i
przeprowadzonej przez Prymarchę Niosących Słowo, Lorgara Aureliana, było związanie sił
Ultramarines w walce i uniemożliwienie im udzielenia wsparcia Lojalistów walczących w bitwie o Terrę
(przy okazji poszło też pewnie o zaleczenie kompleksów Lorgara na punkcie ultrasmerfów poprzez ich
zniszczenie).
Samo Calth było agroświatem należącym do Krainy Ultramaru stanowiącej dominium
Ultramarines. Planeta była żyzna a w czasie Wielkiej Krucjaty poziom jej produkcji dorównywał niemal
samemu Macragge. W kilka pokoleń które przeminęły od czasu skolonizowania planety infrastruktura
planety rozwinęła się w niespotykany sposób - powstały wielkie miasta stanowiące samodzielne
ośrodki produkcyjne i mieszkalne stanowiące miejsce życia i pracy niezliczonych milionów. Część z
nich istniała również jako sieć podziemnych komór i tuneli dająca schronienie populacji planety przed
burzami słonecznymi nawiedzającymi planetę co około piętnaście standardowych lat. Na orbicie
powstały potężne porty kosmiczne, placówki naprawcze i zaopatrzeniowe, całość najpotężniejsza ze
wszystkich tego typu instalacji pośród Pięciuset Światów. W założeniu wszystkie te instalacje
posłużyć miały za punkt zborny sił Wielkiej Krucjaty przed dalszą ekspansją Imperium. Snuto nawet
plany budowy pierścienia orbitalnego podobnego do tego który opasywał Terrę i jakich wiele
powstawało na najpotężniejszych światach Imperium by jak najszybciej i jak najtaniej przewozić
ładunki z i na orbitę. Były to cuda technologii i sztuki inżynieryjnej, symbole nowej, złotej epoki którą
Imperator planował dla Ludzkości. Wielkie plany Imperatora legły jednak w gruzach w ogniu Herezji
Horusa. Ich los podzieliło również Calth, które stało się świadkiem jednej z największych i
najkrwawszych bitew tamtego strasznego czasu.
Preludium do Bitwy o Calth stanowiły niesławne wydarzenia z systemu Istvaan - najpierw
wybicie Lojalistów w szeregach zdradzieckich Legionów Synów Horusa, Dzieci Imperatora, Pożeraczy
Światów i Gwardii Śmierci na Istvaan III, a potem Masakra Strefy Zrzutu na Istvaan V. W ramach
dalszych działań przeciw swemu niegdyś ukochanemu Ojcu Mistrz Wojny postanowił wykorzystać
zatarg pomiędzy Niosącymi Słowo i Ultramarines. Konflikt ten sięgał niemal 50 standardowych lat
wstecz gdy Imperator delikatnie rzecz biorąc wkurzył się na Lorgara i jego synów za brak postępów
Legionu w podbojach Wielkiej Krucjaty. Nic dziwnego - zamiast oddać się prowadzeniu wojny i
wdeptywaniu opancerzonymi buciorami wrogów Imperatora w ziemię, czyli temu do czego stworzeni
zostali Astartes, Niosący Słowo poświęcali coraz więcej czasu na wznoszenie świątyń ku czci
Imperatora. Spowodowało to że wielu spośród Officio Militaris i wewnętrznego kręgu Imperatora
zaczęło kwestionować priorytety XVII Legionu - już samo podbijanie światów było kosztowne i
czasochłonne, zaś dodanie do tego odbudowy i nawracania tych którzy przeżyli na wiarę w
Boga-Imperatora trwało jeszcze dłużej i pochłaniało jeszcze więcej środków. Spowodowało to że
podczas gdy inne Legiony niczym wicher parły do przodu i całymi tuzinami rzucały na kolana kolejne
planety, Niosący Słowo ledwie pełzli w swych podbojach. Pierwotnie Imperator tolerował wierzenia
swego głęboko religijnego syna jednak z czasem doprowadzały go one do coraz głębszej frustracji i
poirytowania. W Jego założeniu nowe Imperium miało być całkowicie laickie, a jego siłą napędową
miały być rozum i nauka, natomiast działania Niosących Słowo oddających się coraz częściej tępieniu
fałszywych bogów i religijnym imprezom przy ogniskach opalanych heretykami niosły ze sobą
posmród religijnych ekscesów które niezliczoną ilość razy zatruwały historię Ludzkości. Czara goryczy
przelała się w 963.M30 - Malcador Pieczętnik i Roboute Guilliman wraz z Legionem Ultramarines oraz
oddziałami Legio Custodes wysłani zostali z misją przywołania Lorgara i jego Legionu do porządku.
Ich zadaniem było zrównanie z ziemią Monarchii - stolicy planety Khur, zamienionej przez Niosących
Słowo w doskonałe, w ich mniemaniu, miasto. Miasto zamieszkane przez głęboko wierzących ludzi,
pełne katedr i monumentów poświęconych czci Imperatora jako nowego Boga Ludzkości. Gdy
Monarchia została obrócona w stertę gruzu i popiołu Niosący Słowo otrzymali rozkaz zgromadzenia
się w całości na powierzchni Khur tak aby widzieli dymiące jeszcze ruiny. Sam Imperator przybył by
opierdzielić i upokorzyć Niosących Słowo i samego Lorgara - zmusił ich by uklękli oni wśród prochów
miasta które było symbolem ich przekonań zaś nad klęczącymi stali legioniści XIII Legionu. W
gorzkich słowach Imperator wypomniał Niosącym Słowo iż zawiedli oni zarówno Jego jak i Ludzkość
oraz przypomniał że nie jest bogiem i nie zamierza tolerować tego typu wierzeń w swej domenie.
Udzieliwszy XVII Legionowi lekcji Imperator opuścił Khur pozostawiając upokorzonego Prymarchę i
jego Legion (wygląda na to że Imperator nie studiował Macchiavellego, tak wiem że zaraz mi ktoś
zarzuci herezję). Podobno Lorgar w obliczu odrzucenia przez Imperatora boskiej czci popadł w
głęboką melancholię jednak co bardziej prawdopodobne w przypadku religijnych świrów dostał
potężnego i przewlekłego bólu rzyci i w mniej lub bardziej pokręcony sposób zaczął tłumaczyć sobie
że jednak to on ma rację a Imperator jest ślepy. Pozostała jeszcze oczywiście kwestia Ultramarines
wobec których Niosący Słowo zapałali szczególną nienawiścią - upatrywali w nich winnych
zniszczenia swego doskonałego miasta, a co gorsza ultrasmerfy były narzędziami i świadkami ich
największego upokorzenia.
Prawdziwy architekt wydarzeń na Calth pewnie nigdy nie zostanie poznany - niezliczone
świadectwa spłonęły w ogniu szalejącej wojny domowej zaś wśród wszystkich grzechów Horusa i
Lorgara Calth pozostaje mało znaczącym epizodem. Przygotowując swoje wystąpienie przeciw
Imperatorowi, które ostatecznie miało swój początek wydarzeniami na Istvaanie III w 005.M31, Mistrz
Wojny rozesłał część Legionów w najdalsze zakątki Imperium. Krwawe Anioły w całości skierowane
zostały do walk w Gromadzie Signus gdzie zrodzić się miała ich klątwa - Czerwone Pragnienie.
Mroczne Anioły miały wyruszyć w region Tsagualsy i tam ostatecznie zetrzeć się z Władcami Nocy.
Ultramarines i Niosący Słowo zaś mieli zebrać się nad Calth by wspólnie przeprowadzić kampanię
przeciw orkowemu Imperium Ghalaksha które rzekomo zagrażać miało Systemowi Veridian w
Segmentum Tempestus.
Papa smerf i pokaźna część sił XIII Legionu stacjonowali w tym czasie w pobliżu licznych
księżyców Saturna, gromadząc oddziały walczące na różnych frontach krucjaty. Gdy do Ultramarines
dotarł rozkaz zgrupowania się na Calth wielu z oficerów Legionu kwestionowało celowość
zgromadzenia tak wielkich sił Astartes, największych od czasu Krucjaty Ullanorskiej. Oficerowie ci
znali dane wywiadowcze i wiedzieli że zielonoskórzy pod wodzą Ghalaksha stanowili niewielkie
zagrożenie dla Imperium. Innego zdania byli starsi i bardziej doświadczeni Mistrzowie Zakonów nie
podzielali jednak ich opinii i byli zdania że zadanie to ma na celu zademonstrowanie absolutnej
władzy Mistrza Wojny nad Legiones Astartes a jednocześnie użyczyć nieco chwały i blasku
ultrasmerfów splamionej reputacji Niosących Słowo. Czas miał pokazać jak bardzo tragiczna w
skutkach miała być ta pomyłka.
Niezależnie od obaw, zarówno własnych jak i swoich ludzi, czy osobistych odczuć Roboute
Guilliman uznał zawierzchność Horusa i wyruszył ze swymi siłami na Calth by tam spotkać się z
pozostałymi elementami swego Legionu oraz uzupełnić zaopatrzenie przed zbliżającą się kampanią.
Po zakończeniu przygotować XIII Legion miał połączyć się z siłami Niosących Słowo by zanieść
orkom gniew Imperatora. Samego Guillimana nadal gnębiły wątpliwości dotyczące działań które na
rozkaz Imperatora podjęli na Khur. Czuł że błędem Imperatora było wykorzystanie XIII Legionu jako
narzędzia kary i poniżenia bratniego Legionu, a jednocześnie przykładu doskonałych Astartes. Nie
mylił się że wydarzenia na Khur zatruły relacje Ultramarines i Niosących Słowo jednak żywił błędne
przekonanie że pochodzący od Horusa rozkaz współpracy obu Legionów przy pacyfikacji Imperium
Ghalaksha miał być próbą załagodzenia jątrzącej się rany. Niestety jego szlachetnych,
idealistycznych, i powiedzmy sobie szczerze, mocno naiwnych poglądów nie podzielał Lorgargamel
który od dawna ostrzył sobie zęby na pieczeń z ultrasmerfa.
Nadciągającą nad Calth katastrofę zapowiadało wiele znaków. Biorąc pod uwagę staranność
i niezwykłą uwagę przykładaną do utrzymania gotowości przez XIII Legion dostrzeżenie tak
nielicznych z nich może być uznawane za tragedię lub przejaw niekompetencji. Pierwszymi oznakami
zdrady Niosących Słowo były zakłócenia komunikacji radiowej wokół Calth, które zostały jednak
zrzucone na karb aktywności słonecznej - od niepamiętnych czasów wiadomym jest że pustka pełna
jest szeptów i szumów we wszystkich spektrach promieniowania.Niedługo później pojawiły się raporty
o głosie wznoszącym inkantacje na Calthiańskich łączach radiowych. Niedługo później inkantacje te
weszły w kilkusekundową inteferencję z głównym łączem pomiędzy instalacjami na orbicie a
powierzchnią planety. W godzinę później doszło jeszcze dwukrotnie do tego typu incydentów, jednak
ich przyczyna pozostała nieznana. Kontrola Łączności na Calth w godzinę później doniosła o “serii
awarii” i ostrzegła o kolejnych tego typu zdarzeniach mogących wystąpić zanim problem zostanie
zidentyfikowany. Po kolejnej godzinie, po nocnej stronie Calth, zaczął realizować się pierwszy akt
koszmaru. Nie brakowało również zwiastunów o bardziej psionicznej naturze. Setki braci bitewnych
Ultramarines było do całkiem niedawna Kronikarzami którzy wiedzeni świętością przysiąg złożonych
Imperatorowi, jakkolwiek niechętnie, zrzucili szaty i wyposażenie przynależne ich funkcji i dołączyli do
szeregów zwykłych braci (jeżeli jakiegokolwiek marine da się nazwać “zwykłym”). Ci uzdolnieni
psionicznie Astartes, co do jednego, przed atakiem na Calth zaczęli doświadczać ostrych bólów głowy
i bólów za oczami, zignorowali je jednak zrzucając je na zwykłe zmęczenie prowadzonymi bez
przerwy przez wiele dni przygotowaniami do nadciągającej kampanii. Ból nie ustępował i był tak
dotkliwy że uniemożliwiał sen czy nawet medytację, a jego prawdziwym źródłem były psioniczne echa
i fale wysyłane w Osnowę przez nadciągające siły Chaosu. Byli Kronikarze zignorowali jednak ten ból
a później niewielu dane było przetrwać dość długo by tego pożałować.
Całymi dniami Kulty Chaosu należące do Niosących Słowo monotonnie wznosiły w eter swe
inkantacja i składały rytualne ofiary mające przyciągnąć kolejne byty Osnowy dla wsparcia sił XVII
Legionu w zbliżającej się bitwie. W strumienie danych sieci Kogitatorów na Calth ciągle wysyłane było
osiem imion. Tego powtarzającego się kodu nie był w stanie przechwycić ani usunąć żaden z filtrów
danych ani barier noosferycznych ponieważ składał się on ze zwykłych znaków. Kod nie był w żaden
sposób szkodliwy sam w sobie(przynajmniej na razie) ani nie stanowił wirusa jednak wewnątrz
systemu a szczególnie po zaabsorbowaniu przez noosferę zaczął przyrastać. Z czasem imiona
zaczęły tworzyć kombinacje znaków a następnie dłuższe ciągi będące reprezentacją czarnoksięskich
runów Chaosu - zaraźliwych i nieusuwalnych. Razem tworzyły Okted i reprezentowały osiem -
uświęconą liczbę Chaosu.
Wysoko na orbicie Calth, w mieszczącej się w Fortalicjum Kalkasa strażnicy, Uhl Kehal Hest,
Serwer Instrumentacyjny Mechanicum, wykrył wadliwy kod w sieci Kogitatorów na Calth - mdłe,
bursztynowe nici zagrzebane w masie zdrowych danych. Było go 2% więcej aniżeli przewidywała
jakakolwiek obliczona przez Analiticae prognoza dla noosfery Calth - był to nieakceptowalny margines
błędu systemu i wyżsi Techkapłani zgłosili problem Guillimanowi. Prymarcha został poinformowany że
złośliwy kod został zidentyfikowany jednak problemy takie powszechnie zdarzały się w systemach
Kogitatorów i ten konkretny przypadek nie powinien stanowić powodu jakichkolwiek opóźnień w
przygotowaniach do kampanii przeciw Orkom.
W tym czasie w systemie Calth znajdowały się już liczne okręty Niosących Słowo, w tym
przynajmniej pół tuzina noszących szkarłatne barwy - dziwne o tyle że okręty XVII Legionu zazwyczaj
malowane były w barwy stalowoszare. Wśród tych niespotkanych dotąd okrętów znajdował się Infidus
Imperator, Wielki Krążownik będący okrętem flagowym Pierwszego Kapitana Niosących Słowo, Kor
Phaerona, jak również Ręka Przeznaczenia, Barka Bitewna Mrocznego Apostoła Erebusa. Sam
Erebus od Mistrza Wojny otrzymał kluczowe zadanie w nadciągających wydarzeniach. Podczas gdy
flota Niosących Słowo gromadziła się na tyłach formującej się nad planetą imperialnej armady
Mroczny Apostoł teleportował się na powierzchnię Calth na Płaskowyż Satric. Teren ten, znajdujący
się wówczas w okowach ostrej zimy, zidentyfikowany został jako potencjalnie najlepsza lokalizacja do
odprawienia przez Erebusa bluźnierczego rytuału - prądy Immaterium zgrywały się tam w wyjątkowy
sposób zaś sama bariera pomiędzy rozdzielająca rzeczywistość od Empyreanu była wyjątkowo
cienka. Erebusa oczekiwał tam oddział uderzeniowy Niosących Słowo, na którego czele stał
Essember Zote, jeden z otoczonych powszechnym strachem, opętanych przez demona Niosących
Słowo znanych jako Gal Vorbak (po Colchisiańsku “Błogosławionych Synów”). Formacji towarzyszył
prowadzony przez Tzenvara Kaula jeden z należących do Legionu Kultów Chaosu - “Rekursywna
Rodzina” (żeby zrozumieć rekurencję najpierw trzeba zrozumieć rekurencję - ot taki sucharek). Z
czarnych, wypolerowanych, pochodzących z wulkanicznych zboczy Istvaana V kamieni ludzie Kaula
rozłożyli krąg o średnicy jednego kilometra. Kiedy krąg był gotowy kultyści zbliżyli się do niego niosąc
ofiary pochodzące z systemu Istvaan. W procesji niesiono fiolki stazy wypełnione płynem
zabarwionym krwią. Zawierały one narządy i genoziarna pobrane od wszystkich Legionów
walczących na Istvaanie III i Istvaanie V, zarówno Lojalistów jak i Zdrajców. Gdy dzierżący ofiary
przekroczyli mistyczną barierę kręgu zaczęli jęczeć w nudnościach, część straciła przytomność, część
z miejsca dostała udaru. Gdy księżyc wzniósł się w odpowiednie położenie Erebus wysłał sygnał do
Zdrajców oczekujących na orbicie. Nadszedł czas zemsty Niosących Słowo na Ultramarines i ich
nieznośnym Prymarsze.
Na zadokowanym na orbicie okręcie Ultramarines, Samotrace, Kapitan Niosących Słowo
Sorot Tchure zasiadł do kolacji ze swym odpowiednikiem w szeregach Ultramarines i jednocześnie
przyjacielem, Honoriusem Lucielem, kapitanem 209 Kompanii (jakim cudem ktokolwiek z Niosących
Słowo chciał się kumplować z ultrasmerfem?). Po otrzymaniu rozkazu by wypełnić powierzoną mu
część planu, Tchure powrócił do stołu wraz z towarzyszącymi mu Niosącymi Słowo. Podczas gdy
kapitanowie toczyli rozmowę, Luciel zauważył że jego przyjaciel zdawał się wyjątkowo podniecony.
Tchure podzielił się z Lucielem doświadczeniami wojennymi zdobytymi w czasie walk w systemie
Istvaan. Sam Luciel nie miał pojęcia o jakichkolwiek walkach prowadzonych przez Imperium w
tamtym rejonie więc żywo zainteresował się tematem. Kapitan XVII Legionu mówił o sztuce zdrady i
leżącej w niej mocy, szczególnie gdy zdrada była głęboka i dokonywana na zaufanym sojuszniku lub
bliskim przyjacielu. Tchure w subtelny sposób starał się ostrzec Luciela że aby dowieść swej
wierności XVII Legionowi musi zdradzić swego przyjaciela. Kapitan Ultramarines zbyt późno
zrozumiał zawoalowane ostrzeżenia i zerwał się na nogi by się bronić jednak szybko w jego piersi
pojawiła się ziejąca dziura po precyzyjnym bolcie plazmy. Tchure i pozostali Niosący Słowo otworzyli
ogień do reszty świty Luciela wybijając ich tam gdzie siedzieli lub stali i tym samym pozbawiając 209
Kompanię dowództwa. Tym samym stanowili oni pierwsze ofiary bitwy o Calth zaś ich ciała (albo to co
z nich pozostało) złożone zostało później w ofierze Niszczycielskim Mocom. W sumie dość ciekawe
że ultrasmerfów nie zaalarmował fakt że Niosący Słowo przyszli na kolację z bronią - no kto do
cholery przychodzi zjeść z automatycznym granatnikiem pod ręką. Byłoby to jeszcze zrozumiałe w
strefie działań wojennych gdzie sam Imperator wie co za chwilę może się wydarzyć ale nad Calth flota
zbierała się w przyjaznej (względnie) przestrzeni by dopiero wyruszyć na wojnę.
Gdy 209 Kompania pozbawiana była dowództwa przez zdrajców na mostku Samotraki rozległ
się alarm. Oficer Wachtowy natychmiast uruchomił swój Kogitator by poznać szczegóły i uległ
całkowitemu szokowi gdy jego oczom ukazał się komunikat: otwarcie ognia, pokład kompanii.
Aktywując wewnętrzną sieć łączności okrętu i wzbudzając systemy ochrony pokładu kompanii Oficer
Wachtowy rozpoczął izolowanie i zabezpieczanie pokładu stanowiącego kwatery Astartes 209
Kompanii. Nagle rozległ się sygnał ogłaszający pełną gotowość bojową a mostek wypełnił się dziką
kakofonią alarmów, wyjących syren i migających kontrolek. Niemal jednocześnie ukazały się
komunikaty alarmu zbliżeniowego, ostrzeżenia o kolizji, błędnym kursie i wiele innych. Gdy oficer
spojrzał na główny wyświetlacz by wizualnie zweryfikować sytuację jego oczom ukazał się okręt
poruszający się na pełnej prędkości po kursie kolizyjnym z sercem floty Ultramarines.
Był to przejęty okręt pomocniczy Campanile, który przeszedł nie niepokojony do
wewnętrznego pierścienia obrony Calth dzięki kodom zaakceptowanym przez sieć obrony orbitalnej.
Na jego trasie leżały bezpośrednio rdzeń floty Ultramarines jak również wielkie stocznie orbitalne. Gdy
okręt znalazł się wewnątrz orbity księżyca Calth rozpoczął szaleńczy manewr przyspieszania i gdy
dotarł na orbitę planety poruszał się z szaleńczą prędkością. Jego celem były Stocznie Floty Calth
oraz infrastruktura rodzącego się pierścienia superorbitalnego. Szczęśliwym zrządzeniem losu
Campanile ominął część największych okrętów raptem drasnąwszy je swymi Tarczami Pustki i
prześlizgując się po powierzchni innych. Mniejsze jednostki na jego drodze miały mniej szczęścia.
Okręty zaopatrzeniowe, promy, lichtugi i im podobne w spotkaniu z osłonami pędzącego jak pocisk
okrętu zabawiły się w znikanie by nigdy więcej już się nie pojawić. Suche Doki Azymutu Ultramaru
zostały rozniesione w pył co spowodowało katastrofalne uszkodzenia kadłuba wielu okrętów
Ultramarines a wiele z modułów produkcyjnych zostało niemal natychmiast zniszczonych zabijając
tysiące imperialnych mistrzów rzemieślniczych i inżynierów. Na nieszczęście Lojalistów Campanile
nie stracił nawet cząstki swego impetu i niedługo później wpadł wprost w pustą w środku sferyczną
konstrukcję Kotwicowiska Veridian. Wielka konstrukcja aż zatrzęsła się od uderzenia, odłamki
rozerwanego poszycia uderzyły w kwatery mieszkalne wystawiając je wprost na próżnię kosmosu.
Gdy pędzący Campanile przebijał się przez wnętrze kotwicowiska kolejne okręty eksplodowały gdy
były natychmiast niszczone lub odnosiły katastrofalne uszkodzenia, nawet pancerniki zamieniały się w
kule ognia gdy ich reaktory i składy amunicji ulegały krytycznym awariom. Mniejsze i większe sekcje
zniszczonej stacji jak również strzępy zniszczonych okrętów niczym ognisty deszcz zaczęły spadać
na powierznię Calth. Niedługo później ten sam los podzielił Suchy Dok Zenit gdy doszło do awarii
systemów grawimetrycznych a dok wypadł z orbity i zaczął opadać wprost w atmosferę planety. Z
uwięzi w doku urwał się Wielki Krążownik Antrodamicus, który pozbawiony napędu nie miał jak
przeciwstawić się grawitacji planety. W niedługim czasie obe te aerodynamiczne koszmary wpadły w
gęstsze warstwy atmosfery Calth gdzie uległy mniejszej lub większej dezintegracji. Przedzierający się
przez instalacje orbitalne niczym pocisk Campanile zniszczył jeszcze parę pochylni wraz ze
znajdującymi się na nich okrętami, taranem przeszedł przez krytycznie ważny serwer danych co
doprowadziło do zniszczenia kilku innych. Automatyka instalacji wysiadła na dobre zaś w samej
noosferze wystąpił krytyczny błąd co ostatecznie doprowadziło do zniszczenia rdzenia
energetycznego całej instalacji i śmierci 35 tysięcy ludzi. Eksplozja stoczni doprowadziła do
dezintegracji struktury Campanile jednak to co z niego pozostało nadal poruszało się z ekstremalnymi
prędkościami. Jeden z jego największych fragmentów zdołał zniszczyć pancernik Ultramarines, zaś
reszta przeleciała dalej i nie wyrządziwszy dalszych szkód dołączyła do fragmentów swych ofiar
spalających się w atmosferze Calth.
Na pokładzie Samotraki, Sorot Tchure i towarzyszący mu Astartes wybili większość załogi
gdy przebijali się przez zamknięte w desperacji grodzie w stronę mostka okrętu. Na miejscu Tchure
stanął twarzą w twarz z kapitanem który bez wahania odrzucił ofertę wsparcia zdradzieckich
Niosących Słowo. Niewzruszony jego słowami Tchure po prostu zabił oficera pozwalając by jego ciało
zwaliło się na pokład podczas gdy pozostali Niosący Słowo przystąpili do mordowania wszystkich
obecnych na mostku. Bitwa o Calth rozpoczęła się a tysiące Niosących Słowo i podążających z nimi
kultystów zaczęło gromadzić się w przygotowaniu do natarcia na powierzchnię planety.
Potężne stocznie orbitalne Kotwicowiska Veridian zostały uszkodzone w stopniu
uniemożliwiającym jakiekolwiek próby naprawy czy stabilizacji. Zniszczenie głównego serwera danych
spowodowało że Mechanicum utraciło zdolność komunikowania się ze wszystkimi swoimi instalacjami
na orbicie. Stacje orbitalne na wysokiej kotwicy nad Calth zostały zniszczone w stopniu
uniemożliwiającym ich odzyskanie - jakiekolwiek resztki pozostałej w nich atmosfery strawiły
szalejące na ich pokładach pożary. Flota Ultramarines i infrastruktura na orbicie Calth odniosły niemal
śmiertelne obrażenia a straty wśród personelu i cywilów zamieszkujących orbitalne kwatery były
ogromne. Już w sekundy po pierwszym uderzeniu Campanile załogi okrętów znajdujących się na
kotwicowisku podjęły desperackie próby rozruchu swych okrętów - uruchomienia silników i systemów
uzbrojenia, niektórzy podjęli nawet próbę wygenerowania dość mocy by wystawić Tarcze Pustki czy
wymknąć się z cum by zmienić pozycję na wypadek ataku. Wszystko to było na próżno - niemal
natychmiast po przejściu Campanile potężny Wielki Krążownik znany Ultramarines jako Raptorous
Rex, teraz przemianowany na Infidus Imperator (Fałszywy Imperator) by okazać wierność nowym
panom, otworzył ogień. Kor Phaeron nakazał by jego okręt flagowy skierował całą salwę z lanc na
Barkę Bitewną Synowie Ultramaru, roznosząc ją jedną potężną salwą. Okręty uformowane z tyłu
potężnego okrętu flagowego również otworzyły ogień w stronę floty Ultramarines znajdującej się na
wysokiej kotwicy. Formacja floty Niosących Słowo dokonywała systematycznej egzekucji okrętów
Ultramarines. Te oczekując na połączenie z flotą XVII Legionu miały niemal wygaszone siłownie,
dostarczające jedynie dość mocy by utrzymać podstawowe systemy i prowadzić załadunek, silniki,
systemy uzbrojenia i Tarcze Pustki były wyłączone zaś doprowadzenie dowolnego z okrętów do
gotowości bojowej wymagało minimalnie niemal godziny. Jedyną nadzieją bezbronnej floty była sieć
obrony planetarnej Calth, ta jednak milczała bowiem flota Niosących Słowo niemal bezkarnie
masakrowała okręty XIII Legionu, zaś sam Roboute Guilliman stał się biernym świadkiem perfidii
swego brata.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz