sobota, 18 maja 2019

Bitwa o Calth cz2






Usłysz mnie bracie. Usłyszcie mnie Wojownicy XVII Legionu. Ta przemoc jest przeciwko kodeksowi
Legiones Astartes i przeciwko woli Imperatora, naszego ojca. W imieniu Pięciuset Światów Ultramaru
wzywam was do wstrzymania ognia i wycofania się. Pozwólcie byśmy porozmawiali. Pozwólcie
byśmy to rozwiązali. To wszystko to błąd najtragiczniejszego rodzaju. Wstrzymajcie ogień. Ja,
Roboute Guilliman, uroczyście przysięgam że rozwiążemy nasze sprawy uczciwie i szczerze jeżeli
tylko zaprzestaniecie agresji. Wzywam was do odpowiedzi.
Transmisja vox, Prymarcha Roboute Guilliman w czasie Bitwy o Calth


Będący świadkami zdradzieckiego ataku Niosących Słowo, Roboute Guilliman i jego
oficerowie doszli do wniosku że synowie Lorgara popełnili tragiczny błąd. Niektórzy byli zdania że
zniszczenie Kotwicowiska Veridian było wynikiem ataku nieprzyjaciela i nie mogąc odróżnić swoich od
wrogów strzelali na ślepo. Inni sądzili że Niosący Słowo obawiali się powtórki wydarzeń z Monarchii a
obawy te zostały w ten czy inny sposób potwierdzone więc XVII Legionowi pozostała jedynie
desperacka walka o życie. Sponiewierane kanały vox zapchane były niezliczonymi próbami
nawiązania łączności z Niosącymi Słowo i przywrócenia porządku jednak żadna z nich nie odniosła
nawet najmniejszego skutku - synowie Lorgara nie chcieli lub nie mogli odpowiedzieć.
Załoga okrętu flagowego Ultramarines, Honoru Macragge, od pierwszych chwil katastrofy
dzielnie walczyła o odzyskanie możliwości komunikacyjnych i nawiązać kontakt z Niosącymi Słowo.
W końcu próby zakończyły się powodzeniem jednak komunikacja była ograniczona do śnieżącego i
mrugającego holoobrazu i trzeszczącego połączenia głosowego pełnego zakłóceń. Guilliman zażądał
wycofania floty swego brata przysięgając mu że Ultramarines nie brali najmniejszego udziału w
katastrofie jaka nawiedziła Calth. Lorgar miał w dupie jakiekolwiek rozmowy ze swym bratem i wypluł
jedynie przekleństwo zanim przerwał połączenie. W tym momencie papa smerf zdał sobie sprawę że
rozwijające się wydarzenia nie mogły być dziełem przypadku. Jego flota płonęła a z każdą minutą
Niosący Słowo zamieniali w kupy kosmicznego złomu kolejne okręty. W tym momencie Prymarcha
Ultramarines wydał rozkaz, który nie przyszedłby mu do głowy w najgorszych koszmarach. Z ponurą
determinacją nakazał swym synom podjęcie obrony i zezwolił na odpowiedzenie ogniem.
Wkrótce po eksplozji Campanile na orbicie, szok spowodowany zalewem danych złomowego
kodu zabił Serwera Mechanicus Uhla Kehala Hessta. Ułamki sekund po przejściu fali uderzeniowej
wywołanej zalewem danych strażnica w Fortalicjum Kalkasa została wielokrotnie trafiona co
spowodowało załamanie się noosfery na Calth. Sam Hesst zaabsorbował potężny walec neuralnej
agonii tysięcy istnień - augmetyczne systemy jego braci z Mechanicum znajdujących się na pokładach
głównej stoczni, na pokładach zadokowanych do niej okrętów i wokół samej wieży niemal natychmiast
przetransmitowały ich umierające układy nerwowe do noosfery do której byli podłączeni. Wraz ze
śmiercią Hessta i pozostałego personelu Mechanicum padły wszystkie spięte w sieć Kogitatory na
Calth. Wysiadła również sieć obrony orbitalnej zostawiając flotę Ultramarines bezbronną wobec ataku
okrętów zdrajców.
Na szczęście dla sił lojalnych Imperium zastępca Hessta, Magos Analiticae Meer Edv
Tawren, przeżyła zalew złomowego kodu. Jej życie uratował prosty protokół operacyjny Mechanicum
- zastępca serwera danych miał obowiązek odłączenia się od noosfery w przypadku zalewu sieci
przez złomowy kod. Ten prosty środek bezpieczeństwa nie tylko uratował życie Tawren. Gdy Hesst
wydawał ostatnie tchnienia w jej ramionach powierzył jej zadanie podłączenia się do jakiegokolwiek
działającego serwera i podjąć próbę odbudowania noosfery i przywrócenia sieci obronnej do
działania. Rola Magos Tawren miała być kluczowa w nadchodzącym starciu.
Na żyzną i zieloną dolinę Fortalicjum Kalkasa zaczął spadać deszcz odłamków i szczątków
zniszczonych stacji orbitalnych i okrętów. Szczątki wpadały w atmosferę spowite ogniem ciągnąc za
sobą warkocze tłustego, czarnego dymu. Większe fragmenty niczym pociski artyleryjskie w potężnych
uderzeniach roznosiły na strzępy budynki. Sama Magos Tawren ujrzała nadciągającą katastrofę
zanim namierzyły ją jej czujniki - Wielki Krążownik Antrodamicus wchodził w atmosferę rufą naprzód i
kierował się wprost na Fortalicjum Kalkasa.

W międzyczasie Kor Phaeron wykorzystując tajemne sztuki zmaterializował się na pokładzie
Samotraki. Niosący Słowo wykorzystali okręt by niezauważenie prześlizgnąć się do Kotwicowiska
Zetsun Verid, za którym płonęły główne stocznie Calth. Samotraki nikt nie niepokoił widząc w niej
okręt Ultramarines szukający schronienia zaś noosfera i łączność vox nie działały. Nikogo ze
znajdującego się na orbicie personelu nie zaciekawiło również dlaczego ich instalacja pozostawała
nadal nietknięta pomimo piekła które rozgrywało się wszędzie dookoła. Samotraka przybiła do doku
pomiędzy dwoma okrętami eskortowymi i wypluła z siebie oddział zdrajców. Ultramarines próbowali
zmontować jakiś sensowny opór jednak ostatecznie i Zetsun Verid uległo Niosącym Słowo. Jak do tej
pory jedynym punktem planu który nie do końca udał się zdrajcom było zbyt dokładne zniszczenie
noosfery Calth. Sprzymierzeńcy Niosących Słowo z Mrocznego Mechanicus potrzebowali dużo więcej
czasu na podniesienie działającej sieci planetarnej niż się spodziewano. Było to też powodem dla
którego kotwicowisko zostało oszczędzone - w obliczu unicestwienia głównego węzła danych
calthiańskiej noosfery wraz z Kotwicowiskiem Veridian jedynym sensownym zastępstwem był
zaawansowany węzeł danych znajdujący się w Zetsun Verid. Techadepci Mrocznego Mechanicum
przywrócili do działania systemy Kotwicowiska a jego serwer danych powrócił do normalnego
działania. System niemal natychmiast wykrył nieaktywność planetarnej sieci obrony i jej przyczynę -
zniszczenie głównego serwera w Kotwicowisku Veridian. W ramach standardowych procedur serwer
Zetsun Verid automatycznie przejął kontrolę nad siecią planetarną i systemami obronnymi
przywracając je do działania. W rękach Niosących Słowo znalazła się niewypowiedziana siła ognia
rozproszona po powierzchni Calth jak i na orbicie planety. Łącznie zdrajcom udało się przejąć
kontrolę nad 962 platformami obrony orbitalnej jak również pewną ilością stacji naziemnych w tym
nad placówkami znajdującymi się na biegunach Calth. System obrony planetarnej Calth był tak
potężny że zdolny był trzymać w szachu całe floty ekspedycyjne i wkrótce po przejęciu przez
Niosących Słowo rozpoczął ostrzał sąsiednich planet i kosmicznych placówek imperialnych
znajdujących się w Systemie Veridian.
W obliczu niespodziewanego ataku Niosących Słowo flota Ultramarines poniosła
katastrofalne straty i została zredukowana do jednej piątej początkowej liczebności. Uległa też
całkowitemu rozproszeniu a okręty którym dane było przetrwać albo podjęły desperacką próbę
ucieczki w oddalone zakątki Systemu Veridian by uniknąć ataku XVII Legionu i szukać schronienia
przed nawałą ognia z sieci obrony planetarnej Calth lub, tak jak flagowy okręt Guillimana Honor
Macragge, dryfowały bezradnie na wysokiej orbicie nad Calth. Ultramarines nie pozostał niemal
żaden okręt zdolny podjąć walkę ze zdrajcami i jedynie kwestią czasu pozostawało ostateczne
wybicie resztek floty XIII Legionu. Calthiańska sieć obronna w międzyczasie zniszczyła lokalny Świat
Kuźnię Kuźnia Verida, ostrzelała Fort Gwiezdny w pobliżu systemowego Punktu Mandeville’a i kilka
większych okrętów Ultramarines zamieniając wszystko w kupy kosmicznego złomu.
Okręty które dryfowały na orbicie należały do największych i najpotężniejszych w całej flocie
Ultramarines. Niosący Słowo posiadali jednak pełną kontrolę nad siecią obrony planetarnej i według
swego kaprysu mogli zniszczyć dowolne z nich. Zazwyczaj robili to w momencie kiedy jakiś okręt
otrząsnął się z zalewu złośliwego kodu i zaczynał uruchamiać silniki lub podnosić Tarcze Pustki.
Okręty które nadal zdawały się być nieaktywne były oszczędzane - docelowo miały one stać się
częścią floty Niosących Słowo by zwiększyć jej potencjał w nieuchronnie zbliżającym się dłuższym
konflikcie z Lojalistami.
Podczas gdy miasta na południowych wyspach Calth obracane były w sterty gruzów bitwa w
pustce rozlewała się coraz szerzej w przestrzeni otaczającej planetę. Była ona otoczona przez ponad
dziewięćset orbitalnych platform obronnych. Każda z nich najeżona była bateriami lanc i wyrzutniami
torped jednak w obliczu przejęcia przez zdrajców sieci obrony wszystkie milczały niczym żałosne i
nieuzbrojone frachtowce. Wiele z platform, nawet te najmniejsze, których załoga liczyła ledwie
kilkaset dusz, zostało zaatakowanych i zniszczonych w atakach przeprowadzanych jakby przy okazji
przez poruszające się w pobliżu okręty Niosących Słowo podczas gdy inne były po prostu olewane.
Szereg innych platform został przez zdrajców wybrany jako cel abordażu, sugerując że za całym

atakiem stał głębszy plan. We wszystkich tego typu sytuacjach, które miały powtórzyć się niezliczoną
ilość razy, Niosący Słowo wyszukiwali konkretnych wrogów do zabicia w bardzo konkretny sposób by
uczcić swojego Prymarchę lub jeszcze wyższą siłę.
W całej bliższej przestrzeni Calth okręty XVII Legionu wypluły z siebie wielkie ilości torped
abordażowych i kapsuł desantowych typu Kharybdis. Wszystkie te pojazdy miały jeden cel -
uderzenie na wybrane platformy obronne. W całej beznadziejności swego położenia obrońcy tych
instalacji szykowali się na nieuniknione podczas gdy pojazdy uderzeniowe zdrajców przepalały lub
przewiercały się przez grube na całe metry opancerzenie. Kto żyw był podrywany do obrony przed
oddziałami abordażowymi Niosących Słowo jednak największy ciężar walki spaść miał na barki Solar
Auxilia stacjonujących na każdej platformie. Żołnierze tych formacji byli ciężko uzbrojeni i opancerzeni
jednak nadal nie dorastali do pięt transludzkim Astartes. Tym niemniej stanowili oni elitę ludzkich
jednostek, wyposażeni i zorganizowani według wzoru “Solar”, odziani w odporne na próżnie pancerze
tak by mogli walczyć nawet tam gdzie wróg przedarł się przez poszycie i wystawił sekcję na jakże
czuły pocałunek próżni, uzbrojeni w doskonałą broń, co prawda nie tak skuteczną i potężną jak
boltery Astartes, jednak nadal zdolną do zadania przeciwnikowi poważnych strat w ciasnych
pomieszczeniach stacji. Największą przewagą Solaris Auxilia nad regularnymi jednostkami i na
szybko podrywanymi załogami stacji był ich łańcuch dowodzenia. Świetnie zorganizowani, ćwiczeni
do upadłego w każdym aspekcie walki w “Strefie Mortalis” stanowili pewny element oporu i gotowi byli
mężnie stanąć przeciw dowolnemu wrogowi czy nawet zginąć wypełniając swój święty obowiązek. Na
setkach stacji siły Niosących Słowo przedzierały się przez niezliczone korytarze, każdy z nich
wypełniony śmiercionośnym strumieniem laserów, plazmy i ognia. Zasadniczą przewagą obrońców
był teren - powtarzane w ramach ćwiczeń do znudzenia scenariusze obronne przyniosły rezultaty.
Napastnicy musieli słono zapłacić za każdy skrawek stacji który zajmowali. Tym niemniej parli dalej,
krocząc niezachwianie wprost w paszczę ziejącej ogniem śmierci. Ceramitowe pancerze pękały i
odparowywały warstwa po warstwie wystawione na istną nawałę ogniową obrońców, jednak rzadko
które trafienie okazywało się naprawdę śmiertelne i zdradzieccy Astartes z morderczą konsekwencją
zbliżali się do pozycji obrońców. Nawet Solar Auxilia zmuszeni byli zastosować protokoły stworzone
przez ich poprzedników jeszcze przed Wojnami Zjednoczeniowymi. Sekcje karabinów laserowych
wycofywały się uprzednio zaplanowanymi trasami podczas gdy Szturmowcy Veletaris starali się
powstrzymać napór nieprzyjaciela ogniem broni volkite i płomieniami. Inni po prostu trwali na
pozycjach utrzymując ogień nawet wtedy gdy przychodziła po nich śmierć tak by kupić swoim
towarzyszom dość czasu na wycofanie się i obsadzenie kolejnej pozycji obronnej. Tak czy inaczej,
pomimo całego bohaterstwa obrońców, Niosący Słowo zdobywali kolejne przyczółki a tym samym
skazywali całą obronę na zagładę.
W miarę jak walki przenosiły się w trzewia platform obronnych korytarze i pomieszczenia
zamieniane były w kostnice. Coraz częściej determinacja obrońców była wystawiana na ciężką próbę
gdy przychodziło im się zmierzyć z dziwnymi i dotąd niespotykanymi działaniami Niosących Słowo.
Niektórzy w natarciu zaczynali intonować żałobnie brzmiące chorały których atonalne brzmienie i
lament wypełniały trwogą serca wszystkich którzy je słyszeli. Inni zatrzymywali się przy każdym
zabitym przeciwniku by zbezcześcić jego zwłoki. W jeszcze większej ilości przypadków zdrajcy nie
zabijali pokonanych przeciwników przekazując ich podążającym za ich plecami oddziałom zwykłych
śmiertelników do zakucia w kajdany. Los tych nieszczęśników na wieczność pozostanie zagadką ale
raczej nie należał on do szczególnie radosnych.
W przypadku nielicznych platform obronnych doszło jednak do istnego cudu - obrońcom
udało się odeprzeć uderzenia Niosących Słowo. Stało się to za wielką cenę tym niemniej zdrajcy
zostali odrzuceni. Na platformie Principia-Veridia 27/K subkohorta z 222 Calthiańskiego Solar Auxilia
przeprowadziła czystkę radową na pokładzie zaatakowanym przez Niosących Słowo. Na sekundy
przed przebiciem się zdradzieccy Astartes zostali zalani falą promieniowania neutronowego tak
potężną że nawet ich zmodyfikowane organizmy musiały jej ulec. Nacierający zdrajcy zostali
oszołomieni podczas gdy obrońcy uderzyli na nich z bagnetami. Pancerze Solar Auxilia zdolne były
ochronić żołnierzy jedynie przez krótki czas, który jednak wystarczył by szarża osiągnęła cel i tuziny

Astartes zostały wybite. Chwilę później sami Auxilia zaczęli padać ofiarą swej własnej broni i śmierć
połączyła obrońców i napastników zaś wysterylizowana promieniowaniem sekcja miała zamienić się
na wieczność w ich grobowiec.
Obrona platformy Elipsia-Veridia 09/Q była równie skuteczna i równie śmiertelna dla obu
stron. W jej przypadku mówi się o pokaźnym zespole Terminatorów Niosących Słowo, którzy użyli
teleportarium by w szybkim i brutalnym uderzeniu zdekapitować obronę przez atak na główne
strategium stacji. Dowódca obrońców miał cenną krótką chwilę by zmontować tak szlachetną i
honorową jak beznadziejną obronę swego mostka. Atak ominął subkohortę 255 Calthiańskiego Solar
Auxilia stacjonującą na platformie ponieważ Niosący Słowo zakładali że w obliczu zdobycia
strategium obrona ulegnie całkowitemu załamaniu. Tak jednak się nie stało, 255. dowodzony był
przez Lorda Marszałka Turnusa, weterana i uwielbianego wodza o niezliczonych zwycięstwach.
Zdeterminowany by uderzyć na zdrajców, nawet bez cienia szans na ich odparcie, Turnus polecił
pierwszemu magosowi Mechanicum stacji przeciążyć jej reaktor plazmowy. Ten odmówił wykonania
rozkazu Lorda Marszałka i ułamki sekund później bolterowy pocisk rozniósł na strzępy jego pokrytą
platyną czaszkę. Kolejny magos w obliczu tak bezpardonowego podejścia do sprawy wykonał rozkaz i
chwilę później umierająca stacja na krótką chwilę stworzyła na orbicie Calth nową gwiazdę i
pochłonęła w kuli ognia zarówno obrońców jak i atakujących.
Przypadki podobne do Principia-Veridia 27/K i Elipsia-Veridia 09/Q były jednak jedynie
wyjątkami. Nawet elitarne oddziały Solar Auxilia nie miały cienia szans na powstrzymanie czy
spowolnienie religijnej furii Niosących Słowo. Dzielni żołnierze tysiącami oddawali życie zaś plan
Niosących Słowo stał się jasny gdy na dziesiątkach zaatakowanych stacji zaczęły odgrywać się te
same sceny. Wzięci żywcem dowódcy stacji zmuszani byli do patrzenia jak niszczony jest świat
którego przysięgali bronić. Trzymani w żelaznym uścisku Mrocznego Apostoła lub innego wysokiego
oficera zdrajców mieli posłużyć jako ważny komponent wielkiego i straszliwego rytuały dziejącego się
na powierzchni Calth. O wiele później zostało ustalone że celem tego działania było wypalenie w
umyśle każdej z ofiar straszliwego widoku zagłady planety jako aktu świadectwa wierności i oddania
zdradzieckiego Legionu nowym, mrocznym panom.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

20% rabatu na ręcznie robioną biżuterię z kodem CZYTAWOJTEK

  20% rabatu na ręcznie robioną biżuterię z kodem CZYTAWOJTEK klikasz w link i 20% jest twoje :) Ty cieszysz się super cacuszkami i dodatkow...