wtorek, 14 maja 2019

Czarne Krucjaty Abaddona Profanatora - Krucjata Pierwsza


a dla lubiących czytać tekst:

Jestem arcywrogiem, profanatorem światów i swymi rękami doprowadzę do upadku fałszywego
Imperatora
Abaddon Profanator, Mistrz Wojny Chaosu

Bitwa o Terrę była przegrana - oddziały Lojalistów trwały w nieugiętej obronie przeciw
zdrajcom zaś sam Horus, Mistrz Wojny, poległ z ręki Imperatora na pokładzie Mściwego Ducha,
swego okrętu flagowego. Świadom nieuchronnej klęski Ezekyle Abaddon, Pierwszy Kapitan Synów
Horusa, zebrał niedobitki swego Legionu i opuścił orbitę Terry. Resztkom niegdyś dumnej floty
zdrajców udało się przebić przez siły Lojalistów i uciec w pustkę. Nadszedł czas odwetu i zemsty
Imperium, czas znany jako Wielkie Oczyszczenie. Niezliczone światy skazane zostały na śmierć za
wzięcie strony Horusa a ich wypalone truchła pozostawione zostały na przestrogę. Zdradzieckie
Legiony stały się celem bezlitosnego polowania a ich członkowie tropieni byli przez niezmordowane
siły Imperium wśród najdalszych gwiazd. Sam Abaddon i ci z Synów Horusa którym dane było
przetrwać schronili się w Oku Terroru wybierając pogrążenie się w otchłani szaleństwa nad śmierć z
rąk pałających żądzą zemsty wojowników Imperatora. Głównym prześladowcą Zdrajców był Pierwszy
Kapitan Imperialnych Pięści Sigismund, który przez stulecia bezskutecznie poszukiwał ich śladów.
Dopiero z czasem odkrył (relatywnie) bezpieczną przystań w której schronili się heretycy jednak
Wysocy Lordowie Terry nie dali wiary jego doniesieniom twierdząc że nikt i nic nie ma prawa
przetrwać tak długo w Oku Terroru. Sam Sigismund, wówczas już Wysoki Marszałek utworzonego w
Drugiej Fundacji zakonu Czarnych Templariuszy, wykorzystując swą władzę i autorytet sprowadził
pokaźną flotę swego Zakonu i obsadził nią Bramę Cadiańską.
Skrwawieni w niezliczonych bojach, pozbawieni przywództwa (na czele niedobitków stało
raptem kilku kapitanów ) Synowie Horusa stanowili cień swojej pierwotnej potęgi. Cały Legion wrzał,
lojalność wobec poległego Prymarchy wisiała na włosku, całości zaś dopełniała gorycz porażki z rąk
Imperatora i jego służalców. Nie trwało długo nim członkowie osieroconego Legionu załamali się i w
desperacji zwrócili się ku Bogom Chaosu poszukując nowego źródła potęgi wystawiając się na
demoniczne opętania i coraz kosztowniejsze błogosławieństwa Osnowy. Wszystko to działo się
podczas gdy Legion był celem ataków swych niegdysiejszych sprzymierzeńców. W miarę jak
Zdradzieckie Legiony zwracały się przeciw sobie, Mroczni Bogowie podstępem i manipulacją
przekształcali swe nowe marionetki tak aby stanowiły one w ich rękach nowe narzędzia w
niekończącej się wojnie pomiędzy nimi.
Abaddon z wolą złamaną śmiercią Horusa i plugawą duszą przepełnioną goryczą wojny (oj,
biedaczek, papcio Horus już nie poklepie po główce) porzucił swój Legion i samotnie ruszył na
Mroczną Pielgrzymkę w Oko Terroru. W tym samym czasie Synowie Horusa ponieśli znajdujące się w
zastoju ciało Horusa w głąb Oka, obojętni na szalejące wokół nich wojny. Na cmentarnym, pokrytym
stalą i rdzą Demonicznym Świecie zwanym Maeleum wznieśli potężną fortecę, której mury wznieśli ze
szczątków niezliczonych okrętów pochłoniętych przez Osnowę. Ciało Horusa umieszczono we
wspaniałym mauzoleum a wielu z jego synów zaczęło czcić poległego Prymarchę. W obliczu
otaczających ich wydarzeń, niektórzy z kapitanów zaczęli obawiać się iż z czasem oni i ich bracia
bitewni wciągnięci zostaną w walki pomiędzy Zdradzieckimi Legionami i naciskali by Synowie Horusa
uzupełnili swe straty poprzez zwiększenie zapasów genoziarna. Ci sami kapitanowie byli również
boleśnie świadomi że żadna twierdza, nieważne jak potężna, nie jest w stanie oprzeć się atakowi
Kosmicznych Marines i rozpoczęli poszukiwania nowych wojowników. Na ich nieszczęście pozostali
kapitanowie (a była ich większość) byli przekonani iż Osnowa zapewni im całą potrzebną moc i siłę
jeżeli tylko uda im się opanować sposoby by połączyć Kosmicznego Marine z demonem.
Podczas gdy Synowie Horusa lizali swe rany w odosobnieniu Oko Terroru wrzało (jeszcze
bardziej niż zawsze) od wojen prowadzonych pomiędzy pozostałym Zdradzieckimi Legionami. Wojny
te, znane jako Wojny o Niewolników, rozpętane zostały przez Dzieci Imperatora, którym akurat
wyczerpał się zapas zabawek (niewolników) zdobytych w czasie walk o Terrę a następnie zabranych
do Oka Terroru (teraz robi się nieco niebezpiecznie - kiedykolwiek pojawia się wspomnienie o
Dzieciach Imperatora absolutnie WSZYSTKO nabiera jakichś dziwnych podtekstów). Z racji że Oko

Terroru raczej nie było w stanie zapewnić terenów łowieckich, synowie Fulgrima zaatakowali inne
Zdradzieckie Legiony by splądrować ich własne zapasy niewolników i nimi zaspokoić, przynajmniej
tymczasowo, swe perwersyjne zachcianki. Jednym ze znanych Imperialnym kronikarzom epizodów
tamtego okresu jest Bitwa o Skalathrax gdzie Dzieci Imperatora starły się z Pożeraczami Światów,
którzy zostali wtedy ostatecznie rozbici i przestali istnieć jako spójny Legion (co ostatecznie dowodzi
że Angron był największą pierdołą spośród wszystkich Prymarchów. Jakim cudem Khorne uznał że
taką fujarę należy wynieść jako demona pozostanie chyba tajemnicą na zawsze. Z drugiej strony
ważne żeby lała się krew, niezależnie skąd pochodzi).
W trakcie poszukiwań nowych zabawek, którym można pokazać okazałe kolekcje wielkich,
kolczastych wibratorów i kreatywnych zastosowań dla tychże (może lepiej będzie nie wchodzić dalej
w temat <”wchodzić”, hmmm?> ), Dzieci Imperatora trafiły na Maeleum. III Legion, urósłszy w siłę po
ostatecznym scementowaniu straszliwego paktu ze Slaaneshem, nie miał większych trudności ze
zdobyciem twierdzy Synów Horusa. Może i Dzieci Imperatora były zboczonymi sadystami nurzającymi
się w rozpuście i wyuzdaniu ale, niezależnie od tego jak nisko upadły, były również Legionem
Astartes - broniona przez niedobitki XVI Legionu forteca została zrównana z ziemią, już i tak nieliczne
szeregi obrońców przerzedzone jeszcze bardziej (aż strach pomyśleć co działo się ze zwłokami
poległych), a ciało Horusa zabrał przez Fabius Bile, który potem podjął się prób sklonowania Mistrza
Wojny by dać siłom Chaosu nowego Wodza.
Ci z Synów Horusa którym dane było przetrwać tę sadomasochistyczną orgię stanęli w
obliczu ostatecznej zagłady i stania się jedynie koszmarnym echem historii. XVI Legion pogrążył się w
wewnętrznych konfliktach gdy jego członkowie popadali w mroczną desperację lub niekontrolowaną
furię. Ostatecznie podziały między pozostałymi przy życiu kapitanami, wraz z kompletnym
załamaniem dyscypliny i utratą kontroli, zamieniły się w szaleńczy rozlew bratniej (hehehe) krwi.
W czasie kiedy Legion poszedł w całkowitą rozsypkę z Mrocznej Pielgrzymki powrócił
Ezekyle Abaddon. Gdy z oddali ujrzał co stało się z jego Legionem dopadł go potworny atak bólu
genetycznie zmodyfikowanej dupy - uświadomił sobie że winnym zaistniałej sytuacji jest sam Horus a
w szczególności jego porażka. Wściekły, z flakami przewracającymi się od stopnia upadku XVI
Legionu, udał się na Maeleum by zaczaić się wśród zgliszcz w polowaniu na swych niegdysiejszych
braci. (chociaż pojęcie “czaić się” jest tu raczej dość umowne - czajenie się w pancerzu terminatora
jest raczej hmmm…. trudne? jakieś dwa i pół, może trzy metry, ważącego 300-400 kilogramów
genetycznie zmodyfikowanego chłopiska zakutego w kilkutonowy pancerz jest raczej łatwe do
zauważenia… od biedy można go usłyszeć jak się zacznie skradać… w pancerzu wspomaganym… w
terminatorze… w katafrakcie… Jeżeli Failbaddon był w stanie czaić się i polować w pancerzu
terminatora to jakoś przestaje dziwić że Synowie Horusa dostali łomot w czasie Herezji.) Pomijając
technikalia - Abaddon rozpoczął swe łowy na pozostałych przy życiu kapitanów Legionu a ich
przedśmiertnymi wrzaskami studził swój gniew. Gdy ze wszystkich dowódców Legionu przy życiu
pozostał tylko on, zażądał od swych braci bezwzględnej lojalności. Wielu widziało w Abaddonie
prawowitego następcę Horusa i bez oporów przysięgło mu wierność jednak część odwróciła się od
nowego wodza. W większości był to ostatni odwrót w ich plugawym życiu - szybko zostali rozerwani
przez Abaddona lub swych braci. Ci, którym z jakichś powodów udało się ujść z życiem, uciekli w
głębię Osnowy.
Po okiełznaniu swego Legionu Abaddon, nadal zmagający się z kompleksami na punkcie
ojca, postanowił zająć się sprawą klonów Horusa i odzyskaniem truchła tatusia. Poprowadził on
zjednoczone na nowo siły Synów Horusa, teraz przemianowanych na Czarny Legion, przeciw
Dzieciom Imperatora. Nie bawiąc się w subtelności XVI Legion zaatakował Harmony - nowy świat
tronowy III Legionu. Siły Fulgrima były co prawda zdecydowanie liczniejsze ale to Abaddon miał asa
w rękawie. W ramach przygotowań do kampanii pozyskał on wsparcie jednego z czarnoksiężników
Tysiąca Synów - Iskandara Khayona. Ten telekinetycznie przeciągnął przez Oko Terroru porzucony,
długi na niemal dwa kilometry i ważący osiem milionów ton okręt Tysiąca Synów (o jasny szlag…).
Gdy Mściwy Duch przybył nad Harmony przywlókł za sobą również ten wrak, który potem
telekinetycznymi mocami Khayona ciśnięty został wprost na Canticle City, stolicę świata Dzieci

Imperatora. Trup okrętu wpadł w atmosferę z potężną prędkością i już po minucie uderzył w
powierzchnię. Ot taka mała złośliwość ze strony Profanatora - dał populacji czas na ujrzenie i
uświadomienie sobie nieuchronnej śmierci a jednocześnie wszystko działo się tak szybko że nic nie
można było zrobić by zaradzić zagładzie. Uderzenie było tak potężne że Canticle City zostało
zmiecione a czujniki Mściwego Ducha zarejestrowały aktywność tektoniczną głęboko w trzewiach
planety. W następstwie tych wydarzeń jakakolwiek siła trzymająca Dzieci Imperatora w jedności
zniknęła - Legion został rozbity na pomniejsze, rywalizujące ze sobą bandy.
W chaosie wynikłym z niespodziewanego ataku Abaddon i jego ludzie z pomocą
czarnoksiężników Tysiąca Synów uderzyli na uciekający okręt Fabiusa Bile’a - Jarmark Ciała (nie
wiedziałem jak przełożyć Fleshmarket a to jakoś mi dziwnie pasowało - jakby ktoś miał bardziej
oficjalną wersję to ja poproszę). Prąc przez korytarze pełne okropności, które zwykłego śmiertelnika
przyprawiłyby o permanentne wymioty i pomieszanie zmysłów, wycinali sobie drogę do serca okrętu
przez hordy odrażających dzieł Władcy Klonów. Gdy w końcu dotarli do warsztatów ciała Bile’a ich
oczom ukazał się przerażający widok dorastających, ohydnie zmutowanych klonów wszystkich
dwudziestu Prymarchów. Gdy Abaddon wymordował wszystkie te przeklęte stworzenia poirytowany
Bile wypuścił swe najstraszniejsze dzieło. Był to klon Mistrza Wojny znany jako Horus Odrodzony.
Czarny Legion i Horus zwarli się w brutalnej walce, Łamacz Światów - wspaniała buława mocy
podarowana Horusowi przez samego Imperatora - zbierał straszliwe żniwo. Dopiero ukazując klonowi
Szpon Horusa Abaddon zwrócił jego uwagę i kotłowanina zamieniła się w pojedynek. Rozjuszony klon
ruszył wściekle w stronę byłego Pierwszego Kapitana Wilków Luny i wyprowadził potężne uderzenie
Łamaczem Światów jednak Abaddonowi udało się zablokować uderzenie i pochwycić buławę w
Szpon Horusa. Horus Odrodzony w tej chwili rozpoznał Abaddona i nazwał go swym synem. Abaddon
nie wykazał nawet cienia zawahania - skruszył Łamacza Światów po czym nadział klona na Szpon
Horusa, a jego pięć pazurów wbiło się głęboko w jego klatkę piersiową. Sekundę później
zintegrowany ze Szponem bolter szturmowy szczeknął trzykrotnie, sześć boltów wbiło się w pierś
klona i eksplodowało roznosząc go na strzępy. Po rozprawieniu się z resztą klonów Synowie Horusa
zabrali ciało Mistrza Wojny z powrotem na Maelleum gdzie Abaddon oddał swemu ojcu ostateczną
przysługę (Tyle oficjalnej teorii a tak po prawdzie raczej wygląda to jak leczenie głęboko
zakorzenionych kompleksów i przy okazji zabezpieczenie swojej pozycji) Zniszczył on ciało Horusa
tak aby nikt i nigdy nie podjął kolejnych prób jego klonowania i proklamował się nowym Mistrzem
Wojny Chaosu. Działania Abaddona napełniły odrodzony Legion nową siłą a w ich spaczonych
sercach na nowo rozpalił się ogień starej idei - nikt nie był w stanie ich powstrzymać i któregoś dnia
obejmą we władanie całą galaktykę.
W czasie kiedy Abaddon jednoczył swój rozbity Legion, Wysoki Marszałek Sigismund nie
oczekiwał biernie na powrót sił Zdrajców i wysyłał do Oka Terroru okręty z zadaniem ich
poszukiwania. Jeden z tych okrętów, krążownik uderzeniowy pod dowództwem Marszałka Avathusa,
zaatakowany został przez demony i ostatecznie roztrzaskał się na powierzchni Maeleum. Gdy
członkowie Czarnego Legionu weszli na pokład jednak cała załoga była martwa. Wrak skrywał jednak
cenny skarb w postaci bogactwa informacji. Okazało się że poza Okiem Terroru zdążyły przeminąć
całe stulecia zaś straż nad wyjściem z niego strzeżona była przez flotę Czarnych Templariuszy pod
dowództwem Sigismunda. Przebywający z Czarnymi Legionistami Iskandar Khayon usłyszał
wówczas telepatyczne wezwanie każące udać mu się do dawnego grobowca Horusa. Tam natrafił on
na wygnaną Inkwizytorkę Morianę, potężną psioniczkę obdarzoną niespotykanymi zdolnościami
prekognicyjnymi. Ta, otoczona przez zdradzieckich Astartes, nie straciła flegmy ani na moment i
zażądała widzenia z samym Abaddonem, któremu miała wiele do przekazania. W czasie ich rozmowy
Profanator uzyskał dodatkowe informacje o stanie w którym znajdowało się Imperium, jak również
ostrzegła go że jego dążenie do osiągnięcia tytułu Mistrza Wojny Chaosu było zagrożone. Do tego
samego celu dążył Thagus Daravek z Gwardii Śmierci, potężny czarnoksiężnik i wódz ogromnej
bandy znanej jako Legion Chmary. Moriana była przekonana że jeżeli Daravek pozyska przychylność
Bogów Chaosu zabije on Abaddona i sam poprowadzi siły Chaosu przeciw Imperium. Na pytanie w
jaki sposób Abaddon może zdobyć łaski Mrocznych Bóstw dla siebie Moriana odpowiedziała iż

Abaddon i Daravek nawiedzani byli przez te same wizje o Demonicznym Ostrzu zwanym Drach’nyen.
Miecz miał znajdować się poza Okiem Terroru zaś ktokolwiek pierwszy położyłby na nim rękę
otrzymałby tytuł Mistrza Wojny Chaosu i jego udziałem stałoby się rzucenie Imperium na kolana. Od
tego momentu Abaddon postawił sobie jeden cel - zdobycie miecza, który od dłuższego czasu
pojawiał się w jego snach. Zebrał większość swego Legionu i, pomimo że Daravek wciąż żył, nakazał
przygotowania do opuszczenia Oka Terroru by uprzedzić działania rywala. Pozostawał jednocześnie
cały czas świadom faktu iż już na progu oczekiwała na niego potężna flota Czarnych Templariuszy i
przysiągł że zetrze na proch każdego kto ośmieli się stanąć na drodze do jego przeznaczenia.
W 781.M31, pięć standardowych stuleci od ucieczki spod Terry, Abaddon powrócił w
przestrzeń Imperium na czele potężnych sił. Floty Zdrajców zwarły się w śmiertelnym boju z flotą
Czarnych Templariuszy zaś sam Abaddon powierzył dowództwo nad Mściwym Duchem Iskandarowi
Khayonowi by samemu poprowadzić abordaż Wiecznego Krzyżowca, okrętu flagowego Sigismunda.
Wielu zdrajców próbowało zdobyć uznanie swego pana zabijając Wysokiego Marszałka jednak nie
stanowili oni najmniejszego wyzwania dla umiejętności jego i Braci Miecza walczących u jego boku.
Gdy ostatecznie Abaddon odnalazł Sigismunda u jego stóp leżała już pokaźna sterta ciał. Profanator
żywił wielki szacunek dla Wysokiego Marszałka więc początkowo nie sięgnął po broń starając się
negocjować i przekonać Sigismunda by ten dołączył do niego i by razem zdobyli Imperium które im
się należało. Sam Wysoki Marszałek pozostał niewzruszony otrzymanymi propozycjami i oskarżył
Abaddona i Czarny Legion o złamanie przysiąg i doprowadzenie Imperium, o które rzekomo tak się
troszczyli, na skraj zagłady. Widząc bezskuteczność swej argumentacji Abaddon niechętnie sięgnął
po oręż i starł się z przywódcą Czarnych Templariuszy. Podczas gdy toczyli oni pojedynek po raz
kolejny stanął u progu zagłady. Korzystając z nieznanych metod Thagus Daravek zdołał wyśledzić
Czarny Legion i jego tropem wyłonił się z Oka Terroru zamykając go w kleszczach pomiędzy swoimi i
imperialnymi siłami. Niełatwe do tej pory zadanie dowodzenia flotą Czarnego Legionu spoczywające
na barkach Khayona stało się jeszcze trudniejsze. Podczas gdy jego flota walczyła o życie Abaddon
zdołał pokonać Sigismunda, który legł martwy u jego stóp, jednak zanim padł w boju zdołał pogrążyć
swe Czarne Ostrze w piersi samozwańczego Mistrza Wojny. Rana ta niechybnie stanowiłaby koniec
Abaddona jednak Czarni Legioniści widząc jak poważnie zraniony został ich pan zabrali jego oraz
cało Sigismunda i rozpoczęli odwrót z pokładu Wiecznego Krzyżowca. W tym czasie łączność z nimi
udało nawiązać się Khayonowi który przekazał im informację o ataku sił Daraveka oraz powiadomił że
Thane, okręt mistrza floty Valicara, zmierza by ich podjąć.
Po zagwarantowaniu bezpiecznej ewakuacji Abaddona Khayon nakazał flocie Czarnego
Legionu podjęcie próby przebicia się przez flotę Czarnych Templariuszy i ucieczki do Osnowy.
Samego Mściwego Ducha skierował on w czołowej szarży na siły Legionu Chmary, licząc że
sprowokuje Daraveka do abordażu i tym samym kupi flocie dodatkowy czas na ucieczkę. Sam
Daravek nie zawiódł pokładanych w nim nadziei i błyskawicznie przystąpił do ataku na Mściwego
Ducha osobiście stając na czele sił abordażowych. W bezwzględnych walkach w ciasnych
przestrzeniach wielu obrońców okrętu znalazło okrutną i samotną śmierć z luf, pazurów czy paszcz
napastników, jednak pomimo ciężkich strat to obrońcy wyszli z nich zwycięsko. Khayonowi udało się
zabić Daraveka zanim ten wdarł się na mostek Mściwego Ducha i tym samym pozbawił Chmarę
przywódcy.
Flota Czarnego Legionu skwapliwie wykorzystała każdą sekundę zyskaną im przez niemal
samobójczą szarżę Khayona i choć wiele z jej okrętów zostało obróconych w kupy kosmicznego
złomu przez Czarnych Templariuszy to znakomitej większości udało się przedrzeć i bezpiecznie
umknąć do Osnowy. Jedynymi okrętami które pozostały był Mściwy Duch i kilka mniejszych jednostek
jednak chyba sam Tzeentch postanowił interweniować i przepleść ścieżki losu na korzyść Czarnego
Legionu. W obliczu potęgi Legionu Chmary, pozbawione swego pana siły Czarnych Templariuszy
postanowiły się wycofać do Osnowy by zanieść Imperium wieści o inwazji. Sam Legion Chmary, po
śmierci Daraveka, stracił swą jedność i podzielił się na kilka mniejszych band, zaś każda z nich

serdecznie olała dotychczasowe zadania jak i cele czarnoksiężnika - o wiele lepszą rozrywką było
przecież palenie i rabowanie pobliskich imperialnych planet.
Gdy bitwa dobiegła końca Abaddon, ledwie dający oznaki życia, przeniesiony został na
Mściwego Ducha. Wodzowie Czarnego Legionu stali w obliczu konieczności ponownego
zjednoczenia swej floty i jednoczesnej konieczności załatwienia kilku, niezwykle pilnych spraw. Jedną
z nich było uciszenie wszystkich świadków starcia pomiędzy Abaddonem a Sigismundem którzy nie
należeli do Ezekarionu (Ezekarion to wewnętrzny krąg Czarnego Legionu, zaprzysiężeni i najbardziej
zaufani bracia Abaddona, dla ich potrzeb został zarezerwowany Dwór Lupercala <strategium Horusa
na pokładzie Mściwego Ducha>). Celem było podtrzymanie legendy niezwyciężoności ich
wspaniałego wodza, legendy która mogła rozsypać się w pył na wieść że ten niemal poległ z ręki
Sigismunda. Zadania tego podjął się samodzielnie Khayon, a czystki które przeprowadził były szybkie
i brutalnie skuteczne. Jedynym który im umknął był Zaidu, Lord Chaosu, którego przetrwanie było
sprawką Telemachona Lyrasa, członka Ezekarionu, który podjął starania by ocalić swego ulubionego
wojownika. Po uporaniu się z niewygodnymi świadkami przyszedł czas na wypowiedzenie wojny
Imperium - zdobyty okręt Czarnych Templariuszy, Waleczny Ślub, odesłany został Wysokim Lordom
Terry. Bazy danych okrętu wypełnione zostały danymi z Pierwszej Bitwy o Cadię a na jego pokładzie
umieszczono również ciało Sigismunda dzierżącego swoje Czarne Ostrze. Podczas gdy niewolnicy
obsadzający okręt szykowali się do podróży na Terrę Abaddon postanowił dolać oliwy do ognia -
nakazał Iskandarowi Kayonowi wyryć na mieczu Sigismunda “Oto powróciliśmy”. Akcja mniej więcej
tak mądra jak kopnąć Spejsona w jaja, a potem wywrzeszczeć mu w twarz że Polonia pany a Legia to
ch*j. Cały problem w tym że prędzej czy później niemiłosiernie wkurwiony Spejson się podniesie…
W tamtym czasie Imperium nie zdążyło jeszcze zbudować potężnych fortyfikacji na Cadii czy
wielkich portów wojennych nad Belis Corona więc światy leżące w pobliżu Oka Terroru pogrążyły się
w zamęcie gdy z nieba spadali zdradzieccy marines a demony wdzierały się do rzeczywistości
(Oczywiście jedynie Cadia stawiała opór, a jakże). Aby przeciwstawić się inwazji Imperium zmuszone
było przekierować wiele z nowo założonych Zakonów Adeptus Astartes ze stref wojny w Segmentum
Obscurus. Legiony Zdrajców pławiły się w swym powrocie z Oka Terroru, kąpiąc się w krwi i
cierpieniu niewinnych i wypełniając ładownie swych okrętów nowymi niewolnikami, zaś na kilkunastu
planetach Czarny Legion dowiódł godności swemu upadłemu Prymarsze i kunsztu wojennego
starożytnych Wilków Luny.
Abaddon dobrze wybrał generałów swej przeklętej wyprawy i każdy z nich zajadle konkurował
o chwałę w miarę jak Legion pozostawiał za sobą krwawy ślad pośród gwiazd. Zagthean Złamany
poprowadził swą bandę na agro-świat Valesię który pogrążył w orgii okrucieństwa. Dla swej
pokręconej przyjemności, watażka stworzył labirynt z porastających planetę ciernistych krwawych róż.
Uprzednio oślepiwszy swych więźniów wrzucał ich wprost do labiryntu gdzie potem polował na nich
dla rozrywki. Niezliczeni mieszkańcy świata spędzili swe ostatnie godziny rozpaczliwie nasłuchując
odgłosów pogoni, krwawiąc z niezliczonych, zadanych cierniami ran, pogrążeni w ciemności i
odurzająco słodkim aromacie krwawych róż.
Nie pozostając w tyle Eralak i jego kompania Raptorów sprowadziła krwawy koszmar na
żeglujące w powietrzu miasta-ule świata Melphia. Wiele z nich posłanych zostało do ziemi gdy
niszczyli oni utrzymujące miasta w powietrzu kompleksy suspensorów i odpowietrzali ich reaktory
plazmowe wprost na łąki i pola pod spodem. Z pozostałych miast uczynili oni gigantyczne szubienice
na których powieszone zostały niezliczone miliony imperialnych mieszkańców, których kołyszące się
po wieczność na melphiańskich niebach zwłoki stanowić miały straszliwy dowód potęgi Czarnego
Legionu.
Gdy rozlew krwi osiągnął swoje oszalałe apogeum całe miasta płonęły a planety ogołacane
były z mieszkańców by zaspokoić mroczne pragnienia zdradzieckich legionistów. Pozostawiając
Czarny Legion na ścieżce pożogi i zniszczenia, Abaddon wyruszył w pogoni za swymi własnymi
celami. W zamian za niezliczone dusze wysyłane w Osnowę przez szalejące śmierć i zniszczenie

dobił on targu z Mrocznymi Bogami. W zamian za tak wspaniały pokaz zniszczenia, desperacji i
cierpienia nagrodzili oni Profanatora wiedzą o położeniu Wieży Ciszy na świecie Uralan.
Leżący w cieniu Oka Terroru Uralan wspominany był w demonicznych opowieściach jako
miejsce gdzie sami bogowie chowali swe sekrety. Idąc po ścieżkach losu rozszyfrowanych przez
kabałę Czarnoksiężników Chaosu, Abaddon odkrył tajemną ścieżkę prowadzącą na Uralan, która nie
wymagała wyważania Bramy Cadii. Wraz z grupą elitarnych wojowników Czarnego Legionu Abaddon
stanął na Uralanie i wszedł do Wieży Ciszy. Niemal natychmiast zaatakowali ich strażnicy wieży -
starożytne konstrukty z czarnej, migającej energii, których pazury wydzierały rany wprost na
poszarpanych duszach wojowników Abaddona. Po gorzkiej bitwie Profanator zszedł wprost do serca
Uralanu, gdzie przez czas ciągnący się niczym wiek, przemierzał rozległy nawiedzony labirynt,
odpędzając duchy umarłych które groziły włączeniem go w swoje szeregi. Ostatecznie dotarł on do
serca labiryntu gdzie w powietrzu wisiał mieniący się odłamek czystej ciemności. Sięgając głęboko w
pustkę Abaddon poczuł zimną rękojeść miecza i wyciągnął go do rzeczywistego świata a jego oczom
ukazało się straszliwe demoniczne ostrze Drach’nyen.
Po zdobyciu złowrogiego miecza nowy Mistrz Wojny Chaosu stał się niemal
niepowstrzymany. Miasta płonęły w ofiarach by zaspokoić wiecznie głodne demony Chaosu zaś całe
armie rozrywane były na strzępy przez pokręcone i bełkoczące byty z Osnowy. Moc Abaddona
przerosła jakiekolwiek możliwości pojmowania gdy Bogowie Chaosu hojnie go wynagrodzili.
Powtarzające się wypady zdradzieckich legionów, często prowadzonych przez Czarny Legion
czy nawet samego Abaddona, stały się cierniem w oku Imperium. Wyprawy te doprowadzają do
splądrowania i spalenia całych sektorów. W świetle umierających gwiazd i płonących miast Czarny
Legion karmi swą nienawiść do Imperium, bez wyjątków wybijając sługi Fałszywego Imperatora i
równając z ziemią wszystko co uznają za symbol Boga-Truchła. Podczas tych tak zwanych “Czarnych
Krucjat” całe systemy gwiezdne ulegają zniszczeniu w konfliktach trwających całe dekady i stulecia,
tak dlugo aż Czarny Legion wycofa się do Oka Terroru z ładowniami pełnymi łupów i niewolników.
Najbardziej doświadczonym przez Czarne Krucjaty jest Segmentum Obscurus jednak po prawdzie
żadna z części Imperium nie jest przed nimi bezpieczna.



DISCLAIMER: jeśli podoba ci się to co robię, to możesz wesprzeć mój projekt, w którym cała zebrana kasa jest przeznaczana na tłumaczenia NAJNOWSZYCH artykułów ze świata Warhammer 40k. wesprzyj na www.patronite.pl/wojtekczytawh40k

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

20% rabatu na ręcznie robioną biżuterię z kodem CZYTAWOJTEK

  20% rabatu na ręcznie robioną biżuterię z kodem CZYTAWOJTEK klikasz w link i 20% jest twoje :) Ty cieszysz się super cacuszkami i dodatkow...