Auuuuuuuuu!
cz1
cz2
cz3
cz4
cz5
FOKIN' SIERŚCIUCHY!!!
Magnus Czerwony
Są synami Fenrisa, zahartowanymi w kuźni ich surowego świata, skorymi do bitwy i zaszczytów. Są
szarymi wojownikami, popielatymi niczym wilki, których największą radością jest szczęk stali pośród
zgiełku wojny
Katechizm Kosmicznych Wilków.
Okrzyk wojenny: Za Russa i Wszechojca!
Zakon używa również starożytnego zawołania "Fenris hjølda!" (Fenris trwa).
Synowie Russa lubią również mrożące krew w żyłach wycie wydawane gdy ruszają do boju.
Fundacja: Pierwsza Fundacja, 30. Millenium
Zakony sukcesorów: Wilcza Włócznia, Wilczy Bracia, Krwawe Wilki (renegaci), Mroczne Wilki Skyrara
(niepotwierdzone)
Numer legionu: VI
Prymarcha: Leman Russ
Mistrz Zakonu: Wielki Wilk Logan Grimnar
Planeta macierzysta: Fenris (świat śmierci)
Twierdza-klasztor: Kieł
Przynależność: Imperium Ludzkości
Kolory: Niebieskoszary
Kosmiczne Wilki, znani również w ich własnym dialekcie zwanym Juvjk jako Vylka Fenryka -
Wilki z Fenrisa, są jednym z dwudziestu Zakonów Pierwszej Fundacji, niegdyś prowadzonym przez
słynnego Prymarchę Lemanna Russa. Pierwotnie VI Legion Astartes utworzony przez Imperatora u
zarania Wielkiej Krucjaty, Kosmiczne Wilki znane są z antyautorytarnych obyczajów i przyjęcia dzikiej
kultury barbarzyńców z Fenrisa, jak również skrajnych odstępstw od nakazów dotyczących organizacji
Zakonu zawartych w Codex Astartes.
W wyniku reform Adeptus Astartes, które miały miejsce po Herezji Horusa, Legion podzielony
został na dwa Zakony: niezgodne z nakazami Codex Astartes Kosmiczne Wilki, które przejęły nazwę
macierzystego Legionu oraz Wilczych Braci. Niedługo po Fundacji genoziarno Wilczych Braci uległo
szerzącej się mutacji - w szeregach zakonu masowo zaczęli pojawiać się Wulfeni oraz inne, jeszcze
bardziej koszmarne stworzenia. W konsekwencji Ordo Astartes, ramię Inkwizycji odpowiedzialne za
nadzór nad Adeptus Astartes, zadecydowało o rozwiązaniu Zakonu. Zapasy genoziarna zakonu
zostały zniszczone a żyjącym Wilczym Braciom dano możliwość wyboru pomiędzy chwalebną
śmiercią w walce a hańbiącą egzekucją. Zanim jednak wyrok został ostatecznie wykonany znaczna
część Wilczych Braci zniknęła w pustce kosmosu co ściągnęło na Lemanna Russa oskarżenia o ich
ostrzeżenie lub nawet pomoc w ucieczce. Obecnie jedynymi znanymi sukcesorami Kosmicznych
Wilków jest Zakon Wilczej Włóczni, sformowany w Fundacji Ultima, złożony wyłącznie z kosmicznych
marines Primaris.
Od początków Imperium ludzkości Kosmiczne Wilki zacięcie walczyły za sprawę Imperatora,
a sagi o ich czynach opowiadane są we wszystkich zakątkach galaktyki. Tak samo uparci jak
gwałtowni, Kosmiczne Wilki są mistrzami walki na krótkim dystansie, a ich wojownicy z zapałem
rywalizują o bitewną chwałę. Marines zakonu Kosmicznych Wilków są dzicy, dumni i poszukują
chwały we wszystkim co czynią. Przez to niektórzy, a w szczególności Mroczne Anioły, mają ich za
bufonów a chęć zapisania swego imienia w historii uznają za przejaw buty. Jednak prawda jest taka,
iż każdy z braci bitewnych pragnie aby saga o nim wspominana była przez jego ziomków na długo po
tym jak padnie w boju, a jego imię wspominane było na równi z imieniem jego Prymarchy.
Kosmiczne Wilki stanowią największe możliwe odstępstwo od zasad Codex Astartes i podstawowych
wyznaczników bycia kosmicznym marine. Ich genetyczne dziedzictwo jest jednocześnie
błogosławieństwem i klątwą – każdy Kosmiczny Wilk obdarzony jest nadludzkimi zmysłami samego
Lemana Russa jednak związane z tym zmiany mogą przytłoczyć nawet ich wzmocnione organizmy i
doprowadzić do mutacji.
Organizacyjnie Zakon nigdy nie zwracał nawet najmniejszej uwagi na wytyczne spisanego
przez Roboute’a Guilliman’a Codex Astartes, uparcie trwając przy strukturze którą posiadał w trakcie
wojen u zarania Epoki Imperium. Z wyglądu Astartes Kosmicznych wilków są brutalni i dzicy,
ozdabiają swe pancerze wymyślnie wykonanymi talizmanami oraz skórami, kośćmi i zębami
zdobytymi jako trofea z każdej z bestii którą zabili w pojedynczej walce. Nawet w obyciu bracia
bitewni Kosmicznych Wilków różnią się od większości kosmicznych marines – rywalizujący, uparci i
indywidualistyczni a jednocześnie całkowicie lojalni wobec swego „Stada”.
Kosmiczne Wilki dążą do tworzenia swej sagi każdym swym czynem i każdą bitwą w której
biorą udział, a ich służba, prawdopodobnie jeszcze bardziej niż w przypadku innych Zakonów, jest
opowieścią sama w sobie. Rytuały inicjacji, które musi przejść Kosmiczny Wilk aby zostać
zaakceptowanym jako Neofita, należą do najsurowszych pośród wszystkich zakonów Astartes.
Kandydat często musi paść w walce po zabiciu wszystkich nieprzyjaciół, z iskrą życia ledwie
tlącą się jego piersi. Jego czyny odnotowane przez “Wybierającego Zabitych”, młody wojownik budzi
się w dziczy, daleko od swego plemienia. A jest to jedynie początek, gdyż materiał genetyczny
Lemana Russa jest tak potężny, że organizmy większośc z tych, którzy go otrzymali, ulegają jego
mocy. Z umysłami owładniętymi genami Russa i ciałami zdewastowanymi przez mutacje ulegają
przemianie w dzikie bestie zwane Wulfenami.
Ci, którzy zdolni są do opanowania zwierzęcej potęgi tkwiącej w genoziarnie, uznawani są za
zdolnych do kontynuowania procesu i po kolejnych niezliczonych próbach mogą zostać przyjęci w
szeregi uderzeniowego Stada Krwawych Pazurów. Na tym etapie swego życia Kosmiczny Wilk
zazwyczaj jest zaciętym berserkerem rywalizującym z podobnymi sobie o aprobatę zwierzchników.
Jest on również pełen pogardy i lekkomyślnej, młodzieńczej pewności siebie, całkowicie przekonanym
o wyższości swoich metod i utkwieniu starszych wojowników w przestarzałych podejściach. Jego
podejście zmienia się dopiero z wiekiem, gdy zdobywa coraz więcej doświadczenia, stawia czoła
kolejnym wrogom i jest świadkiem oczyszczającej tragedii utraty kolejnych braci bitewnych - członków
swego stada. Dopiero wtedy wojownik jest gotów do kolejnego kroku naprzód - dołączenia do Stada
Szarych Łowców. Z czasem, po spotkaniu wszyskich nieprzyjaciół i zobaczeniu wszystkiego co
można zobaczyć, Kosmiczny Wilk i nieliczni, którzy do tej pory pozostali przy życiu, mogą sformować
Stado Długich Kłów, gdzie dzięki ciężko zdobytemu doświadczeniu i mądrości posiadają zdolność do
udzielania wsparcia ogniowego pozostałym siłom, stanowiąc nieruchomą wyspę pośród kotłującego
się morza bitwy. W trakcie służby Kosmiczny Wilk komponuje swą wielką sagę, jednak czyni to nie za
pomocą słów lecz czynów - zawsze wyszukując najpotężniejszych wrogów i podejmując
najżmudniejsze z obowiązków.
Każdy z Zakonów Kosmicznych Marines jest kadrą bohaterów, jednak Kosmiczne Wilki
wyróżniają się spośród nich i aby zająć poczesne miejsce w kronikach swego Zakonu Kosmiczny Wilk
musi dokonywać naprawdę epickich czynów i stawiać czoła nieprzyjaciołom którzy nawet
najpotężniejszych przyprawiliby o moment zawahania. W następstwie tych czynów każdy z
Kosmicznych Wilków niesie ze sobą niezrównany bagaż doświadczeń i dowodzący ich wachlarz blizn.
Prawdopodobnie bardziej niż w przypadku innych Zakonów Adeptus Astartes charakter braci
bitewnych determinowany jest przez ich wiek. Może być to spowodowane faktem, iż Canis Helix
niesie ze sobą część esencji Lemana Russa, potężnej siły z którą Kosmiczny Wilk musi zmagać się
do końca swoich dni. Leman Russ znany był z gwałtownych zmian humoru i często sprzecznych
motywacji - w jednej chwili potrafił być jowialny, w następnej ponury i zgorzkniały. Po zakończeniu
jednej z bitew potrafił zaoferować pokonanym miłosierdzie, po innej był całkowicie bezlitosny.
Kosmiczne Wilki nie znają pojęcia sprzeczności gdyż sama ich macierzysta planeta podlega
ekstremom. W trakcie jednej z pór roku ziemia lodu i ognia jest lodowata, a wiatr pędzi tumany
śniegu, w następnej niebo pociemniałe jest od chmur popiołu a płynąca lawa rozdziela równiny. Z
tego powodu natura i charakter Kosmicznych Wilków zależą od ich wieku - najmłodsi są uparci i butni,
zdawałoby się zdeterminowani by zginąć gdy na złamanie karku szarżują do bitwy.
Szarzy Łowcy są bardziej dojrzali, świadomi swoich ograniczeń a jednocześnie ufający w
swoje umiejętności. Długie Kły - najstarsi i najmądzejsi - życzliwie ganią wybryki młodzików i zawsze
gotowi są udzielić rad. Najbardziej zaprawieni w bojach bracia bitewni tworzą Wilczą Gwardię,
strażników i przybocznych największych bohaterów Zakonu. Niezależnie jednak od zajmowanej
pozycji Kosmiczny Wilk wie że podąża ścieżką chwały, którą przed nim pokonywały tysiące wielkich
wojowników.
Genoziarno Zakonu
Kosmiczni Marines starożytnych Legionów Imperatora byli efektem inżynierii genetycznej,
psychologicznie zindoktrynowanymi wojownikami o nadludzkich możliwościach, ciałach i duszach
zahartowanych do wojny. Dodatkowo każdy z Legionów miał swoje własne dziwactwa i charakter jako
efekt ich genoziarna i wyjątkowej kultury wojowników. Znany ze swojej dzikości i posłuszności woli
Imperatora, Legion Kosmicznych Wilków długo trzymał się z dala od pozostałych Legiones Astartes.
Odlegli i niedostępni, oddzieleni byli nie tylko przez wojownicze usposobienie, ale również przez
niemal niepokonaną sieć samodzielnie stworzonych mitów i przypowieści stojących na straży
sekretów VI Legionu - nie tylko kim byli ale również ich czynów w służbie Władcy Ludzkości.
Wyjątkowe genoziarno Kosmicznych Wilków, zmienione przez włączenie w nie Canis Helix, ma swoje
wady i zalety. Czyni ono Kosmicznych Wilków bardziej zwierzęcymi niż pozostali Astartes co z jednej
strony robi z nich nadzwyczajnie utalentowanych łowców i zabójców, z drugiej jednak strony
powoduje iż łatwiej mogą paść ofiarami swoich instynktów i popędów. W oczach ich przeciwników
uczyniło ono z Kosmicznych Wilków bardziej bestie niż ludzi.
Będąca przedmiotem legend straszliwa moc Canis Helix przyczyniła się do utraty życia przez
miliony Aspirantów gdy ich ciała wiły i skręcały się w bólach. Ci którzy przetrwają męczarnie zmieniają
się w śliniące się potwory. Canis Helix jest jednak niezbędny w procesie tworzenia Kosmicznego
Wilka, ponieważ bez tej kluczowej części genetycznego dziedzictwa Lemana Russa nie jest możliwa
implantacja kolejnych organów. Po implantacji Canis Helix jego sekwencja genetyczna prowadzi do
ohydnych zmian na ciele i duszy Aspiranta. Cofa się on do stanu pierwotnego - jego kości pękają i
odkształcają się, gęste włosie pokrywa całe ciało a jego jedynym pożądaniem jest pożeranie
świeżego mięsa i sycenie się krwią. Masa mięśniowa przyrasta w tym czasie o około 80 procent,
wiele kości zrasta się ze sobą a dziąsła przebijają podobne do wilczych kły. W trakcie tej gwałtownej i
niesamowicie bolesnej przemiany wojownik musi pokonać swój wewnętrzny cień lub stanie się on
ofiarą Klątwy Wulfena - przemieni się w olbrzymią, zdziczałą bestię, oszalałą i nieludzką.
Wraz z wiekiem Kosmicznego Wilka jego włosy stają się szorstkie i twarde, a także nabierają
charakterystycznego szarego koloru, zaś kły wydłużają się przypominając wilcze. Skóra staje się
grubsza i twardsza niczym wilcza, a wszyscy marines Kosmicznych Wilków są zazwyczaj intensywnie
owłosieni. Zmiany te we w pełni dojrzałej formie są charakterystyczne dla Szarych Łowców - miana
nadawanego Weteranom. Szczęśliwcy którzy przeżyją stulecia niekończących się wojen zmieniają się
dalej - ich włosy stają się białe niczym Fenrisiański śnieg a podobne do wilczych kły nabierają
ogromnych rozmiarów. Ci starzy wojownicy, zwani Długimi Kłami, cieszą się powszechnym
szacunkiem młodszych braci albowiem opanowali oni wewnętrznego wilka i nauczyli się okiełznywać
wojowniczego ducha żelazną wolą, stając się podobnym do kamienia na którym kruszą się ostrza ich
wrogów.
Historia Zakonu
Nie jest ważne jak wysoko sięgają twe mury,
Nie jest ważne ilu odpowie na twe wezwanie,
Nie jest ważne jak ostro błyszczy twe ostrze,
lub jak jasno płonie twe ognisko.
Wilk czeka,
Wilk czai się w ciemności na nas wszystkich.
Z Pieśni Grimnira Zimnego Języka
Sagi Fenrizjańskie
Od pierwszych dni VI Legionu na Terze pozostawał on na uboczu od pozostałych Astartes,
jego pochodzenie skrywające się za zasłoną w miarę jak narastała przerażająca reputacja jego
wojowników jako sprawnych oddziałów szturmowych, niezmordowanych w pościgu i niezrównanych
zabójców. Nadspodziewana przemoc stała się wizytówką Legionu. Jego kampanie, pozbawione
subtelności, były jednocześnie błyskawiczne w swej brutalności. Podobnie do źródeł jego nazwy,
wilków ze starodawnej Terry, natarcia ich wojowników były wykalkulowanymi zadaniami pełnymi
okrucieństwa, wymierzonymi by szarpać i rozdzierać do momentu w którym przeciwnik legnie u ich
stóp lub padnie martwy. Jednak dopiero zjednoczenie z ich Prymarchą - Lemanem Russem - i
osiedlenie się na Fenrisie, jednym z najniebezpieczniejszych i najdziwniejszych światów będących
domami Ludzkości, pozwoliło usposobieniu VI Legionu odnaleźć apoteozę - Kosmiczne Wilki
narodziły się naprawdę.
W czasie Wielkiej Krucjaty, pod przywództwem ich mistrza i genetycznego ojca Lemana
Russa, Legion Kosmicznych Wilków wyciął krwawą ścieżkę pośród gwiazd, lecz nigdy nie oddalił się
cienia Imperatora. Spowodowane było to ścisłą, w odróżnieniu od bratnich Legionów, kontrolą
Imperialnego Dworu którą objęte były Kosmiczne Wilki. Na rozkaz Imperatora Wilki wysyłane były
przeciw tym którzy sprzeniewierzyli się swym przysięgom wierności jak również tym którzy odrzucili
ofertę Imperialnej Uległości. Właśnie ta, często im wyznaczana, rola zakrwawionego instrumentu kary
w połączeniu z tajnymi celami do których Legion był wykorzystywany i kulturowymi osobliwościami, w
miarę upływu standardowych dekad wbijała klin pomiędzy VI i pozostałe Legiony Astartes. W
ostatnich latach Wielkiej Krucjaty, gdy Horus wyniesiony został do godności Mistrza Wojny,
Kosmiczne Wilki pod wieloma względami były Legionem izolowanym i odosobnionym. Z niektórymi z
braci Astartes utrzymywali, jakkolwiek odlegle, więzi braterstwa i szacunku, z innych darzyli
odwzjaemnioną goryczą i nieufnością, a niektórzy uważali ich za niewiele więcej niż bestie na
postronku, spuszczane jedynie po to by zabijać - stworzenia podlejsze od ludzi nie wspominając o
Astartes. Kosmiczne Wilki w najmniejszym stopniu nie przejmowały się tego typu osądami -
doskonale wiedzieli że nie są ani budowniczymi imperium, ani strażnikami na jego murach czy
maszerującymi w równych szeregach żołnierzykami, dbającymi o widowisko i pozbawione znaczenia
dążenie do perfekcji - byli drapieżnikami, którymi zostali stworzeni i biada była temu kto wpadł w ich
szczęki.
Wilcze dziecię przybywa na Fenrisa
Gdy inkubatory z rozwijającymi się Prymarchami rozrzucone zostały przez nieznane siły po
całej galaktyce, Prymarcha Kosmicznych Wilków wylądował na lodowym Świecie Śmierci o nazwie
Fenris. Jego inkubator wpadł w atmosferę planety i runął na zbocze ogromnej góry. Biorąc pod uwagę
surowość klimatu Fenrisa, można bezpiecznie założyć że w tych warunkach istota podlejszej kondycji
wyzionęłaby ducha niemal natychmiast po przybyciu na planetę (nie wspominając o lądowaniu w
kapsule wpadającej z kosmiczną (dosłownie) prędkością w atmosferę i pozbawioną jakichkolwiek
systemów hamowania - to takie moje luźne przemyślenia). Po wyłonieniu się ze swojej dymiącej
kapsuły niemowlę, którym wówczas był Prymarcha, natrafiło na śmiertelnie groźną waderę Wilka
Gromu. Wydawać by się mogło że dziecko skazane było na zagładę, jednak los miał wobec niego
inne plany. Wyczuwając pokrewnego ducha wielka wilczyca nie zabiła transludzkiego dziecka, a
przygarnęła go i wychowała wraz ze swymi szczeniętami. Imperialne zapiski dotyczące dziedzictwa
Kosmicznych Wilków i pochodzenia Lemanna Russa wiele zawdzięczają dziełu życia Gnaurila
Starszego, współczesnego starożytnemu królowi Fenrisa, Thengirowi. Wyniesienie Wilczego Króla
opowiada o brzemiennej w następstwa Zimie Śmierci gdy zdziczałe wilcze dziecko znalezione zostało
przez myśliwych jednego z fenrizjańskich plemion. W czasie okrutnej walki wilczyca została zabita ich
strzałami i oszczepami wraz z wieloma ze swoich szczeniąt. Prymarcha walczył wówczas ze
straszliwą furią, gołymi rękami zabijając tuzin wojowników by ochronić ocalałą dwójkę członków
swego stada, Frekiego i Geriego. W tym momencie los interweniował po raz kolejny - jeden z
myśliwych zauważył że Prymarcha nie jest wilkiem a człowiekiem i nakazał pozostałym opuszczenie
broni. Okrwawiony młodzik stał z obnażonymi kłami jednak zrozumiał pokojowy gest i powstrzymał
swój gniew. Niepewni co czynić ludzie zabrali młodego Prymarchę i jego wilcze rodzeństwo przed
oblicze króla Thengira z plemienia Russów. Starzejący się wódz rozpoznał w młodym człowieku wielki
potencjał i nakazał by otrzymał on miejsce w jego domostwie i został wychowany na prawdziwego
Fenrizjanina - wojownika. Wielu było oszołomionych decyzją króla jednak upływ czasu dowiódł
wielkiej mądrości króla Thengira.
Znalazłszy się po raz pierwszy wśród przedstawicieli swojego gatunku, Leman szybko
przyswoił sobie ich umiejętności wykazując wrodzone uzdolnienie do bycia wojownikiem. Nauczył się
mówić i opanował sztukę władania ich prymitywną bronią - żelaznymi mieczami i toporami. Z czasem
Prymarcha zaczął pojmować iż jest bardziej człowiekiem niż wilkiem, a jednocześnie dalece
przewyższa jedno i drugie. Gdy w czasie trzeciej walki treningowej z czempionem straży królewskiej,
uprzednio rozbroiwszy go, Russ oddał mu jego własne topory, król Thengir osiągnął przekonanie że
młodzieniec przeznaczony był do wielkości. W krótkim czasie Prymarcha opanował fenrizjański
dialekt niskiego gotyckiego i przemawiał nim z wielką elokwencją i któregoś wieczoru król Thengir
uznał iż stał się warty otrzymania prawdziwego imienia. Król nadał dawnemu wilczemu dziecku imię
Lemanna z plemienia Russów. Gdy Prymarcha osiągnął dojrzałość stał się największym pośród
Russów prowadząc ich wojowników do tysięcy zwycięstw. Gdy król Thengir dożył swych dni, Leman
zajął jego miejsce na tronie i szybko Wilczy Król stał się legendą na całym Fenrisie. Kwestią czasu
pozostawało aż wieści o jego chwale dotrą do uszu tego który desperacko poszukiwał wieści o swych
zaginionych synach.
Wiele z tego co dziś wiadomo o wczesnych latach Lemana Russa zrodziło się z pogłosek i
legend towarzyszących rozchodzeniu się jego chwały wśród plemion Fenrisa. Mówiono że był w
stanie w pojedynkę odeprzeć całe armie wrogów króla, samemu nie odnosząc najmniejszej rany,
wyrwać dąb z ziemi i nad głową złamać go wpół czy gołymi rękami zadusić fenrizjańskiego mamuta
aby następnie, nadchodzącego wieczoru, całego pochłonąć na kolację. Gdy król Thengir dożył swych
dni nie było cienia wątpliwości kto powinien zostać następnym władcą plemienia Russów. Z czasem
wszystkie plemiona skutego lodem świata uznały nad sobą jego zwierzchność by czerpać z jego
mądrości i nadzwyczajnych umiejętności posługiwania się bronią.
W ten oto sposób Russ zaczął być zwany Królem Fenrisa, Wilczym Królem, o osądzie tak
silnym jak jego prawica i niepodważalnym autorytecie. Ni człowiek ni bestia nie były w stanie go
pokonać, żadne plemię nie było w stanie sprostać jego armiom a w jego królestwie trwał pokój
pomiędzy człowiekiem a wilkiem. Jego dwór był miejscem gdzie gromadzili się najsrożsi wodzowie i
najpiększniejsze spośród panien. Opowieści o podbojach Russa rozprzestrzeniały się niczym pożar w
suchym lesie i w niedługim czasie jego czyny zwróciły na siebie oczy starodawnej Terry. Gdy floty
biorące udział w Wielkiej Krucjacie zbliżyły się do Fenrisa, dotarły do ich uszu historie o
nadzwyczajnym Wilczym Królu rządzącym całą planetą. W ten oto sposób okręty Imperatora dotarły
do serca morza gwiazd i osiadły na skutym lodem Fenrisie niedługo po wstąpieniu Russa na tron,
który wykuł jednocząc rozdrobnione i dzikie plemiona zamieszkujące jego planetę.
Wiele szczegółów z czasu Fundacji VI Legionu skryte jest za zasłoną stworzonej z
premedytacją zasłoną utkaną na etapie jego tworzenia, podobnie jak miało to miejsce w przypadku
innych przedlegionowych formacji stworzonych pod koniec Wojen Unifikacyjnych. Poza
standardowymi środkami bezpieceństwa i kamuflażu, którymi Imperator objął cały program
utworzenia kosmicznych marines, VI Legion wraz z Legionami XVIII (późniejsze Salamandry) i XX
(późniejszy Legion Alfa) stworzony został niejako w separacji od pozostałych. Spekuluje się że
przyczyną takiego stanu rzeczy był fakt iż Legiony te zostały stworzone do realizacji bardzo
konkretnych celów. Niewielu znających fakty związane z tym swoistym trójkątem Legionów przeżyli
tamte zapomniane i krwawe dni, a garstka najstarszych i najbliższych powierników Imperatora która
przetrwała z czasem zabrała tajemnicę do grobu. Tajemnica spowijająca proto-Legiony trójkąta
wytworzyła zauważalny dystans pomiędzy nimi a ich braćmi, szczególnie w odniesieniu do
pierwszego naboru inicjatów wokół którego zaczęły krążyć mroczne plotki. W przypadku VI Legionu
ogromna różnorodność w pochodzeniu i genotypie widoczne były na pierwszy rzut oka. Bliższa
analiza świadectw które przetrwały do dziś wskazuje że do stworzenia Legionu wybrane zostały
najbardziej barbarzyńskie i hiperagresywnne ludy przedzjednoczeniowej Terry. Jednocześnie, przy
tak wielkiej różnorodności, wydaje się że selekcja dokonywana była w oparciu o indywidualną ocenę
w miejsce wykorzystania całych szczepów wojowniczych społeczności. W tej sytuacji, w odróżnieniu
od choćby Legionów X i XV (później znanych odpowiednio jako Żelazne Dłonie i Tysiąc Synów) które
nosiły na sobie znamię macierzystych, terrańskich wojowniczych imperiów, rodzący się VI Legion
stanowił czystą kartę. Spoiwem Legionu stało się szkolenie w operowaniu jako spójna siła wojskowa
pod dowództwem Strategosa z wewnętrznego kręgu Imperatora. O wyjątkowości Legionu stanowiło
również jego genoziarno jednak to co odróżniało je od pozostałych proto-legionów nie było jeszcze
jasne dla niewtajemniczonych.
Dalsze dowody wskazują na to iż Legion przechodził kolejne etapy swego rozwoju wolniej od
większości pozostałych, w pierwszych latach swego istnienia najwolniej ze wszystkich, być może z
wyłączeniem XX Legionu, którego dziwne i tajemnicze pochodzenie zawarte jest w innych źródłach.
Tak wolny rozwój spowodowany prawdopodobnie został przez wysoki odsetek kończących się
śmiercią reakcji na implantację genoziarna w organizmach kandydatów - stało się to wyróżnikiem
genoziarna VI Legionu aż do czasu gdy zostało ono ustabilizowane z wykorzystaniem wzorca
genetycznego swego Prymarchy. Niezależnie od tego, podobnie do pozostałych dwóch legionów
trójkąta, VI Legion w znakomitej większości nie został wykorzystany w końcowych etapach Wojen
Zjednoczeniowych i rekonkwiście Układu Słonecznego. Posłużyło to nie tylko jego dalszej izolacji od
pozostałych Astartes ale również odebrało mu łupy które stały się udziałem Legionów biorących
udział w podporządkowaniu Luny - ogromnie zwiększonego naboru inicjatów i pierwszeństwa w
dostępie do jej laboratoriów genetycznych. Jak na ironię to prawdopodobnie zaważyło na tym iż VI
Legionowi oszczędzone zostały związane z genoziarnem problemy, które niemal doprowadziły do
zagłady znanego później jako Dzieci Imperatora III Legionu i poważnie przerzedziły szeregi Legionów
V i IX (później Białe Szramy i Krwawe Anioły).
Dopiero standardową dekadę po opuszczeniu Układu Słonecznego przez siły Wielkiej
Krucjaty VI Legion został otwarcie wysłany do boju z wrogami Imperatora. Wydarzenia tej dekady
przepadły w mrokach dziejów i pozostają nieznane nawet w historii VI Legionu, jednak dzieje
pierwszej wielkiej bitwy o Uległość planety 1-122, znanej swej rodzimej populacji jako Delsvaan, są
dokładnie znane. Wysłany z Principia Imperialis, wielkiej Floty Ekspedycyjnej pod dowództwem
samego Imperatora, VI Legion, wówczas liczący 3500 Astartes, wylądował na planecie, która
działaniom Imperium odpowiedziała przemocą. Sam Delsvaan w miarę dobrze przetrwał Epokę
Zamętu utrzymując stosunkowo wysoki poziom technologii. Planeta była wysoko uprzemysłowiona,
rządzona przez zmilitaryzowaną plutokrację ukierunkowaną na namacalne dochody i polityczną
kontrolę nad jej licznymi kombinatami produkcyjnymi. Ich grzechem nie było spaczenie czy głęboko
zakorzenione zło a raczej pycha i arogancja, tym niemniej sprzeciwili się oni Imperium a ich błąd miał
zostać im szybko uświadomiony. Planowanie i wykonanie operacji, niewątpliwie jako część testu VI
Legionu, pozostawiono Komandorowi Enochowi Rathvinowi, pierwszemu mistrzowi Legionu.
Przeprowadził on wielokierunkową inwazję planetarną wycelowaną w Masaanore-Core -
ufortyfikowane miasto-sypialnię należące do najpotężniejszego kombinatu na Delsvaan. Pod osłoną
bombardowania zewnętrznych obszarów miasta i węzłów infrastruktury dokonane zostało uderzenie z
wykorzystaniem pojazdów i kapsuł desantowych. W wynikłym zamieszaniu zdobyto tuziny stref
lądowania co pozwoliło Rathvinowi sprowadzić na powierzchnię wszystkie swe siły w ciągu jednej
godziny solarnej. Komentarze obserwatorów pokazują że to co pierwotnie wyglądało niczym
punktowe uderzenia, podobne do stosowanych przez XVI Legion pod przywództwem Horusa,
wówczas jedynego ocalałego Prymarchy, szybko przekształciły się w coś zupełnie innego.
Większość obrońców została wybita tam gdzie stali gdy próbowali uformować linie obronne
aby powstrzymać natarcie lub wyrżnięci gdy próby kontrataków zamieniały się w paniczne odwroty.
Wkrótce członkowie milicji wymieszali się w tłumami uciekających cywilów. W obliczu tak wielkiego
popłochu VI Legion sprawiał wrażenie że zdwoił swoje ataki jak gdyby podrażniony smrodem krwi i
strachu co ostatecznie sprowadziło się do wielkiej rzezi. Materiały archiwalne są przedmiotem debaty
czy dowództwo Legionu w obliczu szalejącej przemocy nie utraciło dowodzenia nad swoimi
jednostkami, jakkolwiek krótko by to nie trwało. Niezależnie od tego Enoch Rathvin nie spieszył się z
wzięciem swych wojsk w karby i gdy ostatecznie przyjął kapitulację Masaanore-Core ulice miasta
pokryte były szkarłatem krwi jego mieszkańców. Los miasta stał się jednak przykładem dla
przywódców pozostałych kombinatów którzy szybko dostrzegli szaleństwo jakim byłby dalszy opór i
zaakceptowali Imperialną Uległość. Cena którą przyszło za to zapłacić była wielka dla jednego z miast
jednak w skali całej planety była relatywnie niewielka. Działania VI Legionu, niepokojące dla
niektórych członków imperialnej hierarchii (bardziej ze względu na braki w dyscyplinie niż na wyniki),
były satysfakcjonujące dla Imperatora który przyznał Legionowi własną flotę - 115. Flotę
Ekspedycyjną, wciąż powiązaną z Principia Imperialis lecz cieszącą się wewnętrzną niezależnością.
Przez następny tuzin lat VI Legion działał dalej jako flota Wielkiej Krucjaty a jego szeregi stale
rosły do niemal 5000 w czasie bitwy o Hyn’tal i 7000 Astartes na początku kampanii na Pomoście
Relovs. Biorąc pod uwagę niewielką liczebność - Legiony Księżycowych Wilków czy Mrocznych
Aniołów liczyły wówczas odpowiednio trzy- i czerokrotnie więcej braci - Legion działał zazwyczaj wraz
z innymi Legionami i dużymi siłami Imperialis Auxilia w większych kampaniach lub powierzane mu
były mniejsze, często krwawe, zadania zniszczenia węzłów oporu nieprzyjaciela. Z czasem Legion
osiągnął szczególną biegłość w realizacji zadań likwidacyjnych, szczególnie w warunkach walk
miejskich, czy bardziej ogólnych akcjach karnych jak dławienie rebelii poprzez krótkie, brutalne misje
odwetowe, do których Legion wydawał się stworzony. Sam Rathvin zabiegał aby właśnie do tego typu
misji Legion był przydzielany. Gdy w tym okresie inne Legiony zaczęły przyjmować swe barwy i
powoli wykształcać tradycje bojowe, Kosmiczne Wilki pozostały dziwnie surowe, rzadko kiedy
wyróżniając swe oporządzenie inaczej niż poprzez oznaczenie przydziału bojowego i jednostki.
Wartym odnotowania wyjątkiem jest dodanie wyeksponowanych znaków “Sanghauty” -
miecza o podwójnym, ognistym ostrzu. Symbol ten, zazwyczaj noszony przez Mistrzów Dyscypliny i
członków Korpusu Dyscyplinarnego Imperialis Militant, niósł ze sobą bardzo jasny przekaz - każdy
Astartes miał władzę życia i śmierci nad podległymi sobie jednostkami Imperialis Auxilia które zostały
oddane pod dowództwo VI Legionu. Legion szybko zyskał ponurą sławę gdy sięgano po tą władzę
jako zbiorową karę dla wszystkich, zaledwie ludzkich, jednostek, które uznali oni za nie dość bojowe
lub zdyscyplinowane. We wczesnych latach Wielkiej Krucjaty, VI Legion był uosobieniem pierwotnej
dzikości i agresji, jednak nie okazywał on poziomu kontroli który osiągnął w późniejszych latach. W
konsekwencji Legion posiadał zdecydowanie więcej jednostek dyscyplinarnych niż jakikolwiek inny
Legion z wyłączeniem XII (świry od Angrona, Pożeracze Światów). Korpus Dyscyplinarny służył
utrzymaniu porządku w szeregach Legionu, tak w bitwie jak i poza nią, jak również przeciwdziałaniu
próbom obchodzenia czy ignorowania rozkazów. Konsulowie-Nadzorcy wybierani byli spośród
najbardziej zrównoważonych weteranów VI Legionu i nadawana im była władza życia i śmierci nad
swymi braćmi a ich pancerze oznaczane były charakterystycznym emblematem tej często oczernianej
służby.
Rewolta Moloriańska stanowi jaskrawy przykład potrzeby istnienia takich oddziałów. Świat,
który niedawno przyjął Imperialną Uległość, ogłosił otwartą rebelię przeciw władzy Imperium. W
odpowiedzi wysłano 8. Kompanię VI Legionu. To co pierwotnie było chirurgicznym uderzeniem na
pałace zbuntowanego rządu szybko uległo degradacji do zabójczego szału gdy siły rebeliantów
przystąpiły do kontrataku. Rozpraszając się po stolicy Molaru, Kosmiczni Marines mordowali każdego
na kogo natrafili, do stopnia w którym przemysłowy potencjał świata został zagrożony. Jedynie dzięki
brutalnym działaniom Korpusu Dyscyplinarnego jacykolwiek Molorianie wewnątrz murów miejskich
przeżyli. Stało się to jednak za cenę serii zbiorowych egzekucji.
O szakalach i ogarach
Reputacja VI Legionu wśród sił Wielkiej Krucjaty, w czasie jej drugiej terrańskiej dekady, była
mieszana. Z jednej strony posiadał on szereg bezsprzecznych sukcesów i zdobył wiele wyróżnień
bojowych jednak szeroko rozpowszechnione były również oskarżenia i opowieści o niepotrzebnych
szkodach ubocznych i stratach wśród ludności cywilnych w miejscach w których walczył. Na długo
zanim Fenris i jego kultura odcisnęła się na VI Legionie, mówiło się że w jego wojownikach znajduje
się coś zwierzęcego, coś co było zapowiedzią piętna, znanego później jako Canis Helix. Co więcej
niektórzy mieli obawy związane z plotkami że VI legion jest wewnętrznie podzielony, rządzony
bardziej poprzez siłę jego oficerów niż posłuszeństwo prawowitej władzy. Działo się to w czasach gdy
Prymarchowie, z wyłączeniem Horusa, nie zostali jeszcze odnalezieni i nie zdołali odcisnąć jeszcze
swego wpływu na podległe im Legiony, jednak Legiony takie jak VIII zdobywały już reputację jako
narzędzia terroru i strachu a VI i jego “niechciana dzikość” wymieniane były często obok przyszłych
Władców Nocy na naradach władz Wielkiej Krucjaty. Pojawiały się również głosy iż VI Legion
powinien zostać objęty ścisłym nadzorem aby nie wymknął się spod kontroli. Ze wszystkich oskarżeń
wysuwanych pod adresem Legionu, najbardziej dotkliwym był zarzut że Legion nigdy nie jest bardziej
skory do walki niż w sytuacji gdy nieprzyjaciel już się załamał i zaczął uciekać - gdy jego ofiary
stawały się bezbronne.
Zarzut ten spowodował iż VI Legion otrzymał nieformalne i wysoce obraźliwe przezwisko
“Uciekinierów” - była to zbiorcza nazwa nadana szakalom i zmutowanym psom zamieszkującym
wyschnięte morza Terry, które żerowały na kolumnach uciekinierów i mieszkańcach pustkowi -
stworzeniom odważnym jedynie wtedy gdy ich ofiara była na wpół martwa z wycieńczenia. Jak na
ironię, obelga ta mogła mieć na celu porównanie VI z VIII Legionem który już wtedy nazywany był
Ogarami Wojny, a sam Legion również znany z niespotykanego poziomu okrucieństwa w boju
uznawany był za przykład kontrolowanej furii zwróconej jedynie przeciw najbardziej z odrażających z
wrogów i wykorzystywanej do przezwyciężenia najbardziej nieprzychylnych okoliczności. W czasach
obecnych porównanie to wygląda niczym makabryczny żart biorąc pod uwagę co miała przynieść
przyszłość obu Legionów i jaką ścieżką miały one podążyć. Ścieżką na której wybór największy
wpływ miało zjednoczenie obu Legionów ze swymi Prymarchami.
Imperator i Wilczy Król
W odróżnieniu od odnalezienia Horusa - pierwszego Prymarchy przywróconego na łono
Imperium - o odnalezieniu Lemana Russa, jak również o odnalezieniu pozostałych Prymarchów,
znanych jest niewiele pewnych informacji. W przypadku Russa jest to o tyle trudniejsze, że skryte są
one za dodatkową zasłoną dokładnie i z premedytacją utkanych mitów i alegorii. Pewnym jest że
Leman Russ był drugim z Prymarchów który ukazał się u boku Imperatora na kilka standardowych lat
przed odnalezieniem Ferrusa Manusa na Medusie. Sam Leman Russ odnaleziony został na Fenrisie,
Świecie Śmierci otoczonym tajemnicami i legendami. Podobnie jak Medusa, Fenris oznaczony był na
najstarszych istniejących mapach pochodzących z Mrocznej Ery Technologii. Jak twierdzą starożytne
fenrizjańskie sagi, to sam Imperator, odziany w długie, zwyczajne szaty i skryty za runami przebrania i
zmieszania, wszedł do długiej halli Russów. Ci z tubylców, którzy byli na tyle spostrzegawczy i
trzeźwi, jak również towarzyszące Russowi fenrizjańskie wilki, skurczyli się w sobie w obliczu nowej,
potężnej osoby. Russ odmówił złożenia Imperatorowi hołdu jako Władcy Ludzkości. Sam Imperator
doskonale wiedział że dumny Russ nigdy nie zegnie kolana przed Jego władzą zanim nie zostanie
pokonany w pojedynku. Imperator przekonany był o własnej potędze i wiedział że wyzwania które
zostaną mu rzucone będą dla Niego niczym.
Dziwny wędrowiec podszedł więc do powykrzywianego drewna Wilczego Tronu i wielkoluda
który na nim zasiadał i stał, twardo spoglądając w stronę miejsca z którego Russ górował nad ucztą.
Wtedy to właśnie obcy rzucił Swe wyzwanie. Co miało być tym wyzwaniem pozostawił decyzji
Wilczego Króla. Za zwycięstwo obcy nie poprosił o nic poza pozwoleniem na picie po prawicy Russa
w czasie uczty. W przypadku jego porażki, Russ zażądał by obcy przez rok służył jego rozkazom.
Ponuro obcy zgodził się na zaproponowane warunki. Russ poddał Imperatora serii prób. Wilczy Król
nie chciał psuć uczty więc jego pierwszym wyzwaniem było jedzenie. Obcy spożywał ogromne ilości
jadła, wielokrotnie więcej niż byli w stanie zjeść najtężsi z wojowników, jednak gdy uniósł wzrok
sponad swego talerza ujrzał że Russ pochłonął już trzy całe aurochy. W pierwszej konkurencji poniósł
porażkę. Król cieszył się swoją rozrywką a jednocześnie zrozumiał że odziany w brązowe szaty
podróżnik ma w sobie duszę Fenrizjanina. Wyzwał go więc na pojedynek w piciu. W chwili gdy
wędrowiec osuszył szóstą baryłkę silnego fenrizjańskiego miodu okazało się że nie ma nic więcej do
picia - Wilczy Król wyżłopał wszystko co było dostępne. Imperator przegrał po raz kolejny a w jego
spojrzeniu zaczynały pełzać iskry złości.
Wiedziony rozczarowaniem swym potomkiem, wędrowiec nazwał Lemana Russa opojem i
obżartuchem zdolnym do osiągnięcia w życiu niewiele ponad opychanie się jedzeniem i porykiwanie
pustych przechwałek. Wilczy Król spokojnie wyłożył warunki ostatniego wyzwania a jego dwór cicho
się wycofał i zamarł w ciszy, nie śmiąc nawet oddychać gdy Russ wyciągnął swój wspaniały miecz z
pochwy i wstąpił na jeden ze stołów. W trzecim wyzwaniu ogłosił że pokona Imperatora w walce. W
tym momencie Imperator odrzucił swój płaszcz, kaptur opadł z Jego twarzy a oczom zebranych
ukazała się Jego prawdziwa postać. Był wiele wyższy niż którykolwiek z obecnych mężów, skąpany w
swietle i przyodziany we wspaniały, złoty pancerz wspomagany. Tym razem to Imperator pokonał
Russa, powalając go potężnym ciosem swej Rękawicy Mocy. Gdy godzinę później Leman odzyskał
przytomność uznał swą porażkę i z krwawym uśmiechem i złamanym kłem przysiągł wierność swemu
prawdziwemu ojcu - Imperatorowi Ludzkości.
VI Legion w Wielkiej Krucjacie
Po zabraniu Wilczego Króla z Fenrisa Imperator zaczął udzielać mu nauk o działaniach i
technologii swego gwiezdnego Imperium. Prymarcha szybko i z łatwością przyswajał wiedzę i po
zaledwie kilku tygodniach Imperator uznał Russa za godnego by prowadzić Jego armie w Wielkiej
Krucjacie.Leman Russ został wprowadzony pomiędzy wojowników VI Legionu Kosmicznych Marines
stworzonych przez implantację genoziarna stworzonego z jego własnego DNA. W ten sposób Leman
Russ stał się ojcem, przodkiem i Lordem VI Legionu przemianowanego na Kosmiczne Wilki i dołączył
do chwalebnych działań Wielkiej Krucjaty. Russ prowadził swój Legion odziany w trzykroć
błogosławiony pancerz wspomagany, w ręce dzierżąc legendarne Ostrze Mrozu znane jako Mjalnar
(jakoś dziwnie wieje mi tutaj Thorem i Mjollnirem…), którego zęby wydarte zostały z paszczy
wielkiego krakena Gormenjarla. Mówiono że ostrze to zdolne było rozpłatać lodowe góry Fenrisa na
pół.
Wraz z Russem podążyło kilkuset wojowników z Fenrisa, którzy ,pomimo wieku, przeszli
implantację genoziarna i transformacje niezbędne by stać się Astartes, co stało się udziałem
przynajmniej większości z nich. Wielu zmarło w trakcie procesu jednak było ich wiele mniej aniżeli
ktokolwiek by się spodziewał. Stało się to z dwóch powodów. Pierwszym był stabilizujące działanie
materiału genetycznego samego Lemana Russa na genoziarno Legionu - wydawało się że wszystkie
problemy związane z przeżyciem kandydata zostały rozwiązane. Drugim czynnikiem była
niespotykana odporność samych Fenrizjan wiązana z przetrwaniem ludzi na nieprzyjaznym świecie
jak również z tajemnicami samego Fenrisa. Ludzie ci stali się pierwszymi Varagyrami (w imperialnych
zapiskach pojawia się również forma “Varangii”) - Wilczą Gwardią. Byli oni wojownikami
zaprzysiężonymi Russowi by stać u jego boku nawet jeśli wymagało to igrania ze śmiercią, a których
lojalność zdawała się opuścić Fenrisa i podążyła niezachwiana śladami Prymarchy. Sam Russ cenił
lojalność swoich Varagyrów bardziej aniżeli potęgę transludzkich Astartes VI Legionu oddanego pod
jego rozkazy, pomimo opowieści opisujących ich siłę i dzikość, bowiem nie do tamtego momentu nie
udowodnili oni Prymarsze swej wartości jako wojownicy ani nie zdobyli jego uznania. Była to pierwsza
z lekcji udzielonych VI Legionowi przez Lemana Russa i wczesna oznaka że pod wodzą Wilczego
Króla jego Legion będzie diametralnie różny od pozostałych.
Wilki czają się wśród gwiazd
Będziemy niczym kawałki żelaza, skręcane i skuwane razem by wykuć mordercze ostrze. Ja i moi
zaprzysiężeni byli dotychczas Wilkami Fenrisa, wy, moi krewniacy, byliście Wilkami Terry. Razem
staniemy się Wilkami Czającymi się wśród Gwiazd a bestie pełzające i żywiące się mrokiem poznają
strach przed nami i dowiedzą się że stały się zwierzyną.
Prymarcha Leman Russ przemawiający do swych wojowników po objęciu władzy nad VI Legionem
Zachowane źródła wskazują że przekazanie dowództwa nad VI Legionem przebiegło gładko,
przynajmniej na początku. Fakt że ich Prymarcha był drugim z odnalezionych synów Imperatora było
powodem radości i swoistej dumy w szeregach Legionu, zaś same barbarzyńskie zwyczaje ich
nowego lorda było zaledwie pomniejszym zmartwieniem. Russ był charyzmatyczną osobą i szybko
zaczął wzbudzać strach wśród tych którymi dowodził, bowiem w Legionie, który cenił siłę ponad
wszystko, pojawił się wojownik którego potęga przewyższała pozostałych w stopniu który wymykał się
jakimkolwiek porównaniom. Rathvin przekazał dowodzenie niechętnie jednak nie rzucając Russowi
bezpośredniego wyzwania. Obecność Varagyrów, którym Russ nakazał rozproszenie się wśród
zebranych, stała się powodem pewnego oburzenia jednak szybko stało się jasnym że woli Russa nie
wolno poddawać wątpliwościom a sami Varagyrowie byli bardziej niż chętni by w pojedynkach
rozwiewać wszystkie wątpliwości w tej kwestii. Zanim jednak jakakolwiek gorycz mogła zacząć się
gromadzić, Russ w swej mądrości zadecydował by Legion wyruszył do boju tak aby on, jego
współplemieńcy i genetyczni synowie mogli przelać razem krew i w ogniu bitwy zostać wykutymi na
nowo.
Cel pierwszej kampanii, którą Russ miał podjąć ze swym Legionem, został dokładnie wybrany
za radami Imperatora i Horusa i miał się stać prawdziwą próbą zapału VI Legionu. Celem stał się
sektor poszerzającego się pogranicza znanego jako Krąg Ognia, na galaktyczny wschód od
Segmentum Solar. Była to kipiąca dzicz chaotycznie poruszających się systemów gwiezdnych i
płonących mgławic, nawiedzana przez częste burze jonowe i burze Osnowy, z przynajmniej grupą
światów zajętych przez xenos. Wiele z tych światów zamieszkanych było przez orków i stanowiły one
źródło Kosmicznych Wraków i łupieżczych wypraw na terytoria rodzącego się Imperium. Ludzkie
osadnictwo w regionie było skromne, kluczowe zasoby rzadkie zaś sam koszt pacyfikacji sektora
określany był bardzo wysoko. Z tych powodów Krąg Ognia pozostawiony został do tego czasu w
spokoju, być może poza kilkoma rozpoznawczymi rajdami, jednak w miarę postępów Wielka Krucjata
zaczęła zmierzać w kierunku wiele większych i bardziej niebezpiecznych zdobyczy światów leżących
za Seraphiną, obszaru kontrolowanego przez rozległe orkowe imperium. Zagrożenie, którym mogli
stać się orkowie z Kręgu Ognia atakujący tyły Krucjaty w ramach wsparcia swych ziomków, ocenione
zostało jako realne i aby mu zapobiec VI Legion otrzymał zadanie oczyszczenia Kręgu Ognia
niezależnie od ceny jaką przyszłoby za to zapłacić.
Jednym z najbardziej znanych epizodów tamtego okresu to operacja połączonych kilku
Legionów Astartes, w tym Żelaznych Wojowników i Białych Szram, wspartych przez tysiącie
jednostek Imperialis Auxilia i znaczące siły Mechanicum. Zadaniem było zniszczenie wielkiej hordy
orków WAAAGH! Mashogga. Według legend to siły Lemana Russa i Jagathai Khana doprowadziły
siły orków do odwrotu podczas gdy Perturabo opisywany jest jedynie jako “towarzysz” wskazujący
optymalne ścieżki ominięcia orkowej obrony zawieszonej na niskiej orbicie.
Wojna ciągnęła się przez pięć standardowych lat nie zwalniając tempa i nie opadając z furii.
Straty VI Legionu, tak w ludziach jak i sprzęcie, były zatrważająco wysokie - niemal jedna trzecia
Legionu została zniszczona nim konflikt dobiegł końca a Krąg Ognia zamieniony został w
cmentarzysko ofiar wojny. Pośród poległych znalazł się coraz bardziej niestabilny umysłowo
Komandor Enoch Rathvin, zmiażdżony w hydraulicznych pazurach orkowego piekielnego pełzacza
gdy prowadził samobójcze natarcie na Xyat. Jednak na każdego padłego w boju Astartes przypadały
setki jeśli nie tysiące zabitych zielonoskórych. Wojna toczona była bez litości czy odpuszczenia, nie
była aktem podboju lecz eksterminacji, przeprowadzonym z bezwzględnością i niezmordowaniem do
którego nie byłby zdolny jakikolwiek niezmodyfikowany człowiek. Była tym do czego stworzone
zostały Kosmiczne Wilki i zgodnie z obietnicą Russa - Krąg Ognia wykuł Legion na nowo.
Dawne potworności i wybryki które zarzucano VI Legionowi, pod przywództwem Russa
zostały obrócone na jego korzyść. Z żądzą krwi opanowaną dyscypliną i żelazną wolą a furią
okiełznaną obowiązkiem i przysięgą lojalności, Russ dał swemu Legionowi poczucie dumy z tego jaki
był, dumy ze swej potęgi, nawet z potwornego okrucieństwa które czaiło się w jego sercu. W tym
wszystkim nie pozwolił on swym synom na poszukiwanie chwały dla samej siebie czy nurzanie się w
gorzkiej truciźnie bezmyślnego rozlewu krwi. Nadał im cel i dał im godność, niezależnie od tego jak
ponure by one nie były. Służyli Imperatorowi a była to uświęcona służba, stworzeni zostali by
stanowić kły zaciśnięte wokół gardeł wrogów ludzkości. Tak jak na Fenrisie gdzie wojna
podporządkowana była przetrwaniu znajomych i krewnych, tak galaktyka miała stać się bezpiecznym
domem dla ludzkości, nawet jeżeli wcześniej Wilki Czające się wśród Gwiazd musiałyby obmyć ją we
krwi.
Wodzowie Imperium
Dzierżąc swe potężne Ostrze Mrozu, Russ rzucał się naprzód do walki u początku każdej z
bitew zmiatając wszystko na swej drodze. W trakcie długich i ciężkich lat Wielkiej Krucjaty Kosmiczne
Wilki i ich wilczy towarzysze wybierani spośród fenrizjańskich wilków zawsze stali w pierwszym
szeregu. Russ kroczył na czele swego VI Legionu wyrzynając wszystko co ośmieliło się stanąć mu na
drodze, a jego nadejście zwiastowane było wyciem. Leman Russ dzielnie walczył w czasie Wielkiej
Krucjaty zdobywając opinię przebiegłego i zażartego, chociaż nieco niestabilnego, wojownika i
przywódcy Astartes. Wielka Krucjata była nadal młoda a jej wojny oczekiwały na zwycięstwo.
Potrzebowała ona tak wielu wodzów pokroju Lemana Russa jak było to możliwe, pomimo tego iż
odnalezieni zostali kolejni Prymarchowie którzy zjednoczyli się ze swymi Legionami, wśród nich
Ferrus Manus, Fulgrim czy odnaleziony niedawno Rogal Dorn. Po zapełnieniu szeregów
przerzedzonych kampanią w Kręgu Ognia, VI Legion stał w gotowości by odpowiedzieć na wojenny
zew. W ciągu następnych solarnych dekad Leman Russ i jego Legion uczestniczyli w szeregu
udanych akcji narzucenia Imperialnej Uległości i kampanii, tak samodzielnie czy na czele licznych flot
wojennych, regimentów Imperialis Auxilia czy nawet, przy kilku okazjach, innych jednostek Astartes
którzy oczekiwali na odnalezienie swego Prymarchy. Ten okres w historii Legionu często jest
pomijany jednak w serii odniesionych zwycięstw da się zauważyć że Russ i jego synowie byli czymś
więcej niż dzikimi pół-bestiami jak opisywały ich niektóre późniejsze świadectwa, zaś sam Russ
dowiódł że jest dowódcą o niespotykanych umiejętnościach. U stóp VI Legiony legły domeny orków
na Taralais i eldarów na Saharduin, zaś na Świecie Ulu Nova Borilia zniszczona została tyrania
nomanów trzymająca mieszkańców świata w niewoli od mileniów. Szczególnie celebrowane było
zwycięstwo w tym ostatnim jako że Imperium przywrócony został Standardowy Wzorzec
Konstrukcyjny starożytnego czołgu, na cześć Prymarchy Kosmicznych Wilków nazwany przez
Mechanicum jego imieniem.
Wraz z upływem czasu wojownicy Russa zaczęli nazywać siebie mianem Vylka Fenryka -
Wilkami z Fenrisa. To w połączeniu ze sławnymi słowami Lemana Russa oraz szkarłatnym,
wyszczerzonym wilczym łbem przyjętym jako godło Legionu spowodowało iż nadano mu popularne
przezwisko “Kosmicznych Wilków”. Wiele powiedziano ku osobistej konsternacji samego Horusa,
którego Wilki z Luny nosili podobne imię jako pierwsi, jednak w pewien sposób wydawali się do niego
pasować gorzej niż VI Legion. Sami Astartes VI Legionu burzyli się przeciw temu przezwisku jako
nadanemu przez głupców którzy nie rozumieli niczego z ich tradycji i zwyczajów. Jednak w trakcie
podbojów na stale powiększającym się imperialnym pograniczu szczególny gniew Russa i jego
wojowników skierowany był przeciw zdrajcom. Karne akcje skierowane przeciw tym którzy złamali
swe przysięgi określane były jako “nadmiernie” okrutne nawet przez generałów bez mrugnięcia
powieki wysyłających na śmierć armie i podpalających całe światy, co ostatecznie na nowo podsyciło
mroczne opowieści od dawna otaczające Legion. Opowieści dodatkowo napędzane przez coraz
bardziej brutalne usposobienie i wygląd który zaczynał przypominać Kosmiczne Wilki.
Uległość Molech
Kosmiczne Wilki były również częścią wielkiej kampanii mającej na celu narzucenie Imperialnej
Uległości nowo odkrytemu Światowi Rycerskiemu o nazwie Molech. Działania dowodzone przez
samego Imperatora angażowały siły licznych Legiones Astartes, w tym Wilków Luny, Mrocznych
Aniołów i Białych Szram, jak również tysiące jednostek Imperialis Auxilia oraz siły Mechanicum
wliczając Legio Titanicum. Po zwycięstwie, Cyprian Devine z Rodu Devine został mianowany
gubernatorem Molech. Gdy na planetę przybył sam Imperator, zebrał on kilku ze swych synów i udał
się wraz z nimi do podziemnego kompleksu gdzie znajdował się portal Osnowy. Imperator przeszedł
przez portal wprost do Krainy Chaosu gdzie układał się z Rujnującymi Mocami. Gdy ostatecznie
wyłonił się spowrotem, wyglądał na wyraźnie postarzałego ale co ważniejsze - stał się o wiele
potężniejszym. Po tych wydarzeniach wytłumił wspomnienia z Molech w pamięci swych synów. Na
samej planecie zaś pozostawił ogromny garnizon złożony z niemal 100 regimentów Imperialis Auxilia,
3 Kohort Legio Titanicus oraz wydzielone oddziały z dwóch Legionów Astartes, którym została
powierzona straż nad tajemnicami molechańskiego portalu Osnowy.
Wilk i Lew
W miarę jak Legiony Kosmicznych Marines rozszerzały granice Imperium, każdy z Prymarchów dążył
do osiągnięcia doskonałości w oczach Imperatora. Spośród nich najbardziej pożądał tego Leman
Russ. Źródłem ciągłej frustracji Prymarchy był fakt iż Horus Lupercal i Lion El’Jonson nadal mogli
przypisać sobie więcej zwycięstw. Sprawy stanęły na ostrzu noża w czasie walk o uległość planety
Dulan - kampanii w której siły Kosmicznych Wilków wspomagane były przez Mroczne Anioły. W
trakcie walk przywódca planety uraził honor Lemana Russa, który postawił sobie za punkt honoru
osobiste pokonanie znieważyciela. W trakcie szturmu na twierdzę przywódcy Leman Russ wpadł do
sali tronowej akurat w momencie w którym Lion El’Johnson ściął przywódcę planety swym ostrzem.
Ogarnięty wściekłością za pozbawienie satysfakcji, Russ podszedł do Liona i uderzył go w szczękę.
Zapoczątkowało to starcie pomiędzy Prymarchami które trwało cały dzień, do momentu w którym
Russ zrozumiał jak dziecinna była ich kłótnia i wybuchnął śmiechem. El’Jonson odebrał jego śmiech
jako obrazę ponieważ pomylił szczery śmiech z drwiną i w konsekwencji zadał Russowi cios który
pozbawił go przytomności, po czym w mrocznym nastroju opuścił planetę wraz ze swym Legionem.
Walka ta stała się początkiem gorzkiego konfliktu pomiędzy Legionami (a w późniejszym czasie
Zakonami), którego pamięć trwa po dziś dzień. Pomimo że w świetle bieżących zdarzeń został on w
większości zażegnany, oba Zakony kultywują pamięć tego konfliktu. Kiedykolwiek dojdzie do ich
spotkania wybierani są czempioni którzy staczają pojedynek, jednak (zazwyczaj) obywa się bez ofiar
śmiertelnych.
Wilcza Noc
W miarę postępów Wielkiej Krucjaty wśród imperialnych dowódców pojawiały się coraz liczniejsze
szepty że Angron oszalał a Legion Pożeraczy Światów podążał jego tropem w otchłań szaleństwa.
Wyszły one na jaw gdy szerzyć zaczęły się niezadowolenie i żądania potępienia masakry na
Gehennie. Zainspirowana przez Angrona operacja wymierzona w bunt przeciw imperialnemu
Gubernatorowi planety zakończyła się wymordowaniem całej populacji planety w ciągu jednej,
niemożliwie krwawej nocy. Wtedy pojawiły się również związane z nią pogłoski iż Angron zlecił
swemu Konsylium przeprowadzenie szeroko zakrojonej operacji implantacji Gwoździ Rzeźnika.
Reakcja Imperatora była szybka - wysłał on Lemana Russa wraz z Legionem na Gehennę by zabrać
Angrona na Terrę (w łańcuchach jeżeli zaszłaby taka potrzeba) gdzie poddany miał zostać osądowi i
karze. Wilczy Król starał przemówić się do rozsądku swego oszalałego, upojonego krwią brata jednak
ten całkowicie odrzucił posłuch dla rozumu. Ostatecznie, w miarę wzrostu napięć po obu stronach,
doszło do nieuniknionej konfrontacji. Nie ma pewności kto uderzył pierwszy jednak Russ mądrze
zadecydował o nakazaniu wycofania swego Legionu gdyż w przypadku kontynuacji obecnych działań
oba Legiony stały u krawędzi zagłady. Ostatecznie Pożeracze Światów wysłani zostali na północne
obrzeża znanej przestrzeni by, w oddaleniu od centralnych światów Imperium, nękali i szarpali
zamieszkujących ten region xenos. Ta pożałowania godna konfrontacja dziś znana jest pod mianem
“Wiczej Nocy”.
Uległość Aghoru
Kampania na Agohru była operacją narzucenia Imperialnej Uległości przeprowadzoną przez
podówczas lojalny Legion Tysiąca Synów i niewielki kontyngent Kosmicznych Wilków u zmierzchy
Wielkiej Krucjaty, na początku 31. Millenium. Samo narzucenie Imperialnej Uległości osiągnięte
zostało dzięki działaniom dyplomatycznym i uznane zostało za sukces. Co ciekawe wśród
zamieszkującej planetę populacji ludzi krążyły legendy o starodawnej rasie zwanej “Elohim”. Według
nich zdeprawowany i spaczony demoniczny byt znany jako Daiesthai, który uległ skażeniu
egoistyczną obsesją i hedonistycznym wybrykom Elohimów, uwięziony był pod masywnym, sztucznie
stworzonym szczytem, który Tysiąc Synów nazwał - jakże oryginalnie - Górą. Prymarcha Tysiąca
Synów - Magnus Czerwony - był oczarowany samą konstrukcją jak i grobowcem pogrążonego we
śnie Daiesthai. W trakcie dalszego dochodzenia w trzewiach sztucznej góry Magnus odkrył iż była to
swoista brama do podobnej do pajęczej sieci miliardów połączeń pomiędzy światami. Połączenie do
samego Aghoru zostało jednak dawno temu spaczone i w konsekwencji - zapieczętowane. W wyniku
nieszczęśliwego przypadku demoniczne siły zamknięte za bramą zostały uwolnione i opętały one
opanować pełniące straż nad Górą eldarskie Tytany typu Zjawa a następnie zaatakowały samego
Magnusa jak i jego legionistów. Demony zostały pokonane jedynie dzięki połączonym wysiłkom
Karmazynowego Króla, jego Tysiąca Synów oraz 5 Wielkiej Kompanii Kosmicznych Wilków pod
wodzą jarla Amlodhiego Skarssena Skarssenssona, który dopiero co przybył na planetę. Prymarcha
aż jeżył się w wyniku pobieżnego i roszczeniowego sposobu bycia Jarla, tak typowego dla VI Legionu,
i dopiero po zakończeniu działań wojennych łaskawie wyraził uznanie dla bratniego Legionu.
Kampania w Gromadzie Ark Reach
To nie koniec. Krew Fenrisa jest na twych rękach i kiedyś wyrównamy rachunki, Magnusie.
Przysięgam ci to na ostrze Mjalnara
Leman Russ do Magnusa Czerwonego po zakończeniu kampanii na Heliosie
Gromada Ark Reach odkryta została przez należącą do Legionu Niosących Słowo 47. Flotę
Ekspedycyjną. Była to gromada podwójnych gwiazd w której istniała grupa wojowniczych imperiów
planetarnych które odrzuciły imperialną propozycję dołączenia do stale rosnącej domeny Imperatora.
Gdy negocjacje pomiędzy reprezentantami Imperium a Dworem Feniksa, ciałem reprezentującym
sześć systemów Gromady Ark Reach, zawiodły doszło do eskalacji wrogich działań. Pierwsze cztery
systemy łatwo padły pod naciskiem połączonych sił Kosmicznych Wilków i Niosących Słowo. Wilki
przeprowadziły ludobójczą kampanię w wyniku której nieprzejednane światy zostały spustoszone
podczas gdy członkowie należącego do Niosących Słowo Popielnego Kręgu niszczyli większość
kultury Gromady Ark Reach, tropiąc dzieła fałszywych wierzeń oraz tych którzy je szerzyli i skazując
jedno i drugie na zniszczenie w płomieniach. Oba Legiony prowadziły swe akcje przez dwa
standardowe lata aż jedynie dwie planety nadal stawiały opór siłom Imperium, w niemałym stopniu
dzięki Avenianom zamieszkującym swe srebrne wieże na najwyższych szczytach Ark Reach
Secundus, lokalnej populacji znanym jako Heliosa.
Wkrótce podjęta zadecydowano że aby zapewnić skuteczne narzucenie Uległości, obecność sił
imperialnych musi być bardziej odczuwalna. W tym celu Leman Russ zadecydował o wysłaniu prośby
o pomoc w podporządkowaniu Dzierzby, szóstego i ostateniego świata, do Legionu Tysiąca Synów
znajdującego się w pobliskim systemie Aghoru. Gdy XV Legion przybył, został rzucony w działania
wojenne toczone w o wiele bardziej szalonym tempie aniżeli był przyzwyczajony. Operacje Uległości
w wykonaniu Kosmicznych Wilków przeprowadzane były sprawnie i w ciągu następnych sześciu
miesięcy Stado stanowiło czołowe oddziały działań na Dzierzbie. Siły Imperium znajdowały się pod
ciągłymi, wściekłymi atakami różnych latających stworzeń niemal bez przerwy co zmusiło je do
zmodyfikowania swej broni tak aby umożliwiała obronę punktową i oczyszczenie nieba wokół nich. Ci
niebezpieczni skrzydlaci wśród lokalnej populacji znani byli jako “śnieżne dzierzby” (ptaki o dziobach
jak brzytwy) i szybko rozprawiali się z imperialnymi siłami w trakcie wielokrotnych ataków. Zyskało to
planecie przydomek “Dzierzby” który szybko przyjął się wśród imperialnych wojsk.
Pomimo wymagającego tempa kampanii planteranej, Tysiąc Synów odegrał istotną rolę w
ostatecznym zwycięstwie nad Avenianami w momencie gdy zajął cel zwany Kruczym Wylęgiem 93.
Ta ostateczna bitwa wygrana została w ciągu kilku godzin przy ułamku strat ponoszonych zazwyczaj
przez siły Imperium. Pozostali przy życiu przywódcy Avenian i resztki ich sił wojskowych wycofały się i
uciekły na centralny świat Heliosy. Wszystko to było skutkiem połączenia prekognitywnych zdolności
Tysiąca Synów którzy wskazywali lokalizację ukrytych sił nieprzyjaciela, które następnie były w
okrutny sposób niszczone przez Kosmiczne Wilki, zaś postępujący za nimi Niosący Słowo kąpali
wszystko w oczyszczającym ogniu.
Napięcia pomiędzy Kosmicznymi Wilkami i Tysiącem Synów kipiały nawet po zwycięstwie, a czara
goryczy ostatecznie przelała się w trakcie bitwy o stolicę Dzierzby, Turnię Feniksa. Karmazynowy Król
zdegustowany był działaniami Kosmicznych Wilków które postrzegał jako bezmyślne, graniczące z
ludobójstwem, zniszczenie siane wśród populacji świata. Wilki wytknęły swym kuzynom że Avenianie
byli pozbawioną skruchy i zdegenerowaną społecznością, która odmówiła zaakceptowania
Imperialnej Prawdy. Gdy napięcie pomiędzy legionami osiągnęło apogeum kilku z Kosmicznych
Wilków zaatakowało legionistów Magnusa. W odpowiedzi wojownicy XV Legionu użyli swych
zabójczych mocy psionicznych czym zabili kilka fenrizjańskich wilków i okaleczyli samych
Kosmicznych Wilków.
Do prawdziwej katastrofy doszło w trakcie walki, gdy jeden z Tysiąca Synów, członek Kultu Pavoni
imieniem Hastur, w wyniku nadużycia swych psionicznych mocy uległ straszliwej “przemianie ciała”.
Jego ciało zaczęło ulegać niekontrolowanym mutacjom co spowodowało panikę w szeregach Tysiąca
Synów i doprowadziło do kolejnych mutacji. Wielka fala mocy rozlała się gdy Magnus Czerwony
wystąpił i ruszył w stronę odrażająco przemienionego Hastura który wyciągnął w jego stronę ręce, jak
gdyby chciał go objąć. Prymarcha otworzył swe ramiona by przyjąć swego syna i okazać mu łaskę i
przebaczenie. Zanim jednak do tego doszło rozległ się przypominający grzmot huk zaś ciało Hastura
rozpadło się gdy pojedynczy pocisk wybuchł w jego piersi. Wynikłą ciszę przerwał ciężki brzęk
wielkokalibrowej łuski uderzającej o ziemię. Wilczy Król własnymi rękami zakończył męki Hastura.
Podążył on spokojnym krokiem w stronę swego brata w trakcie gdy obie strony szykowały się do
otwartej walki, wojna pomiędzy dwoma Legionami wydawała się nieunikniona. Tragedii udało się
uniknąć jedynie dzięki Prymarsze Lorgarowi, który wkroczył pomiędzy swych braci i dzięki swej
mistrzowskiej retoryce załagodził całą sytuację. Magnus odmówił biernego przyglądania się jak Wilki
pustoszyły Heliosę, zaś Russ stwierdził iż świat został odkryty przez jego Legion przez co mógł z nim
uczynić cokolwiek co uznał za stosowne - populacja zamieszkująca planetę sprzeciwiła się Imperium
a tym samym wybrała śmierć. Gdy Wilczy Król opuszczał planetę raz jeszcze stanął twarzą w twarz z
Magnusem i złożył mu przysięgę krwi. Przysiągł że któregoś dnia wyrównają rachunki. Po tych
słowach rozciął swą dłoń i pozwolił by krople jego krwi wsiąkły w ziemię, po czym zadarł głowę i zawył
przeciągle, zaś jego wojownicy dołączyli do niego swe głosy w żałobie po poległych i w ostrzeżeniu
przed nadchodzącymi wydarzeniami.
Wilki w cieniu
Jesteśmy wilkiem który czai się na zimnym niebie i pożera ogień gwiazd
Kryjemy się wśród ciemności gdy przeminie światłość
Nasza światłość jest w nas
Niesiemy Ogniste Zniszczenie wśród Ciemności
Wrogowie płoną tam gdzie przechodzimy
Z pieśni bitewnych Kosmicznych Wilków, przetłumaczone z fenrizjańskiego dialektu przez Kapitana
Aarathsa Luxa z Legionu Kruczej Gwardii
W drugim stuleciu Wielkiej Krucjaty Kosmiczne Wilki były Legionem odstającym od swoich braci. Ich
Floty Ekspedycyjne i ugrupowania bojowe przemieszczały się tam gdzie chciały, walczyły tam gdzie
chciały i odpowiadali na wezwania o pomoc według uznania swego pana i wodzów, zazwyczaj
walcząc w osamotnieniu. Wysokie Dowództwo i Lordowie Solar wiedzieli o daremności prób
naginania Legionu do posłuszeństwa bowiem powszechnie było wiadomo że Legion słuchał tylko
jednego dowódcy - Lemana Russa zaś ten uznawał tylko jednego pana - Imperatora.
Legion był niezachwiany w tej lojalności, niewiele lub wcale nie zważali na dobrą opinię kogokolwiek
innego choćby był to Prymarcha czy gubernator planetarny. Spośród bratnich Legionów utrzymywali
w równym stopniu swego rodzaju braterstwo i rywalizację z Mrocznymi Aniołami, z którymi dzielili
mroczne wydarzenia z przeszłości. Co do pozostałych Legionów - względem jednych wydawali się
żywić w najlepszym razie odległy szacunek, ledwie skrywaną obojętność wobec drugich i
przynajmniej w przypadku Tysiąca Synów - otwartą pogardę.
Legion nie utrzymywał żadnych domen za wyjątkiem Fenrisa bo były mu one zbędne. Od dawna był
całkowicie samowystarczalny z wyłączeniem produkcji okrętów większych typów i zaopatrzenia w
najnowsze machiny wojenne i broń przeznaczone dla Legiones Astartes. Te otrzymywał on w
rzadkich dostawach bezpośrednio z Terry lub wielkich kuźni-stoczni Ryzy lub Luciusa.
Z wyłączeniem emisariuszy Tronowego Świata, wszyscy, nawet bratnie Legiony Astartes,
potrzebowali zaproszenia by zbliżyć się do Fenrisa co spowodowało że Legion był głęboce dziwny i
nieprzenikniony dla zewnętrznych obserwatorów. Wielu obcych spoglądało na Kosmiczne Wilki i
odczuwało strach jednak nie byli świadomi że to poczucie strachu było stworzone specjalnie po to by
go odczuwali. Widzieli oni barbarzyńśtwo jednak nie rozumieli że najostrzejsze z umysłów
wyszlifowały i zahartowały to barbarzyństwo do postaci zabójczego ostrza. W ten sposób wrogowie i
sojusznicy postrzegali Kosmiczne Wilki w sposób w jaki chcieli być postrzegani, zaś wielu nie
doceniało VI Legionu i tego jaką stał on się bronią w ręku Imperatora.
Pogromy których dokonał Legion po Ksenodzydzie Rangdańskim były jednymi z wielu sekretnych
wojen które Kosmiczne Wilki prowadziły na rozkaz Imperatora. W solarnych dekadach prowadzili oni
wojny zarówno w cieniu Imperium jak i w blasku ognia frontów Wielkiej Krucjaty. Na bazaltowej tablicy
na Baalu, i tylko tam, wyryte jest świadectwo zdarzeń w których Kosmiczne Wilki ramię w ramię z
Krwawymi Aniołami zwalczyły inwazję Zniewalaczy na Poseidonis Secundus. Był to jeden z trzech
przypadków w czasie trwania całej Wielkiej Krucjaty gdy udało się powstrzymać inwazję Zniewalaczy
o tak wielkiej skali bez konieczności skazania planety na Exterminatus.
Tylko Wilczy Król i jego Imperator wiedzieli o koszmarnych i tajemnych zagrożeniach z którymi
walczył VI Legion - od niemal boskich mocy królów-psioników na Vhallach po grozę infestacji
Lacremarów na Morox. Zwycięstwa te i wiele innych, nieznanych, konflikty tak straszliwe że jedyne
ich świadectwa wyryte są na Wielkim Dzwonie Terry, pozostają ukryte - wszystkie dotyczące ich dane
są zapieczętowane lub usunięte z ludzkiej pamięci.
Ogółem zwycięstwa Kosmicznych Wilków, nawet te które nie zostały utajnione rozkazami
najwyższych władz, nie były powszechnie sławione przez Upamiętniaczy i Iteratorów, w obliczu
których Legion swobodnie kłamał i udawał grając barbarzyńców, tak jak tego od nich oczekiwano.
Tam gdzie stąpały Wilki, stąpały one samotnie. Ich historie należały wyłącznie do nich, utrwalane w
sieci sag i mitów gdzie fakty i wspomnienia wymazano z pamięci wojowników by zachować ich umysły
od szaleństwa, które sprowadzić na nich mogły czyny których się dopuścili i rzeczy które widzieli.
Sekrety Kosmicznych Wilków powierzone zostały Wszechojcu i ich Wilczemu Królowi na
przechowanie po sam grób i dalej jeżeli zaszłaby taka potrzeba.
Herezja Horusa
Tuż przed wybuchem Herezji Horusa Kosmiczne Wilki raz jeszcze weszły w konflikt z jednym ze
swych bratnich Legionów. Prymarcha Tysiąca Synów, Magnus Czerwony, zignorował wydany na
Radzie w Nikaei przez Imperatora i Prymarchów zakaz korzystania z mocy psionicznych, by w swej
astralnej formie ostrzec Imperatora przed Horusem który przeszedł na stronę Chaosu. Jego
wtargnięcie do Imperialengo Pałacu naruszyło strukturę tworzonej w sekrecie przez Imperatora
imperialnej Pajęczej Sieci zabijając tysiące Adeptów i serwitorów. Co gorsza sam Imperator nie dał
wiary słowom Magnusa, nie mogąc uwierzyć że jego ulubiony syn zdradził i nabrał przekonania że to
sam Magnus został skażony mocami Chaosu ponieważ używał czarnoksięskich mocy. W
konsekwencji Leman Russ wraz ze swym Legionem otrzymał od Imperatora rozkaz by sprowadzić
Magnusa przed jego oblicze aby odpowiedział za swoje czyny.
Zdradziecki Mistrz Wojny, Horus Lupercal, miał jednak inne plany. Nieświadom zmian jakie zaszły w
jego bracie od czasu skażenia mocami Bogów Chaosu, Russ został przekonany przez Horusa by
przeprowadził pełnoskalową inwazję na świat wywrotowego Tysiąca Synów zamiast wdawać się
jakiekolwiek negocjacje czy spróbować pokojowo dostarczyć Magnusa na Terrę. Horus utrzymywał że
Imperator chciał ukarać Magnusa za nielojalność w postaci wykorzystywania mocy których użycie
zostało całkowicie zakazane Edyktem z Nikaei. Słowa jego trafiły na o tyle podatny grunt że sam
Russ uznawał użycie psioniki za skrajnie niehonorowe (nie wspominając o, żeby rzec delikatnie,
napiętych relacjach pomiędzy Prymarchami). Niespodziewany atak na Prospero był wściekły i
brutalnie skuteczny. Wielu spośród Tysiąca Synów, w tym sam Magnus, oddało się Tzeentchowi aby
uchronić siebie i tajemną wiedzę dotyczącą psioniki i Osnowy zgromadzoną na Prospero przed
zniszczeniem z ręki Imperium. Po zadeklarowaniu uległości Zmieniającemu Ścieżki Tysiąc Synów
uciekł przy jego pomocy wprost do ryftu Osnowy znanego jako Oko Terroru i znalazł nowy dom na
demonicznym świecie znanym jako Planeta Czarnoksiężników. Konsekwencją upadku Prospero jest
głęboka, wieczna nienawiść którą do dzisiaj żywią do siebie Kosmiczne Wilki i Tysiąc Synów, którzy
dzisiaj są Zdradzieckim Legionem Kosmicznych Marines Chaosu oddanym służbie Tzeentcha.
Bitwa o Mgławicę Alaxxes
Po zrównaniu Prospero z ziemią, Leman Russ wydał swemu VI Legionowi rozkaz zgrupowania się w
Mgławicy Alaxxes. Russ nie wiedział jednak że Horus wysłał w tamten rejon XX Legion z zadaniem
przeprowadzenia uderzenia na zmęczone i przerzedzone siły Kosmicznych Wilków. Legion Alfa i jego
bliźniaczy Prymarchowie, Alpharius Omegon, od dawna żywili głęboką urazę do Kosmicznych
Wilków, zaś w szczególności do samego Lemana Russa, za krytykę oszustwa, manipulacji i podstępu
stosowanych by osiągnąć zwycięstwo zamiast pokonania przeciwnika w otwartej walce, którą
Prymarcha Wilków uznawał za najbardziej honorową. Legion Alfa delektował się okazją do
udowodnienia aroganckim Wilkom z Fenrisa swej wyższości opóźniając ich wystarczająco by nie byli
oni w stanie udzielić wsparcia siłom Imperium w obronie Terry. Russ wysłał wołanie o pomoc
znajdującym się niedaleko Białym Szramom, prosząc by jego brat - Jagathai Khan - wysłał swe siły na
odsiecz oblężonego VI Legionu. Niepewny po której stronie naprawdę stały Kosmiczne Wilki, Khan
wyraził współczucie dla sytuacji w której znalazł się jego brat jednak odmówił jakiegokolwiek
zaangażowania do czasu aż poukłada w całość sprzeczne komunikaty astropatyczne które
otrzymywał. Do momentu w którym bez cienia wątpliwości będzie w stanie rozróżnić kto jest
sprzymierzeńcem a kto wrogiem, odmówił wzięcia czyjejkolwiek strony.
Zdając sobie sprawę z beznadziejności sytuacji w której znalazł się VI Legion, Russ stracił wiarę i
zamknął się w swych prywatnych komnatach, zmuszając Pierwszego Kapitana Gunnara Gunnhilta na
pokładzie pancernika Ragnorok do objęcia dowodzenia pod nieobecność swego Prymarchy. W
trakcie rozmyślań nad rolą którą Imperator mu narzucił Russ otrzymał poradę od Bjorna
“Jednorękiego”, młodego Przywódcy Stada w Tra (Trzeciej Wielkiej Kompanii) który zdobył duże
poważanie od czasu Prospero. Pomógł on swemu Prymarsze pogodzić się z przeszłością “Kata”
Imperatora, uświadamiając mu że rola ta nie przyniosła nic innego poza zniszczeniem Vlka Fenryka.
W międzyczasie Gunnlit poprowadził flotę w desperackiej próbie wyrwania się z okrążenia które
groziło zniszczeniem Wilków. Nękana przy każdym zwrocie flota Kosmicznych Wilków wydawała się
skazana na zagładę z ręki potężniejszej floty Legionu Alfa. Pokrzepieni pojawieniem się Wilczego
Króla, Pierwszy Kapitan Gunnlit oraz jego załoga drogo sprzedali swe życia w próbie spowolnienia
natarcia Legionu Alfa jednak flota zdrajców nadal była w stanie dogonić sponiewieraną flotę
Kosmicznych Wilków.
W apogeum wynikłej bitwy duży kontygent Terminatorów z szeregów Lernejczyków teleportował się
na pokład flagowego okrętu Russa, Hrafnkela, gdzie Wilczy Król rzekomo walczył z Alphariusem
przebranym za jednego z Lernejczyków. Gdy Legion Alfa zbliżał się do ostatecznego zwycięstwa, z
najmniej spodziewanej strony nadeszła pomoc. Duża flota Mrocznych Aniołów prowadzona przez
Gwiezdną Fortecę klasy Ramilies, Chimerę, usłyszała wołanie Wilków o pomoc i ustaliła że VI Legion
jest nadal wierny Imperatorowi. Wspomożeni przez swych braci z I Legionu Kosmiczne Wilki byli w
stanie zmusić Legion Alfa do odwrotu.
W następstwie bitwy Wilczy Król wraz ze swymi najbardziej zaufanymi wojownikami poprosił o
audiencję z dowódcą Mrocznych Aniołów, Mistrzem Zakonu Althalosem, który nadal pozornie wierny
był Regentowi Calibanu, Lutherowi. Poinformował on Prymarchę że jego flota wysłana została przez
Regenta na 59 lat przed początkiem Herezji z zadaniem podbijania światów i zakładania
posterunków. Mroczne Anioły skryte w Mgławicy Alaxxes były zupełnie nieświadome wybuchu
obejmującej całą galaktykę rebelii czy spaczenia Luthera daleko na rodzinnym Calibanie. W pewnym
momencie dotarły do nich strzępy informacji jednak nie byli w stanie sformować z nich jasnego obrazu
kto był zdrajcą a kto pozostał lojalny. Podczas bitwy jeden z oficerów Mrocznych Aniołów, Kapitan
Ormand w tajemnicy zinfiltrował okręt flagowy Wilczego Króla aby ustalić czy Kosmiczne Wilki nadal
stały po stronie Imperatora. Jego przebranie zostało jednak przejrzane przez Kapłana Runów
imieniem Kva, który zaprowadził go przed oblicze Russa. Widząc dzielną walkę Wilków przeciw
zdradzieckiemu Legionowi Alfa, Ormand ustalił że pozostali oni nadal lojalni i przekazał swemu
dowódcy ich zamiary. Mroczne Anioły interweniowały by wesprzeć Kosmiczne Wilki i pomogły zmusić
flotę zdrajców do ucieczki. W zamian za ludzi i zaopatrzenie od Mrocznych Aniołów, Wilczy Król
przekazał im pełne świadectwo zdrady Mistrza Wojny oraz szerszy ogląd wydarzeń które do tej pory
rozegrały się w galaktyce. Zasmucony tymi wieściami, Mistrz Althalos zadecydował o powrocie jego
sił na Caliban, zaś Russ nakazał obrać kurs na Terrę i nieuniknione ostateczne starcie ze swym
zdradzieckim bratem, Horusem.
W czasie gdy wrzało oblężenie Imperialnego Pałacu, ostatnia epicka bitwa Herezji Horusa,
Kosmiczne Wilki nadal znajdowały się daleko od Tronowego Świata. Horus miał pełną świadomość iż
nieodległe w czasie przybycie dwóch lojalistycznych Legionów, w tym Kosmicznych Wilków, przechyli
szalę zwycięstwa na stronę sił wiernych Imperatorowi. Popchnęło to Horusa aby u szczytu bitewnego
zamieszania pozwolić Imperatorowi teleportować się na pokład swego okrętu flagowego, Mściwego
Ducha, wiszącego na orbicie wokół Terry. Była to desperacka zagrywka mająca na celu
doprowadzenie krwawej wojny domowej do szybkiego końca.
Kosmiczne Wilki przybyły na Terrę niemal tuż po zakończeniu Bitwy o Terrę, jedynie po to by
zastać Prymarchę Krwawych Aniołów, Sanguiniusa, poległego z ręki Mistrza Wojny, który z kolei
zabity został przez Imperatora. Sam Imperator, śmiertelnie raniony przez swego ulubionego syna,
niedługo później umieszczony został przez Rogala Dorna na Złotym Tronie, którego tajemnicze
mechanizmy podtrzymują jego życie do dzisiaj (Zośka, ty heretyczko!). Gdy Imperator wydał swe
ostatnie tchnienie Jego duch przeniósł się do Osnowy i został wyniesiony jako nowy Bóg Ludzkości.
Leman Russ był załamany niemożnością udzielenia pomocy swemu Ojcu w walce na pokładzie
Mściwego Ducha jednak ze zdwojoną determinacją wyruszył w gwiazdy by nieść zdrajcom karę.
Wieści o śmierci Horusa i odparciu Zdradzieckich Legionów napełniły Lojalistów nową siłą i uderzyli
oni na zdrajców przepełnieni chęcią zemsty. Rozpoczął się czas Wielkiego Oczyszczenia, siły
Imperium wykrwawiały Zdrajców w tysiącach bitew gdy ci w ostatniej desperackiej orgii zniszczenia
zaatakowali wszystko w swym zasięgu. Na czele natarcia sił imperialnych, tak samo jak w czasach
Wielkiej Krucjaty, stały Kosmiczne Wilki. Nieśli oni Zdrajcom śmierć i zniszczenie przez następne
siedem standardowych lat, do momentu w którym ostatnie formacje buntowników zostały zniszczone
lub przegnane do Oka Terroru.
[przeczytaj proszę ten cytat]
Słuchajcie uważnie Bracia, albowiem w mej piersi nie zostało już wiele oddechu. Kiedyś, w czasach
od teraz dalece odległych, przyjdzie moment w którym sam nasz Zakon będzie umierał, tak jak ja
umieram w tej chwili a nasi wrogowie zbiorą się by nas zniszczyć. Wtedy moje dzieci, w jakiejkolwiek
krainie śmierć będzie mnie przetrzymywać, usłyszę wasz zew i przybędę nie zważając na zakazy
praw życia i śmierci. Na ostateczną bitwę. Na Czas Wilka.
Ostatnie słowa Lemana Russa, Prymarchy Kosmicznych Wilków, zapisane w Codicium Imperialis,
tom VI, część I Liber Honorus
Nikt nie wie co stało się z Lemanem Russem. Jedni mówią że zniknął w Oku Terroru gdy
poszukiwał swego starego przyjaciela i rywala, Prymarchy Mrocznych Aniołów, Liona El’Jonsona. Inni
twierdzą że Wilczy Król po dziś dzień w przebraniu kroczy wśród ludzi, strzegąc poddanych swego
Imperatora i chroniąc ich przed mocami Chaosu. Jedynym pewnikiem jest fakt iż Leman Russ zniknął
w 211.M31, niemal dwa standardowe stulecia po wyniesieniu Imperatora na Złoty Tron. W tym roku
wszystkie Kosmiczne Wilki i ich Wilczy Lordowie oraz sam Wielki Wilk zgromadzili się na wielkiej
uczcie na Fenrisie. Święto znane jako Uczta Wyniesienia Imperatora upamiętniała dzień w którym
Władca Ludzkości pokonał Horusa i został wyniesiony do Immaterium podczas gdy jego ciało złożono
na Złotym Tronie. Przy tej okazji Leman Russ uciszył wojowników zebranych w wielkiej halli by
przemówić, jednak nagle zamarł z zaszklonymi oczami, jak gdyby doznał objawienia. Wojownicy ze
zgrozą patrzyli jak ich Prymarcha osunął się bez sił na kolana i wezwał członków swej Wilczej Gwardii
na pomoc. Wezwał wszystkich poza najmłodszym z nich (najmłodszy czyli miał pewnie jakieś 300 lat)
Bjornem Jednorękim. Russ wydając swym najbliższym zausznikom instrukcje odwrócił się na pięcie i
opuścił hallę wraz ze swymi przybocznymi. Do czasów obecnych przetrwał tylko jeden z naocznych
świadków tych wydarzeń - Bjorn Jednoręki, choć ten od końca M31 zamknięty jest w sarkofagu
Drednota. Bjorn jest najstarszym Drednotem w służbie Imperium, zaś Wilki wybudzają go z jego
wiecznego snu jedynie w chwilach największego zagrożenia oraz u zarania nowego tysiąclecia gdy
odbywa się Wielka Uczta upamiętniająca zniknięcie Russa. W trakcie uczty Jednoręki zajmuje
honorowe miejsce w wielkiej halli przypadające zazwyczaj Wielkiemu Wilkowi i wśród pełnej szacunku
snuje opowieści o tych odległych wydarzeniach, zaś wszyscy, od najmłodszych Krwawych Pazurów
po najbardziej wiekowe Białe Kły, słuchają z zapartym tchem.
Wśród Adeptus Astartes krążą też opowieści jakoby Leman Russ opuścił Fenrisa by udać się
wprost do Oka Terroru w poszukiwaniu owianego legendami Drzewa Życia, ukrytej w Immaterium
krynicy nieskażonej energii Osnowy która podobno zdolna jest uzdrowić Imperatora i przywrócić go w
pełni do życia.
Każdego roku po odejściu Lemana Russa, w święto Wyniesienia Imperatora, Kosmiczne Wilki
przygotowywały jego miejsce u stołu i napełniały jego róg na wypadek powrotu Prymarchy. Czynili tak
przez siedem bolesnych lat oczekiwania na swego Wilczego Króla, gdy jednak tak się nie stało Bjorn
Jednoręki wybrany został na nowego Wielkiego Wilka i poprowadził swój Zakon na pierwsze Wielkie
Łowy w poszukiwaniu Russa. Wielkie Kompanie na pokładach swych okrętów pożeglowały przez
pustkę w poszukiwaniu swego pana wśród miliardów gwiazd i tysięcy światów. Kosmiczne Wilki
walczyły w bitwach i zwyciężały potwory a opowieść o ich czynach jest zbyt długa by kiedykolwiek
została opowiedziana poza Wigilią Wszechzimy gdy Kapłani Runów gromadzą się by wyśpiewywać
fenrizjańskie sagi. Poszukiwania Wilków trwały latami by w końcu Bjorn przeniósł je do Oka Terroru.
Niestety rozdział epickiej opowieści jego życia jakim było przewodzenie Zakonowi został tragicznie
zakończony w czasie Rebelii Proximy. Na czele rajdu na Fortecę Słońca Grozy Bjorn odniósł
straszliwe obrażenia i to co pozostało z jego strzaskanego ciała zamknięte zostało w adamantowym
sarkofagu Drednota. Boleśnie świadomy niemożności pełnienia dotychczasowej roli zrzekł się pozycji
Wielkiego Wilka jednak przez następne pięć stuleci, zamknięty w swej zimnej robotycznej powłoce
stawał w pierwszym szeregu każdej bitwy, prowadząc wojowników swoim przykładem. Lata ciągłych
wojen odcisnęły jednak swe piętno na starzejącym się wojowniku i zaczął on spędzać coraz dłuższy
czas pogrążony w zastoju. Obecnie Bjorn wzywany jest jedynie w najmroczniejszych i
najtrudniejszych dla Zakonu dniach jak Pierwsza Bitwa o Kieł w M32 gdy starł on się i poważnie zranił
arcywroga Kosmicznych Wilków, zdradzieckiego Prymarchę Magnusa Czerwonego czy tzw.
“Miesiącach Hańby” po Pierwszej Wojnie o Armageddon gdy udało mu się wynegocjować rozejm
pomiędzy Kosmicznymi Wilkami a Szarymi Rycerzami i Inkwizycją.
Po zakończonych porażką pierwszych Wielkich Łowach ulgę w goryczy przyniosły Zakonowi
drugie Wielkie Łowy, w trakcie których ze Świątyni Horusa na leżącej na skraju Oka Terroru planecie
Rudra udało się odzyskać pancerz Lemana Russa. Czwarte Wielkie Łowy przyniosły wykrycie i
udaremnienie knowań Spisku Corelliańskiego, który planował obalić Administratum w krwawym
puczu. Dziewiąte Wielkie Łowy przyniosły zniszczenie zainfekowanych przez Genokrady planet w
układzie Gehenny. Kolejne Wielkie Łowy przez tysiąclecia przyniosły Zakonowi setki chwalebnych
zwycięstw. Każde kolejne Wielkie Łowy mają swój początek w wizjach w których Russ przemawia do
Kapłanów Runów i udziela swym synom wskazówek oraz wysyła ich na nowe wyprawy. Do tej pory
żadne z nich nie zakończyły się osiągnięciem ostatecznego celu jakim jest odnalezienie
genetycznego ojca Zakonu. Pomimo dotychczasowych niepowodzeń Kosmiczne Wilki nie ustają w
swych łowach ponieważ ufają zapewnieniu Russa iż ten powróci do nich by poprowadzić ich do
ostatecznej bitwy Imperium z siłami Chaosu w okresie który nazwał on Czasem Wilka. Wielu spośród
nich wierzy że czasy te nadejdą niebawem, w końcu 41. Millenium, ponieważ różne siły dążące do
zagłady Ludzkości ruszyły do ataku na Imperium. Powrót 13. Wielkiej Kompanii z Oka Terroru w
czasie 13. Czarnej Krucjaty również może być zwiastunem rychłego powrotu Wilczego Króla.
REFORMY IMPERIUM I DRUGA FUNDACJA
Siedem standardowych lat po śmierci Horusa, z rozkazu Papy Smerfa, pełniącego pod
nieobecność Imperatora i po śmierci Malcadora Pieczętnika funkcję Regenta Imperium,
przeprowadzona została Druga Fundacja. Herezja Horusa ujawniła skazę w genoziarnie części
Legionów czyniąc je podatnymi na skażenie Chaosem. Defekty te pogłębiły techniki przyspieszonego
wzrostu genoziarna stosowane w celu utrzymania liczebności Legionów w końcowych etapach
Wielkiej Krucjaty. Niszczycielskim Potęgom udało wykorzystać się tą słabość aby fizycznie i mentalnie
skazić część Astartes na czele z Horusem i zwrócić ich przeciw Imperatorowi.
Podstawowym celem stworzonego przez Guillimana Codex Astartes była reorganizacja sił
Astartes w wielokrotnie mniejsze od Legionów formacje i pozbycie się zidentyfikowanych słabości.
Legiony podzielone zostały na Zakony, formacje istniejące już w niektórych z Legionów, liczące sobie
1000 Braci każdy (chociaż np. Salamandry po Masakrze na Isstvanie jako cały Legion liczyły mniej
niż 1000 Astartes i jako jedyny Legion nie podlegały podziałowi). Nigdy więcej jeden człowiek nie miał
mieć w ręce potęgi jaką były Legiones Astartes.
Leman Russ jednak nie zamierzał znosić tak wielkiego mieszania się w sprawy swojego
Legionu i otwarcie odmówił posłuszeństwa Guillimanowi. Według świadectwa Wilczego Lorda
Bulveye’a z 13. Wielkiej Kompanii Legionu, Russ odważył się kiedyś uderzyć samego Imperatora gdy
ten go skrytykował. Zapalczywy Prymarcha nie zamierzał znosić ze strony swego brata tego czego
nie tolerował ze strony Imperatora. Ustąpił dopiero gdy sytuacja zaogniła się do stopnia w którym
kolejna wojna domowa wisiała na włosku. W końcu Russ wyciągnął rękę na zgodę i zobowiązał się
podzielić Legion na trzynaście niezależnych Wielkich Kompanii, każda mniej więcej w sile Zakonu.
Sztuczka Russa leżała w fakcie że nawet przed Drugą Fundacją Wielkie Kompanie były de facto
niezależne, każda z nich posiadała własną zbrojownię, okręty i odpowiadała jedynie przed swym
Jarlem lub Wilczym Lordem, który z kolei odpowiadał bezpośrednio przed Prymarchą. Zasadniczo
więc modus operandi Legionu zmienił się wyłącznie na papierze (a może na pergaminie?). Sam
Guilliman był zbyt zajęty odbudową zniszczonego Imperium by zweryfikować realizację obietnic
Wilczego Króla więc zadowolił się tylko jego słowem. W konsekwencji, w czasach obecnych, gdy
wszystkie Wielkie Kompanie zbiorą się pod sztandarem Wielkiego Wilka liczą wielokrotnie więcej niż
tysiąc Astartes i obecnie Kosmiczne Wilki stanowią jeden z największych Zakonów. O palmę
pierwszeństwa w tej kwestii rywalizują z Mrocznymi Templariuszami, którzy podobnie mają gdzieś
zapisy Codex Astartes i utrzymują strukturę niezależnych od siebie Krucjat które odpowiadają jedynie
przed Wysokim Marszałkiem (w dodatku te religijne oszołomy <jedyni lojalni Astartes którzy uznają
Imperatora za boga> nie liczą neofitów w swych szeregach, a zwyczajowo każdemu z braci bitewnych
towarzyszy jeden w roli przydupasa / dodatkowego pancerza mięsnego).
Reformy Guillimana dały też Russowi okazję do próby zrealizowania innego pomysłu - z
genoziarna Kosmicznych Wilków założony został Zakon Wilczych Braci. Docelowo chciał on
ufundować na tyle Zakonów Sukcesorów Kosmicznych Wilków aby otoczyć Oko Terroru. Niestety
genetyczna niestabilność Canis Helix szybko spowodowała iż Wilczy Bracia stali się ofiarami Klątwy
Wulfena w tak rozległym zakresie że zadecydowano o rozwiązaniu Zakonu i zniszczeniu jego
genoziarna. Wysocy Lordowie Terry zauważyli problem z niestabilnością genoziarna Wilków która
ostatecznie dotknęła jego całość dając początek straszliwej Klątwie Wulfena i podjęli decyzję o
nierozprzestrzenianiu genetycznego dziedzictwa Wilków w kolejnych Fundacjach Zakonów Adeptus
Astartes. Pomimo nietypowego dla Legionów Pierwszej Fundacji braku Zakonów Sukcesorskich
Kosmicznych Wilków idea otoczenia Oka Terroru Zakonami Astartes przetrwała i Wysocy Lordowie
Terry nakazali utworzenie dwudziestu Zakonów zwanych Astartes Praeses i powierzyli im zadanie
nadzoru nad Okiem Terroru i przeciwdziałać próbom powrotu sług Niszczycielskich Mocy.
OBLĘŻENIE UKŁADU FENRISA 999.M41
Wielki konflikt Porządku z Chaosem osiągnął swój punkt kulminacyjny pod koniec 41.
Millenium. Wojna nigdzie nie wrze mocniej aniżeli w układzie Fenrisa, domu arcywrogów Tysiąca
Synów - Kosmicznych Wilków, wojowniczych synów Lemana Russa. W galaktyce rodzieranej przez
niezliczone konflikty pojawiło się widmo nowej katastrofy. Katastrofy wynikłej nie z przypadku a ze
złowieszczego i złośliwego planu, z serii precyzyjnie zaplanowanych machinacji wykraczających poza
zrozumienie śmiertelników na czele z powrotem zaginionej od stuleci 13. Wielkiej Kompanii. Podczas
gdy Burze Osnowy siały zniszczenie i spaczenie w całej galaktyce siły Imperium zdawały się być
kompletnie omamione i oszołomione. Fałszywe świadectwa i odrażające iluzje podkopały wzajemne
zaufanie i na rozdrapały stare rany rozpalając stare rywalizacje na nowo. W niedługim czasie
Kosmiczni Marines zwrócili swe siły przeciw własnym braciom. Tak właśnie wyglądała walka
prowadzona przez Tzeentcha - rozpowszechniane kłamstwa i wątpliwości siane w sercach
doprowadzające nawet najbardziej lojalnych sojuszników do wzajemnych podejrzeń. W swej
najczarniejszej godzinie Imperium zostało podzielone przez największego ze swych wrogów. W miarę
narastania intensywności Burz Osnowy coraz większe siły demonów wlewały się do materialnego
świata.
Ta wielka inwazja nie mogła zastać Synów Russa w gorszej sytuacji. Oskarżenia o
odstępstwa krążyły wokół Zakonu w związku z ich działaniami. Przepowiednie i tysiącletnie legendy
okazały się nieść prawdę. W tuzinach stref objętych wojną, rozrzuconych po całej galaktyce, pojawili
się zaginieni bracia - Wulfeni. Wielkie Kompanie raz jeszcze wyruszyły na Morze Gwiazd by odnaleźć
swych zmutowanych ziomków. Wiele ze Stad odnalezionych zostało związanych walką z
demonicznymi hordami Bogów Chaosu, a dzięki wsparciu swych braci były one w stanie odnieść
zwycięstwo. Wszyscy dotknięci znamieniem Canis Helix posiadali ostre kły i pazury jednak w
przypadku Wulfenów znamię to manifestowało się w sposób ekstremalny. Z wyglądu byli oni w tym
samym stopniu Astartes jak podobnymi do wilków bestiami . Nadal jednak nosili heraldykę Zakonu
zaś część z nich mówiła językiem Asaheim. Pomimo obaw wielu członków Zakonu, wśród których
znajdował się Wilczy Lord Harald Wilk Śmierci, Wulfeni zostali zabrani na Fenrisa. Bitwa po bitwie
przeciw demonicznym siłom, Wulfeni występowali do boju u boku Kosmicznych Wilków. Prowadząc
rozmowy z Wilczymi Lordami dowodzili oni że są zdrowi na umyśle, byli więc zabierani na Fenrisa i
wyposażani w zbrojowniach Zakonu by ostatecznie zostać włączonymi w jego szeregi. Wilczy Kapłan,
Ulrik Zabójca, nauczyciel samego Wielkiego Wilka Logana Grimnara, powitał odnalezionych
Wulfenów jako heroldów powrotu dawno zaginionego praprzodka Kosmicznych Wilków - Lemana
Russa. Głosił że nadchodzi Czas Wilka zaś Prymarcha niedługo powróci. Pomimo tego wielu
Wilczych Lordów nadal żywiło podejrzenia wobec Wulfenów, zaś co gorsza wielu spoza szeregów
Zakonu zostało pokierowanych (tu powinien rozlec się pierzasty rechot Tzeentcha) tak aby
postrzegać ich jako stworzenia zrodzone z Chaosu.
Pośród wszystkich zwiedzionych manipulacjami Tzeentcha i podsuwanymi dowodami na
mutację wśród Kosmicznych Wilków, ich najczujniejszymi obserwatorami były Mroczne Anioły. Nie
były im obce wszelkie matactwa i fortele bowiem od dawna zmagali się z własną, mroczną
przeszłością jednak rywalizacja z Kosmicznymi Wilkami tkwiła w nich od mileniów i żaden z Aniołów
nie stanął w obronie Vlka Fenryka. W trakcie śledztwa prowadzonego na Nuradesie, Mroczne Anioły
podjęły próbę skontaktowania się z garnizonem Zwiadowców pozostawionych na planecie by
sprawować nadzór nad jednym z artefaktów Zakonu. Okazało się jednak że młodzi wojownicy zostali
co do jednego wybici. Dalsze dochodzenie wskazywało iż stało się to z ręki nie stworzeń
pochodzących z Osnowy (w tym przypadku raczej macek, pazurów czy jakiegokolwiek innego
paskudztwa) a Wulfenów przyjętych niedawno przez Kosmiczne Wilki.
Na planecie Tranquilitus Mroczne Anioły i Kosmiczne Wilki walczyły ramię w ramię przeciw
demonicznym hordom. Nie robili tego jednak jak bracia a jak rywale ze względu na dawne starcie
pomiędzy swymi Prymarchami, zaś niełatwy szacunek który wytworzył się pomiędzy Zakonami otarł
się o granice pogardy. W tej trudnej sytuacji na szczęście nad zatargami przeważył obowiązek - jedni
i drudzy byli przede wszystkim Astartes i w obliczu sił Chaosu oba bractwa stanęły zjednoczone.
Przynajmniej na razie.
Agenci Tzeentcha po wielokroć zostawiali na ścieżkach Kosmicznych Marines fałszywe tropy.
Podstępem i oszustwem demon znany jako Zmiennokształtny pogłębił wyrwy nieufności pomiędzy
Kosmicznymi Wilkami a pozostałymi Astartes. Wielki Wilk oraz jego czempioni pogrążeni byli w
nieustannej wojnie przeciw demonom wdzierającym się materialnego świata i nie było nikogo
zdolnego zaprzeczyć twierdzeniom o przeznaczeniu Kosmicznych Wilków. Z panoszącymi się
wszędzie agentami Chaosu, nawet Szarzy Rycerze dołączyli do szalejącej walki stając razem z
Wilkami by pokonać nawet najohydniejszych z nieprzyjaciół. Połączone siły odesłały setki, jeśli nie
tysiące, demonów do otchłani jednak najpodlejsze z ich dzieł zdążyło się dokonać. Kosmiczne Wilki
nie wiedziały że prawdziwy wróg krył się w szeregach Zakonu.
Bestia tląca się w każdym z Kosmicznych Wilków zaczynała dominować wśród tych, którzy
walczyli razem z Wulfenami, popychając ich do coraz większego rozlewu krwi. Część z nich zaczęła
się zmieniać tak na ciele jak i umyśle upodabniając się do swych zaginionych braci których chcieli
uratować. W niedługim czasie zaczęły pojawiać się dowody ekstremalnych odchyleń genetycznych w
każdej z Wielkich Kompanii dowodząc racji wszystkich tych, którzy powrót Zaginionej Kompanii
nazywali klątwą. Pytania zaczęły zamieniać się w podejrzenia, te z kolei powoli przechodziły we
wnioski. Chóry Astropatów wyśpiewywały tajemnice i kłamstwa. Osąd Adeptus Astartes powoli i
ponuro zwracał się ku Kosmicznym Wilkom.
Wielkie Kompanie powróciły do systemu Fenrisa z ładowniami rozbrzmiewającymi wyciem
Wulfenów. W tym samym kierunku zmierzała też potężna imperialna armada prowadzona przez
Skałę, twierdzę klasztorną Mrocznych Aniołów - Naczelny Wielki Mistrz Mrocznych Aniołów, Azrael,
zainicjował Imperialną Krucjatę zdolną do zmiecenia Synów Russa. Niedługo po wyłonieniu się z
Osnowy Skała zawisła nad Fenrisem niczym kolosalny miecz nad głową oskarżonego. Flota przybyła
nad Fenrisa by aresztować, przesłuchać i, gdyby los był niełaskawy, ukarać Kosmiczne Wilki za ich
odstępstwa. Wszystko to obserwował z przyjemnością Magnus Czerwony, znajdując wiele radości w
podobieństwie tych wydarzeń do zagłady Prospero. Jego zawiłe plany nabierały tempa.
W trakcie gdy karna ekspedycja zbliżała się do Fenrisa, Wielkie Kompanie spotkało
rozczarowanie - ich powrót odległy był od chwalebnego. Nikt z Kosmicznych Wilków nie wiedział że
wszystkie planety krążące wokół Oka Wilka zostały zaatakowane przez demony i towarzyszących im
zdrajców. Wilczy Księżyc Valdmarani na którym znajdował się astropatyczny przekaźnik, Długi
Skowyt, nadał wezwanie o pomoc którego nie mógł zignorować żaden bohater. Pokryty oceanami
księżyc Svellgard roił się od demoniego pomiotu, jego wulkaniczne wyspy stanowiły bastiony pośród
mórz potworności. Główna forteca planety Frostheim, znanej z potężnej obrony i twardego niczym
żelazo lodu, zaatakowana została przez bandy Legionu Alfa, których krwawe rytuały otwierały
niezliczone ryfty Osnowy.
Najstraszniejszy los stał się jednak udziałem Midgardii. Ta dumna część systemu Fenrisa
pokryta była dżunglami tak toksycznymi że jej populacja zeszła pod powierzchnię i tam stworzyła swe
kipiące życiem miasta. W momencie w którym Burze Osnowy spowiły system Fenrisa ten ludny świat
stał się celem inwazji odrażających legionów demonów Nurgla. Właśnie na odsiecz tego
zapomnianego świata wyruszył Wielki Wilk Logan Grimnar o boku którego walczyli nie tylko
Czempioni Fenrisa, najpotężniejsi bohaterowie swego Zakonu, ale również pancerne oddziały Egila
Żelaznego Wilka. Wielkie Kompanie spadły na napastników niczym grom, a setki demonów zostało
wygnanych do Osnowy. Jednak osobliwa powierzchnia Midgardii spowodowała że w ciągu kilku
solarnych godzin Egil i jego pancerne kolumny ugrzęźli w bagnie, zażarcie walcząc o każdy zdobyty
metr terenu.
Logan i jego czempioni zeszli pod ziemię by tam rozprawić się z najeźdźcami. Wygnali do
Osnowy potężną hordę Nosicieli Zarazy i spotkali się z architektami zagłady planety -
sprzymierzonymi Księciami Demonów znanymi jako Piekielna Tetrada. Czempioni ruszyli by spotkać
się z tymi tytanicznymi bestiami ostrze w ostrze jednak wpadli w precyzyjnie zastawioną pułapkę i
zostali pogrzebani pod tonami skał. W ciągu minut Kosmiczne Wilki pozbawione zostały pozbawione
swych najmądrzejszych i najbardziej doświadczonych liderów, wszystko to w godzinie największej
potrzeby, nie wspominając o imperialnej flocie, która mogła nieść ich zagładę, zbierającej się na
orbicie Fenrisa.
Na mostku Skały długo debatowano nad losem Kosmicznych Wilków. Zmiennokształtny
przyjął postać jednego z zabitych Zwiadowców Mrocznych Aniołów aby dostać się do Konsylium. Gdy
już tam się znalazł przemienił się w jednego z Seneszali Łączności. Wszystko to działo się w czasie
gdy okręty tuzina Zakonów oczekiwały w gotowości na rozkazy władców Skały.
Demon w przebraniu oficera łączności zaczął tkać swą sieć oszustw. Twierdził że Klątwa
Wulfena jest dowodem nieodwracalnego skażenia Kosmicznych Wilków zaś sam Logan Grimnar padł
w boju a jego Wilczy Lordowie byli zaginieni lub rzucili się sobie do gardeł, bezsilni w obliczu infekcji
Chaosu. Mroczne Anioły miały być zdolne do przywrócenia porządku w systemie Fenrisa, miejsca
ogarniętego przez Chaos, jedynie poprzez wypalenie go oczyszczającym ogniem. Z ciężkim sercem
Azrael rozważał wydanie rozkazu bombardowania całego systemu Fenrisa i co może to przynieść.
Ostatecznie rozkaz został wydany.
Pomimo iż jedynie architekci tej tragedii byli w stanie w pełni je docenić, echa losu Prospero
były nieznośnie wyraźne. Kosmiczne Wilki miały zostać ukarane za odchylenia genetyczne i
poszukiwanie ukrytych prawd, tak samo jak tysiące lat temu gdy Synowie Russa przynieśli karę na
Prospero. Sługi Tzeentcha rozkoszowały się tą ironią losu, zaś pośród nich nie było smakującego całą
sytuację bardziej od Magnusa Czerwonego (może nawet na chwilę przestały go boleć plecy?).
Demon który przeniknął na mostek Skały, Zmiennokształtny, był w swoim żywiole. Siał zamęt
zarówno pośród sług Zakonu jak i Kosmicznych Marines. W przebraniu Seneszala Łączności
Mendaxisa oficjalnie oznajmił że Kosmiczne Wilki użyły dział Długiego Skowytu do ostrzelania floty
nowo przybyłych Szarych Rycerzy. Wieści te w połączeniu z obrazami wymordowanych przez
Wulfenów Zwiadowców Mrocznych Aniołów przeważyły szalę - Synowie Russa zostali uznani za
nieodwracalnie skażonych i jedyne co można było im zaoferować to Odkupienie Imperatora dokonane
oczyszczającym ogniem.
Midgardia, opanowana przez siły Chaosu, uznana została za straconą i miała zostać
oczyszczona ogniem Exterminatus, pomimo tego iż na jej powierzchni nadal przebywały Kosmiczne
Wilki. Wyrok przyjęty został grobową ciszą ale pod nieobecność Logana Grimnara nie było nikogo kto
miałby możliwość mu się sprzeciwić.
Brat-Kapitan Szarych Rycerzy Arvann Stern i pozostali wielcy wojownicy którzy zmierzali na
Skałę by rozmówić się z Azraelem z przerażeniem uświadomili sobie swoje spóźnienie. Działa floty
imperialnej grzmiały ostrzeliwując planety poniżej. Midgardia stała w ogniu, jej powierzchnia
zamieniona w ryczące inferno. Twierdza Morkaia na Frostheim obrócona została w stertę gruzów po
ostrzale Lancami przeprowadzonym przez Żelazne Dłonie. System Fenrisa był oblężony zarówno
przez wrogów jak i swoich, planety i księżyce cierpiące od demonicznych inwazji dobijane były
nawałami ogniowymi ze strony Krucjaty. Wojna której zapobiec przybył Stern już się toczyła, a bracia
skoczyli sobie do gardeł.
Rozmowy pomiędzy Sternem i Azraelem toczące się na mostku Skały były szybkie i ostre.
Gdy umilkły echa szorstkich tyrad przemówił Stern, a słowa Brata-Kapitana legendarnych Szarych
Rycerzy miały niesamowitą wagę. Mówił o Chaosie i tych którzy go roznoszą. Mówił o dokonanym
osądzie napotkanych Wulfenów i wojowników którzy walczyli wraz z nimi - ich dusze były czyste.
Mówił także o kimś kogo nie powinno być na mostku, kimś kto był czymś o wiele większym niż
skrytym agentem siejącym skażenie, kimś kto był wcieloną anarchią. Stern wycelował oskarżająco
palec w Seneszala Mendaxisa i nazwał go demonem, którym był naprawdę.
Po pokonaniu Zmiennokształtnego w bitwie w trzewiach Skały Mroczne Anioły zdały sobie
sprawę z faktu że zostały zmanipulowane. Natychmiast wydany został rozkaz wstrzymania ognia a
wszystkie wysiłki skupiono najpierw na oczyszczeniu twierdzy klasztornej z demonicznej skazy, a
potem na wszystkich planetach sektora Fenrisa z których dochodziły astropatyczne wezwania o
pomoc noszące znamię inwazji Tzeentcha. WIelkie Kompanie Brana Czerwonej Paszczy, Gunnara
Czerwonego Księżyca, Bjorna Burzowego Wilka i Engira Zguby Krakenów przybyły do systemu
Fenrisa w ciągu kilku solarnych dni i natychmiast pospieszyły by dołączyć do swych braci na Fenrisie.
Z przybyciem do sektora licznych demonicznych machin znanych jako Srebrne Wieże szybko zostały
wciągnięte w serię desperackich wojen.
W czasie Herezji Horusa, gdy Kosmiczne Wilki przybyły po Magnusa Czerwonego, został on
popchnięty do desperackiego kroku. Realizacja układu zawartego z istotami zamieszkującymi
Osnowę, jeszcze zanim Horus został Mistrzem Wojny, została przyspieszona. Uciekając przed
Kosmicznymi Wilkami Magnus przeniósł całą swoją potęgę do Oka Terroru przez co zaczął używać
mocy Osnowy z taką samą łatwością jak śmiertelnik bierze oddech (chociaż fakt bycia Demonicznym
Prymarchą też pewnie ma jakieś znaczenie). Na Planecie Czarnoksiężników wzniósł on przerażającą
Wieżę Cyklopa aby łatwiej badać Empyrean i rzeczywisty świat. Jednak porażka której zaznał z rąk
Lemana Russa pozostawiła go złamanym tak na umyśle jak i na ciele, a odłamki jego esencji
rozniesione zostały na cztery wiatry. Nawet potęga połączonych mocy Legionu Tysiąca Synów nie
była w stanie uleczyć jego pokaleczonej duszy. Wygnany ze swego świata, z rozdartą duszą i
wiecznym bólem pleców Magnus rozmyślał a jego ciało syciło się energiami Osnowy.
Przez stulecia Magnus poszukiwał zemsty na Imperium a w szczególności na Synach Russa.
W 32. Millenium zaatakował Fenrisa gdy fałszywymi wizjami udało mu się wywabić Wielkie Kompanie
z ich leża. Zatrzymany dopiero został przez potęgę Kła i Bjorna Jednorękiego. Od tamtego czasu
ambicje Magnusa urosły i w dniu obecnym nie chce tylko pokonać Kosmicznych Wilków. Zanim to się
stanie pragnie by udziałem Wilków stało się to samo czego on i jego Legion doświadczyli na Prospero
- odebrać im wszystko co kochają, skazić tych którzy znajdują się pod ich ochroną, ukazać im te
same horrory których świadkami byli członkowie Tysiąca Synów. Sam podbój systemu Fenrisa miał
być jedynie preludium do realizacji większego planu którego ukoronowaniem miało być zniszczenie
Kosmicznych Wilków. W całej galaktyce czarnoksiężnicy Tysiąca Synów użyli swych podłych
sztuczek by utworzyć ryfty Osnowy które wypluły z siebie Wulfenów. Wszędzie tam gdzie Wielkie
Kompanie podjęły swych braci w ciągu kilku dni dała się zaobserwować obecność Marines Pieczęci.
Czarnoksiężnicy Tysiąca Synów wykorzystywali ryfty do przeprowadzenia inwazji na galaktyczną
skalę.
Srebrne Wieże, konstrukcje o kolosalnych rozmiarach i zdumiewające swą złożonością,
zostawiają piętno na umyśle każdego kto na nie spojrzy.Są to jednocześnie starożytne cytadele
Prospero, siłą magii wydarte z fundamentów, jak i części Kryształowego Labiryntu Tzeentcha (nawet
nie ma sensu próbować się w tym połapać - to w końcu Tzeentch), przekazywane najbardziej
pokręconym sługom Zmieniającego Ścieżki by ci skuteczniej mogli szerzyć wpływy swego pana.
Zaklęte Srebrne Wieże żeglują po niebach a tajemnicze światła pełzają u ich podstaw. Przytłaczające
i przyprawiające o szaleństwo od samego patrzenia są fortecami wybrańców Magnusa. Wiele z nich
najeżone jest zabójczymi, korzystającymi z tajemnych mocy działami. Nie są przypisane do jednej
lokalizacji czy wymiaru - sterowane wolą swego pana przemieszczają się na jego życzenie.
Pojawienie się jednej z tych straszliwych konstrukcji wystarczy by sprowadzić zagładę na
cywilizowaną planetę zaś na Fenrisie jest ich nie mniej niż dziewięć, każda sprowadzona na
powierzchnię w miejscu źródła geomantycznej siły. Podboje Karmazynowego Króla rozpoczęły się a
Fenris na powrót stał się strefą wojny.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz