https://www.youtube.com/watch?v=YGIi8xMy2Es&feature=youtu.be
NAJWAŻNIEJSZE
WYDARZENIA W HISTORII KRUCZEJ GWARDII:
Bitwa o Piekielne Kowadło (Data
nieznana, 30 Milenium)
XIX Legion walczył na
frontach Wielkiej Krucjaty przez ponad stulecie zanim został zjednoczony ze
swoim zaginionym Prymarchą. W tym czasie jego Astartes służyli najczęściej pod
dowództwem Horusa Lupercala, który traktował ich niemal jak kompanię
specjalnego przeznaczenia Legionu Wilków Luny. Wiele z Kampanii wojskowych
tamtych czasów, w których brał udział XIX Legion, zostało zapomnianych lub
przypisanych właśnie XVI Legionowi przez Zakon Upamiętniaczy. Chociaż ich bitwy
często pozostawały niezauważone, to mieli oni swój pokaźny udział w tworzeniu
historii Imperium i Wielkiej Krucjaty. Bitwa o Piekielne Kowadło była jedną z
operacji typowych dla wczesnych zbrojnych interwencji XIX Legion. Owa bitwa
była niczym dzika legenda, którą Corax starał się wymazać i taka, która
doskonale uwidacznia podobieństwa oraz różnice w postępowaniu wojowników
tworzących wczesny XIX Legion i późniejszą Kruczą Gwardię. Nazwa „Piekielne
Kowadło” została nadana masywnej fortecy na planecie Baratrum przez
Imperialnych Strategów. Przez niemal pięć lat Armia Imperialna próbowała zabezpieczyć
bogatą w zasoby naturalne planetę i bezskutecznie zniszczyć bastion władców
tego świata, którzy już dawno odrzucili swoje człowieczeństwo. Tysiące istnień
żołnierzy Armii Imperialnej zostało straconych w ponownych próbach
zabezpieczenia przyczółka wewnątrz głęboko osadzonej Metropolii Baratrum.
Nadejście floty składającej się z trzech pełnych Zakonów XIX Legionu pod
dowództwem Lorda Cienia Arkhasa Fala (późniejszego Mistrza Dowódcy Legionu), i
towarzyszącego im pokaźnego kontyngentu Wilków Luny, miało odwrócić los
kampanii. Krążownik Uderzeniowy oddziałów specjalnych rozpoczął wstrząsające
bombardowanie dokładnie z nad pozycji wcześniej niezdobytych
podpowierzchniowych fortyfikacji Piekielnego Kowadła, nie zważając na straty
zadane cywilnej ludności podziemnych struktur miasta. Fale tektoniczne wywołane
niewyobrażalną siłą bombardowania wstrząsały planetą na wskroś, uszkadzając
wiele z jej nieokupowanych podziemnych miast. Lord Fal rozkazał przeprowadzenie
desantu w region zdewastowanej fortecy, który miał składać się z trzech
regimentów Thorosiańskich Voltigerów, dołączonych do kontyngentu Armii
Imperialnej na powierzchni, by poprowadzić natarcie. Wkrótce żołnierze na
powierzchni zostali otoczeni przez setki oszalałych dronów obronnych. W miarę jak
straty w Armii Imperialnej narastały, a obrońcy wciąż wysyłali swoich
wściekłych żołnierzy, desperackie prośby sił naziemnych o wsparcie XIX Legionu
pozostawały bez odpowiedzi. Czekając aż Piekielne Kowadło wyśle wszystkie swoje
siły do walki, połączone siły Kosmicznych Marines zstąpiły w trzewia
opustoszałej teraz fortecy. Łowcy głów z Zakonu Popielatych Szponów dowodzonych
przez Kapitana Kirina zdołały wyciąć sobie drogę do wnętrza oblężonej fortecy i
bezlitośnie zasiec zwyrodniałych nadzorców. Po godzinach walki XIX Legion w
końcu dotarł do tytanicznych reaktorów plazmowych Piekielnego Kowadła. Po
zmierzeniu się z największym z nadzorców Baratrun, podłożyli ładunki wybuchowe
Melta pomiędzy polami podporowymi reaktorów i wycofali się na wyższe poziomy, tak
szybko jak nacierali w dół, żeby zdetonować ładunki. W tym samym czasie na
powierzchni Lord Fal i jego siły rozprawiały się z oszalałymi dronami.
Zniszczenie Piekielnego Kowadła wywołało załamanie obrony i szybką kapitulację
całego Baratrun. Pomimo zniszczeń, wiele spośród zakładów produkcyjnych
przetrwało, a wysłannicy Mechanicum byli w stanie wznowić produkcję z minimalnymi
opóźnieniami tak, by karmić wciąż narastający głód powiększającego się
Imperium. Regimenty Thorosian poniosły najcięższe straty natarcia tracąc ponad
sto tysięcy żołnierzy, podczas gdy XIX Legion i Wilki Luny straciły ledwo kilka
setek swoich Astartes, głównie w szeregach Popielatych Szponów. Te straty,
chociaż wysokie, były mniejsze niż można było się spodziewać po tak wielkim
oblężeniu, a sama bitwa została zaliczona w poczet wspaniałych zwycięstw
postępującej Wielkiej Krucjaty. Ustanowiło ono również reputację XIX Legionu
jako zwiastunów śmierci jednostek Imperialnej Armii przypisanych do ich
wsparcia. Te pozostałości dziedzictwa kultury ich przodków, którzy barbarzyńsko
najeżdżali i niewolili swoich przeciwników, miały zostać zatracone w pamięci
Kruczej Gwardii i Imperialnej Armii dopiero po długich latach reform pod
dowództwem Corvusa Coraxa.
Kampania Carinaejska
(Data nieznana, 30 Milenium)
Podbój Bractwa Carinae
pozostaje mroczną kartą historii Kruczej Gwardii. Szczegóły dotyczące tej
kampanii, które były przez długi czas ukrywane przez część działaczy wewnątrz
Officio Militaris, obciążają XIX Legion odpowiedzialnością za opóźnienia w
prowadzeniu działań wojennych i ogromne straty odniesione przez jednostki Armii
Imperialnej przydzielone do walki u ich boku. Kontyngent uderzeniowy XIX
Legionu pojawił się w Systemie Carinae w sile niemal trzydziestu tysięcy
Legionistów oraz dwukrotnie większej liczbie żołnierzy Imperialnej Armii. Po
rozpoczęciu działań wojennych, Legion sprawnie postępował w podboju „Tysiąca
Księżyców Carinae” – ogromnych kosmicznych miast zawieszonych na orbicie w
systemie pierwotnie pozbawionym planet. Stanowiły one pozostałości po dawno
zaginionej potędze, a ich izolacjonistyczne społeczeństwa odmówiły przyjęcia
wizji Imperialnego Zjednoczenia. Prowadzona przez taktyczną bystrość Prymarchy Coraxa,
Krucza Gwardia obróciła największą siłę Carinei w ich najgorszą wadę. Kosmiczne
miasta były licznymi, potężnymi strukturami o silnej obronie, jednak każde z
nich zostało zmuszone do tego, żeby toczyć wojnę samotnie, pozbawione pomocy i
niemogące udzielić jej innym. Zamiast prowadzić wielką kampanię oblężenia
całego systemu gwiezdnego na raz czy podejmowania zjednoczonych flot Bractwa
Carinei w walce o dominację w przestrzeni kosmicznej, Krucza Gwardia
wykorzystywała mobilność i podstępność w swoich atakach na każde z miast z
osobna. Siły uderzeniowe XIX Legionu i Armii Imperialnej najpierw paraliżowały komunikację
i transport w bezpośrednim otoczeniu jednego z miast-księżyców, po czym
przeprowadzały niespodziewany szturm, szybko rozprawiając się z obrońcami.
Stworzona przez Coraxa taktyka „Żabich Skoków” świetnie zdawała egzamin. Jednym
z orbitujących miast-księżyców, które miało być w ten sposób zaatakowane był
Zenith-312, którego podbój szedł sprawnie, podobnie do wszystkich poprzednich
oblężeń. Wszystko wydawało się iść zgodnie z planem, dopóki Archi-zarządca miasta
nie uwolnił przerażającej broni pochodzącej z Ery Zamętu, która była do tej
pory przetrzymywana w tajemnicy w centrum orbitującego miasta. Owa broń była
swego rodzaju pożeraczem umysłów o przerażającej mocy, zmieniającym ludzi w
kreatury przepełnione wściekłością i głodem, pozbawione resztek rozumu czy
pamięci. Astartes Kruczej Gwardii niemal nie odczuli po sobie zwyrodniałego
działania zapomnianej technologii, ale ludność cywilna Zenithu-312 i zwykli
żołnierze Armii Imperialnej zostali obróceni w pieniące się, bezrozumne hordy,
których liczebność szła w dziesiątki tysięcy. Niemal od razu Krucza Gwardia
znalazła się w całkowitym otoczeniu i była zmuszona otworzyć ogień do tych,
którzy jeszcze przed chwilą byli jej sojusznikami. Astartes Coraxa oczyścili
ulice miasta-księżyca przyznając łaskę śmierci wszystkim wypaczonym przez
obrzydliwą, starożytną technologię. Gdy walki na Zenith-312 dobiegały końca,
okazało się, że Archi-zarządca Agarth uwolnił skrywaną przez lata moc oraz doprowadził
do rzezi dziesiątek tysięcy cywili i żołnierzy Imperium po to, żeby zapewnić
sobie możliwość ucieczki na pokładzie jego osobistego promu kosmicznego. Kruczy
Lord był wściekły. Poprzysiągł, że Archi-zarządca zostanie schwytany i odpowie
za swoje czyny. Siły uderzeniowe Kruczej Gwardii wycofały się z Zenith-312 i
rozpoczęły poszukiwania Archi-zarządcy. Zbrodniarz został wytropiony w drodze
do ukrytego punktu nasłuchowego w koronie tamtejszej gwiazdy. Krucza Gwardia
zwróciła się do swoich morderczych oddziałów Moritat by to oni byli
powiernikami i wykonawcami ich zemsty na Archi-zarządcy. Kiedy oddziały Moritat weszły na pokład stacji,
szybko przeszły do ofensywy i zostawiały za sobą krwawy ślad usłany trupami.
Nie zmierzali oni jednak bezpośrednio za Archi-zarządcą. Ich kroki skierowały
się za to do hangarów stacji, gdzie zniszczyli wszystkie środki transportu i
pozostawili tylko jeden statek, na pokładzie którego odlecieli. W czasie swojej
obecności na stacji, Moritat przekierowali ją tak, że zmierzała coraz bliżej
rozgrzanej powierzchni słońca. Po ich ucieczce, stacji kosmicznej zajęło ponad cztery
standardowe godziny by w pełni ulec rozpadowi, w miarę jak gorąca atmosfera
słońca topiła i spalała pokrywy jej kadłuba. Corvus Corax stał na pokładzie
swojego statku i słuchał przez całe cztery godziny krzyków Archi-zarządcy
rozbrzmiewających na otwartych kanałach Voxu, który najpierw przeklinał swoich
oprawców by później błagać ich o litość. W końcu rozpadający się kadłub odciął
ostatnie krzyki zbrodniarza, kiedy ten spotkał swoje przeznaczenie. Krucza
Gwardia pomściła tych, którzy stracili życie na Zenith-312 ale czyniąc tak dali
czas obrońcom Carinae na przegrupowanie się i utworzenie wspólnej linii obrony.
Bez wsparcia straconych żołnierzy, Armia Imperialna i Flota Krucjaty ucierpiały
dotkliwie w walce o kontrolę nad podbitymi regionami. Kampania Carinejska,
która miała być szybka i bezbolesna dla rozrastającego się Imperium, toczyła
się przez następnych siedem solarnych miesięcy. W jej dalszym przebiegu śmierć
poniosły jeszcze tysiące żołnierzy, którzy zginęli przez potrzebę zemsty XIX
Legionu.
Eradykacja Breg-shei
(ok. 977r. 30 Milenium)
Na świecie Farinatus
Maximus, oddział Kruczej Gwardii z Dowódcą Alkenorem na czele miał
przeprowadzić Nakaz Anihilacji xenos - Breg-shei. Zamieszkujący ten świat
gatunek obcych był rodzajem bardzo agresywnych i niezwykle niebezpiecznych
insektoidów, które wyewoluowały w tamtejszym ekosystemie. Przeprowadzając
operację wraz z VIII Legionem, Władcami Nocy, zespół infiltracyjny Kruczej
Gwardii dowodzony przez Sierżanta Draviana Klayde’a, który miał za zadanie
zawalenie gniazda obcych, został wykryty i wymordowany poza wytrwałym
sierżantem. Pomimo utracenia w walce obu nóg i jednej ręki, Sierżant Dravian
Klayde zdołał dostać się do Imperialnych umocnień, czołgając się przez kilka
dni z użyciem jego jedynego ramienia. To osiągnięcie sprawiło, że oddział
Władców Nocy, który go odnalazł, nadał mu przydomek „Padlina”. Klayde został
poddany rozległym operacjom i augumentacjom, które sprawiły, że ostatecznie
został wysłany na Marsa by wziąć udział w szkoleniu na Techmarine, przez co
znalazł się na macierzystej planecie Mechanicum w czasie Marsjańskiej Schizmy,
w której miał odegrać ważną rolę.
Przyłączenie
Indra-sûl (ok. 990 r. 30 Milenium)
Wraz z odkryciem Kyavahru
nadeszło z dawna wyczekiwane zjednoczenie XIX Legionu z ich Prymarchą, co
zapoczątkowało szereg zmian w reputacji i charakterze Legionu. Przeprowadzona
przez Coraxa Kampania Indra-sûl miała miejsce ponad 50 standardowych lat po
przejęciu przez niego dowództwa nad Kruczą Gwardią. Była to wojna typowa dla
obrazu większości podbojów prowadzonych przez XIX Legion pod rozkazami Kruczego
Lorda i jednocześnie ukazująca jak wysiłki Prymarchy oraz połączenie powstańców
z Deliverence z brutalnymi nomadami z Terry przyczyniły się do zmiany XIX
Legionu Horusa w Kruczą Gwardię Coraxa.
W ostatnich latach Wielkiej Krucjaty większość Astartes Kruczej Gwardii było
przypisanych do Flot Ekspedycyjnych wysłanych na daleką północ galaktyki
przesuwając granice Imperium poza Segmentum Obscurus i dalej w stronę północnej
krawędzi Drogi Mlecznej. To właśnie tam Krucza Gwardia odkryła Indra-sûl.
Niegdyś, w czasach Mroczej Ery Technologii, owa planeta musiała służyć za
potężny port eksploracyjny, ale teraz była zredukowana do pustkowi, poza
wielką, srebrnie pobłyskującą iglicą szeroką na wiele kilometrów sięgającą od
ziemi aż do pustki kosmosu ponad poziomem atmosfery. Z Iglicy na jej szczycie
wystawało wiele odgałęzień, które tworzyły sieć doków pokrywających niemal całą
półkulę planety. Wewnątrz tej ogromnej struktury Astartes Kruczej Gwardii
odnaleźli ostatnich ocalałych ludzi z Indra-sûl i istoty, które nimi władały. Niemal
od końca Ery Zamętu, koszmarna rasa Xenos znana jako Khrave, systematycznie
wykańczała ludność Indra-sûl traktując ich niczym trzodę chlewną. Corax nie
mógł pozwolić na dalsze cierpienie ludności planety, tak samo jak nie mógł
pozwolić na ciemiężenie ludności Deliverence. Prymarcha odrzucił porady swoich
pochodzących z Terry Kapitanów, którzy twierdzili, że najefektywniejszym i
najszybszym sposobem przejęcia planety byłoby wypełnienie budowli gazem
neurolitycznym, co spowodowałoby śmierć zarówno xenos jak i mieszkających tam ludzi.
Zamiast tego, Prymarcha stworzył plan
uratowania ludności Indra-sûl. Odmawiając przydzielenia całości sił zarówno swojego
Legionu jak i żołnierzy z Kohort Theriońskich do wyczerpujących starć przy
zajmowaniu kompleksu piętro za piętrem, Corvus Corax osobiście poprowadził w
głąb Iglicy siły mniej niż 2 000 Legionistów wybranych spośród kompanii
infiltracji i rekonesansu Kruczej Gwardii. Ten zespół uderzeniowy pod
dowództwem Prymarchy dostał się do wnętrza potężnej budowli mniej więcej w jej
środkowej części, przez desant z użyciem specjalnie zmodyfikowanych szturmowców
desantowych typu Shadowhawk i Darkwing. W środku, Kosmiczny Marines zastali
obraz niczym z ich własnej przeszłości. Przetrwali mieszkańcy Indra-sûl byli
wyniszczeni i zniekształceni, upakowani w małych pomieszczeniach jak bydło.
Niektóre oddziały napotkały również Kharne. Były to wysokie monstra żerujące
przez stulecia na uwięzionych nieszczęśnikach, niewyobrażalnie silne i używające
czarów rodem z Osnowy, których uśmiercenie wymagało nie lada wysiłku. Kruczy
Gwardziści pochodzący z Terry jak i z Deliverence odruchowo stosowali w tych
warunkach doktryny walki szarpanej, a ich działania kołowały i paraliżowały obrzydliwych
Xenos, którzy nie byli w stanie przewidzieć skąd nadejdzie morderczy cios. Po
odkryciu pomieszczeń hibernacyjnych z tysiącami śpiących Kharne, okazało się,
że większość z położonych w letargu obcych zaczęła się wybudzać. Krucza Gwardia
wykonała taktyczny odwrót, podczas gdy Kruczy Lord i pół kompanii wojowników,
którzy walczyli jeszcze u jego boku na Deliverence, podjęli się niemal
samobójczej obrony w ariergardzie, kiedy reszta Astartes Kruczej Gwardii w Kompleksie
toczyła walkę z czasem, ustawiając przekaźniki teleportacyjne. Krucza Gwardia
utrzymała pozycję walcząc do ostatniego oddechu, a jedyną myślą w głowie
każdego z nich była chęć zabicia jeszcze jednego Xeno zanim sami wyzioną ducha.
W końcu, po niemal godzinie nieustającej rzezi, rozbłysk światła ogłosił
nadejście „Wybawicieli”, kompanii pochodzących z Terry Kruczych Gwardzistów
odzianych w potężne pancerze Terminatorów, którzy dzierżyli wszelkie rodzaje
ciężkiej broni, nie stosowanej na co dzień przez Astartes XIX Legionu.
Zmasowana siła ognia Wybawicieli odpychała Khrave w miarę jak Terminatorzy
postępowali naprzód, a dzikość Terrańskich Kruczych Gwardzistów dokończała to,
co zaczęła stoicka determinacja ich braci bitewnych z Deliverence. W ciągu kilku
godzin Krucza Gwardia oczyściła Iglicę z obecności plugawych Xenos,
zabezpieczając tym samym bazę dla flot Wielkiej Krucjaty popychających granice
Imperium dalej, w stronę Systemów Upiornych Gwiazd. Nadzór nad Indra-sûl został
przekazany Mechanicum, a XIX poczynił przygotowania do ich kolejnej wyprawy.
Krucza Gwardia nigdy się nie dowiedziała, że Iteratorzy i inni słudzy Imperium,
którzy podążali za podbojami XIX Legionu, mieli krótko po odlocie floty Coraxa skazać
mieszkańców Indra-sûl na „żywą śmierć”, zamieniając wszystkich w pracowniczych
Serwitorów. Sądzili oni bowiem, że przetrwała ludność planety jest zepsuta na
ciele i umyśle. Fakt, że Corvus Corax nigdy nie dowiedział się o tym jaki los
spotkał wyzwoloną ludność Indra-sûl przed bitwą na Istvaanie V, jest
prawdopodobnie szczęśliwym dla historii Imperium zbiegiem okoliczności,
ponieważ jego reputacja nie pozostawia wątpliwości co do tego jak
odpowiedziałby na te wydarzenia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz