https://www.youtube.com/watch?v=5fRNHAdgWYU
Wulfrik Podróżnik
“Stań przede
mną do walki, jeśli się ośmielisz, karłowaty szczeniaku, chyba, że brakuje ci
nawet odwagi równej Elfiej kobiety? Myślałem, że Synowie Grungniego są
najlepszymi wojownikami, ale być może wcale nie jesteś Krasnoludem. Być może
jesteś jednak jakimś paskudnym chowem brodatych goblinów, choć po prawdzie,
brody też widywałem już ładniejsze i to nawet ma tyłkach Trolli.”
~ Wulfrik Podróżnik do
Krasnoludzkiego Króla Thurbada Kamiennej Brody, porozumiewając się w doskonałym
narzeczu Khazalidu
Wulfrik
Podróżnik, znany również jako Wieczny Prowokator, Nieunikniony i Piechur
Świata, jest najlepszym wojownikiem morskim na świecie. Jako człowiek obdarzony
wręcz nieludzkim wzrostem, za pancerz mając wielką płytę, a za trofea głowy
pokonanych wrogów, Wulfrik podróżuje po całym świecie, szukając
najgroźniejszych i najbardziej zabójczych wojowników i bestii celem pokonania
ich w pojedynku, jak nakazali mu Bogowie.
Jako
jeden z najbardziej oddanych sług Chaosu, jaki kiedykolwiek chodził po świecie,
Wulfrik składał już swoim Bogom ofiary z władców, królów, wężów morskich i
smoków. Khornowi oferuje ich czaszki, Nurglowi wnętrzności, Slaaneshowi ich
wciąż bijące serca, a Tzeentchowi ich ostatni oddech.
Czempion Chaosu
“Psy z Norski, kości waszych braci
leżą pogrzebane pod śniegiem, daleko od przestrzennych halli waszych przodków!
Bestie, które sprowadziły na nich śmierć godną tchórzy, teraz przybywają, by
pożywić się waszym wciąż ciepłym ciałem! Będziecie uciekać, gdy powiem wam, że
macie uciekać, ale teraz walczcie, bowiem nakazuję wam walczyć!”
~ Wulfrik, Czempion Sari
W
swoim poprzednim życiu, Wulfrik był Czempionem Chaosu z Plemienia Sarl z
plemienia południowego Norska. Był urodzonym wojownikiem, który nosił na sobie
Znak Mrocznych Bogów; w całej, rodzimej ziemi jego plemienia i poza nim, był
dobrze znany jako świetny wojownik, którego bano się z uwagi na jego niezwykłą
siłę i umiejętności. Swoją sławę zbudował na tworzeniu trofeów z głów każdego,
rywalizującego z nim o względy Bogów, Czempiona Chaosu. Każde z jego trofeów
było przez niego następnie dumnie eksponowane tak, by wszyscy mogli dostrzec
jego deklaracje siły i szaleństwo, którym trzeba było być dotkniętym, by stanąć
z nim do walki. W pełnym przemocy społeczeństwie Norski, Wulfrik stał się
sławny: Skaldowie całego Sarlu śpiewają na jego cześć liczne sagi. Mimo to, to
właśnie duma poprzedziła upadek Wybrańca.
W
2519 r. IK doszło do wybuchu wielkiego, plemiennego konfliktu między Sarlami a
ich tradycyjnymi rywalami, Aeslingami z północy. Aeslingom przewodził król,
okrutny Lord Chaosu, Torgald. Sarlom, przytłoczonym wielkością armii ich wroga,
wydawało się, iż na ich ziemie ciągnie zguba i krwawa śmierć z rąk ich kuzynów.
Sarlowie
nie byli jednak wcale tak bardzo pozbawieni szans. Ich król, Wybraniec Tzeentcha,
znany jako Viglundr, był przebiegłym dowódcą wojskowym. W przeszłości dorobił
się bogactw na swoich licznych wyprawach łupieżczych, dzięki czemu był w stanie
utrzymać na usługach legiony najemników, zaciągając je ze wszystkich królestw
Norski, a nawet z plemion Kurgan.
Uznając
jego umiejętności, Viglundr zaoferował czempionowi wielkie bogactwa i rękę jego
córki, nadając mu tym samym status dziedzicznego władcy jego ziemi, jeśli
tylko byłby w stanie poprowadzić swoich
krajan do zwycięstwa. Spoglądając na Viglundra, Wulfrik widział jedynie żałosny
cień jego przodków. Mimo to, pokusa władzy była dla niego zwyczajnie zbyt
wielka i zgodził się na jego propozycję, obejmując władzę nad wojskami króla.
Choć Wulfrik, jego ludzie i Aeslingowie o tym nie wiedzieli, cała wojna była
jedynie intrygą, wprowadzoną w życie przez Viglundra celem zabicia Torgalda, co
pozwoliłoby jego drugiemu synowi, Sveinbjornowi, na zdobycie tronu Aeslingów
drogą pokojową. Miałoby to dać początek sojuszowi z północnym plemieniem, które
uznałoby władzę Viglundra i Sarlów. W poczet swoich sił, Vglundr włączyłby
wówczas wielką siłę: żądnych krwi Khornijskich Aeslingów. Król Sarlów w rzeczy
samej musiał być jednym z ulubieńców Kruczego Boga.
W
Bitwie Tysiąca Czaszek, która dziś przeszła do legendy, Sarlowie i Aeslingowie
starli się w walce na śmierć i życie. W samym środku rzezi, Wulfrik stoczył
pojedynek z potężnym królem Aeslingów. Wulfrik zabił Lorda Chaosu, dekapitując
go i unosząc jego głowę na tyle wysoko, by jego współplemieńcy mieli okazję ją
zobaczyć. Wraz ze śmiercią swego władcy, Aeslingowie opuścili plac boju,
zostawiając zwycięstwo w rękach Sarlów.
Tamtej
nocy, jak każe północny obyczaj, ku czci Wulfrika zorganizowano wielką ucztę.
Jak powiedział bohater tamtego dnia, żaden człowiek i żadna bestia nie walczyła
bardziej zaciekle od niego i nikt, jak przysięgał, nie był w stanie zepsuć mu
smaku tego triumfu. Pijąc z czaszki króla Torgalda, Wulfrik poparł swoje słowa
czynem. Trzeba mu było ośmiu beczek miodu pitnego, by w końcu trafił pod stół.
Jednak nim miód przytłoczył go ostatecznie, pijany Wulfrik zaczął przechwalać
się swoimi dokonaniami przed zebranymi współplemieńcami. Nim stracił
przytomność, pochwalił się wybiciem wszystkich bestii z Pustkowi Chaosu dwa
razy i osobistym obcięciem uszu Imperatorów z Imperium Ludzkości, Nipponu i
Kataju. Mimo porywającej opowieści, ostatnie słowa Wulfrika przed wylądowaniem
pod stołem biesiadnym zdążyły sprowadzić na niego zgubę: oto bohater ogłosił,
że był równy wszystkim wojownikom królestw śmiertelników i Królestw za Zasłoną.
Podróżnik po Świecie
“Chwała i
groza Krwawemu Bogu, którego szał pożre świat! Oto ofiara honorująca mój dług!”
~ Wulfrik oferując czaszkę herszta
Yhetee Khornowi
Tamtej
nocy, Wulfrik został odwiedzony przez emisariusza Mrocznych Bogów. W jego śnie,
demon przeprowadził go przez niebiańskie raje, nekropolie i fantastyczne krainy
umarłych. Widział on błyszczące wieże Elfiego ludu, mieniące się, podziemne
korytarze Krasnoludów i zrujnowane fortece Orków. Wszędzie tam, gdzie się
pojawiał, topił się w wielkim morzu krwi. Emisariusz opowiedział mu, jak jego
bezczelne słowa obraziły Bogów, ale zamiast karać go, istota ze świata Chaosu
postanowiła sprawdzić czempiona, by przekonać się, ile prawdy było ukrytej w
jego przechwałkach. Jego zadaniem miało być przemierzenie całego świata,
wyzwanie na pojedynek najdzielniejszych bohaterów i najbardziej potworne istoty
i przetrwanie.
Jeśli
poległby w jednej z walk, jego dusza miała być przeklęta przez Bogów i uznana
za niegodną dołączenia do nich w zaświatach. Istota Chaosu powiedziała
Wulfrikowi, że demony z jego wymiaru miałyby niezwykłą uciechę z możliwości
torturowania go przez całą wieczność. Gdy Wulfrik obudził się następnego dnia,
odkrył, że włada tysiącem języków z całego świata, a jego język zamienił się w
ostry szpikulec, podobny ptakom. Szaman z plemienia Kurgan uznał to za Dar Mowy
i euntuzjastycznie ogłosił Wulfrika błogosławionym przez Bogów. Wulfrik, człek
z natury w gorącej wodzie kąpany, upewnił się, że jego pierwszą ofiarą na nowej
drodze życia będzie właśnie Kurganin, oraz że umrze powolną, bolesną śmiercią,
jednak nawet gdy Wulfrik zaczął przypalać mu stopy, Szaman nie był mu w stanie
powiedzieć, skąd biorą się jego myśli, ani jak je zatrzymać.
Pierwszym
sprawdzianem Wulfrika było ścięcie Króla Grobowca Khareopsa i zaoferowanie jego
wnętrzności Nurglowi, Bogu Rozkładu. Wojownik został więc zmuszony do podróży
przez palące pustynie Khermi - była to droga, którą obrali wyłącznie
najodważniejsi ludzie północy, jako że pustynia leżała wiele lig na południe,
daleko od domu Norsów. By ułatwić sobie zadanie, Wulfrik postanowił
zorganizować sobie transport, który swoimi możliwościami przewyższałby zwykły
statek. Koniec końców to Sigvatr, Blady Maruder i jego wieloletni kamrat,
przyszedł do niego z rozwiązaniem jego problemu. Słyszał on bowiem opowieści o
statku pobłogosławionym przez Mrocznych Bogów mocą przechytrzenia samej
struktury fizycznej przestrzeni i pokonywania wielkich odległości w mgnieniu
oka. Okręt znajdował się jednak w rękach Czarnoksiężników Chaosu:
Skaelindzkiego czarodzideja Baga Yar, który przebywał w wielkiej fortecy,
strzeżonej przez hordy demonów.
Wulfrik
musiał wydać całe złoto splądrowane królowi Torgaldowi i srebro, którym za
pomoc zapłacił mu Viglundr, by zebrać armię dość wielką i przerażającą do
zdobycia umocnień Czarnoksiężników. W bitwie wartej wielu sag, Norsowie
zatriumfowali nad demonami, dowodząc swojej siły w obliczu Mrocznych Bogów.
Wulfrik dopadł magów i oderwał im kończyny, nim ugotował ich żywcem we własnym
kotle. Niemal dwustu ludzi Wulfrika zginęło w walce, jednak wielki bohater i
jego armia zwyciężyli. Wulfrik nie dbał o zgromadzone w skarbcu złoto i
artefakty i pozwolił swoim ludziom je zrabować. On przybył tylko po okręt,
któremu nadał nazwę Morski Kieł.
Morski Kieł nie był jednak zwyczajnym
statkiem. Jego mocne strony nie kończyły się wraz z jego legendarną
mobilnością: okręt był w stanie płynnie przechodzić ze świata śmiertelników do
Królestw Bogów, będąc napędzanym przez same Wiatry Chaosu, przepływać wzdłuż
terenów łowieckich demonów, urzeczywistnionych koszmarów wielu ludzi. Statek
płynął wzdłuż fantomowych prądów, znanych wyłącznie Bogom i pojawiał się tam,
gdzie życzył sobie tego Wulfrik. Z tak wielką władzą pod własnymi rozkazami,
przed Wulfrikiem nie dało się uciec. Nawet ludzie z Norski, przywykli do
nienaturalnego wpływu Chaosu na ich życia, byli zachwyceni i pełni poczucia
przepełniającej ich czci za każdym razem, gdy na ich oczach Morski Kieł dokonywał cudów. Wraz z
każdą inwokacją magii okrętu, demony związane w jego strukturze budziły się do
życia i żądały krwi przed wprowadzeniem kapitana statku do Królestwa Chaosu.
Dodatkowym warunkiem było to, by składaną w ofierze krwią była krew Wulfrika -
być może było tak z uwagi na fakt, iż to właśnie on zabił Baba Yara, ostatniego
właściciela statku. Mimo to, Wulfrik musiał mieć całkowitą pewność co do tej
teorii i dlatego karmił okręt krwią każdego nowego załoganta. Żaden statek nie
mógł służyć dwóm kapitanom, jednak to powiedzenie było bardziej prawdziwe w
wypadku Morskiego Kła, niż w wypadku
jakiegokolwiek innego okrętu.
Wulfrik
bez problemu znalazł się w ziemi Królów Grobowców i nie minęło wiele czasu, a
wnętrzności jednego z nich leżały już na ołtarzu ofiarnym poświęconym Nurglowi.
Z czasem, jego legenda zaczęła formować obraz grozy, umacniając się wraz z
każdym, zabitym sługą Bogów. Cały cywilizowany świat huczał: Wulfrik zabił
giganta w bitwie, a z jego skalpów zrobił sobie płaszcz. Wulfrik zawędrował do
Krainy Trolli i wybił tam wszelkiej maści potwory, które wobec niego były
niczym potulne zwierzątka. Wulfrik odwiedził grób Jarla Unfira i pokonał jego
upiorną postać, łamiąc mu kręgosłup o kolano. Ludzie z całej północy zaczęli
podążać jego śladami, chcąc walczyć u boku ulubieńca Mrocznych Bogów, w
nadziei, że i im udzieli się jego wielkość. Opowieści o wielkim czempionie,
noszącym czarną, stalową zbroję i kości, dzierżącym mroczny miecz, rozeszły się
na cały świat: od nomadzkich plemion Kurgan, po krwawe halle północnych
barbarzyńców. W ten oto sposób, sława Wulfrika wkrótce urosła do
gargantuicznych proporcji, a jego imię przeszło do Północnych sag i koszmarów
Południa.
Egzekutor woli Bogów
“Osiągnąłeś
to, co królowie i hersztowie mogliby osiągnąć wyłącznie przy pomocy armii i
rzezi na całych narodach! Bogowie obserwują cię. Twoje ciało nosi na sobie
symbol ich przychylności! Czymże są przy tym kobiety, potomstwo i trony? Jeno
pyłem, pyłem powiadam! Nagrody od Bogów: oto, co człek będzie miał przy sobie
po wsze czasy. Dary miłości, chciwości i zazdrości gniją wraz z człowiekiem w
jego grobie.”
~ Agnarr, Czarnoksiężnik Chaosu z
Sarl
Wulfrik,
skazany na konieczność prowadzenia niekończących się pojedynków, jak dotychczas
dopadł i zabił wszystkich tych, których wskazali mu Bogowie. Odbył podróż do
królestw Krasnoludzkich Władców i odebrał im chwałę i bogactwa, zabił wiele
potężnych smoków, a nawet niegodnych swojego tytułu czempionów Bogów z plemion
Kurgan i Hungów. Wszyscy ludzie z północy czcili jego imię i zazdrościli mu
przychylności, którą okazywali mu Bogowie, a jednak głęboko we własnym sercu,
Wulfrik nienawidził swojej klątwy. Bardziej od niej nienawidził zaś tylko
ludzi, którzy uważali ją za błogosławieństwo. Jego największym marzeniem, przynajmniej
obecnie, jest uwolnienie się od klątwy i powrócenie do swojej własnej misji
zdobycia władzy i chwały.
Po
powrocie z jednego ze swoich polowań do miasta Ormskaro, na terytorium
plemienia Sarlijczyków, Wulfrika odnalazł jeszcze jeden Kurgański Szaman:
Zarnath z Tokmars. Czarnoksiężnik powiedział Wulfrikowi, w jaki sposób mógłby
pozbyć się klątwy przy pomocy pewnego starożytnego artefaktu Chaosu. W zamian
za pomoc, mag zażądał jednak Morskiego
Kła. pomimo protestów własnej załogi, by Wulfrik nie igrał z Bogami, wielki
wojownik zgodził się. Nie chciał walczyć dla Bogów przez resztę swojego życia -
chciał objąć władzę nad ziemiami własnego plemienia, co było niemożliwe przez
jego nieustanne polowania. Na dodatek, Wulfrik od dawna marzył o uczynieniu obiecanej
mu Księżniczki plemienia swoją kobietą, podobnie jak i sama Hjordis pragnęła
pojąć za męża wielkiego czempiona.
Zarnath
wyjaśnił mu, że aby rozpocząć rytuał, który mógłby wyzwolić Wulfrika spod
władzy klątwy, musiał on zdobyć artefakt Hungijskich Królów-Czarnoksiężników,
Uśmiech Sardiss. Sam artefakt, jak powiedział mu mag, leżał w jednej z enklaw
Krasnoludów Chaosu z Mrocznych Ziem, którzy niekiedy nawiązywali z ludźmi
północy chwilowe kontakty. Dzięki demonicznej teleportacji Morskiego Kła, Wulfrik i jego wojownicy przebyli daleką drogę do
ziemi Krasnoludów Ognia. Stamtąd wyruszyli do fortecy Dronangkul, lub “Fortecy
z Żelaza,” jak jej nazwa brzmi w Khazalidzkim narzeczu Krasnoludów Chaosu. To
tam, jak wskazywał Kurganin, Wulfrik miał znaleźć Krasnoludzkiego Władcę
Khorakka i Uśmiech Sardiss.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz