środa, 18 września 2019

Warhammer Fantasy - Wysokie Elfy cz1


https://www.youtube.com/watch?v=OSjG08oKZmk



Wysokie Elfy

“Jesteśmy wybranymi Asurian, błogosławionymi przez bogów i ich następców na świecie. Nasze armie są najdoskonalsze; szybkie, podczas gdy nasz wróg stąpa ociężale, natchnione kulturą, podczas gdy oni przejawiają barbarzyństwo. Nie zanoście swych myśli ku porażce - jesteśmy Dziećmi Ulthuan i zawsze zwyciężymy.”
~ Król Feniks Aenarion Obrońca

            Wysokie Elfy, lub Asurowie, jak sami siebie nazywają, są jedną z najstarszych ras świata i najpotężniejszą śmiertelną cywilizacją w Świecie Warhammera. Elfi naród zamieszkujący wyspę o rozmiarach małego kontynentu, położoną w samym centrum Wielkiego Oceanu, jest dumny i potężny. Wyspa jest domem dla mistrzowsko wyszkolonych wojowników, niezrównanych magów i władców nieba i morza. Wysokie Elfy są starożytną rasą o silnej armii i jeszcze silniejszej magii, które na przestrzeni mijających epok zbudowały cywilizację, która u boku krasnoludzkiej cywilizacji stoczyła dawno zapomnianą, apokaliptyczną wojnę, w której udział brali najpotężniejsi, śmiertelni bohaterowie. Wielka ciemność ogarnęła wtedy cały świat, jednak po zakończeniu się wojny i zażegnaniu niebezpieczeństwa, cały świat padł do stóp Wysokich Elfów, którym wystarczyło wtedy jedynie sięgnąć po władzę.
            Jednak ich szlachetna, miłosierna natura, która była niegdyś jedną z najcudowniejszych cech Elfów na całym świecie, szybko została zastąpiona przez dumę i pychę, w którą Elfy wprowadziła próżność i poczucie własnej wyższości. W swej ślepej arogancji udało się im tylko zaprzepaścić stulecia budowania przyjaźni z Krasnoludami, co miało swój punkt kulminacyjny w Wielkiej Wojnie, przez którą obie te starsze rasy mocno podupadły i przez którą zaprzepaszczono jasną przyszłość, jaką świat trzymał w zanadrzu dla młodszych ras. Odizolowane i samotne na świecie, którego nie mogły już dłużej kontrolować, Wysokie Elfy zostały postawione w epoce zmierzchu swojego istnienia. Ich miasta nie huczą już od gwary i nie wibrują życiem jak w przeszłości. Dziś są jedynie zamglonym przypomnieniem ich ostatecznej, zbliżającej się śmierci.
            Czas Wysokich Elfów przeminął - lub przynajmniej tak właśnie głośno się mówi. Ich duma jest jednak ciągle tak wielka, iż Elfy nie przestają walczyć, jako iż uznają oni samych siebie za prawdziwych i prawowitych obrońców swojego starożytnego świata i wierzą, że tak długo, jak długo ich cywilizacja trwa w mijających epokach, ich umierający świat nigdy nie zostanie przykryty całunem ciemności. Jeśli zapomnienie w istocie stanie się ich udziałem, to Elfy zdecydowały się stanąć z nim twarzą w twarz, z naciągniętym łukiem i wysoko uniesionym mieczem, broniąc ukochanego i strzeżonego od tak dawna świata. Białe hordy Ulthuanu maszerują na wojnę. Ich sztandary trzepoczą na wietrze, a każdy wojownik tej dumnej armii już od dawna jest pogodzony ze śmiercią w służbie większej sprawy - obronie fundamentów całego świata. Niechaj słudzy zniszczenia lękają się ich prawego gniewu.



       I.            Historia

         Historia Wysokich Elfów z Ulthuan jest historią samego świata. Niegdyś, Wysokie Elfy były mistrzami świata śmiertelników. Ich czyny ukształtowały przeznaczenie wielu ziem. Niestety, dziś Wysokie Elfy przechodzą w epokę zmierzchu własnej cywilizacji. Ich praca i czyny umierają między nimi samymi. Imperium Feniksów, które niegdyś rządziło całymi kontynentami, teraz składa się z królestw położonych na samym Ulthuanie i rozrzuconych po wszystkich morzach posterunków. Alabastrowe miasta, które niegdyś kipiały życiem, dziś są tylko echem minionej epoki. Ziemia, która wcześniej nie znała niczego poza pięknem i szlachetnością, teraz jest przeżarta krwią i furią nieustannej wojny.

Rządy Aenariona
(-4498 r. Do -4419 r. IK <IK to skrót od Imperialnego Kalendarza. Pierwszy rok wg. Imperialnego Kalendarza to przybycie Sigmara Młotodzierżcy>)

            Aenarion był najpotężniejszym i najbardziej tragicznym ze wszystkich Elfich bohaterów: był skazanym na zagładę czempionem, poległym bogiem. Był najsilniejszym wojownikiem w epoce ciemności i nieustannej walki; był najbardziej uwielbionym i przeklętym ze wszystkich Feniksów Ulthuanu. Rządy Aenariona rozpoczęły się w czasach grozy i zamętu. Bramy polarne, niegdyś używane przez chodzących między gwiazdami Pradawnych zapadły się, wypuszczając na świat tsunami magicznej energii. Tak wielka ilość magii, nagromadzona w jednym miejscu, przyciągnęła hordy demonów Bogów Chaosu, którzy dostrzegli w całym tym zamęcie okazję do zdobycia świata śmiertelników na własną rękę. W walce z tak podłym przeciwnikiem, Elfy nie miały żadnych szans, jako że w tamtym czasie nie znały one rzemiosła wojennego, a ich magia była używana wyłącznie w celach tworzenia, nie niszczenia. Ulthuan wkrótce zapłonął niegasnącym ogniem wojny i rzezi, a Elfy błagały swoich bogów o ratunek.

Pięść Królów-Feniksów

            Aenarion był wędrowcem, który podróżował po całym świecie, ale który szybko powrócił na Ulthuan w czasach największej potrzeby. Zdając sobie sprawę, że Elfy nie były już w stanie dłużej opierać się niesłabnącej furii Chaosu, Aenarion siłą przebił się na ziemie Świątyni Asurian. To tam Aenarion zaoferował wieść święte życie w zamian za uratowanie jego ludu przed zagładą. Asurianowie nie odpowiedzieli mu, ale mimo to, Aenarion postanowił utrzymać swoją przysięgę w mocy i rzucił się w białe od gorąca płomienie - a jednak nie zginął on tamtego dnia. Z wielkiego ogniska wyszedł nienaruszony. Nie był już tą samą istotą, co wcześniej - został zmieniony przez boskość Asurian i ze śmiertelnego Elfa stał się pierwszym i najsilniejszym Królem-Feniksem. Aenarion rozpoczął swoje rządy od prawdziwie pomyślnego zwycięstwa. Za murami świątyni starł się z demoniczną hordą, której czarne serca były skupione na obaleniu świątyni.
            Jeden rzut jego łowczej włóczni pozbawił życia Władcę Demonów, który przewodził szarży istot nie z tego świata. Następnie, przełamując się i ruszając w stronę pokonanego wroga, Aenarion podniósł broń Demona i wyrżnął nią resztę jego wstrętnego legionu. Wieści o zwycięstwie Elfiego bohatera szybko rozeszły się po całym Ulthuanie. Cała elfia rasa nagle odzyskała nadzieję. Wokół nowego króla wkrótce zebrała się armia, z którą nawet Demony wzbraniały się walczyć. Caledor Pogromca Smoków, największy czarodziej tej ery, przysiągł Aenarionowi wierność, po czym wspólnie zaczęli oni trenować swoich braci i siostry w sztuce wojny. Podczas gdy Aenarion licytował się z kapłanami z kuźni Boga-Kowala Vaula o najlepszą broń z hartowanego ithilmaru i stali, Caledor podjął pielgrzymkę u boku swoich braci-magów, ucząc ich wielkich czarów wygnania i zniszczenia. Wszystkie te czyny na zawsze odmieniły losy Elfiej rasy.
            Z Aenarionem na przedzie armii, dzieci Ulthuanu zaniosły wojnę demonom, strącając ich czempionów i spędzając ich amie z powrotem do Królestwa Chaosu. Przez niemal stulecie, wojna toczyła się bez wyraźnego przechylenia się szali na którąkolwiek ze stron, przez co Elfy zaczęły podupadać na duchu. Chwili spokoju było zaledwie kilka i nawet te momenty w historii wojny były naznaczone świadomością, iż demony wkrótce powrócą. Nawet niezastąpiony Aenarion zdał sobie w końcu sprawę, że zwycięstwo jest nieosiągalne - pisana im była jedynie powolna, ale nieunikniona porażka. Ostatecznie to Caledor - najmądrzejszy i najstarszy czarnoksiężnik - zaoferował Elfom to, czego nie mógł dać im Aenarion - zbawienie. Opracował on projekt stworzenia kosmicznego worteksu, który byłby w stanie wyssać całą magię ze świata wraz z demonami, które były napędzane furią czystej magii.
            Jego plan był iście desperacki i sam mag doskonale wiedział, że nadzieja na zwycięstwo jest nikła, ale zarówno Caledor jak i reszta jego wyszkolonych uczniów doskonale wiedzieli, że nikła nadzieja i desperacki gambit były o wiele lepsze, niż nieunikniona, powolna śmierć całej ich rasy. Aenarion stanął w opozycji do planu Caledora, nazywając go okrzykiem rozpaczy. Choć w swoim sercu Król-Feniks wiedział, że wojna, którą prowadził jest niemożliwa do wygrania, to był dość zdeterminowany, by odwlekać zagładę tak długo, jak tylko było to możliwe, byleby tylko nie dopuścić do porażki Caledora i niepowodzenia jego planu. Charyzma i moc zdrowego rozsądku Aenariona były tak wielkie, że gdyby tylko chciał, z pewnością byłby w stanie całkowicie zmienić pogląd Caledora w tej kwestii, jednak myśli Króla zostały przyciągnięte gdzie indziej - Demony opanowały Avelorn. Astarielle, Wieczna Królowa Ulthuanu i żona Aenariona zginęła w walce, a ich dzieci nie sposób było odnaleźć pośród niesamowitej rzezi, do której tam doszło.

Twórca Wdów

            Po dowiedzeniu się, co spotkało jego rodzinę, Aenarion wpadł w okropną złość. Poprzysiągł on zetrzeć wszystkie demony z powierzchni świata i zapowiedział swoją podróż na Wyspę Zarazy. Strach wypełnił serca tych, którzy usłyszeli jego słowa, jako że mogły one oznaczać tylko jedno: Aenarion chciał posłużyć się Twórcą Wdów, bronią o przerażającej mocy, która czekała, ukryta w wielkiej, czarnej Kaplicy Khaine’a od zarania czasu. Była to broń ostateczna i stara niczym sam świat; była ucieleśnieniem śmierci - odłamkiem śmiertelnej broni wykutej dla samego boga śmierci, Khaine’a, zdolnym do niszczenia śmiertelników i samych bogów. Wszyscy wiedzieli, że dzierżenie tej niszczycielskiej broni jest równoznaczne z zaproszeniem do tańca samej śmierci, skazaniem własnej duszy na zagładę i skażeniem własnego potomstwa po kres świata. Po poznaniu intencji swojego Króla, Caledor ostatni raz spróbował powstrzymać go, jednak nie zdało się to na nic.
            Ignorując wszystkie ostrzeżenia od śmiertelników i istot nieśmiertelnych, Aenarion wskoczył na grzbiet Indraugnira, największego Smoka w historii i udał się na Wyspę Zarazy. Jego podróż była długa i żmudna i była testem wytrwałości nawet dla samego Indraugnira. Uskrzydlone demony zaatakowały Elfa i Smoka w czasie ich podróży, starając się zawrócić Króla-Feniksa z jego drogi. Bogowie Elfów szeptem przekazywali jednak swojemu wybrańcowi ostrzeżenia, ale nawet jeśli docierały one do uszu Aenariona, to nie baczył on na nie. Rozdzielając sięz Indraugnirem zaledwie kilka lig od Kaplicy Khaine’a, Aenarion zaczął dumnie kroczyć w stronę swojego przeznaczenia. Mówi się, że nawet duch jego zmarłej żony pojawił się na Wyspie Zarazy by błagać go, by zawrócił. Mimo to, gdy Feniks stanął przed ołtarzem Kaplicy, jego serce stwardniało. Aenarion sięgnął po broń ociekającą krwią i uniósł ją wysoko w górę, pieczętując tym samym swoje przeznaczenie i los całego jego ludu.
            Gdy Aenarion powrócił, Elfy, których serca płonęły żądzą mordu najmocniej stanęły po jego stronie. W taki sposób powstało nowe królestwo, w ponurej ziemi Nagarythe. Tam, ku zaskoczeniu wszystkich Elfów, Aenarion ożenił się po raz drugi. Jego wybranką była piękna Morathi. Z czasem, nowa żona Feniksa urodziła mu drugiego syna, którego nazwali Malekith. Nie minęło wiele czasu, a dwór Aenariona zaskarbił sobie ponurą reputację. Elfy z innych ziem niechętnie przybywali do jego nowego królestwa. Opowieści o okrucieństwach obecnych na dworze Aenariona docierały na wszystkie krańce Ulthuanu. Nawet Caledor i jego Jeźdźcy Smoków opuścili Aenariona i powrócili na swoje rodzime ziemie. Mówi się, że odejście Caledora rozsierdziło Aenariona, ale nim jego gniew mógł zebrać krwawe żniwo, demony uderzyły raz jeszcze. Rozmiary i furia demonicznego najazdu były tak wielkie, iż wkrótce jasnym dla wszystkich prócz Aenariona stało się, iż wojna jest przegrana, a świat skazany na wieczną ciemność.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

20% rabatu na ręcznie robioną biżuterię z kodem CZYTAWOJTEK

  20% rabatu na ręcznie robioną biżuterię z kodem CZYTAWOJTEK klikasz w link i 20% jest twoje :) Ty cieszysz się super cacuszkami i dodatkow...