Bracia w Krwi
“Roboute
Guilliman. Guilliman Taktyk. Guilliman Wojownik. Historia zapamięta Prymarchę
Ultramarines pod wieloma przydomkami. Dla nas, ludu Krwi, Guilliman znany
będzie jednak tylko pod jednym: Guilliman Rzeźnik. Na mocy prawa i edyktów,
Guilliman wyrwał serca Legionom Kosmicznych Marines. Nawet jego właśni synowie
zostali dotknięci przez jego zdradę. Choć to Horus chciał zniszczyć wszystko co
nam drogie ogromnym młotem wojennym, to Guilliman dokonał jego dzieła przy
pomocy noża. Koniec końców, rezultat ich działań był taki sam. Brat stał się
kuzynem. Kuzyn stał się wyrzutkiem. Nowy Zakon Guillimana, jego nowy początek,
był niczym rozdarcie naszej całej, dumnej historii. Pozbawieni honoru i czci,
historii i heroicznych czynów przeszłości, wszyscy przepadliśmy. Jako bękarty
wojny i zwycięstwa, nie byliśmy już dłużej Aniołami.”
~ Mistrz Zakonu Rozrywaczy Ciał,
Nassir Amit
W
obliczu porażki Horusa, Imperium nigdy już nie było takie same. Imperator nie
mógł już dłużej sprawować żadnej militarnej funkcji w obronie ludzkości, jako
że jego zniszczone ciało było podtrzymywane przy życiu tylko dzięki misternej
pracy mechanizmów Złotego Tronu. Rekonstrukcja jego Imperium i wyrwanie
ostatnich, Zdradzieckich chwastów stały się obowiązkami ocalałych Prymarchów,
ludzi takich jak Rogal Dorn i Roboute Guilliman. Guilliman w rzeczy samej miał
najwięcej wpływu na przyszłość pozbawionych lidera Krwawych Aniołów.
Poprzez Codex Astartes, wielki
traktat o restrukturyzacji i porządku bitewnym Kosmicznych Marines i
dziedzictwo Guillimana, miał on zmienić Legion Krwawych Aniołów w Zakony, które
bronią Imperium po dziś dzień. Niektórzy z ocalałych braci buntowali się
przeciwko takiemu rozwiązaniu, odczytując je jako działanie wysoce
niesprawiedliwe. Emocje wśród Kosmicznych Marines były wtedy niezwykle wysokie.
Bojaźliwie dusze widziały zdradę i sąd nadciągające z każdej strony, a samo
wprowadzenie edyktu groziło wybuchem nowej wojny domowej. Koniec końców,
Guilliman przekonał swoich żywych braci i najbardziej zażartych przeciwników
Codexu - ocalali Bracia Bitewni Legionów zaczęli dzielić swoje formacje.
Legiones Astartes przestały istnieć - narodziły się Zakony Adeptus Astartes.
Dla Krwawych Aniołów, podział ich
Legionu był podwójnie okrutnym uderzeniem. Ich Prymarcha Sanguinius padł trupem
w ostatniej godzinie Herezji Horusa, a co więcej, pozbawiono ich czasu na
odżałowanie śmierci własnego ojca genetycznego i to pomimo ich wielkich strat,
poniesionych w czasie Bitwy o Terrę. Ich zwarte braterstwo miało zostać
złamane. Ocalałym Legionistom brakowało przywódcy, a co gorsze, pierwsze oznaki
ich genetycznej wady zaczęły manifestować się w ich szeregach. Sprawiedliwym
byłoby stwierdzenie, że po spotkaniu Krwawych Aniołów ze sługami Chaosu, dusze
Astartes zostały dotkliwie i nieodwracalne poranione, nie mówiąc już w ogóle o
negatywnym wpływie koszmaru związanego ze śmiercią ich mistrza na ich umysły.
Od walki i swojego upadku z Demonami Khorna i Slaanesha na Signus Prime, w
Legionie zostało obudzone nowe pragnienie, a szok związany ze śmiercią
Sanguiniusa przeklął dusze Legionistów przypadłością znaną jako Czarny Szał.
Choć Herezja się zakończyła, to dla Krwawych Aniołów prawdziwa walka dopiero
się zaczęła.
Z wielkiego żalu i tragedii IX
Legionu powstały Zakony Kosmicznych Marines. Choć każdy Legion znalazł swój
własny sposób na dokonanie podziału (a niektóre Legiony doświadczyły
restrukturyzacji o wiele dotkliwiej niż Krwawe Anioły), synowie Sanguiniusa
ostatecznie zjednoczyły się pod ocalałym Gwardzistą Sanguiniusa, Azkaellonem.
Zapiski historyczne od tego momentu bardzo różnią się od siebie, ale wszystkie
one nawiązują do tego, że za radą Azkaellona, ocalali Astartes Legionu
stworzyli małą liczbę Zakonów, dowodzonych przez czempionów dawnego Legionu.
Każde z nich czerpało z tradycji i rytuałów ich dawnego Legionu, traktując to
jako podstawę ich nowego bractwa i każde z nich dobrało pasującą do ich szeregów
nazwę. Dla synów Sanguiniusa nastąpił czas odnowy. Odseparowali się oni od
siebie i zaczęli budować w pełni autonomiczne organizacje. Nawet w tym czasie
pełnym wewnętrznego zamętu, żądny zemsty Mistrz Zakonu Nassir Amit, przez
swoich wojowników nazywany “Rozrywaczem Ciał,” poprowadził swój Zakon na krwawą
krucjatę, której celem stały się uciekające Zdradzieckie Legiony. Ich czyny,
nawet we wczesnych latach istnienia ich Zakonu, położyły fundamenty pod ich
przyszłość, za którą przyszło im bardzo drogo zapłacić.
W następnych tysiącleciach od
tamtych mrocznych dni, genoziarno synów Sanguiniusa było wykorzystywane przy
tworzeniu nowych Zakonów Adeptus Astartes. Każde z nowo stworzonych Zakonów
pomagało cementować dziedzictwo Prymarchy Sanguiniusa, zapewniając jego
przetrwanie tak długo, jak długo Astartes powstali na bazie genomu Prymarchy
będą walczyć z wrogami Imperium. Mimo to, z czasem jasnym stało się, że
wszystkie te Zakony pochodziły od jednego, starożytnego Legionu. Każdy z
powstających Zakonów mógł prześledzić swoje korzenie, które mniej lub bardziej
łączyły się z ich starożytnym Legionem. Niektóre z nich, jak chociażby Anioły
Enkorminy, zbudowały sobie własną reputację, a ich Astartes stali się tak
dobrze znani jako honorowi wojownicy, że nie muszą oni czerpać z chwalebnych
tradycji swojego Legionu. Inne Zakony stały się ledwie rozpoznawalne - Zakon
Karmazynowych Ostrzy uważany był za formację powstałą na bazie genoziarna
Ultramarines do czasu spotkania się jego Astartes z Astorathem Ponurym w
późnych latach M41. Dzięki temu, Karmazynowe Ostrza mogły wreszcie
zidentyfikować dziwne przypadłości, które nękały ich szeregi - były to Czerwone
Pragnienie i Czarny Szał Krwawych Aniołów.
Imperialny Święty
Ciało
Sanguiniusa zostało zabrane przez Imperialne siły podczas ich odwrotu z Mściwego Ducha na Terrę. Jego zwłoki
zostały zabrane przez Krwawe Anioły z powrotem na Baal, gdzie pochowano go w
głębokim, wielkim grobowcu pod najświętszą kaplicą Zakonu. Bramy do tego
grobowca zostały udekorowane ogromnymi wizerunkami aniołów, co miało uhonorować
ich poległego Prymarchę.
Dziś,
dziesięć tysięcy lat później, Sanguinius jest jednym z najbardziej wychwalanych
Lojalistycznych Prymarchów. Powszechnie traktuje się go jak bohatera w związku
z jego poświęceniem i szlachetnym oddaniem wobec swojego ukochanego Imperatora.
Jego czyny przyczyniły się do zmiany Imperium na lepsze, nie wspominając już
nawet o jego zbawiennym wpływie na Legion Krwawych Aniołów. Imię Sanguiniusa
jest dziś powszechnie znane wśród obywateli Imperum. Kaplice poświęcone jego
imieniu stoją dziś w cieniu świątyń wychwalających samego Imperatora. W
Imperialnym kalendarzu wprowadzono nawet święty dzień poświęcony upamiętieniu
Sanguiniusa, w którym Kapłani Imperialnego Kultu zagłębiają się w liturgię
Sanguinalii, a Imperialni Adepci w całej galaktyce noszą przepasaną na klatkach
piersiowych czerwoną wstęgę, upamiętniającą poświęcenie Prymarchy.
Po
dziś dzień, Krwawe Anioły należą do najbardziej przerażających i najmniej
godnych zaufania Zakonów Kosmicznych Marines. Dusze Braci Bitewnych Zakonu są
nawiedzane przez koszmary starożytnych wydarzeń, a ich ciała są spowite
mrocznym sekretem i przerażającym pragnieniem krwi, którego nie mogą zaspokoić.
Słynne Kampanie
Od najwcześniejszych dni Imperium,
Krwawe Anioły walczyły w obronie królestwa ludzi. Pomimo mroku, który
przygniótł ich dusze, synowie Sanguiniusa nieustannie wykazywali się heroizmem.
Nawet dziś, gdy ich dni przypominają gęstniejący mrok nocy, pozostają oni
strażnicą nadziei pośród galaktyki pełnej wojny.
Niewiele
Zakonów Kosmicznych Marines poświęconych jest obronie Imperium tak bardzo, jak
Krwawe Anioły. Choć inne Zakony, jak chociażby Ultramarines, zachowują się jak
strażnicy pojedynczych Układów i Sektorów Imperium, to Krwawe Anioły
postrzegają całość Imperium jako ich cel obrony i czują wobec tego zadania
wielką odpowiedzialność.
Astartes
tego Zakonu są w związku z tym bardzo rozciągnięci i cierpią z powodu wyższych
niż standardowe strat. Nie mniej, zwycięstwa Krwawych Aniołów są bardzo liczne
i zaliczają się do najbardziej chwalebnych triumfów Imperium. Sława Zakonu
sprawia, że jego Marines znani są w całej galaktyce.
Epoka Złotej Chwały (M30 - M40)
Rebelia
Praxil (nieznana
data, M30) - Układ Praxil był bogatym, dobrze prosperującym miejscem, zamieszkałym
przez ludzką cywilizację. Choć mieszkańcy Układu nie mieliby większych
trudności w przyjęciu Imperialnej Prawdy i ze zjednoczeniem się z Imperium,
Praxilianie odmówili ofercie Imperatora, a co więcej, ich silna flota zdołała
odeprzeć pierwsze Floty Ekspedycyjne Imperium. Do Układu wysłano zatem Legion
Dzieci Imperatora, których Lord Dowódca Iddinam nie był jednak w stanie posunąć
swojej kampanii na przód. Choć Dzieci Imperatora były zbyt dumne, by prosić o
pomoc, Rada Wojenna Terry przydzieliła im posiłki w postaci kontyngentów z
Legionów Imperialnych Pięści i Krwawych Aniołów. Choć od tamtego momentu cała
kampania przebiegła całkiem gładko, a Imperium wzbogaciło się o nowe, żyzne
ziemie, Lord Dowódca Dzieci Imperatora przypisał sobie wszystkie zasługi za
zwycięstwo.
Integracja
Melchior
(ok. 999 r. M30) - Imperialna Kampania Integracyjna na Melchior była łączoną
kampanią, toczoną przez Wilki Luny i Krwawe Anioły. Świat Melchior był ostatnim
bastionem Nephilimów - xenos o niemal ludzkich kształtach, których skóra była
gładka niczym kamienny pomnik, a kończyny niezwykle abstrakcyjne. Ich kopulaste
głowy wyłaniały się z tułowia z pominięciem szyi, a szereg szczelin węchowych i
miejsca na oczy przeszywały całą powierzchnię ich czaszek. W jasnym świetle,
Nephilimowie wyglądali jak obiekty wyrzeźbione w szkle - przez ich
pół-transparentne ciała przechodziło naturalne, dzienne światło gwiazd.
Nephilimowie posiadali powolną, ostrożną zręczność, co nadawało im charakter
istot morskich, jakie można obserwować ze szklanych zbiorników pod powierzchnią
oceanów. Idąc przez świeże powietrze byli bardzo powolni, jak gdyby pływali w
wodzie, ale równie dobrze potrafili poruszać się diabelnie szybko, przez co
ciężko było te bestie trafić. Obcy giganci zakłócali sen ludzkości o pokoju i
jedności. Ich cywilizacja zagarnęła setki światów, nim ich najznamienitsi
wojownicy przybyli na Melchior by odpocząć. Sagan, Kręgosłup DeCora, Orphea
Minoris, Beta Rigel II - każda z tych planet została oczyszczona z ludzkiego
życia, a ich populacje zostały zamknięte w specjalnych, wielkich niczym góry
statkach i powoli skonsumowane. Samo imię tej podłej rasy - Nephilimowie - w
starożytnej kulturze Terry, Calibanu i Baracu oznaczało upadłych serafinów.
Prawdziwym koszmarem ich istnienia był jednak fakt, iż Nephilimowie doskonale
zdawali sobie sprawę z ludzkich skojarzeń względem ich imion i niejednokrotnie
nakazywali swoim niewolnikom czczenie swoich ziomków niczym bogów. Karmili oni
swoje ofiary opowieściami o wiecznym życiu, w którym udział mogli mieć jedynie
ich wierni, oraz o wiecznej karze dla tych, którzy będą oporni. W swojej
indoktrynacji byli oni bardzo skuteczni. Mogło być zresztą i tak, że xenos
naprawdę wierzyli we własną wyższość, możliwość uduchowienia swoich niewolników
i wyrwania ich ze szponów fizyczności, oferując im prawdziwe życie wieczne -
dla Kosmicznych Marines nie miało to jednak znaczenia. Dzięki swojej
zaawansowanej technologii, Nephilimowie zaimplantowali fragmenty własnej
świadomości w umysłach swoich niewolników, by jeszcze lepiej zgłębić wzajemną
komunikację między nimi. Nephilimowie kontrolowali umysły, czy to przez
transmitowanie swojej siły woli, czy też poprzez słabość swoich ofiar. Samym
swoim istnieniem znieważali oni nadzieję Imperatora na stworzenie racjonalnej,
sekularnej galaktyki, której podstawą byłaby Imperialna Prawda. Reprezentowali
oni nie tylko obrazę czystości cennego, ludzkiego umysłu. To, czym Nephilimowie
zwykli się żywić, czyli dokładnie to, co zaobserwowali Zwiadowcy Krwawych
Aniołów i Wilków Luny, to same życia tych, którzy z nimi przebywali. Ich
opustoszałe kaplice były wypełnione stosami zwłok, które widocznie starzały się
w zaledwie kilka godzin, gdy życiodajna esencja była odbierana ich byłym panom.
Prymarchowie Legionów byli obrzydzeni prawdziwą naturą swojego wroga.
Nephilimowie karmili się ludzkim oddaniem. W strategium Mściwego Ducha, Horus przedstawił Sanguiniusowi plan, który jego
zdaniem miał złamać żelazną wolę xenos. Horus chciał, by Krwawe Anioły
maszerowały ramię w ramię z ich kuzynami, onieśmielając obcych widokiem tysięcy
Kosmicznych Marines, dumnie kroczących pod same bramy ich bastionu, następnie
prosto przez bramę i na ich umocnienia, bez zatrzymywania się i bez
jakichkolwiek wahań. “Niczym ocean, z którego wyszły te istoty” - powiedział mu
Horus - “przetoczymy się po tych obcych, chwycimy za pyski i utopimy.”
Patetyczność jego planu była jego największą siłą, ale Sanguinius nie dał się
do niego łatwo przekonać. Tak prosta, brutalna siła o wiele bardziej pasowała
do dzikiego Lemana Russa, lub do samego Angrona. Sanguinius czuł, że ani on,
ani Horus nie byli dość naiwni i dość skupieni na celu, by ryzykować tak wiele
dla jednego szturmu, ale ostatecznie przystał na pomysł Horusa. Gdy nadszedł
odpowiedni czas na działanie, Horus i jego Wilki Luny spotkały się z armią
xenos na błyszczących równinach Srebrzystej Pustyni. Nim doszło do otwartej
przemocy, Horus podjął próbę paktowania z Nephilimami jeszcze jeden, ostatni
raz, ale zbyt pewni siebie xenos odmówili jego propozycji kapitulacji,
spokojnie informując Prymarchę, że jego siły nie mogły wygrać. Horus
poinformował dowódcę xenos, że popełnił śmiertelny błąd, jako że to jego
cywilizacja wkrótce upadnie. Wilki Luny miały być kowadłem, na którym siły
xenos zostaną złamane, a Krwawe Anioły miały być w tym wszystkim młotem. W tym
momencie niebiosa zostały rozerwane przez niewyobrażalny hałas, a deszcz
ceramitowych Kapsuł Desantowych zaczął torować sobie drogę przez atmosferę
Melchior, spadając niczym płonące meteory prosto w piaski pustyni. Towarzyszyły
im Stormbirdy i Thunderhawki, które natychmiast zaczęły niszczyć gargantuiczne
obozowiska Nephilimów, ściągając na ziemię kolejne posiłki IX Legionu. Szybkość
ataku była tu kluczem do zwycięstwa: obcy najeźdźcy i ich oddani niewolnicy zostali
szybko związani w walce z wielką siłą Wilków Luny, pozostawiając swoje
umocnienia na flankach dość rozciągniętymi, by silny cios je załamał.
Gigantyczni xenos myśleli zbyt wolno i w momencie, w którym zrozumieli, że
zostali oszukani, podjęli próbę przegrupowania się i ufortyfikowania. Krwawe
Anioły nie pozwoliły im na to. Nephilimowie zostali złamani i wybici jeden po
drugim, a jedność ich armii została rozdeptana w brutalnym, głębokim ataku.
Złapani w pułapkę brutalnej furii dwóch Legionów Kosmicznych Marines na
błyszczących jasnym światłem piaskach Melchioru, Nephilimowie i ich potęga
zostali ostatecznie pokonani.
Integracja
Księżycy Fraemium (Nieznana data, M31) - Genetycznie wzmocniony oddział
Imperialnej Armii, Dywizja Zabójców G9K, został przypisany do walki u boku
Krwawych Aniołów w czasie kampanii na Księżycach Fraemium. Konflikt toczył się
przeciwko nieznanym adwersarzom, o których nie wspomniano w oficjalnych
zapiskach historycznych Imperium. Choć o całej kampanii niewiele wiadomo, to do
historii przeszło otoczenie sił G9K i niemal całkowite wybicie jednostki. Nim
jednak doszło do całkowitej klęski, szybki desant Krwawych Aniołów wyrwał siły
G9K z oblężenia. Połączone Imperialne siły szybko poradziły sobie z podbiciem i
integracją głównej planety Układu.
Integracja
140-20
(znane także jako Integracja Urisarach, lub Integracja Rzeźni, ok. 001 r. M31)
- Świat Śmierci 140-20 był dwudziestym światem napotkanym przez sto
czterdziestą Flotę Ekspedycyjną, prowadzoną przez kontyngent IX Legionu
Astartes, któremu przewodził Kapitan Khitas Frome. Marines byli niezdolni do
przetłumaczenia ostrzeżeń z orbitującej nad planetą satelity i nie uniknęli
wejścia w nieznane, oraz starcia z niezwykle niebezpiecznymi xenos,
odizolowanymi na planecie. Kapitan Frome nakazał całemu kontyngentowi swojej
floty, liczącemu trzy pełne kompanie Marines wylądowanie na planecie i
sprowadzenie planety pod Integrację z Imperium. Z uwagi na ekstremalne
turbulencje atmosferyczne na planecie, wszystkie pojazdy Kosmicznych Marines
zeszły z kursu, a ich załoga została rozproszona i w dużej części odizolowana.
Atmosfera świata oddziaływała także na kanały Voxu - wszelkie transmisje były
teraz pełne zakłóceń. Siły Imperium nie były w stanie dobrze koordynować swoich
ruchów. Oddziały naziemne wkrótce zaczęły słać zniekształcone transmisje w
stronę swojej floty, zdając raporty na temat żyjących tam Megarachnidów.
Kolejne raporty były przesiąknięte narastającą grozą Astartes, w miarę jak
postępowali oni w głąb planety. Niedługo później, Krwawe Anioły wysłały nagłą
wiadomość ratunkową, domagając się posiłków i natychmiastowej ekstrakcji swoich
sił. Ostatnia transmisja otrzymana przez flotę Krwawych Aniołów miała brzmieć:
“Ta planeta to Rzeźnia.” Nowa nazwa przylgnęła do tego świata. Nad planetę
przybyły posiłki w postaci kontyngentu Legionu Dzieci Imperatora i Wilki Luny z
Mistrzem Wojny w samej osobie. Choć Dzieci Imperatora powieliły błędy Krwawych
Aniołów, dobrze wymierzona w czasie interwencja sił Wilków Luny uratowała los
całej ekspedycji. Do Horusa dołączył Prymarcha Sanguinius, który chciał poznać
los swoich synów. Choć Horusowi doradzano wycofanie swoich sił, gdy tylko jego
Marines zabezpieczyli dobrze chronione miejsce do lądowania, łzy jego
ukochanego brata i jego szczera prośba, by zemścić się za śmierć jego Astartes
sprawiły, że Horus nie był w stanie mu odmówić. Horus odpowiedział mu tylko:
“Tak. Zarżnijmy Rzeźnię.” Dodając pięć własnych kompanii do ogółu Imperialnych
sił, Sanguinius obserwował, jak fala po fali Megarachnidzi wypełzają spod ziemi
w niekończącej się nawałnicy kłów i pazurów. W krótkim czasie cała rasa tych
pająkowatych xenos stanęła przed zagrożeniem całkowitego wytępienia, jednak
Imperium nie osiągnęło całkowitego zwycięstwa - w układzie zmaterializowała się
niezidentyfikowana flota. Jej dowódca ogłosił, że pochodzi z międzygwiezdnego
imperium, znanego jako Interex. To za sprawą tej cywilizacji xenos ze świata
Rzeźnia zostali odizolowani od reszty galaktyki na jednym, surowym świecie. Już
drugi raz w historii Megarachnidzi zostali ocaleni przez swoich byłych wrogów.
Imperialne kroniki nie wyszczególniają dalszej historii tego gatunku, choć
prawdopodobnie jego ostatni przedstawiciele zginęli jeszcze w czasach Wielkiej
Krucjaty lub na krótko po upadku Herezji Horusa.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz