poniedziałek, 2 września 2019

Sanguinius i Krwawe Anioły cz6

https://www.youtube.com/watch?v=Zq3WLsSpXtM



Bracia w Krwi
“Roboute Guilliman. Guilliman Taktyk. Guilliman Wojownik. Historia zapamięta Prymarchę Ultramarines pod wieloma przydomkami. Dla nas, ludu Krwi, Guilliman znany będzie jednak tylko pod jednym: Guilliman Rzeźnik. Na mocy prawa i edyktów, Guilliman wyrwał serca Legionom Kosmicznych Marines. Nawet jego właśni synowie zostali dotknięci przez jego zdradę. Choć to Horus chciał zniszczyć wszystko co nam drogie ogromnym młotem wojennym, to Guilliman dokonał jego dzieła przy pomocy noża. Koniec końców, rezultat ich działań był taki sam. Brat stał się kuzynem. Kuzyn stał się wyrzutkiem. Nowy Zakon Guillimana, jego nowy początek, był niczym rozdarcie naszej całej, dumnej historii. Pozbawieni honoru i czci, historii i heroicznych czynów przeszłości, wszyscy przepadliśmy. Jako bękarty wojny i zwycięstwa, nie byliśmy już dłużej Aniołami.”
~ Mistrz Zakonu Rozrywaczy Ciał, Nassir Amit

            W obliczu porażki Horusa, Imperium nigdy już nie było takie same. Imperator nie mógł już dłużej sprawować żadnej militarnej funkcji w obronie ludzkości, jako że jego zniszczone ciało było podtrzymywane przy życiu tylko dzięki misternej pracy mechanizmów Złotego Tronu. Rekonstrukcja jego Imperium i wyrwanie ostatnich, Zdradzieckich chwastów stały się obowiązkami ocalałych Prymarchów, ludzi takich jak Rogal Dorn i Roboute Guilliman. Guilliman w rzeczy samej miał najwięcej wpływu na przyszłość pozbawionych lidera Krwawych Aniołów.
Poprzez Codex Astartes, wielki traktat o restrukturyzacji i porządku bitewnym Kosmicznych Marines i dziedzictwo Guillimana, miał on zmienić Legion Krwawych Aniołów w Zakony, które bronią Imperium po dziś dzień. Niektórzy z ocalałych braci buntowali się przeciwko takiemu rozwiązaniu, odczytując je jako działanie wysoce niesprawiedliwe. Emocje wśród Kosmicznych Marines były wtedy niezwykle wysokie. Bojaźliwie dusze widziały zdradę i sąd nadciągające z każdej strony, a samo wprowadzenie edyktu groziło wybuchem nowej wojny domowej. Koniec końców, Guilliman przekonał swoich żywych braci i najbardziej zażartych przeciwników Codexu - ocalali Bracia Bitewni Legionów zaczęli dzielić swoje formacje. Legiones Astartes przestały istnieć - narodziły się Zakony Adeptus Astartes.
Dla Krwawych Aniołów, podział ich Legionu był podwójnie okrutnym uderzeniem. Ich Prymarcha Sanguinius padł trupem w ostatniej godzinie Herezji Horusa, a co więcej, pozbawiono ich czasu na odżałowanie śmierci własnego ojca genetycznego i to pomimo ich wielkich strat, poniesionych w czasie Bitwy o Terrę. Ich zwarte braterstwo miało zostać złamane. Ocalałym Legionistom brakowało przywódcy, a co gorsze, pierwsze oznaki ich genetycznej wady zaczęły manifestować się w ich szeregach. Sprawiedliwym byłoby stwierdzenie, że po spotkaniu Krwawych Aniołów ze sługami Chaosu, dusze Astartes zostały dotkliwie i nieodwracalne poranione, nie mówiąc już w ogóle o negatywnym wpływie koszmaru związanego ze śmiercią ich mistrza na ich umysły. Od walki i swojego upadku z Demonami Khorna i Slaanesha na Signus Prime, w Legionie zostało obudzone nowe pragnienie, a szok związany ze śmiercią Sanguiniusa przeklął dusze Legionistów przypadłością znaną jako Czarny Szał. Choć Herezja się zakończyła, to dla Krwawych Aniołów prawdziwa walka dopiero się zaczęła.
Z wielkiego żalu i tragedii IX Legionu powstały Zakony Kosmicznych Marines. Choć każdy Legion znalazł swój własny sposób na dokonanie podziału (a niektóre Legiony doświadczyły restrukturyzacji o wiele dotkliwiej niż Krwawe Anioły), synowie Sanguiniusa ostatecznie zjednoczyły się pod ocalałym Gwardzistą Sanguiniusa, Azkaellonem. Zapiski historyczne od tego momentu bardzo różnią się od siebie, ale wszystkie one nawiązują do tego, że za radą Azkaellona, ocalali Astartes Legionu stworzyli małą liczbę Zakonów, dowodzonych przez czempionów dawnego Legionu. Każde z nich czerpało z tradycji i rytuałów ich dawnego Legionu, traktując to jako podstawę ich nowego bractwa i każde z nich dobrało pasującą do ich szeregów nazwę. Dla synów Sanguiniusa nastąpił czas odnowy. Odseparowali się oni od siebie i zaczęli budować w pełni autonomiczne organizacje. Nawet w tym czasie pełnym wewnętrznego zamętu, żądny zemsty Mistrz Zakonu Nassir Amit, przez swoich wojowników nazywany “Rozrywaczem Ciał,” poprowadził swój Zakon na krwawą krucjatę, której celem stały się uciekające Zdradzieckie Legiony. Ich czyny, nawet we wczesnych latach istnienia ich Zakonu, położyły fundamenty pod ich przyszłość, za którą przyszło im bardzo drogo zapłacić.
W następnych tysiącleciach od tamtych mrocznych dni, genoziarno synów Sanguiniusa było wykorzystywane przy tworzeniu nowych Zakonów Adeptus Astartes. Każde z nowo stworzonych Zakonów pomagało cementować dziedzictwo Prymarchy Sanguiniusa, zapewniając jego przetrwanie tak długo, jak długo Astartes powstali na bazie genomu Prymarchy będą walczyć z wrogami Imperium. Mimo to, z czasem jasnym stało się, że wszystkie te Zakony pochodziły od jednego, starożytnego Legionu. Każdy z powstających Zakonów mógł prześledzić swoje korzenie, które mniej lub bardziej łączyły się z ich starożytnym Legionem. Niektóre z nich, jak chociażby Anioły Enkorminy, zbudowały sobie własną reputację, a ich Astartes stali się tak dobrze znani jako honorowi wojownicy, że nie muszą oni czerpać z chwalebnych tradycji swojego Legionu. Inne Zakony stały się ledwie rozpoznawalne - Zakon Karmazynowych Ostrzy uważany był za formację powstałą na bazie genoziarna Ultramarines do czasu spotkania się jego Astartes z Astorathem Ponurym w późnych latach M41. Dzięki temu, Karmazynowe Ostrza mogły wreszcie zidentyfikować dziwne przypadłości, które nękały ich szeregi - były to Czerwone Pragnienie i Czarny Szał Krwawych Aniołów.

Imperialny Święty

            Ciało Sanguiniusa zostało zabrane przez Imperialne siły podczas ich odwrotu z Mściwego Ducha na Terrę. Jego zwłoki zostały zabrane przez Krwawe Anioły z powrotem na Baal, gdzie pochowano go w głębokim, wielkim grobowcu pod najświętszą kaplicą Zakonu. Bramy do tego grobowca zostały udekorowane ogromnymi wizerunkami aniołów, co miało uhonorować ich poległego Prymarchę.
            Dziś, dziesięć tysięcy lat później, Sanguinius jest jednym z najbardziej wychwalanych Lojalistycznych Prymarchów. Powszechnie traktuje się go jak bohatera w związku z jego poświęceniem i szlachetnym oddaniem wobec swojego ukochanego Imperatora. Jego czyny przyczyniły się do zmiany Imperium na lepsze, nie wspominając już nawet o jego zbawiennym wpływie na Legion Krwawych Aniołów. Imię Sanguiniusa jest dziś powszechnie znane wśród obywateli Imperum. Kaplice poświęcone jego imieniu stoją dziś w cieniu świątyń wychwalających samego Imperatora. W Imperialnym kalendarzu wprowadzono nawet święty dzień poświęcony upamiętieniu Sanguiniusa, w którym Kapłani Imperialnego Kultu zagłębiają się w liturgię Sanguinalii, a Imperialni Adepci w całej galaktyce noszą przepasaną na klatkach piersiowych czerwoną wstęgę, upamiętniającą poświęcenie Prymarchy.
            Po dziś dzień, Krwawe Anioły należą do najbardziej przerażających i najmniej godnych zaufania Zakonów Kosmicznych Marines. Dusze Braci Bitewnych Zakonu są nawiedzane przez koszmary starożytnych wydarzeń, a ich ciała są spowite mrocznym sekretem i przerażającym pragnieniem krwi, którego nie mogą zaspokoić.

Słynne Kampanie

         Od najwcześniejszych dni Imperium, Krwawe Anioły walczyły w obronie królestwa ludzi. Pomimo mroku, który przygniótł ich dusze, synowie Sanguiniusa nieustannie wykazywali się heroizmem. Nawet dziś, gdy ich dni przypominają gęstniejący mrok nocy, pozostają oni strażnicą nadziei pośród galaktyki pełnej wojny.
            Niewiele Zakonów Kosmicznych Marines poświęconych jest obronie Imperium tak bardzo, jak Krwawe Anioły. Choć inne Zakony, jak chociażby Ultramarines, zachowują się jak strażnicy pojedynczych Układów i Sektorów Imperium, to Krwawe Anioły postrzegają całość Imperium jako ich cel obrony i czują wobec tego zadania wielką odpowiedzialność.
            Astartes tego Zakonu są w związku z tym bardzo rozciągnięci i cierpią z powodu wyższych niż standardowe strat. Nie mniej, zwycięstwa Krwawych Aniołów są bardzo liczne i zaliczają się do najbardziej chwalebnych triumfów Imperium. Sława Zakonu sprawia, że jego Marines znani są w całej galaktyce.

Epoka Złotej Chwały (M30 - M40)
Rebelia Praxil (nieznana data, M30) - Układ Praxil był bogatym, dobrze prosperującym miejscem, zamieszkałym przez ludzką cywilizację. Choć mieszkańcy Układu nie mieliby większych trudności w przyjęciu Imperialnej Prawdy i ze zjednoczeniem się z Imperium, Praxilianie odmówili ofercie Imperatora, a co więcej, ich silna flota zdołała odeprzeć pierwsze Floty Ekspedycyjne Imperium. Do Układu wysłano zatem Legion Dzieci Imperatora, których Lord Dowódca Iddinam nie był jednak w stanie posunąć swojej kampanii na przód. Choć Dzieci Imperatora były zbyt dumne, by prosić o pomoc, Rada Wojenna Terry przydzieliła im posiłki w postaci kontyngentów z Legionów Imperialnych Pięści i Krwawych Aniołów. Choć od tamtego momentu cała kampania przebiegła całkiem gładko, a Imperium wzbogaciło się o nowe, żyzne ziemie, Lord Dowódca Dzieci Imperatora przypisał sobie wszystkie zasługi za zwycięstwo.
Integracja Melchior (ok. 999 r. M30) - Imperialna Kampania Integracyjna na Melchior była łączoną kampanią, toczoną przez Wilki Luny i Krwawe Anioły. Świat Melchior był ostatnim bastionem Nephilimów - xenos o niemal ludzkich kształtach, których skóra była gładka niczym kamienny pomnik, a kończyny niezwykle abstrakcyjne. Ich kopulaste głowy wyłaniały się z tułowia z pominięciem szyi, a szereg szczelin węchowych i miejsca na oczy przeszywały całą powierzchnię ich czaszek. W jasnym świetle, Nephilimowie wyglądali jak obiekty wyrzeźbione w szkle - przez ich pół-transparentne ciała przechodziło naturalne, dzienne światło gwiazd. Nephilimowie posiadali powolną, ostrożną zręczność, co nadawało im charakter istot morskich, jakie można obserwować ze szklanych zbiorników pod powierzchnią oceanów. Idąc przez świeże powietrze byli bardzo powolni, jak gdyby pływali w wodzie, ale równie dobrze potrafili poruszać się diabelnie szybko, przez co ciężko było te bestie trafić. Obcy giganci zakłócali sen ludzkości o pokoju i jedności. Ich cywilizacja zagarnęła setki światów, nim ich najznamienitsi wojownicy przybyli na Melchior by odpocząć. Sagan, Kręgosłup DeCora, Orphea Minoris, Beta Rigel II - każda z tych planet została oczyszczona z ludzkiego życia, a ich populacje zostały zamknięte w specjalnych, wielkich niczym góry statkach i powoli skonsumowane. Samo imię tej podłej rasy - Nephilimowie - w starożytnej kulturze Terry, Calibanu i Baracu oznaczało upadłych serafinów. Prawdziwym koszmarem ich istnienia był jednak fakt, iż Nephilimowie doskonale zdawali sobie sprawę z ludzkich skojarzeń względem ich imion i niejednokrotnie nakazywali swoim niewolnikom czczenie swoich ziomków niczym bogów. Karmili oni swoje ofiary opowieściami o wiecznym życiu, w którym udział mogli mieć jedynie ich wierni, oraz o wiecznej karze dla tych, którzy będą oporni. W swojej indoktrynacji byli oni bardzo skuteczni. Mogło być zresztą i tak, że xenos naprawdę wierzyli we własną wyższość, możliwość uduchowienia swoich niewolników i wyrwania ich ze szponów fizyczności, oferując im prawdziwe życie wieczne - dla Kosmicznych Marines nie miało to jednak znaczenia. Dzięki swojej zaawansowanej technologii, Nephilimowie zaimplantowali fragmenty własnej świadomości w umysłach swoich niewolników, by jeszcze lepiej zgłębić wzajemną komunikację między nimi. Nephilimowie kontrolowali umysły, czy to przez transmitowanie swojej siły woli, czy też poprzez słabość swoich ofiar. Samym swoim istnieniem znieważali oni nadzieję Imperatora na stworzenie racjonalnej, sekularnej galaktyki, której podstawą byłaby Imperialna Prawda. Reprezentowali oni nie tylko obrazę czystości cennego, ludzkiego umysłu. To, czym Nephilimowie zwykli się żywić, czyli dokładnie to, co zaobserwowali Zwiadowcy Krwawych Aniołów i Wilków Luny, to same życia tych, którzy z nimi przebywali. Ich opustoszałe kaplice były wypełnione stosami zwłok, które widocznie starzały się w zaledwie kilka godzin, gdy życiodajna esencja była odbierana ich byłym panom. Prymarchowie Legionów byli obrzydzeni prawdziwą naturą swojego wroga. Nephilimowie karmili się ludzkim oddaniem. W strategium Mściwego Ducha, Horus przedstawił Sanguiniusowi plan, który jego zdaniem miał złamać żelazną wolę xenos. Horus chciał, by Krwawe Anioły maszerowały ramię w ramię z ich kuzynami, onieśmielając obcych widokiem tysięcy Kosmicznych Marines, dumnie kroczących pod same bramy ich bastionu, następnie prosto przez bramę i na ich umocnienia, bez zatrzymywania się i bez jakichkolwiek wahań. “Niczym ocean, z którego wyszły te istoty” - powiedział mu Horus - “przetoczymy się po tych obcych, chwycimy za pyski i utopimy.” Patetyczność jego planu była jego największą siłą, ale Sanguinius nie dał się do niego łatwo przekonać. Tak prosta, brutalna siła o wiele bardziej pasowała do dzikiego Lemana Russa, lub do samego Angrona. Sanguinius czuł, że ani on, ani Horus nie byli dość naiwni i dość skupieni na celu, by ryzykować tak wiele dla jednego szturmu, ale ostatecznie przystał na pomysł Horusa. Gdy nadszedł odpowiedni czas na działanie, Horus i jego Wilki Luny spotkały się z armią xenos na błyszczących równinach Srebrzystej Pustyni. Nim doszło do otwartej przemocy, Horus podjął próbę paktowania z Nephilimami jeszcze jeden, ostatni raz, ale zbyt pewni siebie xenos odmówili jego propozycji kapitulacji, spokojnie informując Prymarchę, że jego siły nie mogły wygrać. Horus poinformował dowódcę xenos, że popełnił śmiertelny błąd, jako że to jego cywilizacja wkrótce upadnie. Wilki Luny miały być kowadłem, na którym siły xenos zostaną złamane, a Krwawe Anioły miały być w tym wszystkim młotem. W tym momencie niebiosa zostały rozerwane przez niewyobrażalny hałas, a deszcz ceramitowych Kapsuł Desantowych zaczął torować sobie drogę przez atmosferę Melchior, spadając niczym płonące meteory prosto w piaski pustyni. Towarzyszyły im Stormbirdy i Thunderhawki, które natychmiast zaczęły niszczyć gargantuiczne obozowiska Nephilimów, ściągając na ziemię kolejne posiłki IX Legionu. Szybkość ataku była tu kluczem do zwycięstwa: obcy najeźdźcy i ich oddani niewolnicy zostali szybko związani w walce z wielką siłą Wilków Luny, pozostawiając swoje umocnienia na flankach dość rozciągniętymi, by silny cios je załamał. Gigantyczni xenos myśleli zbyt wolno i w momencie, w którym zrozumieli, że zostali oszukani, podjęli próbę przegrupowania się i ufortyfikowania. Krwawe Anioły nie pozwoliły im na to. Nephilimowie zostali złamani i wybici jeden po drugim, a jedność ich armii została rozdeptana w brutalnym, głębokim ataku. Złapani w pułapkę brutalnej furii dwóch Legionów Kosmicznych Marines na błyszczących jasnym światłem piaskach Melchioru, Nephilimowie i ich potęga zostali ostatecznie pokonani.
Integracja Księżycy Fraemium (Nieznana data, M31) - Genetycznie wzmocniony oddział Imperialnej Armii, Dywizja Zabójców G9K, został przypisany do walki u boku Krwawych Aniołów w czasie kampanii na Księżycach Fraemium. Konflikt toczył się przeciwko nieznanym adwersarzom, o których nie wspomniano w oficjalnych zapiskach historycznych Imperium. Choć o całej kampanii niewiele wiadomo, to do historii przeszło otoczenie sił G9K i niemal całkowite wybicie jednostki. Nim jednak doszło do całkowitej klęski, szybki desant Krwawych Aniołów wyrwał siły G9K z oblężenia. Połączone Imperialne siły szybko poradziły sobie z podbiciem i integracją głównej planety Układu.
Integracja 140-20 (znane także jako Integracja Urisarach, lub Integracja Rzeźni, ok. 001 r. M31) - Świat Śmierci 140-20 był dwudziestym światem napotkanym przez sto czterdziestą Flotę Ekspedycyjną, prowadzoną przez kontyngent IX Legionu Astartes, któremu przewodził Kapitan Khitas Frome. Marines byli niezdolni do przetłumaczenia ostrzeżeń z orbitującej nad planetą satelity i nie uniknęli wejścia w nieznane, oraz starcia z niezwykle niebezpiecznymi xenos, odizolowanymi na planecie. Kapitan Frome nakazał całemu kontyngentowi swojej floty, liczącemu trzy pełne kompanie Marines wylądowanie na planecie i sprowadzenie planety pod Integrację z Imperium. Z uwagi na ekstremalne turbulencje atmosferyczne na planecie, wszystkie pojazdy Kosmicznych Marines zeszły z kursu, a ich załoga została rozproszona i w dużej części odizolowana. Atmosfera świata oddziaływała także na kanały Voxu - wszelkie transmisje były teraz pełne zakłóceń. Siły Imperium nie były w stanie dobrze koordynować swoich ruchów. Oddziały naziemne wkrótce zaczęły słać zniekształcone transmisje w stronę swojej floty, zdając raporty na temat żyjących tam Megarachnidów. Kolejne raporty były przesiąknięte narastającą grozą Astartes, w miarę jak postępowali oni w głąb planety. Niedługo później, Krwawe Anioły wysłały nagłą wiadomość ratunkową, domagając się posiłków i natychmiastowej ekstrakcji swoich sił. Ostatnia transmisja otrzymana przez flotę Krwawych Aniołów miała brzmieć: “Ta planeta to Rzeźnia.” Nowa nazwa przylgnęła do tego świata. Nad planetę przybyły posiłki w postaci kontyngentu Legionu Dzieci Imperatora i Wilki Luny z Mistrzem Wojny w samej osobie. Choć Dzieci Imperatora powieliły błędy Krwawych Aniołów, dobrze wymierzona w czasie interwencja sił Wilków Luny uratowała los całej ekspedycji. Do Horusa dołączył Prymarcha Sanguinius, który chciał poznać los swoich synów. Choć Horusowi doradzano wycofanie swoich sił, gdy tylko jego Marines zabezpieczyli dobrze chronione miejsce do lądowania, łzy jego ukochanego brata i jego szczera prośba, by zemścić się za śmierć jego Astartes sprawiły, że Horus nie był w stanie mu odmówić. Horus odpowiedział mu tylko: “Tak. Zarżnijmy Rzeźnię.” Dodając pięć własnych kompanii do ogółu Imperialnych sił, Sanguinius obserwował, jak fala po fali Megarachnidzi wypełzają spod ziemi w niekończącej się nawałnicy kłów i pazurów. W krótkim czasie cała rasa tych pająkowatych xenos stanęła przed zagrożeniem całkowitego wytępienia, jednak Imperium nie osiągnęło całkowitego zwycięstwa - w układzie zmaterializowała się niezidentyfikowana flota. Jej dowódca ogłosił, że pochodzi z międzygwiezdnego imperium, znanego jako Interex. To za sprawą tej cywilizacji xenos ze świata Rzeźnia zostali odizolowani od reszty galaktyki na jednym, surowym świecie. Już drugi raz w historii Megarachnidzi zostali ocaleni przez swoich byłych wrogów. Imperialne kroniki nie wyszczególniają dalszej historii tego gatunku, choć prawdopodobnie jego ostatni przedstawiciele zginęli jeszcze w czasach Wielkiej Krucjaty lub na krótko po upadku Herezji Horusa.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

20% rabatu na ręcznie robioną biżuterię z kodem CZYTAWOJTEK

  20% rabatu na ręcznie robioną biżuterię z kodem CZYTAWOJTEK klikasz w link i 20% jest twoje :) Ty cieszysz się super cacuszkami i dodatkow...