Prześladowania
Kayvaskie
(002 r. M31) - Wiele Orkowych plemion, rozbitych i pozbawionych lidera po
potężnym uderzeniu w ich dawne państwo w Układzie Ullanor, znalazło schronienie
w Pasie Kayvas. Zielonoskórzy zbudowali tam nowe posterunki i coraz odważniej
gromadzili nowe zapasy w swoim nowym, bogatym w surowce domu. Nie minęło wiele
czasu, a zaczęli organizować się w zbrojne bandy i najeżdżać na nowe kolonie
Imperium. Misją Legionów Kosmicznych Marines stało się powtórzenie masakry z
czasów Ullanoru. Legion Alpha wyśledził Orków aż do ich podłego legowiska i
poprosił o posiłki, ale po tragicznych wydarzeniach na Rzeźni i wciąż
pamiętając o skutkach spotkania z ostatnio napotkaną ludzką cywilizacją,
Interexem, Wilki Luny nie były skłonne do oddelegowywania kolejnych okrętów pod
rozkazy Alphariusa. Koniec końców, to Krwawe Anioły zgodziły się asystować
swoim braciom z XX Legionu. Sam Sanguinius stanął na czele sił interwencyjnych
88. Floty Ekspedycyjnej. Sama misja, jak mówił Alpharius, mogła potrwać nawet
pięć standardowych lat. Anioł nie zgodził się z nim i zapewnił swojego brata,
że kampania potrwa co najwyżej jeden rok, jednocześnie nakazując zgromadzenie
okrętów Legionu ze wszystkich Flot Ekspedycyjnych Krucjaty. Sanguinius okazał
się mieć rację - mniej więcej. Niewiele ponad trzynaście miesięcy po wejściu w
Pas Kayvas, Orkowie byli już na skraju wyginięcia w całym regionie, ale im
dalej posuwało się Imperium, tym gorzej szło jego siłom - Orkowie zapędzeni w
kozi róg walczyli z jeszcze większą nieustępliwością, niczym prawdziwe, dzikie
bestie. 88. Flota Ekspedycyjna zabrała swoje okręty do Pasa Kayvas i zniknęła z
okrętowych radarów, zostawiając flotyllę Krwawych Aniołów na skraju Układu.
Wkrótce jasnym stało się, że misja, którą Alpharius tak bardzo chciał wypełnić
przy pomocy sprzymierzonych sił, była ledwie mrzonką. Najpierw pojedynczo,
następnie całymi szwadronami i w końcu całymi flotami, Orkowie uciekali z
Układu Kayvas na wszystkie strony. Za każdym razem, gdy ich statki szukały
wolnej przestrzeni poza masą cienia ich gigantycznego słońca, Krwawe Anioły już
na nich czekały. Imperialne okręty i Orkowe Kroozery zwarły się w boju który
trwał przez tygodnie. Cała walka zamieniła się we wzajemne polowanie na siebie
sił Krwawych Aniołów i Orków. Potężne okręty ścierały się ze sobą raz po raz,
ale następne miesiące dłużących się walk okrętów sprawiły, że Astartes z Baal
stali się niespokojni. Zostali stworzeni do walki, w której mogli stanąć ze
swoim przeciwnikiem twarzą w twarz, nie do walki na tak wielką odległość. Mimo
to, szansa bezpośredniej walki Astartes faktycznie nadeszła. Zachowanie Orków
zaczęło się zmieniać. Z dnia na dzień zielonoskórzy zaczęli unikać swojego
“sprytu” i “przebiegłości” i zaczęli popełniać błędy. Zamiast ukazywać brutalną
chytrość, z której są wręcz znani, zachowanie Orków zaczęło wskazywać na fakt,
iż ich oddziały panikują. Ryzykowali coraz więcej, za każdym razem rozbijając
się o żelazną blokadę Krwawych Aniołów przy pierwszych oznakach niepewności co
do ich sytuacji. Wyglądało to niemal tak, jak gdyby w głębi Układu kryło się
coś, czego Orkowie bali się o wiele bardziej od Legionu Sanguiniusa. Nikt w IX
Legionie nie miał pojęcia, co musiał uczynić Legion Alpha, by wypędzić Orków z
ich osiedli. Wszystko, co na ten temat wiadomo, to to, że Legion Alpha zanurzył
się w gęstym mroku i zaczął wysyłać Krwawym Aniołom regularne, bardzo krótkie
komunikaty, przykładowo: “utrzymaj linie,” “nadchodzą zieloni.” Ostatecznie
nawet cierpliwy Sanguinius zmęczył się strategią Alphariusa i wysłał fregatę na
wskroś przez Układ, łamiąc dane Alphariusowi słowo co do obranej przez Legiony
taktyki. Gdy fregata powróciła do głównej floty całe tygodnie później, jego
załoga zeznała, że w głębi Układu nie napotkali żadnych śladów po swoich
sojusznikach, a jedynie wraki Orkowych pojazdów i ciała samych xenos. Legion
Alpha i jego 88. Flota Ekspedycyjna składała się z setek okrętów, a mimo to nie
pozostał po nich żaden ślad. Cała Kampania trwała już stanowczo zbyt długo.
Ostatnie oddziały Orków zdołały umknąć flocie IX Legionu w niekontrolowanej ucieczce,
znikając za Pasem Kayvas poza zasięg radarów Sanguiniusa. Okazało się jednak,
że Orkowie nie uciekli daleko. Ich statki spłonęły w rozbłyskach dział Lanc
niedługo później. Flota Legionu Alpha ostatecznie zmaterializowała się na
skraju Układu, ustawiona w formację żelaznego muru, zapędzając resztki swoich
wrogów w kozi róg. Legion Alpha ogłosił, że wszyscy xenos zostali zniszczeni i
wyrazili swoją ogromną wdzięczność za współpracę Krwawych Aniołów. Blokada
została ostatecznie zniesiona wraz ze śmiercią ostatniego Orka z rąk Krwawych
Aniołów, a cała Kampania zakończyłą się pomyślnie, jednak relacje między
Sanguiniusem a Alphariusem już zawsze były napięte.
Kłopotliwa
Sukcesja
(014-021 r. M31) - W obliczu Herezji i Wielkiego Oczyszczenia, Codex Astartes
Robouta Guillimana stał się integralną częścią doktryny nowych formacji Adeptus
Astartes. Pod czujnym okiem Azkaellona, ostatniego ocalałego członka Gwardii
Sanguinańskiej, Legion Krwawych Aniołów został rozbity na o wiele mniejsze
Zakony. Po upewnieniu się, że tradycje i tożsamość Krwawych Aniołów zostały
zabezpieczone dla nowych pokoleń Kosmicznych Marines, Azkaellon zniknął z kart
historii. Wkrótce jasnym stało się, że skaza w kodzie genetycznym Krwawych
Aniołów dotknęła także ich Sukcesorów; klątwa żądała coraz więcej dusz Braci
Bitewnych dawnego Legionu wraz z każdym mijającym rokiem.
Wyzwolenie
Czarnej Gwiazdy (344
r. M33) - Burza Osnowy Korinthus osłabła, odkrywając ogromny Układ Czarnej
Gwiazdy na eksplorację przez ludzkość. Okazało się jednak, że cały Układ
trzymany jest w garści przez sługi Chaosu. Nieco ponad połowa całego Zakonu
Krwawych Aniołów została wysłana do oswobodzenia żyjących tam Imperialnych
obywateli. Wojna, która z tego wynikła, trwała dwa pełne terrańskie lata.
Krwawe Anioły zostały zmuszone do walki z koalicją sił Władców Nocy, Gwardii
Śmierci i Niosących Słowo. Ostatecznie, Krwawe Anioły okazały się silniejsze od
swoich przeciwników i w nuklearnych ogniach Niechcianego Życzenia przepędziły
Zdradzieckich Astartes. Koszt tego zwycięstwa był wysoki, ale dzięki temu
Synowie Sanguiniusa odzyskali ogromny i gęsto zaludniony Układ dla Imperium Ludzkości.
Tarcza
Sanguiniusa
(400 r. M35) - Tektoniczne wstrząsy na zaściankowym świecie Ironcel V pobudziły
od życia wielkie, Orkowe Wagh!. Żądni walki zielonoskórzy wyruszyli w
przestrzeń kosmiczną w odysei liczącej sobie miliardy wojowników, na której
czele stał Herszt znany jako Rozgniatacz Słuńc. Wagh! Herszta rzuciło wszystkie
swoje siły na świat Ledrith, rozbiło renegacką flotę Lorda Borvashika i
natychmiast przeszło do Układu Czerwonego Raju. Mimo całej swojej siły, to
właśnie tam Orkowie zostali zatrzymani przez połączone siły Krwawych Aniołów,
Astra Militarum i Rycerzy z Domu Griffith. Obrona była koordynowana przez
Mistrza Zakonu, Leonida Castivarusa. Jego plan był dopracowany do perfekcji i
idealnie przeprowadzony. Wojna trwała wiele solarnych miesięcy, a w jej trakcie
padło kilka Imperialnych światów, ale ostatecznie Wagh! wyżyło całą swoją furię
na tak zwanej Tarczy Sanguiniusa, i
koniec końców zostało zniszczone.
Zebranie
Bohaterów
(266 r. M37) - Połączone siły Krwawych Aniołów, Aniołów Enkarminy i Pijących
Krew zaatakowały Zdradzieckie siły na archeotechnologicznej planecie Głuche
Piekło. Choć Kosmiczni Marines nie mieli problemu z wybiciem rzeszy kultystów,
to sam atak był wytoczony zbyt późno, by zapobiec ukończeniu ich rytuału.
Zasłona rzeczywistości została przebita, a fala demonów zalała makromiasta
Głuchego Piekła. Krwawe Anioły i ich bracia stanęli do boju z typową dla siebie
odwagą i zdecydowaniem. Główna siła ich grupy uderzeniowej zaangażowała się w
liczne serie akcji wstrzymujących, powstrzymując demoniczną falę na dość długo,
by Kompania Śmierci przedostała się pod samo miejsce odprawienia bluźnierczego
rytuału. Pośród orgii przemocy, opancerzeni na czarno Bracia Bitewni wyrżnęli
wszystko i wszystkich na swojej drodze, zamykając ryft za cenę życia wszystkich
obecnych tam Astartes.
VII Czarna
Krucjata
(Wojna Duchów) (811 r. M37) - Siły Chaosu raz jeszcze opuściły Oko Terroru,
jednak zamiast zaatakować pierwszy świat na swojej drodze, Cadię, armia
Profanatora ominęła planetę z dwóch stron i zniknęła w próżni kosmosu za nią.
To wydarzenie nadało wojnie nieformalną nazwę - Wojna Duchów. Następne lata
bardzo przypominały zabawę w chowanego - siły Chaosu atakowały, znikały i
ukrywały się, a flota Imperium mogła jedynie starać się wyprzedzić działania
Abaddona. Taki styl prowadzenia wojny szerzył dezorientację, paranoję,
dezinformację i strach w całej galaktyce. Najazdy nawet na najdalsze posterunki
Imperium stały się codziennością, ale ostatecznie słudzy Mrocznych Bogów
powrócili do Oka Terroru, uprzednio bardzo uprzykrzając Lojalistom życie i
znacznie osłabiając zdolności obronne Imperium. W czasie tego konfliktu, gdy
Krwawe Anioły zmagały się z Siłami Chaosu na Midian, Abaddon skierował na nich
całą swoją furię. Osobiście poprowadził oddział Berserkerów Khorna do walki z
Niszczycielami Krwawych Aniołów. Nawet Oddziały Szturmowe Krwawych Aniołów nie
były w stanie zakłócić szaleńczego biegu Berserkerów ani nawet odzyskać ciał
swoich poległych braci. Do historii przeszło jednak niejasne odniesienie o
Kosmicznych Marines tajemniczego pochodzenia, którzy uratowali siły Krwawych
Aniołów. Jak zapisano w Kantyku Cassandrii Lev, w Woluminie CVI, gdzie znajdują
się wysoce mitologizowane i nieco przesadzone szacunki co do konfliktów z
czasów VII Czarnej Krucjaty, “opancerzony na szaro” Zakon Kosmicznych Marines,
który przybył z “zewnętrznej nocy” i którego “paszcza pożarła gwiazdy” i
którego “czarne spojrzenie odbijało próżnię zapomnienia,” wspomógł Imperium w
najczarniejszej chwili. W treści Kantyku możemy przeczytać, że okręty tego
Zakonu zaczęły podążać za siłami Abaddona po porażce Krwawych Aniołów na Midian
i zaatakowały je. “... (oni) spadli na sługi Czaszkowatego z wielką furią z
ciemności, niewidoczni niczym bestia, która kryje się pod czarną taflą wód,
śmierć z śmierci, krew z krwi... Synowie Sanguiniusa mogli odetchnąć i zwrócili
swoje Boltery przeciwko najeźdźcy, przepędzając sługi fałszywych bogów i
niszcząc je.” Obrazy tych wydarzeń po dziś dzień można oglądać na murach Świata
Cmentarnego Hypasitis, gdzie zostały umieszczone by upamiętnić poległych
wojowników tej wojny. Co ciekawe, zamiast twarzy, tajemniczy Kosmiczni Marines
mają namalowane czarne, obsydianowe dyski. Biorąc pod uwagę nieznaną historię
podróżującego między gwiazdami Zakonu Carcharodonów, jakiekolwiek informacje o
jego działalności można złożyć wyłącznie z kilku historycznych incydentów i
fragmentarycznych zapisków. To historyczne wydarzenie jest uznane przez
Imperialnych uczonych za “Prawdopodobne Spotkanie” lub “Zarejestrowane Spotkanie”
sił tego tajemniczego Zakonu w akcji. Po odsieczy na Midian, pełna siła Zakonu
Krwawych Aniołów spadła z furią na Czarny Legion na świecie Mackan. Choć cały
konflikt ostatecznie zakończył się niemal całkowitym wybiciem składu osobowego
Zakonu z rąk Abaddona, Rekluzjarcha Thalastian Jorus stał się jednym z kilku
bohaterów Imperium, którzy wytoczyli cios w samego Mistrza Wojny Chaosu. Choć
jego Zakon był zniszczony, Kapelan przetrwał solarne tygodnie pełne trudów i
prób w Mackańskiej dziczy. Gdy nadszedł odpowiedni czas, Jorus poprowadził
swoją Kompanię Śmierci w błyskawicznym najeździe za linie wroga, zabijając
gwardię honorową Profanatora. Mówi się, że Mistrz Wojny nosi blizny po starciu
z Jorusem po dziś dzień, całe trzy stulecia później. Gdy wojna się zakończyła,
Profanator uhonorował Jorusa - być może była to tylko jego kpina, choć
niewykluczone, że zrobił to szczerze, doceniając bitność tego wojownika. Po
stoczeniu walki na Mackanie, tysiące ciał Krwawych Aniołów zostało
zbezczeszczonych, a ich cenne genoziarno zostało zniszczone ponad możliwości
naprawy. Z całego Zakonu jedynie kilka ciał pozostało nieskalanych. Należały
one do Rekluzjarchy Jorusa i członków jego Kompanii Śmierci, odzianych w ich
zniszczone, ceramitowe pancerze, usadowionych na tronach zbudowanych z pancerzy
wojowników Czarnego Legionu, którzy za ich sprawą zginęli tej pamiętnej nocy.
Insurekcja
na Kallius
(Nieznana data, M40) - Krwawe Anioły raz jeszcze poznały smak ryzyka
całkowitego zniszczenia, tracąc dziewięciu na dziesięć Kosmicznych Marines i
niemal całą radę Zakonu. Trzy pełne Kompanie Zakonu - włączając w to młodego
Brata-Kapitana Dante i jego Ósmą Kompanię - przeprowadziły niszczący najazd na
Lądowisko Kallius i podległe mu światy do spółki z siłami ich przytłoczonych
Braci, Aniołów Numinous (przez symbol swojego Zakonu znanych bardziej jako
Krwawe Orły). Świat po świecie powstawał przeciwko Imperium, a nowe rebelie
wybuchały w całym podsektorze. Całe populacje i luźne floty grabieżcze były
prowadzone do boju przez śpiewających Zdradzieckich Marines, zjednoczonych z
niezliczonych formacji Zdrajców. Krwawe Anioły zostały związane w konflikcie
bez wyjścia, zorganizowanym wokół o wiele większej herezji. Gdy tygodnie
trwania wojny przeszły w miesiące, a miesiące w lata, coraz więcej Zakonów
przybywało Krwawym Aniołom na pomoc, by karać, oczyszczać i odzyskać zbuntowane
światy. Zwoje Honoru są całe czarne od tuszu milionów zabitych wrogów Imperium,
ale to straty Krwawych Aniołów były zbyt wielkie, by mogli oni kontynuować
walkę na froncie. Wraz z tuzinem regimentów Gwardii Imperialnej i kilkoma
innymi Zakonami, Krwawe Anioły wycofały się z konfliktu z wysoko uniesionymi
głowami. Mimo to, najdotkliwszy cios miał na nich dopiero spaść: gdy resztki
floty Aniołów zebrały się nad Lądowiskiem Kallius, armada Zdrajców
zmaterializowała się w Układzie i wytoczyła kurs na ich spotkanie. Szansa
ostatecznego zniszczenia Krwawych Aniołów byłaby dla Imperium niezwykle
bolesnym ciosem. Bitwa trwała trzy pełne dni solarne i była toczona w
kosmicznej próżni. Dante i jego wojownicy byli odpowiedzialni za odebranie
wrogom siedmiu okrętów kapitańskich. Gdy Krwawe Anioły ostatecznie zwyciężyły,
okazało się, że na placu boju ostało się mniej niż dwie setki Kosmicznych
Marines. Ostatni ocalali Sanguińscy Kapłani i Kapelani zorganizowali specjalne
zebranie, które wybrało ostatniego żyjącego Kapitana Zakonu na nowego Mistrza
Krwawych Aniołów. Dante zaakceptował płaszcz Władcy Hordy Aniołów w
zdezelowanym, ubrudzonym krwią pancerzu. Miał to być ostatni dzień, gdy ten
dzielny człowiek nosił czerwień, bowiem już następnego dnia przywdział święte
złoto. Dante nie został wybrany dlatego, że był najlepszy, czy najbystrzejszy,
ale wyłącznie dlatego, że był ostatnim żywym człowiekiem, który mógł przyjąć
taką godność. Taki awans mógł być zwiastunem ponurej epoki dla całego Zakonu,
jednak los miał zadecydować inaczej.
Krwawe
Odwrócenie
(676 r. M40) - W czasie zażartej walki na górskich zboczach księżyca Tytus,
Siła Uderzeniowa Alenso z Zakonu Krwawych Aniołów uległa Czerwonemu Pragnieniu.
Choć ich formacja wbiła się klinem w ich zielonoskórych przeciwników w
niepowstrzymanej furii, Krwawe Anioły dały się otoczyć. Wszystko wydawało się
stracone, jednak w jednym momencie sytuacja się odwróciła. Heroiczny desant 46.
Elyzjańskiego Regimentu Spadochroniarzy uratował Krwawe Anioły przed
katastrofą. W wyniku bitwy, Kapitan Alenso osobiście wynagrodził Pułkownika
Vandegrahsta, wykazując pokorę, która wprawiła oficerów Astra Militarum w
osłupienie.
Odmówiony
Łup
(187 r. M41) - Przez niemal dekadę, pogrążone we mgle światy Układu Cienia
Zarazy znacznie ucierpiały na skutek najazdów Mrocznych Eldarów. Okrutny los
Układu został przypieczętowany przez obecność mikro-przekaźników i bariery
izolującej Układ w jego granicach. Bariera była niezwykle silna, ale mimo to,
po wykryciu struktury tej bariery, triumwirat Bibliotekarzy Krwawych Aniołów
połączył swoje psioniczne moce, by się przez nią przebić. Zaklęcie
poskutkowało, a Układ był raz jeszcze wolny, ku uciesze jego ciemiężonych
mieszkańców i wielkiej niespodziance ciemiężycieli. Pełna furii grupa zadaniowa
Krwawych Aniołów, na której czele stali Bibliotekarze, uderzyła na Układ by
ukarać aroganckich xenos. Kampania, którą rozpoczęli, była krwawa i niezwykle
ekstremalna. Furia Krwawych Aniołów starła się w boju z umiejętnościami i
pogardą Commorańczyków. Straty były wysokie po obu stronach; Mroczni Eldarzy
byli niezwykle szybcy i świetnie się skradali, ale Krwawe Anioły górowały w
elastyczności i determinacji. Ostatecznie, po zniszczeniu Pałacu Cierpienia
Archona Sybralatha, Mroczni Eldarzy stracili wolę do walki i uciekli do
Pajęczego Traktu. Zwycięstwo należało do Krwawych Aniołów, a ludność Układu
Cienia Zarazy była wolna.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz