Przybycie Lorgara
Gdy kapsuła z niemowlęcym Lorgarem
spadła z nieba nad Colchis, jego Legion miał jednak dopiero powstać, a wiara ludu
na całej planecie była trzymana w rękach kasty kapłanów z Przymierza. Kapsułę
odnaleźli członkowie nomadycznego plemienia, grupy wyrzutków, znanych jako
“Wyklęci.” Ich przywódca, Fan Morgal, zadecydował o zabraniu niemowlęcia i
zaopiekowaniu się nim. Wkrótce nadano mu imię, Lorgar, co w natywnym
Colchijskim oznaczało “Wzywającego Deszcz.” Jedyne siedemnaście lokalnych dni
później, Lorgar był już rozmiarów małego dziecka. To właśnie wtedy poznał on
wygnanego z Przymierza kapłana - Kor Phaerona, który wraz ze swoją karawaną
wygnańców przemierzał pustkowia. Kor Phaeron został wygnany ze stolicy planety,
Vharadeshu, za otwarte głoszenie, że Przymierze powinno być bardziej agresywne
w swoich zapędach nawracania niewiernych.
Główną religią na Colchis była bowiem
wiara proklamowana przez Przymierze, później nazywaną “Starą Wiarą,” lub
“Starymi Zwyczajami.” Była to politeistyczna religia poświęcona czczeniu
czterech istot wyższych, które w istocie były jednak Bogami Chaosu pod
życzliwymi przebraniami.
Wyczuwając w chłopaku wielkość i
wierząc, że Colchijscy bogowie, których on sam nazywał “Mocami” sprzyjają mu,
Kor Phaeron przekonał Lorgara do przyjęcia szat jego ucznia, po czym
bezzwłocznie zabił Fan Morgala i całe plemię Wyklętych, co miało ukryć
prawdziwą osobowość dziecka. Pomimo okrutnych nadużyć emocjonalnych i
fizycznych, wiara w bogów Przymierza rozpaliła się w Lorgarze niezwykle silnym
płomieniem. Wkrótce młody Prymarcha z zapartym tchem studiował każdy aspekt
teologii owej religii. Pomimo swojego wielkiego oddania sprawie Przymierza,
wkrótce zdał on sobie jednak sprawę, że istnieje tylko jeden bóg, którego on
sam nazywał “Jedynym Bogiem,” a który łączył w sobie politeistyczny panteon
Przymierza - czterech, pomniejszych bogów.
Z
początku Kor Phaeron srogo karcił Lorgara za głoszenie tego typu herezji w
próbie ukształtowania osobowości młodego Prymarchy i stworzenia emocjonalnej
zależności między nim a sobą. Mimo to, kapłan dostrzegł w Lorgarze coś
specjalnego. Podjął nawet próbę zmanipulowania go do tego stopnia, by móc
wykorzystać niezwykłe talenty chłopca do zawładnięcia całą teokracją Przymierza
i rozciągnąć swoje wpływy nad Colchis. Niemniej, pomimo wielu nieprzyjemności
ze strony Kor Phaerona, Lorgar pozostał mu niezwykle lojalny, a nawet uratował
jego życie w czasie buntu członków jego karawany po tym, jak Kor Phaeron kazał
im pobić chłopca za kolejne, drobne przewinienie. Lorgar zawarł wielką przyjaźń
z częścią członków załogi karawany, w tym z kapitanem najemników, Axatą i
zniewolonym nauczycielem Przymierza, Nairem.
Pomimo
nieustannego karcenia Lorgara, Prymarcha szybko przewyższył swojego mistrza.
Stał się niedoścignionym kapłanem, jego oratorskie zdolności i siła jego
nadludzkiej charyzmy sprawiła, że wielu ludzi porzucało swoje dawne życia i
szli za nim, przez co wkrótce został mianowany Arcykapłanem w nowym odłamie
religii głoszonej przez Przymierze. Zaprzysiężeni, jak sami siebie nazywali,
otwarcie podzielali wierzenie Lorgara co do istnienia Jedynego Boga, który
łączył w sobie czterech, pomniejszych bogów Przymierza.
Po
uratowaniu życia Kor Phaerona, kapłan raz na zawsze zaprzestał fizycznego i
psychicznego karania młodego Prymarchy i zaczął okazywać mu nieco więcej uczuć.
Nazwał Lorgara “Niosącym Słowo.” Sława młodzieńca rosła od tamtej pory wykładniczo.
Prymarcha zaczął podróżować od miasta do miasta i przyłączać do swojej karawany
kolejnych, oswobodzonych niewolników. Powoli gromadził pod sobą wielką armię
Zaprzysiężonych, która już wkrótce miała być gotowa do podróży na Vharadesh.
Po
ognistym przemówieniu pod murami miasta, bramy stanęły przed nim otworem.
Pomniejsi kapłani Przymierza w stolicy zaprezentowali ciała rządzących stolicą
Eklezjarchów i Hierarchów jako dar dla ich nowego władcy. Po zajęciu miasta,
siły Zaprzysiężonych Lorgara zaczęły podróżować od osady do osady, podbijając
każdą z nich za pomocą pokojowej rozmowy, lub, w niektórych przypadkach, za
pomocą miecza, gdy herezja ich wrogów zaślepiła ich na tyle, że nie dostrzegali
oni prawdy w istnieniu Jedynego.
Po
kilku terrańskich latach nieustannych walk, na drodze armii Lorgara stało już
tylko jedno miasto, Gahevarla, które było chronione przez potężny artefakt z
czasów Epoki Mrocznej Technologii, znany jako “generator burzy.” To urządzenie
było zdolne do wyzwolenia z siebie maelstromu o szaleńczej sile. Wtedy wydarzył
się cud. Lorgar stanął przed szalejącym sztormem i rozdzielił go, pozwalając
swojej armii na przejście przez powstałą wyrwę i zdobycie miasta. Wraz z
upadkiem metropolii, Lorgar stał się władcą całego Colchis, a Kor Phaeron
został mianowany Wysokim Kapłanem Przymierza. Prymarcha nie miał jednak zamiaru
osiąść na laurach i w swoim zwycięskim przemówieniu ogłosił, że jego wierny lud
wciąż miał przed sobą wiele pracy.
Wojny Schizmy
Gdy
Lorgar obrósł w popularność jako duchowy przywódca swojego ludu, inni
członkowie eklezjarchicznej hierarchii Przymierza zaczęli być zazdrośni o jego
wysoki status. Młodość Lorgara była nieustannie nawiedzana wizją potężnego
wojownika w świecącym pancerzu z brązu, który miał przybyć na Colchis i
jednookim gigancie w niebieskich szatach, który stał u jego boku. W pewnym
momencie wizja ta pojawiała się w jego umyśle tak często, że Lorgar uznał, iż
musiała być to wizja przybycia jedynego, prawdziwego boga Colchijczyków.
Zaczął
przekazywać to, co widział swoim ludziom, budząc niepokój teokratycznej władzy
Przymierza, jako że coraz więcej ludzi odrzucało stare zwyczaje i otwarcie
przyznawało się do wiary w Jedynego. Wrogowie Lorgara wewnątrz Przymierza
dostrzegli w tym swoją szansę na usunięcie zagrożenia w postaci Lorgara, który
za wszelką cenę starał się zburzyć istniejący status quo. Nie tracąc czasu,
Lorgar został ogłoszony odstępcą od jedynej, prawdziwej wiary i nazwany
heretykiem wśród wiernych Starych Zwyczajów.
Ci
z Przymierza, który przybyli do Lorgara by go aresztować, zostali zabici przez
jego popleczników. Przymierze podzieliło się na dwa obozy - z jednej strony
byli wyznawcy Starej Wiary, z drugiej Zaprzysiężeni, Bractwo Lorgara. Między
tymi dwoma frakcjami wybuchła święta wojna, która wkrótce ogarnęła całą
planetę, ostatecznie zmuszając resztę populacji planety do opowiedzenia się po
jednej ze stron.
Ten
konflikt, w przyszłości nazwany Wojnami Schizmy, trwał sześć standardowych lat
i zakończyły się dopiero wtedy, gdy Lorgar i jego poplecznicy zdobyli świątynie
Przymierza, znaną jako Katedra Oświecenia, w samym centrum Vharadeshu. Słudzy
Lorgara zabili wszystkich, znalezionych wewnątrz mnichów i wyeliminowali serce
konserwatywnego oporu religijnego Przymierza. To wydarzenie mogło być
bezpośrednią przyczyną do obrócenia się ⅓ populacji planety przeciwko Lorgarowi
i zorganizowaniu pierwszej Wielkiej Czystki, przeprowadzonej przez fanatycznie
lojalnych wojowników-mnichów Bractwa Lorgara, z których każdy był namaszczany
na swoje stanowisko przez samego Prymarchę. Lorgar, Arcykapłan zreformowanego
Przymierza, obiecał populacji planety przybycie ich nowego Boga w zaledwie rok
od momentu zwycięstwa jego Zaprzysiężonych, oraz to, że pokorny i wierny lud
planety będzie musiał odnosić się do niego pod mianem Imperatora. Kor Phaeron
wyznał swojemu adoptowanemu synowi, że sam nie porzucił swojej Starej Wiary,
ale wierzył, że Jedyny Bóg był najpotężniejszym ze wszystkich starych bogów.
Przybycie Imperatora
Wiara
w starych bogów dotyczyła nie tylko Kor Phaerona, ale i wielu innych
Colchijczyków i to pomimo wielkiego zwycięstwa Zaprzysiężonych. Miało to
położyć fundamenty pod ostateczną zdradę przyszłego Legionu Niosących Słowo.
Imperator i Flota Ekspedycyjna Imperium Ludzkości dotarli nad Colchis w 857 r.
M30, na mniej niż lokalny rok po odniesieniu zwycięstwa przez wojska Lorgara
nad Przymierzem. Gdy odziany w złoty pancerz Imperator Ludzkości zszedł z rampy
swojego wahadłowca na powierzchnię planety, u jego boku stanął jednooki
Prymarcha, Magnus Czerwony i dwa Oddziały Taktyczne z jego Legionu Tysiąca
Synów. Lorgar nie miał wątpliwości, że właśnie klęknął przed prawdziwym Bogiem.
Na
ten widok, przed Imperatorem klęknął cały zgromadzony lud. Lorgar postrzegał to
z góry ustalone spotkanie jako potwierdzenie wielu jego wizji i przepowiedni.
Prymarcha i jego lud uznali władcę Imperium Ludzkości za obiecanego im mesjasza
i prawdziwego Boga Imperatora.
Gdy
Imperator w końcu stanął przed swoim dawno zaginionym synem twarzą w twarz, jak
przewidział Lorgar, Prymarcha natychmiast upadł na kolana, prowadząc dany mu
pod opiekę lud do wielkiej radości i czczenia Imperatora jako jedynego,
prawdziwego Boga Ludzkości. Na samo zakończenie przywitania Imperatora
Ludzkości, Imperator zachęcił Lorgara do włączenia jego najlepszych wojowników
do jego XVII Legionu, Imperialnych Heraldów, którzy zostali stworzeni na obraz
i podobieństwo samego Lorgara.
Sam
Lorgar z radością podjął cel Imperatora, wykazując się prawdziwym zapałem wobec
swojej głęboko skrywanej potrzeby szerzenia swojej wiary w jedynego
Boga-Imperatora ludzkości na wszystkie światy Imperium i to pomimo ciągłego
upominania Lorgara, że królestwo Imperatora miało być zbudowane na Imperialnej
Prawdzie, ateistycznej, racjonalnej doktrynie, która zakazywała praktyk
religijnych i traktowała je jako zwykłe przesądy.
Następnie
Lorgar dołączył do swojego ojca i swojego Legionu w Wielkiej Krucjacie, by
zjednoczyć ludzkie światy w galaktyce pod sztandarem nowego Imperium. Lorgar
wyznaczył swoich najbardziej zaufanych regentów, by ci rządzili na Colchis pod
jego nieobecność i wypełniali powinności, o których wierzył, że były wolą jego
ojca. Fakt tego, że Imperator uważał, iż wcale nie jest on istotą boską,
paradoksalnie jeszcze umocnił wiarę Lorgara. Czyż bowiem ktokolwiek inny niż
prawdziwy Bóg odrzucałby własną boskość?
Każdy
aspekt struktury wierzeń Przymierza został zreorganizowany wokół Imperatora
jako boskiego zbawcy ludzkości, a lud Colchis zjednoczył się pod sztandarem
swojego nowego, żywego Boga. zorganizowane celebracje i pokazy wielkiej
pobożności trwały całe solarne miesiące i to pomimo faktu, iż powszechnie
mówiło się, że Imperator nie popierał takich praktyk i chciał jak najszybciej
powrócić do reszty wojsk Wielkiej Krucjaty. Imperator nie rozpoczął Wielkiej
Krucjaty tylko po to, by raz jeszcze zniewolić ludzkość w łańcuchach uprzedzeń
i ignorancji, ale by szerzyć światło zdrowego rozsądku i nauki.
Na
zakończenie świętowania, Lorgar został obwołany dowódcą XVII Legionu,
Imperialnych Heraldów. Kor Phaeron przetrwał trudną, genetyczną augmentację i
stał się dorosłym, nadludzkim wojownikiem, bardzo podobnym prawdziwemu
Kosmicznemu Marine, po czym został obwołany głównym doradcą Lorgara,
pułkownikiem i dowódcą elitarnej Pierwszej Kompanii Legionu.
Imperator jako Bóg
Dogmat,
jakoby Imperator miał być bogiem wcale nie był nowy. Już od pierwszych dni jego
podboju byli wokół niego ludzie, którzy szeptem przekazywali sobie, że nie mógł
być on zwykłym, śmiertelnym człowiekiem. Wielu z jego podbitych wrogów było
pośród tych, którzy oddawali mu boską cześć. Stanąwszy przed całą jego mocą i w
obliczu zniszczenia wszystkiego, co prosty lud znał za swojego życia, zaczęto
nazywać go starożytnymi imionami, które były jedynym sposobem na
zracjonalizowanie tego, co właśnie się im przytrafiło. Niektórzy nazywali go
aniołem, inni duchem, jeszcze inni demonem, a jeszcze inni uważali go za istotę
jeszcze potężniejszą. Nazywano go bogiem i wznoszono ku niemu modlitwy.
Lorgar
wierzył, że Imperator bez wątpienia jest bogiem. Lorgar zachował to przekonanie
w sercu nawet po tym, gdy dołączył do swoich synów w XVII Legionie by szerzyć
ateistyczną Imperialną Prawdę. W tych pierwszych latach Wielkiej Krucjaty,
Lorgar ukrywał swoje szczere przekonania na temat Imperatora, nigdy nie
przyznając się do czczenia go jako boga, ale i nigdy nie zaprzeczając jego
boskości.
We
wszystkich zapiskach jego słów z tamtych czasów, znaleźć można wiele
niekończących się hymnów wychwalających wizję Imperatora i kurs jaki obrał w
celu zjednoczenia ludzkości. Brakuje tam jednak konkretnego odrzucenia
specyficznego wierzenia, jakoby Imperator miał być istotą boską. Lorgar
nienawidził czczenia bałwanów, praktykowania mistycyzmu i fałszywych bogów, ale
we wszystkich swoich długich traktatach nigdy nie odniósł się do prawdziwej
natury swojego władcy i ojca.
Prawdopodobnie
największym manifestem wierzeń Lorgara było spisane jego rękami Lectitio
Divinitatus, dokumentu z czasów Wielkiej Krucjaty, który wyrażał jego oddanie i
racjonalne argumenty przemawiające za tym, że sama natura Imperatora Ludzkości
jest boska. Co bardzo ironiczne, ten dokument stał się fundamentem tego, co w
przyszłości stało się znane jako Imperialny Kult. Nowa religia miała zacząć
zdobywać wielką popularność w czasach M32 i w krótkim czasie stać się oficjalną
religią państwową w Imperium.
Prawdopodobnym
wydawało się, że Lorgar dzielił się swoimi przemyśleniami na temat wiary z
innymi, dyskutując i pielęgnując ich wiarę u boku swojej. W ten sposób Lorgar
zaczął przekształcać duszę swojego Legionu. Prymarcha przybył do XVII Legionu
nie po to, by zmienić naturę Legionu na jego skorupie, ale by zmienić jego
wnętrze. Powrót ich genetycznego ojca dogłębnie zmienił Imperialnych Heraldów.
Stare zwyczaje oddanej służby już dłużej nie wystarczyły; samo idealne oddanie
sprawie Wielkiej Krucjaty nie wystarczyło; samo zwycięstwo już także nie
wystarczyło. Od teraz miał liczyć się cel walki i ogień, który prowadził
wojownika krok po kroku na prawdziwej ścieżce życia - to było wszystkim, czego
Legionista Imperialnych Heraldów miał od tej pory potrzebować.
Jeśli
ostateczne zwycięstwo było już tylko formalnością (a któż mógłby w to wątpić,
skoro układy gwiezdne upadały przed Imperatorem liczone w setkach?), to miarą
prawdziwego zwycięstwa nie była śmierć i krew, ale to, co wojownik niósł ze
sobą. To, w co wierzył dany wojownik i to, co zostawiał po sobie dla reszty
ludzkości miało mieć dla Legionu znaczenie priorytetowe. Poczucie wzmocnionego
ferworu do walki rozszerzyło się na cały Legion niczym ogień. Było to tak, jak
gdyby sama obecność Lorgara podnosiła jego synów na duchu.
Jedną
z namacalnych różnic, które miały miejsce po przybyciu Lorgara do Legionu był
poziom przywiązania do wszelkich ceremonii i tradycji wojowników XVII Legionu.
Starzy, opancerzeni na czarno i z hełmem w kształcie czaszki Heraldowie starego
Legionu otrzymali autorytet do umacniania duchowej siły swoich braci
Legionistów. Ci nowi oficerowie Legionu, Kapelani, mieli być rdzeniem siły w
całym Legionie, mieli pokazywać drogę prawdy przez słowa i czyny nie tylko
podbitym ludom, ale i tym, którzy trzymali miecz.
Czyny
takie jak plądrowanie miast czy skazywanie ludzi na śmierć były wykonywane z
pełną powagą ustalonego rytuału. Zawiadomienie o skazaniu kogoś na śmierć było
wygłaszane w rytualnych frazach przez samego Kapelana, który w tym samym czasie
namaszczał pochylone głowy wojowników Legionu prochami zmarłych. Do słownika
wojowników XVII Legionu zawitały całkowicie nowe słowa. Rodowici Terranie,
chcąc nie chcąc musieli zasmakować w pełnej pustynnego pyłu i zapachu kadzidła
mowie z Colchis. Musieli poznać takie słowa jak “apostoł,” “athama,” czy
“kredo.” Niektórzy z nich zaczęli nawet odwoływać się do niebezpiecznych i
dewianckich systemów myślenia w XVII Legionie terminem, którego sama natura
wywodzi się z cieni dawno zapomnianych dogmatów religijnych, nazywając je
herezją.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz