sobota, 7 września 2019

Horus Lupercal i Wilki Luny cz3 i cz4




cz3 https://www.youtube.com/watch?v=yOVSQ0qoPLw
cz4 https://www.youtube.com/watch?v=pOTWE5GNsvs


Horus Lepercal cz.2
Herezja Horusa
Istvaan III
Legion Niosących Słowo oddał się we władanie Chaosu Niepodzielnego na długo przed wydarzeniami na Istvaan III. Gubernator planety Vardus Praal został skorumpowany przez Zgubne Moce i poświęcił się służbie Slaanesh, którego/której kultyści już wcześniej działali na tym świecie. Praal ogłosił oddzielenie się Istvaana od Imperium i zajął się praktykowaniem czarnoksięstwa, przez co Rada Terry wyznaczyła Horusowi zadanie odbicia planety, zaczynając od stolicy - Miasta Chórów. Sprzyjało to planom Mistrza Wojny co do wybuchu wojny domowej i wypowiedzenia posłuszeństwa Imperatorowi. Pomimo zgromadzenia pod sobą czterech legionów, które przynajmniej w pewnym stopniu już zwróciły się w stronę Chaosu, wciąż mogli być wśród nich astartes jak i zwykli ludzie, którzy pozostaliby lojalni wobec Imperatora. Była to przypuszczalnie 1/3 wszystkich sił Synów Horusa, Pożeraczy Światów, Gwardii Śmierci i Dzieci Imperatora. Wielu z nich pochodziło z Terry i zostało zwerbowanych już na początku Wielkiej Krucjaty.
Mistrz Wojny planował wykorzystać sytuację na Istvaanie III do pozbycia się tych niewygodnych elementów ze swojego precyzyjnego planu. Zamierzał zrobić coś, co imperialni historycy nazwali później Okrucieństwem na Istvaanie III. Horus wybrał do inwazji na planetę głównie oddziały do których nie miał zaufania i które w wypadku rebelii, mogły pozostać lojalne Imperatorowi. Zlecił im zadanie bezpośredniego ataku na Miasto Chórów. Zdobywając kolejne cele, astartes nie byli świadomi czekającego na nich zagrożenia. Kapitan Saul Tarvitz z legionu Dzieci Imperatora dowiedział się o planowanym bombardowaniu wirusowym, porwał więc Thunderhawka by dostarczyć ostrzeżenie walczącym na powierzchni planety astartes. Plan Saula nie powiódłby się, gdyby nie jego przyjaciel - kapitan Nataniel Garro z legionu Gwardii Śmierci. Zestrzelił on ścigające Tarvitza myśliwce. Garro kierując się honorem zawierzył ostrzeżeniu swojego przyjaciela, pomógł mu w dostarczeniu wiadomości na planetę, a sam na pokładzie ,,Eisensteina'' postanowił zanieść ostrzeżenie do Imperium i samego Imperatora. Tarvitzowi udało się wylądować na Istvaanie III i poinformować część lojalistycznych astartes o zbliżającym się ataku. To co potem miało miejsce, było prawdziwym koszmarem.
Bomby spadły zanim wszyscy Astartes znaleźli schronienie, nie wspominając o cywilnej populacji planety. Po detonacji uwalniany był wirus nazwany Pożeraczem Życia, działał błyskawicznie i ze śmiertelną skutecznością. Po zetknięciu z ciałem utleniał je, sprawiając, że w kilka sekund dosłownie wyparowywało. Nawet pancerze kosmicznych marines nie były w stanie uchronić swoich posiadaczy przed tym zagrożeniem. Cześć astartes znalazła schronienie w głębokich bunkrach, część w tunelach pod miastem. Słyszeli oni swych braci rozdrapujących grodzie bunkrów, zamknięte im tuż przed twarzą, i krzyczących w agonii, gdy wirus roztapiał ich ciała. Niekiedy marines szczelnie zamknięci w swojej kryjówce z przerażeniem odkrywali, że wirus dostał się tam przed nimi i już nic nie jest w stanie ich uratować.

Horus obserwował całe zajście z mostka ,,Mściwego Ducha'' w towarzystwie swoich oficerów i dużej grupy upamiętniaczy, miało to im pokazać siłę Mistrza Wojny i jego zawziętość w dążeniu do celu. Ci zwykli ludzie płakali widząc śmierć bilionów na ich oczach. Po wszystkim Horus wydał rozkaz zgromadzonym astartes by otworzyli ogień do upamiętniaczy eliminując wszystkich zgromadzonych. Mistrz Wojny musiał teraz rozwiązać problem astartes ocalałych z pogromu na planecie. Zanim zdążył wydać rozkaz zbombardowania planety z orbity, jego brat Angron osobiście poprowadził atak Pożeraczy Światów. Kolidowało to z pierwotnym planem Horusa, gdyż wycofanie sił Angrona w tym momencie byłoby oznaką słabości, na którą nie mógł sobie pozwolić. Miało dojść do wielomiesięcznej, krwawej bitwy na wyniszczenie.

Na Istvaan III pozostałe siły lojalistów pod dowództwem kapitanów Tarvitza z Dzieci Imperatora oraz Lokena i Torgaddona z Synów Horusa stawiały opór swoim niedoszłym braciom. Mimo cofania się coraz bardziej, zadawali oni dotkliwe straty zdradzieckim legionom. Przez 3 miesiące opóźniali plan Horusa, skutecznie wiążąc jego siły. Podczas walk starli się ze sobą dawni bracia z Kwadry - Abaddon i Aximand stanęli do walki z Lokenem i Torgaddonem. Ten ostatni poległ z ręki Aximanda, natomiast Abaddon zabiłby Lokena, gdyby tytan nie zwalił budynku na głowy walczących. Błędnie uznając, że Loken nie żyje ostatni dwaj członkowie kwadry opuścili pole bitwy. Garviel jednak przeżył i był świadkiem ostatniego ataku zdradzieckich legionów i następującego po nim bombardowania orbitalnego.

Wydawałoby się, że lojaliści jeszcze długo będą mogli bronić się okopani na swoich pozycjach, jednak doszło do kolejnej zdrady.  Z komandorem Eidolonem z Dzieci Imperatora skontaktował się Lucius z ich 13 kompanii. Zaoferował on, że otworzy zdradzieckim legionom drogę przez linie lojalistów w zamian za powrót na łono legionu. Pomimo odkrycia spisku przez kapitana Tarvitza doszedł on jednak do skutku, przez co lojaliści zostali zaskoczeni i wybici przez siły zdrajców. Dzieła zniszczenia dopełniło bombardowanie orbitalne. Lucius został co prawda zraniony przez Tarvitza i musiał ratować się ucieczką, ale jeden wygrany pojedynek nie mógł zmienić losów bitwy.

Przygotowania

Większość z późniejszych sukcesów Horus zawdzięczał skrupulatnym przygotowaniom, które podjął na długo przez pierwszymi strzałami jakie padły na Istvaan III. Przeciągnął na swoją stronę Prymachów Gwardii Śmierci oraz Pożeraczy Światów ze względu na ich słabości oraz osobiste urazy względem Imperatora. Fulgrim z Dzieci Imperatora zwrócił się ku Bogom Chaosu przez obietnicę potęgi i perfekcji zarazem, do której on i jego legion cały czas dążyli, przez co poddał się  wpływowi Slaanesh. Lorgar z Niosących Słowo, odpowiedzialny za skorumpowanie samego Horusa również trzymał stronę Mistrza Wojny.
Trzema z legionów, które nigdy nie zwróciłyby się przeciwko Imperatorowi były Krwawe Anioły Ultramarines oraz Mroczne Anioły. Horus zlecił im zadania jak najdalej od Terry oraz systemu Istvaan, by nie byli w stanie pokrzyżować jego planów. Imperialne Pięści i Białe Szramy były zbyt blisko stolicy Imperium, by skontaktować się z nimi bez wzbudzania podejrzeń. Dodatkowo Horus liczył, że Prymarcha Białych Szram - Jaghatai Khan pójdzie po rozum do głowy i poprze Mistrza Wojny.  Na krótko przed masakrą w strefie zrzutu na Istvaan V Fulgrim próbował przekonać jeszcze Ferrusa Manusa z Żelaznych Dłoni, mówiąc mu o technologicznych skarbach jakie może otrzymać od Machanikum w zamian za wsparcie Mistrza Wojny, jednak brak było mu charyzmy oraz sprytu Horusa, przez co negocjacje spełzły na niczym. Fulgrim prawie przypłacił tą próbę życiem i musiał ratować się ucieczką, odgrażając się, że przyniesie Mistrzowi Wojny głowę Ferrusa, czego dokonał po przyszłych wydarzeniach na Istvaan V. Krwawa Anioły otrzymały misję oczyszczenia świata Signis Cluster, zaatakowanego przez demony, natomiast Ultramarines, wraz z samym Guillimanem mieli zostać związani walką na Calth przez siły Niosących Słowo, uniemożliwiając im wsparcie obrony Terry.
Konrad Curze z Władców Nocy wypowiedział posłuszeństwo Imperatorowi, gdyż został przez niego niesłusznie ukarany. Natomiast powód zdrady Alphariusa i Omegona z Legionu Alpha nie jest do końca znany. Mówi się, że stało się tak gdyż poczuwali się do lojalności bardziej względem Horusa niż Imperatora, inni twierdzą, że powód był inny i równie tajemniczy co sam Legion Alpha. Kolejna teoria mówi, że bliźniaczy Prymarchowie zrobili to ze względu na swoją interpretację lojalności względem Imperatora i ich prawdziwy cel ma zastać ukazany dopiero po dziesiątkach tysięcy lat. Perturabo z Żelaznych Wojowników od zawsze rywalizował z Rogalem Dornem oraz był bardzo zazdrosny, że to właśnie Imperialnym Pięściom zlecono umocnienie Imperialnego Pałacu, nietrudno było go więc przekonać do zdrady.
Legion Tysiąca Synów nigdy nie planował wesprzeć Horusa, lecz Tzeentch tak zmanipulował wydarzeniami, że spalenie Prospero i wymordowanie większości legionu przez Kosmiczne Wilki zmusiło ich do odwrócenia się od Imperium. Magnus śmiertelnie zraniony przez Lemana Russa poddał się Zmieniającemu Ścieżki, przez co uratował przynajmniej część ze swych synów, przenosząc ich na Planetę Czarnoksiężników, stając się przy okazji demonicznym księciem pałającym żądzą zemsty wobec Imperium.
Pozostałe Legiony - Krucza Gwardia, Salamandry, Żelazne Dłonie oraz Kosmiczne Wilki pozostały lojalne wobec Imperatora, za co wszystkie poza tym ostatnim zapłaciły prawie całkowitą anihilacją podczas masakry w strefie zrzutu. Część Marsjańskiego Mechanikum pod wodzą Magosa Regulusa opowiedziało się po stronie Mistrza Wojny w zamian za otrzymanie Standardowych Wzorców Konstrukcyjnych - skarbnic starożytnej, zaginionej technologii. Horusowi przysięgła też wierność cześć Armii Imperialnej oraz Legionów Tytanów.
W tym czasie Mistrz Wojny z pomocą Erebusa za poprzez jeden z rytuałów skomunikował się z emisariuszem Mrocznych Bogów - demonem nazywanym Sarr'kell. Przekonywał on Horusa, że Bogowie Chaosu nie interesują się światem śmiertelników, szukają tylko zemsty na Imperatorze, który złamał zawarte z nimi przymierze i teraz dąży do unicestwienia wszelkiego życia w Osnowie. Sojusz z Niszczycielskimi Potęgami został przypieczętowany i Mistrz Wojny mógł skupić się na dalej realizacji swojego planu.
Masakra w Strefie Zrzutu
Istvaan III stał się skażonym pustkowiem po ataku wirusowym jaki miał tam miejsce w pierwszej bitwie Herezji Horusa. Jego populacja zmieniła się w gnijącą breję, a później w pył, miasta obróciły się w perzynę, a cała cywilizacja przestała istnieć. Bombardowanie orbitalne floty Horus jeszcze bardziej zwiększyło skalę zniszczeń, zmiatając z powierzchni planety wszystko, co jeszcze trzymało się w jednym kawałku. Po wybiciu ostatnich ocalałych, siły Zdradzieckich Legionów udały się na orbitę Istvaan V, by przygotować się do realizacji dalszej części planu Mistrza Wojny. Składały się teraz z czterech legionów kosmicznych marines osłabionych bratobójczymi walkami, jednostek byłej już Armii Imperialnej, Mrocznego Machanikum oraz Legionów Tytanów, które pozostały wierne Horusowi.
Zwycięstwo na Istvaanie III było bardziej kosztowne niż Mistrz Wojny mógł się spodziewać, mimo to jego wojska przygotowywały się do prawie całkowitego unicestwienia trzech Legionów Astartes w zasadzce przygotowywanej na Istvaan V, która miała być potem pamiętana przez tysiące lat.
W tym czasie Fulgrim miał próbować wpłynąć na Prymarchę Żelaznych Dłoni - Ferrusa Manusa, by ten opowiedział się po stronie Mistrza Wojny. Do ich spotkania doszło w systemie Callinedes, gdzie Żelazne Dłonie oczyszczały planetę z sił Zielonoskórych. Prymarcha Dzieci Imperatora liczył, że długa przyjaźń z jego bratem zdoła go przekonać, by wypowiedzieć posłuszeństwo Imperatorowi. Spotkanie na okręcie flagowym Ferrusa - Anvilarium nie poszło tak jak Fulgrim zaplanował, przez co musiał ratować się ucieczką ze statku, by ocalić życie oskarżony o zdradę wobec Imperium. Horus niewyobrażalnie wściekł się z powodu niekompetencji swoje brata.
Wciąż było wiele do zrobienia przed przybyciem lojalistów, które wkrótce miało nadejść. Prymarcha Dzieci Imperatora otrzymał rozkaz rozlokowania swojego legionu w ruinach fortecy xenos na Istvaanie V i przygotowanie pozycji pod ostatnią fazę operacji w systemie Istvaan. Gdy Fulgrim chciał odrzucić jego zdaniem marginalną rolę w planie Mistrza Wojny, ten wyjaśnił mu jak ważne zadanie mu przydzielił i że nikt inny nie wykonałby go lepiej od dążących do perfekcji Dzieci Imperatora. Pod nadzorem Fulgrima zespoły Hereteków z Mrocznego Mechanikum zaczęły przetwarzać piaszczystą powierzchnię Istvaana V w zespół fortyfikacji, okopów, bunkrów, umocnionych przyczółków wzdłuż Płaskowyżu Urgall. Schrony i baterie przeciwlotnicze były ustawiane w cieniu murów, a potężne mobilne wyrzutnie torped orbitalnych zostały ukryte w ruinach budowli xenos. W jeden ze zrujnowanych baszt Fulgrim ustawił swoje centrum dowodzenia i rozpoczął umacnianie swoich pozycji, by stworzyć fortecę godną Mistrza Wojny. Gdyby siły Imperium chciały unicestwić zdrajców byłyby zmuszone do desantu na planetę, gdyż żadne bombardowanie orbitalne nie byłoby w stanie zmusić ich do poddania się.
Przezwyciężając swój gniew po usłyszeniu o zdradzie swych braci, Ferrus Manus i jego legion Żelaznych Dłoni z wdzięcznością przyjął rozkaz Imperatora przesłany mu za pośrednictwem Rogala Dorna. Żelazne Dłonie miały stać się częścią sił wybranych przez Imperatora do pokonania Horusa i jego popleczników. W odpowiedzi na zdradę Mistrza Wojny i pozostałych trzech zdradzieckich legionów, Imperator ostrzeżony o zdradzie przez załogę fregaty ,,Eisenstein'' wybrał siedem legionów kosmicznych marines, które miały zmierzyć się z siłami Horusa na Istvaan V. Atak miał się odbyć w dwóch falach pod głównym dowództwem Ferrusa Manusa. Pierwsza fala miała składać się oczywiście z Żelaznych dłoni wspieranych przez Salamandry i Kruczą Gwardię, natomiast druga z Legionu Alpha, Władców Nocy i Żelaznych Wojowników z dodatkowym kontyngentem Niosących Słowo na czele z samym Lorgarem. Zarówno Dorn jak i Imperator nie mogli wiedzieć, że Konrad Curze, Alpharius/Omegon, Perturabo i Lorgar wraz ze swoimi legionami tak naprawdę już dawno odwrócili się od Imperium, oddając się Mrocznym Bogom i Horusowi.
W czasie pierwszego desantu na Instaana V tysiące kapsuł desantowych i stormbirdów wylądowały na powierzchni planety. Atak prowadził osobiście Ferrus Manus wspomagany przez Vulkana i Coraxa z ich legionami. Salamandry ruszyły na lewą flankę nieprzyjaciela, Krucza Gwardia zajęła się prawą flanką, podczas gdy Ferrus z 10 pełnymi kompaniami elitarnych terminatorów Morlock rzucił się na centrum zgrupowania sił nieprzyjaciela. Początkowe siły obu stron wydawały się porównywalne - 30 000 zdrajców kontra 40 000 lojalistów, lecz na planecie lądowało ich coraz więcej. Wojska Horusa pozornie zaczęły ustępować pola, by odciągnąć lojalistów od strefy zrzutu.
Pole bitwy zamieniło się w jedną, wielką, krwawą rzeźnię o niewyobrażalnych rozmiarach. Legiony ścierały się w walce na dystans jak i krwawych potyczkach bronią białą. Legiony tytanów niosły zgubę wszystkiemu co tylko weszło im w drogę, a Heretecy siali spustoszenie w szeregach lojalistów za pomocą zdobyczy pradawnej technologii. Krew poległych płynęła strumieniami po karmazynowo czerwonych już piaskach planety. Wzdłuż całej Depresji Urgall każda sekunda walk oznaczała kolejne setki ofiar po obu stronach. Zdradzieckie Legiony starały się utrzymać pozycje, ale ich linie zaczynały się powoli uginać pod pierwszą falą lojalistów. Gdyby szala zwycięstwa przesunęła się wtedy na którąś ze stron, dla drugiej oznaczałoby to krwawy pogrom i konieczność wycofania się. Nawet trzy godziny zaciętych walk nie wyłaniały zwycięzcy. Lojaliści parli przed siebie coraz słabiej, czekając aż posiłki z drugiej fali przesądzą o ich zwycięstwie w ostatecznej szarży. Wszystko szło dokładnie tak jak Mistrz Wojny zaplanował.
Wreszcie siłom lojalistycznym udało się pomimo dotkliwych strat zabezpieczyć strefę zrzutu. Podbudowany szałem Farrus nie zważał na ostrzeżenia swoich braci i rzucił się w pogoń za pozornie wycofującymi się zdrajcami. Szukał wśród walczących swojego brata - Fulgrima, by móc pokonać go w pojedynku. Towarzyszyła mu większość terminatorów oraz dreadnoughtów X legionu. Ofensywa spowodowała olbrzymią, skotłowaną potyczkę około 60 000 astartes po obu stronach, największe starcie jakie mógł ujrzeć astartes do tego czasu Wielkiej Krucjaty.
Depresja Urgall była już mocno rozjeżdżona gąsienicami czołgów i zadeptana ciężkimi butami pancerzy wspomaganych tysięcy astartes. Lojalni Prymarchowie walczyli ramię w ramię ze swoimi żołnierzami. Corax szybował z szturmowymi marines Kruczej Gwardii, Ferrus Manus parł przed siebie rozbijając o swoje pięści każdego zdrajcę na jego drodze, natomiast Vulcan w swoim artefaktycznym pancerzu, niczym kruchą porcelanę rozbijał pancerze przeciwników swoim młotem.
Zdradzieccy Prymarchowie nie pozostawali dłużni swoim braciom. Angron z Pożeraczy Światów masakrował toporami łańcuchowymi wszystko na swojej drodze, nie zważając, czy to przeciwnik, czy sojusznik, Fulgrim wirował precyzyjnie ze swym ostrzem, odpierając nieporadne Żelazne Dłonie, śmiejąc im się prosto w twarz, natomiast Mortarion z każdym zamachem swojej kosy energetycznej zbierał na niej coraz więcej lojalistycznej krwi. Horus nie brał bezpośredniego udziału w walce, patrzył tylko na cały obraz zniszczenia jakie spadło na planetę, delektując się swoim postępującym planem, gdy jego legion przebijał się przez linie lojalistów. W końcu walczący ujrzeli nad polem bitwy kapsuły desantowe i statki nowo przybyłych legionów, mających uderzyć na siły zdrajców w drugiej fali. Siły Mistrza Wojny rozpoczęły powolny, pozorowany odwrót, wpuszczając siły Imperium w zastawioną pułapkę.
Druga fala ,,lojalistów'' desantowała się na północnym skraju Depresji Urgall. Setki Stormbirdów i Thunderhawków lądowało na powierzchni planety dostarczając kolejne tysiące kosmicznych marines na pole bitwy. Jednak posiłki miały przynieść zgubę nie zdradzieckim legionom, a marines wciąż lojalnym wobec Imperatora, wspierając plan Horusa. Władcy Nocy, Żelaźni Wojownicy,  Legion Alpha oraz Niosący Słowo byli jeszcze liczniejsi niż pierwsza fala atakujących. Ich wypoczęte i świeże siły były gotowe do zadania ostatecznego ciosu.
Żelaźni Wojownicy zajęli wysokie pozycje, górując nad strefą lądowania pierwszej fali oraz zbudowanymi tam umocnieniami i zaczęli stawiać własne. Materiały budowlane były cały czas dostarczane na ich pozycje, gdzie inżynierowie IV Legionu łączyli je naprędce w fortyfikacje i stanowiska ogniowe. Serwitorzy stawiali setki wieżyczek strzelniczych, łącząc się z ich systemami namierzania. Niosący Słowo mieli wzmocnić siły lojalistów na jednej z flank atakujących, natomiast Władcy Nocy mieli zrobić to samo po przeciwnej stronie pola bitwy. Między ich siłami przemieszczały się niewzruszenie kolumny Legionu Alpha. Gdy siły pancerne Żelaznych Wojowników rozciągały swoje szyki, pierwszy kapitan Władców Nocy - Sevatar wraz ze swoją elitarną jednostką terminatorów Atramentar zajął pozycje obronne. Siły Niosących Słowo i Władców Nocy miały służyć jako kowadła, natomiast Żelaźni Wojownicy byliby młotem roztrzaskującym o nie siły nieprzyjaciela. Wyczerpani lojaliści mieli się wycofać wprost na ich pozycje, sądząc że posiłki odciążą ich w walce, a tak naprawdę zastaliby wzięci w kleszcze i unicestwieni.
Vulkan i Corax wycofywali się ze swoimi siłami do strefy lądowania, by przegrupować się z nowymi siłami i zabezpieczyć rannych, podczas gdy posiłki miały zadać ostateczny cios Horusowi i przełamać jego linie. Przez vox dało się cały czas słyszeć prośby o wsparcie medyczne i zaopatrzenie, ucichły one jednak gdy tylko siły lojalistów zbliżyły się do swoich ,,sojuszników'', było już jednak za późno na ratunek. Wtedy Horus wprowadził w życie ostatni element swojego planu, rozkazał wystrzelenie nad pole bitwy jasnej, czerwonej flary, będącej sygnałem do ataku. Ogień tysięcy bolterów przywitał wycofujący się lojalistów, gdy posiłki pokazały komu tak naprawdę służą.
Ferrus Manus osłupiał gdy zobaczył jak diametralnie zmieniła się sytuacja na polu bitwy. Posiłki ostrzelały Salamandry i Kruczą Gwardię, przez pierwsze kilka chwil kładąc trupem setki astartes, a później kolejne tysiące,  zasypując ich pociskami boltowymi i nieustannie ostrzeliwując przy użyciu artylerii. Wtedy to pozornie wycofujące się siły Mistrza Wojny przystąpiły do zmasowanego kontrataku, masakrując zaskoczonych lojalistów. Potok astartes Synów Horusa, Pożeraczy Światów i Gwardii Śmierci zalał weteranów Żelaznych Dłoni, broniących się desperacko na wysuniętych pozycjach, przytłoczenych znaczną przewagą liczebną przeciwnika. X legion przypłacił swoją brawurę śmiercią wielu legionistów.
Fulgrim cały czas szukał Ferrusa Manusa, by wypełnić złożoną wcześniej obietnicę i sprezentować jego głowę Mistrzowi Wojny. Odnalazł swego brata w bitewnym zgiełku i stoczył z nim zaciekły pojedynek. Ferrus nie był w stanie sprostać szermierczemu kunsztowi Prymarchy Dzieci Imperatora i poległ z ręki swego brata, który po bitwie złożył głowę Ferrusa przez Mistrzem Wojny.
Linie Kruczej Gwardii załamywały się pod naporem ognia przeciwnika, niczym zboże kładzie się pod kosą. Ich astartes w czarnych pancerzach padali nieubłaganie by za chwilę zostać brutalnie dobici przez swoich przeciwników, wykańczających strzałem w głowę lub klatkę piersiową każdego, komu udało się przeżyć. Gdy tylko część bolterów ucichła od razu zastąpiły je działa laserowe Land Raiderów, Predatorów i wieżyczek obronnych Niosących Słowo, przyszpilając Kruczą Gwardię do ziemi. Żelaźni Wojownicy i Niosący Słowo strzelali do skończenia amunicji, błyskawicznie przeładowywali, po czym znów otwierali ogień i obrzucali przeciwników granatami. Główne siły Legionu Lorgara zajęły pozycje na zachodzie strefy lądowania, gotowe rzucić się z flanki na resztki Kruczej Gwardii.
Astartes Coraxa starli się z Niosącymi Słowo na czele z samym Lorgarem, pierwszym kapitanem - Kor Phaeronem i pierwszym kapelanem Erebusem. W ogniu bitwy Niosący Słowo rzucili do walki Gal Vorbak - pierwszych marines opętanych przez demony. Mimo swojej siły większość z nich została wybita przez zaprawionego w boju Coraxa. Widząc masakrę swych umiłowanych synów Lorgar osobiście interweniował, by uchronić jednostkę przed całkowitym zniszczeniem. W zacieklej walce Corax szybko zdobył przewagę nad swym bratem, który w przeciwieństwie do niego był bardziej uczonym niż wojownikiem. Prymarcha Kruczej Gwardii był już gotowy zadać śmiertelny cios swemu bratu i ukarać go za zdradę, jednak Lorgara ocaliła interwencja Konrada Curze. Nocny Łowca starł się z Krukiem w brutalnym pojedynku, który zmusił Coraxa do ratowania się ucieczką przy użyciu swojego plecaka odrzutowego.
Pozostałe siły lojalistów zostały otoczone. Niezdolne do ucieczki i odmawiające poddania się, były wybijane w pień, broniąc się tak długo jak to tylko możliwe. Pomimo tego wciąż trzymały swoje ostatnie pozycje do czasu gdy do walki osobiście dołączyli Mortarion i Angron. Zdrajcy wspierani przez tytany z Legio Mortis byli gotowi do wyrżnięcia ostatnich pozostałych przy życiu lojalistów. Po krótkim czasie do rzezi dołączył również i Horus, nacierając na czele odzianych w czerń Justaerin, masakrował wszystkich lojalistów na swój drodze.
Jakiekolwiek nadzieje na odwrót zostały rozwiane gdy statki desantowe pierwszej fali zostały zniszczone. Flota lojalistów również poniosła ciężkie straty przez przeważające siły zdrajców. Pomimo dopracowanego planu  Horusa, części sił Imperium udało się wyjść z okrążenia. Większość z nich stanowiły resztki Kruczej Gwardii, wspieranej przez garstkę Salamader i Żelaznych Dłoni. Imperialne zapiski przez długi czas nie wspominają nic o losie zaginionego w akcji Vulkana, jak się jednak później okazało przeżył on bitwę. Coraxowi udało się dotrzeć do Thunerhawka, którym próbował opuścić planetę wraz z resztką ocalałych ze swojego legionu. Pojazd został jednak zestrzelony zaraz po starcie, a Prymarcha uznany za zaginionego.
Tak oto siły Imperium zostały mocno uszczuplone, a droga na Terrę stanęła dla Horusa otworem...

Tryumf Horusa
"Droga na Terrę stoi dla nas otworem! Nadszedł czas, byśmy niepowstrzymanie zabrali wojnę do Imperatora! Rozpocznijmy przygotowania do inwazji na Terrę i ataku na Pałac Imperialny. Nie zawiedźcie mnie bracia, a zwycięstwo będzie nasze! To nie będzie łatwe zadanie, Imperator i jego marionetki będą walczyć z całych sił, byśmy nie przeszkodzili mu w jego planach! Wiele krwi zostało przelanej, zarówno naszej jak i ich, lecz naszą nagrodą będzie sama galaktyka. Czy jesteście ze mną?''
— Mistrz Wojny Horus po zwycięstwie na Istvaan V
Kiedy mordowanie ustało, a ciała zabitych zaczęto układać w stosy pogrzebowe wzdłuż całej Depresji Urgall, niegdyś szary nieboskłon planety zabarwił się na pomarańczowo blaskiem tysięcy ognisk. Szkliste piaski były skąpane w ciepłym blasku ognia a słupy dymu napełniały powietrze zapachem palonych zwłok. Tysiące astartes lojalnych Horusowi zebrało się przed podwyższeniem na szybko skleconym przez hereteckich tech-kapłanów. Gdy słońce chowało się za horyzontem, oświetlało podwyższenie krwistoczerwonym światłem. Podium to zbudowane było z serii cylindrów o zmniejszającej się średnicy, ustawionych jeden na drugim. Podstawa mogła być szeroka nawet na tysiąc metrów, skonstruowana by być trybuną dla elity Synów Horusa. Każdy z nich trzymał w ręku pochodnię, której światło odbijało się od ich pancerzy.
Na szczycie piedestału była następna platforma, zajmowana przez starszych stopniem oficerów XVI Legionu. Ponad nimi stali zdradzieccy Prymarchowie. Cały widok zapierał dech w piersiach - siedem potężnych istot na przedostatnim poziomie platformy, których pancerze wciąż były skąpane we krwi swych wrogów, a ich płaszcze łopotały na wietrze. W końcu na najwyższym poziomie, sto metrów ponad swymi braćmi,  stał sam Mistrz Wojny ze swym szponem uniesionym w salucie. Jego futrzany płaszcz zwisał mu z ramion, a światło stosów pogrzebowych iskrzyło się w bursztynowym oku na jego pancerzu. Mistrz Wojny oświetlony był od spodu jasnym słupem światła, który mieszał się z czerwonym blaskiem ostatnich promieni słońca. Wyglądał niczym posąg bohatera z jakiejś starej legendy, gdy spoglądał w dół na nieskończone morze lojalnych mu żołnierzy stojących pod piedestałem.
Gdy słońce wreszcie zaszło, ryk silników statków szturmowych rozległ się nad depresją, gdy te obniżały skrzydła, salutując zebranym poniżej wojownikom. Wojownicy pod platformą wydali z siebie głośny krzyk o sile tysięcy gardeł. Gdy transportowce zniknęły, astartes zaczęli defilować przed platformą, salutując Horusowi.
Na jakiś niewidoczny sygnał rozpalono ogień na wzniesieniach północnego krańca Depresji Urgall i jarząca się fala blasku rozchodząc się po ziemi utworzyła kształt olbrzymiego oka. Okrzyki zachwytu maszerujących astartes rozbrzmiewały gdy Oko Horusa rozświetlało noc i piaski Istvaan V.  Oddano salwę z superciężkich czołgów oblężniczych, a majestatyczny tytan Dies Irae pochylił głowę w geście szacunku dla Mistrza Wojny. Prochy z płonących zwłok spadały z nieba niczym konfetti, rozbijając się o pancerze defilujących żołnierzy, którzy nieprzerwanie krzyczeli: ,,Chwała Horusowi!'' ,,Chwała Horusowi''.
Niewielu lojalistów którzy przeżyli masakrę wciąż błąkało się po planecie. Ciężko ranny Corax zdecydował się na niebezpieczną podróż przez osnowę, która po 133 dniach zakończyła się dotarciem na Terrę, gdzie Prymarcha chciał poinformować Imperatora o porażce i zagrożeniu dla Imperium. Vulkan został uznany za martwego, lecz i on dotarł ostatecznie na Terrę, by dalej przewodzić resztkom swojego legionu. Salamandry wraz z Żelaznymi Dłońmi i Kruczą Gwardią spędziły resztę Herezji Horusa na odbudowywaniu swych sił, co skutecznie wyłączyło te legiony z walki.
Po bitwie na Istvaan V zdradzieckie legiony zszabrowały mnóstwo sprzętu, pojazdów i innego zaopatrzenia, pozostawianego przez lojalistów. Znacząco wzmocniło to uszczuplone już siły Horusa. Część z tego ekwipunku do dziś służy Kosmicznym Marines Chaosu. Nad planetą unosiło się ponad 3000 statków, gotowych dostarczyć wojowników Mistrza Wojny na pola bitew Herezji Horusa. Czołgi i olbrzymie maszyny oblężnicze były zabierane z planety, szykując się do inwazji na Terrę.
Horus zwołał konklawe Prymarchów wszystkich 8 zdradzieckich legionów na mostku Mściwego Ducha. Fulgrim, Angron, Mortarion oraz Lorgar pojawili się osobiście, natomiast Perturabo, Konrad i Alpharius/Omegon nie mogli stawić się osobiście, byli więc połączeni z mostkiem okrętu Horusa. Skomunikował się z nimi również Magnus, który niedawno przystał do Horusa, po spaleniu Prospero przez Kosmiczne Wilki. Został on uratowany przez Tzeentcha i przetransportowany wraz z resztkami swojego legionu na Planetę Czarnoksiężników. Legion Tysiąca Synów poczuł się zdradzony przez Imperatora i najlepszą opcją było dla niego przystać do sił Horusa. Mistrz Wojny przedstawił swoim braciom role, które każdy z nich musiał odegrać, by atak na Terrę się udał.
Floty Horusa, Angrona, Fulgrima, Mortariona i Lorgara miały spotkać się nad Marsem, na którym trwała wojna domowa wzniecona przez zwolenników Mistrza Wojny. Manufaktoria Modus Gamma i Modus Occullum zostały wydarte lojalistom i mogły zaopatrzyć zdradzieckie legiony. Legion Alpha otrzymał jedno z ważniejszych zadań - trzymać flotę Białych Szram z dala od Terry najdłużej jak to tylko możliwe. Jaghatai Khan walczył w tym czasie z resztkami sił Orków z Ullanoru i na pewno dotrą do niego wieści o zdradzie Horusa. Alpharius/Omegon miał za zadanie nie dopuścić też do zjednoczenia się sił Białych Szram i Kosmicznych Wilków, gdyż ich połączone siły mogłyby przełamać oblężenie Terry.

Nocny Łowca ze swoim legionem miał udać się na planetę Tsagualsa i rozpocząć kampanię terroru w tym sektorze. Głównym celem było zajęcie imperialnych fortec na światach Heroldar i Thramas, które pozostawiały flankę sił Horusa wrażliwą na atak i przełamanie oblężenia. Znajdowało się tam też wiele światów-kuźni, które mogły zaopatrywać lojalistów lub zostać przejęte na rzecz Zdradzieckich Legionów. Władcy Nocy mieli też interweniować gdyby lojalne Mroczne Anioły zwyciężyły na pobliskim Callibanie i próbowały zaatakować siły  Mistrza Wojny.
Statki Żelaznych Wojowników szykowały się do podróży do systemu Phall, gdzie duża flota Imperialnych Pięści przegrupowywała się po nieudanej próbie dotarcia do systemu Istvaan. Musieli oni zostać zniszczeni, gdyż stanowili kolejne zagrożenie dla delikatnego planu Mistrza Wojny. Perturabo nie musiał być nawet przekonywany do podjęcia się tego zadania, gdyż wciąż łaknął krwi swego znienawidzonego brata i jego legionu.
Gdyby wszystkie zdradzieckie Legiony wypełniły swe zadanie Terra upadłaby podczas oblężenia, a Imperium pogrążyło się w wojnie i chaosie ku chwale Mrocznych Bogów.
Próby Zabójstwa
Wojna Zabójców
Po klęsce na Isvann V Siostry Ciszy i Imperialni Zabójcy otrzymali od Malcadora Sigility, sekretnego Mistrza Zabójców, zadanie wyeliminowania arcyzdrajcy - Horusa, po którego śmierci siły zdradzieckich legionów osłabły by na tyle, że Imperium mogłoby wyprowadzić skuteczną ofensywę. Skrócenie rebelii o głowę doprowadziłoby do szybkiego zwycięstwa, zaoszczędziłoby zniszczenia wielu światów i bilionów ofiar. Najlepsi agenci zostali wysłani by wykonać to niełatwe zadanie, jednak każda próba zabójstwa Horusa kończyła się niepowodzeniem. Zabójcy mieli znaczące braki w zwiadzie i przygotowaniu do tego zadania, nikt bowiem nie szkolił ich do zabijania Prymarchów. Malcador raz za razem musiał wysłuchiwać raportów o porażce swoich podwładnych.    
Po ostatniej nieudanej próbie zamachu przeprowadzonej przez assasyna z Świątynii Veneum, padła decyzja o zmianie strategii. Idąc za radą Kapitana-Generała Custodes - Constantina Valdora stwierdzono, że pojedynczy zabójca, choćby najlepiej wyszkolony, nigdy nie da rady wykonać tego zadania samemu. Natomiast grupa assasynów lub specjalny oddział uderzeniowy złożony z najlepszych ludzi może mieć szanse wykonania tego niełatwego zadania.
Do tej pory wysyłanie zabójców nie było czymś powszechnym w Imperialnej polityce, a każda misja eliminacyjna była wyznaczana dopiero po wcześniejszym dokładnym zbadaniu tematu i podjęciu niełatwej decyzji, gdy inne możliwości okazywałyby się niewystarczające. Rzadko zdarzyło się by wysyłano jednocześnie więcej niż jednego zabójcę do zlikwidowania tego samego celu, jednak zwykle było to maksymalnie do trzech agentów  z tej samej świątyni i tylko w przypadku najtrudniejszych zadań. W celu eliminacji Horusa zadecydowano o powołaniu pierwszego imperialnego oddziału specjalnego zabójców.
Horus nie przestrzegał żadnych reguł prowadzenia wojny i dążył po trupach do celu. Na Istvaan III chciał wymordować wszystkich swych synów co do których lojalności miał jakąkolwiek wątpliwość. Imperium musiało zachować taką samą bezwzględność jeśli próba zamachu miała się udać. Zabójcy mieli dostać wolną rękę w sposobie zabójstwa i wariantach jego realizacji, nieważne ile osób postronnych mogłoby ucierpieć. Sześciu zabójców z różnych świątyni miało połączyć siły, by ostatecznie pozbyć się Mistrza Wojny i zagrożenia jakie niósł dla Imperium. 
W międzyczasie Mroczny Apostoł Erebus zaczął wyciągać naukę z niedanych prób zamachów na Mistrza Wojny. Doszedł on do wniosku, że jeżeli jakaś strategia zabójstwa mogłaby być skuteczna przeciw Prymarsze, to może być wykorzystana również przeciwko Imperatorowi ...
W Imperialnych archiwach jest wzmianka o kimś nazywanym ,,Czarnym Pariasem''. Był on byłym imperialnym assasynem o pseudonimie ,,Włócznia''. Urodził się jako Niewrażliwy - osoba która zakłócała działanie Osnowy wokół siebie, co czyniło go idealnym kandydatem na łowcę psioników. Został zabrany przez Siostry Ciszy na Terrę i rozpoczął szkolenie w świątyni Culexus. Jest wiadomym, że z powodu różnych eksperymentów prowadzonych na nim w czasie szkolenia, stał się bardzo agresywny, przez co stwarzał zagrożenie dla siebie i otoczenia. Mistrzowie świątyni stwierdzili, że jest zbyt niebezpieczny, by pozostawić go przy życiu, więc należy go uśmiercić. Oddali go pod opiekę Sióstr Ciszy, by te wysłały go barką prosto w słońce. Podczas lotu statek został jednak przechwycony przez Niosących Słowo z Erebusem na czele. Z całej załogi oszczędzono tyko ,,Włócznię''.
Erebus przeprowadził bluźnierczy rytuał w którym wprowadził demona do ciała assasyna, przez co ten zyskał nowe zdolności. Mógł teraz odbić każdy psioniczny atak z powrotem do właściciela, przez co stał się idealną maszyną do zabijania psioników. Jednak by móc wykorzystać tą zdolność musiał najpierw posiąść kroplę krwi swojej ofiary. Było to konieczne, by zsynchronizował się z psioniczną aurą swojego celu, co pozwalało mu skutecznie używać mocy psionika przeciwko niemu samemu.
Dwa lata po bitwie na Istvaan V Erebus wysłał ,,Czarnego Pariasa'' by ten zabił samego Imperatora. ,,Włócznia'' spędził wiele czasu precyzyjnie przygotowując się do zabicia swojego celu. Przygotowania te doprowadziły go do konfrontacji z oddziałem specjalnym asasynów, który szykował się do zabicia Horusa w systemie Dagonet.
Mistrz Wojny przebijał się przez galaktykę, podbijając kolejne światy, gdy następne pogrążały się w anarchii, czując się wolne od jarzma Imperium. Część pozostawała lojalna wobec Władcy Ludzkości, inne natomiast od razu przysięgały wierność Horusowi. Dagonet był jednym ze światów, który powitał Lupercala jak wyzwoliciela, co miało związek z wcześniejszym wcieleniem go do Imperium. Planeta była niegdyś brutalnie rządzona przez kapłana miejscowego kultu. Wilki Luny na czele z Horusem wyzwoliły ten świat spod jego władzy przez wystrzelenie tylko jednego pocisku boltowego, który rozerwał ciało tyrana. Mieszkańcy celebrowali wyzwolenie, stawiano Horusowi pomniki i skandowano jego imię na ulicach. Na samym początku Herezji Horusa na planecie wybuchło antyimperialne powstanie, a gubernator oficjalnie poparł Mistrza Wojny. Ulice miast spływały krwią w bratobójczych walkach, obywatele wierni Imperatorowi uciekali z planety gdy tylko mieli możliwość. Nobilowie woleli zawierzyć swoje życie Mistrzowi Wojny niż Władcy Ludzkości, który nigdy nawet nie postawił swojej stopy na powierzchni planety. 
Oddział zabójców dowiedział się, że Horus w niedługim czasie pojawi się s systemie Dagonet wraz ze swym okrętem flagowym. Planował on wykorzystać planetę jako bazę wypadową i zaopatrzeniową dla podboju pobliskich sektorów. Zgodnie z efektem domina następne osłabione planety i sektory musiałyby ustąpić siłom Zdradzieckich Legionów. Sektor został szczelnie zamknięty, ale mały statek z doświadczoną załogą miałby szansę się przebić i wylądować na plancie, dostarczając sześciu zabójców najlepszych ze swoich świątyń. W zaplanowanej akcji mieli zlikwidować Horusa wraz z jego dowódcami, powodując zamęt w siłach zdrajców i zniweczyć plan ataku na Sementum Solar
Zbójcy skutecznie uniknęli wykrycia i przystąpili do realizacji zadania. Przekazali oni kilku Legionom Astartes informacje o planach Mistrza Wojny i jakie zagrożenie niesie dla Imperium, lecz nie uzyskali żadnej wiadomości zwrotnej. Marines stacjonujący w pobliskich sektorach byli zbyta zajęci toczeniem własnych bitew, a jakiekolwiek rozdzielanie swoich sił skończyłoby się załamaniem obrony lojalistów. Zabójcy musieli postąpić zgodnie z rozkazami i przygotować się do zamachu ignorując rozpaczliwą sytuację resztek sił Imperium w systemie. Planeta była już stracona, a ostatni z lojalistów szykowali się do ostatniego zrywu, by umrzeć w obronie swojego świata. Zwolennicy Horusa walczyli zarówno z oddania dla swojego wyzwoliciela, jak i  strachu przed jego gniewem o którym wieści rozniosły się już po galaktyce.
Podczas zastanawiania się nad najlepszym sposobem na dokonanie zabójstwa, dwóch z assasynów zdecydowało się na działania odmienne od pozostałej czwórki. Zabójca z świątyni Venenum - Jenniker Solam była rozproszona świadomością beznadziejności losu lojalnych Dagonetian, walczących ze zwolennikami Mistrza Wojny. Pokazali jej oni zapiski Lectittio Divinitastus nawołujące do czczenia Imperatora ludzkości i obiecujące jego opiekę w zamian za bezgraniczne zawierzenie. Zabójczyni zdecydowała okazać im swoją pomoc, przy jednoczesnym zgłębianiu nowej wiary, co spowodowało napięcia w relacjach z resztą grupy. Spowodowało to porzucenie przez nią pierwotnego zadania i całkowite zaangażowanie się w walkę o wolność planety. Razem z nią odeszła Iota - assasyn z Świątynii Culexus.
Ta dwójka wkrótce starła się w walce z ,,Włócznią''. Zabójcy zaatakowali wysłannika Erebusa i po zaciekłej walce Solam została śmiertelnie ranna. Iota użyła swojego Animus Speculum - specjalnego hełmu bitewnego świątynii Culexus, pozwalającego na skuteczną walkę z psionikami, poważnie raniąc ,,Czarnego Pariasa''. Mimo zyskanej przewagi ,,Włócznia'' posiadł w walce kroplę krwi zabójczyni, przez dalsza co walka Ioty była skazana na porażkę. Psioniczne ataki zabójczyni były skutecznie odbijane, co szybko skończyło się jej śmiercią.
Umierająca Solam została znaleziona przez jej brata Eristeda Kella - zabójcę z świątyni Vindicare, będącego jednocześnie dowódcą całej grupy. Przysiągł on, że pomści ją, zabijając zdrajcę. Oddział specjalny zdołał odzyskać pamięć Ioty z jej hełmu i potwierdził, że to właśnie zbuntowany zabójca jest winien ich śmierci. Od tej pory misja zabójców miała dwa cele - zabić Horusa wraz z jego oficerami oraz pomścić śmierć Ioty i Solam.
Legion Synów Horusa wreszcie dotarł do systemu Dagonet. Mściwy Duch orbitował ponad planetą, gdy z osnowy wynurzały się kolejne jednostki. Na planecie ludzie zebrali się na Placu Wolności, by patrzeć na zbliżające się przybycie swojego zbawcy i wyzwoliciela. W tym czasie zabójcy przygotowywali się do uderzenia. Kell czekał w gnieździe snajperskim na możliwość oddania jednego, celnego strzału. Callidus przemykał z dala od spojrzenia sił bezpieczeństwa i nobilów, wśród których znajdował się również gubernator. Gdy fanfary ucichły gubernator wystąpił przed szereg i zakrzyknął przez vox ,,Chwała Wyzwolicielowi! Chwała Mistrzowi Wojny!'', na co zawtórowały mu głosy zgromadzonych obywateli.
W tym momencie Synowie Horusa teleportowali się na powierzchnię planety. Najwyższy z nich był pokryty zwycięskimi laurami, sznurami i innymi ozdobami. Wyciągnął on pozłacany pistolet boltowy i oddał w powietrze pojedynczy strzał, który rozniósł się echem po całym placu. Strzał identyczny z tym , który niegdyś wyzwolił planetę z rąk tyrana. Zanim łuska upadła z brzdękiem na podłogę tłum zaczął wykrzykiwać radośnie na cześć Horusa. Wysoki astartes zdjął hełm z głowy odsłaniając twarz.
To był moment prawdy. Assasyn vindicare miał tylko chwilę na ocenę sytuacji i oddanie strzału. Wycelował prosto w głowę Mistrza Wojny i pociągnął za spust. Niebyło miejsca na zawahanie, czy błąd. Zabójca oddał strzał ze swojego karabinu Exiticus, raniąc cel w szyję. Mięso i cała inna tkanka w miejscu rany została rozbita na atomy. Jedynym odgłosem jaki dało się usłyszeć był dźwięk bezgłowego ciała upadającego na bruk placu zalanego jasnoczerwoną krwią. Horus, który miał zmienić losy galaktyki, padł martwy ... a przynajmniej tak myślał zabójca.
Assasyn nie wiedział, że osoba którą zabił była jedynie sobowtórem. Martwym astartes był Luc Sedirae - kapitan 13 kompanii Synów Horusa, jeden z marines do złudzenia przypominających Mistrza Wojny. Miał on na sobie również płaszcz i zdobienia jakie nosił Horus, więc łatwo było o pomyłkę. Synowie Horusa rzucili się rozwścieczeni na zebrany tłum i zaczęli mordować wszystkich bez względu na wiek czy płeć. Rozpoczął się pogrom całej populacji planety, która miała stać się przykładam dla innych światów.
Kell jako jedyny ocalały z grupy assasynów zdołał w panującym zamęcie wytropić i zabić w walce ,,Włócznię'', spełniając tym samym obietnicę złożoną swojej siostrze. Postanowił on w końcu podjąć ostatnią próbę uśmiercenia Horusa na jego okręcie flagowym. Miał rozbić się swoim statkiem o mostek mściwego ducha, wyskoczywszy zaraz przed zderzeniem i oddać ostatni strzał, który uśmierciłby Mistrza Wojny. Plan ten jednak nie powiódł się, gdyż Horusa nie było wtedy na mostku. Assasyn poniósł zarówno klęskę jak i śmierć.  
Po całym zajściu Horus przywołał do siebie Erebusa, gdyż dowiedział się o planie zabicia Imperatora. Skarcił on kapelana na za jego knowania, dodatkowo zakazując dalszych prób zamachów na swojego ojca. Jeżeli ktoś miałby zabić Imperatora, to będzie to tylko i wyłącznie Horus, nikt inny.
Abordaż Mściwego Ducha
Drugim wartym wspomnienia zamachem na życie Horusa, pośród dziesiątek innych prób, był atak grupy astartes na Mściwego Ducha. Garviel Loken, który przeżył walkę z Abaddonem został odnaleziony prze Nataniela Garro i wcielony do specjalnej grupy wojowników, zrzeszających astartes z różnych legionów, działającej pod patronatem Malcadora Sigility. Loken został wyznaczony do dowodzenia grupą, która miała włamać się na okręt flagowy Mistrza Wojny, gdy ten będzie orbitować nad planetą Molach. W jej skład wchodzili jeszcze Nataniel Garro, Icaton Qruze - były kapitan Synów Horusa, który pozostał wierny Imperatorowi, Tylos Rubio - kronikarz Utramarines, Macer Varren - lojalny pożeracz światów, Rama Karayan, Ares Voitek, Altan Nohai, Callion Zaven oraz Tubal Cayne. Na rozkaz Lemana Russa dołączył do nich również Bror Tyrfingr z Kosmicznych Wilków.
Oddział wślizgnął się niezauważony na pokład Mściwego Ducha. Jednak nie wszystko poszło zgodnie z planem i część astartes poległa, podczas gdy reszta dostała się do niewoli. Ocalałych przyprowadzono przed oblicze Lupercala, który próbował zachęcić Lokena do powrotu na łono XVI Legionu. Pomimo chwili zawahania Garviel odmówił, ale jego rozmowa z Mistrzem Wojny dała czas pozostałym na próbę uwolnienia się od swoich oprawców. Po poniesieniu ogromnych strat oddział wycofał się z Mściwego Duch i wrócił na Terrę. Pomimo zapewnień od ocalałych, że niepowodzenie misji nie było winą Lokena, cały czas czuł się on odpowiedzialny za niepowodzenie akcji. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

20% rabatu na ręcznie robioną biżuterię z kodem CZYTAWOJTEK

  20% rabatu na ręcznie robioną biżuterię z kodem CZYTAWOJTEK klikasz w link i 20% jest twoje :) Ty cieszysz się super cacuszkami i dodatkow...