https://youtu.be/uzLl2p4RQtE
Ostatnia Wizja
Pierwszym, co zobaczył Lorgar, była
nierówna linia horyzontu, którą poznał niemal od razu, jako że to w tym miejscu
uczył się przez niemal solarną dekadę, żyjąc pośród ludzi. Znajdował się w
srebrnym mieście Tizca, stolicy planetarnej ojczystego świata Tysiąca Synów, na
Prospero. Miasto nie było jednak takie, jakim zapamiętał je Lorgar - było
zrujnowane. Miejskie iglice były zburzone, a wielkie piramidy zniszczone.
Wszędzie wokół walało się pokruszone szkło i zniszczone, miejskie mury.
Lorgar
domagał się od Demona wyjaśnienia mu tego szaleństwa. Ingethel poinformował go,
że Tizca miało spłonąć w nadciągającej wojnie. Lorgar przysiągł, że na to nie
pozwoli, ale Ingethel ostrzegł go, że miasto musi upaść. Zniszczenie świata
Magnusa miało być ostatnim środkiem do jego oświecenia - zdradzony przez
Imperatora i własnych braci Prymarcha miał przenieść swoje miasto do Osnowy, by
zapobiec jego ostatecznemu zniszczeniu. W Oku Grozy miał zaś wybudować potężny
bastion, który miał mu służyć w nadciągającym konflikcie. Miała to być wojna,
którą Lorgar zapoczątkuje, ale której nigdy nie będzie prowadzić. Wojna, która
miała zanieść prawdę Chaosu całemu Imperium.
Lorgar
przybył, by odnaleźć Bogów. Odnalazł ich, dokładnie tak, jak od zawsze to
planowali. Ich oczy były teraz skierowane na rasę ludzką. Bogowie Chaosu mówili
do Argel Tal, dokładnie tak, jak teraz mówili do samego Lorgara; ludzkość musi
uznać przedstawioną im prawdę na temat rzeczywistości, lub podzielić los
Aeldarich.
Z
czystym zdecydowaniem, Lorgar zdał sobie sprawę, że Bogowie Chaosu poszukiwali
symboli życia; poszukiwali drogi do zjednoczenia istot Zrodzonych i Niezrodzonych
w naturalnej harmonii. Bogowie potrzebowali ludzkości - bez nich nie mogli
zdobyć królestwa śmiertelników. Moc Bogów nie miała na razie prawa bytu w
materium - w królestwie śmiertelników nie było dość istot czczących Bogów, lub
dokonujących wielkich czynów ku ich
chwale. To właśnie dlatego szerzenie ateistycznej Imperialnej Prawdy Imperatora
Ludzkości było dla nich tak wielkim zagrożeniem.
Lorgar
poczuł, że Bogowie Chaosu słabo wybrali. Był szczęśliwy i dumny z tego, że to
właśnie on poznał Pierwotną Prawdę. Czuł się zaszczycony byciem wybranym przez
istoty dość potężne, by uważać je za Bogów w najczystszym znaczeniu tego słowa.
Czuł jednak, że nie był jednak dość silny, by zanieść ich światło ludzkości.
Nie mógł wygrać wojny z Żywym Bogiem, który zasiadł na Terrańskim Tronie.
Ingethel poinformował go, że Lorgarowi była pisana walka do czasu, gdy osiągnie
ostateczne zwycięstwo. Lorgar nie był w stanie w to uwierzyć. Miał pod sobą
zaledwie sto tysięcy wojowników, co nie wystarczyło na desant na Terrę i
obalenie Imperatora.
Ingethel
uspokoił go: w przyszłości miał przyciągnąć więcej wiernych sług, wyzwalając
planetę po planecie. Już z dawna przepowiedziano, że gdy tylko Lorgar miał
opuścić Oko Grozy, jego Legion nie miał już spędzać całych lat na tworzeniu
idealnych światów, czczących Anatemę jako Boga Imperatora. Lorgar miał
przełamywać wszelki opór pod swoimi pancernymi butami i przyciągać nowych,
wiernych ludzi pod swój sztandar. Niektórym było pisane życie niewolnika na
pokładach statków wojennych Legionu. Inni mieli stać się trzodą Prymarchy,
pasterza, który miał poprowadzić ich do oświecenia. Wielu z nich wstąpi zaś w
szeregi Niosących Słowo i stanie się nowymi Astartes.
Czując
się niepewnie wobec odkrytych przed nim prawd, Lorgar raz jeszcze zapytał
Demona, dlaczego to on został wybrany czempionem Bogów. Ingethel odpowiedział,
że to musiał być on. Każdy inny Legion umarłby za swojego Prymarchę i oddał
życie w obronie Imperium. Imperium było jednak rakiem toczącym cały ludzki
gatunek. Nawet jeśli część braci Lorgara odwróci się od Imperium, to będą
walczyć o zdobycie Złotego Tronu i poprowadzenie go ku swojej wizji
przyszłości. Tylko Niosący Słowo bezinteresownie oddaliby życie za prawdę i
samą ludzkość. Wiara i stal muszą stać się jednym. Jeśli ludzkość stałaby się
zjednoczonym Imperium zamiast rozproszonym gatunkiem, stałaby się ofiarą
szponów i pazurów obcych i gniewu Bogów Chaosu. Tak był zbudowany świat. To, co
stało się z Eldarami, zawsze mogło zdarzyć się raz jeszcze.
Lorgar
raz jeszcze przeniósł się o 40 lat w przyszłość, zaledwie kilka solarnych dni
po wydarzeniu, które w historii zapisało się jako Upadek Prospero. Magnus padł
ofiarą własnej arogancji. Obecne przebywał w najwyższej wieży swojego
zniszczonego miasta, na planecie przygotowanej dla niego w Oku Grozy przez
Zmieniającego Ścieżki, lamentując nad swoim zniszczonym Legionem i śmiercią
swoich nadziei. Chciał jak najlepiej, ale jego ciekawość sprawiła, że w oczach
Imperatora był już potępiony.
Zbyt
głęboko i zbyt długo wpatrywał się w ideały, których Imperator nie potrafił
podtrzymać. Lorgar poinformował Ingethela, że zamierza porozmawiać z
Karmazynowym Królem. Demon ostrzegł go jednak, że nie pozwoli mu na stanięcie
przed Magnusem. Nie bacząc na Demona, Lorgar zaczął iść w kierunku wieży
swojego brata. Gdy tylko Urizien znalazł się na samej górze i spojrzał w oczy
Magnusa, Prymarcha pogodził logikę z emocjami. Wiedział, że patrzy na swojego
brata, ale jego twarz była znacznie starsza. W zaledwie czterdzieści lat
Karmazynowy Król postarzał się tak, jak gdyby minęło przynajmniej stulecie.
Magnus
nie był zaskoczony obecnością swojego brata, jako że świat, na którym się
znajdowali, był pełen dziwów. Zastanawiał się, z jaką wymyślną halucynacją
rozmawiał tym razem. Magnus uznał Lorgara za słabą imitację swojego prawdziwego
brata, jako że jego oczy nie płonęły ogniem wiary, który rozumiał wyłącznie on
i jego synowie. Brakowało mu też jego blizn. Lorgar chciał wyjaśnić Magnusowi,
że to wcale nie przywidzenie, a on naprawdę był jego bratem w czasie ostatniej
nocy swojej Pielgrzymki. Będąc znużonym całym tym spotkaniem, Magnus wygnał
Lorgara ze swojego nowego królestwa bez chwili zawahania.
Próba Bogów
Lorgar
raz jeszcze otworzył oczy na Shanriath. Gdy podnosił się z piasku, ujrzał
swojego demonicznego przewodnika. Ingethel wydawał się umierać. Demon zużył
większość swojej słabnącej siły na uratowanie Lorgara przed czarnoksięstwem
Magnusa. Lorgar chciał wiedzieć, dlaczego jego brat nie chciał z nim rozmawiać.
Ingethel
odpowiedział mu, że Magnus stał się narzędziem w rękach Tzeentcha,
Zmieniającego Ścieżki. Magnus padł ofiarą własnej ignorancji i manipulacji, a
mimo to nieustannie wierzył, że to on jest manipulatorem. Niektórych dowódców
ludzkości można skusić obietnicą ambicji i dominacji, ale inni, tacy jak
Magnus, musieli być zmanipulowani w taki sposób, by byli gotowi doświadczyć i
zaakceptować prawdę.
Lorgar
zapytał Demona, którym rodzajem przywódcy jest on sam. Ingethel odpowiedział,
że Prymarcha jest wybrańcem panteonu, jako że tylko on przybył do potęg Chaosu
w poszukiwaniu ideałów dla dobra jego własnego gatunku. Podobnie jak we
wszystkich rzeczach, Lorgar i tu wykazał się bezinteresownością.
Przekonany
wizjami Demona, Lorgar chciał znać swój los w nadchodzącej wojnie o przetrwanie
ludzkości. Ingethel przekazał mu, że gdy tylko zdrada stanie się w galaktyce
wszechobecna, będzie miał nieskończenie wiele okazji, by dopiąć swego. Jedne
wersje przyszłości były bardziej prawdopodobne niż inne. Demon ostrzegł
Lorgara, że żadna istota nie może poznać swojej przyszłości. Mimo to, na
świecie nazwanym Shrike, jeśli Lorgar przerwałby kłótnię Magnusa Czerwonego z
Lemanem Russem, istnieje pewna możliwość, że Lorgar zostałby zabity w ich
pojedynku. Gdyby zaś wzniósł oręż przeciwko swojemu bratu, Coraxowi, w bitwie,
której ten nie był w stanie wygrać, Lorgar niemal na pewno miał zginąć w walce.
Odpychając
od siebie informacje na temat wyborów, których nie będzie musiał podejmować
jeszcze przez wiele lat, Lorgar zapytał Demona, dlaczego tak właściwie
powrócili na ten świat śmierci. Umierający Ingethel wyjaśnił, że nie miał tego
w zamiarze, ale zużył resztki swojej mocy na wyciągnięcie Lorgara z komnaty
Magnusa z pełną siłą. Intencją Demona nie było pokazanie Lorgarowi tego świata
raz jeszcze.
Coś
innego ich tam sprowadziło. Coś silnego. Wydaje się, jak gdyby to jeden z Bogów
Chaosu pragnął sprawdzić Lorgara pod kątem jego przyszłej służby w charakterze
śmiertelnego czempiona Chaosu. Ingethel zbeształ Lorgara za myślenie, że
wybraniec panteonu może opuścić Królestwo Chaosu bez przejścia sprawdzianu
Bogów. Zadecydowano, że Bogowie Chaosu kolektywnie wybiorą jednego
reprezentanta, który osądzi wartość Prymarchy w służbie Mrocznym Mocom.
Bogowie
Chaosu to jednak istoty zmienne w swoich postanowieniach. Jeden z Bogów złamał
umowę, chcąc przetestować Lorgara w walce ze swoim własnym sługą. An’ggrath
Niezwiązany zmaterializował się z okrzykiem godnym prawdziwej bestii. Krwawy
Bóg Khorne naruszył porozumienie między Bogami i wysłał do walki najsilniejszego
ze swoich Krwiopijców, Strażnika Tronu Czaszek, który miał sprawdzić prawdziwy
zapał Lorgara. Nie mając innego wyboru, Lorgar był zmuszony do obrony i
stoczenia walki z potężną istotą. Ostatecznie, Lorgar wyszedł z pojedynku
zwycięsko, został jednak ciężko ranny.
Upadając
na kolana w wyniku jego niezwykłego zwycięstwa, Prymarchę czekała teraz walka o
życie. Swoimi słabnącymi płucami wdychał przesiąknięte zapachem krwi powietrze.
Słaniając się na słabych kolanach, Prymarcha usłyszał pojedynczy głos. Chwilę
później usłyszał następny, podobny do pierwszego, ale mniej przejrzysty. Lorgar
podniósł głowę i spostrzegł przybycie kolejnej, skrzydlatej istoty - był to
groteskowy, latający potwór o dwóch, sępich głowach i zwiędłych skrzydłach.
Kreatura
poinformowała Prymarchę, że reprezentował wszystkich czterech Bogów Chaosu,
którzy przybyli by osądzić Lorgara. Istota przedstawiła się jako Kairos Tkacz
Losu, Wyrocznia Tzeentcha. Władca Zmian przybył, by postawić przed Lorgarem
ostateczny wybór: Lorgar mógł w tej chwili zdobyć osobistą chwałę, lub podążyć
za swoim boskim przeznaczeniem. Ten moment prawdy mógł nadejść wiele solarnych
dekad w przyszłości, w czasie niesławnej Bitwy o Calth. To właśnie tam Lorgar
miał dokonać najważniejszej decyzji w swoim życiu: stoczyć walkę ze swoim
bratem, Roboutem Guillimanem, zabić go i zdobyć poczucie satysfakcji oraz
szacunku swoich innych braci. Czyniąc to musiał się jednak liczyć z tym, że
przegra nadchodzącą wojnę z Imperatorem. Jeśli jednak zdecydowałby się na
oszczędzenie Guillimana i pogardzenie osobistą chwalą, odniósłby wielką porażkę
w starciu z jego Ultramarines, którzy skrzywdzili jego Legion na Khur, ale z
tym wydarzeniem wiązała się zwiększona szansa na całkowite oświecenie
ludzkości.
Prymarcha
musiał dokonać wyboru. Musiał zdecydować, czy będzie stał między swoimi braćmi
jako istota równa im samym, walcząc z żądzą zemsty w sercu, czy będzie pracował
w imieniu Bogów i zasmakuje w osobistej hańbie w zamian za jeszcze większe
zwycięstwo. Choć zazwyczaj dwie głowy Tkacza Losu były zwrócone w dwie różne
strony, jedna z nich mówiła tylko prawdę, a druga tylko kłamstwa, w tym wypadku
Większy Demon powiedział Lorgarowi: “Wszystko,
czego się dowiedziałeś, jest prawdą.” Zostawiając otumanionego Prymarchę
nad tą kłopotliwą zagadką, Tkacz Losu oddalił się i zniknął w eterze.
Lorgar
zwrócił się do Ingethela i zapytał go, co z tego, czego dzisiaj się dowiedział
faktycznie było prawdą. Demon odpowiedział: “Wszystko.
Albo nic. Lub być może coś pomiędzy.” Demon pokazał mu to, co chcieli
pokazać mu Bogowie, ale Lorgar miał tego dość. Pragnął, by Ingethel pokazał mu
to, czego sam chciał doświadczyć. Ingethel zgodził się. Wyczuł, że Bogowie mu
na to pozwalają.
Lorgar
wiedział już, co musi uczynić, by zapewnić sobie zwycięstwo. Poznał los
galaktyki, w której nikt nie przeciwstawił się kłamstwom Imperatora. Teraz,
Prymarcha życzył sobie odwiedzić inne światy w Oku Grozy. Jeśli właśnie
odnalazł bramę do raju i piekła z ludzkich mitologii, to chciał zobaczyć
jeszcze więcej. Lorgar chciał zobaczyć różne możliwości istniejące na tych
zmiennych światach, chciał zobaczyć to, co Osnowa miała do zaoferowania
ludzkości, jeśli miał zdecydować się na pomoc Bogom w zjednoczeniu świata
duchowego ze światem materialnym.
Ingethel
był w stanie pokazać mu to wszystko. Lorgar miał jednak jedno, ostatnie
życzenie nim powrócił do świata śmiertelników. Była jedna rzecz, którą musiał
zobaczyć w pierwszej kolejności. Chciał poznać odpowiedź na pytanie, co by się
stało, gdyby Siły Chaosu przegrały nadciągającą wojnę z Imperium.
Pierwotna Prawda
Ta
“prawda” zmieniła Lorgara i jego Niosących Słowo na zawsze. Prymarcha i jego
Legion zostali wystawieni na działanie Rujnujących Mocy Chaosu. XVII Legion był
pierwszym Legionem Astartes, w którym powoli zaczęło szerzyć się zepsucie,
pierwszym Legionem, który czcił Bogów Chaosu i pierwszym, który zdradził
Imperatora w sercach jego wojowników. Lorgar i Niosący Słowo spędzili ostatnie
lata Wielkiej Krucjaty na próbach oświecenia ludzkości prawdą duchowej natury
Stworzenia, posługując się manipulacją i podstępem by sprowadzić dziewięciu
Prymarchów na drogę Chaosu, tak, jak chcieli tego ich Bogowie. Ich celem
priorytetowym stał się zaś sam Horus.
Gdy
stało się jasne, że ludzkość nie mogła zostać oświecona przez Chaos bez wcześniejszego
odciągnięcia jej siłą od fałszywej Imperialnej Prawdy Imperatora, Lorgar
dobrowolnie pomógł doprowadzić do wydarzeń, do których doszło na Istvaanie III,
Istvaanie V i do wybuchu samej Herezji Horusa. Gdy Horus otwarcie zbuntował się
przeciwko Imperatorowi, Niosący Słowo byli jednym z pierwszych Legionów, które
wsparły jego sprawę. Światy, które w przeszłości podbili od dnia opuszczenia
Oka Grozy przez Lorgara także dołączyły do sprawy Zdrajców. Ich populacje od
lat potajemnie czciły Rujnujące Moce, jeszcze w czasach Wielkiej Krucjaty.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz