wtorek, 15 października 2019

Warhammer Fantasy - Imperium Człowieka cz3



https://youtu.be/XbnHV8Sx6_s


Era Podboju i Dobrobytu ( 73 do 1000 IC )
Zgromadzeni w Altdorfie Hrabiowie Imperium musieli stawić czoła poważnemu problemowi – Sigmar nigdy się nie ożenił, a przynajmniej nikomu nic o tym nie było wiadomo i co gorsza nie pozostawił żadnego dziedzica. Odchodząc, nie wskazał również następcy, który miałby zastąpić go na Imperialnym Tronie. W ciągu jego pięćdziesięcioletnich rządów nikt nie myślał o sukcesji, nie mówiąc o odejściu ukochanego władcy. Jednak w całym tym zamieszaniu kilku Hrabiów zauważyło niepowtarzalną okazję i zaczęli rościć sobie prawo do tronu. Jedni na podstawie swoich umiejętności politycznych lub wojennych, inni uważali, że tron należy im się z racji boskiego błogosławieństwa lub nawet twierdzili, że w tajemnicy przed resztą zostali wybrani do tego zadania przez samego Sigmara. Kiedy kłótnie w Reikhausie nabierały rozpędu, grożąc wojną domową i rozpadem Imperium, kapłanka Bonini Rhyi, która była członkinią świty Hrabiego Stirlandu, zaproponowała rozwiązanie z tej sytuacji - Elekcję. Przemówiła do zebranych możnych, żeby odstąpili od rywalizacji i by pojednali się ze sobą nawzajem. Kiedy w Reikhausie na powrót zapanowałby spokój, każdy ze zgromadzonych miałby mieć prawo przemówić do reszty, tłumacząc dlaczego uważa, że to akurat on lub ona jest odpowiednim kandydatem do objęcia władzy. Po tej części  miało odbyć się głosowanie, w którym każdy Hrabia miał oddać jeden głos, na jego lub jej zdaniem najodpowiedniejszego kandydata. Osoba, która otrzyma najwięcej głosów, zostanie nowym Imperatorem. Pragnąc uniknąć rozlewu bratniej krwi, Hrabiowie przystali na przedstawiony pomysł i powrócili do Wielkiej Hali Reikhausu, żeby obradować. Po trzech dniach spędzonych na wygłaszaniu obietnic, gróźb i wymianie ogromnych ilości złota, Ar-Ulric wszedł na mównicę, żeby ogłosić wszystkim zebranym kto zostanie nowym Imperatorem, a został nim Hrabia Fulk z Wissenlandu. Jako część porozumienia, Hrabiowie ustalili, że każdy Imperator powinien zostać wybrany spośród ich grona oraz, że nowy władca może przenieść Imperialną Stolicę do najważniejszego miasta jego prowincji. Wynieśli oni również jednego z potężnych możnych Reiklandu do statusu Hrabiego tej prowincji, jako, że od odejścia Sigmara, Reikland nie miał nikogo na tym stanowisku. Razem z przypisaniem sobie nowej odpowiedzialności, Hrabiowie zmienili swoje oficjalne tytuły na Hrabiów Elektorów Imperium.
            W mniej niż 25 lat po zniknięciu Sigmara, w czasie rządów Imperatora Henesta z Nuln, żebraczy brat zakonny Johann Helstrum pojawił się w Altdorfie, głosząc nowinę o objawieniu mu w wizji z wiadomością o pojawieniu się nowego Boga – Imperatora Sigmara we własnej osobie. Z dzikim entuzjazmem i dogłębnym przekonaniem o prawdziwości swoich słów, nauczał on o Boskim Sigmarze każdego, kto zechciał słuchać, zdobywając z czasem nawet kilku akolitów, którzy odstąpili od innych kultów. Nie wszyscy jednak przyjęli jego słowa pozytywnie. Wiele z członków duchowieństwa odrzuciło nauki Helstruma, nazywając go szaleńcem i obarczając wystąpienie jego wizji zjedzeniem spleśniałego chleba czy zbyt dużą ilość wina. Jego wypowiedzi graniczyły z bluźnierstwem, ponieważ twierdził, że widział jak sam Ulric położył koronę na głowie Sigmara, czyniąc go boskim patronem panteonu Starego Świata. Niektórzy chcieli pozbyć się Helstruma, lecz stanowili oni mniejszość, a sam lud Imperium dość entuzjastycznie przyjmował wieści o deifikacji ukochanego włądcy. Nowy Kult propagował zjednoczenie Imperium i posłuszność wobec woli Imperatora oraz Hrabiów Elektrorów. Tak też, Sigmaryci zyskali pozwolenie na budowę świątyni w rodzinnym mieście Sigmara, Altdorfie, co wiązało się z oficjalną aprobatą Kultu Sigmara oraz ustanowieniem Johana Helstruma jako jego pierwszego przywódcy, Wielkiego Teogonisty. W miarę jak przemijały stulecia, wyznanie Sigmara stało się tak popularne w Reiklandzie i Stirlandzie, że praktycznie wyprało ono Kult Ulrica z tych krain, ku wielkiemu niezadowoleniu kapłanów wojowniczego Boga. Pieniądze z darów oraz dziesięciny z przekazanych kultowi ziem napływały do skarbca Sigmarytów szerokim strumieniem, napełniając go po brzegi, aż w pewnym momencie bogactwo i wpływy Wielkiego Teogonisty czyniły go niemal równym Hrabiom Elektorom. Wówczas to, po urośnięciu w siłę, Kult Sigmara zaczął upominać się o swój głos w Imperialnej Elekcji.
            Imperator Fulk przeniósł Imperialną Stolicę do swojego rodzinnego miasta, Nuln, gdzie pozostała na dość długo, jako, że potomkowie Hrabiego Wissenlandu byli wybierani w Imperialnej Elekcji raz za razem przez kilka kolejnych stuleci. Był to czas dobrobytu i rozwoju Imperium, a jego wciąż powiększająca się populacja szukała ujścia swojej energii. Nie zadowalając się wyłącznie zarządzaniem swoimi krainami, Hrabiowie Elektorzy zwrócili się ku poszerzaniu ich granic, utrzymując równą sobie władzę. Od V do X stulecia IC, w okresie, który Imperialni Historycy nazywają „Pędem do Granic”, Hrabiowie Elektorzy powiększali Imperium, do momentu, w którym czuli, że odnaleźli jego naturalne granice. Hrabiowie Ostlandu i Talabeclandu agresywnie kolonizowali północne ziemie, tam gdzie teraz leży Kislev, zajmując tamtejsze krainy aż po góry i rzekę Lynsk. Ich osadnictwo jednak rzadko okazywało się pomyślne. Najlepiej powodziło się na tym polu Talabeclandczykom, których wysiłki przesunęły granice prowincji daleko na południowy-wschód. Początkowo rządzone przez potomków Adelharda z Ostagotów, miasteczka Ostenamrku stały się „Wschodnią Marchią” Talabeclandu, odzyskując później swoją niepodległość, tworząc Ligę Ostenmarku.
            W tym samym czasie Stirland i Averland agresywnie zajmowały żyzne ziemie na wschód od swoich oryginalnych granic, zasiedlając je aż do podnóża Gór Krańca Świata, które wcześniej zajmowały Krasnoludy. Doprowadziło to do kilku brutalnych starć między nowymi i starymi osadnikami, pogarszając stosunki między obydwoma rasami. W tamtym czasie owe krainy Imperium wchłonęły również kilka mniejszych plemion oraz małych królestw spokrewnionych Ludzkich ludów, które nigdy nie przyłączyły się do konfederacji Sigmara. Wśród nich znajdowali się między innymi Fannonesi, których ziemie stały się nową Imperialną Prowincją, Sylvanią, pod zarządem Hrabiego Stirlandu.
Władcą najbardziej kojarzonym z tym okresem jest Sigismund Zdobywca, Imperator rządzący w VI stuleciu IC, który nie tylko pokonał Króla Jutonów, ale przyłączył również ziemie Jutonsryka do prowincji Westerlandu (obecnie nazywanego też „Pustkowiem”). Przeprawił się przez Góry Szare by utworzyć „Zachodnią Marchię” po Bretońskiej stronie gór oraz najechał Księstwa Graniczne, które wówczas były dzikimi, plemiennymi terenami, by utworzyć tam prowincję Lichtenbergu oraz by wznieść sieć zamków broniących południowo-wschodnich granic Imperium.
Jeden obszar Starego Świata uniknął jednak wszystkich prób podboju – dominium Leśnych Elfów z Laurelorn na północny - wschód od Imperium. O władzę nad tym regionem konkurowali Hrabiowie Elektorzy Drakwaldu, Middenlandu i Westerlandu, ale Leśne Elfy nie uznawały nad sobą żadnego ludzkiego suwerena, niszcząc w zarodku wszelkie próby podboju ich ziem przez ludzi. Ich najbardziej spektakularne zwycięstwo nastąpiło w 897 r. IC, kiedy pokonali armię Drakwaldzkiego Hrabiego, którego historia zapamiętała wyłącznie jako „Pechowego”. Porażka ludzi była tak dotkliwa, że rozpoczęła ona okres wewnętrznej destabilizacji Drakwaldu i doprowadziła do jego ostatecznego rozpadu jako Wielkiej Prowincji Imperium. Wraz z nadejściem X stulecia  IC, Imperium osiągnęło szczyt swoich rozmiarów i siły. Żadna znana wówczas armia nie mogła się z nim równać, a możni ludzkości rozpatrywali nawet możliwość podboju całego Starego Świata. Zaślepieni pychą, ludzie nie dostrzegli coraz wyraźniejszych pęknięć, które pewnego dnia miały strzaskać podstawy ich potęgi.
Drugie Millenium: Upadek Imperium
Początek drugiego Millenium IC zwiastował rozłam w wielkim i niegdyś spójnym Imperium. Współcześni historycy odnoszą się do tego okresu z niechęcią, opisując go jako czas hedonistycznego nadmiaru, kiepskiego przywództwa oraz licznych rozruchów społecznych. Niedługo przed początkiem nowego tysiąclecia na Imperialny tron wstąpiła linia władców z Drakwaldu, którzy wykupili sobie drogę do tronu ogromnymi ilościami złota. Drakwaldcy Hrabiowie byli zdeterminowani do ratowania pozycji ich wciąż słabnącej prowincji i za razem własnego statusu jako Hrabiów Elektorów. Porażka z rąk Leśnych Elfów oraz seria naturalnych katastrof osłabiła ich krainę tak bardzo, że tamtejsza arystokracja obawiała się wchłonięcia ich ziem przez sąsiednie krainy. Drakwaldcy Imperatorzy przenieśli Stolicę do miasta Carroburg i rozpoczęli czasy rządów tak podłych, że słowo „Drakwaldczyk” do dziś jest używane w Imperium jako pejoratywne określenie osób chciwych i pazernych. Pod ich rządami, Imperium zaczęło gnić od środka. Przez ponad stulecie, Imperator za Imperatorem, kontynuowali sprzedajne rządy Drakwaldzkiej linii władców, poszukując wyłącznie własnego bogactwa, dbając bardziej o swoje przyjemności i luksusy niż o rozwój czy dobrostan Krain, którymi władali. WIele z kronik spisanych w tamtych czasach opisuje na swoich kartach obrzydliwie rozpustne przyjęcia oraz orgie, które były wyprawiane w Carronburgu, a co niektóre z nich opisują nawet bardziej obsceniczne wydarzenia. 
Dwa spośród takich dobrze opisanych wydarzeń miały miejsce w XI stuleciu IC i oba za rządów Imperatora Ludwiga II Hohenbacha, znanego jako „der Grosse” na jego monetach, lub lepiej zapamiętanego w historii jako „Ludwig Gruby”. Jednakowo łakomy i otwarcie rozpustny, Ludwig był sławny ze swoich zapędów do tortur i egzekucji kucharzy, którzy swoimi potrawami obrażali jego kulinarne preferencje. Pewnego razu rozkazał swojemu lokajowi, Niziołkowi nieznanemu z imienia, przyrządzenie mu „Posiłku godnego jego wspaniałości”. Niedługo później w Imperialnym Pałacy w Carronburgu wydano przeładowaną masłem i smalcem ucztę, która okazała się tak udana, że Ludwig nie tylko uczynił swojego lokaja Imperialnym Mistrzem Kuchni, ale nawet wyniósł go do rangi Hrabiego Elektora, oddzielając dla Niziołka część żyznych ziem Stirlandu i Averlandu, tworząc tym samym nową Prowincję, Mootland. Było to spowodowane nie tylko tym, że Ludwigowi II tak spodobała się wydana uczta, ale również tym, że wywarł dzięki temu osobistą zemstę na Hrabiach Elektorach obu pozbawionych części ziem krain, których córki odrzuciły zaloty tłustego władcy.
Widząc możliwy zysk w takim postępowaniu, Kult Sigmara zaczął powoli wchodzić w łaski otyłego Imperatora. Zapraszany na niekończące się uczty, bankiety i „Prywatne wieczerze”, Imperator zaczął powoli widzieć kult Młotodzierżcy w coraz lepszym świetle. Ludzie szeptali między sobą, że Wielki Teogonista Sigmara zasiadał po prawicy Ludwiga II, nieustannie wypełniając jego talerz jedzeniem, a kielich winem. Sigmaryci podarowali Imperatorowi nowy pałac w Altdorfie, który podobno składał się głównie z rozległych kuchni, sal jadalnych i niespotykanie luksusowych sławojek. Ostatecznie, w czasie jednej z takich biesiad, Ludwig podpisał dokument przyznający Wielkiemu Teogoniście Kultu Sigmara głos elektorski w Imperialnej Elekcji. Przekazywana od pokoleń historia mówi, że Wielki Teogonista tamtych czasów zmarł niedługo potem we śnie, uduszony zwałami tłuszczu na jego własnej szyi.
Wraz z początkiem Drakwaldzkiej linii Imperatorów nadeszła też eksplozja patronatu sztuki przez Imperialny dwór. W pogoni za samouwielbieniem, dekadenccy władcy zamawiali pochlebne portrety, poematy opiewające ich wspaniałość i pompatyczne pieśni pochwalne. Imperialna szlachta podążyła za nową modą i wkrótce wszyscy, których było na to stać, mieli na swoich usługach artystę tego lub innego rodzaju. Okres w sztuce tamtych czasów nazywany obecnie przez Imperialnych Historyków „Ruchem Naturalistycznym”. Wiele szlacheckich rodów pragnęło posiadać historię swoich przodków, spisaną w opasłych tomach, zdobionych drogocennymi kruszcami i kamieniami. Oburzające, jawnie fałszywe twierdzenia, niewiarygodnie opowieści bitewne oraz kokieteryjne opisy arystokratów stały się normą w literaturze, prowadząc do niezwykłych i w niektórych przypadkach dziwacznych wywyższeń. Wielu szlachetnie urodzonych zdecydowało się również na zamówienie portretów, na których byli przedstawieni „korzystnie”, jak na przykład niesławny, zaśliniony Hrabia Leichburga, który na swoim portrecie jest przedstawiony jako potężny, waleczny mąż, bez śladu garba i z całkowicie normalną liczbą oczu. Niektórzy arystokraci zaszli w swojej pysze tak daleko, że zamawiali obrazy przedstawiające ważne wydarzenia z historii Imperium, na których uwieczniano ich podobizny, np. twarze części możnych tamtych czasów znajdują się na kilku egzemplarzach obrazów przedstawiających Bitwę o Przełęcz Czarnego Ognia.
Ten rozkwit sztuki, odrzucony i uznany za całkowity nonsens przez pospólstwo, miał jednak wkrótce wkroczyć także w ich życia. Kult Sigmara był jedną z pierwszych organizacji, które zafascynowały się ideą oświeconych ksiąg, zamawiając dziesiątki opasłych tomów podobnych do spisywanych wówczas kronik szlacheckich. Niektóre ze świątyń Sigmarytów poświęcały tysiące złotych koron na ich stworzenie. Najczęściej opowiadały o życiu i czynach Młotodzierżcy, a pospólstwo traktowało je jako źródło prawdy o czczonym przez nich Bóstwie. Ukończenie budowy Katedry Sigmara w Altdorfie było świetną okazją do zamówienia kolejnych ośmiu takich ksiąg, a każda z nich została okuta złotem wydobytym własnoręcznie przez potomków Krasnoludzkiego Króla Kurgana Żelaznobrodego. Po ich ukończeniu w 1012 r. IC, wyprawiono kilkutygodniową celebrację, w czasie której przenoszono je w wielkich paradach przez całe Imperium, zanim powróciły do skarbców głęboko pod Katedrą w Altdorfie.
Tworzenie tak wielu dzieł sztuki spowodowało niesamowity wzrost w obrocie środkami utrwalającymi i farbami. Zapotrzebowanie na barwniki czy wyszukane odcienie pigmentów rosło z dnia na dzień. Niektóre rodziny zaczęły specjalizować się w produkcji niezwykle kosztownych pigmentów wymaganych do stworzenia portretów arystokracji, eksperymentując z wieloma rodzajami składników w pogoni za najdostojniejszym błękitem czy najwspanialszym złotem, Ta krótko istniejąca, ale szalenie dochodowa gałąź handlu osiągnęła swój szczyt w 1023 r, IC kiedy Baronowa Auerbach z Hochlandu była pomawiana o zapłacenie 120 tysięcy złotych koron za farbę na bazie pereł, która po wyschnięciu na płótnie idealnie oddawała zielonkawą wilgotną biel jej zębów. Rozkwit sztuki nie trwał jednak długo, a nadchodzące katastrofy miały zakończyły na dobre dekadencję Drakwaldzkiej linii Imperatorów.
W roku 1053 IC na tron został wyniesiony ostatni z Drakwaldzkich Imperatorów, Boris Hohenbach, utrwalony w pamięci potomnych jako „Boris Skąpiec” i „Boris Niekompetentny”. Oddany wyłącznie pieniądzom i ich gromadzeniu, pozwolił Hrabiom Elektorom rządzić jak sobie tego życzyli, tak długo, jak otrzymywał od nich odpowiednie „dary”. Nowe tytuły i Imperialne Urzędy były tworzone i sprzedawane, tak też Hrabiowie Elektorzy rywalizowali między sobą o uzyskanie coraz to nowszych tytułów, jak np. „Wielki Książę” czy „Wspaniała Hrabina”. Szybka łapówka mogła sprawić, że karta praw wolnego miasta była unieważniana przez Imperatora, a pierwsze wieści o tym dochodziły do osady wraz z armią lokalnego arystokraty i powieszeniem Burmistrza. Z czasem wiele innych elementów dołączało do gry, na przykład Kulty, które sprzedawały kościelne urzędy najlepiej licytującym. Sam Imperator wynajmował nawet pospólstwu części Imperialnego Pałacu, wypożyczając na jedną noc komnaty IX Imperatora Jurgena Bogatego, który sprawował rządy w XI wieku IC.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

20% rabatu na ręcznie robioną biżuterię z kodem CZYTAWOJTEK

  20% rabatu na ręcznie robioną biżuterię z kodem CZYTAWOJTEK klikasz w link i 20% jest twoje :) Ty cieszysz się super cacuszkami i dodatkow...