https://youtu.be/FsY-DM24voM
Herezja Horusa
To
Oczyszczenie Khur ostatecznie sprowadziło Niosących Słowo na drogę służby Bogom
Chaosu. Gdy Lorgar zastanawiał się nad słowami Imperatora z tamtego dnia, Kor
Phaeron, jego zaufany pułkownik i najbliższy przyjaciel, powiedział mu o
wielkich Bogach Chaosu: istotach, które wręcz domagały się fanatycznej czci i
oddania, niepodobnie Imperatorowi, który najwidoczniej wcale nie był istotą
boską.
Serce
Lorgara było powoli zatruwane przez Kor Phaerona, nowego Mistrza Wiary Legionu.
Jego zadaniem było przekonanie wszystkich Astartes Niosących Słowo do nowych
Bogów. Życzenie Lorgara w krótkim czasie zostało urzeczywistnione, ale zamiast
zwrócić cały Legion w kierunku tylko jednego z Bogów, Legion Niosących Słowo
zaczął czcić Chaos Niepodzielny, panteon składający się z czterech Rujnujących
Mocy.
To
właśnie Lorgar i jego Niosący Słowo przedstawili Legionowi Mistrza Wojny ideę
loży wojowników i ostatecznie doprowadzili do zepsucia samego Horusa. Legion
utrzymywał swoje oddanie mrocznym mocom w tajemnicy do czasu, gdy Mistrz Wojny
sam przyznał się do czczenia Chaosu i rozpoczął galaktyczną wojnę domową -
Herezję Horusa.
Większość
składu osobowego Legionu miała za zadanie uwikłanie i zniszczenie Legionu
Ultramarines w walce, tak, by ich wielkie siły nie były w stanie dołączyć do
walki na Terrze. Było to zadanie, które Niosący Słowo podjęli z radością, mając
w pamięci hańbę, którą Ultramarines zadali Niosącym Słowo w przeszłości oraz
fakt tego, że Legion Guillimana stał się od tamtej pory pupilkiem Imperatora.
Inwazji na Ultramar przewodził Kor Phaeron, który przysiągł ostateczne
zniszczenie XIII Legionu. Niosący Słowo przygotowali zasadzkę na Ultramarines
na świecie Calth. Atak przebiegał dobrze, ale tylko do czasu, gdy posiłki
Ultramariens z Macragge przybyły na Calth i przepędziły Niosących Słowo z
całego Układu.
Reszta
Niosących Słowo została poprowadzona przez Lorgara na Terrę, gdzie Horus i jego
siły zostały powstrzymane i ostatecznie pokonane w oblężeniu trwającym
pięćdziesiąt pięć dni. Po tych wydarzeniach, Legion znalazł schronienie w Oku
Terroru i Maelstromie, na demonicznym świecie Sicarus.
Nim
jednak Horus otwarcie wypowiedział wojnę Imperium, pojawiła się okazja na
oczyszczenie jego Legionu z ostatnich Lojalistów pod jego sztandarem.
Imperialny Gubernator Planetarny Istvaana III, Vardus Praal, został spaczony
przez Boga Chaosu Slaanesha, którego kultyści byli aktywni na tym świecie
jeszcze zanim został zdobyty przez Imperium.
Praal
ogłosił swoją niepodległość wobec Imperium i zaczął praktykować zakazaną sztukę
czarnoksięstwa Slaanesha. Rada Terry nakazała Horusowi zdobycie tego świata, a
w szczególności jego stolicy planetarnej, Choralnego Miasta. To zadanie jedynie
wspomogło plan Mistrza Wojny co do obalenia Imperatora. Choć cztery Legiony pod
jego bezpośrednim dowodzeniem - Synowie Horusa, Pożeracze Światów, Gwardia
Śmierci i Dzieci Imperatora - potajemnie przysięgły wierność jemu i Bogom
Chaosu, to w ich szeregach wciąż służyli Lojalistyczni Astartes. Szacuje się,
że stanowili oni około ⅓ każdego z Legionów. Wielu z nich było z pochodzenia
Terranami, powołanymi do służby bezpośrednio przez Imperatora jeszcze przed
odnalezieniem Prymarchów każdego z Legionów.
Pod
przykrywką zdławienia rebelii przeciwko Imperium, Horus zgromadził swoje
oddziały w Układzie Istvaan. Po długim bombardowaniu Istvaana III,
Lojalistyczne elementy Legionu zostały uformowane w siłę uderzeniową i wysłane
na powierzchnię tego świata. W momencie osiągnięcia zwycięstwa i zdobycia
Choralnego Miasta, Astartes zostali zdradzeni. Na miasto, prosto z okrętów
floty Mistrza Wojny, spadły wyniszczające wszelkie życie bomby wirusowe.
Nie
wszystko poszło jednak zgodnie z planem Mistrza Wojny. Marines na powierzchni świata
zostali na krótko przed zrzuceniem bomb ostrzeżeni o wielkim
niebezpieczeństwie, dzięki czemu znaczna część z nich zdążyła się schronić.
Cywilna populacja planety nie miała tyle szczęścia: 12 miliardów ludzi zginęło
niemal natychmiast, gdy żrący ciało wirus, Pożeracz Życia, zainfekował każdą
żywą tkankę na planecie. Psioniczny szok powstały w momencie śmierci tak wielu
istnień w tym samym momencie odbił się tak silnym echem w Osnowie, że samo
światło Astronomicanu zblakło na krótką chwilę.
Angron,
Prymarcha Pożeraczy Światów wpadł w wielki gniew na wieść, że część Lojalistów
faktycznie przetrwała i zamiast czekać na rozkazy od Horusa, rzucił się do
szaleńczego desantu na czele pięćdziesięciu kompanii swojego Legionu. Wkrótce
dołączyli do niego inni Prymarchowie, rozpoczynając długą na miesiące wojnę w
ruinach Choralnego Miasta. Choć walka była niezwykle zacięta, a Zdradzieckie
Legiony zapłaciły niezwykle drogą cenę za zniszczenie ostatnich przejawów oporu
Lojalistów, to wierni Imperatorowi Astartes zwyczajnie nie mieli szans na
przetrwanie. Ostatni Lojaliści zginęli w wielkim bombardowaniu powierzchni
świata. Dopiero wtedy Horus i jego flota byli gotowi do przejścia do następnej
fazy ich rebelii.
Masakra w Strefie Zrzutu
Trzeci
świat Układu Istvaan, znajdujący się dość blisko swojej gwiazdy, by podtrzymać
ludzkie życie, teraz był przesiąkniętym wirusem masowym grobem, rezultatem
gniewu Horusa Lupercala. Populacja tego świata była teraz radioaktywnym pyłem,
rozrzuconym po wszystkich kontynentach, podczas gdy dumne miasta planety były
teraz jedynie osmolonymi, płonącymi ruinami. Cała cywilizacja została zgładzona
w zaledwie jeden dzień. Orbitalne bombardowanie floty Mistrza Wojny nie
oszczędziło nikogo ani niczego. Istvaan III był teraz śmiertelnie cichym
miejscem, krążącym wokół samotnej gwiazdy i od tej pory miał służyć jako kamień
nagrobny, symbolizujący śmierć pewnej epoki.
Nad
Istvaanem V zgromadziła się największa flota jaką widziała ludzkość. Bez
wątpienia była to najbardziej imponująca koalicja okrętów Astartes. Były tam
okręty zwiadowcze, krążowniki, niszczyciele i flagowce siedmiu Legionów
Kosmicznych Marines. Z precyzją, która wymagała wielkich obliczeń, floty
siedmiu Legionów zawisły nad niebem opustoszałej planety. Wahadłowce i
desantowce były rozlokowane między największymi krążownikami, a pokłady każdego
okrętu wojennego przygotowywały się do niebywałego, zjednoczonego desantu.
Horus, zdradziecki syn Imperatora, zamierzał okopać się na powierzchni świata.
Imperium Ludzkości wysłało mu na pohybel siedem Lojalistycznych Legionów, nie
wiedząc, że cztery z nich już dawno wzgardziły przysięgą lojalności wobec
Imperium.
Na
pokładzie Fidelitas Lex, okrętu
flagowego Lorgara, doszło do spotkania Prymarchów i dowódców Zdradzieckich
Legionów. Byli tam obecni dowódcy z Legionów Władców Nocy, Legionu Alpha,
Żelaznych Wojowników i trzej Prymarchowie: Nocny Łowca, Alpharius Omegon i
Perturabo. Lorgar wystąpił przed zgromadzonych Zdrajców i przemówił do nich,
mówiąc im o tym, jak ważna jest ich misja i o wybitnym znaczeniu tego dnia w
całej historii ludzkości.
Niosący
Słowo i ich sojusznicy wierzyli, że Imperium było zepsute aż po fundamenty i
niedoskonałe w swoim dążeniu do zbudowania idealnej kultury. Imperium zawiodło
ludzkość, jako że było zbudowane na kłamstwach. Zostało zbudowane przez
niebezpieczne oszustwo i zmuszało każdego z nich do poświęcania prawdy na
ołtarzu konieczności. Było to imperium, które było propagowane przez grzech i
dlatego zasługiwało jedynie na śmierć. Tu, na Istvaanie V, miała rozpocząć się
czystka. Z prochów miało powstać nowe królestwo rasy ludzkiej: Imperium
sprawiedliwości, wiary i oświecenia. Imperium strzeżone, dowodzone i chronione
przez awatary samych Bogów. Imperium dość silne, by przetrwać przyszłość
ogarniętą krwią i ogniem.
Imperator
uważał ich Legiony za lojalne. Ich cztery Legiony zostały sprowadzone na
Istvaana V w błędnym przekonaniu Imperatora. Ich koalicja była jednak owocem
całych dekad planowania. Była to koalicja przepowiedziana już w starożytnych
wróżbach. Od teraz nie musieli kryć się już w cieniu - od teraz nie mieli już
dłużej posługiwać się manipulacjami i fałszem.
Od
tego dnia, Legion Alpha, Niosący Słowo, Żelazni Wojownicy i Władcy Nocy mieli
stać razem - brodząc we krwi, ale stojąc wyprostowani pod sztandarem Mistrza
Wojny, drugiego Imperatora. Prawdziwego Imperatora. Pierwszy Kapitan Sevatar z
Legionu Niosących Słowo zakrzyknął: “Śmierć
Fałszywemu Imperatorowi!” Wkrótce jego okrzyk podjęli wszyscy zgromadzeni
na Fidelitas Lex Zdrajcy. “Śmierć Fałszywemu Imperatorowi! Śmierć
Fałszywemu Imperatorowi! Śmierć! Śmierć! Śmierć!”
Tysiące
Kapsuł Desantowych i Stormbirdów przeszyło niebo już w pierwszej fazie ataku
Lojalistów. Pierwsza fala znalazła się pod ogólnym dowodzeniem Ferrusa Manusa,
Prymarchy X Legionu. Oprócz niego, do walki wyruszyły Salamandry z Vulkanem na
czele i Krucza Gwardia z Corvusem Coraxem. Wydana zdrajcom bitwa wydawała się
być wyrównana: 40,000 Lojalistów stanęło naprzeciw 30,000 Zdrajców.
Pole
bitwy Istvaana V było rzeźnią o epickich proporcjach. Zdrajcy byli napędzani
zawziętą nienawiścią. Potężne Tytany Boga Maszyny siały niewyobrażalne
spustoszenie. Krew bohaterów i zdrajców płynęła całymi rzekami, a zakapturzeni
Heretekowie Mrocznego Mechanicum wyzwolili swoje wszystkie, zakazane
Imperialnym prawem żądze z użyciem starożytnej technologii. W całej Depresji
Urgall, setki ginęły wraz z każdą mijającą sekundą walki, a obietnica
nieuniknionej śmierci stała się całunem ciemności, który zawisł nad walczącymi.
Zdrajcy zatrzymali się, ale ich linia uginała się pod furią ofensywy
Lojalistów. Najmniejszy zwrot przeznaczenia wystarczył, by raz na zawsze
skończyć ze Zdrajcami. Siły na powierzchni walczyły przez niemal trzy godziny
bez wyraźnego przechylenia się szali zwycięstwa na którąkolwiek ze stron.
Lojaliści oczekiwali na drugą falę desantu ich sojuszników, wierząc, że
ostatecznie przełamie to opór Zdrajców. Zdrajcy byli jednak dobrze
przygotowani. Każdy ich Astartes dobrze znał swoją rolę do odegrania. Wszyscy
zdawali sobie sprawę, że aby uratować ludzkość przed zniszczeniem z rąk
fałszywego Imperatora, musieli przelać jeszcze więcej krwi.
Choć
Żelazne Dłonie, Krucza Gwardia i Salamandry zdołały dokonać pełnego zrzutu i
zabezpieczyć miejsce swojego desantu, dokonali tego wielkim kosztem.
Przepełniony gniewem Ferrus Manus w jednej chwili postradał resztki zdrowego
rozsądku i zamiast wycofać się wraz z Corvusem Coraxem i Vulkanem, zaczął przeć
naprzód, chcąc wyzwać Fulgrima na osobisty pojedynek. Bitwa, która rozpoczęła
się jako zmasowany atak na pozycje Zdrajców, szybko przemieniła się w jedno z
największych starć całej Wielkiej Krucjaty. Ponad 60,000 Astartes stoczyło bój
na pozbawionych życia równinach Istvaana V. Bitwa ta miała zapisać się w
annałach Imperialnej historii jako jedna z najbardziej epickich konfrontacji w
historii rasy ludzkiej.
Depresja
Urgall była zadeptana pancernymi butami i rozjechana gąsienicami czołgów
niezliczonych tysięcy Marines i dywizji opancerzonych Legionów. Lojalni
Prymarchowie walczyli tylko w najbardziej zawziętych miejscach linii frontu.
Horus, najjaśniejsza gwiazda i największy z synów Imperatora obserwował wielkie
zniszczenie rozsiewane przez jego Legion. Ich pan i władca był bardzo
zadowolony. Ostatecznie, nad maelstromem ścierającego się ze sobą ceramitu,
wystrzału dział i Bolterów, dało się słyszeć szwadrony Stormbirdów,
Thunderhawków, świst Kapsuł Desantowych przecinających niebo i innych
desantowców - druga fala Lojalistów przeszyła atmosferę i rozpoczęła desant.
Trzy
Lojalistyczne Legiony wydały z siebie okrzyk radości. Linia frontu załamała się
- Zdrajcy ogłosili odwrót swoich sił. Corvus Corax i Vulkan postanowili zrobić
to samo - ich siły potrzebowały wytchnienia, a ranni opatrunku. Choć kanały Vox
rozbrzmiewały prośbami o wyjście pierwszej fali Lojalistów naprzeciw i
podzielenie się z nimi częścią zapasów, nowoprzybyłe Legiony milczały. Między
Legionami nie dało się słyszeć ani jednej wymiany zdań aż do momentu, gdy obie
siły nie stanęły w odległości stu metrów od siebie. To właśnie wtedy Horus
odkrył głębie swojego perfidnego planu i ujawnił swoją pułapkę. Nad walczącymi
dało się widzieć czerwoną flarę, która wybuchając, rozświetliła pole bitwy.
Ogień zdrady zapłonął w lufach tysięcy Bolterów drugiej fali desantu. Cztery
nowoprzybyłe Legiony zaatakowały Salamandry i Kruczą Gwardię, zabijając setki
Astartes w zaledwie kilka sekund i tysiące w zaledwie kilka następnych.
Wojownicy Mistrza Wojny zaprzestali odwrotu i raz jeszcze ruszyli do walki z
Lojalistami, zgniatając siły Imperatora z dwóch stron. Setki Pożeraczy Światów,
Synów Horusa i Gwardzistów Śmierci uderzyło na kompanie weteranów Żelaznych
Dłoni i choć wojownicy X Legionu stawili zaciekły opór, to ich sytuacja była
beznadziejna - byli przytłoczeni liczebnie i wkrótce ich linia została
rozerwana na strzępy. Żelazne Dłonie same doprowadziły do swojego upadku,
zostając na polu bitwy.
Frontowe
szeregi Kruczej Gwardii padły na ziemię, jak gdyby ścięte kosą w krwawej mgle.
Opancerzeni na czarno Astartes padali na dłonie i kolana, tylko po to, by
kolejna seria ze Zdradzieckich Bolterów pozbawiła ich życia. Legion Niosących
Słowo zajął pozycje obronne na zachód od pola bitwy, gotowy do zaatakowania
Kruczej Gwardii z flanki. Trzy postacie stanęły na dachu czołgu dowodzenia
Legionu. Kadłub brązowo-szarego Land Raidera był obwieszony trzepoczącymi na
wietrze sztandarami udekorowanymi świętym pismem Niosących Słowo na całej
powierzchni płótna. Kor Phaeron, Mistrz Wiary, obserwował desant z daleka.
Erebor stał u jego boku.
Lorgar
górował nad nimi, ale nie przywiązywał uwagi do ostrzału prowadzonego w stronę
Salamander i Kruczej Gwardii. Zamiast tego, beznamiętnie ruszył w samo serce
bitwy, obserwując, jak jego bracia wyrzynają się wzajemnie. Fulgrim i Ferrus
walczyli w świetle iskier powstałych od silnych uderzeń ich broni. Silny wiatr
tłumił wszystkie dźwięki i odgłosy biegnące z miejsca, w którym walczyli, ale
nawet w surowej ciszy ich pojedynek był bardziej zajmujący niż wszechobecna
rzeź. Tylko Prymarchowie mogli wykonywać tak błyskawiczne, płynne ruchy.
Doskonałość ich ruchów niemal sprowadzała uśmiech na twarz Lorgara. Gdy
Prymarcha obserwował swoich walczących w śmiertelnym uścisku braci, przypomniał
sobie, jak w przeszłości Ferrus zaprezentował mu wykutą przez siebie broń.
Stworzył piękną maczugę, Crozius, który nazwał Illuminarium, a który podarował Lorgarowi w podzięce za pomoc
udzieloną jego Legionowi pod Galadon Secundus. Powracając do rzeczywistości, na
widok masakry, której był świadkiem, w sercu Lorgara zostało zasiane ziarno
zwątpienia. Kor Phaeron raz jeszcze zapewnił go o słuszności tego, co ma
nastąpić, po czym Lorgar nakazał swoim Niosącym Słowo przypuszczenie szturmu.
Krucza Gwardia miała za chwilę przestać istnieć. Lorgar wiedział jednak, że nie
będzie to możliwe tak długo, jak długo jego brat, Corvus Corax, będzie żył.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz