https://youtu.be/-DORgFvtx5I
Jaszczuroludzie cz. 1
Przekład według Grzegorza Heretyka
"Przed Elfami, przed krasnoludkami,
przed ludźmi, Pradawni przybyli na ten świat. Potem przyszedł Chaos, a Wielki
Plan Pradawnych został niezrealizowany. Jesteśmy ostatnimi z ich sług i naszymi
rękami odtworzymy Wielki Plan, doprowadzając do upadku uzurpatorskie młodsze
rasy".
- Napis na wschodnim kamieniu granicznym
świątyni - miasta Hexoatl.
Jaszczuroludzie, czasami zwani również jako
Zimnokrwiści lub Dzieci Bogów, to starożytna, dzika, inteligentna rasa gadów,
która była kiedyś pierwszych i najstarszych cywilizacji w Świecie Warhammera.
Na długo przed powstaniem Ludzi, Elfów czy Krasnoludów, Imperium Jaszczuroludzi
rządziło niepodzielnie.
Obcy, tajemniczy i bezlitosny, Jaszczuroludzie byli
tam, kiedy wszystko się zaczęło i będą tam, kiedy świat wyzionie swój ostatni
oddech, pozostaną niestrudzeni i nieugięci, aż przywrócony zostanie porządek w
tym chaotycznym świecie. Do tego właśnie zostali stworzeni, ponieważ są oni
starożytnymi sługami Pradawnych, jedynymi prawdziwymi obrońcami tegoż właśnie
świata.
Kiedyś, w dawno zapomnianych czasach, Jaszczuroludzie
rządzili wszystkim, dominując ten starożytny świat w czasach pierwotnych i
pradawnych potworów. Choć ich królestwo jest teraz częściowo zrujnowane i
zarośnięte, ponownie starają się powstać i odzyskać to, co stracili wiele
tysiącleci temu. Podczas gdy zadanie pozostaje prawie niemożliwe do
zrealizowania, Imperium Jaszczuroludzi nadal walczy - uwalniając swoją
zimnokrwistą dzikość na każdego, kto stanie na drodze ich świętej misji.
Wynurzają się z bujnie zarośniętej dżungli, pod totemy
ze złota. Od marszerujących na wojnę drży ziemia pod stopami nadchodzących
potężnych armii jaszczurów. Idą na bitwę z powodów niezrozumiałych dla innych,
starożytny plan znany tylko im. Nikt nigdy nie będzie w stanie zrozumieć ich
motywów ani ich dążeń, gdyż nikt nie pojmuje, że są oni prawowitymi
spadkobiercami świata, a ich świętym, choć niezbywalnym, obowiązkiem jest
przywrócenie porządku na całej planecie. Nawet jeśli oznacza to całkowitą eliminację
młodszych ras poza Wielki Plan, wówczas Imperium Jaszczuroludzi ponownie dokona
ludobójstwa na skalę światową.
Historia:
"Jest mądrość i ignorancja, a
pomiędzy nimi są bramy do wieczności, przez które dawno temu przeszli
Pradawni".
-Archiwalny
zapis słów Lorda Xuatepa.
Tajemniczy Jaszczuroludzie zostali pozostawieni przez
swoich stwórców - Pradawnych, aby kontemplować świat, który został
nieodwracalnie zmieniony. W ciągu tysiącleci Jaszczuroludzie szukali jasnego
przewodnictwa, które kiedyś zapewniali ich wszechmocni stwórcy. Przeciwko
rosnącemu zagrożeniu ze strony odwiecznego wroga, Jaszczuroludzie powoli doszli
do wniosku, że nie ma żadnej korzyści z lamentu nad minioną epoką i że nadszedł
czas na realizację Wielkiego Planu. Wychodzą z miast-świątynnych i starożytnych
ruin, wyłaniając się z dżungli, by zimno realizować swoją wizję świata.
Świt Kreacji (od -10000 do -5600 roku
według Kalendarza Imperium):
Pochodzenie Jaszczuroludzi jest opowieścią, która
sięga czasów pradawnych, kiedy świat był ciemny i w dużej mierze pokryty
grubymi warstwami lodu. Na długo przed pojawieniem się Chaosu, w czasach przed
Elfami, Krasnoludkami czy ludźmi, ziemią rządziły potwory tytanicznych
rozmiarów. Te olbrzymie stworzenia walczyły o dominację, a najcieplejsze
regiony, te najbliższe równikowi, stały się najbardziej pożądanymi strefami.
Niektóre z tych form życia były bezmyślnymi stworzeniami, prowadzone czystym
instynktem, inne założyły cywilizacje, które powstawały i upadały. O czasie
tego wiecznego zmierzchu zachowały się jedynie szczątki wiedzy, chociaż
zakopane ruiny i potomstwo tych stworzeń nadal istnieją.
Do tego brutalnej ery przyszła tajemnicza rasa boskich
istot, które zstąpiły z niebios w srebrnych statkach. Ci nieznajomi, znani jako
Pradawni, pochodzili spoza gwiazd, gdzie rządzili imperium, które rozciągało
się nie tylko w kosmosie, ale i w czasie. Ich technologia była rozwinięta ponad
możliwość wyobrażenia sobie tego przez śmiertelników - dla nich astrologia i
astronomia, nauka i magia były jednym i tym samym. Każdy świat w imperium
Pradawnych łączyła brama. Niektóre z nich były małymi portalami, pozwalającymi
na pokonywanie niewyobrażalnych odległości za pomocą tylko jednego kroku. Inne,
często umiejscowione w zimnej pustce przestrzeni, były portalami tak dużymi, że
statki wielkości księżyców mogły przez nie przelatywać. W swoich podróżach
przez niekończącą się przestrzeń wszechświata, jedna planeta przykuła ich
uwagę, ponieważ dostrzegli w niej wyjątkowy i bezgraniczny potencjał.
Pradawni zadekretowali, że świat ten będzie miał
centralne miejsce w ich nieznanych planach, a gwiezdne bramy przy każdym z
biegunów zostały stworzone, aby umożliwić łatwy dostęp do tej pełnej nadziei
nowej kolonii. Zanim projekty ich najnowszej planety mogły zostać w pełni
uruchomione, Pradawni musieli ją przekształcić, aby lepiej pasowała do ich
potrzeb. Korzystając z mocy wykraczających poza śmiertelne zrozumienie,
przesunęli orbitę planety bliżej słońca. Z czasem pokrywy lodowe wycofały się,
a zielone lasy szybko zaczęły się rozrastać, by pokryć nowo odkrytą ziemię.
Dzieci Bogów
Pradawni stworzyli sługi, którzy mieli troszczyć się o
ich potrzeby. W ten sposób rozpoczęło się pierwsze narodziny Slannów. Byli oni
wielkimi wezyrami, zaufanymi stworzeniami cudownego intelektu i jedynymi
istotami zdolnymi wytrzymać bezpośredni kontakt z niemal wszechmocnymi
Pradawnymi i zrozumieć ich nauki. To właśnie oni mieli kierować mniejszymi
rasami, których powstanie wkrótce nastąpi. Na powierzchni świata Pradawni
napotkali wiele prymitywnych stworzeń, również tych, które pewnego dnia zostaną
przekształcone w pierwsze Elfy, Krasnoludy i Ludzi. Potężni i dalekowzroczni
Pradawni mogli kształtować nowe formy życia nawet z tych niedoskonałych
materiałów. Napotkali również kilka stworzeń, których istnienie było niezgodne
z ich przyszłymi planami. Gdy klimat się ocieplił zostali stworzeni Saurusi, po
to, by zniszczyć te anomalie. Wkrótce ogromne armie wyruszyły na wojnę - walkę
o wyeliminowanie tych rodzimych ras, które trzeba było usunąć.
Starożytni często korzystali z bram polarnych, by
podróżować przez kosmos, ale w międzyczasie tworzyli kolejne pokolenie Slannów,
by realizować swoje plany. Podczas gdy Saurusi mieli zaprowadzić porządek na
świecie swoimi brutalnymi kampaniami destrukcji również podejmowano większe
projekty. Na rozkaz Pradawnych, Slannowie założył w regionie lasów tropikalnych
miasta-świątynie, które pewnego dnia miały stać się Lustrią. Skinkowie byli
technikami i nadzorcami; ich rolą było kierowanie bestiami, aby mogły one
ciągnąć i przenosić ciężkie ładunki oraz pomagać przy budowie. W ten sposób
Jaszczuroludzie zbudowali wspaniałe budowle, które wznosiły się wysoko ponad
parującą wilgocią dżunglę.
Instrukcje Pradawnych dla Slannow co do miejsc, w
których miasta-świątynie i wiele innych cudów architektonicznych na całym
świecie miały zostać zbudowane, były bardzo konkretne. Każde z nich zostało
celowo wzniesione, aby stworzyć żywy węzeł w rozciągającej się na cały świat
"geomantycznej sieci", połączonej matrycy naturalnej energii ziemi,
która objęła planetę. Każda strona była połączona z następną, a Pradawni mogli
czerpać z tego ogromnego rezerwuaru energii, aby manipulować niezliczonymi
urządzeniami i zaklęciami o wielkiej mocy. Magowie-Kapłani Slannów byli również
w stanie wykorzystać geomantyczną sieć, a dzięki jej energii mogli przesuwać
kontynenty i dalej pomagać w niezrozumiałych planach Pradawnych. Tak długo jak
każde połączenie pozostawało aktywne, mogły one być wykorzystywane do
telepatycznej komunikacji na duże odległości. Wchodząc w trans Magowie-Kapłani
mogli przekazywać czyste myśli i organizować wspólne komunie, by się naradzać.
Wielka Katastrofa (od -5600 do -4420 roku
według Kalendarza Imperium):
Nie wszystko jednak układało się dobrze ze światem.
Niepokojące znaki zaczęły pojawiać się z bram na biegunach planety. Były to
portale do innego wymiaru i to właśnie stamtąd pojawił się problem. W wirującym
szaleństwie tej innej rzeczywistości, rodzące się istoty burzyły się, złowrogie
inteligencje miały pretensje do Pradawnych, których uznawali za intruzów,
przechodzących przez ich domenę bez pozwolenia. Katastrofa nadeszła nagle. Nie wiadomo
czy to z powodu ataków wroga, czy też awarii, wielkie bramy polarne Pradawnych,
za pomocą których przemierzali gwiazdy, zawaliły się na nich samych.
Nadprzyrodzona maszyneria bram spadła na świat w płonącym gradzie gwiezdnego
metalu. Jednocześnie bieguny świata implodowały, otwierając szczeliny. Chaos
wypłynął z królestwa duchów.
Meteory zakrzepłej magii, substancji znanej jako
kamienie spaczenia, pozostawiały za sobą dziwne ślady, które rozpaliły niebo.
Planeta zadrżała pod wściekłymi uderzeniami, a niektóre meteoryty zakopały się
jak zwierzęta, grzebiąc głęboko w fundamencie świata. Warstwa pyłu z kamieni
spaczenia została wyrzucona w powietrze, a jej mutujące właściwości spowodowały
narodziny niewyobrażalnych okropności. Na całym świecie, morza się wzburzyły, a
lasy oszalały przez groteskowy i niekontrolowany wzrost. Tam, gdzie kiedyś
znajdowała się północna brama pojawił się drugi księżyc planety, zielony
satelita wykonany z czystego kamienia spaczenia - Morrslieb.
Gdy ich portale się zawaliły, Pradawni zniknęli, a ich
los pozostał nieznany. Katastrofa mogłaby być jeszcze gorsza, gdyby
najpotężniejsi słudzy Pradawnych, Slannowie, nie zapobiegli całkowitemu
zniszczeniu poprzez zapieczętowanie dużej części wyrwy w rzeczywistości. Tak
wielkie było potrzebnych sił do tego przedsięwzięcia, że połowa z Magów-Kapłanów
została zabita - ich mózgi stopiły się przez niemożliwą do logicznego
zrozumienia moc Chaosu. Pomimo ich poświęcenia, Slannowie mogli tylko
zmniejszyć lukę; nie mogli jej ani zamknąć, ani powstrzymać fali magicznej
energii, która wyciekała na planetę. Pradawni odeszli, a Jaszczuroludzie i
młode rasy zostały porzucone, by sami stanęli przed nowym i diabolicznym
wrogiem.
Oblężony Świat:
W ślad za wiatrami magii przyszły demoniczne legionu
Bogów Chaosu. Wykrystalizowały się one z wirującego szaleństwa, materializując
się w liczbach niemożliwych do policzenia. Każdy Demon był potężnym wcieleniem
swojego pana, nienaturalną istotą, która płonęła z pragnieniem zniszczenia. I
tak rozpoczęła się wojna o świat śmiertelników. W obliczu zagłady, pozostali
Slanni zebrali armie, których wielkości od tamtego czasu nigdy już nie widziano
na świecie. Demony atakowały wszędzie, ale Jaszczuroludzie dzielnie wzięli na
siebie cały ciężar ataku. Potem nastąpiła seria strasznych wojen, tytanicznych
starć, które rozciągały się na całe kontynenty, trwały wieki i pochłonęły
nieopisaną liczbę żyć.
Saurusi spotkały się z demoniczną falą, potrafiły
opanować swoją dzikość i zwrócić ją w stronę wroga, ale siła Jaszczuroludzi nie
spoczywała wyłącznie na jej armiach. Slannowie, na szczycie swoich
świątyń-piramid, zgromadzili szalejące magiczne energie, aby podsycić zaklęcia
ostatecznego zniszczenia. Przywoływali huragany, burze ognia, fale sięgające
kilkadziesiąt metrów lub rozstępowali ziemię pod stopami najeźdźców. W
początkowych fazach wojny pojedyńczy Slann okazywał się potężniejszy niż nawet
najbardziej magicznie uzdolniony Demon. Jednakże, gdy energie Chaosu i niekończące
się posiłki najeźców nadal zalewały świat, równowaga zaczęła się zmieniać.
Upadek Cywilizacji:
W miarę jak energie Chaosu stawały się silniejsze,
Slannowie odczuwali, że ich moce słabną, a zaklęcia stają się coraz trudniejsze
do opanowania. Nawet drobny błąd podczas manipulowania magicznymi siłami
powodował nieszczęście - wielu Slannów ucierpiało z powodu niszczących umysły
odbić mocy lub zostało spopielonych przez własne inkantacje. Podczas gdy
nieskrępowane wiatry magii dusiły Slannów, to Demony na odwrót - wzmacniały,
ponieważ narodziły się one z nich i mogły je łatwo kształtować na własny
użytek. Wraz z przesunięciem się magicznej supremacji, zmieniła się również
wojna.
Na polach bitew, tytani z czystej furii szalały
pomiędzy kohortach Saurusów, aż do chwili, gdy ziemia została splamiona krwią. Zadżumione
potwory i bestie z żywego mosiądzu rzucały się na zimnokrwiste kolosy, podczas
gdy ponad nimi latające gady walczyły ze skrzydlatymi behemotami o kontrolę nad
niebem. Pomimo okaleczenia swoich demonicznych wrogów, Jaszczuroludzie zostali
wyparci. Slannowie coraz bardziej wykorzystywali sieć geomantyczną,
wykorzystując jego moce, aby ustabilizować niestabilne energie wirujące wokół
nich. W desperacji zaczarowali dżunglę, zamieniając jej otoczenie w pułapkę
śmierci pełną mięsożernych roślin, żywych ruchomych piasków i roi owadów,
których użądlenia mogą przebić łuskę smoka. Rzeki zostały przekierowane, aby
utrudnić rozwój demonicznych sił, a wulkany powstawały i wybuchały, aby
spowolnić ich piekielny pochód. Wciąż jednak legiony wrogów szalały dalej. Jaszczuroludzie
wycofali się do swoich miast-świątyń, bastionów porządku wśród morza Chaosu.
Przez pewien czas nawet nieustępliwi słudzy Mrocznych
Bogów zostali wstawieni na próbę, ponieważ opór jaszczuroludzi siał krwawe
żniwo wśród ich zastępów. Gigantyczne bestie wbiegały w tłum, tworząc wyłomy w
piekielnych hordach. Dziwne moce urządzeń pozostawionych przez Pradawnych
zostały uwolnione, artefakty władzy, które stopiły tysiące najeźdźców. Nie
zważając na swoje straty, Demony kontynuowały ostrzał w bariery ochronne
wyczarowane przez Slannów, aby chronić każde miasto-świątynię.
Ostatecznie Demony wymyśliły sposób na przełamanie linii
obronnych Jaszczuroludzi, a Xahutec było pierwszym, który upadł. Jego
mieszkańcy zostali zamordowani, a piramidy sięgające nieba zostały zburzone.
Rozpoczęła się reakcję łańcuchową, osłabiając magiczne bariery wzniesione nad pozostałymi
miastami-świątyniami. Huatl, Tlanxla i Xhotl upadły więc w szybkim tempie. W
Xhotl, Magowie-Kapłani Slannów zdołali utrzymać się na tyle długo, aby wysyłać
ostrzeżenia do pozostałych miast, pozwalając im na stosowanie zapobiegnięcie
przegranej. Demony były przez pewien czas nietykalni, ale nie ustali w
wysiłkach. Przywoływały coraz to nowsze diabły, by pokonać każdą obronę,
uwalniając plagę, by pokonać Chaquę. Zrównały z ziemią Quezotec poprzez krzyk
agonii miliarda zabitych dusz oraz przywołały cieniste macki, by przeciągnąć
wielkie trójkątne miasto-świątynię Zarmudy głęboko pod powierzchnią morza,
gdzie ostatecznie pękła bariera, topiąc miasto i jego mieszkańców. Po tysiącach
lat walki została tylko garstka miast-świątyń, z których każde było bastionem
chronionym przez największego z pozostałych Slannów.
Obrona Itza:
W końcu Demony mogły ruszyć, aby oblegać Itzę,
pierwsze miasto i filar obrony Jaszczuroludzi. Itza była pod ochroną Lorda
Kroaka - najpotężniejszego z Magów-Kapłanów. Energetyczna kopuła, która
otaczała Itzę trzaskała od wyładowań, zamieniając Demony w pył, jeśli stały
zbyt blisko. Jednak po latach napięcia i walk, nawet Lord Kroak nie był w
stanie utrzymać owych mistycznych murów. Zmuszony do ostateczności uwolnił energię
bariery, co spowodowało falę uderzeniową, spłaszczając otaczającą miasto
dżunglę. W jednej chwili wygnano do Królestwa Chaosu sto tysięcy Demonów.
Niemniej jednak, pozostali zdołali dostać się do Itzy.
Z całej tej długiej wojny, żadna bitwa nie toczyła się
bardziej zaciekle niż ta na ulicach Itzy. Tylko epicka postawa armii Strażników
Świątyni Lorda Kroaka zapobiegło poddaniu Wielkiej Piramidy fali demonów. Przez
wiele dni i nocy elitarni wojownicy Saurusów stali mocno na wzniosłym Moście
Gwiazd. Wykorzystując swoje zbiorniki energii, Lord Kroak przygotował swoje
ostatnie zaklęcia. Gdy ostatni ze Strażników Świątyni został zabity, Lord Kroak
wygłaszał zaklęcia, które były kwintesencją boskich mocy, z niebios spadł gęsty
deszcz ognia, aby spalić wroga, a pioruny i wiatr dobijały niedobitków. Czas
stanął w miejscu, gdy tkanina wszechświata naciągnęła się od przepływającej
mocy.
Jednak w końcu nawet Lord Kroak uległ. Tuzin
Krwiożerców, chronionych przez łaskę swojego mrocznego boga Khorna przedarło
się przez potop zaklęć i dotarło na szczyt piramidy. Tam dopadli Lorda Kroaka,
rozrywając go w mgnieniu oka. Jednak to nie był koniec. Lord Kroak nasiąknął
taką ilością mocy, że jego duch walczył dalej, nie pozwalając, by nawet śmierć
go powstrzymywała. Uwolniony od ciała, duch Kroaka wzbił się ponad ruiny,
biczując najeźdźców boskim światłem, które było jak na drugie słońce. Pierwsze
miasto zostało ocalone.
Chociaż Itza została ocalona, wojna trwała nadal. Młodsze
rasy również stanęły w obliczu legionów Demonów. Pomimo wycofywania się do
swoich górskich twierdz, Krasnoludy zostały zdziesiątkowane. Elfowie Ulthuan
ponieśli ogromną stratę, ale w końcu ich magowie dokonali Wielkiego Rytuału -
zaklęcia, które stworzyło ogromny wir, który osuszył pokłady magii. Pozbawieni
swojej magicznej energii Demony zniknęły z powrotem do swojego królestwa, lecz
świat został nieodwracalnie zniszczony. Przekształcony w świat nasycony magią i
potworami.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz