czwartek, 17 października 2019

Warhammer Fantasy - Jaszczuroludzie cz1



https://youtu.be/-DORgFvtx5I


Jaszczuroludzie cz. 1

Przekład według Grzegorza Heretyka

"Przed Elfami, przed krasnoludkami, przed ludźmi, Pradawni przybyli na ten świat. Potem przyszedł Chaos, a Wielki Plan Pradawnych został niezrealizowany. Jesteśmy ostatnimi z ich sług i naszymi rękami odtworzymy Wielki Plan, doprowadzając do upadku uzurpatorskie młodsze rasy".
    - Napis na wschodnim kamieniu granicznym świątyni - miasta Hexoatl.

Jaszczuroludzie, czasami zwani również jako Zimnokrwiści lub Dzieci Bogów, to starożytna, dzika, inteligentna rasa gadów, która była kiedyś pierwszych i najstarszych cywilizacji w Świecie Warhammera. Na długo przed powstaniem Ludzi, Elfów czy Krasnoludów, Imperium Jaszczuroludzi rządziło niepodzielnie.
Obcy, tajemniczy i bezlitosny, Jaszczuroludzie byli tam, kiedy wszystko się zaczęło i będą tam, kiedy świat wyzionie swój ostatni oddech, pozostaną niestrudzeni i nieugięci, aż przywrócony zostanie porządek w tym chaotycznym świecie. Do tego właśnie zostali stworzeni, ponieważ są oni starożytnymi sługami Pradawnych, jedynymi prawdziwymi obrońcami tegoż właśnie świata.
Kiedyś, w dawno zapomnianych czasach, Jaszczuroludzie rządzili wszystkim, dominując ten starożytny świat w czasach pierwotnych i pradawnych potworów. Choć ich królestwo jest teraz częściowo zrujnowane i zarośnięte, ponownie starają się powstać i odzyskać to, co stracili wiele tysiącleci temu. Podczas gdy zadanie pozostaje prawie niemożliwe do zrealizowania, Imperium Jaszczuroludzi nadal walczy - uwalniając swoją zimnokrwistą dzikość na każdego, kto stanie na drodze ich świętej misji.
Wynurzają się z bujnie zarośniętej dżungli, pod totemy ze złota. Od marszerujących na wojnę drży ziemia pod stopami nadchodzących potężnych armii jaszczurów. Idą na bitwę z powodów niezrozumiałych dla innych, starożytny plan znany tylko im. Nikt nigdy nie będzie w stanie zrozumieć ich motywów ani ich dążeń, gdyż nikt nie pojmuje, że są oni prawowitymi spadkobiercami świata, a ich świętym, choć niezbywalnym, obowiązkiem jest przywrócenie porządku na całej planecie. Nawet jeśli oznacza to całkowitą eliminację młodszych ras poza Wielki Plan, wówczas Imperium Jaszczuroludzi ponownie dokona ludobójstwa na skalę światową.

Historia:
"Jest mądrość i ignorancja, a pomiędzy nimi są bramy do wieczności, przez które dawno temu przeszli Pradawni".
    -Archiwalny zapis słów Lorda Xuatepa.

Tajemniczy Jaszczuroludzie zostali pozostawieni przez swoich stwórców - Pradawnych, aby kontemplować świat, który został nieodwracalnie zmieniony. W ciągu tysiącleci Jaszczuroludzie szukali jasnego przewodnictwa, które kiedyś zapewniali ich wszechmocni stwórcy. Przeciwko rosnącemu zagrożeniu ze strony odwiecznego wroga, Jaszczuroludzie powoli doszli do wniosku, że nie ma żadnej korzyści z lamentu nad minioną epoką i że nadszedł czas na realizację Wielkiego Planu. Wychodzą z miast-świątynnych i starożytnych ruin, wyłaniając się z dżungli, by zimno realizować swoją wizję świata.

Świt Kreacji (od -10000 do -5600 roku według Kalendarza Imperium):
Pochodzenie Jaszczuroludzi jest opowieścią, która sięga czasów pradawnych, kiedy świat był ciemny i w dużej mierze pokryty grubymi warstwami lodu. Na długo przed pojawieniem się Chaosu, w czasach przed Elfami, Krasnoludkami czy ludźmi, ziemią rządziły potwory tytanicznych rozmiarów. Te olbrzymie stworzenia walczyły o dominację, a najcieplejsze regiony, te najbliższe równikowi, stały się najbardziej pożądanymi strefami. Niektóre z tych form życia były bezmyślnymi stworzeniami, prowadzone czystym instynktem, inne założyły cywilizacje, które powstawały i upadały. O czasie tego wiecznego zmierzchu zachowały się jedynie szczątki wiedzy, chociaż zakopane ruiny i potomstwo tych stworzeń nadal istnieją.
Do tego brutalnej ery przyszła tajemnicza rasa boskich istot, które zstąpiły z niebios w srebrnych statkach. Ci nieznajomi, znani jako Pradawni, pochodzili spoza gwiazd, gdzie rządzili imperium, które rozciągało się nie tylko w kosmosie, ale i w czasie. Ich technologia była rozwinięta ponad możliwość wyobrażenia sobie tego przez śmiertelników - dla nich astrologia i astronomia, nauka i magia były jednym i tym samym. Każdy świat w imperium Pradawnych łączyła brama. Niektóre z nich były małymi portalami, pozwalającymi na pokonywanie niewyobrażalnych odległości za pomocą tylko jednego kroku. Inne, często umiejscowione w zimnej pustce przestrzeni, były portalami tak dużymi, że statki wielkości księżyców mogły przez nie przelatywać. W swoich podróżach przez niekończącą się przestrzeń wszechświata, jedna planeta przykuła ich uwagę, ponieważ dostrzegli w niej wyjątkowy i bezgraniczny potencjał.
Pradawni zadekretowali, że świat ten będzie miał centralne miejsce w ich nieznanych planach, a gwiezdne bramy przy każdym z biegunów zostały stworzone, aby umożliwić łatwy dostęp do tej pełnej nadziei nowej kolonii. Zanim projekty ich najnowszej planety mogły zostać w pełni uruchomione, Pradawni musieli ją przekształcić, aby lepiej pasowała do ich potrzeb. Korzystając z mocy wykraczających poza śmiertelne zrozumienie, przesunęli orbitę planety bliżej słońca. Z czasem pokrywy lodowe wycofały się, a zielone lasy szybko zaczęły się rozrastać, by pokryć nowo odkrytą ziemię.

Dzieci Bogów
Pradawni stworzyli sługi, którzy mieli troszczyć się o ich potrzeby. W ten sposób rozpoczęło się pierwsze narodziny Slannów. Byli oni wielkimi wezyrami, zaufanymi stworzeniami cudownego intelektu i jedynymi istotami zdolnymi wytrzymać bezpośredni kontakt z niemal wszechmocnymi Pradawnymi i zrozumieć ich nauki. To właśnie oni mieli kierować mniejszymi rasami, których powstanie wkrótce nastąpi. Na powierzchni świata Pradawni napotkali wiele prymitywnych stworzeń, również tych, które pewnego dnia zostaną przekształcone w pierwsze Elfy, Krasnoludy i Ludzi. Potężni i dalekowzroczni Pradawni mogli kształtować nowe formy życia nawet z tych niedoskonałych materiałów. Napotkali również kilka stworzeń, których istnienie było niezgodne z ich przyszłymi planami. Gdy klimat się ocieplił zostali stworzeni Saurusi, po to, by zniszczyć te anomalie. Wkrótce ogromne armie wyruszyły na wojnę - walkę o wyeliminowanie tych rodzimych ras, które trzeba było usunąć.
Starożytni często korzystali z bram polarnych, by podróżować przez kosmos, ale w międzyczasie tworzyli kolejne pokolenie Slannów, by realizować swoje plany. Podczas gdy Saurusi mieli zaprowadzić porządek na świecie swoimi brutalnymi kampaniami destrukcji również podejmowano większe projekty. Na rozkaz Pradawnych, Slannowie założył w regionie lasów tropikalnych miasta-świątynie, które pewnego dnia miały stać się Lustrią. Skinkowie byli technikami i nadzorcami; ich rolą było kierowanie bestiami, aby mogły one ciągnąć i przenosić ciężkie ładunki oraz pomagać przy budowie. W ten sposób Jaszczuroludzie zbudowali wspaniałe budowle, które wznosiły się wysoko ponad parującą wilgocią dżunglę.
Instrukcje Pradawnych dla Slannow co do miejsc, w których miasta-świątynie i wiele innych cudów architektonicznych na całym świecie miały zostać zbudowane, były bardzo konkretne. Każde z nich zostało celowo wzniesione, aby stworzyć żywy węzeł w rozciągającej się na cały świat "geomantycznej sieci", połączonej matrycy naturalnej energii ziemi, która objęła planetę. Każda strona była połączona z następną, a Pradawni mogli czerpać z tego ogromnego rezerwuaru energii, aby manipulować niezliczonymi urządzeniami i zaklęciami o wielkiej mocy. Magowie-Kapłani Slannów byli również w stanie wykorzystać geomantyczną sieć, a dzięki jej energii mogli przesuwać kontynenty i dalej pomagać w niezrozumiałych planach Pradawnych. Tak długo jak każde połączenie pozostawało aktywne, mogły one być wykorzystywane do telepatycznej komunikacji na duże odległości. Wchodząc w trans Magowie-Kapłani mogli przekazywać czyste myśli i organizować wspólne komunie, by się naradzać.

Wielka Katastrofa (od -5600 do -4420 roku według Kalendarza Imperium):
Nie wszystko jednak układało się dobrze ze światem. Niepokojące znaki zaczęły pojawiać się z bram na biegunach planety. Były to portale do innego wymiaru i to właśnie stamtąd pojawił się problem. W wirującym szaleństwie tej innej rzeczywistości, rodzące się istoty burzyły się, złowrogie inteligencje miały pretensje do Pradawnych, których uznawali za intruzów, przechodzących przez ich domenę bez pozwolenia. Katastrofa nadeszła nagle. Nie wiadomo czy to z powodu ataków wroga, czy też awarii, wielkie bramy polarne Pradawnych, za pomocą których przemierzali gwiazdy, zawaliły się na nich samych. Nadprzyrodzona maszyneria bram spadła na świat w płonącym gradzie gwiezdnego metalu. Jednocześnie bieguny świata implodowały, otwierając szczeliny. Chaos wypłynął z królestwa duchów.
Meteory zakrzepłej magii, substancji znanej jako kamienie spaczenia, pozostawiały za sobą dziwne ślady, które rozpaliły niebo. Planeta zadrżała pod wściekłymi uderzeniami, a niektóre meteoryty zakopały się jak zwierzęta, grzebiąc głęboko w fundamencie świata. Warstwa pyłu z kamieni spaczenia została wyrzucona w powietrze, a jej mutujące właściwości spowodowały narodziny niewyobrażalnych okropności. Na całym świecie, morza się wzburzyły, a lasy oszalały przez groteskowy i niekontrolowany wzrost. Tam, gdzie kiedyś znajdowała się północna brama pojawił się drugi księżyc planety, zielony satelita wykonany z czystego kamienia spaczenia - Morrslieb.
Gdy ich portale się zawaliły, Pradawni zniknęli, a ich los pozostał nieznany. Katastrofa mogłaby być jeszcze gorsza, gdyby najpotężniejsi słudzy Pradawnych, Slannowie, nie zapobiegli całkowitemu zniszczeniu poprzez zapieczętowanie dużej części wyrwy w rzeczywistości. Tak wielkie było potrzebnych sił do tego przedsięwzięcia, że połowa z Magów-Kapłanów została zabita - ich mózgi stopiły się przez niemożliwą do logicznego zrozumienia moc Chaosu. Pomimo ich poświęcenia, Slannowie mogli tylko zmniejszyć lukę; nie mogli jej ani zamknąć, ani powstrzymać fali magicznej energii, która wyciekała na planetę. Pradawni odeszli, a Jaszczuroludzie i młode rasy zostały porzucone, by sami stanęli przed nowym i diabolicznym wrogiem.
Oblężony Świat:
W ślad za wiatrami magii przyszły demoniczne legionu Bogów Chaosu. Wykrystalizowały się one z wirującego szaleństwa, materializując się w liczbach niemożliwych do policzenia. Każdy Demon był potężnym wcieleniem swojego pana, nienaturalną istotą, która płonęła z pragnieniem zniszczenia. I tak rozpoczęła się wojna o świat śmiertelników. W obliczu zagłady, pozostali Slanni zebrali armie, których wielkości od tamtego czasu nigdy już nie widziano na świecie. Demony atakowały wszędzie, ale Jaszczuroludzie dzielnie wzięli na siebie cały ciężar ataku. Potem nastąpiła seria strasznych wojen, tytanicznych starć, które rozciągały się na całe kontynenty, trwały wieki i pochłonęły nieopisaną liczbę żyć.
Saurusi spotkały się z demoniczną falą, potrafiły opanować swoją dzikość i zwrócić ją w stronę wroga, ale siła Jaszczuroludzi nie spoczywała wyłącznie na jej armiach. Slannowie, na szczycie swoich świątyń-piramid, zgromadzili szalejące magiczne energie, aby podsycić zaklęcia ostatecznego zniszczenia. Przywoływali huragany, burze ognia, fale sięgające kilkadziesiąt metrów lub rozstępowali ziemię pod stopami najeźdźców. W początkowych fazach wojny pojedyńczy Slann okazywał się potężniejszy niż nawet najbardziej magicznie uzdolniony Demon. Jednakże, gdy energie Chaosu i niekończące się posiłki najeźców nadal zalewały świat, równowaga zaczęła się zmieniać.

Upadek Cywilizacji:
W miarę jak energie Chaosu stawały się silniejsze, Slannowie odczuwali, że ich moce słabną, a zaklęcia stają się coraz trudniejsze do opanowania. Nawet drobny błąd podczas manipulowania magicznymi siłami powodował nieszczęście - wielu Slannów ucierpiało z powodu niszczących umysły odbić mocy lub zostało spopielonych przez własne inkantacje. Podczas gdy nieskrępowane wiatry magii dusiły Slannów, to Demony na odwrót - wzmacniały, ponieważ narodziły się one z nich i mogły je łatwo kształtować na własny użytek. Wraz z przesunięciem się magicznej supremacji, zmieniła się również wojna.
Na polach bitew, tytani z czystej furii szalały pomiędzy kohortach Saurusów, aż do chwili, gdy ziemia została splamiona krwią. Zadżumione potwory i bestie z żywego mosiądzu rzucały się na zimnokrwiste kolosy, podczas gdy ponad nimi latające gady walczyły ze skrzydlatymi behemotami o kontrolę nad niebem. Pomimo okaleczenia swoich demonicznych wrogów, Jaszczuroludzie zostali wyparci. Slannowie coraz bardziej wykorzystywali sieć geomantyczną, wykorzystując jego moce, aby ustabilizować niestabilne energie wirujące wokół nich. W desperacji zaczarowali dżunglę, zamieniając jej otoczenie w pułapkę śmierci pełną mięsożernych roślin, żywych ruchomych piasków i roi owadów, których użądlenia mogą przebić łuskę smoka. Rzeki zostały przekierowane, aby utrudnić rozwój demonicznych sił, a wulkany powstawały i wybuchały, aby spowolnić ich piekielny pochód. Wciąż jednak legiony wrogów szalały dalej. Jaszczuroludzie wycofali się do swoich miast-świątyń, bastionów porządku wśród morza Chaosu.
Przez pewien czas nawet nieustępliwi słudzy Mrocznych Bogów zostali wstawieni na próbę, ponieważ opór jaszczuroludzi siał krwawe żniwo wśród ich zastępów. Gigantyczne bestie wbiegały w tłum, tworząc wyłomy w piekielnych hordach. Dziwne moce urządzeń pozostawionych przez Pradawnych zostały uwolnione, artefakty władzy, które stopiły tysiące najeźdźców. Nie zważając na swoje straty, Demony kontynuowały ostrzał w bariery ochronne wyczarowane przez Slannów, aby chronić każde miasto-świątynię.
Ostatecznie Demony wymyśliły sposób na przełamanie linii obronnych Jaszczuroludzi, a Xahutec było pierwszym, który upadł. Jego mieszkańcy zostali zamordowani, a piramidy sięgające nieba zostały zburzone. Rozpoczęła się reakcję łańcuchową, osłabiając magiczne bariery wzniesione nad pozostałymi miastami-świątyniami. Huatl, Tlanxla i Xhotl upadły więc w szybkim tempie. W Xhotl, Magowie-Kapłani Slannów zdołali utrzymać się na tyle długo, aby wysyłać ostrzeżenia do pozostałych miast, pozwalając im na stosowanie zapobiegnięcie przegranej. Demony były przez pewien czas nietykalni, ale nie ustali w wysiłkach. Przywoływały coraz to nowsze diabły, by pokonać każdą obronę, uwalniając plagę, by pokonać Chaquę. Zrównały z ziemią Quezotec poprzez krzyk agonii miliarda zabitych dusz oraz przywołały cieniste macki, by przeciągnąć wielkie trójkątne miasto-świątynię Zarmudy głęboko pod powierzchnią morza, gdzie ostatecznie pękła bariera, topiąc miasto i jego mieszkańców. Po tysiącach lat walki została tylko garstka miast-świątyń, z których każde było bastionem chronionym przez największego z pozostałych Slannów.

Obrona Itza:
W końcu Demony mogły ruszyć, aby oblegać Itzę, pierwsze miasto i filar obrony Jaszczuroludzi. Itza była pod ochroną Lorda Kroaka - najpotężniejszego z Magów-Kapłanów. Energetyczna kopuła, która otaczała Itzę trzaskała od wyładowań, zamieniając Demony w pył, jeśli stały zbyt blisko. Jednak po latach napięcia i walk, nawet Lord Kroak nie był w stanie utrzymać owych mistycznych murów. Zmuszony do ostateczności uwolnił energię bariery, co spowodowało falę uderzeniową, spłaszczając otaczającą miasto dżunglę. W jednej chwili wygnano do Królestwa Chaosu sto tysięcy Demonów. Niemniej jednak, pozostali zdołali dostać się do Itzy.
Z całej tej długiej wojny, żadna bitwa nie toczyła się bardziej zaciekle niż ta na ulicach Itzy. Tylko epicka postawa armii Strażników Świątyni Lorda Kroaka zapobiegło poddaniu Wielkiej Piramidy fali demonów. Przez wiele dni i nocy elitarni wojownicy Saurusów stali mocno na wzniosłym Moście Gwiazd. Wykorzystując swoje zbiorniki energii, Lord Kroak przygotował swoje ostatnie zaklęcia. Gdy ostatni ze Strażników Świątyni został zabity, Lord Kroak wygłaszał zaklęcia, które były kwintesencją boskich mocy, z niebios spadł gęsty deszcz ognia, aby spalić wroga, a pioruny i wiatr dobijały niedobitków. Czas stanął w miejscu, gdy tkanina wszechświata naciągnęła się od przepływającej mocy.
Jednak w końcu nawet Lord Kroak uległ. Tuzin Krwiożerców, chronionych przez łaskę swojego mrocznego boga Khorna przedarło się przez potop zaklęć i dotarło na szczyt piramidy. Tam dopadli Lorda Kroaka, rozrywając go w mgnieniu oka. Jednak to nie był koniec. Lord Kroak nasiąknął taką ilością mocy, że jego duch walczył dalej, nie pozwalając, by nawet śmierć go powstrzymywała. Uwolniony od ciała, duch Kroaka wzbił się ponad ruiny, biczując najeźdźców boskim światłem, które było jak na drugie słońce. Pierwsze miasto zostało ocalone.
Chociaż Itza została ocalona, wojna trwała nadal. Młodsze rasy również stanęły w obliczu legionów Demonów. Pomimo wycofywania się do swoich górskich twierdz, Krasnoludy zostały zdziesiątkowane. Elfowie Ulthuan ponieśli ogromną stratę, ale w końcu ich magowie dokonali Wielkiego Rytuału - zaklęcia, które stworzyło ogromny wir, który osuszył pokłady magii. Pozbawieni swojej magicznej energii Demony zniknęły z powrotem do swojego królestwa, lecz świat został nieodwracalnie zniszczony. Przekształcony w świat nasycony magią i potworami.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

20% rabatu na ręcznie robioną biżuterię z kodem CZYTAWOJTEK

  20% rabatu na ręcznie robioną biżuterię z kodem CZYTAWOJTEK klikasz w link i 20% jest twoje :) Ty cieszysz się super cacuszkami i dodatkow...