https://youtu.be/z6TTYvRCyJM
STORMLORD
Czołg
superciężki Stormlord jest kolejną modyfikacją wozu Shadowsword. W jego
przypadku działo Wulkan zamienione zostało na megabolter Wulkan. Ze względu na
uzbrojenie rolą wozu nie jest bezpośrednie zwalczanie Tytanów nieprzyjaciela a
bezpośrednie wsparcie ogniowe piechoty. Usunięcie podzespołów działa Wulkan
pozwoliło uzyskać we wnętrzu pojazdu dużą przestrzeń ładunkową, nawet biorąc
pod uwagę konieczność uwzględnienia magazynów amunicyjnych dla żarłocznego
megaboltera. Dzięki temu Stormlord stał się chyba najpotężniejszym
transporterem piechoty jakim dysponuje Astra Militarum. W otwartym od góry
przedziale desantu podróżować może czterdziestu w pełni uzbrojonych żołnierzy.
Jak w przypadku wszystkich wozów opartych o platformę Baneblade’a każdy z
wyprodukowanych Stormlordów otrzymuje swój własny wpis w archiwach
macierzystego świata-kuźni, zaś jego dokonania śledzone są z pobożną uwagą i
dokładnością bowiem każdy taki czołg uznawany jest przez Mechanicum za sługę
Boga-Maszyny.
W
zbrojowniach Gwardii Imperialnej trudno doszukiwać się bardziej skutecznego
pojazdu szturmowego. Potężny pancerz daje czołgowi i jego załodze wyjątkowo
wysoki poziom ochrony a uzbrojenie pozwala na koszenie wrogiej piechoty i
lżejszych pojazdów z niespotykaną wydajnością. W natarciu wóz falami
bolterowego ognia zalewa pozycje nieprzyjaciela by w bezpośredniej bliskości
wypluć z siebie przewożony desant, którego rolą jest ostateczne oczyszczenie
atakowanej pozycji. Bardzo częstym jest jednak że piechota dokonuje jedynie
formalności w postaci sprawdzenia i obsadzenia celu, ponieważ wszyscy
potencjalni przeciwnicy albo uciekli albo zamienili się w chmury rozpylonej
krwi, a ich szczątki zamieniły się w całkowicie abstrakcjonistyczne wzory
dekorujące najbliższą okolicę.
Stormlordy
zostały po raz pierwszy użyte jeszcze przez Armię Imperialną w czasie Wielkiej
Krucjaty na przełomie M30 i M31. Wtedy jednak pojazdy tego typu wykorzystywane
były w roli ruchomej fortecy stanowiącej kluczowy punkt oporu wojsk
imperialnych, bowiem możliwości zwalczania mas wrogiej piechoty stanowiły
idealne uzupełnienie dla preferowanej taktyki Solar Auxilia. Wykonywane przez
nich uderzenia stanowiły wtargnięcia dużych jednostek na wrogie światy i
oczekiwanie na nieunikniony kontratak. Rozmieszczane przy pomocy superciężkich
lądowników woyzy Stormlord z miejsca przekształcały się w ruchome punkty
koncentracji imperialnej piechoty, zaś kiedy zbliżało się nieuniknione
przeciwuderzenie przecwinika zamieniały się w centralne punkty ogniowe. Istna
ściana ognia wystawiana przez Stormlordy zdolna była utopić we krwi i ogniu
niemal dowolne uderzenia przeciwnika. Czasem wozy te wykorzystywane były przez
dowódców Solar Auxilia jako mobilne punkty dowodzenia, ponieważ oferowały o
wiele więcej przestrzeni niż transportery opancerzone Dracosan a jednocześnie
były szybsze i zwrotniejsze od Lewiatanów.
W M41
rola Stormlorda na polu walki została poszerzona o funkcję wozu szturmowego,
którego zadaniem jest zmielenie z niewielkiego dystansu wrogiej piechoty i
lżejszych pojazdów opancerzonych. W konfiguracji obronnej pojazd obwieszony
jest podwójnie sprzężonymi bolterami niczym choinka - może zabrać ich aż pięć.
W rezultacie Stormlord może skierować bagatela dwadzieścia plujących boltami
luf w stronę czegokolwiek co jest na tyle szalone albo głupie by wyjść na
otwartą przestrzeń. Jeżeli zajdzie potrzeba dołożenia WINCYJ DAKKA!!! do i tak
wariackiej ilości DAKKA to ogień z przedziału desantu prowadzić może do dwudziestu
przewożonych żołnierzy. Istna ściana ognia stanowi idealne remedium na szarże
mas orków i krasnoarmiej… znaczy tyranidów błyskawicznie zmieniając pędzącą
hordę w krwawe konfetti. Zieloni czy kosmiczne robale oczywiście szczególnie
się tym nie przejmują bo zawsze mają pod ręką drugie tyle chopaków albo gauntów
do rzucenia w paszczę imperialnych obrońców jednak widok masakrowanych wrogów
stanowi solidne pokrzepienie dla morale gwardzistów.
Kiedy
Stormlord zostanie wyznaczony do przeprowadzenia uderzenia na wrogie pozycje
część podwójnie sprzężonych bolterów zostanie wymieniona przez załogę na
ciężkie miotacze płomieni. W natarciu czołg z rykiem silnika prze niemal
niepowstrzymanie do przodu mieląc nieprzyjacielskich żołnierzy na miazgę
powodzią boltów i ognia z dwóch dział laserowych. Kiedy zbliży się w
bezpośrednie sąsiedztwo wyznaczonego celu odpala swoje miotacze płomieni i
płonącym prometium wypłukuje z wrogich umocnień ostatnie niedobitki. Po całym
tym pokazie śmierci i zniszczenia do akcji wkracza przewożony desant, który
często pozostaje bezrobotny i jedynie obsadza zajęte linie nieprzyjaciela.
Poza
standardowymi bolączkami trapiącymi pochodne Shadowsworda, Stormlord posiada
jedną ogromną słabość - jego dwa działa laserowe zdolne są do rozprawienia się
z każdym lżejszym pojazdem pancernym na średnim dystansie jednak ciężej
opancerzone pojazdy stanowią dla niego spore wyzwanie. Pojedynczy czołg klasy
Leman Russ zdolny jest do zniszczenia Stormlorda po prostu trzymając się poza
zasięgiem jego uzbrojenia i zasypując go ogniem z działa bitewnego. Z tego
powodu Stormlord, jak żaden inny superciężki wóz Astra Militarum, wymaga
wsparcia ze strony innych pojazdów pancernych by w pełni uwolnić swój
potencjał.
Głównym
uzbrojeniem wozów klasy Stormlord jest megabolter Wulkan. W dużym uproszczeniu
jest to ciężki bolter po intensywnej kuracji dużymi dawkami sterydów stanowiący
zazwyczaj uzbrojenie Tytanów (co prawda lżejszych wariantów jak Warhound, ale
nadal jest to zabawka Tytanów). Podobnie jak mniejsze warianty broń strzela
wspomaganymi rakietowo, wybuchowymi pociskami jednak w jego przypadku mają one
wielkość ludzkiej głowy. Sama konstrukcja megaboltera również jest odmienna od
mniejszych kuzynów i wykorzystuje dwa zespoły po pięć obracających się luf co
stanowi proste rozwiązanie na zapobieganie zbyt szybkiemu przegrzewaniu.
Początki użycia tej broni sięgają jeszcze czasów poprzedzających Herezję
Horusa, jednak wówczas rezerwowano ją wyłącznie dla Tytanów. Z tego powodu na
uzbrojeniu posiada ją wiele zdradzieckich Tytanów. W M33 na świecie-kuźni
Lucius podjęte zostały pierwsze próby montowania megaboltera na podwoziach
czołgów. Pierwsze próby kończyły się dość nieciekawie ze względu na paskudną
naturę zamieszkującego go Ducha Maszyny więc stworzenie pierwszych stabilnych
wzorów kosztowało znaczną ilość czasu i dużo zniszczonych czołgów. Według
obowiązujących wytycznych kiedy serwitorzy montują broń w kadłubie Stormlorda
albo Machariusa Vulcan, Techkapłani wznoszą nieprzerwane litanie i namaszczają
podzespoły megaboltera świętymi olejami. Czynią to by uspokoić Ducha Maszyny i
ubłagać go by nie strzelał fochów i zaakceptował swe miejsce w podłym czołgu a
nie na pokładzie boskiej maszyny. Jeśli całość obrzędów zakończy się
powodzeniem mordercza maszyna budzi się do życia (a jeśli coś poszło nie tak to
najprawdopodobniej wybucha) by zostać przedstawiona nowej załodze, która musi
być w równym stopniu odważna jak szalona albo fanatycznie oddana Omnizjaszowi,
by poprowadzić swój wóz do bitwy.
W trakcie walki za dostarczanie
potężnych taśm amunicyjnych do żarłocznego mechanizmu ładującego odpowiada
dwóch członków załogi nieustająco mamroczących modlitwy i błogosławieństwa aby
Duch Maszyny nie uznał że nie dostał cukierka więc się zatnie i dalej chciał
radośnie mordować wrogów. Religijnych obrzędów dopełnia Techkapłan
nieprzerwanie recytujący Litanię Przeładowania i Odkupienia i polewający
wirujące szaleńczo podzespoły poświęconymi olejami by te nie uległy
przegrzaniu. Znajomość tych tajemnych rytuałów jest ograniczona jedynie do
adeptów Kultu Mechanicus przez co użycie megaboltera Vulcan jest mocno
ograniczone względem rzeczywistych możliwości. Kiedy jednak broń wejdzie do
walki efekty jej użycia są wyjątkowo spektakularne. Masy zwykłych jednostek są
zmiatane przez istną ścianę pocisków zamieniane w chmury rozpylonej posoki,
strzępów mięsa, odłamków kości i drzazg chitynowych pancerzy (to ostatnie tylko
w przypadku kosmicznych robali), lżejsze pojazdy są roznoszone na kawałki a i
większe, ciężej opancerzone wozy nie mają lepiej. Rzeka boltów zdolna jest
dosłownie rozklepać je na kawałki, a jeżeli jednak ich pancerz jest w stanie
wytrzymać piekielny ostrzał to zawsze istnieje pewne prawdopodobieństwo że
załoga po prostu zwariuje, zaś same wozy mogą zostać po prostu wbite na chama w
podłoże, jak miało to miejsce w przypadku 44. Regimentu Cadiańskiego. Na
leżącym w Systemie Tratoll świecie świątynnym Gundora pechowych gwardzistów
dopadły zdradzieckie Tytany i z użyciem swoich megabolterów poszatkowały cały
regiment. Kiedy Imperium odkryło pozostałości po bitwie wiele pojazdów Cadian
było zagrzebane do połowy swojej wysokości gdy bezlitosny ostrzał po prostu
wcisnął je w piach. Szczęśliwie dla Imperium renegaci z Mrocznego Mechanicus
nie posiedli wiedzy rytuałach niezbędnych do zainstalowania megaboltera Vulcan
na innym nosicielu niż Tytan, więc jego zastosowanie przez sługi
Niszczycielskich Potęg jest jeszcze bardziej ograniczone niż ma to miejsce w
przypadku Gwardii Imperialnej. Tym niemniej w czasie 13. Czarnej Krucjaty
pojawiły się doniesienia, że siły Failbaddona użyły splugawionych wariantów
Stormlorda w czasie walk na świecie Orax, gdzie siła ognia ich megabolterów
została wykorzystana przeciw populacji planety oraz jej manufaktoriom.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz