czwartek, 14 listopada 2019

Sanguinius i Krwawe Anioły cz11



https://youtu.be/l56ZrlXCnQ0


Organizacja Legionu

         We wszystkich swoich przeobrażeniach, IX Legion był definicją standardów, według których mierzono Legiony Astartes. W swoich najwcześniejszych dniach operował on na tak prostym w strukturze porządku bitwy i hierarchii dowódczej, że ledwo można było nazwać IX Legion zorganizowaną armią. W tamtych czasach ta formacja składała się jedynie ze zmasowanej piechoty i kilku wyspecjalizowanych oddziałów.
            Najczęściej te oddziały były wyekwipowane tak, by pełnić rolę formacji “rozbójników,” zoptymalizowanych do walki w bliskim starciu i wymagających ograniczonego zaopatrzenia. Mieli być wojownikami idealnymi do operacji polegających na walce w zwarciu, czy też na walce na długość ramienia przed głównymi siłami Wielkiej Krucjaty. Wszelkie dziwactwa wewnątrz Legionu, jak choćby Czerwone Pragnienie, siały spustoszenie w strukturze dyscypliny Legionistów i sprawiały, że jakiekolwiek przedsięwzięcia organizowane na większą skalę stawały się trudne do przeprowadzenia.
            Taktyka i strategia były często rozwijane i wprowadzane w życie na poziomie kompanii i oddziału już w czasie walki - nie stanowiły one części większego planu, rozwijanego jeszcze przed walką. Wśród Legionów Astartes było to unikatowe podejście do prowadzenia wojny. Legion walczył w pewnej odległości od innych formacji i miał ograniczone pole widzenia, zapewniane przez wczesno-Imperialne Divisio Militaris, którego zadaniem było przede wszystkim ograniczenie impaktu, jaki na Legion i sprzymierzone z nim siły Imperium wywierały bardziej zboczone praktyki Legionistów.
            Imperium nigdy nie przejawiało szczerej chęci do zintegrowania IX Legionu z innymi, bratnimi Legionami Astartes. To jak działał IX Legion pozostawiono w kwestii sprzymierzonych z nimi dowódców i generałów sprzymierzonych z nimi formacji. Innymi słowy, ówcześnie uważano, iż “wybryki” Astartes IX Legionu miały miejsce tylko wtedy, gdy ich właśni dowódcy na to pozwalali, a sprzymierzeni z nimi dowódcy innych Imperialnych jednostek nie protestowali.
            Pierwsi dowódcy Legionu byli bardziej hersztami niż oficerami wojskowymi. Na swoich ludziach wymuszali dyscyplinę klingą, szacunek zdobywali siłą swoich ramion, a pola bitwy przemierzali niczym odwieczne siły natury. Gdy ci powszechnie szanowani dowódcy awansowali, jego wojownicy podążali za nim. Gdy dowódcy utrzymywali linie, ich Legioniści okopywali się wokół niego, a gdy dowódcy opuszczali ostrza, jego Astartes zaprzestawali rzezi. Była to brutalnie efektywna struktura, którą można było złamać tylko przez zadanie Krwawym Aniołom dostatecznie sporych strat, jako że nawet gdy jeden z ich hersztów poległ, to w jego formacji zazwyczaj było dość weteranów gotowych do wystąpienia naprzód i zajęcia jego miejsca.
            Wszystko to miało się zmienić wraz z nadejściem Sanguiniusa. Uskrzydlony Prymarcha miał przynieść porządek krnąbrnym Legionistom, stworzyć im nową strukturę i zaspokoić ich wieczny głód. Choć ten nowy porządek miał wydawać się oparty o zasady Principia Bellicosa i przypominać schemat, wokół którego zorganizowane zostały inne Legiony, to w zasadzie zmiany wprowadzone przez Sanguiniusa sprawiły, że IX Legion nadal bardzo różnił się od bratnich formacji Astartes.
            W Legionie zachowano podstawową strukturę kompanii - wstępnie stworzono dwieście kompanii, z których każda składała się z około trzystu Astartes. Pod koniec Wielkiej Krucjaty istniało jednak trzysta kompanii, z których każda składała się z około pięciuset wojowników. Mimo to, poza podstawową strukturą Legionu istniało wiele rozbieżności, z których każda miała służyć Wielkiemu Aniołowi w jego planach na przyszłość.
            Kompanie Legionu były zorganizowane w Hordy na czas kampanii, które wymagały użycia większej siły niż standardowej kompanii Astartes. Hordy były tworzone tymczasowo i tylko na czas użycia większej siły Marines w jednym miejscu. Następnie Sanguinius stworzył trzy Sfery obejmujące jego Hordy. Były to trzy komnaty, na mocy których wydawał rozkazy i nadawał cel wojownikom Legionu. Każda ze Sfer była siłą oddzielną i daleką od Trzystu Kompanii i zasad Principia Bellicosa, tworząc daleką warstwę organizacji, dzięki której transludzcy wojownicy IX Legionu mieli skupić swój głód i gniew na jednym celu i osiągnąć go. Nie były one jednak tępym narzędziem, ale eleganckim i pełnym sztuki wojennej planem, zaprojektowanym tak, by promować najlepsze wartości Legionu i stworzyć odpływ mający rzucić w zapomnienie bardziej podstawowe, dawne tradycje Legionu. Był to mistrzowski plan Wielkiego Anioła, wypełnienie przysięgi zbawienia jego dzieci.
            Najdalszą z trzech Sfer była Trzecia Sfera, która obejmowała podstawowych członków Legionu - wojowników, którym nie obce były ostrza i Boltery w czasie bitwy. Ci wojownicy, w Legionie potocznie określani mianem Malak, mieli tylko jeden obowiązek - walczyć na rozkaz swoich kapitanów. Słuchali oni swoich dowódców, zabijali i praktykowali rodzaj sztuki, którym obdarował ich Prymarcha, dzięki czemu mogli skupić swoje transludzkie umysły poza ograniczeniami tak prostych potrzeb, jak głód.
            W tej Sferze istniało jedynie kilka formacji specjalnych, prostych tytułów i zadań dla tych, którzy praktykowali szczególną sztukę wojny i pokoju. Wojownicy trzeciej Sfery mieli być przykładem porządku i aniołami małych czynów. Stali się strzelcami, poetami i pojedynkowiczami Legionu, jego silną, prawą ręką i bijącym sercem i choć było w tym raczej niewiele chwały, to w sercach samych Legionistów znaczyło to bardzo wiele.
            Druga Sfera składała się z dowódców i liderów Legionu, z mocy i dominacji tych, którzy stali u boku Sanguiniusa. To na nich spadał obowiązek dowodzenia, wykonywanie rozkazów Sanguiniusa z pełną gotowością i rozdźwiękiem najwyższego sądu. Niepodobnie innym, równym im dowódcom z innych formacji, nieśli oni również ciężar wolnej woli i czasu na rozważanie słów Prymarchy, co niejednokrotnie było dla nich prawdziwą klątwą.
            Byli oni planującymi strategami karmazynowej hordy, dowodzili bitwami i wojnami tak, jak mali ludzie przewodzili symfoniami, wykorzystując każdy instrument pod swoim dowództwem do granic jego wytrzymałości. Gdy podlegli im Astartes odnajdywali pokój w swojej trudnej nauce, ich potężny przywódca stawał się mistrzem wielu dyscyplin - dotyczyło to zarówno ludzi spod znaku pióra i pędzla, jak i tych spod znaku ostrza i Boltera.
            Choć nie byli oni fanatykami prostolinijnego toru myślenia, jak czerwoni rzeźnicy Angrona, czy osławieni taktycy Roboute’a Guillimana, to w całym Imperium było jedynie kilka postaci, które mogły dorównać im w ich poziomie zrozumienia sztuki wojny.
            Pierwsza Sfera, ostatnia demarkacja nowego Legionu Sanguiniusa, składała się z szeregów tzw. “Nieśmiertelnych.” Ci wojownicy stali w obecności samego Prymarchy. Nie walczyli oni w żadnej z Trzystu Kompanii, a raczej byli gwardzistami i sługami samego Wielkiego Anioła.
            Gdy Astartes był włączany w szeregi Pierwszej Sfery, porzucał dawne imię i przybierał nowe, oraz porzucał dawną osobowość na rzecz pracy dla samego Prymarchy bez cienia winy czy żalu. Jego dawne życie nie mogło kolidować z jego nowymi obowiązkami. Ci ludzie byli gniewem Sanguiniusa, jego stanowczym postanowieniem i czujnym wzrokiem; każdy z nich miał własne zadania i cele. To właśnie na tych ludziach Sanguinius polegał jak na nikim innym, polecając im wykonanie najbardziej niebezpiecznych zadań, walkę na najniebezpieczniejszych polach bitew i sprowadzanie wielkiego głodu Hordy na przeciwników Legionu.
            Pod pancerzem nowych imion i osobowości, które wojownicy Pierwszej Sfery nosili jak swoje własne, kryli oni żniwa swoich działań i z każdego ze starć potrafili wyjść nieskalani, by raz jeszcze móc wykonać rozkazy Wielkiego Anioła.
           
Zakony Pierwszej Sfery

            Pierwsza Sfera starożytnego Legionu Krwawych Aniołów składała się z całkowicie oddzielnych Zakonów, z których każdy działał niezależnie od Trzystu Kompanii. Najsłynniejszym z nich była Gwardia Sanguińska, Honorowa Gwardia samego Prymarchy, ale Sanguinius powołał do życia wiele podobnych formacji, z których każda miała szczególne zadania i obowiązki. Niewielu historyków spoza Legionu sporządziło kompletny spis tych Zakonów, ale najbardziej znane z nich przeszły do legendy, a ich historia znana jest po dziś dzień.
Gwardia Sanguińska - Znana także jako Ikisat, lub “Płonący” z powodu ich niesłabnącego zapału i wielkiego oddania. Każdy z wojowników tego Zakonu nosił tytuł “Serafina.” Zadaniem Zakonu było zapewnienie bezpieczeństwa osobie Prymarchy. W rzadkich okazjach ich zadaniem było też chronienie ważniejszych dowódców Legionu, co miało być symbolem przychylności Wielkiego Anioła wobec chronionej osoby.
Karmazynowi Paladyni - Znani także jako Keruvim, lub “Wiatry Burzy” z uwagi na gniew, który potrafił ogarnąć ich bardzo nagle i który niełatwo było ugasić. Karmazynowi Paladyni służyli jako straż w kwaterach Prymarchy, w jego świętych miejscach i we wszystkich innych placówkach Legionu w galaktyce, co w szczególności dotyczyło posterunków Krwawych Aniołów na Baal, Canopusie i Saiph. Na rozkaz Prymarchy stawali oni jednak niekiedy do bitwy jako formacja elitarna, stanowiąca ucieleśnienie determinacji Sanguiniusa i tarczę jego woli.
Płonące Oczy - Znani także jako Ofanimowie i “Wieloocy,” ci tajemniczy wojownicy byli Wstydem Anioła, jego tajną policją i agentami cienia. Obserwowali oni Legion w poszukiwaniu ziaren zdrady i szaleństwa, oczyszczając go przy pierwszej, dogodnej okazji z wszelkich skaz. Rzadko można było spotkać ich na polu bitwy, jako że walczyli w osamotnieniu i przy pomocy broni powszechnie uważanej za niegodną prawdziwego wojownika.
Łzy Anioła - Często nazywano ich “Złamanym Ostrzem,” lub “Martwą Dłonią” z uwagi na okrutne zniszczenie, które sprowadzali na przeciwnika. Każdy z wojowników tego Zakonu nosił tytuł “Erelim” i służył jako ucieleśnienie gniewu Sanguiniusa, walczącego z tymi, których sam Prymarcha uznał za niegodnych uratowania i zbawienia. Spośród Zakonów Pierwszej Sfery to właśnie Martwe Dłonie były najczęściej spotykanymi wojownikami w reszcie Legionu. Zadania ich formacji sprawiały, że inne Legiony postrzegały ich jako formację przypominającą ich własne oddziały Niszczycieli.

Hierarchia Dowódcza Legionu

            Karmazynowa Horda Sanguiniusa bardzo przypominała inne formacje oparte na Principia Bellicosa, ale wciąż było w niej wiele małych i dużych różnic. Autorytet był ściśle podzielony między trzy Sfery Legionu, a każdy z oficerów działał w granicach nadanych im przez Prymarchę przywilejów.
            Ten ścisły, nakładający się na siebie system autorytetu był mniej elastyczny niż w innych Legionach, ale zapewniał solidną linię odpowiedzialności i kontroli, które sprawnie ograniczały efekt wszechobecnego głodu i gniewu wśród szeregów Krwawych Aniołów. By złagodzić możliwość jakiegokolwiek złamania ustanowionego porządku, Krwawe Anioły utrzymywały sporą liczbę młodszych oficerów, pułkowników i sierżantów różnego typu, z których każdy był gotowy zająć miejsce innego, poległego w bitwie dowódcy i stanąć na czele walczących wojsk.
            Na polu bitwy, linia autorytetu zawsze była jasno zarysowywana, a od Astartes Legionu wymagano wobec niej całkowitego posłuszeństwa. Nieposłuchanie się rozkazów było śmiertelnym grzechem wojownika, na który decydowano się wyłącznie w najbardziej rozpaczliwych sytuacjach, jako że zazwyczaj wiązał się on z najcięższymi karami dyscyplinarnymi, nawet wtedy, gdy wojownik łamiący rozkazy okazał się mieć słuszność.
            Jedynym zadaniem każdego Legionisty było słuchanie rozkazów. Indywidualny wojownik nie musiał martwić się niczym innym, a jedynie działaniem w granicach rozkazu swojego przywódcy i kryciem wewnętrznego głodu z tyłu swojego umysłu, podczas gdy jego bracia nad nim mieli martwić się o konsekwencje. W Legionie Krwawych Aniołów, cały autorytet płynął bezpośrednio od Sanguiniusa i spadał wprost na Lordów Komandorów, następnie na Kapitanów i dalej, w niezachwianej, niemożliwej do naruszenia linii.
            Ten fakt sprawiał, że Legion był scentralizowany i skoncentrowany. Każde słowo Sierżanta na polu bitwy traktowane było jak słowo od samego Sanguiniusa, a każde skinienie Kapitana było niczym skienienie głowy samego Prymarchy.
            Podobnie jak inne Legiony, Krwawe Anioły nadawały swoim Astartes unikatowe tytuły i imiona związane z ich autorytetem, oraz dzielono ich na całą rzeszę pomniejszych dywizji, zgodnie ze stylem prowadzenia przez Astartes Legionu walki. Ci, którzy przewodzili Hordom i mieli autorytet nad pomniejszymi Kapitanami byli w czasach Sanguiniusa znani jako “Archeinowie,” a wcześniej “Praetorianie,” choć w Legionie Sanguiniusa nadawano im także tytuł “Dominion.”
            W standardowej kompanii służyła zazwyczaj pewna liczba młodszych oficerów, “Władz,” które przewodziły szeregami danej kompanii w czasach prowadzenia wojny i “Cnót,” którzy mieli być przykładem wszelkich starań dla swoich ludzi. Wielu z nich odznaczało się swoim skupieniem i oddaniem. Przykładowe tytuły nadawane młodszym oficerom (jak choćby Archeinowie Mądrości i Potęga Ostrza) nie odnosiły się do żadnej roli taktycznej w Legionie, ale były wyrazem szacunku i odnosiły się raczej do marzenia samego Sanguiniusa, by jego Astartes byli czymś więcej, niż tylko bronią.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

20% rabatu na ręcznie robioną biżuterię z kodem CZYTAWOJTEK

  20% rabatu na ręcznie robioną biżuterię z kodem CZYTAWOJTEK klikasz w link i 20% jest twoje :) Ty cieszysz się super cacuszkami i dodatkow...