sobota, 9 listopada 2019

Warhammer Fantasy - Troll-Drzewo


https://youtu.be/iAiKss3jvNg


Troll-Drzewo (autor Daimon X)

Trolldrzewa, określane przez Normsenów, również pod terminami Drzewoludów, Drzewokrwistych, były reliktami minionej ery. Norsmeni nie znali pochodzenia tychże stworów, wiedzieli jedynie, iż ów starte jak świat monstra poprzedzały swym istnieniem rasę ludzką, przypuszczalnie nawet starsze istoty pokroju elfów oraz krasnoludów, swym rodowodem i długowiecznością dorównując nawet potężnym Smokom i innym behemotom przemierzającym świat u zarania jego dziejów. Nie znany jest rodowód drzewoludów ongiś pełniących rolę pasterzy drzew w lasach i borach Norski. Można się jedynie domyślać, iż Trolldrzewa były spokrewnione z Drzewcami zamieszkującymi Stary Świat czy mistyczny Ulthuan. Jeśli było w tym ziarenko prawdy, to Trolldrzewa były bardziej prymitywnym, oraz agresywnym odłamem bądź podgatunkiem, Drzewców z innych części znanego świata.    

Typ – Relikt
Status – Wymarłe
Natura – Istoty neutralne, nie związane z Chaosem, lecz niezwykle agresywne o głęboko zakorzenionych skłonnościach terytorialnych.
Znani naturalni wrogowie – Ludzie, zważywszy na agresję i wrodzony terytorializm, Trolldrzewa mogły rywalizować o swe terytoria z innymi pierwotnymi stworami. Brak jednak na to namacalnych dowodów. 
Miejsce występowania – Dawniej cała Norsca, w latach schyłku gatunku, najdziksze leśne ostępy Norsci.

***

„Drzewiej Sagi głosiły, iż  było wiele stworzeń jak Trolldrzewo, czyhających w najdzikszych ostępach lasów Norsci. Wytoczyły wojnę pierwszym ludziom, wyrzynając ich bez litości, gdy śmiertelnicy poszukiwali drewna na budowę swych osad oraz łodzi. W swej desperacji, ludzie wołali o pomoc bogów, wówczas potężny Tchar, przyniósł im dar ognia, dzięki któremu śmiertelni byli zdolni podjąć bój z „Drzewokrwią”. Ogniem i toporem Norscanie oczyścili krainę z Drzewokrwistych, przejmując bory i lasy na swą własność. Nieliczni Drzewokrwiści którzy przetrwali pogrom, wycofali się do najstarszych, najbardziej niedostępnych zakątków puszczy, aby rozpamiętywać nad wiktorią ludzi, pozwolić, aby wspomnienie porażki podsycało jątrzącą się w ich sercach pragnienie zemsty. Jedni z największych herosów których imiona wymieniano w Sagach, unieśmiertelnili swe czyny oraz przydomki, ścinając niedobitki z pośród Drzewokrwi, a przy użyciu ich drewnianych kości, zbudowali swe sale miodów pitnych/miodne dwory i piwiarnie. Z czasem opowieści o Trolldrzewach poczęły zanikać z ludzkiej pamięci. W ostateczności przy życiu pozostało jedynie jedno Trolldrzewo. Ostatni przedstawiciel gatunku, przetrwał, ostał się jako ostatni, gdyż był najpotężniejszym, najbardziej monstrualnym przedstawicielem swego gatunku. Wielu śmiałych wojów odważyło się, aby wkroczyć w ostępy boru Trolldrzewa, tylko po to, by umrzeć straszliwą śmiercią, ich wnętrzności i strzępy ich ciał odnajdywano rozciągnięte na gałęziach na skraju boru. Każdy człowiek który wkroczył w granice dziedziny Trolldrzewa, przywoływał śmierć, każdy człowiek który zabrał drewno z udręczonego lasu, sprowadzał zagładę na swą rodzinną osadę oraz wszystkich którzy w niej zamieszkiwali. Ponieważ Trolldrzewo wyruszało ze swego boru, aby pomścić ścięte drzewa.” – Z klechd i podań Norsmenów o Drzewokrwistych.       
„Odgłosy ciężkich kroków i łamanych gałęzi wzmagały się, stały się wyraźnie słyszalne dla drwali pracujących na przecince. Można było odczytać lęk na twarzach ludzi, gramolących się we wszystkich kierunkach w poszukiwaniu kryjówki, lecz żaden z ludzi nie wrzeszczał, nie wydał z siebie żadnego odgłosu czy krzyku trwogi. Jacy by nie byli zlęknieni, żaden z nich, nie chciał być zapamiętany jako ten, który ostrzegł Trolldrzewo. Gałęzie trzeszczały i skrzypiały, aż w końcu zdawało się jakby cały las zaczął się poruszać. Całe drzewa trzęsły się i poczęły wyginać na boki w oszalały sposób, jak gdyby leśną gęstwiną targały porywy wichury. Ziemia drżała pod ciężkimi krokami masywnych stóp, dudniąc niczym uwertura wygrywana na tytanicznych bębnach. Nie było imaginacją lecz niesamowitą rzeczywistością, gdy drzewa na granicy przecinki, odgięły na boki swe pnie i korony, rozstąpiły się umyślnie, aby ułatwić potworowi opuszczenie leśnej gęstwiny. Bestia wygramoliła się naprzód na wszystkich czterech kończynach, niczym ogar monstrualnych rozmiarów. Jej ogromne cielsko pokryte było korą, spękanym, pociętym zsiwiałym od wieku oplotem, pomarszczonym i poprzecinanym bruzdami niczym skóra na ciele starego człowieka. Gdy stwór wydostał się w końcu na otwartą pozbawioną drzew przestrzeń, podźwignął się na swe tylne odnóża. Stając na nogach przyjął wówczas sylwetkę podobną  istocie ludzkiej tyle, że zbudowanej z drewna aniżeli z ciała. Paszcza potworności umieszczona mniej więcej na połowie wysokości torsu stwora, przyjęła formę rozcięcia wypełnionego ostrymi drzazgami, w miejscu zębów, wyrastającymi z przypominających, żółty mech dziąseł. Za oczy istoty służyły dwie otchłanie w których wnętrzu płonęło coś przypominającego bagienne płomienie. Z ogromniastych barków wyrastały potężne ramiona poczwary, z których to znowu zwisały przypominające gałęzie, cierniste wyrostki. Każde ramie zakończone było dłońmi z zakrzywionymi drewnianymi paluchami, zwieńczonymi na końcach sękatymi pazurami. Drewniany potwór był wysoki na sto pięćdziesiąt stóp, nie posiadając nawet czegoś co można by nazwać głową, wyrastającą ponad jego masywne barki. Nawet najwyższe drzewa w borze, były karłami w porównaniu z gigantycznym Drzewokrwistym. Wyłącznie poprzez czołganie się w leśnej gęstwinie potwór był zdolny do skrycia się w czeluściach kniei.
Wulfrik poczuł jak włosy na jego karku stają dęba, gdy Trolldrzewo rzuciło na jego postać  spojrzenie swych płonących oczu. W ów spojrzeniu była mądrość, bezczasowa, nieludzka, lecz była to mądrość która zgniła, wypaczyła się za sprawą nienawiści i samotności. Trolldrzewo zaprzestało swej kontemplacji nad postacią Wulfrika, spojrzało w kierunku pni po wyciętych drzewach, stosów po wypalonych gałęziach i kotłach w których gotowała się woda. Pomimo tego, iż rozpadlina służąca za paszczę potwora nie poruszyła się, drzewolud wydał z siebie długie przeciągłe wycie, udręczony krzyk bólu i żałoby. Wulfrik oczekiwał, iż Trolldrzewo skupi się na wypalonych i powalonych drzewach. Zamiast tego potwór zawrócił w jego kierunku, jego ślepia zwęziły się do wąskich, ćmiących żarzących się szpar. Powoli, niezdarnie monstrum uniosło w górę jedno ze swych olbrzymich ramion. 
‘Uważajcie!’ Ryknął Wulfrik, spychając z drogi Vilglundr’a. Król, od gramolił się pomiędzy głazami, po usianej kamieniami glebie, w tej samej chwili w której szponiasta łapa Trolldrzewa rąbnęła o glebę, niedaleko miejsca w którym się znajdował. Szpony wbiły się głęboko w klif, odrywając spory jego kawał, gdy cofnęło swe ramię. Kaszląc od pyłu jaki wzbił się w powietrze w wyniku uderzenia pięści drzewoluda, krwawiąc z pociętej skalnymi odłamkami twarzy, Wulfrik uderzył w potwora. Lecz ostrze jego miecza pękło wgryzając się w sękate łapsko Trolldrzewa, z rany wypłynęło kilka strug czerwonego soku roślinnego, w szybkim tempie wypełniając głęboką bruzdę powstałą w wyniku ciosu.
‘Teraz! Teraz!’ Zawył Wulfrik, na wyrąbisku za plecami bohatera zaroiło się od Norsmenów. Wylegli z krzaków i zarośli otaczających zrąb, ciskając w Trolldrzewo toporami i siekierami. Monstrum obróciło się w kierunku gawiedzi w chwili w której ostrza wbiły się w jego nogi i plecy, wyrywając przy tym drzazgi i strzępy kory. Wojownicy zaczęli pohukiwać i wykrzykiwać zawołania bitewne w kierunku olbrzyma, pierzchając przed nim, gdy ruszył w ich kierunku. Jeden nieszczęśnik, wolniejszy od reszty swych kamratów krzyknął gdy Trolldrzewo pochwyciło go w uścisk swych szponów. Drewniane paluchy zatrzasnęły się na sylwetce, szamotającego się wojownika, miażdżąc go na papkę swym mocarnym uściskiem, następnie rzucając zmaltretowanymi, krwawymi resztkami w kierunku ziemi.
‘Dobrze! Oto chodzi!’ Wyszczerzył się Wulfrik, gdy obserwował jak potwór podąża śladem pierzchających Sarl’ów. ‘Jeszcze trochę, ty durny, bezrozumny przeklętniku’                  
Trolldrzewo przyśpieszyło kroków, gdy pochyliło się nad ściganymi wojownikami, nabierając tempa z każdą chwilą kontynuowania pościgu. Monstrum stało się niczym żywa lawina. Okrzyki ludzi zamieniły się we wrzaski trwogi, gdy drzewolud zaczął doganiać umykające przed nim postacie. Nagle, stopa potwora przebiła się przez warstwę wciąż pokrytych liśćmi  gałęzi rozłożoną nad dołem, którego wykopanie zajęło ludziom Wulfrika cały nieboski dzień. Płomienne spojrzenie Trolldrzewa rozbłysło w ferii zdumienia, a paszcza rozwarła się w nieodgadnionym grymasie, gdy potwór runął przed siebie. Wielka chmura pyłu wzbiła się nad wilczym dołem, gdy drzewolud rąbnął swym cielskiem o dno wykrotu. W tym samym momencie z krzaków i zarośli okalających brzegi potrzasku, wybiegła kolejna fala Norsmenów, każdy nowo przybyły dźwigał ze sobą sploty ciężkiego łańcucha. Zaszarżowali wprost na przewrócone monstrum, ciskając w jego kierunku toporami, dzidami i harpunami zakończonymi karbowanymi grotami, w trzasku pękającego drewna, oręż wbił się w korowatą skórę potwora. Do drzewca każdej z broni przytroczony był łańcuch. W krótkim czasie w cielsku drzewoluda znalazł się tuzin ostrzy, obciążonych metrami łańcucha sporządzonego z masywnych ogniw. Trolldrzewo ciskało się na boki, próbowało powstać, lecz jego szarpanina napięła łańcuchy, przytroczone do masywnych głazów, część z kamieni została wyszarpnięta ze skrywających je zarośli. Część Sarli, zawyła z trwogi na ów pokaz, potwornej siły drzemiącej w Trolldrzewie. Inni klęli i złorzeczyli na upór stwora ruszyli, by zarzucić na jego barki kolejne stalowe pęta, podczepione do kolejnych głazów. Ewentualnie olbrzymia masa stali i kamienia wiążąca Trolldrzewo do gleby stała się zbyt wielka dla z pozoru niespożytej witalności i siły monstrum. Zmagania i szamotanina potwora stały się sporadycznymi podrygami, gdy monstrum przesuwało nieznacznie swe cielsko w przód i w tył. Kilku wojowników znajdujących się zbyt blisko stóp bestii została rozszarpana na kawałki, gdy uderzyły w nich grube korzenie wyrastające z cielska Drzewokrwistego. Norsmeni pojęli w myk, aby trzymać się z dala od tylnych odnóży stwora. Zamiast tego zaczęli wskakiwać na grzbiet potwora, poczęli rąbać go toporami i siekierami, łamiąc i druzgocąc jego korę za pomocą młotów i szpikulców. Wulfrik postąpił wzdłuż dołu, spojrzał w błyszczące ślepia Trolldrzewa. Czuł żal, iż nie był wstanie stanąć do walki z potworem na nieco równiejszych warunkach.  To był, by zaiste niezrównany bój wyśpiewywany w przyszłych sagach. Mógł żałować tegoż stwora, starożytnego ponad swą erę, zapomnianego, czającego się w zakątkach świata który przeminął. Lepiej było zginąć podążając za jakimś celem, aniżeli trwać, będąc zagubionym i samotnym. Z nikim kogo można, by kochać, bez nikogo kto mógł, by odwzajemnić to kochanie. Heros spoglądał jak oczy Trolldrzewa zamigotały, mrugnęły gwałtownie, cielskiem stwora targnął ostatni spazm. Po czym monstrum znieruchomiało, wyzionęło ducha. W chwili w której umarło Trolldrzewo w powietrzu zawisła niewytłumaczalna aura smutku, żal który oznaczał przemijanie czegoś czego nikt już nigdy nie ujrzy. Minęło trochę czas nim Sarlowie otrząsnęli się ze swej melancholii oraz ogromu czynu którego właśnie dokonali. Osiągniecia którego zdobyli pokonując pierwotną bestię. Okrzyki radości rozniosły się nad okolicą, pośród leśnej kniei. Niketórzy wychwalali Viglundr’a. Większość skandowała imię Wulfrik’a.
‘Ostrożnie z tuszą bestii!’ Rozkazał Wulfrik, gdy okrzyki i wiwatowanie przeszło w szmer zadowolenia, optymizmu i lekkie pohukiwania.
‘To drewno należy do mnie! Rozszczepię czerep każdego człowieka który zacznie się nad nim znęcać!.’
Wulfirk uśmiechnął się, gdy ludzie poczęli wspinać się po truchle Trolldrzewa, tym razem nie w celu zabicia go, lecz pocięcia go na użyteczne kawałki. Niczym rzeźnicy w trakcie polowania, cieśle, drwale i szkutnicy, gramolili się po cielsku monstra, aby za pomocą pił i toporów podzielić zewłok na kawałki. Drewniane cielsko Trolldrzewa miało posłużyć jako żebra nowego Morskiego Kła, jego kręgosłup stanie się kilem, okrętu Wulfrika.
‘Dostałeś swego potwora.’ Rzekł Viglundr, gdy dołączył do Wulfrika stojącego nieopodal ciała Trolldrzewa…’” – „Fragment Sagi o Wulfriku, wypadki z łowów i triumfu nad ostatnim Trolldrzewem”

Z rozkazu Wulfrika Wędrowca, drewno pozyskane z ciała ostatniego Trolldrzewa posłużyło do skonstruowania kadłuba nowego „Morskiego Kła”, zaczarowanego drekkar’a, długiej łodzi Norsmenów. Tenże okręt miał być szczytem sztuki szkutniczej Norsmenów z klanu Sarl, szybki niczym Morski-wyrm i potężny jak Behemot z głębin. Okręt miał na swym pokładzie czterdzieści trzy ławy dla wioślarzy, stępkę drekkaru wykonano z kręgosłupa Drzewokrwistego, wysoki maszt okrętu sporządzono natomiast z jednej ze stóp drzewoluda. Z masztu powiewały żagle, wykonane z wełny na których to materii, szamani i czarownicy Sarl’ów wyrysowali mistyczne runy, które miały zapewniać pomyślne wiatry oraz przychylność bóstw północy.    

Niewiele tego wprawdzie, lecz to całkiem ciekawy stwór. Na wiki czy lexicanum brak artykułu o tejże potworności, dlatego postanowiłem go napisać od podstaw opierając się o "Wulfrika" C.L. Werner'a , także to żadne fan-fiction jakby się kto dowalał, iż nigdzie nie ma o tym artykułu, gdyż dosłownie nie ma go spisanego po angielsku. Trolldrzewo było jedynie napomknięte w artykule o Wulfriku. Lubię takie smaczki lore'u, to voilà. Niech inni też coś z tego mają. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

20% rabatu na ręcznie robioną biżuterię z kodem CZYTAWOJTEK

  20% rabatu na ręcznie robioną biżuterię z kodem CZYTAWOJTEK klikasz w link i 20% jest twoje :) Ty cieszysz się super cacuszkami i dodatkow...