niedziela, 3 listopada 2019

Wampirze Włości cz4 i cz5




cz4 - https://www.youtube.com/watch?v=SWogGdFQKJc
cz5 - https://youtu.be/vsc_-FGxT0M




Wampirze Włości – apendyks
Żyjąca Śmierć
Wśród opuszczonych, zniszczonych miast i zapomnianych dzikich ostępów Sylvani, swe leże znalazło pradawne zło. Zło nieuśpione, lecz czynne, poruszające, wijące się, wskrzeszające dawno umarłe armie i hodujące legiony martwych, wynaturzonych bestii. Ta ciemna moc emanuje, ściąga ku sobie inne plugawe istoty mroku. Wampirzy lordowie gromadzą się w nocy, wśród przewróconych ruin i zbezczeszczonych gajów tej nieszczęsnej krainy. Po torfowiskach i wrzosowiskach kroczą istoty ciemności, które przez tysiąclecia nawiedzały ludzkie koszmary, żyjąc jedynie wśród legend i podań. Wyrwały się one bowiem ze swych starożytnych kopców i mauzoleów. W mrokach nocy, pozbawionych nawet światła gwiazd, słychać szuranie kości o kości, jęki bez słów i stukot zardzewiałego pancerza. Nieżywy gospodarz milcząco posuwa się naprzód, dołącza do innych, razem tworzą przypływ zmartwychwstałych ciał, napędzany nekromantyczną magią i nieśmiertelną wolą swego.
Żywe trupy budzą strach oraz odrazę w sercach wroga, ponieważ ich istnienie jest pogardą, zbrodnią przeciwko samej naturze, jak i rozumowi. Kohorty niestrudzonych żołnierzy bezlitośnie niszczą tych, którzy ośmielą się im przeciwstawić. Potworne bestie napędzane magią, a także nienawiścią miażdżą wszystkich i wszystko na swojej drodze. Nieśmiertelni rycerze, jak też arystokraci z niezachwianą pewnością siebie, wręcz dumą, prowadzą nieskończone armie śmierci do boju. Ci, którzy należą do armii umarłych, wkrótce powstają ponownie – dokładnie tam, gdzie kiedyś padli od miecza nieprzyjaciela. Wrogowie i sojuszniczy stoją teraz razem, będąc jedynie drgającymi marionetkami zwłok w rękach chorobliwego diabła.

Nieumarli Władcy
W tym świecie zmarli nie odchodzą na spoczynek tak łatwo. Wszelacy nekromanci próbujący uciec od swojej ludzkiej śmiertelności, szukają zakazanej wiedzy na antycznych stronach przeklętych ksiąg i manuskryptów. Całe armie zabite na zdradliwych, dosłownie nieludzkich dziczach Pustkowi Chaosu nie leżą już w ziemi jak dawniej. Hordy grasantów i łupieżców północy powracają raz jeszcze na ziemie południa, pchani tym razem nie wolą Mrocznych Bogów, lecz wampirzego lorda. Niestety nie tylko mieszkańcy Kislevu i Imperium Sigmara doznają tej zgrozy, bowiem przed nieumarłymi legionami nie uchowają się nawet norksiańskie plemiona, ich dawni bracia. W Sylvani odziane w brud i zarazę zwłoki drapią oraz gryzą drogę z błotnistej ziemi, atakując nieostrożnych podróżników. W dalekiej Nehekharze, w stęchłych od stuleci kryptach martwych szlachciców rabusie zamarzają w przerażeniu, gdy słyszą nikły ruch w ciemności. Nie wiedzą tego jeszcze, jednakże za nim góruje mroczna postać Nagasha, Arcynekromanty, który w dawnych czasach rywalizował potęgą z samymi bogami.
Wampirzy Hrabiowie
Mity i legendy od zawsze towarzyszyły śmiertelnym istotom tego świata, nie tylko ludziom. A tymi stworzeniami owianymi ich największą liczbą są zdecydowanie wampiry. Od opowieści z mroźnych krain Naggaroth, przez podania z pustynnej Nehekhary, po folklor zwykłych obywateli Imperium kończąc, jak świat długi i szeroki wszystkie inteligentne rasy słyszały o tych stworzeniach nocy. Od niepamiętnych wręcz czasów krwiopijcy postrzegani jako potworni zjadacze mięsa, charyzmatyczni panowie i damy oraz przerażający generałowie niezliczonych fal umarłych. Najpotężniejsi z szeroko rozumianych nieumarłych – Wampirzy Władcy - zostali stworzeni wiele tysięcy lat temu przez spożycie przerażającego eliksiru i rytuał, tak obrazoburczy iż samych Bogów Chaosu napa obrzydzeniem.
Mimo iż dzieci Nagasha są fizycznie silniejsze, szybsze i odporniejsze od zwykłych ludzi, to nie w tych cechach kryje się ich prawdziwa potęga i wyższość. Największe zagrożenie spowodowane jest siłą woli i ambicją jaką przejawia wampir. To właśnie ambicja pcha te istoty do zyskiwania coraz to większej mocy, poznawania nowych zaklęć, uczenia się nowych technik walki, strategii i polityki. To płomień pasji, którego brak zarówno wśród żywych jak i martwych.
Obdarzone tak nienaturalnymi mocami wampiry wskrzeszają zmarłych bohaterów dawnych epok nadając im władzę nad armiami nieumarłych, aby Ci nękali świat żywych. Pomimo szczerej nienawiści jaką wampiry darzą ludzi oraz polowań jakie sobie na nich urządzają, niejednokrotnie pomiot nocy spotkać można wśród zwyczajnego społeczeństwa. Przybierają wtedy postacie arystokratów, lub zamieszkują zmurszałe cytadele na skraju cywilizacji.     
Wszystkie wampirze bestie były kiedyś ludźmi, z własnymi nadziejami, marzeniami i co ważniejsze rodzinami. Nie zważając na fakt, iż ślady emocji i uczuć wciąż mieszkają w ich zepsutych sercach, Pocałunek Krwi przekształcił wszystkich w monstra, bez wyjątku. Ich niegdyś skromne aspiracje zostały pochłonięte przez Zło oraz przekształcone w pragnienie podboju i panowania nad wszystkimi śmiertelnikami. Elfami, ludźmi, krasnoludami, orkami, nawet nad wyznawcami Mrocznych Potęg Chaosu. Lecz prawdę mówiąc wampiry wciąż nie mogą zapomnieć o swoim przeszłym życiu, dawnym rodowodzie i dziedzictwie. Dlatego właśnie ich imiona i symbole heraldyczne są umieszczane na tarczach i sztandarach zmarłych wojowników. Mimo wszystko wampiry nadal są dumnymi stworzeniami kultywującymi tradycje swych rodzin. Stworzeniami, które rozkoszują się terrorem i strachem. Niezależnie od tego, czy jest to potężny czarnoksiężnik, czy wspaniały wojownik, nieśmiertelne istnienie wampira jest przypieczętowane wiecznym pragnieniem większej mocy i światowej dominacji.
Ta nieśmiertelna ambicja została zmaterializowana podczas Wampirycznych Wojen. Niesłynnych konfliktów, w których przez ponad sto lat znienawidzeni von Carsteinowie z Sylvanii bez przerwy rzucali wyzwanie Imperium Sigmara, dowodząc hordami zwłok, których podobnej liczby nie widziano od czasów starcia Nagasha i Młotodzierżcy. Trzej kolejni wampiry patriarchowie von Carsteinów powstawali, by złamać ludzkiego ducha walki i cisnąć na kolana Stary Świat. Vlad, Konrad i ostatecznie Mannfred - każde z tych imion stanowiło wyjątkowe i tak samo śmiertelne zagrożenie. Pod dowództwem wampirzych lordów fale zombie, legiony szkieletów i nieprzebrane zastępy innych behemotów śmierci nieustannie oblegały miasta Imperium. Podzielone przez najazdy i zwyczajną ludzką chciwość Imperium zostało niemalże opanowane, a przez to zniewolone przez wolę krwiopijców. Tylko i wyłącznie dzięki ofiarnej walce żołnierzy oraz kilku niezwykłych bohaterów udało się odrzucić siły Zła z powrotem do niezbadanych ostępów Sylvani.
Von Carsteinowie zostali ostatecznie pokonani, rozbici w bitwach o Altdorf i pod Hel Fenn, lecz uporczywe pogłoski jakoby ostatni z wielkich hrabiów, Mannfred von Carstein, zbiegł cało pojawiają się na ziemiach Strilandu i Averlandu po dzień dzisiejszy. Opowieści te mówią, że już od stuleci czeka na moment, w którym Imperium znów będzie słabe i wrażliwe jak za czasów Trzech Imperatorów. Wtedy to raz jeszcze zapadnie ciemność, a armie Sylvani ponownie powstaną, większe niż kiedykolwiek wcześniej.


Ostatnimi czasy podróżnicy coraz częściej opowiadają o spotkaniach z martwymi istotami. Niedzielni poszukiwacze przygód i zwyczajni rabusie wyruszają do krypt w środku nocy, aby nigdy nie wrócić. Całe przygraniczne wsie są plądrowane i niszczone, nikt jednak nie znajduje ciał.

Krwawy Pocałunek
Sposób w jaki to śmiertelnik zamienia się w wampirzego potwora, podlega wielu spekulacjom i domysłom. Niektórzy uważają, iż wampirem trzeba się urodzić, inni iż tylko wampir może stworzyć innego wampira. Proces ten znany jest wśród mieszkańców Imperium z grubsza jako Krwawy Pocałunek, Pocałunek Krwi, Mroczne Przebudzenie czy Krwawe Wniebowstąpienie. Przemiana ta ma być prowadzona w taki  sposób, by jakkolwiek zainicjować wymianę krwi między wampirem, a śmiertelnikiem. W taki przynajmniej sposób królowa Nepheratem rozprzestrzeniała klątwę wampiryzmu w Lahmii. Pocałunek Krwi jest szalenie skrytym i bardzo osobistym aktem, być może unikatowym każdego wampira z osobna. Bardzo trudno jednak dowiedzieć się czegokolwiek więcej, bowiem wampirzy monarchowie rzadko spowiadają się śmiertelnikom.





Wampirze Wojny
Rządy von Carsteinów

Daleko zza wschodnimi granicami Strilandu, u podnóży Gór Krańca Świata, w cieniu potężnych szczytów leży Sylvania. Kraina ponurych wzgórz, pełna zdradzieckich wrzosowisk i milczących lasów spowitych mgłą, gdzie próżno usłyszeć chociażby śpiew ptaków. Jest to doprawdy odrzucająca ziemia, z daleka unikana przez wszystkich rozsądnych podróżników. Najbardziej zapomniana ze wszystkich imperialnych prowincji. Żaden zdrowy na umyśle człowiek nie odważyłby się wejść w te ostępy po zmroku, a żaden rycerz czy zmęczony pielgrzym nigdy nie przyjąłby schronienia w ponurych, gnijących kasztelach lokalnych watażków górujących nad obumarłą ziemią. Gdy zapada noc ci nieliczni chłopi mieszkający w plugawych wioskach zamykają drzwi i pieczołowicie zabijają okna, a także wieszają na żaluzjach czosnek i posypują próg domu solą, coby odstraszyć demony ciemności.
Dla mieszkańców Strilandu i Averlandu opowieści o niebezpieczeństwach czyhających w Sylvani krążą niemalże od zawsze. Podróżując po przygranicznych ziemiach są spore szanse, że w różnego rodzaju zajazdach, karczmach i zamtuzach spotkać można przynajmniej jednego barda, poetą czy artystę, który prezentować będzie sztukę w jakiś sposób związany z tamtymi mrocznymi terenami. Jak brutalne i straszliwe historie by oni nie przekazywali, możemy mieć pewność, że coś bardzo podobnego miało tam miejsce. W rzeczy samej Sylvania to kraj, w którym niespokojne duchy oraz źli czarownicy bezustannie kroczą w świetle księżyców poszukując zagubionych dusz i ciał do swych kolekcji. Nad tymi wszystkimi istotami mroku ciągle czuwają Wampirzy Hrabiowie.
Wiatry Magii w Sylvani wieją silnie, bardzo silnie zważywszy na stopień dewastacji tamtejszego krajobrazu. Twierdza wampirzej szlachty zostały zbudowane szczególnie złych miejscach. Masowych grobowcach, różnorakich katakumbach, pobojowiskach i przecięciach żył mocy. W obliczu takiego zła nawet znani z okrutnej przemocy i poczucia obowiązku poborcy podatkowi Stirland noszą amulety pobłogosławione przez Kapłanów Morra i Sigmara, pobierając daninę i prowadząc interesy. Ilekroć hrabia elektor Alberich Haupt-Anderssen zmusza ich do zebrania podatków od chłopstwa i arystokracji Sylvani, ci zawsze wyruszają w co najmniej pięćdziesięcioosobowych grupach. 

Szaleństwo Otto von Draka
(od 1797 do 2000 roku Imperialnego Kalendarza)

Paskudny, ciemny los całej tej krainy został przypieczętowany w chwili gdy Vashanesh, znany teraz jako Vlad von Carstein objął władzę w Sylvani. Stało się to podczas pewnej burzowej nocy kiedy Otto, ostatni z szalonych hrabiów rodu von Drak, przeklinając bogów, że nie ma męskiego spadkobiercy, aby kontynuować swoją spuściznę zmarł w swym łożu, w zamku Drakenhof. Otto był okrutnym człowiekiem, lubującym się w nabijani chłopskich głów na pale, przy chociażby najmniejszym afroncie w jego stronę. Zamiłowanie von Draka do alkoholu było wręcz nienormalne. Miarka przebrała się kiedy to całkowicie pijany ubzdurał sobie, iż jest nowym wcieleniem Sigmara. Zaczął nawet krążyć po lokalnych świątyniach, żądając należnego mu trybutu. Po tym występku szlachta jego dworu przestała go szanować, autorytet hrabiego zniknął, a Sylvania rozpaliła się ogniem wewnętrznych walk.
Gdy rodzina z nieukrywaną niecierpliwością wyczekiwała na ostatni oddech suzerena, Otto poprzysiągł, że raczej poślubi swoją córkę - Isabellę – najczarniejszemu demonowi, zamiast oddać ją swemu znienawidzonemu bratu Leopoldowi. Otto bowiem do tej pory odmówił ręki swej córki każdemu ważniejszemu szlachcicowi w Sylvani, gdyż z szczerością gardził nimi wszystkimi. Niestety z kolei żaden mężczyzna spoza granic ziem von Draka nie chciał poślubić jego dziedziczki. I kiedy Isabella von Drak uklękła przy łóżku śmierci swego ukochanego ojca, wciąż nie miała męża.
Na zewnątrz trwała szaleńcza burza, grzmoty przygłuszały szloch służek, a błyskawice rozdzielały oślepiającym światłem ciemność nocy. Victor Guttman, wiekowy już kapłan Sigmara, który został wezwany do przeprowadzenia obrzędu ostatniego namaszczenia, padł na ziemię. Z hałasu burzy przebywających w zamku dobiegł dźwięk kół i walących kopyt. Czarny powóz ciągnięty przez cztery potężne rumaki zatrzymał się przed bramą twierdzy. Po chwili ciężka ręka uderzyła w drzwi potężnym, dzwoniącym w uszach ciosem. Dumny głos domagał się wejścia.

Przybycie Vlada von Carsteina
          (rok 2000 Imperialnego Kalendarza)

Mosiężna brama zamkowa otworzyła się, a skrzypienie starych zawiasów niknęło w huku burzy, lecz żadnej z żołnierzy nie zdążył chociażby ruszyć się ze swego miejsca, tym bardziej sięgnąć po kołowrót. Nieznany gość stanął w wejściu w całej swej okazałości. Wszystkie strażnicze psy, jak jeden mąż przestały ujadać i czmychnęły w różne kąty dziedzińca. Nieznajomy był wysoki, niepokojąco przystojny, o szlachetnym profilu. Nikt nie zatrzymał go przed udaniem się do wnętrza warowni. Maszerował bezpośrednio do komnaty hrabiego. Ciszę panującą wewnątrz sali przerwało pukanie do drzwi. Drżący sługa je otworzył i przedstawił szlachcica umierającemu von Drakowi. Gość przedstawił się z wielkim szacunkiem, tak dla hrabiego i jego córki, całkowicie ignorując przy tym Leopolda oraz odpowiadając tylko i wyłącznie na pytania Otto. Akcent przybysza był obcy, być może z Kislevu, albo jeszcze dalszych krain. Podał się za Vlada von Carsteina i wręcz wyrecytował swoje szlacheckie tytuły. Oburzony Leopold chciał zaprotestować, ale Vlad uciszył go, twierdząc, że przybył tylko po to, by zaoferować swoje usługi „obecnemu” hrabiemu elektorowi. Jako zapłatę zażądał rękę Isabelli, która bez przerwy patrzała na niego. Otto spoglądając w zimne, martwe oczy szlachcica, zaczął żałować swojej pochopnej przysięgi, mimo wszystko udzielił błogosławieństwa.
Kapłan Guttman został niedługo potem ocucony i poinformowany o zaistniałej sytuacji. Ten po chwili przygotowań zorganizował Vladowi i Isabelli ceremonię ślubną, tuż przed łóżkiem hrabiego. Niemal natychmiast po wypowiedzeniu ostatniego z rytualnych słów Otto von Drak, hrabia elektor Sylvani zmarł, pozostawiając córkę, rodzinny majątek i tą krainę pod wodzą Vlada von Carsteina. Pierwszym aktem nowego hrabiego było wypchnięcie niepotrzebnego już wujka Isabelli, Leopolda  von Draka, przez okno najwyższej wieży zamku Drakenhof.
Dla szlachty Sylvani Vlad wydał się równie ekscentryczny i dziwaczny jak stary Otto. Nigdy nie jadał w obecności służby. Nigdy nie wyjeżdżał z warowni za dnia. Odprawił starego kapłana Sigmara z posługi na dworze i zakazał mu powracać do miasta. Po tym nikt nigdy więcej nie widział Victora Guttmana. Za przykładem kapłana wkrótce wielu innych starych służących zostało zwolnionych, a ich miejsce zajęli tajemniczy nieznajomi, z wyglądu bardzo podobni do Vlada. Jednak mimo wszystko nowy hrabia wydawał się mniej uciążliwy niźli poprzednik, więc mieszkańcy Sylvani wrócili do swych codziennych spraw, ignorując zakapturzonych  i dziwacznych cudzoziemców, którzy często odwiedzali zamek. Lata bezwzględnych rządów von Draków nauczyły ich, by nie kwestionować czynów tych ważniejszych od siebie. Jedyne, co bezpośrednio dotyczyło niższych klas, to to, że przynajmniej nowy hrabia nie przeprowadzał bezsensownych egzekucji, ani nie żądali wygórowanych kaprysem podatków.
Nikt również nie wątpił w waleczność von Carsteina. Kiedy to słynna kompania Bernhoffa Rzeźnika przyjechała do Drakenhoff i zażądała hołdu od lokalnego władcy, Vlad bez większych problemów dosłownie zmasakrował przywódcę najemników. Nie skończyło się na jednym trupie, ponieważ hrabia przystąpił następnie do uboju całej bandy. Walczył samotnie, gdyż jego straż obserwowała pełna zachwytu nad tym co potrafi ich nowy przełożony. Popularność von Carsteina stała się wtedy tylko kwestią czasu. W całej Sylvani ze strachu i szacunku przestrzegano nowego prawa, a winnych karano równo i bez litości.

Uzdrowienie Isabelli i Sylvani
(rok 2000 Imperialnego Kalendarza)

Kilkanaście dni po rzezi w Drakenhoff, do uszu Vlada dotarły złe wieści. W liście przywiezionym mu przez sługi zapisano, iż Isabella von Carstein zachorowała na nieuleczalną chorobę. Jeden z nadwornych lekarzy, który non stop  opiekował się hrabiną, stwierdził, że jej serce niedługo się zatrzyma, co oczywiście oznaczałby śmierć. Vlad nie był w stanie przyjąć to do wiadomości. Nalegał, aby lekarze coś zrobili. Po licznych próbach, które zawsze kończyły się porażką, hrabia uznał, iż należy sięgnąć po środki ostateczne. Odprawił uczonych z swej służby, twierdząc, że zaopiekuje się Isabellą własnymi rękami, z dużo lepszym skutkiem. Trzy dni później dziewczyna pojawiła się przed swoim zmartwionym ludem, mówiąc, że została całkowicie wyleczona przez swego męża. Była jednak nienaturalnie blada i wychudzona. Podobnie jak Vlad zaczęła opuszczać swoje komnaty tylko i wyłącznie po zmroku, a najlepiej podczas pełni.
Początkowo żaden z ważniejszych możnowładców i baronów Sylvani nie zwracał uwagi na polecenia nowego hrabiego. Jeśli to w jakiś sposób zaniepokoiło Vlada, ten nigdy nie dał tego po sobie poznać. W odpowiedzi von Carstein zaczął traktować swoich podkomendnych niczym, chłopska rodzina traktuję świnię, którą tuczą po to by przeznaczyć ją na ubój. Z czasem niesmak po dziesięcioleciach rządach szalonego Otto zanikł, a nowy porządek został przyjęty przez wszystkich władców, oprócz tych najbardziej paranoicznych i uprzedzonych względem obcego hrabiego. Po kilku miesiącach na ziemiach Sylvani zaczęły się dziać niecodzienne i niepokojące rzeczy. Młodzi mężczyźni i kobiety zaczęli znikać w środku nocy. Problem ten nie dotyczył jedynie wsi, gdyż nawet mieszczanie i pomniejsi szlachcice padali ofiarą nienazwanego licha. Niektórzy z podróżników opowiadali o spotkaniu na granicy z Stirlandem i Averlandem z najprawdziwszymi żywymi trupami, których liczba rosła z nocy na noc. Niedługo potem doszło do pierwszych ataków. Na początku były to małe siły, które przychodziły tylko po tych, którzy nie zamierzali uznać autorytetu hrabiego. Chłopi, mieszczanie, rycerze, nawet szlachcice w swych zamkach nie mogli się czuć bezpiecznie. Jeśli jakiś zbuntowany sylvanijczyk mimo wszystko uciekł ze szponów nieumarłych, szybko padał ofiarą dziwnego wypadku, oczywiście zawsze losowego.
Tylko ci, którzy przysięgali bezwzględną wierność Vladowi von Carsteinowi, wydawali się odporni na te rabunki. Wkrótce niegdyś zbuntowani szlachcice Sylvani stawali dosłownie w kolejce, po to by oddać hołd hrabiemu. W zaledwie niespełna dziesięć lat Vlad zyskał silniejszą i stabilniejszą kontrolę nad niesforną Sylvanią, niż jakikolwiek inny hrabia elektor przed nim. Wśród szeptów pojawiały się również takie opinie, że za to co Vlad dokonał, powinien zostać wybrany na kolejnego Imperatora. Co więcej, w powszechnej opinii von Carsteinowie byli tak starożytną rodziną, że mogli ukazać swoją linię od czasów samego Sigmra i powstania Imperium Człowieka.
Pokolenia później Vlad i Isabella von Carstainowie nadal rządzili tamtymi ziemiami, będąc niezmienionymi przez lata. Równie piękni, równie sprawni i równie trzeźwi na umyśle. Początkowo mało kto zwracał uwagę na ich długowieczność. Życie chłopów zawsze było nędzne i krótkie, a szlachta zawsze cieszyła się znacznie dłuższą żywotnością, tym bardziej musiał hrabia elektor, z całym swoim bogactwem i wpływami. Lecz jedna kobieta zasiała ziarno niepokoju wśród gawiedzi. Była to najstarsza mieszkanka Dracenhoff, która zarzekając się na Sigmara i Ulryka opowiadała o tym, że z chwilą wstąpienia na tron Sylvani von Carsteina, jej babka była jeszcze małą dziewczynką. Po czasie nawet najgłupsze chłopstwo zaczęło przypuszczać, że nie wszystko było takie, jakie się wydawało.
Rozpowszechniająca się niczym zaraza pogłoska, jakoby hrabiowie byli jakimiś rodzaju czarnoksiężnikami, przyciągnęła uwagę Łowców Czarownic. Ci w liczbach dotąd niespotykanych przemierzali krainy Sylvani w poszukiwaniu mrocznych sił. Tych, którzy postanowili zbadać samych von Carsteinów, już nigdy więcej nie widziano. Żadnych śladów, żadnych raportów w magistracie, żadnych dowodów. Gorsze czasy miały dopiero nadejść. Tajemnicza choroba, która po raz pierwszy dotknęła Isabellę von Carstein, dotknęła teraz inne rodziny szlacheckie spokrewnione krwią z von Drakami.
Po pewnym czasie na każdym zamku w Sylvani można było spotkać długowiecznego, bladego z wyglądu, bezlitosnego w swoich rządach i stroniącego od światła słonecznego arystokratę. Również liczba znikających ludzi stała się coraz bardziej zauważalna i odczuwalna. Sylvańskie świątynie Sigmara, Taala i Ulryka zostały zamknięte dekretem von Carsteina, a kapłani Morra zostali wypędzeni z tych ziem. Zmarli przestali być pieczołowicie doglądani, a ciała potrafiły walać się całymi kilometrami wzdłuż głównych dróg, w rowach, kanałach, dołach. Na granicy z Stirlandem ustawiono ponure punkty obserwacyjne, a niewielu miało pozwolenie na wejście czy opuszczenie Sylvani.
Kiedy pod koniec roku 2000 straszliwa katastrofa nawiedziła stolicę Ostermarku – Mordheim – Vlad szybko zareagował. Wielki zielony meteor spaczenia zniszczył prawie że połowę miasta, a liczne odłamki surowej, materialnej magii zaśmiecały ruiny. Gdy potencjalni pretendenci do imperialnego tronu wysłali liczne siły najemników, aby splądrować resztki miasta i  przejąć to nowe źródło mocy, tak samo jak Vlad wysłał legiony ciemnych stworów. Wielka gra o tytuł Imperatora się rozpoczęła. Armie wyruszyły ze swych koszar, szpiedzy rozpoczęli przemierzać kraj, a machiny zostały wprawione w ruch. W chaosie zrujnowanego miasta, każdy zdobył coś dla siebie. Minie jednak ponad dekada, zanim dziwne nasiona zebrane z tego zepsutego miejsca przyniosą jakiekolwiek owoce.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

20% rabatu na ręcznie robioną biżuterię z kodem CZYTAWOJTEK

  20% rabatu na ręcznie robioną biżuterię z kodem CZYTAWOJTEK klikasz w link i 20% jest twoje :) Ty cieszysz się super cacuszkami i dodatkow...