wtorek, 26 listopada 2019

Warhammer Fantasy - Krasnoludy cz3



https://youtu.be/-cNjQes_a6o



Powstanie Ludzkości (-250 r. IK do -1 r. IK)

            Po stracie kilku głównych miast, w Królestwie Krasnoludów doszło do największego w historii tego ludu exodusu. Choć bardzo je to bolało, Krasnoludy w całych Górach Krańca Świata porzucały swój starożytny dom na rzecz podróży na zachód. Te ekspedycje, prowadzone przez członków klanów z Karaku Ośmiu Szczytów, Karak Azgal i Karak Drazh wywalczyły sobie drogę przez gęsty las Starego Świata i zatrzymały się dopiero w Górach Szarych. Tam zgromadzone klany miały szansę na odbudowę utraconego społeczeństwa i to tam powstały ich nowe twierdze. To właśnie w tym czasie powstały Karak Norn i Karak Izor z ich kopalniami pełnymi depozytów miedzi i żelaza. Choć ich nowe Karaki nie były tak bogate jak te w Górach Krańca Świata, to przynajmniej wciąż były dość bezpieczne, by wieść w nich życie.
            Po pewnym czasie, Krasnoludy zaczęły odnawiać stare szlaki handlowe, które miały połączyć i utrzymać komunikację między twierdzami w Górach Szarych a tymi, które wciąż istniały w Górach Krańca Świata. W miarę przemierzania przez posłańców kolejnych gęstwin Starego Świata, wkrótce nawiązano kontakt z konfederacją ludzkich plemion, których przodkowie osiedlili się na tych terenach po wybuchu Wojen z Goblinami. Dowiedziano się również, że ludzie dzielnie stawiali opór Goblinom w walce o kontrolę nad lasami i nizinami. Z czasem coraz więcej Krasnoludów zaczęło dostrzegać sojuszników w ludziach w ich walce ze wzrastającym zagrożeniem ze strony Zielonoskórych. Krasnoludy zrobiły więc wszystko co w ich mocy, by zachęcić prymitywne plemiona ludzkie do dalszej walki, rozpoczynając z nimi handel, nawiązując relacje i wymieniając się bronią i dobrej jakości pancerzami. Jednak nawet z pomocą Krasnoludów, powoli stawało się dla nich jasne, że ludzie zaczynali powoli przegrywać tę wojnę.
            Niezależnie od tego, czy to przeznaczenie czy też interwencja Bogów, więzy przyjaźni, które oplotły przeznaczenie ludzi i Krasnoludów tego historycznego dnia miały przetrwać po kres świata. Kupiecka karawana, w załodze której podróżował sam Wielki Król Kurgan Żelaznobrody, wpadła w pułapkę w trakcie drogi z Karaz-a-Karak do Gór Szarych. Armia Orków, która zaatakowała karawanę była ogromna i choć Krasnoludy dzielnie stawiały opór, a ciała Zielonoskórych można było układać stosami, gwardziści króla polegli, a sam Kurgan został wzięty w niewolę. Szczęśliwie dla zaatakowanych Krasnoludów, terytorium przez które przejeżdżali było własnością plemienia Unberogenów, walecznego i wojowniczego ludu, który nieustannie prowadził wojnę celem oczyszczenia własnych ziem z Orków. Prowadzeni przez potężnego księcia-wojownika, Sigmara Młotodzierżcę, syna ich ówczesnego wodza, Unberogenowie dopadli Orków z dziką furią w oczach.
            Ta jedna bitwa miała być punktem zwrotnym w historii całej rasy ludzkiej. W wynikłej walce, Kurgan Żelaznobrody stał się świadkiem pojedynku między ludzkim księciem a Hersztem Vagrazem Niszczycielem Głów. Mimo wielkiej siły młodego księcia, każdy cios jego brązowego miecza odbijał się od pancerza Orka, a każdy cios Orkowego płonącego topora zwiastował jego nieubłaganą śmierć. Żelaznobrody zerwał pęta zawinięte wokół jego dłoni i wywalczył sobie drogę prosto do namiotu Vagraza, gdzie Orkowy wódz trzymał swoje zrabowane Krasnoludom łupy. Pośród wielu drogocennych przedmiotów leżał młot Ghal Maraz, Rozgniatacz Czaszek.
            Kurgan rzucił młot w stronę Sigmara, przeklinając Orków każdą znaną Krasnoludom klątwą. Sigmar chwycił starożytną broń i to właśnie wtedy losy tego starcia odwróciły się. Sigmar zaatakował Orka potężnymi uderzeniami młota, a wściekłość jego ciosów sprowadziła bestię na kolana. Ostatnim ciosem, Sigmar rozgniótł czaszkę Herszta Orków na krwawe odłamki. Był to wielki wyczyn, nawet jak na wojownika dzierżącego broń wykutą przez Krasnoludy. Po zakończeniu się bitwy i przegonieniu Zielonoskórych, Sigmar próbował oddać młot Wysokiemu Królowi. W tym momencie doszło do tak historycznego wydarzenia, że w annałach ludzi i Krasnoludów próżno jest szukać innych, tak wyniosłych i tak bardzo godnych zapamiętania momentów. W tym momencie, między Krasnoludami z Karaz Ankor i ludźmi z ziem na zachód od gór doszło do wykucia niemożliwych do przerwania więzi przyjaźni. Król Kurgan Żelaznobrody podarował starożytny młot Ghal-Maraz Sigmarowi.
            Było to również unikatowe wydarzenie w historii samej broni; moc Ghal-Maraz jest prastara i starożytna nawet dla Krasnoludów. Mówi się, że ta broń posiada własną wolę i aktywnie wybiera tych, którzy są dość godni, by nieść ją w bitwie. W rzeczy samej, jak postanowił los, młot musiał należeć do Sigmara od zawsze i jedynie czekał aż ten pewnego dnia uniesie go i zawładnie nim. Król Krasnoludów przyjrzał się młodemu, ludzkiemu księciu i dostrzegł w nim siłę, honor, odwagę i szlachetne serce i od razu wiedział, że Ghal-Maraz naprawdę należał do niego. Poza tym uznał, że starożytna broń runiczna była odpowiednim wynagrodzeniem za uratowanie życia Krasnoludzkiego Króla. Od tamtego momentu, Krasnoludzkie narody i klany Unberogenów łączył najserdeczniejszy sojusz.
            Dzięki swojej nowej, niesamowitej broni, Sigmar rozpoczął kampanię na rzecz zjednoczenia ludzkich plemion w walce z niepowstrzymanymi hordami Zielonoskórych. Gdy Kurgan Żelaznobrody powrócił przed swój tron w Karaz-a-Karak, wkrótce dla wszystkich stało się jasne, że Zielonoskórzy byli już niemal niepowstrzymani. W czasach trwania kampanii Sigmara, Krasnoludy wewnątrz swoich górskich królestw padły ofiarami inwazji niepodobnej niczemu, co przetrwały od dni przybycia Chaosu. Utrzymując hordy Zielonoskórych z daleka tak dobrze jak tylko był w stanie, Sigmar ostatecznie zdołał zjednoczyć ludzkie plemiona w jedną, zjednoczoną siłę i nie mógł tego zrobić w lepszym momencie.
            Wysłannicy Króla Kurgana Żelaznobrodego przybyli z wieściami na temat Orkowej hordy o tak monumentalnych rozmiarach, że nie mogły się z nią równać żadne wcześniejsze inwazje razem wzięte. Ich zjednoczona siła maszerowała w stronę dziś legendarnej Przełęczy Czarnego Ognia z zamiarem ostatecznego zniszczenia zarówno Krasnoludów, jak i ludzi. Sigmar nie mógł na to pozwolić. Wezwał wszystkich swoich braci-królów do złotej halli Króla Siggurda na wielki wiec, który przeszedł do historii jako Rada Jedenastu. Tam, królowie debatowali na temat tego, jak podejść do tego apokaliptycznego zagrożenia. Niektórzy z obecnych władców zdawali sobie sprawę, że jedyną drogą było zjednoczenie wszystkich ludzkich armii w jedną, wielką hordę, oddając dowodzenie nad wszystkimi wojownikami ludzkich plemion w ręce Sigmara. Inni nie byli skłonni do porzucania własnego autorytetu na rzecz obcego króla i pozostali w opozycji. Między zgromadzonymi wodzami wkrótce doszło do poważnych kłótni. Sigmar, dostrzegając, że jedyna szansa ludzkości na przetrwanie właśnie wymyka mu się z rąk, zamknął usta wszystkim zgromadzonym jednym słowem. Ogłosił, że było mu wstyd na widok spierających się ludzi, podczas gdy inne, słabsze rasy w tej samej chwili maszerowały zjednoczone w jednym celu: zniszczenia rasy ludzkiej.
            Sigmar błagał zgromadzone siły różnych plemion by nie stawały do boju z Orkami i Goblinami tak jak czyniono to w przeszłości: walcząc w odosobnieniu od innych plemion, odmawiając użyczenia pomocy sąsiadom i wspomagając ich wyłącznie wtedy, gdy zbliżało się poważne zagrożenie - to mogło na nich wszystkich sprowadzić wyłącznie śmierć. Jego głos świadczył o wielkim szale, w jaki wpadł ten wielki wojownik. Sigmar wezwał wszystkie ludzkie plemiona do zjednoczenia się i stanięcia do walki ramię w ramię z Krasnoludami, nazywając to próbą dla nowego, odrodzonego narodu. Jak zapisano w Księdze Początków, ostatnimi słowami Sigmara podczas Rady Jedenastu było głośne wezwanie: “Na wojnę!”, na co odpowiedziano mu okrzykiem tak głośnym, że usłyszeć je miały Krasnoludy toczące walkę na Przełęczy Czarnego Ognia.
            Jak uczy historia, armia Sigmara dotarła na miejsce w najlepszym do tego momencie, jako że Orkowie właśnie zdołali przebić się przez mur, który Król Kurgan nakazał zbudować wszerz Przełęczy. Prowadząc odważną szarżę z rydwanu Siggurda, Wodza Brigundian, Sigmar uderzył na Zielonoskórych niczym sam Bóg Ulrik. Impet ludzkiej szarży zatrzymał postęp Orków i Goblinów, a następnie cofnął ich wojska. Krasnoludy dostrzegły w tym swoją okazję do ataku i dokonały szarży ze wszystkich swoich pobliskich fortów i wież, uderzając prosto na flanki Zielonoskórych. Strach zaczął szerzyć się w szeregach wrogów, a jego linie zaczęły się załamywać - Zielonoskórzy uciekali. Ich dowódca, Herszt Urgluk Krwawy Kieł zebrał jednak swoich najdzielniejszych wojów i ruszył do kontrataku. Jego siły wdarły się głęboko w ludzkie linie, gdzie on sam stanął twarzą w twarz z Sigmarem i jego świtą.
            Sigmar i Herszt Orków stanęli do pojedynku na śmierć i życie, podczas gdy Siggurd i jego Brigundczycy starli się z Czarnymi Orkami z jego straży przybocznej. Młot starł się z tasakiem, gdy Ork i człowiek starali się zdobyć nad sobą przewagę. Po niemal godzinie walki, Sigmar zabił Herszta potężnym, podwójnym ciosem, najpierw łamiąc mu dłoń, w której Ork trzymał swój tasak, a następnie rozgniatając jego czaszkę. Śmierć dowódcy Orków oznaczała również śmierć jego armii - Zielonoskórzy załamali się i rzucili do panicznej ucieczki. Rzeź, która czekała ich rasę była przerażająca; oto armie ludzi i Krasnoludów uderzyły na swoich najbardziej znienawidzonych wrogów. Mówi się, że na całym świecie nigdy nie doszło do zgromadzenia w jednym miejscu tak wielkiej ilości kruków, które ucztowały na niepochowanych ciałach Zielonoskórych w Przełęczy Czarnego Ognia. Tamtego dnia zginęło tak wiele Orków i Goblinów, że minęło ponad tysiąc lat, nim Zielonoskórzy zdołali raz jeszcze zgromadzić siłę podobnych rozmiarów.
            Wraz z pokonaniem Orków na Przełęczy Czarnego Ognia, bezpieczeństwo ziemi Dwunastu Plemion było niekwestionowane. Królowi Marbadowi wyprawiono pogrzeb godny największych bohaterów - zasłużył na to za uratowanie Sigmarowi życia w punkcie kulminacyjnym bitwy. Na stos pogrzebowy wynieśli go królowie wszystkich plemion i jego własny następca. Tamtego dnia uratowano nie tylko rasę ludzką, ale i naród Krasnoludów. W serdecznej podzięce, Król Kurgan Żelaznobrody przysiągł, że Alaric zajmie się stworzeniem dwunastu wspaniałych ostrzy w darze dla Imperium Ludzkości i na znak wiecznej przyjaźni między ich ludami. Te ostrza miały stać się znane w przyszłości jako dwanaście Runicznych Kłów, które po dziś dzień dzierżone są przez Hrabiów Imperium. Po bitwie, sława Sigmara rozeszła się na cały kontynent. To na kowadle wojny i w ogniu bitwy jego sen o zjednoczonym imperium urzeczywistnił się. Ludzie z dwunastu plemion stanęli w jednej linii jako bracia, a dzięki poznaniu prawdy o ich wspólnym wrogu, stare zawiści między plemionami wyparowały. W ich miejscu pojawiły się twarde niczym żelazo więzi braterstwa. Dzięki temu zwycięstwu, królowie i ich współplemieńcy padli na kolana jeszcze w przełęczy, na przesiąkniętej krwią ziemi, przyjmując Sigmara jako swojego nowego władcę.
            W rok po bitwie na Przełęczy Czarnego Ognia, w Reikdorfie miało miejsce uroczyste wydarzenie. Ar-Ulrik, wysoki kapłan Kultu Ulrika nałożył koronę ze złota i kości słoniowej, które stanowiły dar od Krasnoludów, na głowę Sigmara, nadając mu tytuł Imperatora Ludzkości przed zgromadzonymi przedstawicielami ludzkich plemion. Wówczas uklęknęli przed nim wodzowie plemion, którzy przysięgli braterstwo sobie nawzajem i złożyli hołd Imperatorowi Sigmarowi oraz nowonarodzonemu Imperium Ludzkości.

Era Srebra: Rekonkwista i Rozwój

            Nastała nowa era rozwoju. Wielu Krasnoludów przeprowadziło się do nowo tworzonego Imperium, a handel między nizinami a górami rozkwitł w epokę dobrobytu, wynalazków i podboju dawno utraconych ziem. Była to epoka w historii Krasnoludów, którą wielu z przedstawicieli tej rasy nazywa Erą Srebra. Choć ich wrogowie znacznie osłabli, ziemie Imperium wciąż były nękane przez Zielonoskórych, Zwierzoludzi i potwory, a wszystkie ludzkie plemiona potrzebowały broni do walki z nimi. Co jeszcze ważniejsze, ludzie byli gotowi zapłacić w złocie za każdy wykuty przez Krasnoludy miecz. Dzięki stabilizacji zachodnich ziem i zamknięciu Przełęczy Czarnego Ognia, Krasnoludy mogły podjąć próbę odbicia Gór Krańca Świata. Kolumna po kolumnie ciężko-opancerzonych wojowników maszerowała z ich wielkich twierdz w kampaniach podboju niewidzianych od dni świtu ich historii.
            Krasnoludy nieustępliwie oczyszczały kolejne obozowiska Orków w górach, tunele z obecności Nocnych Goblinów, legowiska Skavenów i potworów. Cena była jednak niezwykle wysoka, jako że każdy krok, każda zdobyta jaskinia, tunel i górska przełęcz była okupiona niezastąpioną, krasnoludzką krwią. Mimo to, determinacja Krasnoludów sięgnęła zenitu, a każdy skrawek terytorium odebrany Zielonoskórym był warty tego zachodu. W wysoce tradycjonalistycznym społeczeństwie Krasnoludów doszło także do jeszcze jednego, wiekopomnego wydarzenia. W Erze Srebra doszło do rewolucji przemysłowej; Krasnoludzcy naukowcy mieli nadzieję na znalezienie sposobów na zastąpienie tajemnic i wspaniałości wielu sztuk raz na zawsze utraconych przez ich rasę na początku Wojen z Goblinami.
            Stopniowo, tradycyjna broń, jak na przykład kusze i katapulty były zastępowane nowszym i bardziej śmiercionośnym arsenałem, niosącym śmierć za pomocą czarnego prochu. Krasnoludy chętnie sięgały po bomby fuzyjne, broń palną i budzące trzęsienie ziemi działa. Dzięki niestrudzonej pracy Gildii Inżynierów, broń czarnoprochowa była rozwijana i nieustannie ulepszana. Niemal każdego dnia dochodziło do wyprodukowania czy przetestowania nowych prototypów (nawet biorąc pod uwagę, że niektóre z prototypów musiały przejść przez setki lat eksperymentów, nim w końcu Gildia je zaakceptowała). Transport i handel również były rozwijane - najważniejszymi wynalazkami tej epoki były pierwsze pociągi i pancerniki. Techniki kopalniane zostały zrewolucjonizowane dzięki nowym, zasilanym parą urządzeniom, które pozwoliły Krasnoludom kopać na niespotykaną dotychczas skalę. Wszystkie twierdze Krasnoludów zostały ostatecznie zaopatrzone w olśniewające linie dział, które były w stanie niszczyć całe armie, sprawiając, że umocnienia Krasnoludów stały się niemal niemożliwe do zdobycia. W czasach, gdy potęga Krasnoludów była tylko cieniem swojej dawnej chwały, te innowacje decydowały o dalszym rozwoju ich rasy.
            Krasnoludy szybko przekonały się, że rasa ludzi była o wiele bardziej niezawodna i o wiele bardziej przypadła im do gustu niż dwulicowe Elfy. Mimo to, Krasnoludy mają naturę malkontentów i znajdą powód do narzekania dosłownie we wszystkim. Otóż jak sami zaobserwowali, ludzie raczej nie żyli zbyt długo, nie byli w stanie uwarzyć dobrego piwa i mieli mnóstwo małych słabości, tworzących długie litanie niedociągnięć, na temat których każdy Krasnolud byłby w stanie wygłosić monolog trwający całe godziny. Istniały i jednak pewne o wiele bardziej problematyczne kwestie. Krasnoludy zauważyły u niektórych ludzi nienasyconą żądzę władzy i chwały. Gdy tacy ludzie wychowywani są w odpowiedni sposób, mogą być z nich odważni i szlachetni dowódcy. Jednakże niektórzy z tych, którzy pragnęli władzy, padali ofiarami podszeptów zwiastujących im łatwiejszą drogę do celu - padali ofiarami podszeptów Chaosu. Jako rasa, ludzkość była o wiele bardziej podatna na zwodnicze słowa mrocznych potęg, a ich ciała można było o wiele łatwiej zepsuć. Najmądrzejsi pośród nich z uwagą słuchali ostrzeżeń Krasnoludów i opowieści tej starszej rasy o tym, jak blisko pożarcia świata były niegdyś moce Chaosu.
            W swoich podróżach na daleką północ, Krasnoludy natknęły się na dzikie ludy Norsów i Kurgan. Na wschodzie spotkali Hungów i również ich trafnie uznano za sługi Mrocznych Bogów. Czempioni tych plemion rośli w siłę pod bluźnierczymi wpływami czystego Chaosu, które ciągle się rozrastały. Nawet w samym Imperium pojawiały się już pierwsze oznaki duchowo złej woli.
            Pomimo wzrastającej świadomości w społeczeństwie Krasnoludów, że od teraz będą one musiały trzymać swoich własnych sojuszników na oku, raz po raz kontyngenty Krasnoludów wspomagały Imperium w jego wojnach. To nie kto inny a Gruflok i jego oddział Zabójców z Karak Kadrin pozbyli się Ogthuga ‘Kropnego, Giganta o niespotykanych rozmiarach. Krasnoludy z Karak Norn stoczyły u boku wojsk Imperium całą, trwającą sto lat wojnę o linię graniczną z Bretonnią, a poszczególne oddziały z Zhufbaru przegoniły armie Ogrów z Moot przy nie mniej niż dwunastu okazjach. W czasie Wampirzych Wojen, Krasnoludy walczyły w niezliczonych starciach, z których najsłynniejszym po dziś dzień pozostaje bitwa o Las Głodu i Nocne Oblężenie Zamku Templehof. Krasnoludy wspierały Imperium także na wiele innych sposobów. Ludziom przekazano Krasnoludzką technologię, co do której której Gildia Inżynierów uważała, że była wiedzą bezpieczną dla ludzkiej rasy. Ludzkość nauczono kucia prawdziwej stali, a ich alchemikom przekazano recepturę wytwarzania czarnego prochu. Naturalnie, Krasnoludy przekazały też ludziom niezliczone przepisy na mniej wodniste piwo i architektoniczne sztuczki, dzięki którym budowle stawiane przez ludzi miały się więcej nie zapadać i stać dłużej niż zaledwie kilkaset lat.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

20% rabatu na ręcznie robioną biżuterię z kodem CZYTAWOJTEK

  20% rabatu na ręcznie robioną biżuterię z kodem CZYTAWOJTEK klikasz w link i 20% jest twoje :) Ty cieszysz się super cacuszkami i dodatkow...